*~*~* STYCZNIÓWKI 2015 - łączmy się ;) *~*~*
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
A.loth, jaki piekny ten Twój synek.
Ja jestem ciekawa jakie moja bedzie miała włoski:) ja mam naturalne ciemny blond,mąż ma takie siwo-brazowe, ciekawe czy mała odziedziczy po jego rodzinie ta siwe włoski w jakimś miejscu,np.na grzywce.Po cichu mam nadzieję,że nie. -
Marta no wlasnie to wiatrzysko okropne. lekki mrozik jest lepszy.
Niby wozki są tak opancerzone ze nie szkodzi, ale jak glowe chce urwac to ja nie wychodze. Lekarz na USG mowil ze do -10 wychodzic, w takim klimacie zyjemy i w takim maly bedzie się rozwijal i musi sie przyzwyczaic.
co jeden to opinia:)Kawa, MartaKD lubią tę wiadomość
-
Hej dziewczyny
dorwałam sie na chwile do kompa, mała spi, ale to pewnie potrwa już niedługo, obrobiłam cały dom i mam chwilę by opisać pokrótce poród.
Jak wiecie 7 tycznia gin zdjął pessar i dostałam skierowanie na patologię ciąży ze względu na wysokie tętno płodu, tam też sie stawiliśmy, o 19 zostałam przyjęta na oddział. Ok północy zaczęły się regularne skurcze, ok 3 godziny badał mnie gin i rozwarcie było na 3 cm, decyzja: lewatywa i porodówka. dzwonie po męża żeby przyjechał ale nie moge sie do niego dodzwonić, pisze więc o 5 do sąsiadki by poszła do niego i go obudziła bo nie słyszy telefonu. Mąż przyjechała w końcu. Skurcze stawały się jednak coraz słabsze i coraz rzadsze. To pewnie wynik stresu. Masaż brodawek trochę pomagał ale nie trwale.
Zdecydowaliśmy, że mąz wróci do domu (40 km) i odda zamkniętego w domu psa do teściów a potem wróci.
W tym czasie podano mi oksytocynę, skakałam sobie na piłce a skurcze zaczęły sie robić coraz mocniejsze. Męża nadal nie było, ale może to i lepiej bo oszczędzono mu całej tej późniejszej jatki...
Bolało naprawdę mocno, tak mocno, że oddychanie dawno nie dawało rady, dosłownie rzuciło mnie na kolana... to było od ok 9.30 do 11.40.
Na tym etapie nastał tak silny skurcz, że zabrakło mi tchu a tętno małej po prostu zniknęło z aparatury............zaczął wyć alarm.......wszyscy się zbiegli........ginekolog zaczął mnie szybko i bardzo boleśnie badać, szukać tętna małej, przebił pęcherz płodowy, wody zalały całe łóżko.......nadal nie było tętna. Powiedział tylko, że tniemy na szybko. Całe to badanie trwało może 30 sekund.
Gdy mnie wywożono z sali zapytałam lekarkę, czy z dzieckiem będzie dobrze, a ona odpowiedziała że niestety nie mogą mi dać takiej gwarancji....
Gdy wwieziona mnie na salę operacyjną cała się trzęsłam i płakałam, modliłam się wciąż, żeby Bóg ochronił moje maleństwo.......strasznie się bałam.
Wszyscy się na mnie dosłownie rzucili, zaczęli rozbierać, ubierać, podpinać aparaturę, smarować brzuch.
Jedyną osobą, która nawiązała ze mną jakikolwiek pozytywny kontakt w ciągu tych 3 minut, była anestezjolog, ocierała mi łzy i mówiła tak spokojnie....potem był zastrzyk i zapadła ciemność.
Wybudzała mnie anestezjolog, pierwsze co zapytałam to co z córką. Odpowiedziała że wszystko dobrze.Zaczęłam strasznie płakać, bo po prostu w to nie wierzyłam, lekarka powiedziała, że córeczka dostała 10 pkt i mam sie nie martwić.
Krótko dochodziłam do siebie w sali pooperacyjnej i wywieziono mnie na oddział położniczy, po drodze spotkałam męża, który właśnie przyjechał przestraszony.
Chwile byliśmy sami a po paru minutach przywieźli młodą......zdrową, i śliczną......
Następnego dnia rozmawiałam z neonatolog, która jak się okazało była przy mojej cesarce i badała małą! Powiedziała, że Zoja dostała 10 pkt i pomimo kłopotów przyszła na świat całkiem zdrowa i silna, zaczęła głośno płakać i była bardzo żywotna. Powiedziała też, że w takich przypadkach rzadko się zdarza, żeby dziecko dostało 10 pkt ale tak się stało więc mam sie nie martwić
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, cała ta ciąża była jakimś cudem, wymodlonym cudem, do samego końca musiałam całkiem zawierzyć Bogu w tym wszystkim i nie zawiodłam się.
Przepraszam, opis może drastyczny, ale nasz poród skończył się dobrzeza to każdego dnia dziękuję Bogu!
Maleńka jest śliczna, jak mały elfik, pięknie ssie pierś, jest na moim mleku od początku i w szpitalu przybierała na wadze więcej niż maluszki na mm
Uśmiecha się tak słodko, że oboje z mężem miękniemyMartaKD, Izabelka88, Viv78, Ag..., kejti91, szpilka, Nuskaw, Maud11, Agus89, bluegirl89, A.loth, blador, agnb6, dorota1987, rastafanka, Malenq, Paula44, M4DZI4 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyA.loth wrote:Maud, a napiszesz coś więcej o szczepieniach? Masz już jakoś konkretnie rozpisane terminy kolejnych szczepień? Konsultowałaś to już z lekarzem? Ja nie zaszczepiłam Adasia w szpitalu, bo chcę szczepienia ogólnie zacząć z opóźnieniem i też pojedynczo i nie naraz. Dzisiaj odbieram skierowanie do poradni szczepień, żeby ustalić indywidualny kalendarz. Ale jestem ciekawa Twojej rozpiski
A.loth, a więc odnośnie szczepień
Przede wszystkim szczepimy pojedynczo, teoretycznie lepszymi (mam nadzieję) szczepionkami, więc nie do końca na NFZ, za większość będziemy płacić.
