Styczeń. Za 13 dni ciąża donoszona. Potem mogę rodzić


Wczoraj w nocy pojawiły się u mnie pierwsze bóle okresowe. Do tego straszny ból kręgosłupa w okolicy lędźwi i kłucie w pochwie. Doszłam do wniosku, że coś zaczyna się dziać


Wiadomość wyedytowana przez autora 3 stycznia 2015, 10:46
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2015, 16:46
27 dni do TP, 6 dni do ciąży donoszonej.
90% za nami

Zleciało.
Dziś mamy USG. Ocena masy Poli, położenia oraz ogólny skan dzidzi.
Mam nadzieje, że u małej wszystko dobrze, że jest ułożona główką w dół.
Ciekawa jestem ile ona waży

w 11 tyg - 60 g
w 20 tyg - 411 g
w 29 tyg - 1546 g
w 36 tyg - 2457 g
w 37 tyg - 2762 g
Torby już dawno popakowane. Dokumenty naszykowane. Mój Tomek poinstruowany co gdzie się znajduje w szafie Poli. Które ciuszki to body, a które pajace. Jestem dobrej myśli- poradzi sobie


Ostatnio przewinął się temat zaręczyn i doszliśmy do wniosku, że pierścionek kupi po porodzie, bo jak miałam rozmiar 9/10 tak teraz ..... 13 !!! Masakra. Szkoda byłoby go później tyle zmniejszać, więc wytrzymam jeszcze te 2 miesiące

Byliśmy już w USC zgłosić, że Tomek jest ojcem Poli, dlatego, żeby mógł sam po porodzie zgłosić dzidzię.
Zgodnie stwierdziliśmy, że cywilny odbędzie się razem z chrzcinami- w okolicach kwietnia.
Co do brakujących rzeczy dzieciowych. Musimy kupić materac


Kochane Bellowe ciocie jeżeli nas ktoś czyta to prosimy trzymać kciuki za dzisiejsze USG- aby wieści były tylko i wyłącznie pomyślne !!!

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 stycznia 2015, 17:10
Już po wizycie

Pola zostaje Polusią


A więc tak :
Termin porodu wyznaczył lekarz na koniec stycznia. Waga szacunkowa : 2457 g kochanego ciałka

Położenie główkowe. Wszystko w najlepszym porządku. Całe badanie tak słodko sobie memlała języczkiem, ziewała i ssała


Jestem szczęśliwa- MEEEEEEGA !!!
Niewiele już widać na tym usg dlatego pięknie Wam je opisałam


































Wiadomość wyedytowana przez autora 8 stycznia 2015, 17:48

Jesteś w 38 tygodniu ciąży
(37 tyg. i 0 dni)
Miesiąc: 9
Trymestr: 3
Wiek płodu: 35 tydzień
Data porodu:
4 lutego 2015
(pozostało 21 dni)
93% ciąży za nami

Jak ja na to czekałam !!! Czasem wracam do początków tego pamiętnika z myślą - przecież to było 8 m-cy temu- a ja pomimo tego wszystkiego, pomimo tego czasu pamiętam każdy wpis, każde uczucie jakie towarzyszyło mi klepiąc te słowa na klawiaturze.
Pamiętam dobrze dzień w którym podjęliśmy decyzję o dziecku. Pamiętam testy owulacyjne. Pamiętam ten stresujący ból brzucha podczas starań. Pamiętam jak mój T się śmiał z mojej idealnej świecy "tuż po "

Nie zapomne też kiedy to 1 czerwca poszłam do łazienki, zrobiłam test, a tam (pierwszy raz w życiu moim ) zobaczyłam cień cienia. Niedowierzanie i ekscytacja i ta pierwsza myśl: "okey, jestem w ciąży. HA JESTEM W CIĄŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻY !!!

