Cześć Dziewczyny.
Staramy się z mężem o dziecko ponad rok. Każde z nas zrobiło badania, łącznie z badaniem nasienia. Niestety u męża wyszły bardzo słabe plemniki i wysokie FSH. U mnie natomiast hormony, AMH w porządku. Poza progesteronem, bo tego nie badałam. I tu pojawił się problem. Na USG wykonanym we wrześniu (przy okazji cytologii) w 16 dc pokazał się pęcherzyk ok. 23 mm, cykle mam jak w zegarku 26-28 dni. Co wskazywało, że powinnam mieć owulacje ok. 13 dc. Okres przyszedł 9 dni później. Obraz USG skłonił mnie do badania temperatury w kolejnym cyklu. I tu kolejne zaskoczenie - wykres na ovu wskazał mi owulacje 17dc. Zbadałam progesteron, w 3 dc wyszedł mi niby w normie, chociaż na granicznej najniższej wartości. Jutro idę wg zaleceń na 7 dni przed miesiączką zbadać go jeszcze raz. Dodam, że ostatnie USG miałam w lutym 2019 i wtedy też akurat wstrzeliłam się w owulację, która była podręcznikowo 13 dni przed miesiączką (okres przyszedł po 13 dniach, a nie po 9). Czy możliwe jest, że od tego czasu powariowało mi tam wszystko w środku? I to akurat kiedy zaczęliśmy się starać? Chociaż moje charakterysteczne objawy tj. śluz, ból jajników wskazywał również owulację ok. 13 dc? Czy któraś z Was tak miała? Będę wdzięczna za ewentualne porady, bo trochę się pogubiłam