Ja w szpitalu Tomka zaszczepiłam, ale mieliśmy swój Engerix.
Na błonicę, tężec i krztusiec wybieram Infanrix (3 dawki), ale ten DTPa, czyli acelularny (z martwymi szczepami, bo ten na NFZ ma coś tam żywego).
Na polio - Imovax 3 dawki (tu chyba jest tylko ta jedna opcja).
Na HIb - Hiberix, ale po 1 roku życia, wtedy jest jedna dawka, jeżeli zacznie się już, to będą łącznie 4.
I na odrę, świnkę, różyczkę - Priorix (zamiast MMR, niestety nie da się w PL rozbić tego na osobne szczepienia).
Będziemy szczepić po 1 szczepionce na wizycie w odstępach min. 6 tygodniowych.
Skonsultowane jest to z lekarzem w taki sposób, że: "to my decydujemy, można to sobie rozbić w taki sposób". Taka konsultacja
Usłyszałam też że teraz można nawet zaczekać do 3 m-ca, tak jak się to robi w innych krajach (oprócz PL, Rumunii i Bułgarii)
Możliwe że zdecydujemy się też na pneumokoki, ale dopiero po 1 roku życia, żeby były 2 dawki.
Mam rozpisaną kolejność szczepionek, jeżeli Cię interesuje to mogę przesłać Ci w prywatnej wiadomości, żeby tu już nie "zaśmiecać" takimi tematami
Nuskaw, A.loth, Chanela lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyA ja jestem po wizycie położnej.
Trochę się pośmiała z moich problemów z piersiami...
Nie wiem czy Wy też takie coś macie, ale jak ja np. pomiędzy karmieniami podejdę do łóżeczka żeby się napatrzeć na synka, to zaczyna mnie "kłuć" w piersiach i zaczyna cieknąć mleko... Albo dziś wchodzę pod prysznic i słyszę że Tomuś coś zapłakał, to się zaczęłam śpieszyć, bo pewnie karmić trzeba, no i czuję to szczypanie i mleko zaczyna wypływać...
W każdym razie moje piersi mają jakieś swoje życie...
Położna powiedziała że jak tak jest to znaczy że hormony jeszcze szaleją i dopóki się nie uspokoją to tak będzie... O matko... Na szczęście zastojów nie mam, ale nawał trwa już z 10 dni -
nick nieaktualnyMartaKD wrote:no właśnie,powinnam najpierw zapytac czy dzieciaczki mają ciemieniuchę
czytalam,ze bardziej występuje w miesiącach letnich.
Marta, ja profilaktycznie raz na kilka dni zaczynam używać tego szamponu http://www.bangla.pl/opinie/p1205/mustela-bebe-szampon-w-piance
Jest podobno bardzo dobry i zapobiega powstaniu ciemieniuchy, a jednak większość dzieci przez to prędzej czy później przechodzi więc ja chcę używać. -
Maud miałam tak samo z piersiami, u mnie pierwszy nawał trwał ok 2 tygodni, teraz też walczymy ale mam wrażenie, że już się wszystko normuje, Zoja to wielki miłośnik i pochłaniacz mleka
dziw ile potrafi w sobie zmieścić
a po beknięciu słodko się uśmiecha
Ag..., Maud11, renia83, bluegirl89, Agus89, M4DZI4 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMaud11 wrote:A.loth, a więc odnośnie szczepień
Przede wszystkim szczepimy pojedynczo, teoretycznie lepszymi (mam nadzieję) szczepionkami, więc nie do końca na NFZ, za większość będziemy płacić.
Ja w szpitalu Tomka zaszczepiłam, ale mieliśmy swój Engerix.
Na błonicę, tężec i krztusiec wybieram Infanrix (3 dawki), ale ten DTPa, czyli acelularny (z martwymi szczepami, bo ten na NFZ ma coś tam żywego).
Na polio - Imovax 3 dawki (tu chyba jest tylko ta jedna opcja).
Na HIb - Hiberix, ale po 1 roku życia, wtedy jest jedna dawka, jeżeli zacznie się już, to będą łącznie 4.
I na odrę, świnkę, różyczkę - Priorix (zamiast MMR, niestety nie da się w PL rozbić tego na osobne szczepienia).
Będziemy szczepić po 1 szczepionce na wizycie w odstępach min. 6 tygodniowych.
Skonsultowane jest to z lekarzem w taki sposób, że: "to my decydujemy, można to sobie rozbić w taki sposób". Taka konsultacja
Usłyszałam też że teraz można nawet zaczekać do 3 m-ca, tak jak się to robi w innych krajach (oprócz PL, Rumunii i Bułgarii)
Możliwe że zdecydujemy się też na pneumokoki, ale dopiero po 1 roku życia, żeby były 2 dawki.
Mam rozpisaną kolejność szczepionek, jeżeli Cię interesuje to mogę przesłać Ci w prywatnej wiadomości, żeby tu już nie "zaśmiecać" takimi tematami
Ja też z Krakowa jestem I chciałabym te szczepienia podzielić. Dasz mi jakieś porady?Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 stycznia 2015, 17:42