Co do wózków:
Nasz pierwszy 2 w 1 to Espiro Next Manhattan
Na necie bym nie zwróciła na niego uwagi, a na żywo jak go zobaczyłam to mi się strasznie spodobał. Czy jestem zadowolona z wyboru? Bardzo!
Wózek jest 2 w 1. Dokupiliśmy adaptory i osobno fotelik - ponieważ opcja 3 w 1 gdzie dają jakiś tam fotelik mnie nie interesowało. Fotelik nasz to Kiddy Evoluna i-Size. Jest to fotelik z bazą do samochodu rozkładany na stelażu wózka i w samochodzie- genialny jest!!! Jak dla mnie jeden z najlepszych i był to świetny wybór. Ale wracam do wózka. W naszym wózku podoba nam się to, że gondola nie była wielka. Nie chciałam czuć jakbym jezdziła kombajnem;) Taka gondola trochę w stylu wózków Mutsy, czyli taka zgrabna. Materiał z filtrem 50, czyli nie odbarwi sie pod wpływem słońca jak to bywa np w gondolach Quinny... Wyścielenie gondoli można oczywiście odpiąć i prać. Duży kosz na dole- zapinany na zamek, więc jeśli nie chcemy to nie musimy pokazywać naszych zakupów. Duże pompowane koła, regulowana rączka. Super torba do wózka- myslalam, ze będę musiała sobie inną kupić, ale nie było takiej potrzeby, bo ta torba jest wystarczająca- dawałam tam i pampersy i chusteczki, ale też ciuszki na przebranie butelke - często też pojemnik na mm plus pojemnik z wodą. Do torby dodawany jest przenośny przewijak - używałam często jak np przewijałam w galerii i kładam na te plastikowe przebieraki lub do przewijania w samochodzie. Gratis jest też dodawany uchyt na kubek. W gondoli wbudowana jest ukryta moskitiera. Do spacerówki i gondoli dodany jest pokrowiec przeciwdeszczowy i do spacerówki dodany jest też śpiworek na zimę. Tak jak pisałam, wyleciała nam sruba i coś się podziało w stelażu, oddaliśmy na gwarancję - w tydzien naprawili i wszystko super, także fajnie, że nie olewają klientów.
Ale już dłuższy czas myslelismy tez o mniejszej spacerówce, takiej na wypady. Bo spacerówka od Espiro plus stelaz jest większa. A, że w sklepie mówili nam, ze być może naprawa wózka potrwa miesiąc to stwierdziliśmy, że kupujemy.
I tak szukaliśmy, myslałam o Cybex Easy Twist itp. Ale na żywo nie powaliły mnie te wózki.
A w głowie miałam wózek, który juz od dawna mi się podobał. Ten wózek albo się kocha albo nie, ja go pokochałam.
Elodie Details Dots of Fauna.
Na żywo wygląda troszkę inaczej niż w necie. Stelaż jest bardziej miedziany niż złoty. Te kropeczki są w rożnych odcieniach szarości. Wózek jest mega! Jest to parasolka. Najlepsze jest to, że on praktycznie sam jezdzi, jest mega zwrotny i mega łatwy w prowadzeniu. Jednym palcem mozna dosłownie. Bardzo łatwo się składa i rozkłada. Nie jest najmniejszy, bo dość długi po złozeniu, ale i tak mniejszy niz nasza spacerówka espiro. Wózek ma 3 stopnie rozkładania oparcia- pionowo, półleżąco i całkowicie na leżąco. Do tego daszek się mega rozkłada i ochroni przed wiatrem czy słoncem.
Jakie są minusy? To juz kwestia indywidualna. Jak ktoś chce miniaturową spacerówkę, to mozna poszukac czegos mniejszego, lub czegos składanego na kwadrat a nie jak parasolka.
Wygląd- mi się mega podoba, ale ja mam indywidualny, specyficzny gust i moje poczucie estetyki jest specyficznie;))
Za każdy dodatek się płaci dodatkowo, a sam wozek mało nie kosztuje. Parasolkę mozna dokupic- ja nie chcę, bo ten daszek mozna rozsuwać i jest mega duzy. Moskitiera- ja nie uzywałam nigdy, wiec do tego wozka nie dokupie. Przeciwdeszczowy ochraniacz- bierzemy ze spacerówki z espiro, bo pasuje. Pałąk - nie potrzebuje, bo są pasy. A potem jak będzie większa i sama bedzie wchodzic do wózka to tym bardziej pałąk będzie jej przeszkadzał, wiec nie kupuję. Chyba, ze mi sie kiedys odmieni to moze wtedy. Jedyne co, to chcę kupic dodatkową wkładkę do wózka. Tylko nie mogę sie zdecydowac czy kupic w tym samym stylu, czy czarną Zastanawiam się. Wozek przetestowałam i daje radę i ciągle zachwyca mnie to,że tak łatwo się prowadzi. Na razie nie mam torby do tego wozka, a oryginalna jest mega droga...Ale zakładam sobie na rączki moją torebkę i tam wrzucam pampery itp i daje radę)
No to tyle:)
101015 - sklepy Kubus są mi znane;) Tylko bliżej mam je w Bochni i Tranowie;) W Tarnowie właśnie tam kupiliśmy nasz pierwszy wózek;)) A w Bochni np półkoprzewijak:) Tylko sklepy kubuś nie sprzedają Elodie. Dlatego pojechalismy do Kiki czy jakos tak w Sączu;) Bo tam mieli na stanie Cybexa Easy Twist i Elodie - bo chcielismy zobaczyc na żywo;)))
A zapomniałabym o tak ważnej kwestii - wczoraj przebił się pierwszy ząbek - dolna jedynka
Było widać, że idą obydwie, przedwczoraj było leciutko coś wyczuwalne, ale wczoraj już się pojawił a dzisiaj nawet o jakiś milimetr w górę poszedł
Poza tym, że miała takie lekko bielsze dziąsła w tym miejscu i to, że pchała mocno wszystko do buzi i gryzła to w sumie nie było innych oznak. Chwilami odrobinkę się złościła, także musiało ją w danym momencie boleć. Ale nie płakała, noce jak zwykle i nie ma temp ani nic. Także fajnie:)
Przyszły też - dopiero dzisiaj prezenty na dzien babci i dziadka - juz sie nie moge doczekac jak pojade je odebrac z paczkomatu. Jedna fotoksiazka jest dla nas - od pozytywnego testu ciażowego aż do Sylwestra 2018;) 112 stron;) Oczywiscie stron to bym mogła miec milion, wlepiałam te fotki ile się dało, bo tyle ich miałam- wybrałam do fotoksiazki ponad 400zdjęć.
Fotoksiażki dawniej robiłam z wyjazdów, teraz mam trochę w tym zaległosći, musze się zmobilizować.
