Jesienią stosujemy pozycje różnorodne 🧘🏼♀️ by Staremu lulok dygnął w dni płodne 🙋🏼♂️
-
WIADOMOŚĆ
-
WNM co za opis, czytałam z zapartym tchem! Przepiękna historia aż się łezka w oku kręci 🥺👩30 🧔29
👩🧔2016
👰🤵♂️2020
Starania o pierwszą dzidzię od 12.2021 💙
07.11.2022 - 12dpo ⏸️ - beta 17.7 🤰
24.11.2022 - (6+2) 0.3cm widocznego zarodka 🥰
08.12.2022 - (8+2) 1.5cm Dzidzi z bijącym ❤️
29.12.2022 - (11+2) 4.5cm Małego Cuda ❤️
12.01.2023 - (13+2) I prenatalne,
6.7cm prawdopodobnie chłopiec 💙🧑
16.02.2023 - (18+2) 244g szczęścia 💙
02.03.2023 - (20+2) II prenatalne, 340g zdrowego chłopca 💙
16.03.2023 - (22+2) 475g 💙
13.04.2023 - (26+2) Wojtuś 770g 💙
11.05.2023 - (30+2) 1607g 💙
15.05.2023 - (30+6) III prenatalne, 1645g 💙 zdrowy🧑
01.06.2023 - (33+2) Klocuś 2446g 💙🙈😅
29.06.2023 - (37+2) 3190g 💙
14.07.2023 - (39+3) Wojtusiowi się nie spieszy 🤷♀️
18.07.2023 - (40+0) wizyta, wychodź synku 💙💚
25.07.2023 - (41+0) Wojtuś na świecie 💙🧑 -
Cotakoza wrote:Dzięki! Adekwatnie do stanu. Ale nie ukrywam, że przewrót z boku na bok w nocy to jakaś kosmiczna, niewiarygodna aktywność fizyczna.
Jeszcze troszkę....
Oj miałam to samo, ale jeszcze ciut ciut ❤️Cotakoza lubi tę wiadomość
👩30 🧔29
👩🧔2016
👰🤵♂️2020
Starania o pierwszą dzidzię od 12.2021 💙
07.11.2022 - 12dpo ⏸️ - beta 17.7 🤰
24.11.2022 - (6+2) 0.3cm widocznego zarodka 🥰
08.12.2022 - (8+2) 1.5cm Dzidzi z bijącym ❤️
29.12.2022 - (11+2) 4.5cm Małego Cuda ❤️
12.01.2023 - (13+2) I prenatalne,
6.7cm prawdopodobnie chłopiec 💙🧑
16.02.2023 - (18+2) 244g szczęścia 💙
02.03.2023 - (20+2) II prenatalne, 340g zdrowego chłopca 💙
16.03.2023 - (22+2) 475g 💙
13.04.2023 - (26+2) Wojtuś 770g 💙
11.05.2023 - (30+2) 1607g 💙
15.05.2023 - (30+6) III prenatalne, 1645g 💙 zdrowy🧑
01.06.2023 - (33+2) Klocuś 2446g 💙🙈😅
29.06.2023 - (37+2) 3190g 💙
14.07.2023 - (39+3) Wojtusiowi się nie spieszy 🤷♀️
18.07.2023 - (40+0) wizyta, wychodź synku 💙💚
25.07.2023 - (41+0) Wojtuś na świecie 💙🧑 -
Dziewczyny czy jak macie wit. D na 500 jednostek (np. ten wspomniany vigantol) to dajecie cały tydzień czy opuszczacie jeden dzień? Coś mi świta, że czytałam gdzieś, żeby wtedy robić przerwę ale nie jestem pewna czy to nie głupoty, a czekam dalej na wizytę położnej. 🙈07.23 Misia 🩷👶
-
WNM, powinnaś pisać książki 🤭 piękna historia. Ja jestem taka, może nie zimna, ale mnie szpital, porody, nie fascynują, nie zagłębiam się, nie wzrusza mnie to... może jestem dziwna ? 🙈
Ale to się czytało napewno miło 🌸33♀️33 ♂️
27.08.2019 👫
27.08.2020 💍
27.08.2021 💒
27.08.2023 termin 🍼
_______
2014 💗 M. 👧
________________
starania od 05.2022
odpuszczenie starań 12.2022
__________
20.12 ⏸️😲🙈
21.12 beta 1242🩸
21.12 - perzyk 3,8mm
03.01 0,43mm🍤
31.01 wizyta
06.02 badania 🩸 Pappa
15.02 niskie ryzyka 🍀 💙?
