naprawde myslalam,ze da sie wszystko jakos wytlumaczyc,ale jak?
Siedzimy osobno,ja w kuchni,on w pokoju. Nie ma zamiaru pomoc mi przy sprzataniu,nie zapyta czy chce odwiedzic siostre...on ma tutaj cala swoja rodzine,a ja nie mam nikogo ;(
trudno sie cieszyc z czegokolwiek skoro nie jestem tutaj nikomu do niczego potrzebna. Termin porodu na czerwiec a on sie mnie pyta czy idziemy 4 lipcaa na impreze. tak,bo mi faktycznie imprezy beda wtedy w glowie...
jakis czas temu myslalam nad rozstaniem,ale jakos sie polepszylo,a teraz znowu jest zle...
czy on mnie juz nie kocha?
Ł. ma czasami ludzkie odruchy,co prawda nie wiem czy zrobil to wczoraj specjalnie,czy nie w kazdym razie,wie jak meczy mnie co noc i dzien zgaga od poczatku ciazy i ze wlasciwi tylko mleko mi pomaga. Kiedy poszlam do ubikacji,wypil reszte i powiedzial ze wzial tylko lyka. On smacznie spal cala noc,a ja siedzialam ,albo chodzilam i meczylam sie do 5 rano . Kiedy sie obudzilam widzialam,ze zrobil zakupy,kawe i chyba byl zly na siebie ,ze przez niego nie spalam cala noc. Dodtkowo irytuje mnie fakt,ze od kilku dni mam wrazenie ,ze w kazdej chwili moge zaczac rodzic, dzis nie moge sie nawet "wyproznic".... maly tez jakis spokojny,a zawsze szalal cale dnie.... sama juz nie wiem.
Ł. wroci pewnie o 2 w nocy wiec mam troche czasu zeby posprzatac dzis i nie meczyc sie jutro. Czekaja mnie goląbki i prasowanie,co pokochałam. Nie wiem czemu ale zapach prasowanych,swiezo wypranych ubran (szczególnie dzieciecych) dziala na mnie relaksacyjnie. Dziwne,nie?
Taka jestem wspaniała,ze spaliłam nowe zelazko! Od tesciowej. Przypadek? Chyba nie xD
W kazdym razie po tym spacerku doszlam do wniosku,ze bedzie dobrze. Co by sie nie działo,dam sobie rade. Z nim,czy bez niego. W koncu jak nie ja,to kto?
Wiem jednak,ze ta jego slodka buzka i obecnosc po porodzie wynagrodzi mi wszystkie dolegliwosci. Kocham go nawet za te nieprzespane noce.,ale to sie dopiero rozkreca .
We wtorek wizyta, jestem ciekawa co mi doktorek powie ,czy cc czy maly jest jednak do wypchniecia;D i wyobrazcie sobie ze Ł.chce isc ze mna,ale ja juz chyba nie chce. bede sie stresowac znowu bo to jednak grzebanie w "pipci" i moj wieczny niepokoj na wizytach.... nie wiem,jeszcze pomysle... W kazdym razie Kochane,zycze Wam lepszego dnia niz moj! ))
Ł.wstał dzisiaj jako pierwszy,wyszedl z inicjatywa zrobienia sniadania i juz wszystko bylo by pieknie gdyby tylko nie usiadl do komputera. Z tym komputerem juz wyjasniam. 23 czerwca ma poprawke egzaminu i musi sie uczyc, ok ja to doskonale rozumiem bo sama go gonie do nauki,ale nie caly czas. Wstaje rano,siada do komputera,odchodzi od niego tylko zeby zjesc obiad i siada ponownie. Konczy dopiero jak wybija godzina pojscia do pracy. Wraca w nocy,siada do komputera. To nie jest tak,ze non toper czyta te swoje notatki,bo widze bardzo czesto ze iedzi na fb albo gra..... Wczoraj juz widzial tzn dzisiaj (2 w nocy) ze jestem totalnie wymeczona ,zla i obolala i wylaczyl go,poszedl spac. Niestety mam tak plytki sen,ze wystarczy ze chociaz po cichutku otworzy drzwi czy pociagnie nossem i ja sie budze,po czym nocka z glowy. Ja wiem,zapewnia mi mieszkanie,nie martwie sie o rachunki,nie bije mnie,nie rozrabia i moze i sie stara ,ale ja jestem nie tylko kims kto z nim mieszka i urodzi mu syna. Jestem tez kobieta ,ktora mimo wszystko potrzebuje swojego faceta.... Czasami chcialabym sie do niego przytulic...Nie tylko na pozegnanie przed jego wyjsciem dopracy...
