Karowa czy Inflancka - laparoskopia
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyamygdala wrote:No niestety wyszla mi bakteria i zabieg trzeba bylo przesunac Koncze leczenie i kontrolny posiew muszę zrobić. A planowo mialabym to juz za sobą ehhhh
Ojj no to się przesunie... oby kolejny posiew wyszedł ok. I pewnie w kolejnym cyklu podejście do HSG. Powodzenia -
nick nieaktualnyA ja od lekarki, która dała mi skierowanie na HSG na Karową, dostałam teraz skierowanie do poradni leczenia niepłodności na pl. Starynkiewicza. Mam pierwszą wizytę w sierpniu dopiero. No ale ginekolożka mnie zapewniła, że wszystkie procedury i badania będę mieć dzięki temu na NFZ bezpłatnie. Prawdopodobnie zlecą mi od razu inseminację, bo już wszystko inne (badania hormonalne, HSG, badanie nasienia, monitoringi owulacji) mam.
Czekam więc na sierpień. Następny krok zrobiony. -
Temat pewnie już nieaktualny... ale ja jestem po laparoskopii na Karowej. Ogólnie to spoko, nie ma powodów do narzekań... spędziłam tam łącznie 2 dni, rano następnego dnia po zabiegu już do domu...
Jest trochę zamieszania i czekania na przyjęcie na Oddział - to moje jedyne zastrzeżenie.
Moją laparo częściowo robił prof. Roszkowski, kończyła jakaś inna dr juz nie pamiętam nazwiska. Ogólnie to prof. kwalifikuje do zabiegu... itd
Pielęgniarki raczej miłe, przed laparo są 2 lewatywy (ja szczerze mówiąc wolę, to niż środki przeczyszczające...) Fajne jest, że do wypisu dołączają bardzo dokładny opis przebiegu laparo (nie wiem, moze to dzis już standard), w każdym razie można sobie poczytać co się działo i lekarzowi pokazać później.2020
2023 -
Dla mnie aktualny, termin mam na 22.06 na Karowej. No wlasnie a jak ten prof. Roszkowski jako fachowiec spoko? Ajka a jak czulas sie po zabiegu? Dalas rade wyjsc do domu nastepnego dnia? Ile zwolnienia dostalas? Ogolnie to dobra opieka w tym szpitalu? Ja caly czas sie zastanawiam miedzy inflancka a karowa.
-
Skoro jesteś zainteresowana, to napisze Ci ze szczegółami jak to wyglądało:
Oddział bardzo kameralny... dosłownie 2-3 sale. Większość pacjentek nie zostaje na noc, tylko te do laparoskopii.Jest jedna sala pooperacyjna na 2 łóżka.
Pielęgniarki dość sympatyczne. Oczywiście jak w każdym szpitalu obowiązuje zasada, jesteś miła i sympatyczna - tak będziesz traktowana...
Strasznie długo czeka się na izbie przyjęć, bo kobiety do porodu mają pierwszeństwo. Potem niestety na oddziale czasem trzeba czekać na łóżko. W tym czasie zwykle jest robiony wywiad, potem badania (ewentualnie). Na sam koniec jest kwalifikacja do zabiegu i to już robi prof. Roszkowski.
Jest czajnik, mięta/rumianek i styropianowe kubeczki - można sobie coś ciepłego zrobić do picia, bo w przeddzień laparo juz nie można jeść.
Od razu po przyjęciu zaczyna się łykać espumisan, chyba co godzinę. Wieczorem jest pierwsza lewatywa (nie taki diabeł straszny). Na noc dają cos uspokajającego/nasennego. Rano jest druga lewatywa, przebiera sie w specjalną koszulę i zakłada bransoletkę z kodem kreskowym. Pielęgniarka przynosi tabletkę z cyklu "głupi jaś", po jej zażyciu trzeba sie położyć do łóżka i czekac na swoją kolej.
Potem idzie się na sale operacyjną ... i człowiek budzi się już na POPie podłączony do różnych monitorów
Mi najbardziej przeszkadzał cewnik, ale pielęgniarka od razu mi go wyjęła i potem zaraz wstałam sama i poszłam do łazienki... nie było mi słabo ani nic, nie potrzebowałam nawet pomocy, chociaż pielęgniarka koniecznie chciała mnie prowadzić...
Oczywiście po narkozie człowiek jest bardzo senny, więc większość dnia sobie spałam, jakoś specjalnego bólu sobie nie przypominam...
Po południu już mi się spać nie chciało i miałam dość leżenia.
Koło 20:00 przenoszą na normalną sale i można robić co się chce - ja łaziłam po oddziale trochę... czułam się całkiem ok. Nie brałam żadnych leków przeciwbólowych.
Następnego dnia byłam w 100% na chodzie i koło 11:00 wyszłam już do domu. Czasem zostawiają jeszcze jeden dzień, ale ja się świetnie czułam, a poza tym to był 31 grudnia . Tego dnia jeszcze poszłam na zakupy do Biedry... Może głupi pomysł, bo na wieczór miałam stan podgorączkowy (ale to normalne po zabiegu /operacji)
Zwolnienia dają standardowo 14 dni od wypisu, ale można negocjować.
Trudno mi się wypowiedzieć, na temat fachowości profesora, bo lekarzem nie jestem... standardową część mojego zabiegu robiła dr Gardyszewska, prof założył laparoskop przez pępek.
Miałam kiedyś po innej operacji, zakażenie i martwice pępka --> został mi malutki bardzo zniekształcony pępek - było duże ryzyko, że nie da rady zrobić laparoskopii. Udało się, więc chyba należy prof dobrze ocenić.
W ogóle wszystko przebiegło bezproblemowo, więc mam raczej dobrą opinie o wszystkim.
Jeśli chodzi o prof R. to kiedy pierwszy raz leżałam na Karowej jako nastolatka, on już robił tam laparoskopie ('98 albo '99), wtedy laparo sie dopiero zaczynała w PL.
PS Podobno boli w różnych dziwnych miejscach po napompowaniu brzucha CO2, ale ja nic takiego nie czułam.
lol ale się rozpisałam... powodzenia życzę
Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 czerwca 2015, 22:02
2020
2023 -
Bardzo, ale to bardzo Ci dziekuje za wyczerpujaca odpowiedz! Moze nie taki diabel straszny jak go maluja Troche poprawilas mi humor, bo strasznie zaczelam sie tym schizowac. Mam nafzieje, ze i ja to dobrze zniose. Tobie rowniez wszystkiego dobrego zycze, a przede wszystkim tego o czym wszystkie tu marzymy
-
amygdala wrote:Bardzo, ale to bardzo Ci dziekuje za wyczerpujaca odpowiedz! Moze nie taki diabel straszny jak go maluja Troche poprawilas mi humor, bo strasznie zaczelam sie tym schizowac. Mam nafzieje, ze i ja to dobrze zniose. Tobie rowniez wszystkiego dobrego zycze, a przede wszystkim tego o czym wszystkie tu marzymy
Amygdala, jesteś już po ? Wszystko dobrze?Aniołek 9/2014 [*]
-