21.02 8 cm 🍼 100g
21.03 220g 🥚🥚
12.04 411g 👕
18.04 491 g 🐻
16.05(25+2) 908 g 🐻
06.06(28+2)1662 g 🐻
20.06(30+2) 2080 g 🐻
28.06 (31+3) 2138 g 🐻
11.07 (33+3) 2760g 🐻
31.07 (36+2) 3652g 🐻
21.08 Bruno 3920/59cm 🐻 CC.
-
Wiara Nadzieja Miłość wrote:To może ja zacznę? 🙂
Mój poród zaliczam do wymarzonych. I bynajmniej nie dlatego, że był taki, jak sobie zaplanowałam (nie dopuszczałam nawet możliwości indukcji przed terminem), ale dlatego, że jak przyszło co do czego, to byłam spokojna, gotowa, zaopiekowana i pełna motywacji.
Jak wiecie, na ostatniej wizycie w przychodni perinatologicznej dostaliśmy nagle skierowanie na indukcję. Idealnie 38 tc. Ta informacja nas zaskoczyła, ale ucieszylam się, kiedy okazało się, ze nie ma dla mnie miejsca na oddziale i mam wrócić kolejnego dnia, w sobotę. Zdążyłam wrócić do domu, dopakować się, zadbać o dom, nagrać ostatniego vloga we dwoje z mężem, wyspać się i przygotować psychicznie na to, że kolejnym razem wrócę do domu już z Janem po drugiej stronie brzuszka.
Sobota rano, IP. Najpierw KTG. Potem szybka kwalifikacja lekarska. Rozwarcie na 1 palec, ale szyjka w kierunku miękkiej. Przyjęcie na oddział. W moim pokoju fantastyczna dziewczyna z niemal bliźniacza sytuacją - również indukcja ze względu na FGR.
Sobota wieczór, pojawiają się pierwsze nerwy. Zostałam przyjęta w oddział, straciłam już tyle czasu, a tu nawet nie ma lekarza, który by mnie zbadał. Weekend rządzi się swoimi prawami. Na szczęście po godz. 21 pojawia się lekarz i proponuje założenie cewnika Foleya. Co ważne, mojej koleżance z pokoju założyli go już po południu i niewiarygodnie cierpiała. Miała ogromne skurcze, nie dawała rady. Nie ukrywam, że mocno mnie to przeraziło… ale zgodziłam się, chciałam zacząć działać. Balon założony, automatycznie podłączona pod KTG na godzinę. Nawet nie miałam kiedy dać znać Mężowi telefonem, ze zaczęliśmy preindukcję. Konkretnie się zdziwił, kiedy dałam mu znać w skurczach, nosząc balonik już od 2h. W sumie balonik nosiłam 12h. Skurcze były silne, ale do przeżycia. Znosiłam je raczej na leżąco, nie potrafiłam chodzić. Nad ranem wypadł przy codziennej toalecie.
Dzień drugi, niedziela. W południe decyzja o 1 próbie oksytocyny, bo szyjka ładnie już zmiękła pod wpływem balonika. 6h leżenia plackiem, okropność. Odpinali mi ją tylko na chwilę, jak potrzebowałam do toalety. Efekty? Myslałam, że żadne. W każdym razie ja nic nie czułam, zero skurczy. Koło godz. 16 moja koleżanka z sali pojechała na porodówkę po przebitym pęcherzu. Po 5h usłyszałam od położnej, że urodziła ekspresem. W mojej głowie narastający chaos - trochę zazdrosci, ze u koleżanki juz po wszystkim, a dodatkowo totalne wymeczenie nocą z balonikiem i odleżynami od całodniowego podawania oksytocyny.
Niedziela godz. 21, wieczorny obchód. Mój mąż chowa się po katach, bo skończyła się juz godzina odwiedził, a lekarz zapowiedział, ze chce mnie zbadać i „ocenic, czy rodzimy”. Do domu 60km, wiec wracanie było totalnie bez sensu. Doktor stwierdził rozwarcie na 2 palce, juz gładko i zaproponował przebicie pęcherza. Ja zgłupiałam… oczywiście, ze chciałam być juz po wszystkim, ale czułam taka totalna niemoc. Medycy/położne? Wywierały mega presję. Zacznijmy, bo „teraz jest miejsce na porodówce, a jutro może nie być; teraz jest juz mąż, a jutro musiałby na nowo przyjechać; teraz jest już Pani na adrenalinie balonika i oksytocyny, a jutro będziemy musieli obowiązkowo zrobić druga próbę oksy i proces będzie się dalej przedłużać”. Coś okropnego, mętlik w naszych głowach. Decyzja? Dzwonimy skonsultować się z nasza prywatna położna. Na szczęście ona wyraźnie podkreśliła, by się nie godzić, ze to bez sensu i zdecydowanie lepiej jest się wyspać i odpocząć. Trafiło to w moje serce. Nie zgodziłam się na amniopunkcję.
Noc: BA-JE-CZNA. Spałam bite 8h. Wstałam w cudownym humorze, zwarta i gotowa. A nowa zmiana położnych i lekarza na obchodzie? Wymarzona. Wszyscy weseli, z poczuciem humoru, empatyczni. Nowy dzień, nowy klimat.
