LIPCOWE mamy 2025 👶🌞🏝️
-
WIADOMOŚĆ
-
Co do ćwiczeń to ja zamierzam się tym zająć jakoś w drugim trymestrze, joga, może jakieś fajne ćwiczenia przygotowujące do porodu, masaże krocza - o tym słyszałam ale jeszcze nic o tym nie wiem ,a bardzo bym nie chciała pęknąć podczas porodu, chociaż czuję ,że i tak nie będę miała na to większego wpływu.
Dziewczyny dzisiaj dość dużo czytałam i oglądałam na temat porodów ze znieczuleniem i bez oraz o porodach domowych. Jeszcze długa droga ale informacje muszę zebrać, bo nie wiem na co się decydować.
Jak u was było? Jest sporo kobiet ,które chcą to znieczulenie i ogólnie farmakologię w trakcie porodu nawet jeśli i tak ten ból dość intensywny jest ,a inne kobiety twierdzą ,że poród naturalny bez znieczulenia jest lepszy ,bo bez znieczulenia po porodzie wydziela się oksytocyna dzięki której po porodzie szybko wytwarzamy więź z dzieckiem i zapominamy o bólu czego podobno ze znieczuleniem się nie doświadcza ( chociaż nie wiem czy w to wierzyć ).
Bije się z myślami ,bo nie wyobrażam sobie jak można pęknąć i żeby szyli na żywca, koleżanki mówiły ,że samo to szycie było chyba gorsze niż poród.
Co do porodów domowych to chyba póki co widzę kilka plusów - możliwość rodzenia w basenie, spokój, brak pośpiechu i presji, możliwość zmieniania pozycji ,a słyszałam ,że położne często nie chcą żeby się kłaść inaczej niż na plecach, kontrola przecięcia pępowiny ,bo zależy mi na tym żeby krew w łożysku przestała tętnic, a podobno w szpitalach raczej im się czekać nie chce i odcinają dość szybko nawet jeśli pacjentka życzy sobie zaczekać ,no i ostatnie urodzenie tego łożyska w swoim tempie ,a nie żeby ktoś stał i za nie ciągnął. Jedyne czego się boję to ,że w trakcie się okaże, że coś jest nie tak i będziemy potrzebowali szybko się dostać do szpitala ,a nie będzie na to czasu.
Dziewczyny które już rodziły, jak wasze doświadczenia? -
Rodziłam naturalnie, bez znieczulenia. Hm nie pękłam jak to mówiły położne, ale mini ranę miałam. Założyły mi jeden szew i było to o wiele gorsze niż poród... Po tym szyciu zdążyłam zapomnieć o bólu porodowym... Nie straszę, ale potwierdzam to co mówiły koleżanki
Dosia_24 lubi tę wiadomość
12 cs szczęśliwy🥺
02.2020 👧
08.2021 👼
03.2024
LH 12,6
FSH 10,4
AMH 0,53
10.2024
AMH 0,211
FSH 13,10
Lh 9,43
07.11.2024 ⏸️ beta 105, prog 25,65
09.11.2024 beta 257,9, prog 24,07
12.09.2024 beta 890,8, prog 16,86
25.11.2024 dwa groszki z ❤️❤️ 124ud/min🥺
13.12.2024 dwa Misie Haribo 2,4cm ❤️❤️ 176ud/min🥺
07.01.2025 dwie cytrynki 6,9cm 💙💙167ud/min - mamy dwóch chłopców 🥺
07.02.2025 wizyta 🤞
Duphaston 1x1, acard 150
-
Dosia, ja pierwszego porodu nie wspominam tak źle, bo stosunkowo nie trwał długo, od pierwszych mocniejszych skurczy do porodu minęło jakieś 6 godzin. Najgorsze były skurcze już przy rozwarciu powiedzmy od 6-7 cm wzwyż. To ja się wtedy darłam, gryzłam męża w ramie, no ale jakoś dałam radę, nie miałam myśli że sobie nie poradzę. Natomiast ból był naprawdę silny. Mocny ból miesiączkowy to przy tym pikuś😂 Same parte skurcze wspominam już lepiej, bo wtedy owszem są one silne, ale nie były dla mnie tak bolesne a przy samym skurczu musiałam przeć i to było takie zadanie do wykonania więc ja trochę czekałam na te skurcze parte, bo chciałam jak najszybciej urodzić. Różnica właśnie w skurczach między pierwszą częścią porodu a drugą jest taka że przy pierwszej części przy rozwieraniu szyjki masz te skurcze i są tylko one, musisz przeżyć ten ból i nic nie możesz zrobić, a przy partych skupiasz się na parciu i nie ma czasu myśleć o bolu bo trzeba się skupić żeby dobrze przeć.
