mi sie udalo
-
WIADOMOŚĆ
-
Zanim znalazłam tą stronke to rozmawialam z mamą na temat prowadzenia wykresow. Ona za młodu tak robiła przekazała stare cienkie książeczki na ten temat. Ja z ciekawości poszukalam w necie i znalazłam się tutaj
-
W lipcu będzie rok jak jestem na tej stronie. Staramy się kolo 2 lat. Kwiecień był miesiącem pełnym badan teraz czekam kiedy mój pójdzie się zbadać.
-
Naprawdę ciężko jest wyluzować. Staramy się od 9 miesięcy i nic. Na początku to było na luzie, będzie to będzie, nie to nie. Co miesiąc robiłam testy, ale na zasadzie "lepiej wiedzieć". Z reguły testy robiłam przed grubszymi imprezami, żeby wiedzieć czy mogę wypić. Po pół roku braku efektów zaczęłam się zastanawiać. I wszyscy: mama, mąż, koleżanki powtarzali mi, żeby przestać robić testy i się nie nakręcać, a ja czułam, że coś jest nie tak. Poszłam do lekarza. Olał mnie. Poszłam do innego i mam podejrzenie PCOS. Odpuściłabym mierzenie, robienie testów, wszystkie obserwacje i żyłabym w nieświadomości i mogłabym tak wyluzować na rok, dwa, trzy lata i nic z tego. A teraz przynajmniej wiem, że coś jest nie tak i trzeba to wyleczyć. I wtedy będziemy mieć szanse. Porobię badania hormonów i będziemy działać. Oczywiście staram się nie myśleć o tym na okrągło, ale to nie takie proste. Nawet teraz wiedząc, że mam problem (cykle bezowulacyjne) zastanawiam się czy owulka może jednak będzie i znając siebie za dwa tygodnie będę testować. Lekarka na USG widziała ładny pęcherzyk i pełno innych starych, niepękniętych. Nadzieja jednak jest.
-
nick nieaktualnykiedyś mówili: kalendarzyk i metody naturalne to najlepszy sposób na...wpadkę... Teraz mówią: metody naturalne i kalendarzyk to najlepsza metoda antykoncepcji i każdy kto ją prowadzi...na pewno nie zajdzie w ciążę. A ja myślę, że to jest jak z maturą...Tuż po każdy mówi, że luz, że co to tam wielkiego było. A przed drzwiami na egzamin to największy cwaniak obgryza paznokcie:).
-
Picja wrote:kiedyś mówili: kalendarzyk i metody naturalne to najlepszy sposób na...wpadkę... Teraz mówią: metody naturalne i kalendarzyk to najlepsza metoda antykoncepcji i każdy kto ją prowadzi...na pewno nie zajdzie w ciążę. A ja myślę, że to jest jak z maturą...Tuż po każdy mówi, że luz, że co to tam wielkiego było. A przed drzwiami na egzamin to największy cwaniak obgryza paznokcie:).
Bardziej chodzi o to, że życie robi nam psikusa i jak bardzo się czegoś chce, to tego nie ma. A jak się czegoś nie chce, to się znajdzie zawsze w najmniej odpowiednim momencie. Taka życiowa przewrotność
Wiele kobiet, które prowadzi obserwacje zachodzi w ciążę, wiele zachodzi bez kalendarzyka i tyle samo ma problemy z zajściem zarówno z kalendarzykiem jak i bez, więc nie ma na to reguły.
Jak się w końcu uda, to faktycznie z perspektywy czasu inaczej się na to patrzy, ale podczas bezowocnych starań nie jest tak kolorowo.Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 maja 2015, 12:40
-
nick nieaktualnyNa szczęście jeszcze nie jestem w fazie rozpaczy, ale coraz częściej łapie się na tym, że myslenie o kolejnym cyklu jest dla mnie smutne...Była juz faza wyimaginowanych objawów, była faza przesadnego dbania o zdrowie, była faza całkowitej ignorancji- ale w każdej chwili myśl o dziecku była gdzies tam w zakątku mysli. Czy to w markecie, czy to na spacerze. W końcu zdecydowałam się na forum- mój Mąż znosi dzielnie moje monologi- ba! nie widzi problemu we wspólnych dyskusjach i obserwacjach- ale to ja juz czuję się nieswojo traktując go jak...przyjaciółkę.
Płatek szkarłatny lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnylittleladybird wrote:Picja, ja mam bardzo podobnie. I też przeszłam te same fazy.
Powtarzam sobie w kółko, że będzie dobrze i moje marzenie się w końcu spełni
W moim życiu mam takie dziwne sytuacje, np. przed egzaminem na prawo jazdy..nie wierzyłam, że jutro o tej samej porze już będę po egzaminie. taki niepokój i niedowierzanie. A nagle bach- imam prawo jady.
Potem ślub- tez sobie myślałam- o kurczę, jutro o tej porze będę żoną- nie umiem sobie tego wyobrazić. Tak samo z pierwszym wspólnym dniem (nie mieszkaliśmy razem przed ślubem).
