bezskuteczne próby zajścia w ciążę - i co teraz?
-
WIADOMOŚĆ
-
http://www.nasz-bocian.pl/czerwiec%202014%20promocje
tu masz przykladowe kliniki... i jakie są promocje, powinny byc i w czerwcu wystarczy poszukać na bezpłatne pierwsze spotkanie/badania.. bo według mnie lekarz cie truje lekami i tak jak vanessa jestem zdziwiona ze bez monitoringu...
zmień szybko lekarza lub przenieś się do kliniki.. I tam zajmą się tobą profesjonalnie, wiem że może i drogo.. ale jak masz czekać kolejne lata i ma cie truć no to sorry.. dodatkowo jak są badania to czemu lekarz zawsze sie kobiety czepia jak rzep psiego ogona? przeciez i facet jest współuczestniczącym w tej sytuacji.vanessa lubi tę wiadomość
-
Wiesz, lekarze wciąż się upierają przy tych 12 miesiącach naturalnych starań...Nona wrote:Od maja 2012 do stycznia 2014 byłaś u gina tylko raz?
Także można powiedzieć że dopiero rozpoczynasz świadome starania przy pomocy nowego już lekarza.
Próbować można 3-6 mies, potem już trzeba iść po pomoc = regularne wizyty na monitoringu (nie 1 usg tylko monitoring cyklu).
Zachęcam też do:
prowadzenia wykresów, mierzenia tempki, śluzów, wysłania męża na badanie nasienia i udania się RAZEM Z MĘŻEM do dobrej kliniki leczenia niepłodności, nie do ginekologa.
Powodzenia, wiele jest dziewczyn w podobnej sytuacji -
Nona wrote:Od maja 2012 do stycznia 2014 byłaś u gina tylko raz?
Także można powiedzieć że dopiero rozpoczynasz świadome starania przy pomocy nowego już lekarza.
Próbować można 3-6 mies, potem już trzeba iść po pomoc = regularne wizyty na monitoringu (nie 1 usg tylko monitoring cyklu).
Zachęcam też do:
prowadzenia wykresów, mierzenia tempki, śluzów, wysłania męża na badanie nasienia i udania się RAZEM Z MĘŻEM do dobrej kliniki leczenia niepłodności, nie do ginekologa.
Powodzenia, wiele jest dziewczyn w podobnej sytuacji
Raz albo dwa razy. Chyba dwa razy. Raz chyba pod koniec 2012, a raz w 2013. Nie mam dużego doświadczenia z lekarzami, założyłam więc, że wie co robi i jeśli on nie wszczyna jakiś działań, to znaczy że i ja nie powinnam się bardzo spinać. Zwłaszcza, że ze względu na to że mąż w tamtym okresie dość dużo pracował i nie zawsze był czas i siła, żeby w "te" dni próbować, to mówiłam sobie, że po prostu za słabo się staramy.
Teraz widzę, że to był stracony czas i w sumie mogę mieć pretensje tylko do siebie...
Mizzelka, dziękuję za link, dobrze wiedzieć.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 czerwca 2014, 13:32
-
mgła wrote:Raz albo dwa razy. Chyba dwa razy. Raz chyba pod koniec 2012, a raz w 2013. Nie mam dużego doświadczenia z lekarzami, założyłam więc, że wie co robi i jeśli on nie wszczyna jakiś działań, to znaczy że i ja nie powinnam się bardzo spinać. Zwłaszcza, że ze względu na to że mąż w tamtym okresie dość dużo pracował i nie zawsze był czas i siła, żeby w "te" dni próbować, to mówiłam sobie, że po prostu za słabo się staramy.
Teraz widzę, że to był stracony czas i w sumie mogę mieć pretensje tylko do siebie...
Nie obwiniaj się. To nic nie da. Najważniejsze że teraz wiesz mniej więcej co robić.
A to, że lekarz nie za bardzo chciał wszczynać innych działań to może też nie jest takie złe. Bo spinanie się nikomu jeszcze nie pomogło. Mój gin na początku nie dał mi nic, żadnych badań, suplementów, kazał się starać naturalnie przez rok, ale potem uściślił, że koło 8-9 miesięcy. Bo najwięcej jednak mamy w głowie. Ale jednak po jakimś czasie coś już trzeba robić. -
Ida wrote:To też nie tak. Bo może być zupełnie zdrowa kobieta plus zupełnie zdrowy mężczyzna, mogą się starać ostro w te dni i nie tylko i również mogą tak od razu nie zajść. Te sprawy, mimo wielkiej już wiedzy, diagnostyki i dociekliwości naszej i lekarzy nie są do końca odgadnięte.
Nie obwiniaj się. To nic nie da. Najważniejsze że teraz wiesz mniej więcej co robić.
A to, że lekarz nie za bardzo chciał wszczynać innych działań to może też nie jest takie złe. Bo spinanie się nikomu jeszcze nie pomogło. Mój gin na początku nie dał mi nic, żadnych badań, suplementów, kazał się starać naturalnie przez rok, ale potem uściślił, że koło 8-9 miesięcy. Bo najwięcej jednak mamy w głowie. Ale jednak po jakimś czasie coś już trzeba robić.
edycja: literówka - miało być on, a zrobiło się ona.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 czerwca 2014, 13:48
-
mgła wrote:Ida, ona mi też przy każdej wizycie powtarzał, żeby się nie spinać i żeby się nie przejmować tym, że na lekach też nie ma efektu, bo czasem się dzieje tak, że jak kobieta nic już nie bierze, odpuści sobie, to nagle się okazuje ciąża. Ale skoro ja mam takie krótkie te cykle bez leków, to kiedy ja mam owulację? I czy w ogóle ją mam? (pytanie retoryczne, wiem że Wy nie wróżki). Ja wiem że to wszystko nie jest takie zero-jedynkowe i że nie ma jednego wzoru pod który można się podpiąć, żeby zadziałało. Ale już miałam taką nadzieję...