Niestety byłam nacięta i to co piszesz o szyciu że niektóre kobiety wspominają jako gorsze niż są poród, no to trochę muszę się zgodzić. Teoretycznie zszywano mnie przy znieczuleniu, ale miałam wrażenie że to nic nie daje. W ogóle byłam zszywana jakieś 40 minut pomimo jednego nacięcia, ale chyba było też jakieś pęknięcie w środku więc chyba dlatego to tyle trwało. Ale było to straszne uczucie, jęczałam z bólu jak przy rozwieraniu szyjki chyba, płakałam i chciałam żeby to się skończyło. Nie dość że byłam wymęczona porodem to potem to zszywanie to była po prostu katorga. Zdziwiona jestem bo przecież przy znieczuleniu nie powinnam nic czuć mam teraz ogromną nadzieję że nie będzie żadnego nacinania Ani zszywania, że moje tkanki są już rozciągnięte, że w ogóle pójdzie szybciej i łatwiej...Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 stycznia, 22:19
Dosia_24 lubi tę wiadomość
-
Vilka wrote:Dosia, ja pierwszego porodu nie wspominam tak źle, bo stosunkowo nie trwał długo, od pierwszych mocniejszych skurczy do porodu minęło jakieś 6 godzin. Najgorsze były skurcze już przy rozwarciu powiedzmy od 6-7 cm wzwyż. To ja się wtedy darłam, gryzłam męża w ramie, no ale jakoś dałam radę, nie miałam myśli że sobie nie poradzę. Natomiast ból był naprawdę silny. Mocny ból miesiączkowy to przy tym pikuś😂 Same parte skurcze wspominam już lepiej, bo wtedy owszem są one silne, ale nie były dla mnie tak bolesne a przy samym skurczu musiałam przeć i to było takie zadanie do wykonania więc ja trochę czekałam na te skurcze parte, bo chciałam jak najszybciej urodzić. Różnica właśnie w skurczach między pierwszą częścią porodu a drugą jest taka że przy pierwszej części przy rozwieraniu szyjki masz te skurcze i są tylko one, musisz przeżyć ten ból i nic nie możesz zrobić, a przy partych skupiasz się na parciu i nie ma czasu myśleć o bolu bo trzeba się skupić żeby dobrze przeć.
Niestety byłam nacięta i to co piszesz o szyciu że niektóre kobiety wspominają jako gorsze niż są poród, no to trochę muszę się zgodzić. Teoretycznie zszywano mnie przy znieczuleniu, ale miałam wrażenie że to nic nie daje. W ogóle byłam zszywana jakieś 40 minut pomimo jednego nacięcia, ale chyba było też jakieś pęknięcie w środku więc chyba dlatego to tyle trwało. Ale było to straszne uczucie, jęczałam z bólu jak przy rozwieraniu szyjki chyba, płakałam i chciałam żeby to się skończyło. Nie dość że byłam wymęczona porodem to potem to zszywanie to była po prostu katorga. Zdziwiona jestem bo przecież przy znieczuleniu nie powinnam nic czuć mam teraz ogromną nadzieję że nie będzie żadnego nacinania Ani zszywania, że moje tkanki są już rozciągnięte, że w ogóle pójdzie szybciej i łatwiej...
