Idzie jesień 🎃 gaz drożeje ↗️ dorwę chłopa, niech mnie grzeje 🔥🌡️
-
WIADOMOŚĆ
-
Dracaena zgadzam się, widze ze przygotowanie jest kluczowe! Owszem, nie da się przygotować na wszystko, poród to żywioł i zaskoczy nas tak czy tak - ale zarówno trening głowy jak i ciała pozwala przejść przez ten proces obronną ręką. Co do ciala - ja już po tym tygodniu na przykład nie czuje żadnego bólu w kroczu. Psychicznie też czuje się naprawdę bardzo dobrze, ale wiem że gdybym podeszła do tego porodu z taką spiętą głową jaką miałam w dzień w którym stwierdzono małowodzie i zasugerowano indukcje - to na pewno dużo gorzej wspominałabym poród. Wiec ja to widzę tak - elastyczność, przygotowanie, płynięcie z prądem i akceptacja. Bez tego nie ma dobrego porodu i połogu w moim mniemaniu 😁
Madziq rozumiem niechęć do porodu SN i uważam że zmuszanie kogoś do rodzenia naturalnie kto tego nie czuje może przynieść więcej szkody niż pożytku. Nawet osoba która to czuje i tego bardzo chce najpewniej zaliczy kryzys, a osoba zmuszona zaliczy pewnie traumę. A tak, mój mąż w domu- a raczej na urlopie, bo on to zawsze w domu z racji zdalnej pracy 😁 W sumie teraz na opiece na mnie, do tego jakiś okolicznosciowy, ojcowski i suma summarum do pracy wraca końcówką lipca. Trzymaj się, na pewno te pierwsze dni bez męża są logistyczną zagwostką ale stopniowo będziecie się aklimyzowac i wspólnie uczyć nowej rutyny. Na pewno pojdzie sprawnie, masz już taka wprawę, jesteś super dzielna! ❤️
Babova cudowna historia! 🥹 Dałaś z siebie wszystko i wspaniale sobie radziłaś! Gdyby nie ten przypadek z pepowina to pewnie to bylby bardzo sprawny i szybki poród, twoje ciało spisało się na medal! 💪 Teraz daj mu dużo czułości I odpoczynku, niech powoli wraca do siebie. A Beniutek niech pozwala mamie na spokojną rekonwalescencję 🥰
Oloska życzę Ci kochana sprawnego, pięknego porodu! 🍀❤️ Psychiczne przygotowanie jest kluczowe, pamiętam jak w trakcie mówiłam do męża że te skurcze to nic w porównaniu do tego co się dzieje w glowie, kiedy pojawią się myśl że ciało nie daje rady, nie otwiera się. Że wszystkie znane sposoby zawodzą. Trzeba sobie cały czas powtarzać że robimy wspaniała robotę, że nasze ciała działają we własnym rytmie i czasem trwa to chwile, czasem dluzsza chwilę, a czasem cały dzień. Obecność męża w porodzie byla dla mnie bezcenna, bez niego czulabym się dużo bardziej samotna. Jego wsparcie też "zrobiło mi ten poród" - teraz wiem ze jesli rodzic, to tylko razem 💖 A kontakt skóra do skóry był dla mnie bardzo ważny, miałam go kilkakrotnie podkreślonego w planie porodu - ale wiadomo ze najważniejsze dla mnie było zdrowie dziecka. Teraz nadrabiamy - kontaktujemy się z Gabrysiem bez przerwy, a on jest takim tulasem jakiego sobie wymarzyłam 🤩Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 czerwca 2023, 17:04
Idawoll, Livka, dracaena, Monk@, Anett93, Kasiooola, oloska lubią tę wiadomość
-
Babova wrote:To teraz ja napisze Wam swoją historie porodową, którą mimo zakończenia uważam za naprawdę przepiękną.
Do szpitala przyjechałam w niedzielę 18.06 na indukcję, bo to był dokładnie mój skończony 41 tydzień ciąży. Zbadano mi rozwarcie, które postąpiło od wtorku (wtedy zgłaszałam się na ktg), miałam dokładnie jakieś 3-4 cm, szyjka była ładna, miekka, zdecydowano o podłączeniu oksytocyny. No i super, byłam turbo zdeterminowana - rodzę dziś! Skurcze były mocne, dość częste, ale nie postępowały, rozwarcie tez ciagle takie samo, ciagle słyszałam tylko „przy takiej szyjce to kwestia czasu”. Odpięli mnie od oxy o 19 i od tej pory skurcze zaczęły się wyciszać. W nocy miałam lekkie, co jakiś czas, więc nic takiego. W poniedziałek zarządzono przerwę na regenerację, więc cały dzień chodziłam, ćwiczyłam na piłce żeby choc trochę ruszyło rozwarcie. Po południu przyszła do mnie pani która zajmuje się relaksacją, oddechami przy porodzie itp - zrobiła mi masaż pleców, stóp, włączyła olejek lawendowy z dyfuzora, muzykę… cudowne doświadczenie! No i wieczorem zaczęłam mieć skurcze! Trwały całą noc, oddychałam, były takie co 5-6 minut, ale rozwarcie dalej to samo. Rano już byłam zrezygnowana, że znowu nic, w tu nagle odeszły mi wody na łóżku, a zaraz po tym poleciało - skurcze się nasiliły, dalej były co 5 minut, ale o wiele mocniejsze. I z każda chwila coraz bardziej bolały, w pewnym momencie zaczęłam prosić męża, żeby coś zrobił, przyszła położna, pocieszyła, pomogła z oddechem, zbadala mnie i… okazało się, że mamy 8cm! Kilka cholernie mocnych skurczy, mamy pełne rozwarcie, rodzimy! Mnie złapała taka adrenalina, że dostałam nagle mocy. Kilka skurczy oddychałam, przedmuchałam, a później się zaczęło. Parłam, parłam, parłam, dmuchałam, znowu parcie, znowu dmuchanie, „Już prawie, juz jest główka, przemy dalej”, no to lecimy! Minęły dwie godziny, wiedziałam, ze czas się kończy, ale położne walczą ze mną, żeby to zakończyć, nie poddajemy się. Mąż widział główkę z pięknymi czarnymi włoskami, położna