Poniedziałek rano: obchód. Sytuacja z szyjka niezmienna. Nadal rozwarcie na 2 palce, nadal miekko. Lekarz wcale nie chciał kolejnej próby oksy. Wręcz przeciwnie: z uśmiechem obiecał mi, ze to będzie najpięknieszy dzień mojego życia i zaproponował, czy pozwolę mu maksymalnie bezbolesnie przekłuć pęcherz. Byłam zachwycona tym podejście. Amniopunkcja udana, odeszły zielone wody. Efekt? Po pierwsze to znak, ze super, ze już wywołujemy, nie było co czekać. A po drugie czas na poród będzie ograniczony, startujemy od razu z duża dawka oksy. Poród w wodzie niestety będzie niemożliwy (zielone wody go wykluczyły).
Szybkie KTG, jeszcze bez oksy. Potem podłączenie oksy i przeprowadzka na porodówkę. Sala porodowa? Jak z amerykańskich filmów. Piękna, schludna, czysta, w pełni wyposażona. Nasza położna? Anioł. Mój mąż? Niesamowicie dzielny, współpracujący, mimo bólu i emocji była miedzy nami empatia i miłość.
Godz. 11/12: akcja porodowa. Duża dawka oksytocyny sprawiła, ze juz 3 skurcz na porodówce był dla mnie najsilniejszym skurcze menstruacyjnym w historii. Odezwałam się wtedy do męża: „o, teraz juz rozdrażniona łyknęłabym przeciwbólowe przy okresie”. Kolejne przerosły okres. Silne, bolesne. Ale wiecie co? Było super 😁 Ja wiem, to absurdalne. Spociłam się jak mops, ale byłam w takiej adrenalinie. Mega się cieszyłam, ze się dzieje. Mąż zadbał o uspokajająca playliste z głośnika - bardzo mi pomogła, muza ogolnie dla mnie na duży plus. Za to na aromaterapię się nie zdecydowałam, mimo zakupionych olejków. Czułam, ze przy bólach będą mnie wnerwiać. Najpierw walczyłam ze skurczami na stojąco, bujałam się. Po jakiejś 1.5h nie byłam juz w stanie utrzymać się na moich słabych kolanach, wiec wtedy przeskoczyłam na piłkę. Wtedy położna umocowała mi te gorący termofor z pestek wiśni, który nawet troche pomógł, fajne! Przez cały czas mąż masował mnie miedzy skurczami. O właśnie, miedzy skurczami - osobiście nie potwierdze tezy, że na oksy skurcze są nieustanne. Ja do takiego etapu nie doszłam. Mialam chwile, w szczytowym momencie pół minutki do minutki na zaczernienie powietrza. Ja przede wszystkim bardzo walczyłam o oddech w skurczach. O ile na początku szło mi chyba niezle, o tyle później katastrofa. Byłam ultra spięta. Nie wiem, jak to się stało, ale w emocjach całkowicie zapomniałam spytać o TENS i gaz. Zupełnie te możliwości uciekły mi z głowy.
Koło godz. 14 położna zasugerowała, ze to dobry moment na ZZO. Mówiła, ze jesteśmy jeszcze przed połową, jakiś 4cm, ale mimo walki o oddech jestem zbyt spięta. Nie umiem puścić dołu. Zgodziłam sie, zaufałam. Wkłucie na totalnym chillu - nie bolało w porównaniu ze skurczami. Jedynie Pani anestezjolog była typową babką z serii „babka bez bolca dostaje pie**olca” - była bardzo nieprzyjemna dla mojego męża i go wygoniła na korytarz. Po podaniu ZZO kazali sie położyć, nogi zaczęły robić sie wiotkie. Ona i położna usiadły obok i kazały meldować, jak odczuwam kolejne skurcze, juz na znieczuleniu.