Bo są podobno różne stopnie pęknięcia ,ból i długość zakładania szwów jest zależna od tego. Przynajmniej z tego co czytałam. Kurcze czytałam ,że pęka 28% kobiet ,a póki co nie znam ani jednej która nie pękła albo nie była nacinana 🙈
Tego nacięcia czy pęknięcia boję się bardziej niż samego porodu ogólnie ,bo kilka lat temu miałam zabieg na kroczu który wspominam bardzo źle, trauma do dziś ,bo znieczulenie nie zadziałało i czułam wszystko ,później też było szycie i też płakałam ,a lekarki które wykonywały cały zabieg próbowały mi wmówić ,że znieczulenie działa i nie czuć bólu. Dokładnie czułam co robiły i widziałam po nich ,że dobrze wiedziały ,że z tym znieczuleniem coś nie tak ale nie mogły przerwać skoro już zaczęły ,a pomimo ,że dokładały znieczulenia to nic to nie dawało. Z tego wszystkiego nie wszystko mi zszyły i jak ponad godzinę po zabiegu poszłam do łazienki na siku to krew leciała ciurkiem ,wzięły mnie na fotel i zaczęły zakładać kolejne szwy na żywca.
Poród przeżyje, jestem odporna na ból i miesiączki też mi zawsze dawały popalić ale szycie krocza .... zrobię wszystko żeby obyło się bez -
Dosia_24 wrote:Bo są podobno różne stopnie pęknięcia ,ból i długość zakładania szwów jest zależna od tego. Przynajmniej z tego co czytałam. Kurcze czytałam ,że pęka 28% kobiet ,a póki co nie znam ani jednej która nie pękła albo nie była nacinana 🙈
Tego nacięcia czy pęknięcia boję się bardziej niż samego porodu ogólnie ,bo kilka lat temu miałam zabieg na kroczu który wspominam bardzo źle, trauma do dziś ,bo znieczulenie nie zadziałało i czułam wszystko ,później też było szycie i też płakałam ,a lekarki które wykonywały cały zabieg próbowały mi wmówić ,że znieczulenie działa i nie czuć bólu. Dokładnie czułam co robiły i widziałam po nich ,że dobrze wiedziały ,że z tym znieczuleniem coś nie tak ale nie mogły przerwać skoro już zaczęły ,a pomimo ,że dokładały znieczulenia to nic to nie dawało. Z tego wszystkiego nie wszystko mi zszyły i jak ponad godzinę po zabiegu poszłam do łazienki na siku to krew leciała ciurkiem ,wzięły mnie na fotel i zaczęły zakładać kolejne szwy na żywca.
Poród przeżyje, jestem odporna na ból i miesiączki też mi zawsze dawały popalić ale szycie krocza .... zrobię wszystko żeby obyło się bez
Nie ma co się na zapas martwić. Damy radęDosia_24, Styśka1998 lubią tę wiadomość
Starania od 06.2022
Grudzień 2022 -Aniołek 7/8 tc(*)
Listopad 2023- ciąża biochemiczna
Kwiecień 2024- ciąża biochemiczna
21.10.2024 II chwilo trwaj 🥹❤️🤞🏻
6.11 CRL 2,17mm, Twoje serduszko bije 🥰
14.11 CRL 9.93 mm
27.11 CRL 2,9 cm
16.12 CRL 5,5 cm i prawdopodobnie będziesz chłopcem 🩵
19.12 badanie prenatalne- niskie ryzyka
31.12 CRL 8,04 cm, rośnij zdrowo Nasz mały Synku🍀
-
Optymistka90 wrote:Jumpera.
Od lini włosów do pępka i nic. Szczerze to tylko się zdenerwowałam i schowałam do szafy. Nie wiem czy będę jeszcze próbować bo się zestresowałam że już po wszystkim jak nie znalazłam.
Dlatego właśnie lekarze odradzają tak jak pisałam wcześniej. Widzę że masz 12+0. Mi się udało za pierwszym razem ok 12+4. wcześniej tez trzaski słyszałam i często szum pępowinowy i własne tętno.
Także cierpliwości Kochana, nie boj się docisnąć lekko -wtedy lepiej słychać. U mnie jak słychać taki pulsujacy szum to wiem że gdzieś obok zaraz będzie serducho.
Dużo żelu tez polecam nałożyć bezpośrednio na brzuch..