mu pokazała, a ja zaczęłam płakać ze wzruszenia i znowu dostałam nowej mocy - przemy! Parłam dalej, najmocniej jak potrafiłam, czułam juz główkę, polozna juz miała ją na palcach, a ona sie cofała. Byli u mnie trzej lekarze, wszyscy badali i mówili, żeby jeszcze poprzeć kilka skurczy, bo juz prawie jesteśmy. Oddychałam, na ile mogłam między skurczami, tętno Benia bylo idealne, cały czas go dotleniałam. Jeszcze dwa skurcze i będzie! Zaczęłam tak mocno przeć, ze traciłam siły, ale chciałam to juz skończyć, byłam taka wymęczona, dwa skurcze przeszły i nic, główka dalej sie cofa… przyszedł lekarz, dał mi papiery do podpisania, czy zgadzam sie na cięcie, ja mówię, że zgodzę sie juz na wszystko, bo nie dawałam rady i bałam sie o synka. Podpisałam to na skurczu, który musiałam przedmuchac, przyszła jeszcze położna, przebrała mnie, trzymała za rękę i mówiła, że byłam bardzo dzielna i zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, że tak się zdarza, że byłam niesamowita i ze miałam przepiękny poród, że wszystkie są ze mnie dumne. Przedmuchałam jeszcze trzy skurcze w drodze na sale cięć, przed wkłuciem w kregoslup znowu skurcz, którego myślałam, ze już nie dam rady przedmuchać, znieczulenie i koniec, przestałam czuć w sekundę dół ciała. No i tu zakończył się mój porod naturalny. A później wyjęli Benia, zapłakał dopiero po chwili, usłyszałam tylko, ze jest owinięty pępowina dwa razy, na szyi i na ramieniu (ta na ramieniu ciągnęła go z powrotem). Usłyszałam płacz, zabrali go, a później słyszałam tylko, ze bardzo dużo krwawię i że mam wymęczoną macice. Później przyszła pani, przyniosła mi synka, zobaczyłam go na 5 sekund, popłakałam się, jak już mnie zszyli i wyjechałam z sali to przyszedł mój mąż, a jeszcze położna, z która rodziłam, krzyknęła, ze mają poczekać, przyniosła mi Beniutka, wtedy to już w ogóle się rozkleiłam, powiedziałam tylko, ze było warte to wszystko. 🥹Babova lubi tę wiadomość
Starania o pierwsze 👶 od 08.21.
17.09.22- poronienie zatrzymane, puste jajo płodowe 8tc 💔
10.22- starania od nowa 🍀
17.11- ⏸️ 🥺🙏
21.11 - beta hCG 306,8 ❤️
23.11- beta hCG 802
10.12 - (6+4) Dzidzia z bijącym serduszkiem ♥️
30.12- (9+4) 2.7 cm Skarbu 😻
19.01- (12+3) USG I trym: 6 cm 👶
pomiary w normie, niskie ryzyka trisomii! 🥳
28.01- (13+4) 7 cm śpiącego Maluszka 😴
04.03 - (18+5) 270 g Córeczki 💓
20.03- USG II trym: 362 g Kruszynki 💜
31.03- (22+3) 451 g Rozalki 🌸
28.04- (25+3) 900 g⭐
26.05 - (30+3) 1550g🧚♀️
29.05 USG III trym- Zdrowa Królewna 👸
23.06 (34+3) 2400g🌷
15.07 (37+4) 3100g 🧁
26.07.23r.--- Rozalia 3010g 51 cm SN 🩷
-
Babova, wzruszająca historia, jesteś turbo dzielna. ☺️🥹 Kciuki za szybkie wyjście do domku. 🥰
Mnie zaczął chyba dotykać mocniej regres snu, ja kocham spanko, a w dni w które Wandzia po nocnym karmieniu gorzej zasypia to w dzień jestem nie do życia dopóki nie zrobię jakiejś drzemki dłuższej. 🥺 Dziś tak było, nie spałyśmy właściwie od trzeciej do po czwartej mimo, że samo karmienie skończyło się o 3:20. Jak odeśpię to na szczęście jest lepiej, ale akurat od rana młoda jest w miarę aktywna, a ja za to jak zombie (życiowo też jestem raczej sową, więc poranki to zawsze tak sobie). 🙁 Mąż zaraz wraca do pracowania i zastanawiam się, jak to będzie. Wiadomo, że on zdalnie jak u Namisy, ale też pracując nie będzie w stanie jej bardziej przejąć. To karmienie o tej trzeciej/czwartej dla mnie takie najcięższe.
No i młoda nam się też zaczęła gazować trochę i robić strzelające kupki (raczej tak z ostatnimi upałami, gdzie czasem przystawia się co 1,5h, organizm chyba nie nadąża, bo jak zrobi przerwę wieczorem czy w nocy 3h to jest znacznie lepiej), pediatra zaleciła dziś Delicol i Bobotic Forte przed karmieniami. Zobaczymy, czy pomogą. W ogóle mam wrażenie, że moje dziecko odziedziczyło wysoki próg bólu po mnie, bo jak na to, że na wizycie miała wzdęty brzuszek i pediatra założyła, że pewnie płacze jak ma gazy, to nope, co najwyżej się chwilkę pręży i robi na chwilkę czerwona i tyle i już spoko, bardziej pojęczy niż popłacze, ciężko wyłapać na ile ją to męczy.
Za to ogólnie wizyta patronażowa spoko, pomijając że właśnie z niedospania nie zapytałam o to usg główki. 🤦♀️ Wagi mamy już 4620g, także koksimy. 😅👩 31 / 🧔30
❌ PCOS, cykle i owulacje nieregularne bez leków; Hashimoto - delikatna postać, pod kontrolą
Stymulacje (letrozol, NAC, Ovitrelle):
03.2022, 04.2022, 05.2022, 06.2022 ❌
08.2022 -> 9.09.2022 ⏸
10.09 - beta 204
12.09 - beta 482
4.10 - wszystko ok, 1,43 cm człowieczka, mamy ❤️🍀
2.11 - prenatalne -> 5,38cm fikającego człowieczka, niskie ryzyka 🍀
4.01 - połówkowe -> 370g ruchliwej już potwierdzonej dziewuchy 🥰🍀 21+1
22.02 - USG III trymestru, 1150g 🍀 28+1
21.03 - 2020g ❤️ 32+0
9.05 - około 3200-3300g panny, której dobrze w brzuchu ❤️ 39+0
PTP - 16.05.2023
Wanda ❤️ - 26.05.2023, 3620g, 55cm ❤️ 41+3
-
Babova wrote:To teraz ja napisze Wam swoją historie porodową, którą mimo zakończenia uważam za naprawdę przepiękną.
