Dawno nie pisałam, ale straciłam jakoś wenę. Wszystko jest dobrze, nic mi nie dolega, energia jest W nocy troche jednak nie moge się ułożyć, strasznie bolą mnie biodra jak za długo śpię na jednym z nich. To takie uciążliwe jest, bo mnie to budzi.
Synek na ostatnim badaniu czyli połówkowym ważył 408 g. Nie wiem czy to dużo czy mało. Czuje jego ruchy codziennie, sa juz na tyle mocne, że ja potrafie dostrzec je gołym okiem bez przykładania ręki do brzucha Oczywiście mój mąż nic nie widzi, a odczuwa tez mało (ale on chyba nie wie co ma czuć) ważne, że ja Małego czuję i dzięki temu jestem spokojniejsza. Zastanawialiśmy sie nad imieniem dla chłopca ibyły rózne pomysły mi np podobał się Szymon, Błażej, Wojtek. Zadne z tych nie podoba się męzowi ;/ on za to wymyslił, że Damian. To znów mi nie przypadło do gustu, ale stwierdziliśmy, że Mikołaj podoba sie nam obojgu i pewnie będzie Mikołaj, Mikuś, Miki Na razie wszyscy mówia na niego emdżej od Miłosza Juniora, bo tak ma na imie mój mąż
Trochę przeraziła mnie ostatnio moja waga ;/ 63 kg. Masakra, ale czuję ta wage widzę na sobie wszyscy mówią,że nieprawda, że widać, że mam tylko brzuszek ale wiem że jest inaczej. no cóż. obiecałam sobie, że po ciązy biorę sie za siebie jasne...przed ciązą nie byłam nigdy gruba,nie przekroczyłam 55 kg, więc pewnie taka waga dlatego mnie przeraża. No ale w koncu jestem w ciązy.
8 kwietnia mąż wyjedzie na kurs do Krakowa tyle km będzie nas dzieliło troche sie boje tej rozłąki, dawno tak daleko od siebie nie byliśmy wraca 8 lipca i mam nadzieję, że nasz synek nie będzie chciał przyjść szybciej na świat i poczeka na tatusia
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 marca 2015, 20:36
dziś lany poniedziałek chyba pierwszy raz w życiu nikt mnie wodą ani żadnym perfum (dziadek) nie oblał mąż w pracy, jutro jak przyjedzie rano o 8 to pewnie koło 23 będzie jechał do Krakowa na kurs smutno mi, że wyjeżdża, trochę się boje tego czasu...
całe święta spędziliśmy w domu, tutaj święta wyglądaja trochę inaczej niż u mnie w rodzinnym domu. jakos tak "słabiej". Ale w każdej rodzinie inne tradycje itp. itd.
Mikołaj daje o sobie znać każdego dnia czuję już nie tylko kopniaki ale także jego ocieranie się o mnie i te lżejsze uderzenia gdzieś w okolice kręgosłupa:)
niestety martwi mnie moja waga, źle się z nią czuje przytyłam juz 10 kg całe życie byłam szczupła a teraz nie jest mi po prostu z tym dobrze. Ale trzeba to przeżyć
Niestety od kilku dni zauważyłam, że puchną mi stopy, nie wiem czy czasem całe nogi nie są spuchnięte. na wizycie u gin będę musiała o tym powiedzieć. w nocy też ciężko mi się ułożyć, przekręcić. bolą mnie biodra jak za długo leże na jednym boku, to taki uciążliwy ból
poza tym jest wszystko dobrze
boję się tego, że męża nie będzie przez 3 miesiące. znaczy będzie mógł przyjeżdzac ale z Krakowa do mazowieckiego jest dość daleko i trzeba jechać jakieś 7 godzin ;/ nie opłaca się wiec przyjezdzać na weekend bo w piątek wieczorem przyjedzie a w niedzielę rano będzie musial jechać. Więcej się wymęczy niż odpocznie w domu. Na pewno przyjedzie kilka razy do domu ale pewnie nie co tydzień.
chciałabym żeby już minęły te trzy misiące i żeby Mikołaj oczywiście poczekał na tatę
o matkoooo!! ale długo nie pisałam, a tak jakos zleciał mi ten czas Już własnie zaczęłam 27 tydzień, leci ten czas jak oszalały.
brzuchol rośnie coraz większy i ja też...moja waga mnie załamuje plus 10kg!! no kur** jak to możliwe. z Wagi 55 na 65 wskoczyć to ja jeszcze nigdy w życiu tyle nie ważyłam ;/ masakra jakaś.