A dla Sary będę robić jedną w roku albo dwie. W zależnosci ile fotek mi sie skumuluje;) Będzie miała pamiatkę
W jej książeczce z wszystkimi wspomnieniami itp zapisałam o ząbku - w tej ksiażeczke jest karta stomatologiczna i się zaznacza kiedy, który ząbek wyszedł)
Pisałam kiedyś o tym jak allegro i w ogóle poczta/kurierzy nam wszytsko pogmatwali. Już wszysciutko odkręcone. Wczoraj przyszedł z serwisu męża smartwatch i działa super. Huśtawka dla Sary przyszła - i jest szaleństwo. Uwielbia ją, śmieje się i piszczy jak się ją huśta;) Takze mamy hit;)
Czekam jeszcze na warkocz do łóżeczka. Wiem,że wszystko jest zakazane;0 Sara śpi w śpiworku, mamy mini ochraniacz tylko, żeby jej zimno od okna nie leciało (mamy stare okna), ale od niedawna bywa mobilna w nocy, do tego stopnia, że potrafi sie obrucic o 180 stopni. I tak głową przywaliła w szczebelki, że aż się popłakała w nocy, także spróbujemy z warkoczem po całości. Ona jest juz tak silna, że wszystko sobie sciąga z głowy itp, wiec nie powinno byc probemu.
A no i wczoraj 8 miesięcy skończyła;)
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/4a4cf0db7bbd.jpg
Zaczęłam dbać o siebie intelektualnie i fizycznie
Pracuję 5-7 godzin w tygodniu (dzięki pomocy mamy oczywiście, bo inaczej nie byłoby jak)
W tym tyg zaczynam lekcję angielskiego, żeby szlifowac, bo jestem w tym języku bardzo słaba i chcę to naprawić.
Aerobik 2 razy w tyg, potem się leje strumieniami, ale widzę, że moja kondycja jest odrobinkę lepsza.
Najprawdopodobniej będę jeszcze chodzić na zumbę raz w tygodniu, bo też jest o 20, więc mąż będzie w domu i na spokojnie zdążę.
A tak to wieczny chaos- dom, dziecko, sprzątanie, gotowanie i wykradanie tego czasu z doby dla mnie.
Wieczory - czasami póniejsze, bo po aerobiku jestem w domu dopiero 21:30 staram się spędzać z mężem, gadmay, oglądamy serialne na netflixie;)
A potem wykradam jeszcze chwile na czytanie ksiażek.
Powinnam wczesniej chodzić spać, ale książki mocniej mnie przyciągają.
I tak mijają dni.
Musze kupić nosidełko ergonomiczne w końcu, bo ostatnio był bunt na wózek po pewnym czasie i ciężko mi było ją donieść do domu.
Do tego powoli myslę, że na wiosnę jakąś piaskownicę trzeba kupic i zrobić a na lato basenik dmuchany.
A we wrześniu na 10 dni zostanę chyba słomianą mamą... biję się myslami, ale to najlepsze wyjście będzie. Ale o tym innym razem;)
Powiem Wam, że było to chyba ze 2 miesiące a ja nadal mam sprzeczne zdanie - jestem raz na tak raz na nie. Na początku odpowiedz była dla mnie oczywista, ale potem zaczęłam mieć wątpliwości..
Ciekawa jestem jak Wy byście wybrały? Zdecydowałybyście się na samotne macierzyństwo wiedząc jak jest ciężko? Czy jednak nie?
Anemic 9kg i 73cm (byliśmy na szczepieniu, więc pomiary na świeżo;))
Coś się dzieje z moim organizmem - musiała zrezygnować z aerobiku, bo mnie boli. Bolało kolano - ok miałam kiedyś kontuzję, potem zaczęło drugie - stwierdziłam, ze przeciążyłam, często wstaję z podłogi z Sarą na rękach itp. Ale teraz bolą mnie wszystkie kości - nadgarski, ramiona, uda, na plecach. Czuję jakby od wewnątrz kości. I z bólem serca dzisiaj zrezygnowałam z aerobiku...Bo nie chcę pogorszyć. Nie wiem co to, idę do kąpieli się wygrzać.
Zwiększyłam suplelemtację wit.D, żeby się wzmocnić, ale sama nie wiem czy to to.
Czuję jakieś chroniczne niewyspanie, ale szkoda mi chodzić spać wcześnie, chciałabym pospać rano długo, jak za czasów bezdzietnych, ale się nie da.
Sara zasnęła dzisiaj po 17...ciekawe o której ja jutro będę mieć pobudkę.
A z fajnych rzeczy -to sprzedałam trochę ciuczków po Sarze;)Dołożyłam i kupiłam jej nosidełko Tula;)Ucieszyłam się, że komoda troszkę się opróżniła a dzięki temu kupiłam nosidełko:) I jest fajnie;) W chuście próbowałam ją nosić, ale ona nie może mieć skrępowanych rąk i był bunt od maluszka (dobrze, że kupiłam chustę w Lidlu za 19.99 na wyprzedaży, bo planowałam drogą, nową, piękną, ale się powstzymałam). Także chusta będzie na lato służyć jej jako mini hamak;)
A nosidełko super - jest zaciekawiona i da się ją nosić, podejrzewam, że nie jakoś długo, ale będę ją przyzwyczajać Na razie byłyśmy na krótkim spacerku i jest dobrze;) Czyli jest nadzieja:D
Mamy 2 zeby dolne. Ale chyba znowu coś idzie, bo dzisiaj strasznie pchała ręce i jojczała.
A co do inhalatorów, bo mnie parę osób pytało - kilku lekarzy własnie zaczęło kampanię mówienia o tym. Okazuje się, że producenci dodają maski z dziurkami- a są to maski do tlenoterapii, a dając lek dziecku potrzebujemy maski do aerozoloterapiii. Niestety większość lekarzy jest niedouczona w tym temacie, nie chodzą na szkolenia, ale powoli ta wiedza staje się powszechniejsza (tak jak parę lat temu nikt nie wiedział, że po cc czy po naturalnym porodzie warto iść do fizjo). Podawanie leku w maseczce z dziurami powoduje to, że mało co dostaje się tam gdzie powinno. Jeśli inhalujemy samą solą to ok - bo sól nie jest lekiem, ma działanie tylko nawilżające itp, ale jeśli lek to dziury bardzo zmniejszają skuteczność. Sama mam inhalator z dziurami - nie kupowałam, dostałam od mojej mamy, która mi kupiła jak byłam w ciaży. Jak będzie potrzebny to zakleję plasterkami, a moze za jakis czas pomyslę nad zmianą, a może da się dokupić samą maseczkę? Muszę sprawdzić. Na razie nie jest nam potrzebny inhalator i oby tak zostało jak najdłużej. Za jakieś 2 tyg idziemy na szczepienie. Odwlekałam ostatnie 2 bo ciagle ktos w domu był chory i się bałam, że zarazimy małą, ale na szczęście nie złapała nic ani ode mnie, ani od męża, ani od mojego taty, który zaraz po przylocie do PL złapał coś na święta, ani od mojej mamy.
Wiem, że coś jeszcze chciałam napisać, ale zapomniałam, no nic lecę do wanny się wymoczyć, może to pomoże mojemu ciału i moim kościom...
Jeszcze jutro mam wizyte z fizjo, potem mam miec za miesiąc, żeby sprawdzic czy nic się nie zrasta i blizna ładnie pracuje;)
Co do tego mojego pytania to i ja odpowiem.
Pomijam już w tym rozważaniu kwestie finansowe- ale jakbym była sama, musiała dziecko dać do żłobka (u nas są tylko prywatne, nie ma państwowego), musiałabym wrócic do pracy, opłacic rachunki, jedzenie i np spłacac kredyt albo płacić komuś czynsz to bym nie dała rady. Ale nie patrzę finansowo.
Myślę, że jeśli byłabym całkiem sama to bym się nie zdecydowała. Wiem jakiego miałam baby bluesa i myślę, że bez wsparcia skończyłoby się to depresją. T eproblemy z kp, zmęczenie i wykończenie...Tylko wsparcie męża i mamy pomogło mi i dałam radę. Mój mąż też od rana do wieczora w pracy. Ale wieczorem jest się do kogo przytulić czy z kim porozmawiać. Są wspólne weekendy. Nie ejstem sama z tym. Do tego mam świadomość, że jest moja mama i mogę wyjść do fryzjera, może mi zawsze pomóc, mogę coś załatwić czy czasem wyjść do sklepu sama.
Także sama bym nie dała rady. A bez partnera/męża ale ze wsparciem ze strony mamy mojej czy ogólnie rodziców to bym sie zdecydowała. Bo nawet wróciwszy do pracy miałabym świadomość, ze ktoś mi pomoże jak np mam radę do wieczora czy szkolenie. Bo jest ta druga strona- to o czym pisała między innymi Marti- ta radość, spełnienie, duma z dziecka - to jest cudowne.
Powiem Wam, ze jak przeczytałam to pytanie kiedyś to moja pierwsza odpowiedz była : tak, zdecydowałabym się. Może dlatego, że tyle czekałam.. 2,5 roku staran.. No i ja od małego miałam w głowie, że co to będzie jak nie będę mogła mieć dzieci - a to taka przestroga, zeby uważać co się mówi. Ja w 2 klasie uwielbiałam grać w gumę z kolezankami ze szkoły. Czasami w szkole pozwalali, czasami nie. Nasza wychowawczyni nie pozwalała. Kiedys nas zobaczyła pod blokiem grających. I podeszła i nam mówi, że przez granie w gumę dzieci mieć nie będziemy..Tak mi się to wbiło w głowę, ze pamietam to do dziś i te słowa cały czas były ze mną...
Co tam u nas?
Chyba idzie górna jedynka, bo dziecko chwilami nerwowe.
Jak widzę, ze nie ma apetytu i właściwie chce tylko mleko to znak, że ząb idzie.
A i Sara zaczeła ładnie raczkować do przodu - powolutku, widać, że nie jest to łatwe dla niej i kosztuje ją trochę energii. "Idzie" w skupieniu - nóżka, rączka, nóżka rączka.
Mega ją trzeba pilnować, bo wszędzie by wlazła, wszystko rusza i kombinuje.
Zaczęłam jedna lekcje w tyg angielskiego i jest super, cieszę się, bo chciałam to poprawić.
No i 3 aktywność w tygodniu - zumba;) Nie jest łatwo, bo ruchy są szybkie i całe układy skomplikowane, ale powoli się wdrażam:)
W sobotę rozwiązaliśmy pewien problem - a dokladnie mój mąż. Jak przyszło jedno pismo w tygodniu, to myślałam, ze sie załamie i od razu jak my to załatwimy. A tymczasem poszło prosto i jeden problem z głowy a zawsze mnie to martwiło.
Wolałabym żeby tak bezproblemowo rozwiązał się inny problem, który pewnie keidys przyjdzie rozwiazać, no ale jak to mówią "przyjdzie czas bedzie rada". Ten jeden problem tak fajnie się udało załatwić, ze dało mi to powera, że z innymi też damy radę i czasami cos co wydaje się beznadziejne okazuje się zbawienne. To pismo - pomyślałam sobie "no nie, kolejny problem" a tu się okazało, ze nie dość to nie problem, to jeszcze inną sprawę się od razu załatwiło dzięki temu jupiii:)))
W marcu chyba szykuje się nam wyjazd, myśleliśmy, kombinowaliśmy i chyba sie udało:DDD
Już się nie mogę doczekać
A dzisiejsze dzieci i młodzież - co z tego, że lepiej oblsuguja aplikacje na telefonie i szybciej ogarniają komputer, skoro nie potrafia żyć. Chcą więcej i więcej, nowsze i nowsze. A nie doceniają to co mają, nie odceniają rozmowy, spaceru, przytulenia. Nie potrafią zachować się w sklepie, na poczcie, w szkole. Jednak nie będę czytać. Myślę, że intuicja mi więcej podpowie. I może i mówię, czasem, ze moje dziecko jest niegrzeczne, ma gorszy dzień (zęby) i mówię jej "nie wolno" jak robi cos co jest nieodpowiednie np zabieranie psu zabawek, ruszanie sprzętów domowych. Może czasem mówię jej "niepłącz nie masz o co" i przytulam i tłumaczę. A wedle "poradników" nie ma niegrzecznych dzieci, nie mozna mowic "nie płacz" a ja będę, bo wychowuje swoje dziecko intuicyjnie, na fajnego człowieka, który musi znac granice. Mam doświadczenie pedagogiczne, wiem, że musi czuć moje wsparcie. Jeśli dzięki podręcznikom moje dziecko ma byc jak dzisiejsza siedząca przed tv, nie umiejąca się ze sobą kontaktować młodzież to ja podziękuje..
Od 3 dni mamy małą masakrę..Sara wstaje po 5;/ a dokładnie raz 5:40, raz 5:20 i raz 5:00. To nie są moje godziny, szczególnie, ze ostatnio chodzę spać o 1..czasami później. Przetrzymuję ją w ile się da, no ale chodzę jak zombie. A przyczyna jest taka - tzn taka oficjalnie, bo nieoficjalnie to może skok albo zeby, że robi sobie 2 drzemki po max 30 cm co oznacza ze o 17 już nie moze wytrzymac i o 18 zasypia. Czasami zdarza jej sie tak wczesnie zasypiac, ale ostatnimi czasy zasypiała 19-20. I przynajmniej wstawała po 7. Do tego sporo marudzi w dzien.
Za to ruchowo to ostro raczkuje, potrafi przejść do innego pokoju, muszę ją pilnować, psa zaczepia, wszystko rusza. Jedzeniowo ma dni super i średnie, jednego dnia je ok, próbuje różnych smaków - mieszanka tradycyjnego rozszerzania (owoce w formie musu, kaszka, zupka warzywna) + blw - warzywa w słupkach, jabłuszko w słupkach, makaron itp. Bywa bardzo różnie. Czasem je super, czasami odmawia i ma dzien, że głównie mleko i koniec. Nie naciskam, niech je jak chce.
Ostatnimi czasy chętnie mówi "bababababa" i "mamamam", ale nie jets to swiadome jeszcze. Strasznie często śpiewa.. Ostatnio musieliśmy wyjść z kościoła, bo jak ludzie śpiewaja to ok, ale jak ksiądz czyta a ta śpiewa to średnio.. W czwartek byłyśmy na szczepieniu i moje dziecko zrobiło się świadome. Na widok strzykawki zaczęła popłakiwać, wiedziała co się dzieje. Atmosfere mamy super, bo szczepi ją moja przyjaciółka. Z tym to mamy dobrze - pisze jej i mam receptę zaraz do odbioru, umawiam się kiedy mi pasuje- 2-3 terminy w tygodniu do wyboru. Nie dzwonie nawet tylko pisze na messenger;) Jak chcę troche przeciągnąć szczepienie to też nie ma problemu;) No i na wizycie pogadamy, pośmiejemy się itp. No ale było mi Sary strasznie żal,że już rozumie i wie, że ją ukłuje;/
Zaczyna stawać w łóżeczku - codziennie to ćwiczy i już prawie się wyprostowała i stanęła. Także szok z dnia na dzień
Już się wyjazdu doczekać nie mogę, zaczęłam robic research - co jeszcze można zobaczyć, gdzie warto zjeść - I na Helu i w Gdańsku byliśmy we wrześniu, no ale teraz chcemy jeszcze bardziej poznać to miasto. Na Helu wcześniej byłam jako mała dziewczynka i w Jastarni też. A w Gdańsku dodatkowo bylismy 2 lata temu w zimie;) Kocham to miasto
Wkręciłam się w naukę angielskiego i w zumbę! Mimo, że układy są mega trudne! Ale to jest świetne!
Taaaa jak już to taką super i niech rodziców w tournee po świecie zabierze haha;)
Dzisiaj piękna pogoda, to byłysmy na długim spacerze, na poczcie wysłać paczki z ciuszkami i w odwiedzinach u kuzynki:)
Powiem Wam, ze to co się teraz dzieje to dla mnie kosmos. Oczywiście wcześniej każdy postęp cieszył, ale teraz dla mnie jest rewolucja. Sara raczkuje z pomieszczenia do pomieszczenia. Trzeba ciągle mieć ją na oku, bo jak coś ujrzy to zapitala ile ma sił, żeby dotrzeć do danego obiektu. Muszę kontrolować, żeby psu zabawek nie zabierała jak się bawi, żeby miski psa nie ruszała. To jest szok! Ubrania po całym dniu masakra- codziennie sprzątane jest a i tak froteruje wszystkie podłogi i zbiera wszystko.
Apetyt jej wrócił, dzisiaj jadła ze mną...pierogi
No i mamy mega 2 postępy dzisiaj:
1. Z siadu przeszła do raczkowania i z raczkowania do siadu. Wcześniej zaczynała raczkować tylko z pozycji na brzuchu - zbierała nogi i dawaj, a dzisiaj inaczej.
2. Stanęła sama w łóżeczku :OOOO No szok! A jaka zadowolona była. Potem wieczorem jak ją wsadziłam na chwilę, żeby kąpiel ogarnąć to znowu stanęła, po czym było wielkie buch. I nigdy przenigdy nie namawiam do ochraniaczy w łóżeczku, ale nasz warkocz amortyzuje jej te upadki choć trochę. Czasmai uderza głową o szczebelki przy takim upadku, albo jak próbowała wcześniej wstawać, ale mimo to warkocz troche pomaga i ją amortyzuje przy upadku.
Także moja mała dziewczynka robi się nie taka mała już!
A w czwartek będzie 9 miesięcy!
A na koniec fotka z wczoraj - mój kierowca. Halo halo ktoś zamawiał Ubera?
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/aa54d61893c3.jpg
Muszę Wam coś napisać, bo mi właśnie ręce opadają od wieczora do teraz.
Tak jak pisałam, sprzedaję trochę ciuszków. Są i zwyczajne i różne perełki. Turbany, czapeczki, kurtki, body, śpiochy, sukienki itp. Cenowo raczej bardzo nisko.
I tak: Wsytawiłam do sprzedania pakiet śpiochów- 5 par za 15zł. Plus przesyłka jak (8zł). Więc śpiochy wychodzą po 3 zł. 3 pary bawełniane kolorowe, 2 pary ocieplane - w tym jedna para nowa, bo przeoczyłam rozmiar i jak się skapłam, że je mam to Sara już wyrosła. Za te jedne nowe dałam ponad 20zł. No ale stwierdziłam, że ok wystawiam wszystkie za 15zł. No i pisze do mnie babka, że zainteresowana i czy mozliwy odbiór osobisty w Krakowie - mam zaznaczone okolice Krakowa, bo tam mi sugeruje stronka plus jak dam moją miejscowość to nikt ogłoszenia nie widzi praktycznie. No to jej pisze, że na chwilę obecną nie - fakt, ze jakbym jechała po coś do Krk to bym mogła się umówić, ale specjalnie nie będę jechać. Na to kobita pisze, że dziękuje, bo ona przed kupnem musi sprawdzić osobiscie..No ręce mi opadły..Bo ja rozumiem, że jkaby coś za np 40-50zł kupowała, to chce sprawdzić, jasna sprawa. Ale śpiochy za 3zł chce sprawdzać...
Kolejna Pani: Wystawiłam komplet czapeczek - nowych z Reserved - kupiłam, a potem jakoś nie ubrałam, za 8 zł komplet plus przesyłka 5zł. Czapeczki podkreślam- nowe i firmowe, może nie Armani, ale zawsze coś. No i babka to samo, że ona tylko odbiór osobisty. Ja rozumiem to, że jesli jest możliwy odbiór osobisty to spoko i fajnie, ale też np napiszę jej, że ok odbiór w Krakowie ale po drugiej stronie i co? Babka będzie gnała w komunikacji miejskiej godzinę, żeby kupić 2 czapki za 8zł i przyoszczęzić na przesyłce? ALbo jeśli nie ma karty miejskiej to więcej wyjdzie ją bilet w dwie strony niż przesyłka.
No i trzecia dzisiaj - wystawiłam komplet 2 sukienek - przeslicznie - jedną Sara miała na sobie raz i drugą również. Prawie nowe, jedna różowa lniana, druga w kropeczki z Cocodrillo. kOMPLET ZA 12 ZŁ. I znowu pisze babka do mnie, że zainteresowana, ale odbiór osobisty tylko. I jak piszę, że na razie tylko przesyłka to nie chcą.
Ludzie serio będą tracić np godzinę swojego czasu, żeby zaoszczędzić 5 zł.
Wiem, że mogą się bać, że zostaną oszukani, ale jak nawet to zaryzykowałabym te parę złotych, bo tak jak piszę, to zazwyczaj są takie niskie kwoty.
Ostatnio babeczka za 45zł u mnie kupiła rzeczy i się nie bała i od razu wysłała przelew, ja jej paczke wysłałam i zadowolona dostała, dziękowała i super.
A te to wymyślają jak mogą.
Część rzeczy bym nawet po 2 zł posprzedawała, no ale jak dam przesyłkę znowu 5 czy 6 zł to już żadna nie kupi, bo nie dadzą więcej za wysyłkę niż za towar, nie myśląc, że ta rzecz-cena +przesyłka jest i tak warta więcej.
Stwierdzam, że nie mogłabym mieć sklepu, bo nie mam cierpliwości do ludzi. Dać im coś za darmo to i tak będą narzekać... i zapytają czemu nie dopłacimy, zeby wzięli..
Na pocieszenie mąż dosłownie zdobył 2 kurtki dla Sary na jesień - zimę przyszłą w super cenach 29,90 z Zary i dzisiaj przyszły<3 są super
Chciałam się wygadać, nie musicie komentować i mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi;)
Szok!
Prawie tyle co ciąża mniej wiecej;)
Normują się nam pory spania, tzn jak była pełnia to były 4 pobudki, ale dzisiaj znowu tylko jednak tak jak wcześniej. Oby tak zostało - wiem, nadzieja matka głupich;p;p
A i muszę się pochwalić, że wczoraj w parę sekund sam rozwiązał się taki nieduży problem - a tyle o tym myślałam, a tu wyszło jeszcze inaczej i kompletnie bezproblemowo. Gozik -muszę wziąć sobie Twoje rady do serca, bo kolejny raz coś się rozwiazuje bez problemu. A ja sie martwie niepotrzebnie. Może nasze 2 większe problemy też uda się rozwiazać łatwiej niż myślę? Ale to pewnie za jakiś czas. Przyjdzie czas, będzie rada tak? Oby!
A to mój bąk mały, który po popołudniowej przerwie był niemożliwy. Na szczęście już śpi od 19.
Równe 9 miesiecy razem:)
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/abe79fd6cc13.jpg
A tutaj matkę doprowadza do stanu przedzawałowego. Wszędzie, gdzie tylko może, to wstaje..
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/40835197d48d.jpg
I spitala ile się da
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/fa56bbf7ebff.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lutego 2019, 20:34
Wczoraj miałam wizytę u fizjo i dalej pracujemy nad blizną- w sensie takim, żeby każda warstwa była oddzielona, żeby nic się nie zlepiało. Super, że jest taką perfekcjonistką i fajnie mi tę bliznę rozciąga - nie jest to przyjemne, ale do przeżycia. I sama też codziennie pracuję nad nią. W końcowym efekcie ma jej praktycznie nie być widać, bo dobrze przez masaże jest dokrwiona. I fizjo ma córkę miesiąc starszą i mówi mi, że jej nie raczkuje jeszcze, a że moja właśnie taka nieznośna może być od tego, że nabyła nowych umiejętności i to dużo wrażeń dla niej i tak może odreagowywać. Coś w tym jest.
Wczoraj na spacerze słyszała nas cała okolica, tak się złościła i nie chciała zasnąć i musiałam ją część drogi na rękach nieść. 9 kg żywej wagi plus wózek pchać.. Choć i tak wagowo jest ok, bo chłopiec, który się urodził zaraz po Sarze i razem byłyśmy na sali z jego mamą a urodził się i miał chyba 2800 jakoś tak- był malutki a teraz ma uwaga...13kg :0 szok! Nie zazdroszczę noszenia;))
Dzisiaj jest lepiej miałysmy długi spracer ponad 2 godziny. Z przerwą na wizytę u kuzynki na 15 min i w jedną stronę zasnęła i w drugą. Także jest progres.
Powiem Wam, że z rozrzewnieniem wspominam monety, jak kładłam Sarę na macie i mogłam dużo zrobić. Teraz zrobienie obiadu to jest hardcore...serio. Kto jeszcze nie ma raczkująco-wstającego dziecka, ten wspomni moje słowa.. Muszę ją mieć cały czas na oku, raczkuje wszędzie i przy wszystkim chce wstawać a najbardziej - przy szkłanym stoliku na którym jest telewizor(wizja spadającego tv), ...przy krzesłach barowych metalowych (czasami się przewraca i juz mam wzije jak buzią o ten metal uderza), raczkuje do konsoli xbox, do miski z woda psa, żeby się zamoczyc lub do miski z jedzeniem...masakra! Wlazi pod stół i 2 nogi duze od stołu mają taką baierikę kilka cm od ziemi, to przełazi nad tym. W łóżeczku jak się ją włozy to od razu wstaje sobie i chodzi trzymając się szczebelków- to jest przy bocznych to przy przednich szczebelkach.
Jedyne gdzie chwile jest w jendym miejscu to krzesełko do karmienia - ale tot ez tylko chwile i chce wychodzić lub....wstawać na krzesełku...
No i bujaczek - wytrzyma max 5 min.
Matę edukacyjną dzisiaj sprzedałam, bo lezenie i bawienie się zabawkami na pałąkach już od miesiąca jej nie interesuje. Leżała tylko, a dla drugiego dziecka i tak chcę coś innego.
Dzisiaj w akcie desperacji przytargałam do kuchni basen z kulkami- myslałam, że się pobawi a ja szybko obiad zrobię - no tak sekundę sie bawiła a potem znalazła sobie zabawę- wstawanie przy bokach basenu..A ze basen jest piankowy i materiałowy to swoim ciężarem może polecieć razem z basenem jak wstanie...więc mój pomysł to niewypał. Ale mam jeszcze jeden pomysł. Jak mąż wróci z pracy to rozłoży mi łóżeczko turystyczne. I tam będę wkładać zabawki to może tam się pobawi -takie łóżeckzo jak kojec w sumie . A jak będzie wstawać sobie to będzie ok, bo tam bezpiecznie moze sobie stać.
Dzisiaj jadła obiadek przede mną, bo u nas na szybkiego był makaronz sosem z pieczarkami. I raczkuje sobie, a tu nagle widzi, że ja jem to przyraczkowała i mi się trzyma za nogi i podciąga i wstaje...no szogun normalnie.
A tak to odliczam dni do wyjazdu naszego;) Choć nie wiem jak to będzie, ale nastawiam się pozytywnie;)
I czekam też na ten weekend. W sobotę przyjezdza do nas chrzestna Sary:) A w niedziele ją odwozimy do Krk i jedziemy na targi;) Na targach będzie jedna firma u których chcę kupić sukienkę na roczek Sary - tak już o tym myślę) Ba - nawet mam motyw przewodni;)) I ta sukienka będzie idealna, tylko chcę zobaczyć jaką mają rozmiarówkę, myślę, że kupię rozmiar 80, ale chcę sprawdzić żeby nie była bardzo za duża, ale też nie taka na styk. Sara nosi własciwie 74, z Zary niektóre 80. Ale ostatnio jej np kupiłam sweterek na wyprzedazy w Smyku rozmiar 68 i jest idealny, nie za duzy, nie za mały. Ale o urodzinach napiszę moze oddzielny post;) No i na tych targach tez chce zobaczyc firme, która sprzedaje koła do basenu dla takich maluchów, są drogie i chcę zobaczyc czy to w ogóle jest warte swojej ceny, czy ma to sens, czy po prostu na basenie bedzie na moich rękach - o ile się odwazy, bo moja z wodą na dystans;)) choc juz przy kapieli nie płacze, wiec jest ok, ale bite 4 miesiace było ryku. A ja w ciazy na basenach byłam duzo razy, no ale nie wpłyneło to na nią jakos hehe;))
A jeszcze moze napisze perełki sprzedazowe- udało mi się sprzedac poduszke ciążową- nie uzywałam jej za duzo, a była ogromna i zajmowała duzo miejsca, matę, jeszcze wiecej ciuszków. Takz ezostała mi garstka ciuchów. A mój mąż postanowił na olx wystawić bieżnię nieuzywaną, trymer dla psa- dla naszego był za słaby, i 2 odkurzacze - nasz i mamy. Bieznia poszła 30 min po tym jak wystawił i gosciu spod Krakowa po nią przyjechał Trymer też poszedł. Mamy odkurzacz prawie, ale gosciu w koncu zrezygnował przed przyjazdem. I został nasz odkurzacz- duzy odkurzacz wodny piorący. Był ok, ma duzo funkcji np mycie dywanu - choc to takie raczej odswiezenie, duzo koncówek, idelany dla alergików bo wodny. Ale mi sie nie chciało bawic z tą wodą ciągle plus u nas nie ma alergików wiec postanowilismy sprzedac. Nawet filtry wymienilismy, mnóstwo dodatków, oryginalne opakowanie itp. Kosztował nas około 600zł. Wystawilismy za 350 do negocjacji, chcemy za niego jako tako 300zł. I pisze gościu mistrzunio - że da za niego 200zł już z przesyłką do Szczecina :DDDD Ja serio nie mogłabym pracować w handlu, bo jakbym miała kontakt z takimi januszami biznesu to bym oszalała....ja nie wiem czy ludzie rodzą już tacy głupi czy dopiero nabywają tę głupotę za życia?
Dawniej mogłam ją położyć na matę czy bujaczek i tam się pobawiła a ja robiłam obiad. Potem zaczeła wypełzać z maty, ale mimo to to nie było tak szybko, wiec zanim wypełzła sobie to trwało.
Teraz przemieszcza się w parę sekund, a jak upatrzy sobie trasę do rzeczy zakazanej to dodatkowo ją to napędza i raczkuje jakby miała motorek w pupie;p i nawet wiem, kiedy idzie do zakazanej rzeczy, bo z emocji wydaje taki śmieszny odgłos.
Marti - tak, krzesełko czasem pomaga. Dawniej bardziej w nim posiedziała, pobawiła się, poobserwowała mnie. Teraz jak tylko zje to ona chce na podłogę i ciężej mi ją zainteresować w krzesełku.
Akcja kojec-łożeczko turystyczne niewypał. Myślę, że jak zacznie chodzić i się z tym oswoi to może bardziej. Teraz w kolcu bawi się minutę, max 2 minuty i chce wstawać. A, że kojec ma siateczkę to nie ma się czego chwycić i próbuje wstać i się złości i rękami się zsuwa jak po szybie...i ma nerwa i się złości;/ Także na chwilę obecną to nie pomaga. W łóżeczku od razu wstaje i stoi sobie, ale łóżeczko mam w sypialni i nie bede cieżkiego drewnianego łóżeczka do kuchni przenosić...Poza tym chce, zeby pamiętała, ze łóżeczko jest do spania, nie do zabawy.
Dzisiaj usłyszałam "mama" Od dłuższego czasu mówi mamamana, mememe, dadada, bababa. Ale dzisiaj rano leżała koło mnie na łóżku w kokonie, patrzy na mnie i powiedziała "mama" nie wiem czy to już świadomie, pewnie nie do konca no ale doczekałam się 02.03.2019
Ostatnio poza łażeniem po całym domu, gonieniem mnie nawet do łazienki to od wczoraj ulubiona zabawą jest jak np siedze z nią na dywanie czy wykładzinie jest to, ze podchodzi i się wspina na mnie.
Wie też, że jak jest coś zakazanego to jest to coś fascynującego i jak stanowczo mówię "nie wolno" to albo się smieje i robi zakazaną rzecz z premedytacją - np cos zwala itp albo się złości i krzyczy, bo jej nie pozwalam. Także zaczyna się!
Jak jej myję ząbki to chętnie otwiera buzię po czym zaciska dziąsła i mnie gryzie i to mocno!
Noce coraz fajniej Ostatnio standardem jest zasypianie około 19 i spanie do 7:00 z jedną pobudką w okolicy 4 na jedzenie:) Oby tak zostało;) Oczywiście nie zawsze tak jest, ale to juz taki standard. Czasami usnie o 18 i budzi się np 6:30. Czasami ma 2 pobudki na jedzenie, ale też już coraz rzadziej. Ostatnio obudziła się o 23 i do 24 nie chciała spać. Ale ja nie włączyłam światła, wyciszałam ją, w końcu wzięłam do kokonu do łóżka i zasnęła. Generalnie to, że fajnie śpi to nie uważam, że to moja zasługa - po prostu takie dziecko mi się trafiło. Choć wiadomo, ze staram się jej w tym pomagać. Zasypia w kokonie w salonie-tak chce, to jej pozwalam. Gaszę światło w salonie i jest tylko światło od kominka albo jedna lampka wlączona, wyciszam tv albo wyłączam, jestem przy niej, także czuje moją obecność i zasypia. Odczekuje 10 min i ja lub mąż ją przenosimy do łóżeczka do sypialni. Włączamy ledy przy naszym łóżku i szumisia i śpi. Serialne na latopie ogladamy w salonie, bo zauwazylismy, ze jak robilismy to w łóżku to czasem się wybudzała. Potem gasimy swiatło i tez kladziemy sie w sypialni. W miarę cicho to się nie budzi, a czasami ją to wybudzi, ale tak jak pisałam, sporadycznie.