Do szpitala przyjechałam w niedzielę 18.06 na indukcję, bo to był dokładnie mój skończony 41 tydzień ciąży. Zbadano mi rozwarcie, które postąpiło od wtorku (wtedy zgłaszałam się na ktg), miałam dokładnie jakieś 3-4 cm, szyjka była ładna, miekka, zdecydowano o podłączeniu oksytocyny. No i super, byłam turbo zdeterminowana - rodzę dziś! Skurcze były mocne, dość częste, ale nie postępowały, rozwarcie tez ciagle takie samo, ciagle słyszałam tylko „przy takiej szyjce to kwestia czasu”. Odpięli mnie od oxy o 19 i od tej pory skurcze zaczęły się wyciszać. W nocy miałam lekkie, co jakiś czas, więc nic takiego. W poniedziałek zarządzono przerwę na regenerację, więc cały dzień chodziłam, ćwiczyłam na piłce żeby choc trochę ruszyło rozwarcie. Po południu przyszła do mnie pani która zajmuje się relaksacją, oddechami przy porodzie itp - zrobiła mi masaż pleców, stóp, włączyła olejek lawendowy z dyfuzora, muzykę… cudowne doświadczenie! No i wieczorem zaczęłam mieć skurcze! Trwały całą noc, oddychałam, były takie co 5-6 minut, ale rozwarcie dalej to samo. Rano już byłam zrezygnowana, że znowu nic, w tu nagle odeszły mi wody na łóżku, a zaraz po tym poleciało - skurcze się nasiliły, dalej były co 5 minut, ale o wiele mocniejsze. I z każda chwila coraz bardziej bolały, w pewnym momencie zaczęłam prosić męża, żeby coś zrobił, przyszła położna, pocieszyła, pomogła z oddechem, zbadala mnie i… okazało się, że mamy 8cm! Kilka cholernie mocnych skurczy, mamy pełne rozwarcie, rodzimy! Mnie złapała taka adrenalina, że dostałam nagle mocy. Kilka skurczy oddychałam, przedmuchałam, a później się zaczęło. Parłam, parłam, parłam, dmuchałam, znowu parcie, znowu dmuchanie, „Już prawie, juz jest główka, przemy dalej”, no to lecimy! Minęły dwie godziny, wiedziałam, ze czas się kończy, ale położne walczą ze mną, żeby to zakończyć, nie poddajemy się. Mąż widział główkę z pięknymi czarnymi włoskami, położna mu pokazała, a ja zaczęłam płakać ze wzruszenia i znowu dostałam nowej mocy - przemy! Parłam dalej, najmocniej jak potrafiłam, czułam juz główkę, polozna juz miała ją na palcach, a ona sie cofała. Byli u mnie trzej lekarze, wszyscy badali i mówili, żeby jeszcze poprzeć kilka skurczy, bo juz prawie jesteśmy. Oddychałam, na ile mogłam między skurczami, tętno Benia bylo idealne, cały czas go dotleniałam. Jeszcze dwa skurcze i będzie! Zaczęłam tak mocno przeć, ze traciłam siły, ale chciałam to juz skończyć, byłam taka wymęczona, dwa skurcze przeszły i nic, główka dalej sie cofa… przyszedł lekarz, dał mi papiery do podpisania, czy zgadzam sie na cięcie, ja mówię, że zgodzę sie juz na wszystko, bo nie dawałam rady i bałam sie o synka. Podpisałam to na skurczu, który musiałam przedmuchac, przyszła jeszcze położna, przebrała mnie, trzymała za rękę i mówiła, że byłam bardzo dzielna i zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, że tak się zdarza, że byłam niesamowita i ze miałam przepiękny poród, że wszystkie są ze mnie dumne. Przedmuchałam jeszcze trzy skurcze w drodze na sale cięć, przed wkłuciem w kregoslup znowu skurcz, którego myślałam, ze już nie dam rady przedmuchać, znieczulenie i koniec, przestałam czuć w sekundę dół ciała. No i tu zakończył się mój porod naturalny. A później wyjęli Benia, zapłakał dopiero po chwili, usłyszałam tylko, ze jest owinięty pępowina dwa razy, na szyi i na ramieniu (ta na ramieniu ciągnęła go z powrotem). Usłyszałam płacz, zabrali go, a później słyszałam tylko, ze bardzo dużo krwawię i że mam wymęczoną macice. Później przyszła pani, przyniosła mi synka, zobaczyłam go na 5 sekund, popłakałam się, jak już mnie zszyli i wyjechałam z sali to przyszedł mój mąż, a jeszcze położna, z która rodziłam, krzyknęła, ze mają poczekać, przyniosła mi Beniutka, wtedy to już w ogóle się rozkleiłam, powiedziałam tylko, ze było warte to wszystko. 🥹 -
oloska wrote:Namisa, piękny poród! Z Twojej opowieści, mimo, że trudnej, bo i długo nie szło, i byłaś wyczerpana bije taki piękny spokój, wdzięczność i zrozumienie, że aż się czuje tak pozytywnie nakręcona. I widzę, tak bardziej namacalnie, że przygotowanie fizyczne to jedno, ale to psychika będzie tu bardziej istotna jednak. I właśnie na tym będę się skupiać i pracować. Mogę się tylko domyślać, jak bardzo przeżywasz ten brak kontaktu na początku, ale najważniejsze w tym wszystkim, że Gabryś był super zaopiekowany, i wiem, że też to doskonale wiesz, i mam nadzieję, że dzięki temu będzie Ci ciut łatwiej się z tym uporać.
Opis Twojego męża, tego jego zaangażowania ale też przy tym lekkiego nieogarniania, jest przeuroczy. Bardzo mnie wzrusza postać mężczyzny w tym wszystkim, ten porodówkowy trochę znam, bo obserwuję dużo tatusiów, ale ten domowy, to istny kosmos.