I tu największy śmiech całej mojej akcji porodowej. One pytały o skurcze, ale MATULO ŚWIĘTA - nie potrafiłam skupić sie na skurczach, bo nagle zaczęłam czuć takie parcie na odbyt, jakbym miała zrobić nawiększa 💩 świata 😂 To było straszne. Nigdy w życiu nie czułam aż takiego parcia. Ach, a lewatywy nie miałam robionej. W tych nerwach wstydziłam sie odezwac. Ale po 3-4 skurczu nie mogłam, powiedziałam wprost, co mi jest i o czym tylko mysle. Ich miny? Niezapomniane. Zdziwiły sie przeogromnie i od razu mnie zbadały. W tym momencie mąż wszedł z powrotem do sali, a one krzyknęly w jego kierunku: „pełne rozwarcie, mamy 10cm, rodzimy!”. Warto zaznaczyć, ze moj mąż spędził na korytarzu maksymalnie 10 min. Wychodził bylismy przed polowa, wrócił i hasło rodzimy. Było przezabawnie 😅
Skurcze parte były dla mnie o stokroć lepsze. Mąż pomagał mi uciskając bezpiecznie na brzuch, a położna instruowała kiedy i jak napierać. Czułam mega energię, mega motywacje 🔥 W pewnym momencie położna powiedziała: „chcesz dotknąć jego główki?”. Nie chciałam, zapierałam sie przez cała ciąże, ze to dla mnie zbyt dużo, ze mnie to jakoś przytłacza. Ale wiecie co? Nie zdążyłam zareagować. Położna wzięła moja dłoń i bez mojej odpowiedzi od razu dotknęła. Dziewczyny, to był jednej najpiękniejszych momentów mojego życia. Właśnie ten. Dokładnie ta chwila. Rozbeczałam sie niewiarygodnie 🥹🥹🥹 To było tak niepodrabialne, tak cudowne. Bardzo wszystkim polecam, nawet jak nie czujecie sie na siłach (look at me 🙈). Coś pięknego 😍
To dodało mi oczywiście jeszcze większego poweru! 💪🏻 Nigdy nie zapomnę ulgi, która poczułam, jak główka była juz na zewnątrz. I w ogóle to zabawne uczucie, jak główka juz jest na zewnątrz, ja ją czuję, mąż ją widzi, ale nadal czekamy, aż urodzę resztę. Przekomiczna sytuacja - ja z główka miedzy nogami i stos ludzi patrzących na te sytuacje (wtedy oczywiście zbiegł sie juz lekarz, pielęgniarki i cały ten konieczny personel) 😂 Reszta cialka to była juz formalność. Wyszła ze mnie niczym klasyczna, bezbolesna dwójeczka 😅 Łożyska nie czułam już w ogóle. Ale okazało się mocno podstarzałe - kolejny powód, dlaczego warto było już wywoływać i dlaczego później (jak się okazało) Mały był taki słaby i angażujący.
Później od razu kontakt skóra do skóry. Cudownie ciepły Malec ❤️ Calowalam go w czółko, a mąż robił zdjęcia. Położna zaczęła sprzątać dookoła mnie i mnie zszywać. Samoistne pęknięcie, ale tylko 1 stopnia, 3 szwy. Niestety w trakcie zszywania dostałam krwotoku, przez co błyskawicznie kangurowanie zostało przeniesione na tatę, a do mnie zbiegł się znów tłum medyków, żeby szybko mnie uśpić i wyłyżeczkować. O, i może wspomnę w tym momencie na marginesie, że pani anestezjolog znowu bardzo niesympatycznie odezwała się o moim mężu w eter: „tego pana należy stad wyrzucić” 😡 Na szczęście nasza położna stanęła wówczas w naszej obronie i odpowiedziała jej wprost, że to wykluczone, bo nie będzie wyrzucać kangurujacego taty z noworodkiem na korytarz. A dodam, ze mąż i tak został posadzony w kacie sali, tyłem do nas. Wiec nie mam pojecia, z czym pani miała problem 😂 Straciłam łącznie 600ml krwi, co tez odbiło się później na mojej laktacji (nie miałam siary, piersi były praktycznie puste do 3 doby).
Po wybudzeniu mnie szybkie przystawienie do piersi. Położna mówił, ze ładnie sie przyssal, ale ja czułam, ze nie mówi mi prawdy. Ogolnie czułam, ze to było słabe przystawienie. Nie czułam, żeby realnie ciągnął, w ogóle nie czułam łączności w tym przystawieniu. Wtedy załączyła mi sie panika, byłam chwilowo rozzłoszczona, no ale co mogłam zrobić? Przystawialam tak długo, jak tylko mogłam. A ze nieefektywnie, to już głos mojej intuicji 🙄
Na koniec Mały trafił pod lampe. Zmierzony, zważony. 2820, 52cm, okruszek ❤️ Ponieważ na osi była godzina 18, wiec właśnie kończyła sie pora odwiedzin, to nasza położna zrobiła wszystko co w jej mocy, żeby ten czas nam wydłużyć. Wykąpała mnie, przyniosła nam odgrzany obiad, zrobiła dodatkowe zdjęcia. To było kochane 🥰 Udało nam się pobyć razem prawie do godz. 20.
I oto koniec naszej historii. Wspominam ten dzień z łezka wzruszenia w oku. Bolało, było emocjonująco, ale było pięknie. Naprawdę pięknie 🥹❤️
Kolejne doby, te już na oddziale poporodowym, to był koszmar. Wiec w naturze musi być równowaga, wszystko musi się zgadzać 😅 Ale i tak jestem mega wdzięczna za ekspresowy poród, za super opiekę, za czujność lekarzy ws. FGR, za indukcję (o ironio!), za wspaniale warunki na porodówce, za wsparcie męża, za to, jak szybko moje ciało doszło do siebie. Wielka łaska, której nigdy nie zapomnę, bez względu na to co mnie później czekało 🙂Starania o pierwsze 👶 od 08.21.
