Kolejny dzień czekam kiedy będę mogła zacząć stymulację.Dzis jest mój kiepski dzień.Przez głowę przemykają mi wszystkie zapamiętane chwile kiedy jeszcze bardziej życie mnie dobijało.Troche tak jakby płyta się zacięła i słyszę ze to moja wina ze nie mamy dzieci bo pewnie brałaś antykoncepcję czy tez nie każdy musi mieć dzieci tylko ze mówi to osoba która ma dwie córki.Ten wzrok jak przy którymś z badania na pytanie czy rodziłam pada nie to prawie zapadam się pod ziemnie .Widze ten wyrzut w oczach i pogarda.Wizyty u onkologa kiedy mówi najlepiej byłoby dziecko urodzić.On akurat wiedział wtedy ze to jakby walka z wiatrakami.Ja jestem tu Hasbendus 2 tys kilometrów ode mnie.To nic ze dziennie przegadany kilka godzin ale to co innego.Co jeszcze nas spotka?Jaką niespodziankę szykuje los?Nie wiem czy to tylko my tak mamy jak już układa się i widać światełko przychodzi cios kolejny.Wiem ze mogłabym nie niec mojego P ze było blisko ze przez głupi wyrostek i brak kompetencji lekarzy w uk mogłam zostać sama.Dziekuje ze jest.Po tym zamiast zająć siie staraniem o dzięki my staraliśmy się żeby żyć.Rok by doprowadzić wszystko do porządku to tak długo.Tyle straconego czasu.
Kolejny dzień oczekiwania na @ za mną.W głowie myśl -a jak nie przyjdzie?Hasbendus przypomina od razu mi mów jak przyjdzie bo muszę bilet kupić.Pamietan o tym.Dzis wspomniałam o myśli odparł żebym nie uprawiała czarnowidztwa i któregoś dnia będzie mnie musiał spalić na stosie za czary.
Nadal nic. Pierwszy raz od tak dawna czekam na @ I nie mogę się doczekać.Zalamuje mnie to coraz bardziej.Przez ostatnie kilka dni czas mi szybko leciał.Byl u mnie na kilka dni siostrzeniec 8 lat. Pomysłów co nie miara tyle rzeczy.Codziennie zestaw startowy - napisz mi działania do rozwiązania no i kaligrafii też trochę zrobię.Zlozylismy wóz bojowy z lego tor wyścigowy puzzle i sama już nie wiem co.Smiali się z niego jak się pakowal czy trzeba przyczepke przypiąć.Udalo się bez.Najlepsza zabawa i tak była w kuchni razem robiliśmy sałatkę.Odkad pamiętam zawsze mówił że będzie kucharzem lodziarka i ciastkarka.Lodziarka robi lody A ciastkarka rozdaje słodycze 😝 nigdy bym na to nie wpadła.Teraz powrót do rzeczywistości.
Kolejny dzień oczekiwania.Niby czuje zbliżający się @ od kilku dni ale tak bez przekonania.Jeszcze nigdy nie miałam takiego opóźnienia.Mam nadzieję że w końcu przyjdzie bo już mnie męczy to wszystko i tracę resztki nadziei.Jesli nic się nie zmieni to w piątek mam wizytę wcześniej nie dało rady.Ja wiem że jak mam więcej stresu to się opóźnia do 4 dni ale nie tak jak teraz 10 dni.Faktem jest że ten cykl bardzo stresujące był.Badania wyniki które nie są dobre.Niewiem może to jest powód.Ja już tracę rozum powoli.
Doczekałam się @.Wyjatkowo cieżko przechodzę.Jest wszystko co możliwe ból brzucha i pleców wymioty biegunka.paracetamol srednio na mnie działa a nic mocniejszego nie chce brać.Przezyje dam radę mając na uwadze cel.Od wczoraj leki.Tabletki znam bo w uk miałam je ale zastrzyk już jest nowością dla mnie.Po podaniu czułam dodatkowo rozpieranie w jajnikach.Psychicznie tez lepiej.Cisjiejie schodzi ze mnie powili.Dobrze mi mąż mówi ze nie powinnam mieć tych wszystkich wyników badań przy sobie bo sprawdzam czytam i przypisuje sobie.Dzis mąż miał piękny sen.Mial małego pomocnika przy swoich ulubionych pracach.To był nasz mały synek.Mowil ze był drobniutki tak jak on jak był mały.Widział tez swoją mamę która nie żyje już wiele lat.Dawno nie było jej w śnie.Ostatnio chyba przed naszym ślubem czyli 2,5 roku.
