JAK WASI PARTNERZY ZNOSZĄ OCZEKIWANIE NA TESTOWANIE?
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Moj narzeczony czeka cierpliwie na informacje
W zasadzie to tylko raz testowalam bo zazwyczaj czekam czy przyjdzie @
Ogolnie po kazdej nie udanej probie mnie bardzo wspiera. Jest takim facetem jakiego sobie kiedys wymarzylamanusiakanek, MarllenG lubią tę wiadomość
-
Mój jest strasznie cierpliwy aż zaczyna mnie tą cierpliwością zarażać Taki kochany wspiera, a jak nadchodzi ovu to sam zaczyna "starania". Jednak facet to dobra "rzecz"
anusiakanek, weronika86, Foto_Anna lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMój mąż głownie stara się mi poprawiać humor, rozweselać. Po ostatniej wizycie u ginekologa ( monitoring owulacji) jak tylko wróciłam to śmiał się i pytał jak tam nasze jajeczko Teraz czeka razem ze mną, ale chyba boi się zapytać bo już chodzę i mruczę pod nosem, że chyba @ nadejdzie. Boję się jednak, że wpędzę go w jakieś niepotrzebne poczucie winy moimi humorami... Wiem ,że on chciał starać się o dziecko zaraz po ślubie jednak ja chciałam dać sobie rok czasu na umocnienie się takie stuprocentowe w tej decyzji, musiałam dojrzeć do tego Teraz czuję się gotowa od długiego czasu, staramy się
-
nick nieaktualny
-
Mój M to w ogóle nie kuma co, jak i kiedy...aż mnie szlak czasami trafia, że on taki głupi
Ostatnio tylko załapał, że coś jest nie tak jak wróciłam do domu w meeeega paskudnym humorze po odebraniu negatywnego wyniku bety!Starał się mnie biedak wspierać, a tylko mu się oberwało
anusiakanek, kambel, Anhe, MarllenG lubią tę wiadomość
-
Mój mężu jest kochany! Fakt, że nie bardzo rozumie jak mu mówię np. "kochanie!! Śluz rozciągliwy! do wyra!" Odpowiada "to znaczy, że mamy się starać? Troszkę nie ogarnia... Natomiast w czerwcu jak zobaczyliśmy 2 kreski na teście to bardzo się cieszył, a potem 2 dni później bardzo wspierał, jak kolejny test już wyszedł ujemny... Dwa dni płakałam, same łzy mi leciały, wystarczyło tylko sobie przypomnieć, że przez dwa dni "byłam" w ciąży.. Wtedy już nie gnębił mnie pytaniami ani rozmowami, tylko po prostu przynosił mi chusteczki i mocno obejmował. Na szczęście już wyleczyliśmy się z tego żalu i działamy dalej. Za kilka dni kolejne testowanie, ale już jesteśmy zaszczepieni na wyniki na testach.
MarllenG lubi tę wiadomość
-
BiB wrote:Mój M to w ogóle nie kuma co, jak i kiedy...aż mnie szlak czasami trafia, że on taki głupi
Ostatnio tylko załapał, że coś jest nie tak jak wróciłam do domu w meeeega paskudnym humorze po odebraniu negatywnego wyniku bety!Starał się mnie biedak wspierać, a tylko mu się oberwało
czasami myślał że wystarczy kilka dni po serduszkowaninu zrobić test i wszystko powinno być jasne heh logika facetów -
nick nieaktualnyhehe a myslalam ze tylko moj taki niekumaty Rety ostatnio co on odstawil to glowa boli W zeszly czwartek wrocilam od gina i mowie ze chyba sie udalo bo wszystko jest na dobrej drodze i tempki wysokie no i ze pani gin nie kazala serduszkowac zeby tam nic nie naruszyc. w sobote juz go nosilo i juz namawial do serduszkowania wiec tlumacze ze do czasu az nie zrobie testu nie ma na co liczyc, to ten z fochem ze moze wlasnie teraz mam owulacje i ze powinnismy serduszkowac a nie sluchac pani gin zero pojecia co, gdzie, kiedy i jak, rece mi opadly Ale biore na niego poprawke bo to dopiero nasz pierwszy cykl
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 października 2013, 11:50
Anhe, MarllenG lubią tę wiadomość
-
Ja się robię okropna w tym ostatnim tygodniu przed @. Co prawda zawsze miałam upierdliwe PMSy i wtedy stawałam się nieznośna, ale kiedy do tego jeszcze dochodzą te wątpliwości i czekanie to już ja sama z sobą nie mogę wytrzymać. Mój mąż nie przeżywa tego tak jak ja i jest raczej spokojny, właściwie gdyby nie moje zmiany nastroju to pewnie nie wiedziałby w ogóle w której fazie cyklu jestem i za ile coś będzie wiadomo. Ale to chyba dobrze, że on tak spokojnie do tego podchodzi, wystarczy jedna wariatka jadąca na emocjach, nie raz skrajnych
-
nick nieaktualnyMój mąż natomiast jest zabawny i pełen optymizmu kiedy chce żebym zaznaczyła serduszka. Później na ogół nie ma rozmów o tym czy się udało czy nie, a potem (tak jak wczoraj) widzę tylko smutek w jego oczach gdy dowiaduje się że nastąpiła miesiączka...