Aj znowu sie zdolowalam.
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 maja 2015, 21:38
Ciesza mnie takie gesty,wtedy zapominam,ze jest zle,czuje wtedy,ze on czuje ta wiez z maluchem. Moze jak zobaczy Antosia przy porodzie to bede wiedziala na pewno ,ze kocha go najbardziej na swiecie. Jestem zagubiona i zdezorientowana,bo mimo tych moich obaw on caly czas porusza temat drugiego dziecka albo,ze kiedys tam w przyszlosci dorobimy sie wlasnego domu i ze niczego nam nigdy nie zabraknie. Moja przyjaciolka i jego przyjaciel uwazaja jednoglosnie ,ze Ł. zachowuje sie tak a nie inczej bo boi sie nowej sytuacji.tego,ze bedzie ciezko,ze stal sie glowa rodziny i wszystko zmieni sie o 360 stopni. Moim zdaniem to jednak nie jest usprawiedliwienie,bo ja z panienskiego zycia potrafilam przestawic sie na role gospodyni. Potrafilam odmawiac sobie alko przez cla ciaze nie pijac nawet kropelki,nawet tego 2% piwa bo wiem,ze tak musi byc. Potrafie siedziec i czekac na niego z obiadem,potrafilam nauczyc sie gotowac(nie umiałam w ogole) ,przeprowadzilam sie z nim do jego rodzinnej miejscowosci. Nie narzekam,bo wiem,ze oboje sie na ten krok zdecydowalismy i staram sie nie bac a dawac ze wszystkim rade. Tego samego oczekuje od niego.
Moze jeszcze bedzie ok.Moze bedzie normalnie.
Sie rozpisalam;D pewnie nie bedzie Wam sie chcialo tego czytac heheh, w kazdym razie milego dnia Wam zycze Kochane ;***
PS:dziekuje za wszystkie dobre rady i za wsparcie,jestescie cudowne ;*
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/946e454f19d1.jpg http://naforum.zapodaj.net/thumbs/55acc974c9af.jpg
Tosiek ) jakies dwa tygodnie temu. Teraz jest jeszcze wiekszy,ale zdj pozniej,bo nie moge tylka podniesc
Respondeca,dziekuje za instrukcje ;p;))
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 czerwca 2015, 05:38
Tak ,dokladnie tego;D
a teraz z innej beczki,co myslicie o takim wozeczku? Nie za "grochowiasty" dla chlopca?
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/90930900783c.jpg
Dzis juz chyba oficjalnie mozna powiedziec,ze ciaza donoszona,wiec Antonio,jest czerwiec -Twoj miesiac,wyłaź no,zeby Matka w lato wygladala jak Matka,a nie jak 7 nieszczesc z chodem kaczuchy;D
Zaczynaja sie dni wielkiego oczekiwania,puka,kreci sie,marudzi i chwilami doprowadz kopytami swoimi do łez (mam mega silnego syna) ale ani rusz
Dzisiaj chyba ostatnia wizyta jesli zarzdzi cc ze wzgledu na wage,a jesli sn to sie jeszzcze troche pomeczymy. Zaczynam powoli myslec,ze kobieta potrafi przetrwac wszystko,kazdy bol,kazda sytuacje,kazdy gorszy okres w zyciu i jestem z nas tak cholernie dumna,ze az ah
Rozpiera mnie dzis jakas pozytywna energia,moze dlatego ze dostałam na dzien dziecka od tesciow parasol ,ale uwaga,nie do oslony przed deszczem,tylko zeby bic nim ich syna ;> ciekawe rozwiazanie,mowie ,ze jeszcze jednak ktos o mnie mysli. Moze jednak sie z nimi dogadam ;p;p;p
Nie to,zeby byli zli dla mnie czy cos,nie lubie gdy ktos narzuca mi swoje zdanie i swoje nawyki.Tesciowa jednak bardzo uwielbia sie mieszac w nie swoje sprawy i nie jako delikatne sugestie,tylko narzucanie swoich racji.
