Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe My little chicken and me.
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4
WSTĘP
My little chicken and me.
O mnie: Szczesliwa. Tak poprostu.
Moja ciąża: Jest planowanym zaskoczeniem, oraz wielką radością.
Chciałabym być mamą: Mamą ktora nauczy syna jak być uczciwym, ale takze mądrym mężczyzną. Która udowodni jemu jak wiele talentów posiada, która zapozna go ze sztuką i nauczy go kochać przyrodę i podróże. Mamą która ceni rozmowę ponad agresje, ktora pokaże mu jak cieszyć sie z tych wszystkich małych rzeczy. Mamą ktora mimo wszystko pozwoli mu być dzieckiem i robic rzeczy ktore wszystkie dzieci kochają- od gier komputerowych po zabawy na placu zabaw. Mamą ktora będzie jego najlepszą przyjaciółką.
Moje emocje: Strach- to przeważająca emocja, zaraz po szczęściu i radości.
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

4 września 2015, 22:08

4tydz., 2d.

Tak wiec mysle,ze jestem "zarobaczkowana" :) aż trudno mi w to uwierzyć,ze w koncu sie udało i to bez żadnej interwencji lekarzy. Byłam pewna,ze mam jakis większy problem z płodnością, ale życie po raz kolejny udowodniło mi, ze sie mylę. Tym razem jednak wcale nie czuje sie zawiedziona. Zganicie mnie pewnie za to co teraz napisze, ale naprawde mysle, ze moim lekarstwem na zajście w ciaze były...papierosy. Zaczelam palić od zeszłej miesiączki, nie dawałam sobie rady ze stresem. Dzieki nim przestałam sie denerwować każda drobnostką, co wpłynęło bardzo pozytywnie na moj związek z K. oraz na moje samopoczucie. Naprawde poczułam sie szczesliwa :) oczywiście odstawiłam je jak tylko zobaczyłam tą moją cienio-krechę. Co do cienio-kreseczek to powtórzyłam test rano i oto rezultat:

73babe3a0c011458med.jpg

Swoją drogą wierzycie,ze inne kobiety mogą "wyczuć" czyjaś ciaze? Bo moja teściowa od paru dni ciagle podsuwa mi jedzenie pod nos (co nigdy wczesniej jej sie nie zdarzyło), a jakos tydzien po owulacji zapytała: - Wszystko u ciebie w poządku? Bo jakaś taka ostatnio jestes...-

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 września 2015, 22:18

5 września 2015, 12:38

4 tydz., 3 d.

Robaczek taki malutki, a już spać nie daje. Wczoraj i dzisiaj pobudka o 5:30...

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 września 2015, 14:32

7 września 2015, 01:58

4 tydz., 4d.

DO MOJEGO ROBACZKA.

Witam Cię moje maleństwo, tu Twoja mama. W chwili obecnej masz dopiero dwa tygodnie i jestes tak duzy jak ziarenko maku. Jestes jak paproszek, ktorego za nic w świecie nie chciałabym stracić. Dzisiaj po raz pierwszy poczolam strach, ze mogłoby Cie nie być...
Dzisiaj również powiedziałam Twojemu tacie o tym, ze istniejesz. Nie zdziwił sie. Mysle,ze sie domyślał. Widzę jednak jego ekscytacje. Chciał przekazać wszystkim dobre nowiny juz dzisiaj, ale zabroniłam mu. Chce być najpierw pewna,ze wszystko u Ciebie w porządku. Wizytę planuje juz za pare dni :) a do tego czasu rośnie zdrowo moj mały robaku, a ja, tak jak obiecałam, zawsze bede przy Tobie <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 września 2015, 02:05

7 września 2015, 02:06

2e52653e4f3b461emed.jpg

A oto testy ktorymi pochwalilam sie mężowi wskakując na niego i budząc go brutalnie o 5:30 :D

8 września 2015, 15:35

4 tydz.,6 dz.

