Byłam dziś na usg piersi. Po ciąży i karmieniu zrobiło mi się mnóstwo torbieli z jakimś płynem i istnieje szansa, że trzeba będzie go odciągnąć. No dawno nie byłam u lekarza...
Z innych rzeczy - w związku z tym, że w naszej okolicy pojawiła się ta nieszczęsna odra a dzieć jeszcze nie szczepiony, może trochę na wyrost, ale przestałam zabierać go do sklepów.
***
Mysza89, my celujemy w fotelik sirona z i-size od cybexa, oceny w ADACu ma dobre
Z umiejętności, które powinien posiąść, a z którymi ma jeszcze problem to obroty plecy-brzuszek i odwrotnie. Daję mu jeszcze dwa tygodnie na nadrobienie, a później udamy się do neurologa żeby go obejrzał i dał nam jakieś ćwiczenia. Jeśli chodzi o rozwój fizyczny dziecka jestem zdania, że wszystko w swoim czasie, ale jeśli jest taka potrzeba to należy dziecko wspomóc. Synek dużo czasu spędza na macie (mamy taką dużą z tiny love), bawimy się tam w przewrotki, bujanie na boczki, dużo brzuszkujemy, chwyta zabawki bo ma tam też taką mniejszą matę albo po prostu leży i wydaje swoje dźwięki. Nie używamy żadnego bujaczka, nie sadzamy na kolanach, a próbę trakcyjną przeprowadziliśmy tylko kilka razy żeby wiedzieć jak mały się rozwija. Jesteśmy zdania, że jak będzie gotowy to sam usiądzie i zdobędzie kolejne etapy rozwoju. Ogólnie wg nas najlepszym miejscem do rozwoju jest nie wózek ani nasze ręce czy kolana ale podłoga. Już nawet przywykłam do jedzenia na podłodze obok synka 
Posiadam książkę „sprawdzian rozwoju psychoruchowego niemowląt”, która opisuje miesiąc po miesiącu co dziecko powinno umieć, bardzo przydatna.
Synek dostał też w weekend marchewkę. Niestety słoiczkową, bo na BLW się nie nadaje bo nie siedzi. Pierwszego dnia krzywił się okropnie, drugiego zjadł ze dwie-trzy łyżeczki z ochotą
Dziś kontynuujemy. Czekam tylko aż przyjadą nowe łyżeczki. Zamówiłam Spuni, zapłaciłam majątek i mam nadzieję, że podpasują Małemu 
Kupiliśmy już prezenty gwiazdkowe dla Synka - zestaw anglojęzycznych książeczek z Ulicy Sezamkowej, szczeniaczka-uczniaczka i huśtawkę kubełkową. Miałam go nie rozpuszczać, ale nie umiem się powstrzymać
Dodatkowo od rodziny Mały dostanie hulę-kulę (wiem, robimy sobie krzywdę...
), książeczki i zabawki do kąpieli 
A z wiaderka przeszliśmy na wanienkę Stokke, duża i się składa, a Małemu się podoba, bo tak fajnie się w niej chlapie