Babova, Twój poród chociaż zupełnie inny, taki pełen energii i motywacji, też jest piękny, i cieszę się, że tak go odbierasz. Super zadbałaś o Beniutka w tym wszystkim, i tak jak powiedziała Ci położna, to było niesamowite! Spisałaś się najlepiej jak tylko mogłaś, na medal ❤️ mam nadzieję, że rana boli Cię już coraz mniej, i że spędzacie super czas z Beniem, i że już lada moment wracacie do domu.
P.S, jestem zaskoczona tą panią od relaksacji, w sensie, że ktoś taki jest w tym szpitalu! Super! Po Twoim i MalaEw opisie, bardzo zyskał w moich oczach, a do tej pory jak wiecie, traktowałam go w sumie tak o, jest bo jest.
Dziękuję Wam dziewczyny za te opisy ❤️ czuję się poruszona, wzruszona i taka w ogóle podekscytowana. Chyba hormony działają. -
Namisa wrote:Dracaena zgadzam się, widze ze przygotowanie jest kluczowe! Owszem, nie da się przygotować na wszystko, poród to żywioł i zaskoczy nas tak czy tak - ale zarówno trening głowy jak i ciała pozwala przejść przez ten proces obronną ręką. Co do ciala - ja już po tym tygodniu na przykład nie czuje żadnego bólu w kroczu. Psychicznie też czuje się naprawdę bardzo dobrze, ale wiem że gdybym podeszła do tego porodu z taką spiętą głową jaką miałam w dzień w którym stwierdzono małowodzie i zasugerowano indukcje - to na pewno dużo gorzej wspominałabym poród. Wiec ja to widzę tak - elastyczność, przygotowanie, płynięcie z prądem i akceptacja. Bez tego nie ma dobrego porodu i połogu w moim mniemaniu 😁
Madziq rozumiem niechęć do porodu SN i uważam że zmuszanie kogoś do rodzenia naturalnie kto tego nie czuje może przynieść więcej szkody niż pożytku. Nawet osoba która to czuje i tego bardzo chce najpewniej zaliczy kryzys, a osoba zmuszona zaliczy pewnie traumę. A tak, mój mąż w domu- a raczej na urlopie, bo on to zawsze w domu z racji zdalnej pracy 😁 W sumie teraz na opiece na mnie, do tego jakiś okolicznosciowy, ojcowski i suma summarum do pracy wraca końcówką lipca. Trzymaj się, na pewno te pierwsze dni bez męża są logistyczną zagwostką ale stopniowo będziecie się aklimyzowac i wspólnie uczyć nowej rutyny. Na pewno pojdzie sprawnie, masz już taka wprawę, jesteś super dzielna! ❤️
Babova cudowna historia! 🥹 Dałaś z siebie wszystko i wspaniale sobie radziłaś! Gdyby nie ten przypadek z pepowina to pewnie to bylby bardzo sprawny i szybki poród, twoje ciało spisało się na medal! 💪 Teraz daj mu dużo czułości I odpoczynku, niech powoli wraca do siebie. A Beniutek niech pozwala mamie na spokojną rekonwalescencję 🥰
Oloska życzę Ci kochana sprawnego, pięknego porodu! 🍀❤️ Psychiczne przygotowanie jest kluczowe, pamiętam jak w trakcie mówiłam do męża że te skurcze to nic w porównaniu do tego co się dzieje w glowie, kiedy pojawią się myśl że ciało nie daje rady, nie otwiera się. Że wszystkie znane sposoby zawodzą. Trzeba sobie cały czas powtarzać że robimy wspaniała robotę, że nasze ciała działają we własnym rytmie i czasem trwa to chwile, czasem dluzsza chwilę, a czasem cały dzień. Obecność męża w porodzie byla dla mnie bezcenna, bez niego czulabym się dużo bardziej samotna. Jego wsparcie też "zrobiło mi ten poród" - teraz wiem ze jesli rodzic, to tylko razem 💖 A kontakt skóra do skóry był dla mnie bardzo ważny, miałam go kilkakrotnie podkreślonego w planie porodu - ale wiadomo ze najważniejsze dla mnie było zdrowie dziecka. Teraz nadrabiamy - kontaktujemy się z Gabrysiem bez przerwy, a on jest takim tulasem jakiego sobie wymarzyłam 🤩
U nas dziś taki upał niemiłosierny a byliśmy na festynie w żłobku u córki i Mieszko wytrzymać te dzieci całe spocone latały po tych atrakcjach,schować też niebylo się gdzie z malutka. W sumie przez ostatnie 2 tygodnie mieliśmy ciągle jakieś festyny u dzieci a to w szkole a to w przedszkolu 🤣
Była dziś położna i malutka ladnie przybiera waży już 3390g 😍ja wiem że to nic w porównaniu z waszymi ale mnie każdy jej gram cieszy bo rośnie w siłę mimo że to nadal taka chudzinka i kruszynka 🥺🥺jeszcze jedna wizytę mamy za tydzień i to będzie ostatnia. Że mniekeje się strasznie co chwilę latam zmieniać te Bella mama podkłady 🥴czuję się jakby miała zaraz się wykrwawić 🙈🙈Namisa lubi tę wiadomość
-
dracaena wrote:Babova, wzruszająca historia, jesteś turbo dzielna. ☺️🥹 Kciuki za szybkie wyjście do domku. 🥰
Mnie zaczął chyba dotykać mocniej regres snu, ja kocham spanko, a w dni w które Wandzia po nocnym karmieniu gorzej zasypia to w dzień jestem nie do życia dopóki nie zrobię jakiejś drzemki dłuższej. 🥺 Dziś tak było, nie spałyśmy właściwie od trzeciej do po czwartej mimo, że samo karmienie skończyło się o 3:20. Jak odeśpię to na szczęście jest lepiej, ale akurat od rana młoda jest w miarę aktywna, a ja za to jak zombie (życiowo też jestem raczej sową, więc poranki to zawsze tak sobie). 🙁 Mąż zaraz wraca do pracowania i zastanawiam się, jak to będzie. Wiadomo, że on zdalnie jak u Namisy, ale też pracując nie będzie w stanie jej bardziej przejąć. To karmienie o tej trzeciej/czwartej dla mnie takie najcięższe.