- Rany! Czym żeś sie tak wypsikal?!- powiedziałam machając ręka przed nosem.
- Ja? Niczym...- powiedział Mąż wciągając na siebie świeżo wyprane spodnie.
- No jak to niczym jak oddychać normalnie sie nie da?!- otworzyłam z rozmachem okno na oścież.
- Nie, serio niczym sie nie posikałem. I w sumie to niczego nie czuje...-
- Jak możesz nie czuć skoro tak mocno pachnie? Chwilka.... Skądś znam ten zapach.... To... Płyn do prania!-

to chyba wlasnie ten mityczny super-psi węch o ktorym wszyscy opowiadają :)

11 września 2015, 01:53

5 tydz., 1 dz.

Dzisiaj robaczek prawdopodobnie wyglada jak prawdziwy robaczek i jest wielkości całej jednej pestki słonecznika! Ha! Taki wielkolud z tego kogosia!
Lepiej podejrze go juz w środę (przynajmniej taka mam nadzieje).

A teraz trochę marudzenia:

Wkurzyły mnie w sumie trzy sprawy.

Sprawa nr 1.- Moja tegoroczna wizyta w Polsce.
Pół roku kolekcjonowania dokumentów, załatwiania dodatkowych "formalności" w stu rożnych urzędach, opłacenie zdecydowanie zbyt wysokiej opłaty, stresowanie sie ponad normę aż w koncu otrzymanie 2 letniej (!!!) przepustki, tylko po to by w koncu zobaczyć sie z rodzicami... A co moj mąż na to?
- Teraz to możesz o tym zapomnieć. Bedziemy mieli o wiele większe wydatki w bliskiej przyszłości.- Pewnie ma racje, ale od jakiegos tam czasu zbieram skrupulatnie kazdy swój "zaskórniaczek" wiec funduszem na wyjazd do polski aktualnie dysponuje.
- W takim razie sama polecę, wiec zaoszczędzimy trochę.-
- A nie jest przypadkiem tak,ze nie mozna latać w czasie ciazy?- zaskoczył mnie nowym argumentem. Moze ma racje, ale obiecałam im, ze przylece jeszcze w tym roku... No i złożyłam jeszcze jedna obietnice... Dawno temu obiecałam mamie,ze gdy bede w ciazy, to zabiorę ją na jedna z wizyt u lekarza... No i jak tu z tego wszystkiego wybrnąć?
- Nie stresuj sie. Pragnęłaś tej ciazy, a teraz zamiast sie cieszyć to sie zamartwiasz...-
Zobaczymy co lekarz powie... Moze rodzice sami zaproponują: "nie przylatuj...?" Boże, to złamie im serca...

Sprawa nr 2. Jeden z moich "super-szefów".
Ostatnio pracy tyle,ze nie wiadomo w co ręce włożyć. "Szefowie" przyzwyczajeni,ze głupia Gośka zawsze weźmie dodatkowe zadania za ekstra pieniądze, juz nawet nie pytają czy chce, tylko zapisują mi te zadania na mojej praco-liście. Wczoraj wykończona, z klujacym brzuchem we wszystkich możliwych miejscach poprostu wybuchnelam płaczem. Ale nie przy szefie, dopiero jak ten dziad sobie poszedł.
A póki sobie poszedł:
-Goska, zrobisz jeszcze to i tamto?-
- Ale ja dzisiaj nie mam siły nic a nic...-
- Oj zrobisz, nie przesadzaj.-
Wkurzylam sie tak bardzo,ze na drugi dzien wkroczyłam do jego gabinetu, zamknęłam drzwi i wyjaśniłam mu co jest przyczyna mojego zmęczenia i,ze naprawde nie mam zamiaru teraz brac żadnej dodatkowej roboty. A co ten warchlak na to odpowiedział?!
-Mysle,ze ta praca jest za ciężka dla kobiet w twoim stanie... Moze rozejrzyj sie za czymś innym...?- A takiego wała! Nie po to pracuje w tym godnym pozalowania hotelu aż tyle czasu, by teraz nie moc korzystać z przywilejów ktore mi przysługują! A niech tylko spróbują mnie zwolnić! Moj adwokat juz zaciera rączki :D

Sprawa nr.3 - Wkurzająca szmata-małolata!
Ktora niegdyś była moja przyjaciółka, ale dostała awans. Nie należę juz do grupy społecznej na jej poziomie. O niej nie bede długo pisała. W każdym bądź razie wkurzyła mnie tak mocno,ze aż brzuch mnie rozbolał i nawet teraz boli jak tylko sobie przypominam.