I jeśli chodzi o jumper docisnij z całej siły ten kabel co wchodzi do urządzenia od sondy. Bo ja za 1 razem zbyt lekko włożyłam i zupelnie nic nie było poza jednym wielkim tzraskiem.angelfromhell lubi tę wiadomość
[/url]
14.01.24 ⏸
27.02.24 ciąża obumarla, zabieg Łyżeczkowania💔
06.24 ponowne rozpoczęcie starań
19.10.24 ⏸
05.11.24 CRL 3.87mm ❤105ud/min
26.11.24 CRL 2.3 cm ❤ 181 ud / min
17.12.24 CRL 5.5 cm ❤ 167 ud / min, USG prenatalne, wszystko na miejscu, pomiary ok, 95 % dziewczynka 🩷 -
Meeegy91 wrote:Dlatego właśnie lekarze odradzają tak jak pisałam wcześniej. Widzę że masz 12+0. Mi się udało za pierwszym razem ok 12+4. wcześniej tez trzaski słyszałam i często szum pępowinowy i własne tętno.
Także cierpliwości Kochana, nie boj się docisnąć lekko -wtedy lepiej słychać. U mnie jak słychać taki pulsujacy szum to wiem że gdzieś obok zaraz będzie serducho.
Dużo żelu tez polecam nałożyć bezpośrednio na brzuch..
I jeśli chodzi o jumper docisnij z całej siły ten kabel co wchodzi do urządzenia od sondy. Bo ja za 1 razem zbyt lekko włożyłam i zupelnie nic nie było poza jednym wielkim tzraskiem.Meeegy91 lubi tę wiadomość
👩🏼 90’ Hashimoto i niedoczynność tarczycy, amh 2,89
👦🏻90’ mała ruchliwość plemników, mało plemników prawidłowej budowy
IVF 09.2024:
18.09.24 start stymulacji 💉
30.09.24 punkcja ➡️ ❄️❄️❄️❄️
6.11.24 FET 5AA + EG ❤️
7 dpt ⏸️ i beta 38,1
9 dpt 88,3
12 dpt 379
14 dpt 914
17 dpt 3553
26 dpt ❤️ CRL 0,47 cm
8+3 👶🏻 2,0 cm, ❤️ 178
9+1 👶🏻 2,4 cm ❤️
11+1 👶🏻 4,8 cm ❤️ 158
-
A co do tych pęknięć i nacięć to staram się tym nie martwić na zapas. Na pewno wybiorę się do urofizjo jak już nadejdzie czas i porobię jakieś ćwiczenia ale wydaje mi się że to też trochę zależy od naszej budowy i genetyki. Są osoby co i tak pękają a są takie co nic nie ćwiczą i nie pękną.
Co do nacięć to nie wiem czy mamy cokolwiek do powiedzenia przy porodzie bo już różne historie słyszałam. Jeśli będę miała coś do powiedzenia to się na to nie zgodzę (jeśli nie będzie zagrożenia dla malucha) ale też biorę pod uwagę że nikt mnie nie zapyta o zdanie bo to dość częste w Polsce.Dosia_24 lubi tę wiadomość
👩🏼 90’ Hashimoto i niedoczynność tarczycy, amh 2,89
👦🏻90’ mała ruchliwość plemników, mało plemników prawidłowej budowy
IVF 09.2024:
18.09.24 start stymulacji 💉
30.09.24 punkcja ➡️ ❄️❄️❄️❄️
6.11.24 FET 5AA + EG ❤️
7 dpt ⏸️ i beta 38,1
9 dpt 88,3
12 dpt 379
14 dpt 914
17 dpt 3553
26 dpt ❤️ CRL 0,47 cm
8+3 👶🏻 2,0 cm, ❤️ 178
9+1 👶🏻 2,4 cm ❤️
11+1 👶🏻 4,8 cm ❤️ 158
-
Ja miałam poród z zzo i u mnie to bardzo pomogło e bólu ale tez wyciszyło skurcze, tzn ja ich prawie nie czułam. Położna mi mówiła kiedy przeć
Co do nacięcia, nie czułam go wcale, szycie to już inna bajka, zaczęli szyć na żywca i dopiero po moich krzykach dali zastrzyk i chwilę zaczekali. Byłam zadowolona ze nacieli, szybko się goiło. Koleżanka pękła aż do odbytu to miesiąc siadać nie mogła.myszka1991 lubi tę wiadomość
