Byłam dziś na usg piersi. Po ciąży i karmieniu zrobiło mi się mnóstwo torbieli z jakimś płynem i istnieje szansa, że trzeba będzie go odciągnąć. No dawno nie byłam u lekarza...
Z innych rzeczy - w związku z tym, że w naszej okolicy pojawiła się ta nieszczęsna odra a dzieć jeszcze nie szczepiony, może trochę na wyrost, ale przestałam zabierać go do sklepów.
***
Mysza89, my celujemy w fotelik sirona z i-size od cybexa, oceny w ADACu ma dobre
Posiadam książkę „sprawdzian rozwoju psychoruchowego niemowląt”, która opisuje miesiąc po miesiącu co dziecko powinno umieć, bardzo przydatna.
Synek dostał też w weekend marchewkę. Niestety słoiczkową, bo na BLW się nie nadaje bo nie siedzi. Pierwszego dnia krzywił się okropnie, drugiego zjadł ze dwie-trzy łyżeczki z ochotą Dziś kontynuujemy. Czekam tylko aż przyjadą nowe łyżeczki. Zamówiłam Spuni, zapłaciłam majątek i mam nadzieję, że podpasują Małemu
Kupiliśmy już prezenty gwiazdkowe dla Synka - zestaw anglojęzycznych książeczek z Ulicy Sezamkowej, szczeniaczka-uczniaczka i huśtawkę kubełkową. Miałam go nie rozpuszczać, ale nie umiem się powstrzymać Dodatkowo od rodziny Mały dostanie hulę-kulę (wiem, robimy sobie krzywdę... ), książeczki i zabawki do kąpieli
A z wiaderka przeszliśmy na wanienkę Stokke, duża i się składa, a Małemu się podoba, bo tak fajnie się w niej chlapie
Kocham tego mojego Synka
***
do poczytania
http://www.psychologiawygladu.pl/2015/10/mozg-dziecka-nie-radzi-sobie-bez-miosci.html?spref=fb&m=1&fbclid=IwAR3Dvb4qMekTiXrA_lhEt1rxnfTtOzwMcJ1n23TErPz7u4qDZLuvf536ESg
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 listopada 2018, 10:17
Moi rodzice niby się interesują wnukiem, ale jak im coś o nim mówię to nie słuchają, a ja nie lubię jak przyjeżdżają. Zwłaszcza moja matka. Nie może zaakceptować, że nie robię wszystkiego tak jak ona, że dziecko jest inaczej wychowywane, że dbam o niego po swojemu. Ostatnio miałyśmy spięcie np o to jak Synka podnosić, czy otwierać przy nim okno itp. Przyjeżdżają do niego jak są na zakupach, przy okazji. Specjalnie się nie fatygują, są zajęci sobą i swoją wnuczką, którą mają na miejscu. I w sumie dobrze, bo ich wizyty mnie stresują. Próbowałam zabierać dzieciaczka do nich chociaż raz w tygodniu żeby znał dziadków, ale wracam od nich tak zmęczona psychicznie, że odpuściłam.
Synek ma jeszcze dwóch stryjków i dwie ciocie. Jedna go uwielbia, ale ma swoje problemy i rzadko się widujemy. Reszta spotyka się z Małym przy okazji.
Mówi się, że do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska. Tak wygląda "wioska" mojego dziecka. Szkoda.
Byliśmy wczoraj na kontroli u naszej fizjociotki. Asymetria zniknęła, ale dostaliśmy zalecenie zabaw na boczkach bo Mały odgina się w łuk do tyłu i tyle. Ogólnie jest dobrze w tym temacie Niestety objawy alergii nie chcą przejść, ale tylko w nocy katar męczy. Będę jutro dzwonić do naszej ulubionej pediatry niech chłopaka obejrzy, bo nie może biedaczek spać
Z Mężem układa mi się dobrze, po prostu
Dziś Mały tak się zachłysnął, że wezwałam pogotowie i zabrali nas do szpitala. Było strasznie, zaczął mi odpływać, zakrztusił się wymiocinami (ostatnio znowu mocno ulewa). Ze szpitala pełnego chorych dzieci wyszliśmy po kilku godzinach na własne żądanie, bo Mały zdrowy, nieszczepiony, osłuchowo czysty, stanu zapalnego brak, wszystkie wyniki w normie, a najważniejszego badania, czyli opisu rtg płuc nie ma i może będzie dopiero jutro (a może nie...). W szpitalu na sali byliśmy z dzieckiem z ostrym zapaleniem płuc i oprócz standardowych leków na alergię i kroplówki z glukozy i soli fizjologicznej nic mu nie dawali i nawet nie mieli planu podawać, to po co tam siedzieć? Teraz pilnujemy go na zmianę z Mężem bo cały czas coś mu podchodzi pod gardło (zaczęło się znowu kilka dni temu). Mam nadzieję, że nie rozwinie się z tego zachłyśnięcia jakieś zapalenie płuc.
Po zachłyśnięciu nic się w płucach nie rozwinęło, tylko złapaliśmy jakąś cholerę w szpitalu i jutro czeka nas lekarz, bo nie radzimy sobie z katarem, który zrobił się juz kolorowy
Mój Syn nie toleruje kaszki ryżowej (ulewa po niej jak wściekły) i dostał wysypki po truskawkach. Ładnie je łyżeczką (spuni rządzi!), sam bez mojej pomocy też już trafia nią do buzi o ile po drodze nie zapomni co ma z nią zrobić
Mamy też za sobą pierwsze próby pełzania/czołgania, na razie do tyłu. Mały przemieszcza się po pokoju turlając i tak śmiesznie bujając na boki. Dzień w dzień ściąga bombki z choinki i uprawia zapasy ze stojącym obok niej świecącym reniferem Wie również co trzymamy na najniższej półce na przewijaku i że fajnie to szeleści oraz gdzie znaleźć podkładki pod talerze na stół
W całym tym macierzyństwie najbardziej przeraża mnie to, że jest jakieś takie społeczne ciśnienie żeby się dzieciom bezwzględnie poświęcać, wszystko robić z myślą o nich i w efekcie zapomnieć o sobie. I ja się temu poddałam. Miałam iść od października na kurs językowy i odpuściłam, miałam od lutego robić międzynarodowe uprawnienia do uczenia i nie otworzyli mi grupy albo za późno się zainteresowałam, w sumie nie wiem, nie mam głowy do tego żeby zapisać się na siłownię czy jakiś fitness, nie mam czasu na książki, cały czas myślę co zrobić żeby syn super się rozwijał, był zdrowy, zjadł coś dobrego i ogólnie miał wszystko czego potrzebuje. A gdzie w tym wszystkim jestem ja?
Z innych rzeczy - przenieśliśmy Małego do drugiego pokoju, bo do tej pory spał na dostawce w naszej sypialni. Wygodniej mu teraz, ma łoże niemalże królewskie, 140x70 W przyszłym tygodniu kończy 8 miesięcy to już chyba czas najwyższy na przeprowadzkę "na swoje" Aaa i byliśmy u neurologa, wszystko jest ok
Ze śmiesznych rozwojowych rzeczy - Synek jak go trzymam na rękach i z nim tańczę macha rękami i kręci główką. Chyba też tańczy
Temat działki ogarniamy, czekamy aż właściciel wróci z wyjazdu i będziemy umawiać notariusza, o ile pan się nie rozmyśli.
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 lutego 2019, 22:53