Podsumowując, to nie był dzien zaliczany do najbardziej udanych.... Ale wróciłam do domu, mąż mocno przytuli, teściowa zrobiła obiad i przypomniałam sobie, ze przeciez to wszystko nie ważne, bo najważniejsza dla mnie sprawa rośnie gdzieś tam pod moim sercem i jest juz taka duza jak pestka słonecznika :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 września 2015, 02:02

15 września 2015, 01:20

5 tydz.,5 dz.

Leżę. Nie mam mocy ręki podnieść, mimo tego podnioszę ją tak długo, jak długo maliny są w pudełeczku. - "Ktos kto wymyślił maliny był normalnie Bogiem!"- zazartowalam. Nie mam siły... Zasypiam...

Ta praca jest zdecydowanie nieprzychylna kobiecie w ciazy i mimo,ze czuje sie wyśmienicie, ze mam full energii i doskonały humor, to po paru dobrych godzinach takiego "zapierdolu" brzuch juz ostro daje sie we znaki. Nie chce stracić mojego robaczka. Nie przez tą prace. Na szczescie wizyta u lekarza juz pojutrze (YEEEEEEEYYYY!!!) wiec jesli tylko wszystko będzie dobrze to poproszę o zaświadczenie i rozpoczynam oficjalne bycie zaciążoną :) jesli jednak nie wszystko będzie dobrze, to wrócę do pracy z podwiniętym ogonem, udając,ze nic sie nie stało... A póki co chyba wezmę jutro wolne na zawołanie...

Odniosłam dzisiaj wielki malutki sukces - przyznali mi ubezpieczenie! :) Tutaj gdzie mieszkam ubezpieczenia zdrowotne to tragedia. Bez ubezpieczenia nie wyplacilabym sie do końca życia (porod naturalny: $30,000, cesarka: $50,000 - ja prawdopodobnie bede zmuszona skorzystać z drugiego pakietu). Tak wiec moze to znak,ze wszystko będzie dobrze?

A oto moje pierwsze inwestycje ciążowe:

de32e131a1c0d18fmed.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 września 2015, 01:27

17 września 2015, 04:06

6 tydz.

Złaaaaaaaaaa!!!! Złłłłłaaaaaaaaaaa!!!!! No ależ jestem złłłłłaaaaaaaaa!!!! Był plan i wszystko szło zgodnie z planem: nieco wczesna pobudka, prysznic, włoski, makijaż, autobus, metro x2 i 15 minutowy spacerek. Dotarli na miejsce, przytulna poczekalnia, miła pani recepcjonistka podaje tabliczkę z dokumentami do wypełnienia.
- Posiada pani kartę ubezpieczyciela?-
- Niestety jeszcze nie została wydana, ale dwa dni temu moje ubezpieczenie zostało aktywowane. Czy istniałaby możliwość przyjęcia mnie bez niniejszej karty?-
- Jasne. Proszę podać swój SSN.-
- 636373873625252-
- Niestety, system Pani nie znalazł...-
- Jak to? Przeciez moje ubezpieczenie zostało aktywowane! No niech pani tylko spojży!- popycham jej pod nos telefon ze zdjęciem mojej akceptacji.
- Niestety nic dla pani nie mogę zrobic...- dziewczyna naprawde wydaje sie być zmieszana.
- To moze zapłacę gotówka?-
- Istnieje taka możliwość, ale za pierwszą wizytę będzie zmuszona Pani zapłacić ok $1000...-
- $1000??? O rany... A gdyby pani doktor tylko sprawdziła, czy dzieciątko jest i czy dobrze sie rozwija, żebym tylko sie tak nie martwiła...?- powiedziałam prawie błagalnym tonem. - Moje koleżanki robiły podobnie i płaciły tylko $300...- dziewczyna wykręca numer pani doktor, powtarza pare razy tak-tak-ależ oczywiście i odkłada słuchawkę.
- Pani doktor nie wyraża zgody... Bardzo mi przykro...-
Wychodzę i prawie płacze. Mam ochotę wykrzyknąć: "Jeb**a Ameryka!" ale brak mi odwagi. Wykręcam numer do ubezpieczyciela: -"szacowany czas oczekiwania na operatora: 45 minut."- Po 39 sie rozliczyłam...

