Ciężarówki metodą IVF i IUI
-
WIADOMOŚĆ
-
Nie mam pojęcia, ale dużo ludzkich opinii mnie zadziwia. Teraz na czasie: wypowiedzi o zakazie sprzedaży żywego karpia. Ja rozumiem, że niektórzy sobie bez karpia świąt nie wyobrażają, ale po co je ledwo żywe tachać w foliowych reklamówkach to kompletnie nie rozumiem. Dla mnie to chore, że ludzie w XXI wieku nadal traktują zwierzeta, jakby nic nie czuły...
-
Ana my z mężem byliśmy w niedzielę 4 godziny na nartach, plus obiad, plus droga tam i z powrotem, łącznie wyszło 10 godzin kiedy mały był z dziadkami i wcale nie mam wyrzutów sumienia! Muszę zrobić coś dla siebie i tak wcale nie rzadko bo inaczej bym zwariowala!
ana167, szałwia lubią tę wiadomość
I IMSI 13.05.2016
II IMSI 15.07.2016
III IMSI 30.03.2017, beta 9dpt 67, 11dpt 213
-
My zostawiliśmy z babcia na max 3 godziny. Nie dałabym na dłużej, nie odpoczywam wtedy tylko myślę czy na pewno jest ok. Za to z mężem i pół dnia bym zostawiła bez problemu ale jak narazie to tylko wieczorami wychodziłam na dłużej niż te 3 godziny.
Mała daje popalić. Jest ciężko. Bardzo ciężko. Ja się nie nadaje na matkę, nie mam cierpliwości. Rwe klaki z głowy, rycze ciągle, nie radzę sobie. Pociesza się że to jest okres przejściowy w moim życiu i kiedyś minie -
To ja w takim razie jestem toxic mom... raz opuściłam swoje dziecko na 1,5h to był mój max jak do tej pory... moja mama nie żyje, teściowie jeszcze nawet nie trzymali małej na rękach, tylko mój tata kilka razy dostąpił tego zaszczytu. Mała usypia przeważnie przy cycku, jest bezsmoczkowa i bezbutelkowa... tak że tego nooo
Mój mózg po staraniach zwieńczonych sukcesem zmienił się niewyobrażalnie, tożto prace doktorską można by o tym napisać. Coś co rok temu sprawiało dreszczyk emocji dziś powoduje senne koszmary.
Ale i tak codziennie jestem wdzięczna losowi, że w końcu wygraliśmy naszą wojnęszałwia lubi tę wiadomość
-
Milkowiec moja też cyckowa, bezbutelkowa, rodzice daleko, teściowa dopiero od niedawna się włączyła, też sobie nie wyobrażałam na dłużej ją zostawić, ale teraz chętnie wychodzę. Chyba też jestem wyrodna,bo młoda była w sobotę z teściową i tatusiem, teściowa przeżywała i do mnie wydzwaniała, żeby mi zdawać relacje, a ja się wpieniałam, że sobie chcę odpocząć i żeby dała mi święty spokój, jak się nic nie dzieje
I staram się raz w tygodniu chociaż wieczorem na piwko ze znajomymi albo do kina zniknąć.
Milkowiec lubi tę wiadomość
-
MalaHD wrote:My zostawiliśmy z babcia na max 3 godziny. Nie dałabym na dłużej, nie odpoczywam wtedy tylko myślę czy na pewno jest ok. Za to z mężem i pół dnia bym zostawiła bez problemu ale jak narazie to tylko wieczorami wychodziłam na dłużej niż te 3 godziny.
Mała daje popalić. Jest ciężko. Bardzo ciężko. Ja się nie nadaje na matkę, nie mam cierpliwości. Rwe klaki z głowy, rycze ciągle, nie radzę sobie. Pociesza się że to jest okres przejściowy w moim życiu i kiedyś minieNadajesz się na matkę, tylko ciężki materiał na dziecko Ci się trafił, ale i tak kochamy te nasze hajnidy:) U nas teraz ciężkie fazy się zmieniają, jak w kalejdoskopie. Miewam już głupawki. Wczoraj po kolejnym niezjedzonym obiedzie mi powiedziała, że nie musi przecież nic jeść, wystarczy, że pije
Niepłodność męża to takie pierwsze wielkie doświadczenie, które mi dużo dało, a wymagające dziecko drugie. Dzisiaj słyszałam kolejne rozkminy niektórych matek po ćwiczeniach i dziękowałam wszechświatowi, że mam większy dystans do siebie, dziecka i życia i nie zajmuję się duperelami. Wszystkie mega zmęczone i na wkurzu, dzieci w podobnych humorach, bo przed świętami wszystko musi błyszczeć, a Janeczek nie zjadł jednego ziemniaka, marchewki czy czegoś. My za to byłyśmy wczoraj w zoo i czerpiemy z adwentu i tych ciekawszych tradycji niż sprzątanie pełnymi garściami.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 grudnia 2018, 22:37
ślązaczka, Asia_88 lubią tę wiadomość
-
Czyli potem leki do wykształcenia się łożyska i ok?