No i młoda nam się też zaczęła gazować trochę i robić strzelające kupki (raczej tak z ostatnimi upałami, gdzie czasem przystawia się co 1,5h, organizm chyba nie nadąża, bo jak zrobi przerwę wieczorem czy w nocy 3h to jest znacznie lepiej), pediatra zaleciła dziś Delicol i Bobotic Forte przed karmieniami. Zobaczymy, czy pomogą. W ogóle mam wrażenie, że moje dziecko odziedziczyło wysoki próg bólu po mnie, bo jak na to, że na wizycie miała wzdęty brzuszek i pediatra założyła, że pewnie płacze jak ma gazy, to nope, co najwyżej się chwilkę pręży i robi na chwilkę czerwona i tyle i już spoko, bardziej pojęczy niż popłacze, ciężko wyłapać na ile ją to męczy.
Za to ogólnie wizyta patronażowa spoko, pomijając że właśnie z niedospania nie zapytałam o to usg główki. 🤦♀️ Wagi mamy już 4620g, także koksimy. 😅dracaena lubi tę wiadomość
-
Babova wrote:To teraz ja napisze Wam swoją historie porodową, którą mimo zakończenia uważam za naprawdę przepiękną.
Do szpitala przyjechałam w niedzielę 18.06 na indukcję, bo to był dokładnie mój skończony 41 tydzień ciąży. Zbadano mi rozwarcie, które postąpiło od wtorku (wtedy zgłaszałam się na ktg), miałam dokładnie jakieś 3-4 cm, szyjka była ładna, miekka, zdecydowano o podłączeniu oksytocyny. No i super, byłam turbo zdeterminowana - rodzę dziś! Skurcze były mocne, dość częste, ale nie postępowały, rozwarcie tez ciagle takie samo, ciagle słyszałam tylko „przy takiej szyjce to kwestia czasu”. Odpięli mnie od oxy o 19 i od tej pory skurcze zaczęły się wyciszać. W nocy miałam lekkie, co jakiś czas, więc nic takiego. W poniedziałek zarządzono przerwę na regenerację, więc cały dzień chodziłam, ćwiczyłam na piłce żeby choc trochę ruszyło rozwarcie. Po południu przyszła do mnie pani która zajmuje się relaksacją, oddechami przy porodzie itp - zrobiła mi masaż pleców, stóp, włączyła olejek lawendowy z dyfuzora, muzykę… cudowne doświadczenie! No i wieczorem zaczęłam mieć skurcze! Trwały całą noc, oddychałam, były takie co 5-6 minut, ale rozwarcie dalej to samo. Rano już byłam zrezygnowana, że znowu nic, w tu nagle odeszły mi wody na łóżku, a zaraz po tym poleciało - skurcze się nasiliły, dalej były co 5 minut, ale o wiele mocniejsze. I z każda chwila coraz bardziej bolały, w pewnym momencie zaczęłam prosić męża, żeby coś zrobił, przyszła położna, pocieszyła, pomogła z oddechem, zbadala mnie i… okazało się, że mamy 8cm! Kilka cholernie mocnych skurczy, mamy pełne rozwarcie, rodzimy! Mnie złapała taka adrenalina, że dostałam nagle mocy. Kilka skurczy oddychałam, przedmuchałam, a później się zaczęło. Parłam, parłam, parłam, dmuchałam, znowu parcie, znowu dmuchanie, „Już prawie, juz jest główka, przemy dalej”, no to lecimy! Minęły dwie godziny, wiedziałam, ze czas się kończy, ale położne walczą ze mną, żeby to zakończyć, nie poddajemy się. Mąż widział główkę z pięknymi czarnymi włoskami, położna mu pokazała, a ja zaczęłam płakać ze wzruszenia i znowu dostałam nowej mocy - przemy! Parłam dalej, najmocniej jak potrafiłam, czułam juz główkę, polozna juz miała ją na palcach, a ona sie cofała. Byli u mnie trzej lekarze, wszyscy badali i mówili, żeby jeszcze poprzeć kilka skurczy, bo juz prawie jesteśmy. Oddychałam, na ile mogłam między skurczami, tętno Benia bylo idealne, cały czas go dotleniałam. Jeszcze dwa skurcze i będzie! Zaczęłam tak mocno przeć, ze traciłam siły, ale chciałam to juz skończyć, byłam taka wymęczona, dwa skurcze przeszły i nic, główka dalej sie cofa… przyszedł lekarz, dał mi papiery do podpisania, czy zgadzam sie na cięcie, ja mówię, że zgodzę sie juz na wszystko, bo nie dawałam rady i bałam sie o synka. Podpisałam to na skurczu, który musiałam przedmuchac, przyszła jeszcze położna, przebrała mnie, trzymała za rękę i mówiła, że byłam bardzo dzielna i zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, że tak się zdarza, że byłam niesamowita i ze miałam przepiękny poród, że wszystkie są ze mnie dumne. Przedmuchałam jeszcze trzy skurcze w drodze na sale cięć, przed wkłuciem w kregoslup znowu skurcz, którego myślałam, ze już nie dam rady przedmuchać, znieczulenie i koniec, przestałam czuć w sekundę dół ciała. No i tu zakończył się mój porod naturalny. A później wyjęli Benia, zapłakał dopiero po chwili, usłyszałam tylko, ze jest owinięty pępowina dwa razy, na szyi i na ramieniu (ta na ramieniu ciągnęła go z powrotem). Usłyszałam płacz, zabrali go, a później słyszałam tylko, ze bardzo dużo krwawię i że mam wymęczoną macice. Później przyszła pani, przyniosła mi synka, zobaczyłam go na 5 sekund, popłakałam się, jak już mnie zszyli i wyjechałam z sali to przyszedł mój mąż, a jeszcze położna, z która rodziłam, krzyknęła, ze mają poczekać, przyniosła mi Beniutka, wtedy to już w ogóle się rozkleiłam, powiedziałam tylko, ze było warte to wszystko. 🥹
Wzruszam się czytając nasza dzielna mamo ❤️ przeżyłaś dwa porody i dałaś z siebie wszystko, możesz być dumna 😊🍀Babova, Kania_czubajka lubią tę wiadomość
07.23 Misia 🩷👶 -
Madziq wyobrażam sobie ze w takim systemie pracy męża może być bardzo ciezko Ale to tylko chwilowy okres zawieruchy po pojawieniu się nowego członka rodziny, wkrótce to lepiej ogarniecie- dotąd dawaliście sobie świetnie radę to i teraz nie może być inaczej 🤗 Pięknie twoja córunia rośnie! Każdy gram cieszy, znam to, niezależnie ile maluch waży to jest taka satysfakcja że się rozwija i rośnie 🤩 A u mnie z kolei mam wrazenie mało leci tej krwi jak na tydzień po porodzie. Brzuch mam juz prawie płaski (wiadomo, nie jak przed ciaza ale blisko ) więc chyba ta macica się obkurczyła, w szpitalu też kilkakrotnie to sprawdzali wiec może taka moja uroda.
