6 mcy za nami.
To były najlepsze 6 mcy i najgorsze.
Po opuszczeniu szpitala okazało się że pluca są zniszczone a to jak będą pracować zależy tylko od tego ile razy zachoruje.
Wyszła z parametrami na granicy normy. Zakaz kontaktu z osobami trzecimi do 8 tug.
I było ok. W międzyczasie badania. Wyszła anemia i to bardzo dużą, kilka skierowań na przetaczanie krwi, ale nie wolno jej być w szpitalu. Czekalismy w domu. Badania co 2 dni czy idzie na leki. I tak przez 5 mcy.
W międzyczasie złapała zapalenie płuc i oskrzeli. Do szpitala w przychodni nie chcieli leczyć bo nie mają jak. Lekarz ordynator oddzialu gdzie leżała,który ja prowadzil i nadal orowadzil. Absolutnie zakaz szpitalu.
Leczymy w domu, kontrola co 2 dzień. Leczymy już 8 tyg.
Z krwią nadal nic nie wiemy, podejrzewa lekarz uszkodzenie szpiku, będzie miała w tym kierunku badania.
Z płucami siedzimy w domu juz 4 mce.
Zakaz kontaktu z ludzmi do 2rz wysokie zagrożenie życia.
Starszy nie chodzi przez to do przedszkola.
Będziemy starać się o orzeczenie, bo leczenie jest ogromne a koszta zaczynają nas przerażac.
Niestety do specjalistów też kolejki jak po zboże i wszystko placimy prywatnie.
Ale mała jest bardzo dzielna, ze stoickim spokojem znosi wszystko.
Od wyjscia ze szpitala przesypia cale noce i większą część dnia. Nie płacze. Nie marudzi.
Jest to też efekt anemi, gdzie jej organizm jest bardzo słaby.
Walczymy. I mam nadzieję że kolejne 6 mcy będzie owocnee.
Miru, tak bardzo mi przykro, że musicie się z tym mierzyć :( Przytulam wirtualnie i życzę dużo siły dla Was wszystkich!
współczuję kochana....tyle nerwów stresów o swoje dziecko. Tulę Cię kochana i życzę dużo sił i wytrwałości :*