Zaczął też sam zasypiać w swoim łóżeczku. Tzn, jesteśmy z nim, najpierw sam trochę buszuje w łóżeczku, potem na kolanka i czytamy książeczkę, potem hyc do łóżka, chwilę się bawi girlandą ze zwierzątkami, jak zaczyna jęczeć to cichutko go uspokajamy, czasem pogłaszczemy po główce lub przytulimy i śpi. Sam tak zarządził, na rękach czy kolanach strasznie płakał przy usypianiu. Chyba dojrzewa
Cieszę się, że udało się go wyekspediować z naszej sypialni bez bólu i bez spania na podłodze czy fotelu. Może to głupie, ale czuję, że odżyłam dzięki temu, że mam swój pokój dla siebie i mimo, że w nocy muszę chodzić do Małego do pokoju obok jestem jakby bardziej wypoczęta
Od jutra pilates, a w środę fryzjer. Wiosna idzie!

***
101015 na taki krok wszyscy muszą być gotowi, po moim dziecku to spłynęło jak po kaczce. To że śpi sam nie oznacza, że czuje się samotny, budzi się z uśmiechem na ustach, nie wygląda na zestresowanego i porzuconego bobasa. Może Wam potrzeba więcej czasu.
Mamy dziś z Mężem rocznicę ślubu. Happy anniversary to us...
Zauważyłam, że moje dziecko się nudzi w domu. Po południu zaczyna marudzić, bo w sumie od rana już wszystkie książeczki obejrzane, kilka ze mną przeczyta, zabawki potarmoszone, dom zwiedzony i w sumie to nie wiem co z nim robić. Zazwyczaj wtedy wychodzimy na zakupy czy zwykły spacer do lasu, ale kończą mi się pomysły co z nim robić. Angażuję go w czynności domowe - zabieram ze sobą i gadam do niego jak wstawiam pranie, coś robię w kuchni, ale to już też jest mało interesujące. Jest jeden hit - jeżdżący odkurzacz, ale Mały tak go gania, że boję się, że go zepsuje, bo się go uczepia i próbuje na nim pomykać. Widok komiczny, ale nie można ich samych zostawić
Próbowałam mu dawać do zabawy przedmioty codziennego użytku typu spinacze właśnie czy drewniane łyżki, jednak to chyba jeszcze nie ten etap. Obecnie ma fazę na agd - uwielbia otwierać i zamykać pralkę, zaglądać do zmywarki, a jak słyszy, że włączam ekspres i nie ma go w kuchni, to krzyczy jak szalony - on też musi robić kawę
Próbowaliśmy jakiś nowych zabawek, ale u nas zdają egzamin tylko książeczki. Lubi serię Krok po Kroku bo format książek odpowiedni dla niemowląt do samodzielnego czytania i książeczki Rachel Bright oraz serię o Małej Lamie. Hitem są angielskie książeczki o Ulicy Sezamkowej. Aaa i ostatnio ze względu na zmianę pogody wyciągnęłam suszarkę balkonową do ubrań. Jak ją ściągam na noc do domu, to jest to najlepsza zabawka - można ją ciągać po całym pokoju
Poza tym wszelkie sprzęty grające (wieża, wzmacniać ojca do gitary i sama gitara) też są fajne 
Szykujemy się na pierwsze szczepienie w przyszłym tygodniu. Do tej pory nie mogliśmy się zaszczepić bo młody cały czas katarzył, od sierpnia. Katary się skończyły po podaniu syropku na refluks więc mamy nadzieję, że uda nam się dotrwać w zdrowiu do przyszłego piątku. Alergolog i pediatra polecają 6w1 i chyba tak go zaszczepimy.
W marcu i w kwietniu zabieramy syna do teatru dla dzieci. Nie mogę się doczekać

Synek ma też kolejnego zęba, piątego już, i następny się przebija. Boli go japka, wczoraj odmówił jedzenia łyżeczką, płakał z bólu. Żadne paracetamole czy dentinoxy nie pomagają
Mamy ostatnio okropne problemy ze spaniem. Mały usypia się po 40 minut... Widać, że brakuje mu smoka, którego sam się pozbył 3 miesiące temu, a jak mu go daję to gryzie zamiast ssać. Ręce mi opadają, bo jego samodzielne zasypianie poszło się kochać...