Dracaena ech, no regres snu to pewnie kazda z nas predzej czy pozniej zlapie. Łap te chwile w ciagu dnia na drzemki, moze sie choc troche wyrowna deficyt z nocy. Trzeba korzystac z tego ze przywileju ksiezniczki połogowej 😁 U Gabrysia te gazy i strzelające kupki też się pojawiły w ciagu ostatnich dwoch dni. Nie wydaje mi się żeby to jakoś specjalnie zmieniło jego zachowanie, tak jakbu mu to nie przeszkadzało. Popytam położną czy warto dorzucić w takim razie jakiś probiotyk, zwlaszcza że ja tyle antybiotyku na gbs dostałam w tym szpitalu przez te wszystkie dni przed porodem. A z Wandzia po powrocie męża do pracy dacie sobie świetnie radę, zobaczysz! 💪Wiadomo ze mąż na zdalnej pracy to też mąż w pracy, ale jednak ja bardzo doceniam że on będzie - zawsze w razie czego może sobie zrobić minute przerwy i spojrzeć na małego, chocby po żebym mogła spokojnie nalać sobie wody albo pójść do łazienki.
A ja wam powiem że nie chce się nastawiać że tak już zostanie, bo dziecko się zmienia, są skoki rozwojowe itp... ale aktualnie to chyba mi się trafił anioł. Kolejny dzień z rzędu wstajemy, karmimy sie, robimy szybką poranna toaletę, schodzimy na dół, kładę go do wózka i on tak lezy. Przez godzinę albo i dluzej 🫣 rozgląda sie, zero płaczu jeśli jego potrzeby są zaspokojone. A ja w tym czasie naprawdę mogę ogarnąć siebie, śniadanie, te mityczna ciepła kawę 🤣 W ciagu dnia tez spanko, jedzonko, rozgladanie sie - jak z podrecznika. Jedyny placz ktory sie dotad pojawil to przy kapieli (wtedy idzie w ruch smoczek) i w nocy gdy byl zmęczony i glodny a ciezko szlo nam przystawienie sie. Pewnie za kilka dni napisze że to już nieaktualne, ale na ten moment - odpukać - jest naprawdę jak z bajki o macierzyństwie 😅 Najpewniej ulotnej 😝 Jak u Was wyglądały te pierwsze dni, mam się przygotować na jakiś armagedon drugiego tygodnia? 😭dracaena, Anett93 lubią tę wiadomość
-
Namisa wrote:Madziq wyobrażam sobie ze w takim systemie pracy męża może być bardzo ciezko Ale to tylko chwilowy okres zawieruchy po pojawieniu się nowego członka rodziny, wkrótce to lepiej ogarniecie- dotąd dawaliście sobie świetnie radę to i teraz nie może być inaczej 🤗 Pięknie twoja córunia rośnie! Każdy gram cieszy, znam to, niezależnie ile maluch waży to jest taka satysfakcja że się rozwija i rośnie 🤩 A u mnie z kolei mam wrazenie mało leci tej krwi jak na tydzień po porodzie. Brzuch mam juz prawie płaski (wiadomo, nie jak przed ciaza ale blisko ) więc chyba ta macica się obkurczyła, w szpitalu też kilkakrotnie to sprawdzali wiec może taka moja uroda.
Dracaena ech, no regres snu to pewnie kazda z nas predzej czy pozniej zlapie. Łap te chwile w ciagu dnia na drzemki, moze sie choc troche wyrowna deficyt z nocy. Trzeba korzystac z tego ze przywileju ksiezniczki połogowej 😁 U Gabrysia te gazy i strzelające kupki też się pojawiły w ciagu ostatnich dwoch dni. Nie wydaje mi się żeby to jakoś specjalnie zmieniło jego zachowanie, tak jakbu mu to nie przeszkadzało. Popytam położną czy warto dorzucić w takim razie jakiś probiotyk, zwlaszcza że ja tyle antybiotyku na gbs dostałam w tym szpitalu przez te wszystkie dni przed porodem. A z Wandzia po powrocie męża do pracy dacie sobie świetnie radę, zobaczysz! 💪Wiadomo ze mąż na zdalnej pracy to też mąż w pracy, ale jednak ja bardzo doceniam że on będzie - zawsze w razie czego może sobie zrobić minute przerwy i spojrzeć na małego, chocby po żebym mogła spokojnie nalać sobie wody albo pójść do łazienki.
A ja wam powiem że nie chce się nastawiać że tak już zostanie, bo dziecko się zmienia, są skoki rozwojowe itp... ale aktualnie to chyba mi się trafił anioł. Kolejny dzień z rzędu wstajemy, karmimy sie, robimy szybką poranna toaletę, schodzimy na dół, kładę go do wózka i on tak lezy. Przez godzinę albo i dluzej 🫣 rozgląda sie, zero płaczu jeśli jego potrzeby są zaspokojone. A ja w tym czasie naprawdę mogę ogarnąć siebie, śniadanie, te mityczna ciepła kawę 🤣 W ciagu dnia tez spanko, jedzonko, rozgladanie sie - jak z podrecznika. Jedyny placz ktory sie dotad pojawil to przy kapieli (wtedy idzie w ruch smoczek) i w nocy gdy byl zmęczony i glodny a ciezko szlo nam przystawienie sie. Pewnie za kilka dni napisze że to już nieaktualne, ale na ten moment - odpukać - jest naprawdę jak z bajki o macierzyństwie 😅 Najpewniej ulotnej 😝 Jak u Was wyglądały te pierwsze dni, mam się przygotować na jakiś armagedon drugiego tygodnia? 😭Namisa, dracaena lubią tę wiadomość
-
Madziq hahah czyli wychodzi na to że pozostaje chwytać dzień 🤣 Wlasnie planuje trochę dokształcić się w kwestii tych okien aktywności, bo duzo rodziców twierdzi że to bardzo pomaga lepiej zrozumieć sposób funkcjonowania dziecka i mega ulatwia życie. A co do "typów dzieci" to teraz czytam taka dość popularna książkę "Język niemowląt", w której jest test na osobowość dziecka 😅 Autorka wyróżniła aniołki, dzieci podręcznikowe, wrażliwców, dzieci ruchliwe i buntownikow i twierdzi że tak jak zachowanie się zmienia (na przykład w związku z skokiem rozwojowym) tak osobowość i ogólne tendencje są stałe. I wiadomo ze to spore uogólnienie, zwykle dziecko jest jakaś mieszanka różnych typów, ale w sumie ciekawe podejście.