17.09.22- poronienie zatrzymane, puste jajo płodowe 8tc 💔
10.22- starania od nowa 🍀
17.11- ⏸️ 🥺🙏
21.11 - beta hCG 306,8 ❤️
23.11- beta hCG 802
10.12 - (6+4) Dzidzia z bijącym serduszkiem ♥️
30.12- (9+4) 2.7 cm Skarbu 😻
19.01- (12+3) USG I trym: 6 cm 👶
pomiary w normie, niskie ryzyka trisomii! 🥳
28.01- (13+4) 7 cm śpiącego Maluszka 😴
04.03 - (18+5) 270 g Córeczki 💓
20.03- USG II trym: 362 g Kruszynki 💜
31.03- (22+3) 451 g Rozalki 🌸
28.04- (25+3) 900 g⭐
26.05 - (30+3) 1550g🧚♀️
29.05 USG III trym- Zdrowa Królewna 👸
23.06 (34+3) 2400g🌷
15.07 (37+4) 3100g 🧁
26.07.23r.--- Rozalia 3010g 51 cm SN 🩷
-
WNM, przepiękna porodowa historia! 🥹 jesteś taka silna! Z tego tekstu biją takie emocje i miłość, och! Cieszę się,że masz takie wspomnienia z przyjścia na świat swojego synka.
Koza, absolutnie nie jesteś dziwna 🤪🥰 każda z nas jest inna i inaczej reaguje na otaczający nas świat iiiiii jest to bardzo normalne 👍🏼Cotakoza lubi tę wiadomość
👩🏼27 🧔🏻♂️30
11 lat razem 👩🏼❤️👨🏻 + 🐶
Starania o pierwszego 👶🏼
09.2022 cp w lewym jajowodzie 2x mtx
11.2022 HSG- drożne jajowody ✅
Powrót do starań 💚
🗓️ długie cykle
23.11🩸Progesteron 22,680ng/ml
25.11 ⏸️ 🤞🏼🥹🍀
28.11 beta 135,07 mIU/ml
30.11 beta 360,25 mIU/ml
06.12 usg pęcherzyk ciążowy
20.12 dzidziutek z bijącym ❤️
10.01 Rośnie 3.31 💪🏼
31.01 Prenatalne-niskie ryzyka, girl?🌸
01.03 It’s a girl 💕 200g 💪🏼 12.5
22.03 397g zdrowego 👶🏼
25.04 831g szkraba 🎀
23.05 1653g 💪🏼
21.06 2,5 kg Pyzuni 🍭
14.07 3,1 kg Dzidzi 💖
01.08 3,6 słodkiej Niuni
13.08 Cześć Rozi! 👶🏼 3835g 57cm 💕 -
WNM, piękna historia! I to jest dla mnie fenomen (aczkolwiek aktualnie wszystko co związane z porodem jest dla mnie fenomenem, magią, abstrakcją...) bo mam masę takich samych odczuć jak Ty. Mam nadzieję, że takie historię pomogą choć trochę odczarować indukcję.
Namisa, może ta częstotliwość zależy też od swojej własnej czynności skurczowej? Bo u mnie było to jedno wielkie 0, i w ogóle, w żadnym momencie nie odczułam, żeby czas między skurczami mi się skracał. Przy partych wręcz miałam wrażenie, że tylko odpoczywam. Tylko właśnie, ja swoich skurczy jednak nie miałam żadnych (jak przygięłam rękę z wkłuciem to czynność się powoli traciła). Ale w sumie, u mnie też znieczulenie zrobiło robotę z rozwarciem, z 6 cm zrobiło się 10 w momencie podania dawki leku 🤔Namisa lubi tę wiadomość
-
No właśnie, Oloska, to u mnie podobnie. Obiektywnie rzecz ujmując, od 4/5cm miałam już znieczulenie. A ze dalej się wszystko ekspresowo potoczyło, to można powiedzieć, ze do końca rodziłam już na znieczuleniu. Wiec trochę ciężko porównać z Namisą 🤔 Może mi tez po 8cm bez znieczulenia przerwy miedzy skurczami się skończyły? Może w ogóle faza partych byłaby tragiczna, gdyby nie fakt, ze nadal trzymało mnie ZZO? Każdy przypadek jest inny. Choć to zabawne, że moja koleżanka z sali, o której pisałam, miała bliźniacza sytuacje z FGRowym synkiem, a jak potem opowiadałyśmy sobie nasze historie porodów na sali poporodowej (trafiłyśmy znow do jednej ❤️) to okazało się, że miałyśmy dosłownie identycznie porody. Identycznie pod katem wprowadzonych procedur i tego, jak je odczułyśmy. Wiec czasem podobieństwa zachodzą 😅
Namisa lubi tę wiadomość
-
Oloska, a wiesz że bardzo możliwe, ze to zalezy od wlasnej akcji skurczowej, bo ja byłam odpinana od oksy na prysznice i rozchodzenie po sali i absolutnie nie czulam żeby te skurcze traciły na intensywności - tylko troche lagodnialy w odczuciu, bo pojawialy sie w nieco dluzszych odstepach. Nawet mialam przerwe coś ponad pol godzinną gdy akurat byla zmiana położnych- skonczyla sie pompa i zanim podlaczono nową minelo troche, a skurcze byly. Może za mało jasno komunikowalam wtedy ze czuje te skurcze za mocno i za czesto, nie mialam też punktu odniesienia bo jednak pierwszy poród - a mowili ze ma boleć 🙄 A potem słyszałam jak moja położna tłumaczyła lekarce że tachykardia która pojawiła się w pewnym momencie u dziecka była efektem nadmiernej czynności skurczowej u mnie. No cóż, na przyszłość będę wiedzieć że mogę powiedzieć stop, że jednak powinno być trochę przerwy między skurczami. Ale mimo dobrych odczuc porodowych mam nadzieje jednak doświadczenia indukcji nie powtarzać 😐
-
WNM cudownie mi się to czytało 🔥 zwłaszcza że moj porod też był wymarzony ale w porównaniu do ciebie to nie porod 🤣🤣 pod względem czasowym oczywiście.
