🦢 Klinika BOCIAN Gdańsk 🦢

No ogólnie ja rozumiem że coś mogło mu wypaść czy się źle czuł czy cokolwiek, ale no tak się nie robi. Bo gdybym nie zadzwoniła o 16 to bym czekała do 18 i się nie doczekała. A kto wie czy dzisiaj bym coś załatwiła. No ma drugiego minusa u mnie nie będę tego ukrywać. Jak się umawiamy to się umawiamy, jak nie mógł to trzeba było to komuś przekazać a nie zostawiać mnie na lodzie, tym bardziej że sms z beta napisałam chwilę po 9 więc nie jakoś późno. A z tego co kojarzę oni od 8 otwierają…

Ja w ogóle od dwóch dni mam przeboje ale z położnymi. W czwartek po 15 zadzwoniła do mnie położna czy ja będę mieć swój intralipid. Ja mówię że nie bo na to nie wystawia się recepty. Z jej chaotycznej gadki zrozumiałam tyle, że wlewy im się skończyły i teraz musi pytać Adamczyka co zrobić. I wkurzyłam się bo specjalnie z dr N szłyśmy w piątek do recepcji zamówić ten wlew żeby był. Ogólnie wlewy dojechały i wszystko było. Ale nie wiem po co ta położna do mnie dzwoniła i mnie tak zestresowała, mogła 3 razy przemyśleć ten telefon.

A wczoraj wieczorem kolejny telefon. Że zapłaciłam za 9 ampułek prolutexu a dostałam 10. Faktycznie w torbie było 10, dopiero w domu to zauważyłam. I teraz mam dopłacić albo oddać im tą jedną 😅 A jeszcze wczoraj położna do mnie że decapeptyl ze stycznia mam nieopłacony na co ja jej pokazuje w aplikacji że zapłacony bo pamiętam że płaciłam. To prosiły o potwierdzenie na maila. Bo im się coś w raportach nie zgadza.

Wydaje mi się że trochę za dużo nowych osób tam pracuje, mogliby się jakoś podzielić tą pracą, bardziej to uporządkować.

Tak ja też to ostatnio zauważyłam jak czekałam prawie 40 minut na wydanie prolutexu… jest tam kilka osób które super ogarnia ale niektóre to nie wiem, mąż idzie i mówi że potrzebujemy prolutex i mieliśmy podejść do recepcji a babka do niego no tak można od nas i stoi, mąż mówi no my prosimy 10 ampułek i ona gdzieś poszła myślelismy że to przygotować a się okazało że nie że ona nie wypisała dyspozycji na to i musiała to inna zrobić.

Ogólnie chyba mają za dużo pacjentów albo nie wiem tak trafiłam ostatnio na jakiś „dreamteam” że słabo im tam idzie. Na pewno ogarnia taka blondynka, wczoraj też mi ta teleporade ogarnęła, cieszę się że zadzwoniła doktor Kasia, przemiła kobieta, bo jednak z VP nie mogę się dogadać, ja go nie rozumiem i muszę się domyślać.
Ponarzekane 🤣

Hahah ja byłam u niego raz na monitoringu i też części nie zrozumiałam xd U dr Kasi też byłam chyba raz, ona tam była jakoś dorywczo kiedyś na soboty a teraz widzę że ma normalnie swoich pacjentów. Najlepszy z obsługi jest facet, który potrafi Cię tak zagadać i oczarować a z działaniem potem gorzej 😅

Ale z pobraniami krwi też tak jest, przychodzisz i czekasz w nieskończoność. Chyba brakuje konktretnego systemu kto ma się zajmować danym pacjentem. Ja niestety mam tryb kierowniczki i jak widzę że coś gdzieś nie działa to od razu mam plan jak to naprawić 😁