A tu moje podręcznikowe dziecko, zobaczymy jak długo 😭
edka85, Kluska95, Madziq6, Anett93, Babova, dracaena, Emka06, Livka lubią tę wiadomość
-
Namisa wrote:Madziq hahah czyli wychodzi na to że pozostaje chwytać dzień 🤣 Wlasnie planuje trochę dokształcić się w kwestii tych okien aktywności, bo duzo rodziców twierdzi że to bardzo pomaga lepiej zrozumieć sposób funkcjonowania dziecka i mega ulatwia życie. A co do "typów dzieci" to teraz czytam taka dość popularna książkę "Język niemowląt", w której jest test na osobowość dziecka 😅 Autorka wyróżniła aniołki, dzieci podręcznikowe, wrażliwców, dzieci ruchliwe i buntownikow i twierdzi że tak jak zachowanie się zmienia (na przykład w związku z skokiem rozwojowym) tak osobowość i ogólne tendencje są stałe. I wiadomo ze to spore uogólnienie, zwykle dziecko jest jakaś mieszanka różnych typów, ale w sumie ciekawe podejście.
A tu moje podręcznikowe dziecko, zobaczymy jak długo 😭
Właśnie ja wiem że moja ma te okna aktywności najczęściej właśnie rano i wtedy muszę spędzić czas przy niej bo inaczej jest stękanie i kwekanie, potem kolejne okno ma dopiero wieczorem przed snem 🙈
Wiesz twoja może nadal być dzieckiem aniołkiem bo z wiekiem ilość snu się zmniejsza ale akurat w tych przerwach jest nadzieja że twoja będzie spokojnie leżeć, moja polezy ale tylko chwilkę potem już robi się nie spokojna. Narazie łap chwilę i delektuj się tym spokojem i wpatruj w maleństwo które słodki śpi 😍😍😍😍Namisa lubi tę wiadomość
-
Madziq6 lubi tę wiadomość
👩30 🧔29
👩🧔2016
👰🤵♂️2020
Starania o pierwszą dzidzię od 12.2021 💙
07.11.2022 - 12dpo ⏸️ - beta 17.7 🤰
24.11.2022 - (6+2) 0.3cm widocznego zarodka 🥰
08.12.2022 - (8+2) 1.5cm Dzidzi z bijącym ❤️
29.12.2022 - (11+2) 4.5cm Małego Cuda ❤️
12.01.2023 - (13+2) I prenatalne,
6.7cm prawdopodobnie chłopiec 💙🧑
16.02.2023 - (18+2) 244g szczęścia 💙
02.03.2023 - (20+2) II prenatalne, 340g zdrowego chłopca 💙
16.03.2023 - (22+2) 475g 💙
13.04.2023 - (26+2) Wojtuś 770g 💙
11.05.2023 - (30+2) 1607g 💙
15.05.2023 - (30+6) III prenatalne, 1645g 💙 zdrowy🧑
01.06.2023 - (33+2) Klocuś 2446g 💙🙈😅
29.06.2023 - (37+2) 3190g 💙
14.07.2023 - (39+3) Wojtusiowi się nie spieszy 🤷♀️
18.07.2023 - (40+0) wizyta, wychodź synku 💙💚
25.07.2023 - (41+0) Wojtuś na świecie 💙🧑 -
Hej Słodziaku 💙
Ale te Wasze dzieciaczki słodkie I pomyśleć, że u Nas na wątku listopadowym zaraz będą pierwsze dzieciaczki, szokNamisa lubi tę wiadomość
👩30 🧔29
👩🧔2016
👰🤵♂️2020
Starania o pierwszą dzidzię od 12.2021 💙
07.11.2022 - 12dpo ⏸️ - beta 17.7 🤰
24.11.2022 - (6+2) 0.3cm widocznego zarodka 🥰
08.12.2022 - (8+2) 1.5cm Dzidzi z bijącym ❤️
29.12.2022 - (11+2) 4.5cm Małego Cuda ❤️
12.01.2023 - (13+2) I prenatalne,
6.7cm prawdopodobnie chłopiec 💙🧑
16.02.2023 - (18+2) 244g szczęścia 💙
02.03.2023 - (20+2) II prenatalne, 340g zdrowego chłopca 💙
16.03.2023 - (22+2) 475g 💙
13.04.2023 - (26+2) Wojtuś 770g 💙
11.05.2023 - (30+2) 1607g 💙
15.05.2023 - (30+6) III prenatalne, 1645g 💙 zdrowy🧑
01.06.2023 - (33+2) Klocuś 2446g 💙🙈😅
29.06.2023 - (37+2) 3190g 💙
14.07.2023 - (39+3) Wojtusiowi się nie spieszy 🤷♀️
18.07.2023 - (40+0) wizyta, wychodź synku 💙💚
25.07.2023 - (41+0) Wojtuś na świecie 💙🧑 -
Anett93 wrote:Hej Słodziaku 💙
Ale te Wasze dzieciaczki słodkie I pomyśleć, że u Nas na wątku listopadowym zaraz będą pierwsze dzieciaczki, szokNamisa, Anett93 lubią tę wiadomość
-
Hej, mamusie! U nas coraz lepiej, powoli się siebie uczymy. Musiałam na noc dokarmić Małego mm, bo niestety mojego pokarmu nie ma jeszcze na tyle, ale bardzo dobrze, ze to zrobiłam, bo dzisiaj na ważeniu okazało się, że nie spadł z wagi iiii IDZIEMY DO DOMU! ❤️
A tu mój maluszek w ostatni dzień w szpitalu 🥹💙
Namisa, oloska, natkurka, dracaena, Anett93, Monk@, Madziq6, Kluska95, Emka06, MalaEw, Livka, Kasia95, edka85 lubią tę wiadomość
Starania od 01.2022.