Dlatego wlasnie nie chcialam przyjmowac propozycji kupna wozka dla mlucha przez nich. Niby mega odciazenie finansowe dla nas bo to jednak 1000 zl. Ja oczywiscie mialam upatrzony wozeczek uzywany za 250,ale zostalam zjechana,ze jej wnuk nie bedzie mial uzywanego wozka. Pomyslalam sobie,chcesz,kupuj. Dla mnie 250 w kieszeni,no i sie zaczelo,narzucanie modelu,koloru,to jej sie nie podoba,tamto tez nie. Widziala juz chyba ze jestem zla i powiedziala ,ze mamy jednak sami zdecydowac,oni tylko placa. Poszlam do domku,zamowilam i mam z glowy.
Dowiedzialam sie ze akurat ten spodobal sie nam obu ,wiec chcac nie chcac nie zrobilam jej na zlosc. Moze to i lepiej.
Boje sie jak to bedzie po narodzinach. Na dobra sprawe pomoc kogos doswiadczonego (pomijajac polozna)
bardzo mi sie przyda na poczatku i wiem,ze bede mogla na nia liczyc bo moja mama mieszka jednak 30 km od nas. Boje sie ,ze bedzie mnie probowala pouczac jak wychowywac,co robic,czego nie robic....Ja mam dlugi i ciety jezyk,wiec moge doprowadzic do wojny jesli cos mnie zirytuje. Wiadomo,pomoc ,pomoca,ale nie pozwole na podwazanie technik wychowywania i opiekowania sie moim dzieckiem. Mam cicha nadzieje,ze chociaz wtedy bede mogla liczyc na Ł.
Milego popoludnia ;*
Napisze po wizycie co i jak u maluszka .
Wyobrazcie sobie,poprosilismy moja bratowa ,zeby zostala malego chrzestna,najpierw powiedziala,ze nie wie bo ma operacje i nie wie czy bedzie w wakacje w PL.
Pozniej potwierdzila,ze bedzie i chce byc chrzestna.
Dzisiaj pisała o date chrztu, chcialam sie dostosowac do poczatku sierpnia jak beda tu w wakacje,zeby nie wydawala znowu kasy na samolot..
Ona mi pisze,ze jest zaszczycona,ze poprosilam ja o bycie chrestna tylko dlatego ze w przeciwnym razie sie obrazi.... No ludzie!
Najpierw czepia sie,ze ich ignorujemy,ze nie wiedza co sie u nas dzieje,ze nie rozmawiamy. Sami mnie wybrali na matke chrzestna swojego dziecka,zgodzilam sie od razu.... A ona mi larwa wredna wyskakuje ze ja cos tak glupiego bym zrobila? Wybrac dziecku rodzicow chrzestnych ze wzgledu na to ze mogliby sie obrazic gdybym tego nie zrobila? No chore!
Ma talent do podnoszenia cisnienia. nie udalo sie poprzez czepianie sie moich komentarzy na fb odnosnie jednego programu,to napisala o chrzcinach i wywolala wilka z lasu.
Ja naprawde jako jedyna z rodziny mialam do niej szacunek i lubilam z nia spedzac czas,ale teraz tak mnie z rownowagi wyprowadzila,ze cisnienie mam chyba 300! Malo tego,powiedziala,ze to moja mama jej przekazala moje slowa i to czym sie kierowalam. Moja mama? Ktora jej nie trawi? powiedziala by cos takiego? po co,zeby mi zaszkodzic? Moglby sie chociaz porzadnie klamac nauczyc.
Ku********wa mac .
Taki z nas ogromny dwupak,ze sie w kadr nie miescimy hahah
i ostatnie,specjalnie dla kochanych e-cioteczek ;D
Mialam wczoraj pisac co u malego,ale tak jakos wrocilam bez sily i ogladalismy film,bylam zjechana jak po 10 km maratonie.
Juz pisze! Antos wazy 3660 g ,dzis zaczynamy 38 tydzien ciazy,takze oprocz wagi jest wszystko pieknie i ladnie. Moje wyniki juz troche gorsze.. Hemoglobina okropna,znalezli cukier w moczu no i w ciagu 2 tygodni przytylam 5 kg czyli mam 100 na wadze. Bylam w szoku,sprawdzalysmy z 10 razy z polozna czy waga dobrze chodzi. 2tygodnie temu waga w dol i teraz o 5 kg do gory ,ale ok ,ja wiem juz dlaczego tak sie dzieje. Wytlumaczyla ,ze stad tez moje trasznie opuchniete kostki,rece itd,ale ze to minie.
Kolejna wizyta we wtorek jesli sie do tego czasu z Toskiem nie rozpakujemy
Doktorek troche zly na poprzedniego gina,bo olal wszystko. Nie zlecil TSH a powinnam miec zlecone juz w listopadzie i powinnam juz miec unormowane,a tymczasem leki brane od konca marca bo przeszlam do innego gina i wyniki nieco w dol bo juz nie 15 a 11,57,ale to tez bardzo nie fajnie bo norma w ciazy to 2.Powiedzial w prawdzie ze bedzie dobrze jak bede brac wieksza dawke lekow. Trzeba brac i brac i czekac,bo tego tak szybko sie nie da zbic.
Bedzie dobrze,to juz nie pierwszy raz jak mam zle wyniki i za kazdym razem postawilismy moj organizm do pionu
Milego dnia e-ciotki:) My idziemy spac,bo znowu zgaga niedobra nas obudzila.
;*
pojechalismy z Ł na tego grilla do siostry,wszystko ok ale zachcialo mi sie siku ,poszlam,wysiusialam sie,wstalam,ubralam i ide. nagle chlup,jakby sciana wody ze mnie chlusnela. ogromne przerazenie w oczach,trzese sie i wolam siostre bo i zawiezli mnie na IP bo dzwonilam do poloznej,kazala jechac bo to na pewno wody i ze porod sie zaczal... jasne,na ip jedza najpierw mnie zwyzywala za to ze sie w ogole pojawilam . pozniej mi wlozyla lape w pipe i wepchnela malego glebiej (bol okropny) . stwierdzila ze to nie wody i ze mam jechac do domu.... masakra. ginekolog mnie zbadal,powiedzial ze ok... na dodatek powiedziala mi pigula ze nastepnym razem mam nie sluchac glupot ze jak wody odchodza a nie ma boli to trzeba jechac na ip bo dzidzia sie moze udusic... bylam zestresowana,obolala,przerazona i zbesztana jak jakis smiec...
Antos,nie rob nam prosze wiecej takich numerow.
Ps:mialyscie racje,Ł pokazal ze jestesmy dla niego najwazniejsi i byl przy nnie caly czas. nawet w nocy w domu czuwal i robil wszystko zebym czula sie bezpiecznie.
od wczoraj chodze w stresie,zmartwiona cala ta sytuacja...wlasciwie kazde wyjscie na siusiu jest dla mnie przerazajace,bo moze znowu zaczne czuc ze leci i znowu odesla mnie do domu.
Sama juz nie wiem. Moze sacza sie powoli,czytalam ze zanim odejda calkowicie,moga minac nawet 3 doby.
Bola mnie plecy,krzyz i brzuch jak na okres.Zgaga dokucza jakby mniej ,maly na szczescie fika caly czas wiec wiem chociaz ,ze nic mu sie tam zlego nie dzieje.
Mieszkajac tutaj mam niestety ograniczony kontakt ze swoja polozna i ginekologiem,przyjmuje tylko we wtorki i czwartki i nawet na KTG musze czekac do wtorku...
Boje sie o niego...
Ł. tez juz wie,ze jak tylko cos znowu zacznie sie dziac to leci z pracy i jedziemy do innego szpitala.