U nas też zdarzyły się przynajmniej kilka tego typu sytuacje... Już byliśmy źli.
1. W środę pobierano nam krew na badania. Pytaliśmy się, czy na pewno mamy już komplet potrzebny- tak, macie. Po czym o godzinie 19 dostaje maila, że muszę następnego dnia przyjść znowu na pobranie krwi, bo nie zauważyli, że jedno badanie mam nieważne.
2. Badania z środy u partnera. Nie wpisali ich w system. Nie wiem, jak to wyszło ale mogliśmy odebrać tylko grupę krwi. Pisałam maila z prośbą o informację, gdzie reszta wyników. Dostałam odpowiedź, wyniki były. Dwa dni później tuż przed IUI oni do nas dzwonią, że nie mamy tych wyników, o które pytałam wtedy 🤦🏻‍♀️. Ostatecznie znaleźli po raz drugi 🤣. Po czym uwaga na sam koniec jeszcze okazało się, że ktoś zapomniał nam policzyć za jedno badanie z przed dwóch dni i musimy dopłacić.

No nie będę więcej opisywać, ale martwiące są te pomyłki. Ciężko przez to się nie stresować. Nie wiem, czy tak jest we wszystkich klinikach?

Bocian to jeszcze nic, ja w zeszły weekend byłam w invikcie bo byłam na wyjeździe. Matko, aż mi się przypomniało dlaczego nie kontynuowaliśmy z nimi współpracy. Tragedia, 45 minut czekania na pobranie a przede mna nie było nikogo. Kobieta która wklepywała to zlecenie to jak ten leniwiec ze Zwierzogrodu. Jeszcze do mnie że ankieta przyjdzie i że ona prosi o najwyższą ocenę, no na pewno. Raz że w Bydgoszczy to straszna klitka jak jakiś schowek na miotły, WSZYSTKO słychać o czym ta kobieta z pacjentami rozmawia mimo to że szeptem no bo jak się siedzi pół metra dalej to nie ma innej opcji.

Także niestety każde miejsce ma swoje plusy i minusy. Tak samo każdy lekarz.

W niektórych nawet gorzej. Ja w invikcie w Gdańsku byłam tylko na 3 wizytach ale nie wspominam tego dobrze, tam z kolei czujesz się jak w jakiejś fabryce, jeden mówi to potem idziesz do innego bo tam już w ogóle do różnych się chodzi to mówi co innego. Na ostatniej wizycie mi powiedzieli że oni w ogóle się nie podejmują chyba bo ja byłam wtedy w kierunku tocznia diagnozowana. Oni chcą łatwe przypadki. A to były czasy gdzie nie było refundacji.

Ja wcześniej byłam tylko w gameta Gdynia i zmieniliśmy klinikę ze względu na lekarza. Byliśmy tam ze 2 lata może niecałe i nigdy nie było sytuacji żeby ktoś do mnie dzwonił z jakimś problemem. Jedyne co mnie tam wkurzało to to że 2h przed wizytą trzeba robić badania bo nie mają swojego labu. A ja do samej kliniki mam godzinę drogi więc to był dla mnie wyjazd na pół dnia.

A jak gameta z immunologia? Bo kiedyś miałam zajęcia z babką z gamety i mówiła że oni nie respektują i są przeciwni. Może się coś zmieniło?

Eh powiem Wam dziewczyny, że jestem po wizycie i teraz mam tylko nadzieję, że uda się chociaż 2 komórki pobrać żeby nie stracić ewentualnej możliwości na 4 refundowane cykle (bo wyczytałam że jak się w 2 próbach nie ma po 2 komórki to już nie można podchodzić, wtedy jedynie od dawczyni)

6 pęcherzyków tylko, we wtorek punkcja 🤷🏻‍♀️

Są totalnie przeciwko. Cały czas powtarzają że nie ma na to dowodów. Nie podpowiedzą co przebadać. Chyba że przyjdziesz z zaleceniami immuno to wtedy respektują. Ale jednej dziewczynie jak poroniła to mój lekarz powiedział ironicznie „i co, nie pomogło to pani”. Więc niby respektują te zalecenia ale tak to wygląda.

Co za dziad. Nie lubię takich ludzi.