Zacznę od tego że bardzo ale to bardzo się bałam porodu że względu na to jak przeszłam pierwszy. Miałam mega traume która trwała 4 lata i wtedy dopiero zdecydowałam się na drugie.
A było totalnie inaczej.. Więc tak była niedziela 09.07 czyli dzień w którym urodziła się moja druga córeczka chociaż nic tego nie zapowiadało....
Byliśmy w kinie jakoś o godzinie 14, ok wróciliśmy do domu, coś tam porobiłam ale dalej nic poza bólem brzucha miesiaczkowo (nie były to skurcze tylko lekki bol miesiaczkowy, ciągły) I tu była szybka akcja, godzina 18.45 poszłam się wysikać skończyłam i nagle coś ze mnie wyleciało, mówię no chyba wody mi odchodza. Ale do końca nie byłam tego pewna. Jakoś po 15 min idę znowu do ubikacji sprawdzić co tam się dzieje, i na wkładce różowy ale taki jaśniutki sluz czy to plamienie nie wiem. Nagle zaczęły się małe skurcze, które przerodziły sie bardzo szybko w mocniejsze i mocniejsze i od razu co 5 min że aż mnie zginało - wtedy już wiedziałam że to jest to! 😁
Mowie do męża żeby zawoził starsza córkę do moich rodziców i jedziemy na szpital, jak wrócił to już ledwo stałam ale zdążyłam wszystko dopakowac.
Ok dojechaliśmy na IP, byliśmy tam przed 21, położna mnie pyta co ile skurcze, wtedy były co 3 min, zapytała mnie czy oszalalam że z takimi skurczami dopiero przyjeżdżam. A ja byłam taka zaklopotana bo w sumie w ciągu 1,5 godziny to się tak rozkręciło że szok. Nawet papierów mi nie dala bo się chyba bała że nie dojedziemy na porodówke. Ale ok o 21 byłam już tam i wszystko podpisałam. Ale co najważniejsze, porodówka cudo!!!! Mieliśmy z mężem swój pokój klimatyzowany, piękny klimat.
Ja ciągle w tych skurczach wiadomo 🤣 ale cudowna położna się mną opiekowała, może byla lekko po 30stce? Nie wiem ale była naprawdę z powołania. Zaproponowała gaz, zgodziłam sie. Czułam się po nim lekko pijana ale to szybko mijało. (Na marginesie- od początku tej ciazy mówiłam sobie ze od razu biorę ZZO, wiecie co? Nawet nie pomyślałam o tym) bóle były Cudownie mocne 🤣 ale naprawdę w porównaniu do pierwszego porodu to mogę powiedzieć że teraz nie czułam nic.
Ale fakt jest taki że kiedy położna badała mi rozwarcie to myślałam że jej przywalę z kopa, ból straszny ajjj jak sobie przypomnę 😮💨😮💨
W skrócie, koło 19 zaczęła się akcja, 23.45 było po wszystkim. Parte 15 min. Po wyjściu główki czułam mega ulgę, reszta to było pikuś.
Co do parcia, strasznie mi się chciało siku🤣 wiem dziwne zazwyczaj się chce dwójeczkę. No ani się nie posikałam ani nie podwójkowalam. Ale strasznie się bałam że jedno z tego poleci.