-Mam pomysł!- krzyczę do meża. - chodźmy kupić jeden z tych testów-sikańcow ktore pokazują w ktorym tygodniu ciazy jestes! Moze to nas trochę uspokoi!- niestety ŻADEN z pobliskich sklepów tego testu nie posiadał... Wydaje mi sie,ze cos lub ktos definitywnie nie chce bym tam teraz zaglądała. Mysle,ze los szykuje nam niespodziankę. Mam tylko nadzieje,ze pozytywna...

Po całym tym dniu pełnym porażek stwierdziliśmy,ze zasięgniemy pomocy u osoby ktora dosłownie wszystko potrafi załatwić tylko za pomocą telefonu i artykulacji głosu - mojej teściowej. Tylko jak jej o tym powiedzieć? Tak sie składa,ze wczoraj miała urodziny o których zapomnieliśmy (ups!) wiec daliśmy jej prezent, kartkę urodzinowa i dodatkowo mała kartkę z malutkimi lewkami i tygrysami i wielkim napisem PEEK-A-BOO! A w środku: "ktos zupełnie nowy jest juz w drodze". Ucieszyła sie jak głupia :) z czego bardzo sie cieszę. Juz chciała biegnąć odmalować pokój, juz nawet imiona wybierała! Zwariowała kobieta zupełnie. Pozniej musieliśmy powiedzieć reszcie Jego rodzinie (bo skoro matka wie to reszta sie obrazi), Jego kolegom (bo przeciez beda sie pytali czemu dzisiaj wziął wolne) i sąsiadom (no bo nie wypada,zeby nie wiedzieli). Musze w takim razie powiedzieć moim rodzicom, bo głupio by było gdyby tylko oni nie wiedzieli... Ale zrobie to w sobotę, bo wtedy wszyscy mamy wolne wiec porozmawiamy na skype. Tak wiec wszyscy wiedzą, tylko ja tak naprawde nie wiem... Mam tylko nadzieje, ze u robaka wszystko w poządku...

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 września 2015, 00:38

18 września 2015, 03:26

6 tydz., 1 dz.

- A Ty co? Nie rozmawiasz dzisiaj ze mną?-
- Nie! Nie chce Cie dzisiaj nawet oglądać!-
- A coja takiego zrobiłem?-
- Cały dzien prosiłam Cie abyś mi kupił jogurty brzoskwiniowe,a ty co??? Nie kupiłeś!!!-
- Bo widziałem,ze w lodówce masz jeszcze duzo jogurtów...-
- Ale nie mam brzoskwiniowych!!!! Czemu tak trudno ci zrozumieć,ze ja chce brzoskwiniowe???!!!-

Pięć minut pozniej.

- Nadal jestes na mnie zła?-
- Nie jestem na ciebie zła.- odpowiedziałam twardo.
- Nawrzeszczałaś na mnie, bo nie kupiłem ci jogurtów brzoskwiniowych...-
- Wiesz, teraz gdy to mówisz to brzmi to nawet zabawnie...- powiedziałam powstrzymując śmiech.
- Teraz ciebie to śmieszy, co?- powiedział udając,ze został urażony. - A ty co teraz? Nie mów,ze będziesz płakała!-
- No bo ja tak na ciebie naskoczylam z tymi jogurtami, a to przeciez takie nie ważne... Przeciez mogę zjeść inny jogurt...- i wybuchnelam płaczem na dobre.
- Dziewczyno, ja przy tobie zupełnie zwariuje. Chociaż szczerze mówiąc jeden wariat w domu wystarczy. -

Co sie do cholery ze mną dzieje???

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 września 2015, 00:38

21 września 2015, 01:11

6 tydz., 4 dz.