Przedwczoraj miałam badanie na tolerancje glukozy, sama glukoza do wypicia smaczna-to fakt-nie jest, jakby do szklanki wody ktoś wrzucił i wymieszał kilo cukru ale da się przełknąć. najgorsze to czekanie w tej poczekalni, bo miałam badanie po godzinie i po dwóch.
A wczoraj odebrałam wyniki i od razu na wizyte sie udałam. Jak zobaczyłam moje wyniki to myślałam, że się załamie...czy ja nie moge nic, nigdy do cholery mieć w normie???!! glukoza na czczo 85-spoko, ale po godz 167, a po dwoch 134. nosz kur** po raz drugi. Sie przejełam i wchodze taka podłamana oczekując werdyktu "co teraz" ze mną, z nami będzie! Dietka otóż. Zero słodyczy, cukru itp.
nooo dooobra, słodyczy da się unikać ale ten cholerny cukier to w kązdym jogurcie i innych rzeczach jest! i zaczęło sie studiowanie etykietek...mam nadzieję tylko, że mój Mały Mikołajek będzie zdrowo rósł jak do tej pory i nic mu przez to nie będzie. Bo jak się okazuje to piękny, silny, idealnie rozwijający sie dzieciaczek(słowa ginekolog)no ba! Bo to moje dziecko! Serduszko ma podobno takie, że mogliby sie na nim studenci uczyć tak bardzo się cieszę, że niuniek jest taki silny i ma takie piekne serduszko :* kocham go!! to w ogóle jest mały kopacz i szperacz od najmniejszego ale uwielbiam te jego kopniaki :*
Mąż juz ponad tydzień jest na tym kursie w Krakowie, miał przyjechać w ten weekend ale niestety musi byc na niedzielę w szkole a więc nie opłaca mu się do domu przyjezdzać bo i tak za chwilę musiałby jechac na nowo. ah tam, tęsknie za nim już niech juz bedzie ten lipiec....
DZIŚ ZACZYNAMY TRZECI I TYM SAMYM OSTATNI TRYMESTR CIĄŻY!!!
a więc przed nami ostatnia prosta!!!
dziś pogoda nie zachęca ani do spacerów, ani do sprzątania, ani do uśmiechu ;/ deszcz, deszcz...wkurza mnie taka pogoda, bo czuję sie trochę kiepskawo na duszy przygnębia mnie. Wczoraj było tak pięknie, ciepło, słoneczko grzało
Brzuszek rośnie coraz szybciej i bardziej Mój synek już nieźle się rozpycha :)za tydzień kolejna wizyta u ginekolog. Odebrałam wyniki krwi kolejne i moczu, krew jak zwykle słabo, ciągle coś podwyższone lub obniżone. W moczu wykryto azotyny, nie wiem co to znaczy ale ogólnie badanie nie jest az takie złe oprócz tych azotyn.
Już się nie mogę doczekać Mikołaja, chciałabym go juz przytulić i mieć przy sobie. I chciałabym wrócić już do "swojej" skóry i ubrać sukienkę i szpilki i czuć się atrakcyjnie przed męzem Jeszcze 2,5 miesiąca i będziemy wracać do formy Mam nadzieję, że pójdzie mi sparwnie!
Mąż nadal w Krakowie, chciałabym żeby już wrócił...niby szybko leci ten czas, bo za dwa dni bedzie już miesiąc jak tam jest więc zostaną jeszcze dwa. Będzie miał to w końcu z głowy i nie będzie nas juz opuszczał
Wyjechałabym sobie na wakacje ale obiecuje sobie, że za rok pojedziemy w trójeczkę Mikuś będzie miał juz roczek to spokojnie z takim maluszkiem bedzie można wyjechać na kilka dni
ojjojoj ale się dzieje
nie pisałam dość długo, bo właśnie nie miałam nawet zbytnio czasu usiąść i spokojnie cos na tym kompie wydukać dopiero dziś mogę sobie na to pozwolić, chociaż miałabym co robić. Nie mam po prostu siły i wolę dziś sobie odpocząć
zmiany, zmiany, zmiany remont domu był i dlatego ciężko było się wbić na kompa, bo ciągle trzeba było cos sprzatać, wycierać itp itd. do tego pozasłaniane folią meble, nie zachęcały do ich odkrywania z masa kurzu Ale już wszystko dobrze
Tydzień temu była mama z tatą moim i pomogli mi ogarnąć górę Zmieniliśmy tez wystrój naszej małej sypialni i troche kuchni
Nasz Bobasek kochany kręci się i wierci ale wolę to niż dziwne osłabienia aktywnośći i zamartwianie się "dlaczego nie kopie". Jak byłam 13 maja u ginekolog to stwierdziła, że wszystko jest dobrze Mikołaj jest dość sporawy podobno, ważył wtedy 1511g. Termin porodu przesunął mi sie na 20 lipca. Ale zobaczymy. Łóżeczko i wózek od moich rodziców zakupione!! zabrałam sie za konkretne przygotowywanie do chwili narodzin naszego synka piorę, prasuję, układam Teściowa twierdzi, że za wcześnie ale ja wcale tak nie twierdzę, bo mam taką potrzebę i czuję, że musze to wszystko mieć już przygotowane i ogarnięte a nie na ostatnia chwilę robię po swojemu.
Mąż nadal w Krakowie ale już bliżej niz dalej, jak zleci czerwiec to tylko tydzień i już będzie w domku chciałabym żeby już tak było
W szkole rodzenia byliśmy na porodówce, zobaczyłam i dotknęłam wszystkiego na własne oczy zawsze inaczej jak człowiek wyląduje tam po raz drugi miejsce wydaje się bardziej znajome-obeznane. Może to mi wtedy w razie czego pomoże
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 maja 2015, 18:48
z każdym tygodniem wypisywanym na belly, zastanawiam sie kiedy to minęło...teraz to już naprawde niewiarygodne, że mamy 36 tydzień Za tydzień i kilka dni, Mikołaj będzie dzieckiem donoszonym oby szczęśliwie
ostatnio mamy troche stresujące chwile, 17 czerwca na kolejnym badaniu u mojej gin okazało się, że mam rozwarcie na 2 palce, spadły mi płytki krwi a w dodatku zaniepokoiły ją obrzęki moich nóg. Wszystko to złożyło się na podejrzenie gestozy ;/ trafiłam do szpitala zaraz na drugi dzień, okazało się a w sumie nie wiem jak mam to rozumieć...bo jak ginekolog powiedziała, że wyniki są dobre, tylko te płytki spadły i ja powiedziałam, że to w takim razie nie gestoza to odpowiedziała, że nie do końca, bo objawy są takie jak przy gestozie ;/ także w każdej chwili może się pojawić ( i teraz bardzo się tym stresuje. w dodatku jak leżałam w szpitalu to w nocy kobieta jedna rodziła i tak strasznie krzyczała, że ja się przestraszyłam i sama zapytałam na drugi dzień moja gin o cesarskie cięcie...nie powiedziala nie, ale powiedziala ze nie jest mi to potrzebne przy małopłytkowości kurde...nie chce tak wrzeszczeć, nie chce takiego bólu, nie chce żeby mąż to widział, ale chce żeby przy mnie był ogólnie to chyba mnie jakaś depresja dopada oby wszystko było dobrze...chciałabym już zobaczyć mojego, zdrowego silnego synka, który się właśnie strasznie pręży mi w brzuchu waży juz 2,5 kg mój klopsik :* a mąż jeszcze 2 tyg na kursie OSTATNIE i wraca do nas. mam nadzieję, że synek na niego poczeka muuusi
Mikołaj jest dzieckiem donoszonym wg belly!!! hura! daliśmy radę bardzo się z tego powodu cieszę.
właśnie zaczybna się 38 tydzień...to takie dla mnie i dla mojego męża niewiarygodne, że jeszcze w tym miesiącu zobaczymy w końcu naszego pierwszego synka :* juz się nie możemy doczekać.
Wczoraj byłam na kolejnej wizycie u gin, rozwarcie zostało bez zmian, opuchlizna nadal jest ale się wg niej nie pogłębia, mam brać tabletki na małopłytkowość i tak jak do tej pory wszystko inne. Kolejna wizyta 15 lipca
Z moim malutkim syneczkiem wszystko dobrze, waży 2700 gram, czyli nie jest duży. Gin powiedziała, że do porodu bedzie pewnie miał 3200,3300g. Ale wiadomo jak to jest z tym określaniem wagi, a po drugie raz juz też tak miałam, że Mikołaj przez 2 tygodnie przybrał 300g a przez kolejne 600g, więc teraz też to róznie może być. Ale raczej olbrzym z niego nie jest I dobrze. Ciągle się zastanawiam nad tą cesarką, ale chciałabym rodzić jednak naturalnie, lecz znów panicznie boję się tego bólu ehh...
mąż wraca w końcu do domu we wtorek juz się nie możemy doczekać 3 miesiące takiego życia nam wystarczy
Mikołaj jest juz z nami Zrobił wszystkim niespodziankę i urodzil się 10 dni przed terminem. Ważył 3300gram miał 54 cm długości i dostał 10 pkt.
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 lipca 2015, 18:36
No to tak-był czas na opisywanie wszystkiego, co przeżywałam podczas 9 miesięcy z Bąblem w brzuszku a teraz pora na opisanie ostatnich Jego tam chwil
Tak więc:
Rano o około 9 godzinie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Zauważyłam, że papier jest lekko zabarwiony na czerwono, od razu pomyślałam, że odchodzą mi wody ale nie byłam pewna. Wstałam do męża i mu mówię, że chyba odchodzą mi wody. W momencie kiedy to powiedziałam znów poczułam "chluśnięcie". Nie wylatywały jakoś masakrycznie szybko ale czułam, że coś mi leci. Przestraszyłam się, że coś może być nie tak bo to jednak było przed terminem. Zadzwoniłąm więc do mojej ginekolog i jej o tym powiedziałam, stwierdziła, że to pewnie czop śluzowy i mam przyjechać po 15 do niej. No ale ja nie mogłam tak długo czekać w nieświadomości. Bałam się, że cos może się stać maleństwu i zdecydowałam, że pojadę do szpitala. Tak więc, powiedziałam mężowi żeby ogarnął śniadanie a ja poszłam sie wykąpać i "przygotowac". Około 11 pojechaliśmy do szpitala, czułąm bardzo bardzo lekkie skurcze. W szpitalu zanim mnie przyjęli była już 12, załatwiliśmy wszytskie papierkowe sprawy i przyjęto mnie na oddział. Podłączyli mnie pod KTG, przyszedł lekarz, zbadał mnie, sprawdził czy to wody i powiedział, że w takim razie rodzimy nie, nie wpadłam w panikę, jakoś w ogóle nie panikowałam aż się sobie dziwię. Leżałam pod KTG z pół godziny i zaczęłam odczuwać coraz bardziej skurcze ale nie były aż tak bolesne. Później przeniesiono mnie na inne łóżko i zawołano mojego męża, ponieważ powiedziała, że chce żeby był przy porodzie. odłączono mnie do kroplówki (najpierw dostałam antybiotyk na HBS ponieważ nie miałam pobieranego wymazu z pochwy wcześniej) później podłączono oksytocynę, żeby przyśpieszyć poród. Skurcze stawały się coraz silniejsze a mnie podczas ich trwania zatykalo w piersiach. Ulgą była chwila bez skurczu. Chwilę posiedziałam na piłce ale chciałam się na chwilę jeszcze położyć, pozniej położna powiedziała, żebym wróciła jeszcze na piłkę. Niestey nie dałam już rady na nią wrócić. Byłam coraz bardziej zmęczona, skurcze były coraz bardziej bolesne i coraz dłuższe. Do tego już od 8 cm rozwarcia miałąm taką potrzebę parcia, ze nie mogłam tego powstrzymać chociaż bardzo się starałam. Położna zabraniała mi przeć ale ja po prostu nie mogłam tego powstrzymać. W międzyskurczach usypiałam a podczas skurczu byłam w takim amoku, ze pamiętam jak przez mgłę co się działo. W momencie kiedy obniżono dolną część fotela i uniesiono mi nogi na podpórki pomyślalam sobie, że Mały wychodzi i że już niedługo. Do męża ciągle powtarzałam, że będzie dobrze. Cholernie bolały skurcze obniżające dziecko, te parte już mnie tak nie bolały. Nie czułąm momentu przechodzenia główki, wiem że miałam chwilę zwątpienia, bo nie potrafiłam jej wypchnąć, dopiero po czasie załapałam o co chodzi :)niestety nie obyło się bez przecięcia krocza ;/ Nagle poczułam straszną ulgę i Mikołaj wylądował u mnie na brzuchu jest śliczny i ma ciemne dość długie włoski i drobniutką buźkę.
ogółem moge powiedzieć, że poród jest naprawdę wyczerpujący i traci sie naprawdę swiadomosć albo przynajmniej ma się uczucie ostrej fazy ale nie było to dla mnie na szczęście traumatyczne przeżycie i się nie zraziłam do rodzenia, chciaż było naparwde ciężko
-Pierwsze dni zaraz po powrocie ze szpitala nie były dramatyczne, ale też nie były kolorowe. -Mikołaj strasznie dużo czasu spędza "na cycku" i nadal dziamdzia te swoje malutkie paluchy. -Usypia najlepiej przy piersi lub w pozycji "na kangurka"
-niestety dokarmiamy, bo laktatorem z piersi odciagam tylko jakies 20ml mleka ;/ a z butli Mały pociąga nawet 80ml (oczywiscie nacisk ze strony położnych i pediatrów na karmienie piersią tylko i wyłączne ;/ wkurza mnie to, nie są z dzieckiem na codzień i nie wiedzą jak się zachwouje po tym jak się nie naje. Pediatra kazała karmić 24 na dobę, chyba ja pogrzało, robię po swojemu) nie bronie Miśkowi piersi i czesto siedze 2, 3 godziny z nim przy cycku.
-byliśmy u prywatnego pediatry (wredna baba) sprawdziła pępuszek, bo odpadł, zważyła Małego i ogolnie sprawdzila jego stan-powiedziała, że jest naprawdę ładnym dzieckiem i zdrowym a podobno u niej takie słowa usłyszeć to rzadkość.
-miałam momenty,szczegolnie pierwsze dni po szpitalu, że nie miałam już sił i wiszenie Mikołaja tyle godzin na cycku mnie dobijało, ryczałam niewiadomo z jakiego powodu, ale to chyba wahania nastroju ;P
-myślę, że teraz jest już lepiej, trochę się już siebie nauczyliśmy
-mąż pomaga, to najwazniejsze.
-mam problem z jego uszkami, ciagle sie zaginaja ;/ mam nadzieje ze mu tak nie zostaną, bo bedzie wygladał jak goblinek
Mikołaj:
-kikut pępowinowy odpadł 26 lipca
-mam wrażenie, że wiecej się rozgląda, przygląda
-waży 3400gram, czyli ładnie przybiera
-krzyczy...nie!! wrzeszczy przy kąpieli!! nie cierpi się kąpać. kąpiemy co drugi dzień.
Ogólnie nie mogę się doczekać pierwszego, świadomego uśmiechu ja sama czuje się ok, krwawienie połogowe powoli sie pomniejsza, szwy albo się już roztopiły albo zostały ich resztki.
za 3 dni Mikołaj konczy 2 miesiace. czas bardzo szybko mija a ja codziennie obserwuje jak moje dziecko sie rozwija, powieksza swoje horyzonty i rosnie jak na drozdzach. pisze bez zadnych polskich znakow, bo trzymam jedna reka Mikołaja przy piersi.
nie wyobrazam sobie juz, ze Mikołaja mogłoby nie byc. juz sie do niego strasznie przywiazalismy ja i maz. od ostatniego wpisu duzo sie zmienilo. udało nam sie wypracowac plan dnia, podług ktorego podazamy.
rano Mikolaj jeszcze w łózku dostaje ode mnie piers, na lezaco i spiaco. on sobie ssie ja zasypiam on pozniej tez przysypia przy piersi. tak lezymy sobie do 9, 10 czasami przy piersi.gdy wstaniemy, mama je sniadanie z tata a synek znow ssie piers. pozniej dostaje koło 11 mleko modyfikowane i idziemy na dwor, na około 2 godzinki. czasami Mikołaj potrafi pospac po spacerrze nawet do 16 ale z reguły jest tak ze wejscie do domu równa sie pobudka. gdy sie obudzi znow dostaje piers czyli koło 15,16 godz i tak ssie przez godz moze poltorej i dostaje pozniej znow mm, kolo 17 czasem zasypia czasem nie. wlasnie wydaje mi sie ze on w sumie mało spi w dzien, czsami jakby zliczyc wszystkie tzw drzemki 5, 10 minutowe to 2 godz sie uzbieraja.no i czasami budzi sie o 19, pozniej lezy przy cycku do około 21, i dostaje znow na noc mm. zasypia tak kolo 23, zalezy jak jest zmeczony. najdłuzej nie spał do 1. gdy zasnie z reguły przesypia w nocy 5 a nawet 6 godzin. wiec budzi sie okolo 4,5 godz i wtedy przebieram go i klade kolo siebie do lozka do cycka, troche ssie troche pospi i od nowa sie zaczyna dzien.
faajnie miec tak uporzadkowany dzien, bo wiem co i kiedy powinno nasapic. oczywiscie sa odchylenia od normy ale z reguly tak to u nas wyglada.
Mikołaj:
- usmiecha sie juz coraz czesciej swiadomie tez potrafi reagowac na zaczepki lub moj usmiech
- lubi jezdzenie palcem po usteczkach, wtedy najwiecej sie smieje
- wazy juz ponad 5kg i mierzy ponad 62 cm, mowie ponad bo nie jestem pewna ile dokładnie bo ostnio był mierzony i wazony w sierpniu przy szczepieniu 27 sierpnia.
- szczepilismy go szczepionka 5w1
- uwaznie przyglada sie twarzom, przedmiotom
- chrzest 19 wrzesnia
kocham Go! :*
wczoraj Mikołaj skończył 3 miesiące, jak ten czas ucieka...pisze jedna reka i to jeszcze lewa, bo prawa trzymam młodego przy cycu spi, jak sie przebudzi z zamknietymi oczami szuka cycka i znow chwile ssie, pozniej zasypia i tak nam leci czas.ale z karmieniem z piersi niestety jest coraz gorzej, bo Miki chce coraz wiecej jesc a w cyckach coraz mniej. no i z butli dostaje dodatkowo, a wiadomo z butli łatwo leci, wiec czasem cycek jest niedobry. no ale dzis akurat jest dobry. męza nie ma od samego rana, pojechał gdzies grac na zawodach w piłkę, jutro idzie do pracy i znow go nie bedzie. w piatek jedziemy do moich rodzicow na weekend-bedzie to pierwszy weekend Mikulka poza domem. zobaczymy ogolnie dajemy sobie rade, Miki przesypia nadal noce całe wiec jest dobrze. mam nadzieje ze nadal tak bedzie
Mikołaj:
- waga z 9.10.15 6200gram
- szczepienie było 9 pazdziernika
- potrafi zlaczyc raczki w osi ciala, trzyma zabawki, wkłada je sobie do buzi, raczki tez wsadza do buzki
- reaguje bardzo dobrze na umiech, odpowiada usmiechem.
- zaczyna podrywac sie do siadania, trzymany i pociagniety delikatnie za nadgarstki podnosi glowke i ramiona,
-probuje obracac sie z plecow na bok i z brzuszka na bok
Mikołaj ma 5 miesięcy i 5 dni (nie chce mi sie przeliczac na tygodnie już ) Jest cudownym dzieckiem, takim juz prawdziwym, kochanym, łobuzującym czasami niemowlakiem zakochana jestem w tym moim synku. Ale jak każda matka.
Niedługo święta...choinka już ubrana, prezenty kupione. W tym roku jedziemy na Święta do moich rodziców i wracamy w drugie święto. Dziś mój mąż wystroił w lampki dom i wyglada to naprawde imponująco.
Poza tym czas bardzo szybko leci,dzien sklada sie z tych samych czynnosci co zwykle ale to daje mi poczucie bezpieczenstwa ze wiem co jak i kiedy powinno nastąpić. Myślę, że Mikołaj tez woli taki stały rytm dnia. Karmię jeszcze rano, troche w południe i troche wieczorem ale z jednej piersi tylko. Odkąd Mały skonczył 4,5 miesiąca zaczełam rozszerzac mu dietę. Od samego poczatku bardzo lubi jesc, niewazne co mu dam to i tak zje-ciekawe czy tak bedzie zawsze Mój malutki brzdąc
podsumowanie umiejętności i według mnie rozwoju Mikulka:
- waga to pewnie koło 8 kg-miesiac temu na szczepieniu ważył 7100.
- kolejne szczepienie 15 stycznia
- przekrecanie sie z pleców na brzuch-bardzo sprawne, czasami potrafi przekrecic sie tez odwrotnie ale to słabiej mu jeszcze wychodzi.
- śmieje się przepięknie jak sie stroi do niego miny, odpowiada glosnym śmiechem i tak jakby mówił przy tym "lee"
- przekłada bardzo dobrze zabawki z raczki do raczki, ssie takze nogi
- straaaaaasznie glosno pokazuje ze mu sie cos nie podoba piskiem i krzykiem.
-potrafi siedziec z podparciem chociaz jeszcze sie przewraca na boki.
nowy rok, nowe postanowienia, nadzieje, smutki, rozterki-tak to tez nieodlaczna klasyka życia.
Moim głownym postanowieniem noworocznym jest odchudzić się Jestem osobą szczupła ale moja wymarzona sylwetka nie jest tak daleko wię warto sprobowac do niej podążyć, bo jak nie teraz to kiedy. a i tak udalo mi sie juz zaczac realizowac moje postanowienie do idealnej sylwetki bo od poczatku roku bez zadnej diety tylko na ograniczonym jedzeniu schudlam poltora kilograma także waże obecnie jakies 56kg, zalezy kiedy sie zwaze, czasami jest to 55,8 czasami 56,8, takze srednio licze ze 56. moja wymarzona waga to 52 zobaczymy.
Mikołajek:
- ma już 6 miesięcy i 7 dni.
- wazy 8300gram, jest zdrowym, pogodnym, radosnym chłopcem
- potrafi kilka chwil posiedziec bez podtrzymywania go
- je różne potrawy, obiadki, owoce, na razie jeszcze bezmiesne,nauczyl sie tez pic soczki z kubka niekapka
- je w swoim krzesełku już
- czesto sie smieje, ma ulubiony smoczek innego nie chce ssać
- zaczyna powoli mówić i składać sylaby gu-gu
- rozpoznaje dobrze twarze, zbyt nachalny bliski kontakt z osobami obcymi lub dawno niewidzianymi grozi "podkówką"
- przesypia nadal całe noce
-karmie go tylko jeszcze rano i to przez chwile bo nie chce wiecej ssać.
- zmienilismy mleko na następne (2) wypija za zwyczaj 210 ml
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 stycznia 2016, 16:11
Tyle się zminiło, tyle Mały urósł, tyle przez ten czas się nauczył za 3 dni skończy 10 miesięcy
Najpiękniejszym osiągnieciem jest to, że kilka tygodni temu nauczył się mówić ma-ma może nie mówi do mnie tego konkretnie i świadomie ale to i tak miód na moje uszy umie też raczkować, cieszę się bo teraz popierdziela po całym domu na czworaka i umie sie już sam zabawić. Najlepszą zabawa są samochody a konkretnie kołka, ktore się kreca. To jak jest zainteresowany od jakiegos czasu kółkami jest niesamowite, niewazne czy to w zabawkach, czy w samochodach czy maszynach, po prostu uwielbia patrzec na kręcące się koła! potrafi takze naśladować samochód jak jezdzi nim sobie po podłodze Niestety zrobił się czasem uparty i ma swoje humorki, nie cierpi mycia głowy, ubierania/przebierania/przewijania, wrzeszczy jak opętany przy tym. no i znow przypomniało mu się ze umie piszczeć-a myslalam ze juz przeszedl mu ten etap. Mikołaj potrafi tez trzymany pod paszki przejsc kilka krokow na nozkach.
plan dnia wyglada tak: 7/8 pobudka, 9 mleczko, 10/11 spacer, 12.30 obiadek, 14.30 mleczko, 15 spanie, 17.30 mleczko/kaszka lub inny podwieczorek, 20.30 mleczko i spanie. Ze spaniem jest ok, bo jak od poczatku go nauczylismy zasypiania bez noszenia, glaskania itp tak teraz jest nadal, po prostu odkladamy go do lozeczka a on przytula sie do swoich rożków w osłoncei po kilku minutach zasypia bradzo duzo się śmieje, jest kochany
planuję tak jakoś w sieprniu postarac się z mężem o braciszka lub siostrzyczkę dla Mikołajka no zobaczymy
aaa no i moja waga spadła do 53 kilogramów
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 maja 2016, 22:07
Mikołaj ma już 13 miesięcy, jest dużym , ślicznym chłopcem. niestety pierwszy raz nam zachorował i strasznie męczy go katar i ma kaszel, w nocy pojawia sie tez temperatura. Ale byliśmy wczoraj u pani doktor i sprawdziła płucka i oskrzela które na szczęście są czyste.
Mikołaj zaczął chodzić jakies 2tyg przed pierwszymi urodzinkami, teraz to zaczyna już nawet podbiegać potrafi naśladować krowę, kurkę, gąskę, samochód. pokazuje jak wącha się kwiatki (wciąga powietrze tak przez nos) , umie zrobić papa. łatwiej też się z nim porozumieć bo pokazuje palcem co chce.
plan dnia wygląda tak: 7/8 pobudka, potem śniadanie (nie ma konkretnej godziny już), 12 obiad,12.30 spanie,po spaniu je taki obiadek wspolny z nami, 20/20.30 spanie.
nie utrzymujemy juz tak konkretnych godzin jak wtedy kiedy Mikołaj był malutki. ale mniej wiecej plan dnia jest zawsze taki sam, różni się nieznacznie.
moja waga na dziś 51,7 kg
ja to ogólnie chyba popadam w jakąś depresje, mało co mnie cieszy, gadac z nikim tutaj w domu mi sie nie chce, ryczec z byle powodu itp itd....co sie dzieje??