Jestem wypompowana.Na nic nie mam siły spac mi się chce a jest dopiero południe.Nie wiem może to te leki tak na mie działają.Co dwa dni mam zastrzyk z Bemfoli może to on tak na mnie działa.Sama się dziwie ze brzuch może być taki wzdety masakra.No ale czego się nie robi.U nas to normalne ze musimy brać pod uwagę tez inne rzeczy.Chcialabym bardzo żeby sie udało jak najszybciej.Musze brac pod uwagę męża chorobę autoimmunologiczną i badania okresowe związane z nią.Jak to cyklicznie wychochodzi znów parametry nasienia będą tragiczne i znów czas żeby wrócilo do normy, a przecież ma zakaz na cynk i selen.Ot ironia losu.W środę wieczorem przylatuje mąż wreszcie tak bardzo się stęskniłam.To nic codziennie rozmawiamy w każdej wolnej chwiliJak jedzie do pracy jak ma przerwę czy tez jak wraca do domu.Niestety dochodzi kolejne drobne zmartwienie coś się wczoraj zrobiło w oko i ma całe napuchnięta i boli.Nie chce iść do okulisty w Londynie bo mówi ze wydłubie mu oko tacy oni fachowcy.Wcale się nie dziwie bo po naszych doświadczeniach ze służba zdrowia na wyspach czego innego się spodziewać.Stwiedzil w jak nie przejdzie to w jak przyleci to załatwi sprawę.Cierpie z nadmiaru czasu chyba coś poszukam w Pl coś tymczasowego.W najbliższy czwartek będę cis wiedziała.Mamy kontrol oby wszystko było Ok.
Boje się trochę jutrzejszego dnia.Rano mamy wizytę i okaże się czy coś urosło.od wczoraj czuje coraz mocniej jajniki.Nie nastawiam się na nic ale bardziej skłaniam się na stronę negatywna ze raczej nic z tego nie będzie.Dzis mąż przylatuje.Ale mi go brakuje.Zachcianke miał na fasolkę po bretońsku wiec się robi.
Nie chciałam go dołować i mówić ale 20 % ruchu postępowego i 10% niepostepowy to wynik nieoszalamiajacy.No ale morfologia urosła z 2 na 15 wiec nie jest zle.Koncentracja tez 67 mln w ml.Od poprzedniego badania wszystko w górę.Cieszy to.Gdyby tylko te moje wyniki były lepsze AMH <0,14 i FSH 14,96.Jestesmy zdecydowani nawet na KD.Zobaczymy.
Tak Krąsi wiem ze wynik jest imponujący u mojego męża.Biorac pod uwagę wcześniejszy wynik to jest kosmos pod każdym względem.Ja zdaje sobie sprawę ze to ja jestem tym kiepskim ogniwem w tej układance.
Dziś byliśmy na kontroli.Nie było mojego prowadzącego tylko inny lekarz w zastępstwie.Zanim badanie wywiad i komentarz ze nie rozumie dlaczego doktor ....zalecił IUI przy takich wynikach.No cóż tez nie wiem.Jak to określił nie widzi szans na powodzenie ale w czasie oczekiwania na wyniki badań kariotypow można zrobić.Efekt wizyty jeden pęcherzyk po lewej stronie prawa jak zwykle nic o wielkości 18,5mm endo graniczne 7mm.Dzis o 22 ovitrelle i w sobotę o 8 rano IUI.Nie wiem tylko po.
W sobotę był zabieg.Doktorek nawet żartował.Hmmm dziwne pierwsze wizyty były takie zniechęcające.Teraz oczekiwanie na testowanie.Bedzie co ma być.Sam zabieg to dość szybko pozniej leżenia z 15 minut i do domu.Wyniki męża już nie takie dobre.Tylko 10 mln w ml.Zeby tylko to nie była oznaka powrotu choroby.Jesli chodzi o ruchliwość tez tak srednio.Zupelny brak z ruchem szybkim.Czekamy cały czas na wyniki kariotypow.Bez tego nie ruszymy nic w kwestii in vitro...Wspomniałam doktorkowi o tym ze zdecydowani jesteśmy na KD to mnie objechał ze nie pora na takie coś i dopóki sa własne komórki to trzeba próbować.Wiec próbujemy.
Ja samopoczucie w miarę brzuch troszkę pobolewa najgorsza jest ta senność i zmęczenie.W dzień bym spała w każdym miejscu ale jak co do czego przychodzi nie mogę usnąć.Rano budzę się i 5-6.