Synek w zeszłym tygodniu skończył 9 miesięcy. Nie raczkuje, nie siada, a ja wychodząc z założenia, że usiądzie jak będzie gotowy, sadzam go tylko do jedzenia. Fizjo go obejrzała i twierdzi, że to przez złe pełzanie - używa tylko rączek, nie odpycha się nóżkami wcale. Moim zdaniem to przez śliską podłogę. Nic, dajemy sobie miesiąc (dostaliśmy zalecenie jednego mini ćwiczenia) i będziemy myśleć co dalej.
A ja... mam dosyć siedzenia w domu. Bardzo lubię swoją pracę, chciałabym wrócić do uczenia od września, chociaż na 10 godzin zajęć indywidualnych. Do szkoły państwowej się nie wybieram, z resztą i tak rozliczam się na własnej działalności. Brakuje mi kontaktu z ludźmi, takimi dużymi, potrafiącymi mówić, składać zdania. Obecnie wychodzę raz w tygodniu na pilates i tyle mam rozrywki. Nawet rodziny nie odwiedzam, ani oni mnie, bo cały czas ktoś u nich jest chory i nie chcemy żeby mój Mały znowu chorował. Bardzo kocham moje dziecko, ale przez to ciągłe siedzenie w domu coraz częściej mam wrażenie, że moja poporodowa depresja wraca...
Z rzeczy bardziej pozytywnych - kupiliśmy działkę! Teraz ogarniamy geodetę, szukamy architekta, który deko 'podrasuje' wybrany przez nas projekt i modlimy się żeby Jahwe, czy kto tam w co wierzy, zesłał nam 50 tys żebyśmy mogli ogarnąć formalności i na jesieni wylać fundamenty.
ogólnie polecam miejsce, jak ktos z Warszawy
A teraz będę się żalić, bo o dziecko dbam jak umiem najlepiej, bawię się z nim kiedy mogę, przytulam, całuję, dbam o rozwój intelektualny, podaję mnóstwo warzyw, owoców, bawię się na różne sposoby zalecane przez mądrych fizjo, wszystko zgodnie z zaleceniami i dupa. Mały nie siedzi, nie siada, nie raczkuje, nawet nie ma bardzo ochoty przyjmować pozycji do czworakowania. Naprawdę czuję się już zmęczona, bo daję z siebie wszystko i cały czas coś jest nie tak, gdzieś trzeba z nim chodzić, cos robic ponad przeciętny bobasowy program.
Żyję w świecie gdzie wyznacznikiem dobrego macierzyństwa jest nie to czy dziecko szczęśliwe, radosne, zainteresowane światem, tylko czy w określonym czasie chodzi, siedzi, czworakuje, tańczy makarenę... Czuję się jakbym bobasa zawiodła. A sąsiedzi i rodzina patrzą na mnie ze zdziwieniem, politowaniem i wręcz niedowierzaniem jak mówię, że nie raczkuje, nie siedzi i nie sadzam(!), czekam aż sam załapie, a na moje dziecko spoglądają doszukując się objawów niepełnosprawności, serio.
Z postępów - zaangażowałam do ćwiczeń... youtube'a. Itsy bitsy spider i mały ćwiczy! Jest tak zapatrzony, że nawet nie wie kiedy to się dzieje. Uznałam, że skoro nie sadzam dziecka przed tv, nie puszczam mu bajek, to piosenka trwająca 1,5 minuty kilka razy dziennie nie zrobi mu krzywdy. Koszt niewielki w porównaniu do zysku.
Mały katarkuje, złapał coś od męża, który znowu przyniósł jakiegoś wirusa z pracy, ale oczywiście zdaniem mojej mamy, to moja wina, bo nie zakładam dziecku czapki jak z nim idę na spacer.Nie wiem o co chodzi z tymi czapkami. Prawie 20 stopni na dworze, a dzieciaki popylają poubierane jakby miały zaraz jechać na Sybir... Robimy inhalacje, podałam nasivin, jeszcze chyba wpuszczę mu isonasin. Dodatkowo ma spuchnięte dziąsła pod wszystkie trójki i strasznie się męczy, zwłaszcza, że nie uznaje żadnych gryzaków.
Zamówiłam spacerówę. Taki "drugi wózek w rodzinie"
potrzebuję czegoś niewielkiego, co można łatwo włożyć do auta, bo o ile z miejscem w samochodzie nie mam problemu (podziękujmy Chryslerowi za cudowne vany
), to znoszenie z drugiego piętra do garażu naszego xlandera składającego się z dwóch części jest niewykonalne, bo oczywiście trzeba jednocześnie tachać bobasa.W tym tygodniu podpisujemy umowę z architektem na projekt domu. Musimy zrobić indywidualny, bo plan zagospodarowania ograniczył nas pod kątem wysokości budynku (max 8m), a gotowe projekty z taką wysokością nam nie odpowiadają. Projekt będzie gotowy w maju.
A w czerwcu nad morze. Nie mogę się doczekać
A ja ostatnio strasznie dużo narzekam, nie umiem się ogarnąć, nie jem, mam bajzel w domu, a dziecku daję obiad ze słoiczków. Dupa ze mnie a nie mama.
***
101015 u neurologa byliśmy i twierdził, że wszystko ok, usg główki nikt nie kazał robić, nie było podstaw, a teraz na przezciemiączkowe jest już za późno.
Dowiedziałam się, że moje dziecko jest rozpieszczone, pokazuje rogi itp., bo tak jak każdy człowiek, jak coś chce i tego nie dostanie, to się zwyczajnie złości. A no i to podobno moja wina, bo to ja rozpieszczam, nie wychowuje (cokolwiek to znaczy), nie trzymam krótko i na dużo pozwalam. Nie wiem czy wg osób postronnych robię coś poprawnie przy dziecku...
A wystarczy spojrzeć na dziecko jak na człowieka z własnym rozumem, chęciami i upodobaniami, a nie jak na jednostkę, która nic nie wie, którą trzeba "prowadzić za rękę" i oczywiście "złamać" tak żeby była posłuszna i bezwzględnie podporządkowana dorosłym. Za leżącą na podłodze "amebę" dziękuję i robiłam wszystko żeby mały był zainteresowany światem, niuchał, zwiedzał, szperał i wiedział czego chce. Pozwalam grzebać w szafie, ciapać drzwiami, bawić się pralką, używać prawdziwej, metalowej łyżeczki (o zgrozo!) i nie zjeść kaszy jak woli mus z awokado, a to się nie mieści w głowie. A i na balkon w krótkim rękawku też pozwalam mu wypełznąć. Zła, zła matka!
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 kwietnia 2019, 11:01
W związku z beznadziejną sytuacją w mojej rodzinie postanowiłam iść na terapię, bo nie wiem jak sobie z tym poradzić. Najbardziej chciałabym umieć się odciąć od tego wszystkiego i w końcu skupić na moich chłopakach.
Planuję i organizuję też wyjazd nad morze. W tym roku to będzie jedyny nasz dłuższy wyjazd, bo nie będzie nas na więcej stać ze względu na budowę domu. Nie mogę się doczekać
Gratulacje samodzielnego spania
Gratulacje samodzielnego spania
Nie wyobrażam sobie żeby moj synek spał sam w pokoju obok... Nie miałabym sumienia żeby czuł się samotny... podziwiam...
Zazdroszczę :) moja ani myśli spać w łóżeczku ani w swoim pokoju:)
Zazdroszczę :) moja ani myśli spać w łóżeczku ani w swoim pokoju:)
Zazdroszczę :) moja ani myśli spać w łóżeczku ani w swoim pokoju:)