-
Kamax9 wrote:Nie ma co się na zapas martwić. Damy radę
Musimy, teraz już nie ma odwrotu 😅
Ja staram się pocieszyć myślą ,że przecież przeszłabym przez katusze żeby mieć zdrowe dziecko, wszystko bym oddała i zdobiła ...ten ból to chyba właśnie cena bobasa
Ja detektor kupię chyba po prenatalnych jakoś albo nawet początkiem lutego ,bo teraz wizyty mam w miarę gęsto ,a później jak będą co 3 tygodnie to chciałabym sobie tego bobasa kontrolowaćKamax9 lubi tę wiadomość
-
Ja również miałam nacięcie, w dodatku rodziłam bez znieczulenia i przy nacięciu go również nie dostałam .. Położna kazała mi powiedzieć kiedy będę miała skurcz i wtedy nacięła .. to była masakra. Pierwsza faza porodu straszny ból przy skurczach jak skakałam na piłce żeby do kanału rodnego się młody ustawił, a parte to poza tym nacięciem to wyłam ze się wycofuje i rezygnuje ale ogólnie cały poród trwał krótko, bo byłam w szpitalu o 23, o 24 zaczęłam prysznic i skakanie na piłce, o 2 synek był na świecie a same parte trwały 5 minut. Dla mnie to trwało wieczność 😅 Położne powiedziały że jestem stworzona do rodzenia. Ale po porodzie nie mogłam urodzić łożyska i tu się zaczęła jazda bo czekali czekali, lekarz 2 metry wzrostu leżał na mnie i wyciskał mi je z brzucha i nic. Ostatecznie łyżeczkowanie i też nie dostałam żadnego dodatkowego znieczulenia. To największą traumą była, mój mąż za drzwiami był przerażony moim krzykiem No ale nie nastawiam się źle, nawet jeśli znowu tak będzie to przeżyje bo warto 🤍
-
Ja aktualnie staram się nie nakręcać i raczej jestem dobrej myśli, że przecież jakoś to dziecko muszę urodzić 🤭 Planuję wykupić sobie położną ze szpitala żeby była przy mnie przy porodzie bo różnie to jest przy pierwszym porodzie bo ja teraz mam tylko jedno w głowie, że ja nie będę wiedziała kiedy mam przeć 🙈 Wy też planujecie sobie wykupić położną czy raczej rezygnujecie z tego? Co do tych nacięć i pęknięć krocza to ja będę chciała chodzić do urofizjoterapeuty i chcę ćwiczyć jogę 😊 Przed ciążą chodziłam na zumbę i pilates
-
Forum podczytuje cały czas jednak okres oczekiwania na badania prenatalne był dla mnie trudny więc wolałam nie udzielać się. Stres czy zarodek się rozwija i czy na pewno jeszcze żyje nie pozwalał mi myśleć o przyszłości. Cały urlop czyli 16 dni spędziłam w piżamie ze względu na zmęczenie, zgagę, mdłości. Potem wszyscy się rozchorowali więc ja walczyłam wśród nich żeby się nie zarazić. I odpukać ja zdrowa a wszyscy na antybiotykach od kilku dni bo nie przechodzi.
W tym czasie odstawiłam duphaston.
Wczoraj miałam prenatalne i pokazał się zdrowy na 85% chłopiec. Ja od początku tak czuje mimo, że wszystkie przesądy mówią dziewczynka. Termin z usg i om też się wyrównał więc zniknęła różnica tygodnia z poprzednich pomiarów.