Nie wiem czy moj robaczek zdaje sobie sprawę,ze co prawda jest maleńkim dzieciątkiem, ale do dzieciaczka mu jeszcze daleko... I mimo tego,ze jest dopiero taki malutki jak zielony groszek, to juz domaga sie jedzenia równo co dwie godziny! A jak nie to wykręca mamie flaki we wszystkie strony! Wredne dziecię! Noce to dla mnie koszmar. Budzę sie, targana mdlosciami, trzęsąca sie cała i skrajnie osłabiona, ze podróż do toalety jest nijako ryzykiem roztrzaskania głowy o kant zlewu... "Chciałaś być mamą, to masz"- podsumowywuje przyszła babcia. Moja rodzina słynie z dobitnej szczerości.

Zastanawiajace są tez moje zachcianki. Mam ochotę na wszystko co pomidorowe, na sałatki, ogórki i owoce! Na jajka! Na jajka z pomidorami, sałatkami, ogórkami i owocami! O rany! Na żółty serek! Na swierzy chlebek! Martwi mnie jednak zupełny brak ochoty na mięcho... Moze stanę sie ciążową wegetarianką? :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 września 2015, 00:39

25 września 2015, 01:53

7 tydz.,1 dz.

6998a2d117aad957med.jpg

Stracha sie najadłam dzisiaj. Odkryłam świetne lekarstwo na moje mdłości: zimne mleko! I tak sobie to mleko pomijałam wczoraj wieczorem i przez noc, po każdej podróży do łazienki i rano obudziłam sie z minimalnymi mdlosciami :) mysle sobie: "Super! Takie proste a takie efektywne!". Ale oczywiście mózg Gośki nie moze być zwykłym mózgiem, wiec zaczyna rozkminiać: "Hmmm.... Brzuch mnie jakos dzisiaj boli... I mdłości przeszły... a cycki...(w tym momencie chwyt za jednego cyca, chwyt za drugiego)... nie bolą!!!! To napewno juz koniec! To na pewno juz po wszystkim!" - i tu niekontrolowany ryk. Zawsze byłam raczej opanowana, ale teraz to histeria na całego! Moze to przez brak seksu? ;)

26 września 2015, 02:41

7 tydz., 2 dz.

Tęskniłam za mdlosciami, no to mam. Calutki dzien mnie meczyly, dopóki nie przypomniałam sobie o mleku. Mleko zdecydowanie pomaga. Polecam.

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 września 2015, 00:36

29 września 2015, 00:45

7 tydz., 5 dz.

Autentyczna rozmowa z moją mamuśką:

- Ojciec mowi,ze to będzie chłopak.-
- Powiedz w takim razie ojcu, ze nic z tego bo to dziewczynka.-
- Nie ma takiej opcji. My chcemy chłopaka, wiec to będzie chłopak.-
- Jak to będzie chłopak to zapakuje go w kartonik i prześle go do was na wychowanie.-
- No i bardzo dobrze! Wykarmimy go, wybawimy i nazwiemy go Łesli!035.gif-

Rany, jak ja kocham tych moich staruszków.

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 września 2015, 00:48

30 września 2015, 20:48

8 tydz.

Cóż za cudowny dzien dzisiaj mamy :) i pomimo chmur i deszczu i moich upierdliwych mdlosci, uśmiech mi nie schodzi z buzi! Chcecie poznac powód mojej radości? A oto on:

eba298cbdca73592med.jpg

Jak dla mnie, to wyglada jakby sobie leżało robaczysko na boczku, odwrócone pleckami :) a serduszko! O rany, cóż to było za pikanie! Gnalo jak szalone! Niesamowite jest posiadać dwa serca <3 <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 października 2015, 01:49

2 października 2015, 02:12

8 tydz.,1 dz.

"Witamy :) Jestesmy juz wielkości malinki! Czyli rośniemy jak na drożdżach! Ja i w sumie mama trochę tez:

b1f70cd89200efebmed.jpg
7ad30cc3c0d6044emed.jpg

Podobno potrafię juz pływać i mam rączki i nóżki i wogole wszystko, co maluszek miec powinien. Co prawda nie jestem jeszcze taki piekny, ale jak na małego robaka to i tak nieźle :) "