-
Moj M przyjmuje jak narazie wszystko na spokojnie. Poznal juz wszystkie tajemnice kobiecego ciala i cyklu kobiety czasami chyba nawet lepiej to wszystko rozumie niz ja
Napewno tez sie stresuje tym bardziej ze juz w lutym obchodzi 40-tke.
Boi sie ze nasze nasionko sie moze pogorszyc, ale dzialamy i wiem ze napewno przyjdzie dzien w ktorym sie uda(20/10/2013)- naturalnie 6 tyg. [*]
(21/02/2014)(09/05/2014)(11/01/2015)- inseminacje
(28/09/2015) - punkcja-brak komórek jajowych
(18/03/2016) - punkcja (2 blastki 2BB)
(23/03/2016)(25/05/2016) - transfery
(13/03/2017) - punkcja (6 zarodków 1 klasy)
(16/03/2017) - transfer 2 zarodkow
-
nick nieaktualnyAh mój to też nie kumaty, co miesiąc powtarzam od tego dnia do tego dnia to musimy serduszkowac przynajmniej co drugi dzień. Jak przychodzi dzień serduszkowania to musze na niego czekać aż jemu się zachce, albo on zmeczony może jutro kochania... najczęściej budzi się po 19 dniu cyklu kiedy to juz szans nie ma na owulacje... jemu wtedy się serduszkować... naprawde czasami to cholera mnie bierze... chce byśmy nie nazywali tego po imieniu, tylko żeby wiedzial ze w tych dniach ma byc gotowy do pracy no ale nie idzie co miesiąc to samo, eh czasem tracę nadzieje czy nam sie wkoncu uda "trafić"
-
Mój mąż też jest z tych wspierających. Ja jestem pesymistką i już bardzo pragnę tego dzieciątka, a on mi mówi, że ze spokojem, jak nie teraz to następnym razem się uda. I oczywiście za każdym razem jak beta wychodzi negatywna, ja płaczę, a on przytula. Mam nadzieję, że w ostatni weekend listopada będę miała dla niego dobre wiadomości.
kookana1987, Lucy91 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnymoj maz na poczatku wogole nie wiedzial ze u kobiety wystepuje tylko jeden dzien kiedy wystepuje ta owulka i ze kobieta jest plodna tylko pare dni w miesiacu on myslal ze kobieta jest plodna caly czas
na poczatku staran bardzo sie na mnie zloscil ze sie bawie w mierzenie tempki ze siedze na tym OVU..on chcial zeby fasolka wyszla sama z zaskoczenia.. ale ja chce szczesciu pomoc i dlatego tu jestem..
a on teraz sam tu zaglada i patrzy jak tam tempka sie trzyma i pyta czy tak powinno byc..skad te skoki i takie tam zaczal sie tym interesowac tak samo jak ja -
Moj sam wynalazl mi suplementy zebym mogla miec owulke przez pierwszy rok staran myslalam, ze zartuje i wisialo mu to...drugi rok jak sie zaczal i bylam nieobecna i plakalam czesto to zaczal sie bardzo przemowac i spierac...myslal ze moze mi przejdzie bo zawsze cos robie i nie dokanczam...zaczela silownie- dw tygodnie znudzilo mie sie...i tak z wieloma rzeczami, ale jak to juz tyle trwa to wie ze bardzo mi zalezy, wiec i jemu zaczelo zalezec... mamy juz synka prawie 11sto letniego razem.