1.10.2022 – ⏸ 🙏
Beta 1.10. – 169,200, progesteron – 32,37
Beta 3.10. – 399,130
10.10. – pęcherzyk 6x7mm w macicy 🍀
24.10. – 1cm Dzidziutka, jest serduszko! 💗
7.11. – Dzidziut ma 2,3cm, rośnie zdrowo 💗
2.12. – prenatalne – niskie ryzyka, w pełni zdrowy Dzidziutek ❤️
2.01 – 200 gramów Synka 💙
27.01 –połówkowe – zdrowy 400-gramowy Chłopiec 💙
20.02 – 700 gramów ruchliwego Chłopczyka 🥰
7.04 – USG III trymestru – 1634 gramy Syneczka 💙
26.05 – 2800 gramów Szkraba gotowego do życia poza brzuchem 💙
20.06 – Beniamin, 56 cm, 3190 g 🥰
👩 27 l.
Niedoczynność tarczycy, Hashimoto - euthyrox 88
Regularne cykle
Progesteron ✅
Glukoza i insulina ✅
Badania z 3dc ✅
Pueria Duo, MagneB6 💊
🧑 27 l.
Wszystko w normie
Solgar MaleMultiple 💊
-
Madziq6 wrote:Rozwiń jakie to są te dzieci wyszczególnione ja książki niemam i nieczytalam 🤣🙈
Właśnie ja wiem że moja ma te okna aktywności najczęściej właśnie rano i wtedy muszę spędzić czas przy niej bo inaczej jest stękanie i kwekanie, potem kolejne okno ma dopiero wieczorem przed snem 🙈
Wiesz twoja może nadal być dzieckiem aniołkiem bo z wiekiem ilość snu się zmniejsza ale akurat w tych przerwach jest nadzieja że twoja będzie spokojnie leżeć, moja polezy ale tylko chwilkę potem już robi się nie spokojna. Narazie łap chwilę i delektuj się tym spokojem i wpatruj w maleństwo które słodki śpi 😍😍😍😍
No to tak skrótowo:
Aniołek to takie dziecko co konsekwentnie nie domaga się niczego:P Jego komunikaty są bardzo proste w odczytaniu, z reguly nie płaczą po obudzeniu tylko się rozglądają, nie boją się nowym miejsc, dźwięków, przyglądają się, gaworzą same do siebie, duzo sie usmiechaja, same potrafią się uspokajać. Jeśli już płaczą, to z reguły wystarczy przytulenie, przygaszenie światła i zasypiają.
Dziecko podręcznikowe jest bardzo proste w obsłudze, jego zachowania są przewidywalne, łatwo wyczuć o co mu chodzi. Kolejne stadia rozwoju osiągają we właściwym czasie, rodem z podręcznika. Juz od pierwszych tygodni życia potrafią się same sobą zająć w krótkich odstępach czasu. Sporo gaworza, dużo się uśmiechają.
Dziecko wrażliwe to Dziecko które mocno reaguje na bodźce zewnętrzne- kurczą się gdy słyszą nagle dźwięki, mruza oczy, płaczą wydaje się bez powodu, łatwo się przebodzcowuja. Bardzo lubią ssac, to ich uspokaja. Czasem są niepokojne podczas karmienia, jakby zapominały jak się ssie. Są niespokojne przed zaśnięciem, łatwo wypadają z rytmu, zmiany wytrącają je stosunkowo łatwo z równowagi. Uwielbiają przewidywalność i rutynę.
Dzieci ruchliwe głośno domagają się swojego, wiedzą czego chcą od początku, dużo wokalizuja. Nienawidzą byc spętane, dużo ruszają kończynami, lubią swobode - a jesli sie im ja zabierze to pokazuja jasno ze tego nie tolerują. Szybko chwytają w dłonie butelki z pokarmem, są bardzo samodzielne i otwarte.
Mali buntownicy to typowe high needy- dużo płaczą, szarpią się podczas zmiany pieluchy, nienawidzą kapieli, irytują się łatwo gdy np pokarm nie leci wystarczająco szybko. Potrzebują bardzo dużo bliskości, ale czasem paradoksalnie pokazują jakby jej nie tolerowały.
Generalnie książka jest o tym, że każdy z tych typów dzieci potrzebuje rytmów, rutyny, przewidywalności i bliskości, choć jedne będą sobie radzić lepiej z jej brakiem, inne gorzej. Jak na razie jestem w 1/3, czytałam ją trochę już w ciąży ale wiadomo ze z dzieckiem u boku to trochę inaczej wchodzi wiedza do głowy niż tak na wyobraźnię, z dzieckiem w brzuchu 😁dracaena, Madziq6 lubią tę wiadomość
-
Anett czekamy na Wasze dzieciaczki, ani się obejrzycie a będzie już po wszystkim i maluchy będą przy was 🥹🥰😭
Babova Cudownie!! Nie ma to jak w domku ❤️ A pokarmem się nie przejmuj, wszystko w swoim czasie. Przy cc to może potrwać troszke dłużej, ale się rozbuja - przystawiaj często, relaksuj się, niech oksytocyna płynie 😁 Szpital nie nastraja do tego więc w domku na pewno będzie o to łatwiej 💖Madziq6, Anett93 lubią tę wiadomość
-
Jaka ona sliiiczna❤️💕
Wszystkie dzieciaczki na tym wątku sa takie cudasne. Doceniajcue chwile bo moj Alek skonczyl 8 tygodni a wydaje mi sie ze czas tak ucieka ze zaraz pojdzie do szkoly i sie wyprowadzi🥲 co wieczor ogladam jego zdjecia i zastanawiam sie jak zatrzymac czasMadziq6 lubi tę wiadomość
❤Starania od: Maj 2022:
05.08.2022 - ⏸
05.08.22 beta 49,99 mlU/ml
08.08.2022 beta 237,7 mlU/ml
27.04.2023🤱💙