Może poplotkujemy? ;)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyEvaa, też tak miałam
Jeździłam wtedy na wsi, mój chrzestny nas autem ciągnął.. i jechaliśmy w 2 pary sanek... ja i moi dwaj bracia cioteczni... jeden brat jechał tuż za samochodem, a ja z najmłodszą ratolośną rodu na samym końcu
i żesmy odowalali na tych sankach i ciagle się wywracaliśmy (specjalnie). No i raz właśnie staliśmy, poprawialiśmy sanki, ja na samym końcu siedziałam,i wujek ruszył autem a ja poleciałam do tyłu jak proca... kość ogonowa mi pękła - 3 tyg na tyłku nie mogłam usiąśćIsia93 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyevaa sanki doczepione do auta to najlepsze wpomnienia z zimy!! ja zawsze na końcu co by zarzucało po płotach i zrywało sznurki z sanek:) ja z duzego osiedla ...kulig co wieczór był obowiązkowy, kiedyś to były czasy
jeszcze ja taki szogun- było cudownie!Isia93 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny