In vitro bez przekonania.
-
WIADOMOŚĆ
-
Czy jest tu któraś, która ma podobnie jak ja? Działam pod presją czasu, gdyż zbliżam się do 40-stki i jak nie teraz to kiedy. In vitro z powodu partnera, jeśli ma to jakieś znaczenie. Im bliżej do procedury tym więcej mam wątpliwości, nie czuję tego. Nie jest to moje pragnienie, po prostu wiem, że jak nie teraz to nigdy, w klinice też delikatnie dali mi to do zrozumienia, że czas się powoli kończy. Czy któraś z Was też tak miała lub ma i czy zmieniło się to w czasie późniejszym? Mąż każe mi robić jak uważam, każdą decyzję zaakceptuje.Immunologia. Drastycznie wysokie TNF.
I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka. -
nick nieaktualnyInvitro to nie jest pragnienie nikogo. Jeśli chcesz mieć dziecko to masz przekonanie, jesli go nie masz- może tak bardzo nie potrzebujesz dziecka?
Powtórzę to co ktoś na wątku miesiecznym- obyś się nie zdziwiła w trakcie, kiedy może wyjść ze to nie tylko z powodu partnera. Oczywiście jego przyczyny mogą być, ale dopiero w ivf wychodzi że "książkowe cykle, piękne owulację, idealne hormony, jajowody drożne, śliczny obraz USG, świetne badania" nic nie znaczą bo ujawniają się strzelam że w ponad połowie przypadków kobiece problemy (mało komórek pomimo wysokiego amh, słaba jakość komórek mimo braku przyczyny na pierwszy rzut oka, problemy z endometrium okazałe w trakcie histero lub laparoskopii, brak implantacji pięknych zarodkow- immunologia, komórki NK, kiry, cytokiny itp itd, lista jest długa).
Więc moje przesłanie jest takie, jeśli chcecie mieć dziecko zbierz się i działaj, wiek nie działa na korzyść a czas w trakcie płynie szybko (sama zaczęłam w wieku niecałych 24, teraz mam 27 i efektu wciąż nie ma chociaż przynajmniej wiem już czemu) jeśli aż tak bardzo nie to czas na rozmowę z partnerem, może adopcja lub po prostu życie we dwoje?Krakowska, mt30, Sunray, JagnaaJankowska, Silvia, AnkaStaranka lubią tę wiadomość
-
Mąż też nie jest zbyt przekonany, ale jak teraz się nie zdecyduję to już później tym bardziej nie. Czuję się tym przygnębiona. Dopuszczam możliwość że się nie uda. Właściwie podchodzę z przekonaniem, że za pierwszym razem się nie uda, a drugi nie wiem czy się zdecyduję.Immunologia. Drastycznie wysokie TNF.
I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka. -
Krakowska wrote:Mąż też nie jest zbyt przekonany, ale jak teraz się nie zdecyduję to już później tym bardziej nie. Czuję się tym przygnębiona. Dopuszczam możliwość że się nie uda. Właściwie podchodzę z przekonaniem, że za pierwszym razem się nie uda, a drugi nie wiem czy się zdecyduję.
Potwierdze, co pisała amilka. Ja tez długo stosowałam reakcje obronna leczymy się bo czynnik męski. I korzystamy z dawcy nasienia. I co?!! Żaden lekarz jeszcze nie wykrył gdzie u mnie jest problem a 5 inseminacji nieudanych. Jakimś tropem są KIRy ale immunolog powiedział, ze jeszcze tego nie można stwierdzić. Wszystko cacy, owulacje cacy. Ale tak na prawdę jest ogooooom badan które jeszcze można robić i robimy, no i jak pisze Amilka dopiero in vitro pokaże jakie produkuje komórki, nie da się wcześniej tego jednoznacznie stwierdzić.
Nie mysl o samym in vitro, metodzie.
Tu bardziej o to chodzi czy chcesz mieć dzieci, czy jednak wyobrażasz sobie życie bez dzieci. A wiem, ze takie pary są. Ja mam pare przyjaciół przed 40 i dzieci nie chcą mieć (wiem, ze u nich to nie problem tylko świadoma decyzja).
Dla mnie posiadanie takiej pełnej rodziny, bycie dla kogos matka, opieka nad kimś, nauka, danie kawałka swojej miłości to będzie cud i marze o tym bardzo. Oczywiście jeśli się nigdy nie uda to biorę to na klatę, z bólem ale wiem ze tak jest. Dla mnie, dla nas jest jeszcze adopcja. Pytanie czego Wy od życia chcecie? -
Trudno jest mi postawić się w czyjejś sytuacji, ale biorąc pod uwagę wiedzę, którą mam dzisiaj to kilka lat temu chociaż zdeponowałabym komórki jajowe na później. Może za rok czy dwa będziesz bardzo chciała mieć dziecko a Twoje jajka będę słabsze. Pomyślcie chociaż o takiej opcji.
Asia2000, Anuśla lubią tę wiadomość
-
A ja napisze ze rozumiem bo mam nieco podobnie. Szczerze nie wierze za bardzo w powodzenie procedury, chociaz oczywiscie bardzo bym sie ucieszyla jezeli by sie udalo. Ale nie robie tego z nadzieja, nie robie tego ze szczesciem ze oto otwiera sie nowa mozliwosc zeby zostac mama, robie to z rezygnacja jako cos przez co po po prostu musze przejsc zeby moc zakonczyc etap staran i zamknac ten rozdzial za mna.
Robie to dla meza bo jestem bliska pogodzenia sie z mysla ze nie jest nam dane w przeciwienstwie do niego.
Robie to tez dla siebie zebym w przyszlosci nigdy nie miala wyrzutow sumienia ze nie probowalam wystarczajaco mocno.Krakowska, Fredka_ lubią tę wiadomość
-
Ja sie w 100% z Amilka zgadzam! U nas byla wielka niewiadoma dlaczego, maz nasienie swietne, morfologia 40%, u mnie przy stymulce gonalem idealne cykle, owulacje piekne, super pecherzyki, super wyniki (bez stymulacji byla u mnie pirazka) jajowody drozne, enomendy brak, no 100% szans na powodzenie!
A niestety podczas ivf wyszlo, ze komorki slabej jakosci i z 7 pobranych, tylko 2 nadawaly sie do zaplodnienia...
Co do niepewnosci nie pomoge... ja wiedzialam na milion procent ze chce ivfKoniczynka28 lubi tę wiadomość
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Ja bardzo długo broniłam się przed myślą o in vitro. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że będzie nas to dotyczyć. Ale minęło 2,5 roku starań i niby wszytko ok (choć mam jeden jajowód niedrożny, mąż wyniki nienajgorsze), ale za nami już 4 nieudane inseminacje.. oswajałam się powoli z myślą, że kolejnym krokiem będzie in vitro i decyzja, że robimy przyszła sama - naturalnie. Pragnienie dziecka jest zbyt duże.
Krakowska, Agulek24 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDziękuję Dziewczyny, miło mi że piszę coś mądrego
To ja jeszcze dodam jak Aneta, dla mnie to był kolejny krok. Idąc do kliniki, po kilku wizytach, już wiedziałam że jeśli nic nie ruszy to czekają mnie iui. Podchodzac do pierwszej założyłam max 3. Podchodzac do trzeciej już wiedziałam że kolejne będzie ivf, podchodząc do pierwszego, że będa max 2. Po drugim świat się zawalił. Ale..zawsze jest coś tam dalej. Dla mnie to adopcja zarodka, który już na mnie czeka.
Stąd uważam ze u Ciebie chodzi o dwie kwestie. Po pierwsze to niepewność (moze faktycznie związana z tym ze nie masz takiego ciśnienia na dziecko, a może to strach i reakcja obronna) a po drugie przekonanie że to problem męża i dlaczego Ty masz to robić. I tutaj też warto w głowie poukładać że to nie jest jego problem tylko Wasz i choćby ze względu na wiek wiele Twoich komórek jest po prostu już na tą chwilę uszkodzonych. Natura jest okrutna;/. Ale popieram, że nie podchodzilabym do ivf bez przekonania, to "krew, pot i łzy", naprawdę trzeba mieć jaja oraz pewność która niesie nadzieję że się uda bo to bardzo ciężka droga. -
A ja uważam że jeśli nie czujesz tego, nie jesteś przekonana na 100% to może jednak warto jeszcze raz temat przemyśleć i przegadać. Invitro to nie spacer przez park. Uważam, że musicie oboje być pewni, że chcecie dziecka i że jesteście gotowi na invitro. Nie mówię tylko o obciążeniu psychicznym w trakcie leczenia, ale o tonie leków jakie w siebie pakujemy. Niektóre z nas przechodzą stymulację bezproblemowo, inne ciężej. Tak jak wspominałam na miesięcznym, jakbyśmy wiedziały dokładnie w co się pakujemy, to podejrzewam że nie każda z nas by się zdecydowała... Nasz lekarz nas ostrzegał że to krew, pot i łzy. I chyba jednak nie przesadził. Zaczynając, nie wiesz ile zajmie Wam ta droga. To niesamowita lekcja pokory i cierpliwości. U mnie od decyzji o inv minął właśnie rok. A jestem dopiero po pierwszym nieudanym zresztą transferze.
Krakowska, Robak lubią tę wiadomość
06.08 Witaj na świecie 🥰 zdrowy chłopiec, CC
Starania od 2017
Hsg ok, Nasienie ok, Mięśniak 50mm
Dostinex 0,25tabl/tydz
Od 11.2018 w klinice
5 cykli z ovitrelle
06.2019 zmiana lekarza i zmiana leczenia
Od 07.2019 letrox50/25, glucophage 1000
Od 08.2019 letrozol - 5 cykli
01.2020 - planowane IVF, krótki protokół, kriotransfer - odsunięte: stan zapalny, potem covid
03.20 - powrót do letrozolu, 2 cykle;
25.05.20 - start ivf
05.06.20 - punkcja, 22 kumulusy, 8 komórek, 8 zapłodnionych, 5 ☃️
26.08.20 Transfer - ☃️ + glue
- 9dpt beta 3,18
-12dpt beta 0,63.
Transfer 26.10 odwołany - podejrzenie covid19
07.12.2 Transfer ☃️ + glue
9dpt beta 272
11 dpt beta 697
20dpt pęcherzyk
Mięśniak blisko
13.02-hospitalizacja: krwawienie
krwiak
18.02 - 13t1d prenatalne - chłopiec
19.02 - wypis,reżim łóżkowy do 30.04
16.04 - połówkowe - wszystko ok
Cukrzyca ciążowa (insulina)
11.06 - USG 3 trymestru - ok -
Mam wewnętrzy opór przed in vitro. Nie chcę zastrzyków i tych całych przygotowań. Już teraz, jeszcze tylko na tabletkach mam już skutki uboczne, a co będzie dalej?
Mam zdrowe ciało (choć komórki mogą faktycznie nie być doskonałe, ale w dniu codziennym to się nie liczy przecież) i mam opór przed ładowaniem w nie tony lekarstw. Nigdy nie brałam zastrzyków i praktycznie nie chorowałam. Przeraża mnie medykalizacja tego wszystkiego. Gdybym chciała jeszcze tego na 100% to pewnie bym się pogodziła, ale nie chcę, a im dni lecą (jestem na I etapie przygotowań) to tym bardziej nie chcę i tym większy opór. Posiadanie dziecka nie jest moim marzeniem, po prostu boję się, że później będzie za późno i będę żałować, że choć nie spróbowałam.Berbeć.. lubi tę wiadomość
Immunologia. Drastycznie wysokie TNF.
I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka. -
nick nieaktualnyTym bardziej masz jeszcze czas żeby to przerwać albo chociaż skonsultować się z psychologiem z kliniki. Bo prawda jest taka że dalej będzie gorzej, stymulację część osób przechodzi dobrze ale to jednak są 2/3 zastrzyki dziennie, z tym na krótkim cetrotide i odpowiedniki są postrzegane na wręcz bolesne. Przy długim wzięłam 80zastrzykow, cały brzuch w kropkach. Jajniki rosną, mają kilka a nawet kilkanaście centymetrów, często czuć ucisk. Punkcja to delikatna narkoza, też róznoe bywa, po pierwszej trzy dni się prostowalam i dwa krwawilam, po drugiej mogłabym góry przenosić. Potem leki przygotowujące do transferu, cały czas z pipki coś płynie, próg w zastrzykach również boli, często dawana heparyna także nie jest przyjemna więc to kolejne zastrzyki. Przez ten cały czas częste badania krwi i częste pokazywanie psioszki lekarzowi do USG. Mnie przyjmowało trzech na zmianę przy drugiej procedurze. Oczywiście cała procedura to różne samopoczucie, ogromne emocje i obciążenie psychiczne i strumień pieniędzy. Nie chcę straszyć, tylko mówię że może być różnie bo miałam dwie i obie krańcowo różne. Chyba czas na rozmowę z mężem a najlepiej z kimś zdystansowanym kto poratuje fachową radą.
Krakowska, agika88, Poziomka6 lubią tę wiadomość
-
Amilka wrote:Invitro to nie jest pragnienie nikogo. Jeśli chcesz mieć dziecko to masz przekonanie, jesli go nie masz- może tak bardzo nie potrzebujesz dziecka?
Powtórzę to co ktoś na wątku miesiecznym- obyś się nie zdziwiła w trakcie, kiedy może wyjść ze to nie tylko z powodu partnera. Oczywiście jego przyczyny mogą być, ale dopiero w ivf wychodzi że "książkowe cykle, piękne owulację, idealne hormony, jajowody drożne, śliczny obraz USG, świetne badania" nic nie znaczą bo ujawniają się strzelam że w ponad połowie przypadków kobiece problemy (mało komórek pomimo wysokiego amh, słaba jakość komórek mimo braku przyczyny na pierwszy rzut oka, problemy z endometrium okazałe w trakcie histero lub laparoskopii, brak implantacji pięknych zarodkow- immunologia, komórki NK, kiry, cytokiny itp itd, lista jest długa).
Więc moje przesłanie jest takie, jeśli chcecie mieć dziecko zbierz się i działaj, wiek nie działa na korzyść a czas w trakcie płynie szybko (sama zaczęłam w wieku niecałych 24, teraz mam 27 i efektu wciąż nie ma chociaż przynajmniej wiem już czemu) jeśli aż tak bardzo nie to czas na rozmowę z partnerem, może adopcja lub po prostu życie we dwoje?
Podpisuję się pod tym co napisałaś rękoma i nogamiWiadomość wyedytowana przez autora: 20 września 2020, 09:40
Amilka lubi tę wiadomość
09.2016 poronienie zatrzymane naturalsika
02.2019/10.2019 - nieudane IVF x2
08.2020 - trzecie IVF ➡️10.2022 - 💕♂️ -
Krakowska wrote:Czy jest tu któraś, która ma podobnie jak ja? Działam pod presją czasu, gdyż zbliżam się do 40-stki i jak nie teraz to kiedy. In vitro z powodu partnera, jeśli ma to jakieś znaczenie. Im bliżej do procedury tym więcej mam wątpliwości, nie czuję tego. Nie jest to moje pragnienie, po prostu wiem, że jak nie teraz to nigdy, w klinice też delikatnie dali mi to do zrozumienia, że czas się powoli kończy. Czy któraś z Was też tak miała lub ma i czy zmieniło się to w czasie późniejszym? Mąż każe mi robić jak uważam, każdą decyzję zaakceptuje.
Wiesz, przed pierwszym IVF też miałam bardzo duże wątpliwości. Popadałam w paranoję na samą myśl, że będę musiała wbić sobie igłę. Decyzję o IVF odwlekałam przez jakieś 7 miesięcy i właściwie na koniec to mój mąż podjął ją za mnie. To było coś w rodzaju: chcę, ale się boję i dlatego chyba nie chcę. Było mi dodatkowo ciężko podjąć tę decyzję, bo raz udało mi się zajść w ciążę, której nie donosiłam, więc łudziłam się, że może mi się jeszcze poszczęści, a poza tym podczas badań nie udawało się znaleźć jednoznacznej przyczyny niepowodzeń. Jakoś IVF przeżyłam i to 3 razy, bo teraz jestem po 3 punkcji. In vitro to przekraczanie granic, które sobie same wytyczamy. Przede mną transfery, z tyłu głowy mam te myśli, że może nigdy się nie udać. Liczę się z tym, ale nigdy nie zarzucę sobie, że nie zrobiłam wszystkiego co w mojej mocy.09.2016 poronienie zatrzymane naturalsika
02.2019/10.2019 - nieudane IVF x2
08.2020 - trzecie IVF ➡️10.2022 - 💕♂️ -
Ja przy pierwszym ivf bralam zastrzyki przez 11 miesiecy z jednym dniem przerwy (dzien przed punkcja)...
Do dnia punkcji bralam 3 zastrzyki dziennie (pergoveris, gonal i orgalutran), pozniej od dnia punkcji heparyne, bralam ja od punkcji, cala ciaze i jeszcze 6tyg po porodzie, do tego jeszcze w 28tc doszla insulina, wiec zastrzyk gonil zastrzyk
Teraz biore tez 3 zastrzyki dziennie, a po punkcji powtorka, heoaryna dziennie i jesli sie uda to cala ciaze i polog...
Do tego jeszcze 3x dziennie progesteron dopochwowo, 3x dziennie doustnie plus 3x dziennie estradiol🤦♀️
Instagram
@invitro.mama
Rozpakowane mamusie
https://walkaorodzicielstwo.blogspot.de
Starania start -> 2013
[*] 10tc (2015)
[*]8tc (2018)
3xIUI
1 ICSI
->23.11 punkcja (24-27.11 hiperstymulacja/hospitalizacja)
->27.11 transfer 🐣🐣
->14dpt beta 1700
->21dpt beta 10275
->31dpt biją
-> 39dpt bije
-> 18.08.2018 (40+0) córeczka
-> 25.08.2020 termin w klinice leczenia niepłodności
-> 25.08 start Cyclo Progynova
-> 14.09 💉
-> 25.09 Punkcja
-> 29.09 Transfer 🐣
-> 14dpt beta 1700
-> 23dpt
-> 16.06.2021 (39+5) synek
⬇️ moja lista wyprawkowa ⬇️
http://walkaorodzicielstwo.blogspot.com/2018/11/lista-wyprawkowa.html?m=1 -
Ja niestety gdy przenigdy nie dopuszczałam myśli że będę musiała podchodzić do ivf. 2 lata zwlekałam z decyzją. Wiadomo fakt kasa była pierwszym priorytetem potem niestabilna praca. Jak zrobiłam dokładna diagnostyke to stwierdziłam że z takimi wynikami małe szanse są na ivf. Zaczęłam coraz bardziej odpuszczac zamykać się w swoim świecie. Wmawiałam sobie że nie chce dzieci ze mi to nie jest potrzebne. Mam pracę mogę jeździć gdzie chce itd. To była ucieczka od tego wszystkiego zdałam sobie z tego sprawę. Któregoś dnia mąż mi powiedział próbujemy ivf na 1 procedurę już kasę mamy jak cię zwolnią to trudno będziemy myśleć co dalej. Ale jak nie spróbujemy to będziemy żałować tej decyzji. Bo po co nam kasa jeśli dziecka brak. Wtedy tak naprawdę mnie przekonał. Stwierdziłam że próbujemy. I nagle bach hormony przestały działać jak należy, powstała gigantyczną torbiel. I pół roku z głowy. Wkurzona pojechałam w góry by odpocząć psychicznie bo nie dawałam rady a wizyta u psychologa nie pomogla. Stwierdziłam że chyba to nie mój czas. Podjęłam się biorezobansu odczulania na pokarmy których nie mogę jeść. Przy okazji zostal wykryty ważny czynnik soja i glista ludzka z którą długo wojowałam aby usunąć. doszła akumpuktura, która wiele dobrego wniosła. We wrześniu okazało się że kierownik postarał.sie o umowę na czas nieokreślony. Nic tylko próbować. Ale z przyczyn innych musiałam przesunąć stymulacje z października na styczeń. Stymulacje jakiś znioslam choć sporo klocia było. Hormony buzowały ale nie tak strasznie. Ale transfer odroczony byłam zła bo chciałam wszystko ciągiem. Ale dobrze bo bo punkcji strasznie plamilam i nie miałam siły. Po miesiącu udany transfer w którego w powodzenie nie wierzyłam. Choć byłam obstawiona lekami z każdej strony.
Dla mnie to cud, że udało się za 1 razem. Ta walka bardzo odbiła się na psychice. Trzeba naprawdę mieć dużo sił, pieniędzy nie poddawać się bo na każdym kroku coś jest, zawsze jest przeszkoda nic nie jest idealne.
Ciąża była pełna strachu i obaw o poronienie. A teraz przed końcem koszmar. Mam jakąś wydzielinę która przypomina wody płodowe i że strachu chodzę co tydzień na wizyty. Naprawdę ale od tak naprawdę 2 lat żyje tylko w strachu o wszystko.
Zazdroszczę parom które od tak zachodzą i nie martwią się o nic. A my tyle musimy przejść.
I wkurzają mnie osoby które mówią że wszystkie osoby prędzej czy później będą w ciąży. A to jest nie prawda. U mnie w otoczeniu jest kilka par bezdzietnych. Bo albo nie mieli kasy na ivf albo nie chcieli podchodzić bo co powie rodzina no i kiedyś nie było to tak popularne jak dziś.
Do tego są dziewczyny które mają choć jedno dziecko i płaczą że 2 nie mogą mieć. Ale niech spojrzą na pary które starają się bezskutecznie o jedno, jaki to jest ból. Taka dziewczyna ma dziecko ma się do kogo przytulić itd a taka co na zrobić tylko usiąść i płakać.
Ja jeśli urodzę to dziecko będę bardzo wdzięczna Bogu za ten cud, nawet jeśli to będzie moje jedyne dziecko. I nie będę szlochać i płakać będę szczęśliwa mając choć jedno jedyne.
Bo dopiero jak urodzę całe i zdrowe będę mogła odetchnąć bo na tym etapie jest różnie.
Moja kuzynka urodziła dziecko a po 2 dobach zmarło. To mega cios a nie chce już słyszeć o kolejnym tak biedulka się załamała.
Fredka_, Zocha, Krakowska, Ewelka02, Virginia, karolcia35, Pia88, Regina lubią tę wiadomość
"Cokolwiek zasiejesz, po jakimś czasie zbierzesz ! Twoje myśli to ziarno i od nich będą zależeć żniwa ".
21.03.2022 transfer 2AA
5 dpt 21,4 7 dpt 61,2 10 dpt 205,9 14 dpt 955 23 dpt 💗
7.06.22 prenetralne, synek
18.07.22 pierwsze ruchy 19+5
22.07.2020 20+2 waga 329g połówkowe
30.09.22 3 genetyczne 30+2 1445g
12.12.2022 40+5 56 cm, 3550 g, g.15.55 😍
02.01.2020 *IVF *ICSI MACS
15.01.2020 punkcja ❄❄ ❄
15.02.2020 transfer 3AA
6 dpt 49,5 9 dpt 181,5 11 dpt 286 13 dpt 446 16 dpt 1446 19 dpt 3893
26 dpt ❤️ 12.03.2020
18.06.2020 20+3 połówkowe- waga 385 g szczęścia 💕 będzie synek
19.06.2020 pierwsze ruchy💗
21.07.2020 25+1 waga 776 g
21.08.2020 29+5 gene 1502g
09.09.2020 waga 1944g
34+2 waga 2200, 35+2 waga 2600
09.10.2020 36+4 - 54 cm, 2620g godz 23.21 😍 -
@Krakowska, a może bardziej chodzi o kwestia dawcy nasienia a nie samo in vitro jako metodę? Jeśli dobrze widziałam to tak jak my korzystacie z dawcy. Wiem, ze to dla niektórych trudna decyzja. Może potrzebujecie jeszcze czasu, żeby to przemyśleć? Pośpiech nie jest tu dobrym doradca. Wiadomo wiek, nie ma co zwlekać latami ale mysle, Ze kilka miesiącu was nie zbawi, a pozwoli na spokojnie przemyśleć, dojrzeć do tej decyzji )
Krakowska lubi tę wiadomość
-