U mnie z cyklu mojego skok na cykl kompletnie bezowulacyjny wydaje mi się duży i czuję się niepewnie, ale staram się im zaufać, w końcu młoda im się udała, chociaż w międzyczasie się tam wszystko pozmieniało... No i zmienili mi leki i w końcu czuję się jak człowiek i nie mam migren.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 grudnia 2018, 22:56
-
MalaHD Mi też pomaga myślenie o sobie i odskocznie takie tylko moje, łącznie z pracą nocami. Im ja jestem bardziej ze sobą ok, tym mam jednak więcej cierpliwości na hajnida. I pozwolenie sobie na złe dni, wychodzenie do ludzi z nią, chociaż różnie się to kończy, obiady w restauracji od czasu do czasu, np. jutro po transferze, w zeszłą niedzielę na wycieczce
No i niesłuchanie opowieści i dobrych rad ludzi, którzy nie mają doświadczeń z wymagającymi dziećmi, bo od rad to zwariować idzie i przy bardziej standardowym dziecku.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 grudnia 2018, 23:06
-
szałwia wrote:Laski,ale na sztucznym z wywoływaniem owulacji czy bez? Ja mam bez, jutro transfer, ostatni mrozak...
szałwia lubi tę wiadomość
-
Wszyscy są raczej szczęśliwi a jak zły dzień to mają zły dzień a u nas jest wieczna walka. Ja ciagle narzekam aż sama mam siebie dość. Wczoraj chciałam jej zapewnić rozrywkę, wzięłam do dzieci a cały czas spędziła mi na ręce bo ktoś ja dotknął i był płacz a na końcu wpadła w taka histerię że ja ubieralam na wyku a tata jednego z chłopców z nią tańczył żebym ja mogła się wysikać. I tak to wygląda, dzień bez histerii dniem straconym
Do tego je bardzo słabo i nie spi mi w dzień w domu. Muszę łazić po deszczu bo jak jest niewyspana to jest sto razy gorzej jak juz i tak mam przechlapane -
MalaHD Swietnie Cie rozumiem.Z jedzeniem to najwieksza masakra,ale rosnie,a i przybiera pol roku i juz nie leci po centylach,wiec staram sie jak najmniej rozkminiac,choc jak nie ruszy 50 obiadu,to mam ochote czasem sciany gryzc. Pomaga mi nie rozmawiac o tym z matkami,ktore nie maja niejadkow,szukac info w necie,kolezanki juz wiedza,ze lepiej mi nie mowic,ile zjadlo ich dziecko;)W ciagu dnia spala na mnie chwile lub w jadacym wozku,jak Twoja, do 18 miesiaca,potem pol roku ladnie w domu,a potem juz wcale. Ze scenami histerii z moja jeczybulka sprawdza sie metoda malutkich krokow i prob pomimo niepowodzen.Scena z tanczacym tatusiem niezla,ale z moja by to nie przeszlo.Zaakceptowalismy to,ze nie wszysyko sie da,ze mega dlugo sie do wszystkiego przyzwyczaja,dobieramy tez ksiazki odpowiednie,np. na strach przed obcymi dziecmi polecam Kicia Kocia na placu zabaw. Udaje sie stopniowo budowac jej grono kolezanek i kolegow,w ktorych towarzystwie czuje sie bezpiecznie,ale np. nasze proby chodzenia na basen skonczyly sie fiaskiem,chociaz wode kocha od zawsze,organizatorzy stawali na glowie,zmienialysmy grupy i instruktorki i oddali nam kase za kurs,bo podobno takie porazki im sie nie zdarzaja;) Ale na cwiczenia chodzimy,przelamala sie,uwielbia je,choc bywa,ze laduje u mnie na rekach.Dnie zaczna byc coraz lepsze z czasem,zobaczysz. U nas np. z nieodkladalnego dziecka jest coraz bardziej samodzielne,sa juz dni,ze daje mi naprawde duzo przestrzeni,wymysla zabawy,do ktorych mnie nie potrzebuje. Zaczela przesypiac noce,choc ciagle w naszym lozku:)Z narzekaniem mialam u siebie podobne odczucia,poza tym wcale mi nie pomagalo,bo i tak nikt w najblizszym otoczeniu nie jest w podobnej sytuacji.Przestalam oczekiwac zrozumienia,skupilam sie na pozytywach. Trzymaj sie,jakbys potrzebowala ponarzekac,mozesz walic na priv jak w dym:)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 grudnia 2018, 01:08
MalaHD lubi tę wiadomość
-
Blastka u mnie,podobno piekna,zobaczymy. Dziwnie sie czuje z tym,ze trzymaja ja u mnie tymczasem tylko leki,w wypisie mam tez milion razy powtorzone,ze bez nich poronie. Ale dzien byl taki szalony,ze az w naszym stylu,wiec mogloby sie udac:) M.in. 2 godz. przed transferem ogarnialam,gdzie podziac nowa sofe,ktorej nie ma kto wniesc na nasze pietro bez windy,a teraz stoi juz w salonie. Poza tym mieli podczas transferu problem z wprowadzeniem blastki do macicy,tak jak przy mlodej:)
-
U nas się trochę wyjaśniła kwestia małego przyrostu wagi - Ewcia ma małą anemię i dostała żelazo do suplementowania. Choć ostatni tydzień przyrost już był nie najgorszy - zasługa terroru cyckowego. Ale widzę, że zrobiła też skok wzrostu, nagle jej przybyło jakieś 4cm
A na buzi to ŁZS, kilka dni smarowania i już prawie nie ma śladu
Szałwia kciuki za rodzeństwo i to jeszcze w wersji lightszałwia lubi tę wiadomość
-
Dziękuję Ci szałwia. Miło słyszeć, że inne dzieci też bywają trudne a nie, że jestem histeryczna wariatka bo przecież powinnam rzygać tęczą i jednorożecami. Oczywiście jest cudowna, bardzo ją kocham i jestem wdzięczna losowi że nam się udało zostać rodzicami. Ale jedno szczęście mi wystarczy zdecydowanie
Trzymam za Ciebie kciuki i oby drugie było aniołemszałwia lubi tę wiadomość
-
Hej mamuśki
U nas też nie kolorowo, mała ma miesiąc a charakter małego diabełkadużo płacze. Teraz jest chora, dostała jakiejś alergii, nie wiem na co i przyjmuje krople. Myślałam że to od MM bo jest na nim w 100% od 2 tyg ale lekarz powiedział że to może być coś z otoczenia co ja uczula, jeśli nie przejdzie do nowego roku to spróbujemy zmienić mleko. Mała aktualnie jest na Humanie. Masakra, marudzi po jedzeniu, ma problemy z zasypianiem i snem, ulewa, kicha i kaszle do tego ma wysypkę na twarzy i głowie
biedna moja...
Może któraś z was się z takim czymś spotkała? Bo jak pytam innych to wszyscy mówią że to przez mleko.18.11.2018
Nasze przedszkole:
|2❄️3-dniowe | -
Miki Może być przez mleko, może być przez refluks (problemy ze snem, ulewanie, kichanie, kaszel, może być związany z alergią, ale nie musi, w tym wieku niektóre dzieci mają większy, trzeba dobrze odbekiwać, nosić po jedzeniu dłużej, podnieść trochę łóżeczko z jednej strony albo taki klin stosować), wysypka może być przez alergię albo tylko trądzik niemowlęcy. Płacz może być od powyższego albo od kolek po prostu, albo jest bardziej drażliwa i się jeszcze aklimatyzuje. I babo radź, co? Dużo sił!
*MiKi23* lubi tę wiadomość
-
Dzięki dziewczyny, my się z mężem śmiejemy, że będzie super, jak nie będzie bardziej hardcorowe
No chętnie wylosowałabym w nagrodę dziecko jedzące
Ale tak serio to młoda super jest poza tymi problemami. Bardzo inteligentna (argumentowała i pyskowała, jak sporo jej rówieśników jeszcze nie mówiło, a teraz naparza w dwóch językach), ma świetne poczucie humoru, mocno odczuwa emocje swoje i otoczenia (z czego wynikają niektóre te problemy), ale ma to też dobrą stronę, zaczyna ich być coraz bardziej świadoma. Jej rówieśnicy się drą i walają po ziemi a ona mi np. mówi, że jest jej strasznie smutno i musi sobie popłakać
Albo, że ma zły humor dzisiaj i rzeczywiście ma, dzisiaj od rana wszystko źle, zupa za słona, śnieg krzywo pada, a nowa kurtka jest za nowa