Dzis mąż wraca do Londynu za szybko ten czas leci jak on jest.Teraz będzie odliczanie kolejnych dni.Byle do świat..Chcieliśmy wybrać ogrodzenie do naszego domku ale jakoś nie wyszło.Jakis pogląd mamy ale to nie to.Zobaczymy.
Niki dzięki bardzo za kciuki
Kd_eye tak jak się nie uda to in vitro.
Najgorszy teraz jest ten czas oczekiwania na testowanie.Mam nie odstawiać luteiny aż do testu.Biore 2x200.Na recepcie miałam 3x200 jak w klinice powiedziałam do położnej ze to za mało do testu bi to na 10 dni jest to stwierdziła ze to jest błąd systemu i powinno być 2x.Zdurnialam już.Biore 2 razy bo przecież wiedza.
Dziwnie się czuje tak jakby miał za chwile być @.Usypiam na stojąco.Dzis byłam w aptece myślałam ze zwymiotuje.Ludzi tłum i ten smród.Byla ze mną koleżanka pytam pozniej jej czy czuła a ona ze nic.....Luteina działa.
Czas leci jeszcze kilka dni i testowanie.Ciagle czuje taki bol okresowy .Są dni ze mocniej czuje a tez sa takie ze minimalnie.Piersi tez bolą i takie jakieś pełne i napięte.Pewnie to nic nie znaczy.Malo wierze w powodzenie.Od soboty próbuje sprowadzić męża z Londynu.Jeszcze tylko z lotniska go przetransportować kwarantanna nie wiem tez gdzie bo nie chce mnie narażać.Boi się tam zostać bo ma wzjg i odporność na poziomie 20%.Nerwy mam tak napięte ze byle co i wybucham złością i płaczem.Wszedzie tylko wirus wirus mam już dość tego.Nie wiem tez czy będę miała gdzie zrobić betę.Lab gdzie zawsze robiłam już zamknięte będę bliżej piątku obdzwaniac resztę.Mam dość wszystkiego.
Jutro wybieram się na betę.Mysialam szukać lab bo wszystko pozamykane do odwołania.Udalo się znaleść jedno i jesli to konieczne to mogę przyjść.Zasadniczo powinnam w sobotę ale o tym mogę tylko marzyć.Mam nadzieje ze ten dzień różnicy nie wpłynie bardzo na wynik.Nie myśle bardzo o tym .Objawowo nie wiem.Pierdi bolą -zawsze przed @ tak było.Sa bardziej pełne.Czuje ból miesiączkowy w zasadzie od zabiegu ostatnio mniej trochę, istatnio bardziej jajniki mnie kłują.Mdlosci sa ale to pewnie wynik brania luteiny w znacznych dawkach.Z nowości to ilość śluzu - duzo i ciagle uczucie wilgoci No i ból łydek.Dziwne.Co do sytuacji.Maz sprowadzony przebywa na kwarantannie 2 dzień.Ja nie muszę bi zamieszkał w naszym starym domu.Dobrze ze jest gdzie się izolować.Kontaktu nie mamy jedynie telefoniczny.Zakupy zostawiam pod drzwiami.Do samochodu naszego mogę wsiąść dopiero w poniedziałek .Dzis była policja na kontroli czy przestrzega zasad.Pozniej stali długo przy posesji.Zaczynam odczuwać na własnej skórze nieprzychylne zachowania.Bylam a znajomym sklepiku po zakupy No i znajoma na mój widok odwróciła się nie odpowiadając na przywitanie.Nie wiem jak dam radę jeszcze 12 dni i oby nic się nie działo.
Wiki dzięki za kciuki przydadzą się.
Za mną 46 miesiąc starań i niepowodzeń.Nie wiem ile to cykli było. Kazde kolejne niepowodzenie boli coraz mocniej.Powinnam być przygotowana na to ale nie jestem.Nie wiem czym się łudziłam przecież wyraźnie padły słowa „nie widzę szans na powodzenie z takim AMH”.Ta porażka może dlatego tak boli bo siostra oznajmiła ze w ciąży i to kolejne „cudowne poczęcie”u niej bo przecież miało nie być.Taka diagnozę usłyszała od wielu lekarzy a tu niespodzianka drugie w drodze.A ja??Ciagle słyszałam ze nie ma problemu brak przeciwwskazań starać się.I nic.Nie chce się zachwycać ciagle cudzymi dziećmi.Jeszcze teraz ten cały wirus.
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 marca 2020, 16:29
Kilku lekarzy pytałam czy wynik prawidłowy wszyscy zgodnie ze tak tylko ze 2,18 pmol nie jest dobrym wynikiem.Problemy moje to połowa a druga to mąż u ruchliwość plemników na poziomie 20-25% przy ruchu szybkim A 0%.