Ja rowniez zwlekalam z ivf, głównie dlatego, że przyczyna naszej niepłodności nie jest znana. Co miesiac wynajdywalam nowe suple, nowe badania które mogę zrobić. Podchodzilismy do 4 IUI. I ta walka mnie wyniszczyla. Przed ivf wiele osób mnie straszylo. Jakie to wyzwanie, jakie straszne te zastrzyki, jak bola jajniki, jak fatalnie się kobieta czuje po punkcji. A szczerze? Stymulacja to był dla mnie wspaniały czas. Wreszcie wiedzialam, że jest duża szansa na ciążę. Nic mnie nie bolalo, zastrzyki których się balam potwornie, wchodziły jak w masło, nie czułam jajników, po punkcji byłam super wypoczęta, wyspana, na drugi dzień byłam w pracy. Owszem, różnie dziewczyny to przechodzą, jednak nie ma co się martwić na zapas, bo zawsze możesz to przejść tak jak ja😄
Pytanie do Ciebie czy nie jesteś przekonana do ivf czy do macierzyństwa. Bo jeśli to drugie to procedura tylko Cie bedzie frustrowac i będziesz sobie wyrzucac dlaczego musisz to robić.Aneta8, Krakowska, Pia88 lubią tę wiadomość
3,5 roku starań. Niepłodność idiopatyczna.
4 x IUI
Podwyższone antyTG i prolaktyna. Wysokie NK z krwi: 29.5%. Mutacje PAI-1 4G homo,MTHFR_1298A-C i 677C-T hetero, zaniżone bialko s 60%. Kir BX - brak 3 najważniejszych kirow implantacyjnych.
Styczeń 2020 - ivf w Artvimed. Uzyskano 3 Blastocysty.
ET Blastki 5.1.1. (z wlewem z accofilu): 😞
28.02 - histeroskopia. Nie ma ecoli, nk maciczne w normie.
27.03 -FET Blastki 4.1.1.(atosiban+embrioglue)
7dpt beta 39.46 😄
9dpt beta 164
11dpt beta 484
14dpt beta 2566
24dpt - mamy Serduszko!
Czekamy na Córeczkę😄
09.12.2020 - nasza Miłość jest na świecie😍
"Nie bój się, tylko wierz." -
Koniczynka28 wrote:@Krakowska, a może bardziej chodzi o kwestia dawcy nasienia a nie samo in vitro jako metodę? Jeśli dobrze widziałam to tak jak my korzystacie z dawcy. Wiem, ze to dla niektórych trudna decyzja. Może potrzebujecie jeszcze czasu, żeby to przemyśleć? Pośpiech nie jest tu dobrym doradca. Wiadomo wiek, nie ma co zwlekać latami ale mysle, Ze kilka miesiącu was nie zbawi, a pozwoli na spokojnie przemyśleć, dojrzeć do tej decyzji )
Nie, to nie kwestia dawcy, choć jakąś kroplę do czary goryczy oczywiście ten fakt też dokłada. Nie jest to pośpiech, zaczęłam myśleć o tym 3 lata temu, ale wtedy byliśmy w trudnej sytuacji materialnej. Teraz doszłam do wniosku, że niezależnie od finansów, które nigdy mogą się nie polepszyć to teraz albo nigdy. Pieniądze na samo in vitro się znajdą. Trzy lata temu też miałam mieszane odczucia. Tu myślę, że kilka miesięcy nic nie zmieni. Te same uczucia, ale czas najwyższy na podjęcie decyzjiImmunologia. Drastycznie wysokie TNF.
I-VII transferów - niskie bety lub bety zerowe.
VIII transfer na immunoglobulinach. Wysokie bety od początku. Dziecko na świecie. Ciąża to matematyka. -
Moim zdaniem, jeśli dziecko nie jest Twoim marzeniem, a procedura wydaje Ci się zbyt obciążająca to lepiej nie podchodzić. Dziecko masz na zawsze, a nie wiesz jakie będzie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 września 2020, 18:29
JagnaaJankowska lubi tę wiadomość