Myślę, że czas dzisiaj w pracy ujawnić tą informację i jak tylko pojawi się Pani prezes to będę musiała iść na rozmowę ;/
Mam w planie złożyć wniosek o zdalną i l4 dopiero od marca ale kwestia tego jaka zapanuje atmosfera.Vilka, Anka657, Galaxis lubią tę wiadomość
05.2024 początek starań 06.2024 ⏸️
08.2024 zabieg 10t 💔 chybione (6t+1d) crl 0,5
10.2024 początek starań 11.2024 ⏸️
06.12 crl 0,94 ❤️12.12 crl 1,46 ❤️ 20.12 crl 2,49 ❤️
09.01 prenatalne crl 6 cm ❤️
Mutacja MTHFR c.1298C A>C w układzie homozygotycznym oraz mutacja c.-820_-817G w genie PAI-1 w układzie homozygotycznym
Clexane 0,4 acard 75
-
Mnie zapytano czy wyrażam zgodę na nacięcie. Zaufałam lekarzowi, przeszlo mi przez myśl że jak się nie zgodzę to dzidzia może mieć problem z wyjściem, a ja mogę pęknąć mocniej i boleśniej. Nacięcia nie czułam bo zrobili na skurczu. Nie wiem czemu tak długo i boleśnie mnie zszywano, może ktoś miał ograniczone umiejętności po prostu. Samo nacięcie było malutkie i naprawdę bardzo szybko się zagoiło. Z tym nie miałam żadnego problemu. Myślę że lepiej nacięcie niż niekontrolowane pęknięcie.
A co do siadania po porodzie, to ja bardzo długo nie mogłam usiąść. Najpierw z powodu rany, a potem długo normalnie nie siadałam, może nawet z dobre dwa trzy miesiące, bo miałam mocno obolała kość ogonowa. Musiała dużo przejść podczas parcia... Musiałam siadać na poduszke do karmienia tak aby tyłek wisiał swobodnie jak na kole do pływania. Jeszcze kilka miesięcy po porodzie odczuwałam ból przy siadaniu. Teraz już jest ok.Wiadomość wyedytowana przez autora: Dzisiaj, 08:52
-
No to mamy po równo, 11 dziewczynek i 12 chłopców póki co
wave533, mamastasia2020, Kamax9, Kejtaa, Anka657, Galaxis lubią tę wiadomość
-
Vilka wrote:Mnie zapytano czy wyrażam zgodę na nacięcie. Zaufałam lekarzowi, przeszlo mi przez myśl że jak się nie zgodzę to dzidzia może mieć problem z wyjściem, a ja mogę pęknąć mocniej i boleśniej. Nacięcia nie czułam bo zrobili na skurczu. Nie wiem czemu tak długo i boleśnie mnie zszywano, może ktoś miał ograniczone umiejętności po prostu. Samo nacięcie było malutkie i naprawdę bardzo szybko się zagoiło. Z tym nie miałam żadnego problemu. Myślę że lepiej nacięcie niż niekontrolowane pęknięcie.
A co do siadania po porodzie, to ja bardzo długo nie mogłam usiąść. Najpierw z powodu rany, a potem długo normalnie nie siadałam, może nawet z dobre dwa trzy miesiące, bo miałam mocno obolała kość ogonowa. Musiała dużo przejść podczas parcia... Musiałam siadać na poduszke do karmienia tak aby tyłek wisiał swobodnie jak na kole do pływania. Jeszcze kilka miesięcy po porodzie odczuwałam ból przy siadaniu. Teraz już jest ok.
