Dokonałam trzech wpisów w wątku pt staramy się od stycznia 2018 r. ale mam wrażenie, że wpisy są jojcząco niekonstruktywne.
Dziś 9dpt wspomnianego nie-fightera i beta <0.1. Co za g... Ok znalazłam wpis na jakimś forum, że dziewczynie beta wyszła ujemna w 9dpt a w 11 dodatnia i była to ciąża ale... no ok cuda się zdarzają ale nie wiem - mogła być po transferze 3 dniowego zarodka na przykład.
Dobra skoro ma przyjść miesiączka to przynajmniej hormony podniosą mi nastrój czy coś... może...
Odstawię leki, potem poczekam jeden naturalny cykl (szkoda czasu czy jednak rozsądniej dać przysadce i jajnikom i macicy odpocząć?)i pójdę się blokować do następnej stymulacji. Drugi raz jakoś dam radę to przejść. Ne wyobrażam sobie czterech punkcji, o nie....
Kurde. Jak wytrzymują to osoby, które starają się latami?! My wiemy o niepłodności od sześciu miesięcy dopiero!Muszę schudnąć 5 kg. Wtedy moje BMI będzie wynosiło 25 a kobiety z dobrym BMI mają większe szanse. Howgh.(Szkoda tylko, że całe życie nie schudłam więc szanse na teraz są równie atrakcyjne jak pozytywne in vitro).
Zapiszę się do psychologa. Pierwsza myśl - trzeba zbierać na in vitro a Ty sobie psychologa wymyślasz niczym bohaterka amerykańskiego serialu?
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 maja 2018, 18:39
Tylko ta goopia @ żeby przyszła to wszystko by było lepiej. Myślałam, że po odstawieniu leków to na hurra przyjdzie @.
Masakra. Masakra to wszystko.
Wtorek był straszny. Byłam taaka rozczarowana... I jednak uważam, że lekarz mógłby dodać trochę otuchy. Wiem że on niczego nie może obiecać ale czy nie mógłby powiedzieć, że miał różne przypadki i wszystko jest możliwe?! Mam wrażenie, że on nie wierzy w powodzenie mojego leczenia
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 sierpnia 2018, 18:21
Piję herbatkę z melisy. Nastrój dzisiaj w porządku. Dolegliwości poza pierwszym od lat skurczem stopy i łydki nie mam. Śnił mi się pozytywny test ciążowy i Tomasz Kot, biorę to za dobre znaki. Poza tym afirmacja i nicnierobienie.
Dziś i jutro małe powinny zacząć się implantować. Walczcie!
Tylko co z tego jeżeli wchodzi w grę genetyka?? Komórki jajowe - nie wiadomo, może ok. Plemniki słabe....
Bolał mnie wczoraj trochę brzuch.
Ok daję sobie jeszcze poranek i potem niemyślenie. Tylko pamiętanie 5x o lekach ....
Może się uda tym razem.
****
Pikolę to.
Po prostu pikolę. Ani szans na ciążę ani na plan awaryjny w postaci adopcji.
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 sierpnia 2018, 18:27
Kryzys, kryzys, kryzys.
Tak wierzyłam, że w końcu ivf się uda, że nie sprawdziłam dokładnie warunków adopcji. Coś tam mi mignęło o stażu małżeństwa ale o tym, że trzeba mieć max. 35 lat aby starać się o niemowlę??
Tak to żałuję, że najpierw nie złożyliśmy o adopcję.
I tylko 500 adopcji w Polsce w 2017 r.??
Znacie kogoś kto miał 4 punkcje ivf i dopiero wtedy się udało?
Męża też widzę udało mi się załamać. Ale ja naprawdę dobrze się trzymałam od maja do dnia ostatniej punkcji. Świetnie się trzymałam, chodziłam do psychologa itd. I gooovno.
Jestem oszustką. Tzn w głębi duszy miałam nadzieję, że te drobne objawy to jednak TE objawy. A dziś w nocy i teraz czuję się zbyt dobrze...fizycznie....
Na pewno jest inaczej niż dwa poprzednie razy. Wtedy niiiiiiiiiiiiiiiic się nie działo, może zakłuło raz a tak to martwa cisza. Teraz jest tydzień od punkcji i 5dpt i faktycznie coś tam było, nie mówiąc już o fatalnej cerze.
Siedzę na wsi więc dostęp do lab czy apteki na szczęście jest utrudniony.
Zresztą tym razem dzień testowania faktycznie zbiega się z dniem @ więc sądzę, że beta nie będzie potrzebna.
Urodziny Madonny.
Myślicie, że ona też adoptowała takie duże dzieci bo jest za stara na niemowlaki?
25/26 dc - to teraz dopiero będzie oglądanie majtasów.... Zwykle o tej porze zaczynały się mikroplamienia zwiastujące tąktórejnazwyniebędęwymieniać.
Jeszcze 7 dni bez pracy! 13 dni urlopu za mną. Wyrzutów sumienia, że nie chodzę do pracy - 0. Chęć powrotu do pracy - 0.
Wczoraj był relaksik w postaci koncertu - było naprawdę fajnie!
Przeczesałam internet i każdy objaw może być objawem zarówno na @ jak i na udany transfer.
Brak objawów też.
Zaczynam myśleć, że bóle brzucha to jednak te gojące się pokłute jajniki... Ależ odkrywcze...