A ja mam dzisiaj przypływ energii. Postanowiłam wykorzystać go w pełni i zaraz po pracy zrobiłam pranie, mega dobry obiad, wyciągnęłam swetry na zimę i przyszykowałam do prania... No jednym słowem wszystko co sobie zaplanowałam. Marzy mi sie taka kurteczka jesienna ze sznurkiem w talii i kapturkiem, ale nie wiem gdzie szukać. Ostatnie poszukiwania zakończyły sie zakupem mega grubego sweterka, bluzeczki, butów i legginsów, wiec nie chce ryzykować kolejnych poszukiwań :)
Wogole to jestem straszna gapa. Byłam wczoraj u lekarza, a nie zapytałam sie O NIC o czym powinnam wiedziec! Głównym tematem miałaby być moja wada wzroku. Otóż mam orzeczoną znaczną kruchość siatkówki i według polskiej pani doktor absolutnie nie powinnam rodzic naturalnie. Ja jednak chyba bym wolała naturalnie niż przez cesarkę... Kolejnym problemem do rozwiązania jest stosowanie probiotyków kobiecych w czasie ciazy - czy są one wskazane i czy nie zaszkodzą? Przed kolejną wizytą musze koniecznie zrobic listę pytań ktore mnie nurtują...

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 października 2015, 02:57

5 października 2015, 03:39

8 tydz.,4 dz.

c0e32c4173fff5ddmed.jpg

Kryzys. Wróciłam z pracy, padłam i rycze jak małe dziecko. Co zjem to mi niedobrze, gdy nie zjem jest mi niedobrze plus słabo,ze ręki podnieść nie mogę. I ta ogromna bezsilność... Sama nie wiem jak ja to zrobiłam,ze dojechałam dzisiaj do domu. Wczoraj pomogły mi wymioty, ale dzisiaj jakos sie nie pojawiły i juz sama nie wiem cz tak nie byłoby lepiej. A pracowac trzeba... Amerykańskie prawo, jesli chodzi o kobiety ciężarne, nie rozpieszcza i oferuje jedynie 12 tygodni wolnego ktore obejmuje cały okres ciążowy jak i poporodowy. Czyli jesli wykorzystam wolne teraz, bede musiała prosto ze szpitala biegnąć do pracy :) tak wiec musze sie przemęczyć jeszcze bynajmniej jutro i nareszcie dwa dni wolnego.
Wczoraj mąż wkurzył mnie tak bardzo,ze sie rozpłakałam! (Tak, tak. Płacze teraz z byle powodu.) kiedy go poznałam posiadał jedno bardzo drogie hobby: kolekcjonowanie unikatowych butów sportowych, z których każda para nie kosztuje mniej niż $150. Moze to nie aż tak duzo ale jak na cos co NIGDY nie ujrzy światła dziennego, bo ZAWSZE leży głęboko schowane w pudełku, to trochę duzo... Wiem,ze od około roku marzy o jednych butach ktore maja pojawić sie w lutym, a że w styczniu ma urodziny wiec pomyslałam,ze to byłby świetny prezent urodzinowy. Od jakiegos czasu takze wspominał pół żartem pół serio o butach, ktore miały wyjsć w tym miesiacu, a dokładnie wczoraj. Najpierw wymyślił,ze idzie stać z kolega w kolejce (w kolejkach tych stoi sie zazwyczaj od wieczora dnia poprzedniajacego sprzedaż tychże magicznych butów), ale ze względu na okropna pogodę został w domu. Rano odprowadził mnie na autobus i... poszedł stać w kolejce! A kiedy wkurzylam sie bo miał tych butów nie kupować, bo mamy teraz wydatki i dziecko w drodze, to stwierdził ze i tak nie było jego rozmaru :| pozniej jak znowu na niego nakrzyczalam,ze jak bardzo nieodpowiedzialny jest i ze zachowuje sie jak nastolatek to oświadczył, ze je odeśle jak tylko je dostanie bo w koncu zamówi je przez internet!!! No debil! 35-letni cholerny nastolatek!!! Wasi mężowie tez Was tak wkurzają?

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 października 2015, 04:07

6 października 2015, 04:18

8 tydz., 5 dz.

No i sie porobiło :( Dzwonili z kliniki,ze mam jakaś poważna infekcje pęcherza i zalecili przyjmowanie antybiotyku przez kolejne 10 dni! A obiecywałam sobie,ze przez cała ciaze nie wezmę nawet jednej tabletki, chodźby nawet nie wiem jak bolało... Ale w tym przypadku chodzi nie o mnie a o malucha. Lekarstwo to poprostu lepsze zło.