Ja jeszcze nie rodziłam ale też słyszałam że lepiej się zgodzić na nacięcie niż pęknąć niekontrolowanieStarania od 06.2022
Grudzień 2022 -Aniołek 7/8 tc(*)
Listopad 2023- ciąża biochemiczna
Kwiecień 2024- ciąża biochemiczna
21.10.2024 II chwilo trwaj 🥹❤️🤞🏻
6.11 CRL 2,17mm, Twoje serduszko bije 🥰
14.11 CRL 9.93 mm
27.11 CRL 2,9 cm
16.12 CRL 5,5 cm i prawdopodobnie będziesz chłopcem 🩵
19.12 badanie prenatalne- niskie ryzyka
31.12 CRL 8,04 cm, rośnij zdrowo Nasz mały Synku🍀
-
Vilka wrote:No to mamy po równo, 11 dziewczynek i 12 chłopców póki co
Trochę jeszcze nieoznaczonych serduszek jest, ciekawe która płeć wygra ten „turniej” 😁 -
Styśka1998 wrote:Ja aktualnie staram się nie nakręcać i raczej jestem dobrej myśli, że przecież jakoś to dziecko muszę urodzić 🤭 Planuję wykupić sobie położną ze szpitala żeby była przy mnie przy porodzie bo różnie to jest przy pierwszym porodzie bo ja teraz mam tylko jedno w głowie, że ja nie będę wiedziała kiedy mam przeć 🙈 Wy też planujecie sobie wykupić położną czy raczej rezygnujecie z tego? Co do tych nacięć i pęknięć krocza to ja będę chciała chodzić do urofizjoterapeuty i chcę ćwiczyć jogę 😊 Przed ciążą chodziłam na zumbę i pilates
-
Ostatnio pisałam że już nie śpię całymi dniami no to od wtorku znów jestem tak zmęczona jakbym nie wiem co robiła. 🙈 a już myślałam że to za mną.
👩🏼 90’ Hashimoto i niedoczynność tarczycy, amh 2,89
👦🏻90’ mała ruchliwość plemników, mało plemników prawidłowej budowy
IVF 09.2024:
18.09.24 start stymulacji 💉
30.09.24 punkcja ➡️ ❄️❄️❄️❄️
6.11.24 FET 5AA + EG ❤️
7 dpt ⏸️ i beta 38,1
9 dpt 88,3
12 dpt 379
14 dpt 914
17 dpt 3553
26 dpt ❤️ CRL 0,47 cm
8+3 👶🏻 2,0 cm, ❤️ 178
9+1 👶🏻 2,4 cm ❤️
11+1 👶🏻 4,8 cm ❤️ 158
-
Dosia_24 wrote:Co do ćwiczeń to ja zamierzam się tym zająć jakoś w drugim trymestrze, joga, może jakieś fajne ćwiczenia przygotowujące do porodu, masaże krocza - o tym słyszałam ale jeszcze nic o tym nie wiem ,a bardzo bym nie chciała pęknąć podczas porodu, chociaż czuję ,że i tak nie będę miała na to większego wpływu.
Dziewczyny dzisiaj dość dużo czytałam i oglądałam na temat porodów ze znieczuleniem i bez oraz o porodach domowych. Jeszcze długa droga ale informacje muszę zebrać, bo nie wiem na co się decydować.
Jak u was było? Jest sporo kobiet ,które chcą to znieczulenie i ogólnie farmakologię w trakcie porodu nawet jeśli i tak ten ból dość intensywny jest ,a inne kobiety twierdzą ,że poród naturalny bez znieczulenia jest lepszy ,bo bez znieczulenia po porodzie wydziela się oksytocyna dzięki której po porodzie szybko wytwarzamy więź z dzieckiem i zapominamy o bólu czego podobno ze znieczuleniem się nie doświadcza ( chociaż nie wiem czy w to wierzyć ).
Bije się z myślami ,bo nie wyobrażam sobie jak można pęknąć i żeby szyli na żywca, koleżanki mówiły ,że samo to szycie było chyba gorsze niż poród.
Co do porodów domowych to chyba póki co widzę kilka plusów - możliwość rodzenia w basenie, spokój, brak pośpiechu i presji, możliwość zmieniania pozycji ,a słyszałam ,że położne często nie chcą żeby się kłaść inaczej niż na plecach, kontrola przecięcia pępowiny ,bo zależy mi na tym żeby krew w łożysku przestała tętnic, a podobno w szpitalach raczej im się czekać nie chce i odcinają dość szybko nawet jeśli pacjentka życzy sobie zaczekać ,no i ostatnie urodzenie tego łożyska w swoim tempie ,a nie żeby ktoś stał i za nie ciągnął. Jedyne czego się boję to ,że w trakcie się okaże, że coś jest nie tak i będziemy potrzebowali szybko się dostać do szpitala ,a nie będzie na to czasu.
Dziewczyny które już rodziły, jak wasze doświadczenia?Kamax9 lubi tę wiadomość