-
mgła wrote:Dzięki Ida
Nie wiem tylko w końcu, czy czekać na ten okres, czy iść do gina jeszcze w ten poniedziałek, czy go olać i szukać od razu jakiegoś innego lekarza.
Powodzenia -
nick nieaktualny
-
Rozumiem mgłę bo sama stracilam prawie rok staran u niekompetentnego lekarza, ktory faszerował mnie clo. Tyle, ze na początku położył mnie w szpitalu i zrobił badania hormonów. Tyle, ze nie zajął sie prl, która była kosmiczna....
niestety dobry lekarz to połowa sukcesu, a o takiego coraz trudniej.
To, że dziewczyny piszą, że nie jesteś sama, że wiele z nas się tyle stara to prawda, pamiętaj, że tu jesteśmy, że się wspieramy, że sobie doradzamy. Nie trać wiary, wiem, że łatwo się mówi, ale ja stram się już prawie 4 lata. Czasem myślę, że już nie dam rady, że już nie ma, sił, ale w rzeczywistości zawsze ją gdzieś znajdę, jak nie w sobie to tu wśród innych staraczek.olka30, Nona lubią tę wiadomość
Jeżeli szczęście nie przyszło jeszcze do Ciebie to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami. -
nick nieaktualnyHej dziewczyny:) wskoczyła do was z innego wątku. W sumie poświęconego PCO. Ale chyba już należę do tych, które starają się i nic z tego nie wychodzi. Mam nadzieję, że mnie przyjmiecie. A to moja krótka historia. Kończę w tym roku 25 lat. Od 4 staramy się o dzidzia. Mam PCO i w maju przeszłam laparoskopie. Czekam na @. Bo czuję że mimo laparo wszystko jest po staremu. Wszyscy dają nam pół roku. Chciałabym żeby ten czas już minął bo denerwuje mnie to czekanie. Tym bardziej ze mam przeczucie że nic z tego nie będzie.
-
nick nieaktualny
-
Dzięki Wam za dobre słowa, bo dzięki nim wczoraj nie rozkleiłam się zupełnie, kiedy musiałam powiedzieć mężowi, że znów nic z tego. Tym bardziej, że nie zgadniecie - po południu dostałam okres. Wkurzyłam się bo to tak jakby mój organizm mnie sabotował - czekał z okresem do odebrania wyników - ciśnienie zeszło, to kurek się odkręcił.
Zastanawiam się czy nie pójść do tego mojego gina, choćby po to, żeby odebrać te moje wyniki - hormony, stare badanie krwi, opis usg? Przyda się to u nowego lekarza? Czy i tak wszystkie badania trzeba będzie zrobić od nowa i wystarczy jak nowemu lekarzowi opowiem co i jak tam było i pokaże mu moją rozpiskę cykli?
Czy na pierwszą wizytę powinnam pójść z mężem czy sama?
Nona, staram się o siebie dbać, dostarczać ruchu, dobrze odżywiać, cały ten czas brałam witaminy i kwas foliowy. Najbardziej męczące jest to, że myśl o ciąży jest cały czas gdzieś w głowie i trudno się skupić w 100% na innych rzeczach, bo cały czas ma się gdzieś z tyłu głowy te myśli...
Dziewczyny, jeszcze pytanie: może póki nie zacznę chodzić do kolejnego lekarza, powinnam spróbować wyregulować te moje cykle castagnusem? Może wydłuży mi chociaż tą fazę lutealną. Nie wiem sama, mam chwilowo ochotę rzucić to wszystko w cholerę i choć na trochę zapomnieć.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 czerwca 2014, 10:39
-
Mgła idź do swojego gina i weź swoje wyniki badań, przynajmniej będziesz wiedziała jak się zmieniały na przestrzeni czasu, a do nowego gina jak najbardziej możesz iść z mężem, niech poczuje że oboje macie problem, a nie tylko ty. I ja bym nie czekała biorąc castagnus, bo na co czekać, za rok możesz sobie pluć w brodę, że czekałaś.
-
mgła wrote:Czy na pierwszą wizytę powinnam pójść z mężem czy sama?
Ja byłam z mężem i jego też pytał o różne rzeczy, przebyte choroby, jaka wykonuje prace czy miał zatrucie CO2 itp. i jemu też zlecił dodatkowe badania mimo tego że parametry nasienia miał super. Niektóre nieprawidłowości w nasieniu nie wyjda podczas seminogramu i trzeba zrobić dodatkowe. -
mgła wrote:Vanessa, a czy badanie nasienia można zrobić na własną rękę gdzieś? (właśnie, gdzie się wykonuje takie badania?)
Nie wiem gdzie mieszkasz, ale np w mojej okolicy jest labo np/ Diagnostyka czy Loma - takie sieciówki.
Zazwyczaj badanie nasienia to raczej ponad 100 zł, u nas 130.Nona lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Cześć Dziewczyny,
koleżanka dała mi namiar na ponoć bardzo dobrego lekarza w Katowicach - dr. Bielewicza. Ale po przeczytaniu komentarzy w internecie na jego temat, trochę jestem zbita z tropu. Czy któraś z Was leczy/ła się u niego i może coś na ten temat powiedzieć?