Kocham tego mojego Synka

***
do poczytania

http://www.psychologiawygladu.pl/2015/10/mozg-dziecka-nie-radzi-sobie-bez-miosci.html?spref=fb&m=1&fbclid=IwAR3Dvb4qMekTiXrA_lhEt1rxnfTtOzwMcJ1n23TErPz7u4qDZLuvf536ESg
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 listopada 2018, 10:17
Właściwie to Mąż mi go dał w prezencie. Jestem mega szczęśliwa, bo nosiłam się z tym od osiemnastki. Spełnianie marzeń jest super!
Moi rodzice niby się interesują wnukiem, ale jak im coś o nim mówię to nie słuchają, a ja nie lubię jak przyjeżdżają. Zwłaszcza moja matka. Nie może zaakceptować, że nie robię wszystkiego tak jak ona, że dziecko jest inaczej wychowywane, że dbam o niego po swojemu. Ostatnio miałyśmy spięcie np o to jak Synka podnosić, czy otwierać przy nim okno itp. Przyjeżdżają do niego jak są na zakupach, przy okazji. Specjalnie się nie fatygują, są zajęci sobą i swoją wnuczką, którą mają na miejscu. I w sumie dobrze, bo ich wizyty mnie stresują. Próbowałam zabierać dzieciaczka do nich chociaż raz w tygodniu żeby znał dziadków, ale wracam od nich tak zmęczona psychicznie, że odpuściłam.
Synek ma jeszcze dwóch stryjków i dwie ciocie. Jedna go uwielbia, ale ma swoje problemy i rzadko się widujemy. Reszta spotyka się z Małym przy okazji.
Mówi się, że do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska. Tak wygląda "wioska" mojego dziecka. Szkoda.
:*Byliśmy wczoraj na kontroli u naszej fizjociotki. Asymetria zniknęła, ale dostaliśmy zalecenie zabaw na boczkach bo Mały odgina się w łuk do tyłu i tyle. Ogólnie jest dobrze w tym temacie
Niestety objawy alergii nie chcą przejść, ale tylko w nocy katar męczy. Będę jutro dzwonić do naszej ulubionej pediatry niech chłopaka obejrzy, bo nie może biedaczek spać 
Z Mężem układa mi się dobrze, po prostu
).Dziś Mały tak się zachłysnął, że wezwałam pogotowie i zabrali nas do szpitala. Było strasznie, zaczął mi odpływać, zakrztusił się wymiocinami (ostatnio znowu mocno ulewa). Ze szpitala pełnego chorych dzieci wyszliśmy po kilku godzinach na własne żądanie, bo Mały zdrowy, nieszczepiony, osłuchowo czysty, stanu zapalnego brak, wszystkie wyniki w normie, a najważniejszego badania, czyli opisu rtg płuc nie ma i może będzie dopiero jutro (a może nie...). W szpitalu na sali byliśmy z dzieckiem z ostrym zapaleniem płuc i oprócz standardowych leków na alergię i kroplówki z glukozy i soli fizjologicznej nic mu nie dawali i nawet nie mieli planu podawać, to po co tam siedzieć? Teraz pilnujemy go na zmianę z Mężem bo cały czas coś mu podchodzi pod gardło (zaczęło się znowu kilka dni temu). Mam nadzieję, że nie rozwinie się z tego zachłyśnięcia jakieś zapalenie płuc.
Po zachłyśnięciu nic się w płucach nie rozwinęło, tylko złapaliśmy jakąś cholerę w szpitalu i jutro czeka nas lekarz, bo nie radzimy sobie z katarem, który zrobił się juz kolorowy

Mój Syn nie toleruje kaszki ryżowej (ulewa po niej jak wściekły) i dostał wysypki po truskawkach. Ładnie je łyżeczką (spuni rządzi!), sam bez mojej pomocy też już trafia nią do buzi o ile po drodze nie zapomni co ma z nią zrobić

Mamy też za sobą pierwsze próby pełzania/czołgania, na razie do tyłu. Mały przemieszcza się po pokoju turlając i tak śmiesznie bujając na boki. Dzień w dzień ściąga bombki z choinki i uprawia zapasy ze stojącym obok niej świecącym reniferem
Wie również co trzymamy na najniższej półce na przewijaku i że fajnie to szeleści oraz gdzie znaleźć podkładki pod talerze na stół
I zaczął też powoli pełzać. Denerwuje się przy tym okrutnie, bo pełzanie wychodzi mu tylko przy bosych stópkach a w skarpetkach się ślizga. Nie nadążam za nim, really, zmienia się z dnia na dzień
W całym tym macierzyństwie najbardziej przeraża mnie to, że jest jakieś takie społeczne ciśnienie żeby się dzieciom bezwzględnie poświęcać, wszystko robić z myślą o nich i w efekcie zapomnieć o sobie. I ja się temu poddałam. Miałam iść od października na kurs językowy i odpuściłam, miałam od lutego robić międzynarodowe uprawnienia do uczenia i nie otworzyli mi grupy albo za późno się zainteresowałam, w sumie nie wiem, nie mam głowy do tego żeby zapisać się na siłownię czy jakiś fitness, nie mam czasu na książki, cały czas myślę co zrobić żeby syn super się rozwijał, był zdrowy, zjadł coś dobrego i ogólnie miał wszystko czego potrzebuje. A gdzie w tym wszystkim jestem ja?
Z innych rzeczy - przenieśliśmy Małego do drugiego pokoju, bo do tej pory spał na dostawce w naszej sypialni. Wygodniej mu teraz, ma łoże niemalże królewskie, 140x70
W przyszłym tygodniu kończy 8 miesięcy to już chyba czas najwyższy na przeprowadzkę "na swoje"
Aaa i byliśmy u neurologa, wszystko jest ok 
Ze śmiesznych rozwojowych rzeczy - Synek jak go trzymam na rękach i z nim tańczę macha rękami i kręci główką. Chyba też tańczy

Temat działki ogarniamy, czekamy aż właściciel wróci z wyjazdu i będziemy umawiać notariusza, o ile pan się nie rozmyśli.
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 lutego 2019, 22:53

