suplementy poprawiające płodność
-
WIADOMOŚĆ
-
Mój mąż swego czasu też zażywał tabletki, ale z uwagi na jego oporność w tym temacie. Kupowaliśmy orzechy brazylijskie. Przestał jeść w sumie jak dowiedzielisy sie że jestem w ciąży. Dokończył te które zostały. Niestety poroniłam. Więc zamierzam znów zakupić mężowi orzeszki i karmić go nimi.
Znalazłam stronę w internecie badapak.pl i chyba tam są najtansze. -
momo1009 wrote:Witajcie
Dziś S odebrał wyniki, wygląda na to, że fatalne. Morfologia 1%, koncentracja 14,6 mln/ml. Oczywiście jestem po lekturze wszystkich tematów poświęconych wynikom nasienia (mimo, że do wczoraj nawet tu nie zaglądałam) i popadam w rozpacz .
Jeszcze dziś jedziemy po salfazin.momo1009 lubi tę wiadomość
-
Mam do odsprzedania
Selen +wit E 100 tab ( 5zl)
L- karnityne 27 tab (15zl)
Tran z witaminami A+D+E. 60 kaps (5 zl)
Kontakt na priv lub mail [email protected] -
Dziewczyny, piszę ku pokrzepieniu. Pierwsze wyniki mojego T były kiepskie: aglutynacja silna, upłynnienie mechaniczne, żywych plemników 41%, problemy z morfologią i ruchem w niemal wszystkich parametrach. Najbardziej martwiąca była ta aglutynacja i mechaniczne upłynnienie, czytałam nawet że na taki przypadek jednym "lekiem" jest inseminacja.
Namówiłam T na taki zestaw (zebrany z netu): salfazin, maca (2 dziennie), wit. C (3 dziennie), kwas foliowy i magnez (choć to akurat na skurcze). Prawdę mówiąc nie spodziewałam się cudów - przekonanie mojego męża do zmiany diety, stylu życia (np. alkohol, ciepłe kąpiele) to cud dla mnie nie do osiągnięcia. Wczoraj odebraliśmy wyniki - wszystkie w normie! Aglutynacji brak, czas upłynnienia 60 min, morfologia, ruch w normie, liczba plemników w jednym ml podwoiła się. A przy zmianie trybu życia mogłoby być pewnie jeszcze lepiej.
Także nie załamujmy się, trzeba walczyćBrunhilda, marsylianka, Hope2 lubią tę wiadomość
Insanity: doing the same thing over and over again and expecting different results. (anonim) -
Cześć dziewczyny, postanowiłam podzielić się naszą historią, zachęcając do własnych poszukiwań i prób. Mimo, że sama jestem lekarzem to w ciągu ostatnich miesięcy kilkukrotnie zawiodłam się na kolegach po fachu. Z mężem od dłuższego czasu staraliśmy się o ciążę, bez efektów. Skracając całą historię: obecnie jestem w 17 tyg ciąży, po 4 miesiącach leczenia męża u androloga i wcześniej jakichś 10 miesiącach u ginekologów. którzy bagatelizowali obniżone wyniki nasienia męża. Proponowali jedynie suplementy (" niech pobierze androvit albo coś"), nie zważając na to że mąż już od 4 miesięcy przyjmował androvit, salfazin i l-karnityne i ogólnie poprawił styl życia, a wyniki były jeszcze gorsze! Jeden z lekarzy zrobił nam test na obecność plemników w śluzie szyjkowym, który wyszedł tragicznie i stwierdził, że powinniśmy spróbować już inseminacji. Na moją sugestię, żeby może spróbować wcześniej poprawić wyniki męża i sprawdzić hormony itd w sumie się na mnie obraził bo chciałam zgłosić się do poradni Andrologii na Sterlinga w Łodzi, a on nie poleca tej kliniki bo leczą tam testosteronem, a tego się już nie robi i to bez sensu. Nie posłuchaliśmy. Mąż zrobił badania. Wyszedł obniżony testosteron. Dostał do leczenia Clostilbegyt 1x0,5tabl, by na tej drodze pobudzić wydzielanie testosteronu. Po 3 miesiącach okazało się, że wyniki skoczyły do góry. Może morfologia nadal bez szału ale liczba plemników 10 razy większa. Dr ginekolog jak zobaczył wyniki stwierdził, że wcale nie są lepsze, a tylko parametry są inaczej pogrupowane! ( ruch postępowy razem itd, ale w interpretacji wystarczają podstawowe umiejętności matematyczne). Powiedział, że nadal proponuje inseminacje, ale szanse są nadal znikome. Wyszłam wtedy po raz pierwszy z gabinetu z płaczem. Chwilę później, bo po 4 miesiącach byłam w ciąży! Z pewnością potrzebne było do tego też trochę szczęścia ( u mnie sporo cykli bezowulacyjnych, a u męża już po dobrych nowinach odebraliśmy wyniki, że ma obniżone wiązanie plemników z kwasem hialuronowym), ale sądzimy, że bez tego leczenia nic by się nie udało, a szanse nawet w inseminacji byłyby niewielkie a tak udało się naturalnie! Dziewczyny nie poddawajcie się.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 sierpnia 2014, 20:47
Justeck, Hope2, paaulla84, Mimbla, monia 70, Z., Anna255, Ania_84, agnieszka1804, malika89 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Minya - to bardzo przykre że taką drogę musiałaś przejść i tym bardziej gratuluję że Wam się udało Najgorsza jest wg mnie taka bezsilność - idziesz do lekarza z pewną wiedzą i do końca nie wiesz, czy odmawia Ci pewnych badań albo nie stawia diagnoz bo faktycznie tak jest, czy po prostu nie chce mu się kontynuować tematu. Twoja historia bardzo pokrzepia - jak się trochę pochodzi to w końcu można dopiąć swego.Insanity: doing the same thing over and over again and expecting different results. (anonim)
-
nick nieaktualnypaaulla84 wrote:Dzięki minya za tą historię, właśnie z mężem czekamy na wizytę u androloga w Łodzi, bo u nas w mieście nie ma. U nas jest 9 mln na ml i morfologia 2% (wcześniej był 7 mln i 1%) i cały czas walczymy o poprawę.