Dzisiaj już trochę emocje opadły, nie wiem czy już po prostu znieczulica mnie dopada po tylu razach 🙈 Ale też tak pomyślałam sobie, że cieszę się z mojego życia, do pełni szczęścia brakuje nam dziecka, ale jeśli nie będzie - to też z Mężem i naszymi kitkami jestem szczęśliwa. Jeszcze trochę pobędziemy w procedurach, jeszcze mam czas i siłę, a jak się nie uda, to ruszymy w podróż dookoła świata czy coś takiego 😅 Także perspektywa też całkiem znośna 😅

W poniedziałek idziemy, zobaczymy co dr Arek powie. Bo pytanie czy nie lepiej iść za ciosem i zrobić od razu transfer jak się zacznie nowy cykl. Skoro i tak zarodek, który mamy to 5.2.3 bez PGT-A, więc nie nastawiamy się za bardzo... Bardziej rozważamy już przygotowanie do kolejnej punkcji. Ale może też Docent Paśnik coś powie we wtorek i dorzuci jakieś leki, może jednak Accofil u mnie powinien być....

Trzymam mocno kciuki za Was, mam nadzieję, że uda się z inseminacją 🤞✊ Może wakacje dobrze Wam zrobią, a gdzie jedziecie?


6 pęcherzyków to nie najgorzej, jeśli wszystkie są dojrzałe, to jest 6 szans na zarodki 💪 Nie trać nadziei, oby wszystko ładnie się rozwinęło To Twoja pierwsza punkcja? Wybacz, jeśli już pisałaś a ja nie zauważyłam.....

Tak tak, pierwsza, póki co się nie stresuję ale pewnie mnie trzepnie i z poniedziałku na wtorek nie będę mogła spać 😅

Dziś też rozmawiałam z mężem o tym, że jak to wszystko się nie uda to będziemy jeździć po prostu ile się da wszędzie 😂 wiem, że przed nami jeszcze długa długa droga w procedurach i próbach, ale ja czasami dla lubię sobie „na zaś” porozmawiać żeby trochę emocje rozładować.

Trzymam kciuki za dobry plan 🤞🏻 oby Dr coś odpowiedniego dla Was wymyślił. 🙌🏻

Dokładnie, 6 pęcherzyków to może być tyle samo dojrzałych komórek, a jeśli nie (czego nie życzę) to chwila przerwy na suplementację i kolejna procedura może przynieść inny wynik

Hej dziewczyny, jestem w tym wątku nowa. Jestem w Gdańsku pod opieką dr Marii N. Po wstępnej diagnozie i wykonanym zabiegu laparoskopowym wybieram się na trzecią wizytę. Ze względu na brak jajowodów przystępuję od razu do procedury w kierunku invitro. Większość badań przede mną. Nie wiem na ilu wizytach wykonam potrzebne badania?
Mam do Was pytanie czy któraś z was podczas stymulacji, albo po punkcji korzystała ze zwolnienia lekarskiego? Jestem ciekawa czy nie będzie problemu z takim zwolnieniem? Ile wizyt miałyście przed rozpoczęciem stymulacji?

Pyati a kojarzysz jakieś objawy takie które szybko się pojawiły po transferze? Wiem głupie pytanie 🙈

3dpt poczułam takie bardzo mocne ukłucie po lewej stronie podbrzusza, wieczorem, oglądaliśmy film i mówię do męża albo się zakopuje albo się outuje jedno z dwóch 🤣
Potem już takie normalne bóle podbrzusza, mnie nigdy brzuch na okres nie bolał więc nie wiem czy to te same bóle.
No i mi bardzo szybko kawa przestała smakować ale to już wiedziałam że mam pozytywną betę.

A jak tam coś czujesz?

Przed rozpoczęciem stymulacji na pewno kilka ale to ze względu na to że ja miałam torbiel i nie złaziła i wtedy mnie na miesiąc w sztuczną menopauzę na wyciszenie wprowadzili.
Ze zwolnieniami na pewno dla partnera jest problem, dla kobiety raczej nie.