Także noce są całkim całkiem;)
Tylko ja wiecznie zmęczona, chyba zima dała mi w kość. Codziennie po spacerze - średnio 1,5 godz jestem wykonczona, czuję jakbym sił już nie miała. Po aerobiku to samo.Po zumbie też. Budzę się rano i czuję, ze się nie zregenerowałam. Odzywiam sie dobrze, suplementuję wit D. To chyba ta zima.
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 marca 2019, 10:55
Dorwałam się do kompa to piszę. Mam Wam tyle do poowpowiadania i tyle do nadrobienia w Waszych pamietnikach, ze nie wiem kiedy ja sie wyrobie z tym wszystkim.
Chyba podzielę wpis na kilka mniejszych, bo inaczej będzie za długo - będzie wpis co się działo rpzed wyjazdem , na wyjezdzie a dzis napisze o dniu wczorajszym, bo mam nerwa..
No więc wczoraj odwiedziła nas moja ciotka. Ja ją bardzo lubię, ale jest to osoba mocno denerwująca. Nie wiem jak najlepiej to zobrazować, bo z jednej strony super się z nią gada itp a z drugiej ona mówi a potem myśli, albo w ogóle nie myśli co mówi. Nie zastanawia się, że pewnych rzeczy się nie mówi, że coś mozna zostawic dla siebie, że nie każdy chce wszystko słyszeć i że może swoimi słowami zrobić przykrość. Do tego jak czegoś nie rozumie, nie wie to pytanie kieruje tonem oskarzycielskim i druga strona nawet robiąc coś dobrze czuje się w obowiązku tłumaczyć się.
No i akurat się złożyło, że wczoraj miałam kolejną wizytę z fizjoterapeutką na aktywizacji blizny. Polecam wszystkim. Mięsien prosty mi się już zszedł, jeszcze jest tylko minimalny luz w okolocy pępka. Ale my pracujemy nad blizną - masaże, rozciągania, wyciągania jej i dzięki temu nie mam zrostów, wszystkie warstwy są oddzielone i uwaga - blizny juz praktycznie nie widać, bo przez masaże tak jest dokrwiona, że zbladła całkowicie. Także nie tylko rozstęp sprawdzajcie, ale też zapiszcie się na rehabilitację blizny- super sprawa!
No i oczywiscie padło pytanie tonem jakbym spadła z kosmosu - czemu fizjoterapeutka i w ogóle co to jest ta aktywizacja blizny (ton pytania był mniej więcej drwiąco-prześmiewczy). Spokojnie wytłumaczyłam. Oczywiscie pózniej mi sugerowała, ze babka moze ode mnie kasę wyludza, to wytułaczyłam, ze nie kosztuje to majatku, poza tym to ja się chcę umawiać i teraz mamy srednio raz w miesiącu spotkania, bo blizna jest w super formie i kontrolujemy czy nadal nie tworza sie zrosty.
Temat nie podawania dziecku soków już z nia wertowałam, więc choć jednej sprawy nie musiałam tłumaczyć.
Ale poza tym przy każdej sytuacji coś od siebie musiała dodać i tak: moje dziecko będzie mieć chorobę odzwierzęcą (?wtf?), bo mamy psa... No takim tokiem myslenia, to jakies 50% dzieci ma tę chorobę. Choc nawet nie wiem co to... Sara ma czerwony nos więc jest chora. (Tak miała 2 dni czerwony nos, bo nosem przejechała po siatce od kojca i sobie skórę na nosie podrazniła). Mamy za zimno w domu i to jest złe dla dziecka. Fakt, mamy zimnej, ja nie lubię gorąca, męczę się wtedy, ale dla dziecka nizsza temp jest zdrowsza niz zaduch, no ale ona wie lepiej. Sara ma zimne ręce, więc jest jej zimno i będzie mieć chore stawy. Ok ma zimne ręce, ja też mam wiecznie zimne, ale kark ma ciepły, a ze ciągle raczkuje po podłodze a nie mamy ogrzewania podłogowego, to ręce też ma zimne. Dziecko zjada tony bakterii i będzie chore. Zjada hmm no cóż, nie jestem matką, która wygotowuje raz w tygodniu wszystkie dziecięce zabawki. Zabawki leżą na podłodze, Sara je pdonosi, wkłada do buzi. Ale jak dla mnie to normalne, musi miec konktat z jakimis bakteriami, bo inaczej wyjdą jej alergie i faktycznie będzie choroby łapać. Nie da sie trzymać wszystkiego sterylnie. Myję jej rączki, zabawki są czyste, ale czasami leżą na macie czy wykladzinie a ona się nimi bawi i wkłada do buzi...no życie.
I ostatnia uwaga, która mnie wkurzyła najbardziej. Porównuje moje dziecko do dziecka swojej sąsiadki i tekst "No W. jest bardzo silna, bo ona mając rok juz jezdzila na elektrycznym motorku stojąc i wciskajać przycisk, żeby jechał, ale to dlatego, że oni jej mięso dawali wcześniej niz Ty, bo po 4 miesięcu od razu no i jej słodycze dają, no w sumie W. waży dużo i ma nadwagę, ale jest super silna".
Gotowało się we mnie. Nienawidzę porównywania dzieci, bo każde dziecko robiw szystko w swoim czasie.
A najbardziej wkurza mnie to, że porównuje mój sposób wychowania do wychowania laski, która urodziła w wieku 15 lat dziecko - całą ciążę ukryła, dostała bóle i brat zadzwonił po pogotowie (nie wiedząc co się dzieje), matka w pracy się dowiedziała, ze córka w szpitalu to do niej pojechała i nagle szok, bo córka na porodówce...takze taki klasyk. I wkurza mnie to, że mi za kazdym razem patrzy czy Sara dobrze je, bo uważa, że zrobiłam jej krzywdę nie dając jej normalnego jedzenia po 4 miesiącu. Nosz kur%^&* mać! Tak mnie to denerwuje. Laska jak chciała, to mogła i po miesiącu dać dziecku rosołu i czekoladę. Jakby była ogarnięta i by poczytała to by wiedziała, że się tego nie zaleca i czemu się nie zaleca. A tylko w niektórych przypadkach rozszerza sie wczesniej jak np dziecko ma wysoki niedobór żelaza itp. Pomijam już fakt, że laska dziecko wsadza do chodzikła..no litości, internet serio nie boli i można poczytać o szkodliwości chodzika. Chodzik ma jeden plus- rodzic wsadzi dziecko i ma dziecko z głowy, bo sobie dziecko jezdzi i niczego nie wezmie ani nie zrzuci, wiec rodzic ma chwile spokoju i obiad moze zrobic. To jest jeden plus. Dlatego denerwuje mnie to, ze porównuje mi dziecko i sposób wychowywania do laski, która nawet się nie pofatygowała, żeby trochę poczytać.