Dobra wzięło mnie na wspomnienia ;p
Wczoraj byłam na wizycie. Ważę już 60.90 kg - przysięgam w życiu tyle nie ważyłam


Tętno małej miarowe 140u/min
Szyjka jak się skróciła o 30% 19 grudnia, taka jest. Cholera jedna nie chce się skrócić. Tzn nie dziwię się jej, bo całymi dniami leżę i śpię. Dlatego wczoraj piłka wróciła do łask i będę skakać. Posprzątać muszę również.
Wczoraj przyszedł materac i prześcieradło dla Poli- nareszcie dziecko będzie miało na czym spać

Jeżeli mogłabym sobie czegoś życzyć to życzę sobie aby mój poród zaczął się od odejścia wód. Czuję, że nie będę mogła się zdecydować kiedy do szpitala jechać jak zacznie się od skurczów, a jak wody odejdą to przecież jednoznaczne


To tyle

Jestem cała podjarana tym, że może się zacząć w sumie w każdej chwili.


Wiadomość wyedytowana przez autora 14 stycznia 2015, 07:17
16 dni do planowanego terminu porodu.
Nie wiem... Myslalam, że symptomy porodu będą jednoznaczne. Wody odejdą albo książkowe skurcze mnie nawiedza. Póki co kij to wie co mi jest

Od niedzieli 5:00 rano mam sławne czyszczenie organizmu. Czuje bulgotanie, ból brzucha po wizycie w wc przechodzi. Do tego wieczorem i w nocy strasznie bolą mnie plecy. Krzyż i lędźwie. Boli tak że ten ból budzi mnie.
Czy jest tu jakąś wróżka, która powie mi że zaczyna się poród? Dodam, że nie zjadłam nic co mogłoby świadczyć o zatruciu.
Dziecię jakieś leniwe. Pola chyba uspana jest dźwiękiem bulgoczacych jelit.
No chyba że to grypa jelitowa.
Póki co ani czopa, ani większej ilości śluzu. Czyli żadnych objawów świadczących o 100% porodzie

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 stycznia 2015, 13:52

22 stycznia godz. 8:00
podpinaja ktg. Skurcze w miarę regularne się pojawiły. W ciągu 30 min było ich 5 na poziomie od 80 do 100- ja pod wrażeniem, bo nic nie bolało. Na obchodzie lekarz stwierdził: oo a tu szykuje się wielki dzień. Badanie wykazalo, że szyjka się skrocila o 50% rozwarcie 2 cm. Odszedł czop. Brązowy glut.
Zalecenie chodzenie po korytarzu.
23 stycznia
W nocy ból w podbrzuszu. Skurcze ale nieregularne. Poranne ktg wykazywalo nieregularne skurcze Max 60. Łaziłam po schodach i korytarzu. Teraz leżę bo napierdzielaja mnie biodra. Żadnych odczuwalnych Skurczy.
Nie rodze, a bardzo bym chciała.



Na codziennym ktg skurcze się piszą, ale nieregularne, więc póki co porodu nie przewiduje. W dalszym ciągu bardzo chciałabym urodzic, lecz pozostaje mi czekać.
Również w dalszym ciągu chciałabym aby odeszły pierw wody, bo z tymi skurczami to serio człowiek ani glupi ani mądry.
No nic. Na zdjęcie Poluski - kochane ciocie- musicie jeszcze poczekać

Dziękujemy za wsparcie. Bardzo to miłe :*


Dobrze, że trafiłam do szpitala- tak, tak, cieszę się, bo teraz wiem, że to co myślałam, że jest skurczami nimi nie było

Tak więc jak odpuściłam w temacie skurczy, tak zaczęły się wątpliwości : czy to wody czy to nie wody.
Wiedziałam, że u mnie to nie może być tak jednoznacznie.
A więc tak:
W środę 21.01 trafiłam do szpitala
w czwartek 22.01 odszedł czop brązowy
od czwartku do soboty plamienie jak koniec miesiączki+ czop
w niedziele NIC
w poniedziałek śluz taki jak w dni płodne, czyli bezbarwne białko kurze+mleczny wodnisty
we wtorek bezbarwne białko zamieniło się w mleczno-zółte grudki
w środe pojawił się śluz wodnisty - normalna woda bezbarwna+malutkie białe grudeczki
dziś po nocy miałam mokrą podpaskę właśnie od tej "wody" - żadnego zabarwienia, tylko mokra.
Nie mam gdzie kupić pasków lakmusowych aby sprawdzić czy to wody.
Czy któraś tak miała