Postanowiłam sporządzić listę żywności absolutnie nie nadającej sie do jedzenia (przynajmniej w ostatnich tygodniach):
- chińszczyzna!
- sos pomidorowy w kazdej postaci! Nawet ten na pizzy!
- sos bbq oraz wszelkie mięsa bbq!
- pene ze szpinakiem!
- sosy sałatkowe typu vinegret!
- ogórki kiszone i kapusta kiszona!
- zupki "chińskie"!

Pewnie pozniej jeszcze dopisze pare rzeczy, chociaż bardzo bym nie chciała...

6 października 2015, 17:31

8 tydz., 6 dz.

Z reguły nie jestem leniem, ale uwielbiam te poranki kiedy zamiast zrywać sie do pracy mogę poleżeć dłużej i pooglądać filmy. Ale trzeba sie zbierać, bo mam tyyyyyyle planów na te dwa krótkie dni wolnego. Meża siostrzenica wyprawia baby shower w przyszła niedziele wiec musze znalesc jakis fajny prezencik, a przy okazji napewno poszperam w dziecięcych rzeczach dla własnej przyjemności :) swoją droga co mozna kupić dla przyszłej mamy małej dziewczynki, ktora juz ma półtora rocznego chłopca? Kolejnym, dosyć oczywistym planem jest posprzątanie naszego kącika oraz lodówki (musze pozbyć sie wszystkich "niejadalnych" rzeczy - patrz: wpis ze wczoraj) i zrobienie kolejnych zakupów "jedzeniowych". Planuje ugotowanie jakiegoś super-obiadu oraz marzy mi sie takze wypad do muzeum nauki, bo dawno juz nigdzie nie byłam jesli chodzi o miejsca kulturalne... Oh to będą bardzo pracowite dwa dni :)

Do swojej listy produktów nienadających sie do przełknięcia musze dopisać pepsi light, którą przed ciążą pochłaniałem w ogromnych ilościach, a ktora dzisiaj o mało nie zaprowadziła mnie nad kibelek. Bye bye kochana pepsi light! Do zobaczenia za rok!

7 października 2015, 04:36

Kolejny telefon z kliniki. Wyniki cytologii wykazały obecność komórek zmienionych. Na wizycie na ktorą jestem umówiona 28 października okaże sie czy są to komórki rakowe... Użyją do tego badania kwasu octowego pod wpływem ktorego zmienione nowotworowo miejsca powinny sie zabarwić na biało, a następnie wymrożą te miejsca ciekłym azotem. Metoda podobno bezpieczna dla ciazy. Otrzymałam rownież kolejny antybiotyk - czyli to juz drugi, ktory mam przyjmować razem z tym pierwszym. Od około 10 lat nie brałam żadnych antybiotyków, a teraz gdy jestem w ciazy mam brac dwa i to na raz! I do tego ten zabieg! :( martwię o mojego robaczka. Bardzo nie chciałabym go stracić... :(

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 października 2015, 04:38

10 października 2015, 17:45

9 tydz., 3 dz.

Miało byc humorystycznie i pozytywnie a będzie smutno... Wczoraj korzystając z większego zasobu energii jaką mnie obdarzyła piękna pogoda, przebiegłam przez cały dzień zupełnie jak wtedy, gdy jeszcze w ciazy nie byłam. W pracy przy natłoku zadań, w drodze do domu w godzinach szczytu i wieczorem podczas zbliżającej sie burzy - biegałam ciagle i przez cały dzień. Niestety, w pewnym momencie ciało przypomniało mi o ciazy i doświadczyłam dosyć intensywnego kłucia w dole brzucha. W ubikacji natomiast przeraziłam sie nie na żarty, bo zobaczyłam na majtkach cos co wyglądało mi na spory kawałek czopu śluzowego... Od tego czasu chodzę jak ślimak i siadam gdy tylko moge, ale nadal bardzo sie martwię... W poniedziałek skontaktuje sie z lekarzem, chyba ze to sie powtórzy wtedy jadę odrazu na pogotowie :( naprawdę boje sie o mojego robaczka...
1 2 3 4