Poza tym ja mam tak, że nawet jak ktos robi największe głupoty to zazwyczaj przewróce w głębi mojej duszy oczami i nie komentuje, bo po co. Dajesz dziecku półrocznemu czekolade, no to dawaj, 4 letnie dziecko z pampersem - no twój problem, 3-letnie dziecko ze smoczkiem - zapisz sie do ortodonty, ale jak chcesz to niech dziecko chodzi ze smoczkiem i do podstawówki. Dziwi mnie to, ale nie robi wrażenia. Czasami jest to brak wiedzy, czasami ignorancja, a czasami wygoda.
Ja tez nie ejstem idealna (czytaj o tych bakteriach na zabawkach), ale staram się w miarę nie szkodzić i aktualizować swoją wiedze - nie czytam opasłych książek, ale sprawdzone artykuły z internetu tak.
Nie prównuje moje dziecka, daje mu czas i chciałabym zeby inni też dali. Wkurza mnie to, że ciagle slysze- ooo zaraz zacznie chodzić. Bo raczkuje z prędkością światła, w łóżeckzu od razu wstaje, trzyma się barierki jedną ręką i kombinuje, albo trzyma się dwoma i chodzi w łożeczku trzymając się.
Do tego od razu napiszę, że łóżeczko turytyczne jednak się przydaje - na wyjezdzie Sara nauczyła się w nim wstawać, bo wcześniej nie dała rady a teraz wykombinowała jak to zrobic bez szczebelków i teraz stoi sobie, siada i sie bawi i za chwile znowu wstaje i tak dalej i dzięki temu mogę zrobic szybki obiad. Aaa no i z tym chodzeniem - mi sie wydaje, ze ona wcale tak szybko chodzic nie bedzie i niech robi to wtedy kiedy bedzie chciala i nie mam presji ani oczekiwać. Dlatego wkurzają mnie teksty- ze już zaraz zacznie chodzić.
No to tyle, wylałam swoją gorycz a raczej wnerw, bo nic mnie tak nie wkurza, jak dawanie wiecznie uwag, kiedy się o nie nie proszę....i to jeszcze w takim oskarzycielskim tonie wrrr
W chaosie pisałam i zapomniałam dodać co jeszcze zdiagnozowała:
- krzywo wkładam dziecko do wózka
- nie ubieram dziecku rękawiczek (Sara nienawidzi i całą zimę miała może ze 3 razy tylko. Jak cos to wkladam jej rączki do śpiworka albo ma na zewnątrz, trudno. Ale wczoraj nie było mrozu ani nic i rękawiczki nie były potrzebne
-źle kąpię! Bo na końcu myję główkę a powinnam na początku...:DD
A no i Sara ma według niej zaburzenia emocjonalne, bo jak jest wśród ludzi i ktos nagle zacznie śmiać się na głos, to ona zaczyna płakać. Moze to nie jest typowe, ale moim zdaniem zwyczajnie nie rozumie co się dzieje i tak reaguje. Ale według ciotki to kolejna przypadłość
Także ten... zapowiedziałam mamie,że w najblizszym czasie nie chcę ciotki widzieć, bo muszę sobie odpocząć.
Jak sie Sara urodziła to też była a wtedy np według niej źle zmieniałam pampersa i że nie karmiłam piersią tylko odciągałam mleko to nie zbudowałam więzi z dzieckiem.
Ona wykarmiła 3 dzieci i ja sie pytam gdzie ta więź:
-córka rozwódka z 2 dzieci wyprowadziła się od niej
-syn stary kawaler z mega problemem alkoholowym pomieszkuje to tu to tam
-syn najmlodszy z "dziecinnym hobby", cały pokój ma w plakatach, figurkach bohaterów z seriali i ogromnym zamkiem harrego pottera na środku pokoju z klocków i z puzzli 3d. Lat 26, dziewczyny brak.
Wzorem do naśladowania jest moja chrzestna- wychowała 4 synów na świetnych facetów. Każdy zaradny, jedni pracują, inni studiują. Bez nałogów, z mega kulturą i ogarnięci życiowo. Najstarszy jest chrzestnym Sary:) i bierze ślub niedługo:) To jest dla mnie wzór - moja matka chrzestna i to jak wychowała synów i rady od niej są jak złoto - tylko, że ona ich nie daje bez pytania, nie wtrąca się.
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 marca 2019, 23:10
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 marca 2019, 23:10
Piękne te wóżki ! Zwłaszcza Elodie :) My ndal korzystamy ze spcerówki Tutka Trido, a teraz kupię zamiast lekkiej spacerówki wózek rok po roku ;) Co do Twojego komentarza - j też tego nei planowałam, ale cieszę się, że tak wyszło :) Ominął mnie ten cąły stres w związku z leczeniem, testowaniem itd :)
Piękne te wóżki ! Zwłaszcza Elodie :) My ndal korzystamy ze spcerówki Tutka Trido, a teraz kupię zamiast lekkiej spacerówki wózek rok po roku ;) Co do Twojego komentarza - j też tego nei planowałam, ale cieszę się, że tak wyszło :) Ominął mnie ten cąły stres w związku z leczeniem, testowaniem itd :)
Jeśli stelaż jest bardziej miedziany tak jak piszesz to bardzo ładny wózek. To mój jest mega żarłokiem w porównaniu z twoją córką. Je 130 z palcem w nosie a i 170 wsunie. Ciężko mi określić ile faktycznie potrzebuje i czy go nie przekarmiam. Kiedyś zaciskał usta jak był pełen a teraz jedzenia nigdy nie odmawia. Dlaczego nie polecasz wcześniej rozszerzać diety? Jeśli dobrze pamiętam to ty jednak roSErzalas po 4 miesiącu. Zagęszczam mleko nutritonem , pediatra mówiła że mogę jeszcze kleikiem jeśli tak wolę ale wybrałam nutriton. Nie wiem czy to dobry wybór bo okazuje się że muszę czekać 7min przed podaniem mleka. A to dużo. Zwłaszcza w nocy. Tak, jest żołnierzem.
Jeśli stelaż jest bardziej miedziany tak jak piszesz to bardzo ładny wózek. To mój jest mega żarłokiem w porównaniu z twoją córką. Je 130 z palcem w nosie a i 170 wsunie. Ciężko mi określić ile faktycznie potrzebuje i czy go nie przekarmiam. Kiedyś zaciskał usta jak był pełen a teraz jedzenia nigdy nie odmawia. Dlaczego nie polecasz wcześniej rozszerzać diety? Jeśli dobrze pamiętam to ty jednak roSErzalas po 4 miesiącu. Zagęszczam mleko nutritonem , pediatra mówiła że mogę jeszcze kleikiem jeśli tak wolę ale wybrałam nutriton. Nie wiem czy to dobry wybór bo okazuje się że muszę czekać 7min przed podaniem mleka. A to dużo. Zwłaszcza w nocy. Tak, jest żołnierzem.