Aaaaa i bardzo dziękuję wszystkim za rady odnośnie tych wód. Pomimo tego, że utknelam znów na minimum 5 dni w szpitalu, to nie żałuję, bo gdyby okazało się że mała w brzuszku załapała infekcje, to nigdy bym sobie tego nie darowala.
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 lutego 2015, 16:44
Dnia 2 lutego 2015 roku o godzinie ok. 21:30 przyszła na świat Pola


Wiadomość wyedytowana przez autora 3 lutego 2015, 01:30


Poniedziałek- poszłam na badanie bo leżałam na patologii. Okazało się, że wody zaczeły wyciekać- usłyszałam : Noo smigaj na porodówkę.
O 11 podłaczyli oxy. O 17:30 kazałam odłączyć, bo nie było żadnego postępu, 1.5 cm i szyjka skrócona na 80% i tak przez te 7 godz. Zdychałam z bólu skurcze na ktg same 100 co 2 lub 1 minutę. Umierałam dosłownie. Serce się krajało jak się patrzyło na mnie.
O 19:00 przyszła zmiana położnych. Babka przekochana. Zbadała mnie - 3cm, szyjki nie ma- ALLELuJA !!! Doradziła ciepły prysznic i ponownie podłączyć oxy. Laski te skurcze tak bolały:(! Nie wiedziałam co mam robić. Pod prysznicem było o niebo lepiej. Po 30 min przysznicowania 5 cm. Po badaniu ktg, które trwało 20 min miałam iść na wc, rozszerzyć nogi i cisnać jak na kupę. 5 takich skurczów i pełne rozwarcie. Poszłam na fotel zaczęłam przeć,faktycznie bolało, ale ulga ze można już przeć. Ahaaa pod prysznicem coś stukneło w brzuchu i wody odeszły, teraz już na serio. Parłam może 30 min położna pokazała mojemu T ze główkę już widać, ale nie umiałam jej wypchnać, bo moja miednica jest za wąsk, a główka źle sie wstawiła. Przyszła lekarka, we trójkę jeszcze spróbowały mi pomóc, ale nic to nie dało a Pola zwalniała z tetnem. Błyskawiczna decyzja o cc. W 5 min byłam już na bloku. Kiedy podali znieczulenie odetchnęłam- nareszcie nie bolało. Sama cc nie była czymś okropnym. Czułam tylko szarpniecia i jak wyciagali Polke to jakby mi ktoś na żołądek usiadł, ale trwało to może 30 sekund.
Polka zaplakala, zabrali ja na badania. Jak mnie zszywali to dali mi ją zobaczyć, dałam jej kusiolka i pojechała na oddział.Oczywiście się poryczałam ze szczęścia. Kiedy i ja przyjechałam położna przyniosła mi ja i tak sobie leżałysmy te 2 godzinki. Ja płakałam. Dalej nie umiem uwierzyć że jest już na świecie. Jest taka cieplutka i delikatna. Laski zapomniałam już jak bolało, ale z następnym się zastanowię. Co Was będę czarowała. Bolało!!! I jeszcze ta bezsilność ze przez 7 godzin męki skurczowej co 2 min, żadnego postępu - to odbierało mi siły. Aa i te skurcze co miałam przedtem to nic!
Aa i na mnie działał najlepiej ciepły prysznic, tzn podlewanie brzucha. Żadne piłki, worki, klęczenie nic. I rada dla przyszłych rodzących - słuchajcie położnych, pomimo tego że bolało jak sam skurwy**n kazała przekręcić się na bok, żeby główka się wstawila- tak zrobiłam. Jak kazała iść na wc pomimo tego że myślałam że nie ujde tego 1 metra- poszłam i generalnie dzięki niej w niecałe 2 godziny z 1.5 cm zrobiło się 10.
A oto nasza miłość

POLUSIA






































































Pieknie to brzmi ;) i juz calkiem powaznie! :D bo tak malo dni dzieli Was od spotkania ;)
Jeszcze troszeczkę, dosłownie za chwileczkę i mała będzie! To takie niesamowite uczucie, nie? Niepewność a za razem niesamowite podniecenie! Dobrego porodu!