I przypominając sobie ten czas, tak sobie myślę, że to samo mam z ciążą...Aż nieswojo się czuje na myśl, że kiedyś...pewnego dnia po prostu zobaczę te dwie kreski i mimo, że regularnie testuje i jestem gotowa, i mierzę temperaturę i wszystko kręci się wokół ciąży- to pewnie albo wtedy zemdleję, albo będę tak zaskoczona, jak nigdy.Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 maja 2015, 15:16
Płatek szkarłatny lubi tę wiadomość
-
Ja to jednocześnie bardzo chcę być w ciąży i się boję. Czy będę dobrą mamą, czy moje dziecko będzie mnie irytować tak samo jak niektóre "bachorki", które można spotkać w sklepie, na placu zabaw... Czy damy sobie radę. I wiele podobnych. A najbardziej się boję, że może nigdy nie zostanę mamą :(Za dużo o tym myślę i czasami łapię się na tym, że sama nie wiem czego chcę
-
nick nieaktualnyMam tak samo, ale są to raczej dylematy hmmm zdrowotne. Im więcej czytam tym bardziej się boję. Kiedyś to po prostu chciałabym być mamą. A teraz? A jesli wrogi śluz? A jeśli przeciwciała? A jesli beta żle narośnie, a jeśli pęcherzyk pusty:)?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 maja 2015, 16:19
-
No i jest tego jeszcze więcej. Nie ma sensu o tym myśleć. Ja wyznaję zasadę, że pozytywne myślenie przynosi pozytywne skutki i odwrotnie I mimo że bardzo się boję, staram się nie zastanawiać nad tym wszystkim Jednak są czasem takie chwile, że jednak o tym myslę. To nieuniknione
-
Dziewczyny coś w tym jest żeby wyluzować, bo ja jestem na owu od września ale prowadziłam tylko wykresy, a tak na serio staramy się od stycznia i w marcu się udało ale w styczniu i w lutym miałam straszne ciśnienie, co chwila zerkałam na wykres w oczekiwaniu owulacji, przez mierzenie temperatury miałam zaburzenia snu i w końcu w marcu rzuciłam termometr w kąt i przestałam mierzyć codziennie, nabrałam dystansu i się udało Może przestać o tym myśleć do końca się nie da bo jednak nikt z nas tak nie potrafi ale trochę wrzucić na luz, a przynajmniej nie mierzyć temperatury powinno się udać
-
nick nieaktualnylittleladybird wrote:No i jest tego jeszcze więcej. Nie ma sensu o tym myśleć. Ja wyznaję zasadę, że pozytywne myślenie przynosi pozytywne skutki i odwrotnie I mimo że bardzo się boję, staram się nie zastanawiać nad tym wszystkim Jednak są czasem takie chwile, że jednak o tym myslę. To nieuniknione
Mam takie myslenie od roku...i muszę przyznać że w moim przypadku "luz" wcale nie pomaga:( -
Picja, nie jesteś sama. Ja też do końca wyluzować nie potrafię. Po prostu się nie da
Ancymonku, ja nie mogę i nie zamierzam przestać mierzyć. Mam rzadkie owulki i chcę wiedzieć jak kształtuje się moja tempka. Mam podejrzenie PCOS (jeszcze nie potwierdzone) i samo wrzucenie na luz, bez pomocy lekarza nic nie da ale jestem pełna nadziei, że w końcu się uda
Gratuluję i spokojnej ciąży życzęPicja lubi tę wiadomość
-
Chyba by cud się musiała stać, żebym wyluzowała.
Ja mam podobno wyniki hormonów na granicy, zbliżam się do PCOS. Littleladybird zgadzam się z tobą, że w obliczu czegos takiego tym bardziej wyluzować się nie da. A u ciebie dlaczego podejrzewają PCOS? Widać na usg czy masz złe wyniki hormonów?
Dziś zastanawiałam się, czy iść na hsg prywatnie bo w szpitalu mamy aparat do hsg w remoncie. Wyczytałam, że koszt to 1500 zł ale za to ze znieczuleniem.
Chyba jednak poczekam na ten w szpitalu i pocierpię bez znieczulenia za to na nfz. Ech... -
Płatek szkarłatny wrote:Chyba by cud się musiała stać, żebym wyluzowała.
Ja mam podobno wyniki hormonów na granicy, zbliżam się do PCOS. Littleladybird zgadzam się z tobą, że w obliczu czegos takiego tym bardziej wyluzować się nie da. A u ciebie dlaczego podejrzewają PCOS? Widać na usg czy masz złe wyniki hormonów?
Dziś zastanawiałam się, czy iść na hsg prywatnie bo w szpitalu mamy aparat do hsg w remoncie. Wyczytałam, że koszt to 1500 zł ale za to ze znieczuleniem.
Chyba jednak poczekam na ten w szpitalu i pocierpię bez znieczulenia za to na nfz. Ech...
Wyszło na USG, ale dla potwierdzenia robię badania hormonów. -
tez nie zgadzam się z stwierdzeniem "trzeba wyluzować", ja zaszłam w ciąże (niestety zakończyła się poronieniem) kiedy byłam na badaniu cyklu i lekarz powiedział żebym wróciła do domu i współżyła, bo mam jeszcze jakieś 12 godzin na zapłodnienie, i tak zrobiłam, seks był tylko z myślą o spłodzeniu i wtedy zaszłam, a kiedy kochałam się na luzie nic z tego nie wychodziło ( ponad 2 lata!)
Założycielka tematu równie dobrze mogła zaciążyć w tym samym czasie jakby prowadziła wykres, nie musiało mieć to wcale związku z odpuszczeniem.Picja, Płatek szkarłatny lubią tę wiadomość
-
Mkl, popieram. Coś podobnego jest podczas inseminacji. Para poddając się temu zabiegowi raczej nie wyluzuje, tylko kurczowo chwyta się każdej możliwości, każdej szansy. I na okrągło na pewno myśli o ciąży, prowadzi wykres itp. Wszystko zależy z jakimi problemami człowiek ma do czynienia. Jeśli wszystko jest ok, to wyluzowanie może pomóc. Ale to nie pomoże, gdy np partner ma słabe nasienie, albo kobieta nie jajeczkuje. Każdy przypadek jest inny.
Płatek szkarłatny lubi tę wiadomość
-
OvuFriend
-