Ogólnie jestem mega szczęśliwa z takiego przebiegu porodu, lepiej i szybciej być nie mogło ❤️❤️Idawoll, .aś., Namisa, Anett93, Wiara Nadzieja Miłość, Vivico, Kasiaaa.97, Livka lubią tę wiadomość
10.2020r - początek starań o rodzeństwo 🤞
02.08.16 r 💓Wiktoria👧🏼👨👩👦
10.06.17 r 💏👰🏼♂️👨💼
09.11.22 r --- ⏸️
10.11.22 r --- beta 343,40
28.11.22 r --- mamy serduszko 🩷
04.01.23 r --- I prenatalne 🩷 niskie ryzyka, prawdopodobnie dziewczynka - Oliwia 🩷
01.03.23 r --- II prenatalne, 330g dziewczynki 🩷
26.04.23 r --- ✅️ 1 100g dziewczynki
12.05.23 r --- ✅️ III prenatalne, 1 600g Oliwii 🩷
24.05.23 r --- ✅️ 1 900 g niuńki 🩷
14.06.23 r --- ✅️ 2 400 g 🩷
05.07.23 r --- ✅️ niecałe 3 000 g 🩷
19.07.23 r --- ostatnia wizyta ✊️ - nie dotrwaliśmy
09.07.23 r --- Oliwia, 50 cm, 3120 g 🫶🩷 SN (z OM 39+0, z USG 38+3) -
Nadrobię Was później, daje znać, że dzisiaj a właściwie wczoraj 7.08 po 17:00 urodził się Leon 3660g 57cm SN 10/10
Niestety w moim porodzie nie było nic magicznego. Wstrzymam się z częścią szczegółòw bo są tu ciężarne, ale ból porodowy był dla mnie wielką traumą. Na pewno nie dałabym rady urodzić, gdyby nie leki rozkurczowe , dwie dawki zzo, przy 3 cm i 8cm i zajebista położna, która stawała na głowie, żeby mnie ogarnąć. Miałam balonik, oksytocyne, przebicie pęcherza. Rodziłam 11h, parte trwały 40min. Nie chciał się za bardzo wstawić w innej pozycji,niż leżąca na boku, w kolankowo łokciowej się cofał, więc większość porodu tak leżałam z noga w górze, potem odmówiłam pozycji wertykalnych, bo nie byłam w stanie wstać. Mimo, że parłam na plecach z pomocą kilku osób to udało się ochronić krocze, pękło tylko w środku. Głównym problemem zdaniem wszystkich było to, że dziecko jest za duże i ma za dużą głowę względem moich wymiarów, ale Leon uszedł bez szwanku, mimo ciasnej drogi i pępowiny wokół szyi! Tylko raz lekko mu spadło tętno w pierwszym okresie porodu, ale przyszło kilka osób, kazali mi zrobić kilka ruchów i już było ok. Zabrali mi go od razu na 5min, bo oddał smółkę w ostatniej fazie porodu, potem mieliśmy kontakt skóra do skóry 2h, ale niestety to również nie był dla mnie magiczny moment. Byłam tak zmęczona i obolała, że siedziałam oszołomiona z drgawkami od znieczulenia i bólu i starałam się nie zwymiotować, ale cóż pewnie i tak bywa a miłość przychodzi wraz z odejściem bólu co dość szybko się dzieje przy SN, szczególnie że od razu trzeba zajmować się dzieckiem, co właśnie robię 😛
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 sierpnia 2023, 02:32
Wiara Nadzieja Miłość, Cotakoza, ChocoMonster, Idawoll, ANGELIKA, oloska, Andelulla, Anett93, inome, Namisa, smoothie, Kasiaaa.97, Livka, Kluska95 lubią tę wiadomość
24 👱♀️
16.11 ⏸️ - beta 19,5
12.12 - mamy ❤️
14.01 - prenatalne, 5,74cm prawdopodobnie dziewczynki 💞
10. 02 - 10cm 🐿️
24.02 - na 100% chłopiec 😂💙
11.03 - połówkowe 352g synka 🦦
24.03 - wszystko ok 🐋
21. 04 - skracającą się szyjka, poza tym wszystko ok
19.05 - prenatalne III trymestr 💛
27.06 - 35+4 2647g
14.07- ostatnia wizyta
28.07 - 40+0 3520g
06.08 - indukcja
-
Kaja, całkowicie Cię rozumiem. Ten ból jest straszny, identyczne wspomnienia mam z pierwszego i jest to coś okropnego. I nie ma tak że zapomina się ból wraz z zobaczeniem dziecka, przynajmniej ja tego nie zapomniałam niestety, trauma, złe wspomnienia robią swoje . Porodu straszej córki w życiu nie zapomnę.. szkoda ze są to negatywne wspomnienia. Ale ten drugi teraz mi to wynagrodził, całe szczęście ❤️
Ale...już po wszystkim i jesteście razem! Teraz musisz dojść do siebie nie tylko pod względem fizycznym ale i psychicznym. Będzie dobrze ❤️
Leon boski 🥰🥰🥰 gratuluję, dobra robota.Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 sierpnia 2023, 03:22
10.2020r - początek starań o rodzeństwo 🤞
02.08.16 r 💓Wiktoria👧🏼👨👩👦
10.06.17 r 💏👰🏼♂️👨💼
09.11.22 r --- ⏸️
10.11.22 r --- beta 343,40
28.11.22 r --- mamy serduszko 🩷
04.01.23 r --- I prenatalne 🩷 niskie ryzyka, prawdopodobnie dziewczynka - Oliwia 🩷
01.03.23 r --- II prenatalne, 330g dziewczynki 🩷
26.04.23 r --- ✅️ 1 100g dziewczynki
12.05.23 r --- ✅️ III prenatalne, 1 600g Oliwii 🩷
24.05.23 r --- ✅️ 1 900 g niuńki 🩷
14.06.23 r --- ✅️ 2 400 g 🩷
05.07.23 r --- ✅️ niecałe 3 000 g 🩷
19.07.23 r --- ostatnia wizyta ✊️ - nie dotrwaliśmy
09.07.23 r --- Oliwia, 50 cm, 3120 g 🫶🩷 SN (z OM 39+0, z USG 38+3) -
Leon piękny! 💙 Gratulacje!!!33♀️33 ♂️
27.08.2019 👫
27.08.2020 💍
27.08.2021 💒
27.08.2023 termin 🍼
_______
2014 💗 M. 👧
________________
starania od 05.2022
odpuszczenie starań 12.2022
__________
20.12 ⏸️😲🙈
21.12 beta 1242🩸
21.12 - perzyk 3,8mm
03.01 0,43mm🍤
31.01 wizyta
06.02 badania 🩸 Pappa
15.02 niskie ryzyka 🍀 💙?