On byl tak oburzony postawa tej piguly,ze nie macie pojecia. Obrazala mnie i jego,mnie nawet pod wzgledem wagi i mojej figury... Powiedziala,ze mam wiecej sadla niz brzucha ciazowego. Ja juz oczywiscie wiedzialam ,ze trzeba olewac takie gadanie i udawac ze to nie rusza bo inaczej beda jezdzic tam po tobie wszyscy,ale Ł.poczul sie urazony,ze ja tu cierpie i umieram ze strachu o dziecko a ona i takie uwagi robi.
Mielismy od poczatku ciazy ustalone,ze rodzimy w innym szpitalu,ale no niestety tak sie stalo,ze ten byl blizej a ze w panice,to pojechalismy do tego,ktory ma slaba opinie o personelu...
Nigdy wiecej niie chce tam trafic..
Kostek w ogole nie widac i uwydatnila mi sie blizna na prawej stopie..
nie moge stac,chodzic,bo czuje sie jakby mi mialy zaraz eksplodowac...
MASAKRA!!!
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/22713eb5809a.jpg
chyba dzisiaj nie wyraaaabiam,skurcze mam tak silne,ze usiedziec,ulezec ani nawet ustac nie moge i to od wczoraj...tylko,ze nie regularne. Wlasciwie pol nocy przesalam dopoki mnie mocniej nie chwycilo.
Dzisiaj maja byc upaly i jutro tez,tak bym chciala,zeby byla juz jesien i zima...nienawidze lata!
najgorsza pora roku pod sloncem.
Tym bardziej teraz,wiecznie zgrzana,umeczona i zasapana a to jeszcze w 2 paku.
Mogłbys sie moj synu kochany zlitowac i opuscic dzisiaj moje wnetrze,bo jak boga kocham zeswiruje!
Wiem,ze mnie slucha bo wlasnie mi zasunal w bok i to po zlosci pewnie;D
Ciezki zywot kobiety,oj bardzo ciezki;D
Milego dnia kobietki! ;*
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/1e8d77a6bcea.jpg
myslalam,ze tamto to juz szczyt,ale jednak nie.
nie wiem juz zupelnie co mam z tym zrobic!
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 czerwca 2015, 17:34
to pytanie musisz zadać jemu i poprosić o szczerą odpowiedz nie raz jest lepiej odejść odpocząć od siebie bo jak przyjdzie dziecko będzie jeszcze gorzej ty będziesz wykończona a On będzie sobie grał?!... przykro mi że taka sytuacja jest u Ciebie i trzymam kciuki o lepsze jutro...
lepszego jutra nie bedzie. wyszedl,zostawil mnie sama. lozeczko nie skrecone. prosilam juz od dawna o przyniesienie z piwnicy,sama bym juz sobie skrecilla,ale on uwaza ze "jest na to czas" faktycznie jest,w koncu az 3 tygodnie do porodu... po co mam mu zadawac to pytanie,skoro codziennie mi powtarza ze mnie kocha i czy watpie w to... a ja przez łzy odpowiadam,ze nie watpie.. moze to faktycznie nawrot burzy hormonow,ale to nie zmienia faktu,ze potrzebuje wsparcia....zostalam ze wszystkim sama,zupelnie sama. to co tu pisze jest tylko napomknieniem...prawdopodobnie nazwalybyscie go gnojem gdybym napisala cala reszte rzeczy ktore mam mu do wyrzucenia,tylko ze ja juz nie mam sily wszystkiego wyrzucac bo zawsze ja jestem winna.zawsze moje hormony ....zawsze.
Kochana powinnaś porozmawiać z Ł. powiedzieć mu co czujesz... Powinien to wiedzieć. Bo sama siebie zadręczasz swoimi myślami, wyrzuć to z siebie i zapytaj o co chodzi. powiedz mu, ze ma Ci pomagać, niedługo na świecie będzie dziecko i będziesz potrzebowała pomocy.
tylko,ze wlasnie o to chodzi,ze rozmowa nic nie daje. on wydaje sie nie wie ,nie rozumie tego,ze kobieie w ciazy moze byc ciezko sie podniesc,nie rozumie dlaczego nie jezdze na rowerze i nie chodze juz na zumbe. tak jakbym caly czas udawala ,ze to moze byc cos meczacego... nie licze juz na jego pomoc. gapie sie teraz na brzucho,widze jak Antos oddycha i wszystkie te zle mysli na moment odplywajaa.