Więc jest i @.Zgodnie że wszystkimi znakami przepowiedniami i co tam jeszcze.We wtorek odstawiłam luteine .A dziś przyszła. Koszmarnie przechodzę.Tak mocno nie odczuwalam może z 10 lat.Bol brzucha plecow biegunka mdłości bol głowy nawet nogi mi dretwieja.Caly repertuar.Dzwonili też z kliniki do męża no muszą być problemy.Probka krwi do badań jest bezwartosciowa.Konieczne jest ponowne pobranie.Wyniki powinny być już na dniach A tak kolejne 6 tygodni czekania.Zawsze coś musi się coś nie udać.Czekan też na suple i nadal nic.Wszystko jest przeciwko mnie.Dodatkowo osoba z rodziny przyniosła nowine że moja sąsiadka jest w ciazy.Z taka radością i przejęciem to zrobiła że u mnie skończyło się na zamknięciu w łazience i przeplakaniu kilku godzin.To jest wyczucie.Dobrze wie że się leczymy.Czy to mi miało sprawić radosc?Wręcz przeciwnie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 marca 2020, 16:12
Wczoraj zakończyliśmy kwarantannę.Dzwonili z sanepidu i oficjalne pismo przyszło jakby ktoś miał wątpliwości.Bajzel tam jest nieziemski osob nie kogą znaleść i adres tez nie wiem skąd taki jest.Przynajmniej jedno z głowy.Wszystko w zawieszeniu.Dzis byliśmy w lab mąż krew oddawał do badania kariotypow bo poprzednia próbka bezwartościowa była.Teraz czekanie na wynik.W klinice wizyt nie ma ale to i tak nic by nie dało.
Już sama nie wiem co mam ze sobą zrobić.To ciagle siedzenie w domu dobija mnie.Oczywiscie wszystko pozamykane nawet wizyt w kwietniu nie ma.Czekamy na wynik kariotypow i tyle.Jestem przygotowana psychicznie do in vitro tylko ze nie wiem kiedy.Chce mi się płakać nie budzić się i nie czuć tej pustki.Nigdy nie zobaczyłam nawet cienia a czuje się tak jakbym każdego miesiąca traciła kolejne dziecko.Biore suple.Obecny zestaw pregna start, ubichinol 100, proceive max women,flavon max,flavon Green,flavon protect,flavon kids,kwasy omega 3 i olej z wiesiołka.Zaczelam brać Dhea ale straszne migreny miałam wiec odstawione.Obecny cykl - owulacji nie widać wiec może być bezowulacyjny.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 kwietnia 2020, 19:24
Wiki nie nie miałam laparo ani histero.Nigdy nie było propozycji pomimo tego że każdy z lekarzy był informowany o zapaleniu.W Londynie robione jedynie HyCoSy i odblokowanie jajowodow bo były niedrozne.
Oczekiwanie na wyniki dluzy się strasznie.Mam nadzieję że w przyszłym tygodniu już będą.Wtedy umawianie wizyty bo teraz to i tak nie ma sensu.W poniedziałek mam wizytę u endokrynologa.Nie wiem tak do końca co się dzieje ale nie znajduje powodu tycia.Wiecej tych objawów jest .Ciagle jest mi zimno.W 2016 brałam Euthyrox.Tsh miałam ponad 2,5.Teraz było grubo ponad 3 i w klinice uznali że ok.Musze to sprawdzić muszę coś robić bo wariuje.
Siostra która w ciąży nie zrobiła prenatalnych bo wirus namieszal.Wreszcie powiedziała synowi który ma 8 lat A namawiał ponad 2 lata że chce Dzidziusia.Argument - ja będę wszystko robił uczył wszystkiego i też będę się bawił A Ty tylko będziesz dawać jeść.Jak już się dowiedział i wyglądał wszystkie zdjęcia z usg to chciał żeby to uszczypnac żeby nie myślał że to sen.Juz się sposobu do roli starszego brata.
A my w zawieszeniu i z dnia na dzień.
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 kwietnia 2020, 21:33
Trzymam kciuki ✊✊✊ choć wiadomo po tylu latach człowiek zna tylko słowo porażka.
Dasz radę, zastrzyki nie są takie straszne 😊
Powodzenia! Dasz rade z zastrzykami nie taki diabel straszny jak go pisza!
Powodzenia <3 trzymam kciuki <3 ja też czekam na @ ( pierwszy raz nie mogę się doczekać, żebym mogła zacząć działać dalej ;) )