Ale cycki to od czasu do czasu inne. Więc (tak, zacznę zdanie od więc i co mi zrobicie) jeżeli cykl jest nieudany to stwierdzę, że jednak wymęczyły mnie te hormony. A naiwnie myślałam, że będzie tak jak za pierwszym razem! Że jestem wyjątkowa (sic!) świetnie znoszę stymulację, znieczulenie ogólne, transfer itd. Pfffffffffffffffff.................... A i jeszcze, że za każdym razem będę miała minimum 3 zarodki! Taaaaaaaaaaaaaaaaak.
Najgorsze przede mną.
Pojawił się ten goopi śluz zupełnie jak w marcu:(
Cera się poprawiła, brzuch nie boli, syski też nie.
8dpt, 27/28 dc.
Śluz malutko. Może byłam odwodniona.
Objawy - zero.
Wczorajszy dzień zniosłam bardzo kiepsko. Miało to też wpływ na M. Muszę uważać, jak już on się załamie to koniec.
Dziś mają przyjechać rodzice.
9 dpt, 28/29 dc.
Moje cykle zwykle mają coś koło tego i włala zaczął wieczorem gnieść mnie brzuch jak na @ + lepsza cera. Owszem, marudziłam o braku objawów, owszem, niektóre dziewczyny miały objawy jak na @ i to było ok. Ale ja się czuję jak na @. Owszem nadzieja jest. W tym pamiętniku, któy czytałam było o etapie rozwoju zarodka i wyszło mi, że wczoraj powinna zakończyć się implantacja i powinna być produkowana betahcg... Ehh widać, że jednak mam nadzieję. Nie chcę już płakać bo już mi się chce rzygać jak myślę o płaczu, wyciu itp.
Wczoraj byli rodzice, było miło. Next tajm to zaplanuję sobie codziennie jakąś aktywność zabawową bo tak nie można żyć! W takim stresie i napięciu!
Rozmawiałam z A. Potwierdził - walczymy do końca. Idziemy na kurs adopcyjny też.
On biedny więcej przeżył złego niż ja:(
Jutro do domu!!! I trzy dni siedzenia w domu! Samej!
Niestety po tym wpisie - początek krwawienia.
To był piękny sen i piękne marzenie - in vitro, rozwiązanie problemów, skuteczne leczenie i cieszenie się, że przynajmniej nas stać na to wszystko.
Piękny sen i piękne marzenie, że jednak w życiu wszystko w miarę mi się udaje. Może później niż innym ale się udaje.
Tymczasem zostałam gdzieś na szarym końcu odnośnie dzieci, pracy.
Pękła bańka mydlana.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 sierpnia 2018, 10:53
Przez to wszystko w pracy byłam dla ludzi mniej empatyczna.
Wczorajsze popołudnie i wieczór - koshmar, koshmar, koshmar.
Ale ogólnie dalej chce mi się przeklinać na parszywy los. Co za goofno.
Jestem taka naiwna.
Nie można tak cierpieć, człowiek się wykończy. W nosie mam plany działania i bycie dzielną. Ile procent ludzi w ogóle nie może mieć dzieci?! Tak, że w ogóle, nie, że ma trudności lub stara się latami....
Biedny M. Taki biedny:(
W ogóle mi się nie chce z ludźmi spotykać. W ogóle denerwuje mnie ich współczucie. Ja wiem, że życie płynie dalej i że nie można być takim egocentrykiem ale no na razie nie jestem w stanie prowadzić rozmów. " Nie mogę mieć dzieci" . "Współczuję Ci bardzo, u mnie też się podziało mąż zmienia pracę".
Ja naprawdę nie jestem taka ponura i egoistyczna jak te wpisy sugerują.
A zresztą kogo to obchodzi...
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 sierpnia 2018, 16:40
Mąż przywitał mnie rano ładnie, mój mąż, który nie jest zbyt wylewny powiedział mi dużo miłego. Fajnie tak...
Boję się czwartku:(
Ogłaszam dzień 01.09.2019 roku dniem ostatecznej prawdy. Dotarło do mnie, że prawdopodobnie za rok o tej porze wyjaśni się ostatecznie czy uda się mieć biologiczne dziecko. Czas start 371 dni!
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 sierpnia 2018, 15:03
Dziś mieszanka smutku, bólu i obojętności.
No ja dobrze myślałam, że równia pochyła. K. w ciąży nr 2. Tak to będzie, ja wiem. Znajomi będą zachodzić w kolejne ciąże a mnie będzie przykro. Jestem przekonana, że K2, która przygotowuje się do ivf też odniesie sukces bo u nich tylko brak owulacji a reszta zdrowa no i mają już jedno dziecko. U mnie - równia pochyła.
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 sierpnia 2018, 13:10
I nie mogłam zasnąć a potem wcześnie się obudziłam a potem zaspałam i jestem bez śniadania i nieumalowana.
Muszę schudnąć do lutego 6 kg.
Boshe jak nieprzyjemnie jest....
W robocie do 20stej, zmęczy mnie to i myślenica się odsunie.
Mam siłę tylko się denerwuję, że mnie to spotkało i dlaczego nie ma sprawiedliwości na świecie i wyobrażam sobie ( po co?) jak ludzie z wyższością będą patrzeć, że mają wszystko a ja nic Bo jednak rodzina jest najważniejsza.
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 sierpnia 2018, 16:29
Serdecznie dziękuję ! I trzymam kciuki aby zdarzył się dla Ciebie ten mały cud. A co do forów.. Mam tak samo. Zawsze czytam - nigdy nie piszę. Zresztą nawet Pamiętnika nie prowadzę regularnie :)
No dziś potrzebuję działania i zaczęłam ten pamiętnik i liczę, że mi pomoże, że komentarze ze wsparciem polecą hurtem... ... a za tydzień nie będę pamiętała, że mam taki pamiętnik...