21.02 8 cm 🍼 100g
21.03 220g 🥚🥚
12.04 411g 👕
18.04 491 g 🐻
16.05(25+2) 908 g 🐻
06.06(28+2)1662 g 🐻
20.06(30+2) 2080 g 🐻
28.06 (31+3) 2138 g 🐻
11.07 (33+3) 2760g 🐻
31.07 (36+2) 3652g 🐻
21.08 Bruno 3920/59cm 🐻 CC.
-
Kaja jesteś dzielna Mama ❤️ I syn na pewno pozwoli zapomnieć o trudach ostatnich dni. Słodziak 😍7 cs ❤️
07.12.2022 - beta-HCG 910
12.12.2022 - beta-HCG 10470
13.12.2022 - wizyta - pęcherzyk z zarodkiem 0,14 cm
30.12.2022 - 1,5 cm Dzidziutka z bijącym serduszkiem ❤️ (7+2)
27.01 - wizyta
31.01 - badania prenatalne
15.02 - 8,36 cm wiercącego Dzidziutka
15.03 - 250 g Synek 💙
31.03 - II badania prenatalne Antoś (414 g)
15.04 - 560 g Misia
15.05 - 1050g Szczęścia
14.06 - III badania prenatalne - 1666 g Uparciucha w położeniu miednicowym
05.07 - 2600 g Misia ustawionego główką w dół
19.07 - 2750 g Dzidziusia 💙
09.08 - następna wizyta - oby do niej dotrwać ✊
-
Kaja, nasza superbohaterko! Gratulacje 🥳🤩🥳
A Leon? Cudo, cudeńko. Jest idealny, co? To widać ☺️ Dobrze słyszeć, że najgorsze już za Tobą i możecie się teraz soba cieszyć po drugiej stronie brzuszka. Grunt, ze oboje jesteście zdrowi i bezpieczni. Wszystkiego dobrego 💙 -
Kaja, ogromne gratulacje. Super dzielna kobitko 🌸 Leon jest przesłodki 😍🐻👩🏼27 🧔🏻♂️30
11 lat razem 👩🏼❤️👨🏻 + 🐶
Starania o pierwszego 👶🏼
09.2022 cp w lewym jajowodzie 2x mtx
11.2022 HSG- drożne jajowody ✅
Powrót do starań 💚
🗓️ długie cykle
23.11🩸Progesteron 22,680ng/ml
25.11 ⏸️ 🤞🏼🥹🍀
28.11 beta 135,07 mIU/ml
30.11 beta 360,25 mIU/ml
06.12 usg pęcherzyk ciążowy
20.12 dzidziutek z bijącym ❤️
10.01 Rośnie 3.31 💪🏼
31.01 Prenatalne-niskie ryzyka, girl?🌸
01.03 It’s a girl 💕 200g 💪🏼 12.5
22.03 397g zdrowego 👶🏼
25.04 831g szkraba 🎀
23.05 1653g 💪🏼
21.06 2,5 kg Pyzuni 🍭
14.07 3,1 kg Dzidzi 💖
01.08 3,6 słodkiej Niuni
13.08 Cześć Rozi! 👶🏼 3835g 57cm 💕 -
Kaja gratuluję, przesłodki synuś, dobrze, że już razem. Mam nadzieję. Że bol i trauma miną jak najszybciej i jak najszybciej synek Ci wszystko wynagrodzi08.2019 córeczka
07.2022 cb
2.11.22 - 8 dpo -beta 20,87
4.11.22 - beta 93,12 - przyrost 365 % || progesteron 113,6
7.11 - beta 357,17 - przyrost 141 %
9.11 - beta 770,74 - przyrost 115 %
14.11 - beta 4737,48 - przyrost 108 %