paaulla84 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
minya Twoja historia jest niesamowita. GRATULUUUUUJEEEE My tez czynimy starania ja zle wyniki (wysoka prolaktyna, brak owulacji) i moj m tez - bierze salfazin i wit C dodam jeszcze a jak sie po ok 2-3 m-cach nie poprawi to chcialabym pojsc z nim do androloga.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Dziewczyny, Wasze komentarze przypomniały mi, że rzeczywiście było warto. Jak chyba każda z nas jestem otoczona ludźmi, którzy nie mają takiego problemu i nawet jak są zainteresowani, to ciężko z nimi pogadać. Raczej należę do osób, które czytają w internecie a nie piszą, ale myślę, że gdyby nie takie fora to dużo z nas nie miałoby żadnych efektów.
W naszym przypadku same suplementy niestety nie przynosiły spektakularnych rezultatów ale może potem po dołączeniu leków efekt był lepszy. Dlatego jednak dobry androlog/ urolog to konieczność przy staraniach. U nas w sumie nie było to pierwsze co nam przyszło do głowy. Ja pierwsza poszłam do lekarza i okazało się, że 2 z 3 cykli były bezowulacyjne. Łatwo było uczepić się tej myśli, że to jedyny problem. Trafiłam do specjalisty, który po pierwszym takim cyklu chciał mi dać Clostilbegyt, ale się wstrzymywałam. W efekcie ja nie wzięłam ani jednej tabletki, czekałam na poprawę wyników męża:)
Bridget- łatwiej regularnie przyjmować leki jeśli masz jedną tabletkę a nie 5. Nie wiem jak do tego podchodzi Twój mężczyzna, ale mój narzekał że tyle tego. Z drugiej strony często wychodzi taniej jeśli kupisz pojedyncze preparaty.Ania_84, paaulla84 lubią tę wiadomość
-
Minya gratulacje
wlka sie opłacila
ja jestem ciekawa jaka dzs kuracje hormonalna zapoda dr mojemu emkowi
dotalismy 57% szans na znalezienie plemnikwo w jadrach wiec wlaczymy
mam nadziejeze za rok bede mogla napisac ze oplacilo sie -
nick nieaktualnyMinya, mój na razie łyka tylko salfazin. Myślę ,że grzecznie łykałby i 5 tabletek,ale na pewno jest to bardziej uciążliwe.
Zamówiłam trzy opakowania fertimen , dokupię ewentualnie wit E , a salfazin pójdzie w odstawkę. Wrócimy do niego po kuracji fertimenem -
dziewczyny ja też was pokrzepię. mąż po wstępnych wynikach-azoospermia.
a potem zaczęłam suplementację na własną rękę.
na początek poszły w ruch CLO (też na własną rękę, bo naczytałam się na forach o jego działaniu na wymuszenie zwiększenia ilości plemników. w sumie zostały mi jeszcze 2 paczki tego leku po kuracji) i pregnyl. potem już tylko Maca, lkarnityna z largininą, wit C i E w dużych dawkach. B12, salfazin.
po trzech miesiącach zrobiliśmy powtórne badanie i wyszło 78mln w ejakulacie!!! i w kolejnym cyklu po prawie 2 letniej walce zaszłam w ciążę, obecnie jestem w 8 tygodniu ciąży.
najadłam się strachu co nie miara ale postawiłam wszystko na jedną szalę i zaryzykowałam, w moim wypadku ryzyko się opłacało!!!
trzymam kciuki za was dziewczyny i za wyniki waszych połóweczekpaaulla84, minya, Mimbla lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny