3 dni do prenatalnych! Czekam... oj czekam... Nie wkręcam sobie żadnych chorób. Wierzę, że fasola jest zdrowa. Liczę, że może jest jakiś 1% szans, że poznam płeć? Ponoć czasami na tych pierwszych prenatalnych się udaje.
Zaczęłam bardzo dużo spać. Po 11-12h dziennie. I ogólnie chodzę jakaś zmęczona. Dopadło mnie to z opóźnieniem, czy to już naturalne rozleniwienie w skutek braku pracy? Pewnie to drugie.
Od wczoraj czuje dyskomfort w podbrzuszu. Ciągnięcie, kłucie itp. Chyba macica przechodzi na kolejny level

Dzisiaj mam w planie pogotować zapasy jedzenia, które da się zawekować. Od środy przez jakiś przypuszczam miesiąc nie będziemy mieli kuchni

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 sierpnia 2018, 11:05
Znów zaczęłam świrować. Od kilku dni pobolewa mnie podbrzusze. Jest to takie uczucie jakby mi ktoś coś w podbrzuszu zaszył, np. kamień. Raz boli bardziej, raz mniej, raz wcale. Co mi podpowiedziało google? Że to obumarcie płodu.
Dobrze, że jutro mam prenatalne to nie będę musiała świrować przez miesiąc, tylko wszystko będzie jasne.
Edit.
Jak Wam o tym napisałam to mi przeszło


Wiadomość wyedytowana przez autora 22 sierpnia 2018, 10:51
No i po prenatalnych. Ale ja jestem zajarana tym USG! Aż żałuje, że nie było męża. Musze go wziąć w końcu na kolejną wizytę u mojego gina. Pierwsze USG nie wywarło na mnie większego wrażenia. Ot biała plama na czarnym tle. A tutaj akurat się obudził, machał rączkami, nóżkami, leżał na prawym boku. No sama słodycz! Na sam koniec badania tak się zmęczył, że znowu zasnął. Trochę mnie boli podbrzusze, ale bez dramy. Bo raz na jakiś czas- domyślam się, że jak chciał, aby dziecko zmieniło stronę uderzał mnie tą sondą w dół brzucha. USG ok- tak twierdzi lekarz. W pon najprawdopodobniej będę miała wynik, bo czekam na PAPP-A. Jeżeli będzie ok przyjdzie smsa, że wynik jest do odebrania. Jeżeli nie będzie ok to będzie dzwonił lekarz. Czekam więc na smsa. Dziecko nadal większe niż wskazuje na to miesiączka. I to tak o 5 dni. Bo według USG odpowiada 12t4d.
Niestety płeć nadal nieznana.
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 sierpnia 2018, 15:32
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 sierpnia 2018, 20:48
Wyprowadziłam się z mieszkania do mamy, bo remont i syf mnie przerósł. Wrócę najprawdopodobniej w przyszłą niedziele. Jutro będę musiała pojechać do Gdańska, bo mam wizytę u ginekologa. To będzie pierwsza wizyta razem z mężem. Mam nadzieje, że dziecko nie będzie spało




Nie wiem jak wygląda sprawa na wadze. Patrząc na to ile ważyłam kilka dni temu to powinnam mieć max 1kg na plusie. Jutro się zważę przed wizytą jak będę w domu. Ponoć od teraz waga ma iść do góry w szybkim tempie.
Jeżeli chodzi o dolegliwości 1 trymestru to nie mogę narzekać. Minął mi on naprawdę dobrze. Mdłości miałam krótko i słabe. Nieco więcej spałam, ale nigdy nie kładłam się w dzień, bo nie miałam takiej potrzeby. I ogólnie jestem chyba w gronie szczęściar pod tym względem

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 września 2018, 19:19
Jak mi minął 1 tydzień 2 trymestru? Przechodziłam coś jakby grypę jelitową, generalnie dramat. Pobolewa mnie krzyż, ale to od 1 trymestry już. Dziś jakby po prawej stronie, odrobinę jak przed okresem. Ale to nie pierwszy raz tak boli więc nie świruje.A tak to boli z reguły jakby coś uciskało nerw... nie wiem jak to wytłumaczyć. Dalej jestem u mamy, liczę że w pon już wrócę do Gdańska, choć remont się wydłuża... Ale jak już podłoga nie będzie śmierdziała po lakierowaniu to wracam. Chciałabym zapisać się już na jakieś zajęcia dla kobiet w ciąży lub aquaaerobic, ale przez ten remont i przez to, że nie ma mnie w domu w tym miesiącu mogę zapomnieć. Ale i tak zapomniałam poprosić gina o zaświadczenie, że mogę brać w nich udział, więc i tak dopiero zdobędę je na kolejnej wizycie, czyli pod koniec miesiąca. Póki co staram się robić około 10000 kroków dziennie. Na szczęście z pieskami nie jest to trudne. Mam dwie pary spodni ciążowych, 1 leginsy- liczę, że dokupię max 1 parę i dośmigam tak do końca ciąży. 150zł za spodnie na pół roku... a dajcie spokój

Zastanawiam się czy iść w połowie miesiąca do gina na nfz czy olać to totalnie. Kuszą mnie badania w ramach NFZ, ale z drugiej strony byłam tak zawiedziona i ciągle jestem...w że nie wiem czy chce mi się tracić czas na wizyty. Zobaczę, jednak to kilka stówek, które można wydać na dziecko... Jako prowadzącego i tak będę uważała mojego prywatnego gina.
Wiecie, że jestem w 15tyg a na NFZ ciągle nie mam karty ciąży? :d:d:d
Jeżeli chodzi o mój brzuch to ja widzę, że stał się duży, nie mogę go wciągnąć itp., ubrania są mega ciasne kub wręcz niemożliwe, aby zapiąć. Ale osoby postronne twierdzą, że nadal nic nie widać. Choć koleżanka mówiła, że widzi, Generalnie wyglądam po prostu jakbym była jeszcze grubsza

Zmieniam lekarza na lekarkę, która przyjmuje też na NFZ, więc będzie mogła mi badania przepisywać refundowane. Będę więc zapewne trochę chodziła prywatnie, trochę nfz do niej. Jak mówiłam jej wczoraj, że chce zmienić lekarza na nią to powiedziała, że jak dla niej to mogę dalej chodzić prywatnie do tego lekarza co do tej pory chodziłam, bo jej to nie robi różnicy, że chodzę też gdzie indziej, a on nie powinien się obrazić, że chodzę też do lekarza na nfz... Zdziwiłam się, bo lekarze chcą mieć z reguły pacjentkę na wyłączność

Wczoraj zostałam pierwszy raz wpuszczona w kolejkę, bo PANI W CIĄŻY i jeszcze babeczka się burzyła, że inni nie widzą. Ja spaliłam buraka, weszłam przed panią skoro wpuszcza, ładnie podziękowałam i powiedziałam, że jeszcze można nie zauważyć

Pierwszy trymestr był super, drugi już nie jest mi tak łaskawy. Jestem drugi raz we wrześniu chora :/Głowa mnie boli, gile do pasa, węzły chłonne powiększone. A tu prawie nic nie można wziąć. Ratuje się czosnkiem, miodem i cytryną. Dzisiaj może pójdę po prenalen i sól morską do nosa. Remont dalej w toku i tak już miesiąc prawie. Męczące to strasznie.












Jestem w szoku ile dziewczyn traci ciąże na bardzo wczesnym etapie. Dopóki nie czytałam tego forum żyłam w błogiej nieświadomości. Strasznie Wam współczuje dziewczyny i myślę o Was.
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 października 2018, 09:24

TSH z 24 sierpnia 1,29
TSH z wczoraj 2,79
Eh. We wtorek idę do endokrynologa to się okaże czy dawka euthyroxu będzie większa, czy też nie. Połówkowe za 2 tygodnie.
Dawka euthyroxu podniesiona do 125, tak jak się domyślałam. Nie czuje się po niej najlepiej. Ciągle się czuje zmęczona a humory mam takie, że sama ze sobą wytrzymać nie mogę. Agresor na poziomie max. Obrywa się każdemu, aż mi później głupio. Ostatnio nawet panu z banku... ale nie chce mi się w to zagłębiać. Generalnie walka z kredytem na mieszkanie w toku. Okazuje się, że na zwolnieniu lekarskim z powodu ciąży może nie być lekko... o czym też wspomniał mi doradca kredytowy. Póki co na szczęście tylko jeden bank ma problem moim zwolnieniem. Psychicznie strasznie mnie męczy ta sytuacja. W sensie ten kredyt, kupno mieszkania itp. itd.
Endokrynolog powiedziała, że dawka euthyroxu od następnej wizyty powinna być coraz mniejsza i że według niej niepotrzebnie zaczęli mi zbijać TSH przed ciążą. Po ciąży będzie starała się żebym nie musiała brać leków wcale. Ale to fakt... w pl mamy jakąś szajbę na punkcie TSH poniżej 2,0, a najlepiej żeby w ogóle było poniżej 1. Paranoja. Pierwszy raz byłam u endokrynologa tak długo. Zobaczymy jak nam się ułoży dalsza współpraca. Póki co jestem zadowolona.
Czy czuje ruchy dziecka? Chyba tak, ale póki co są tak nieoczywiste i nieregularne, że nawet nie umiem stwierdzić od kiedy COŚ tam czuje. Ciężko nawet sprecyzować co czuje. W piątek połówkowe, skreślam dni w kalendarzu

W piątek miałam połówkowe badania. Lekarz powiedział, że wszystko super. Tylko kurcze wszystkie poprzednie kobiety siedziały pół h, a mi badanie zrobił w 15 min. Jak to mam wpisane w wydruku kręgosłupa nie uwidoczniono, bo mówił, że dziecko leży na plecach i nie widać. To chyba powinnam pochodzić czy coś żeby zmieniło pozycje? Na szczęście kręgosłup miał sprawdzany już wcześniej przez innego lekarza to się nie martwię. No i zastanawia mnie jeszcze czy on mógł sprawdzić długość szyjki macicy bez USG waginalnego? Bo mam wpisaną długość i nawet nie wiem kiedy zbadał. Poza tym serce, nerki, itp. mniej więcej opowiadał nam co widzimy. Zrobił też jedno zdjęcie 3d twarzy.
Od wczoraj w końcu wiem, że czuje ruchy. Może czułam wcześniej, ale się nie zorientowałam? Od wczoraj czuje wyraźne kopniaki. Mąż jak przyłożył rękę też poczuł kilka razy pod rząd. Jego mina jak poczuł pierwszy ruch bezcenna

Udało mi się wczoraj upolować na olx kosz mojżesza z płozami kidney valley za 150zł po małych negocjacjach

Według belly zaczęłam 6 miesiąc w piątek, według innego kalendarza zacznę go dopiero w ten piątek co będzie. Nie ogarniam tego przeliczania tygodni na miesiące

Chciałam się z Wami podzielić tym co mnie na maksa wkurza

Już dawno temu, zanim poznaliśmy płeć wiedzieliśmy, że chcemy Ernesta. Ilekroć ktoś pyta o imię to jest albo dziwna mina, albo próba przeforsowania swojego zdania. A może Andrzej, a może Maciek, a może... no kuuuuuur**. Starałam się do tej pory cierpliwie odpowiadać, że dziękujemy, ale nam podoba się Ernest. Ale czuje, że jeszcze jedna taka sytuacja i eksploduje...
Co to kogo obchodzi jak nazwę własne dziecko?
Zapisałam nas z mężem na kurs chustonoszenia na grudzień. Był też w listopadzie, ale zdecydowałam, że grudzień lepszy co by do marca wszystkiego nie zapomnieć

Dalej choruje na wózek mutsy nio i już chyba on pozostanie. Choć cena nie do końca mi się podoba. Powoli zaczynam się stresować, czuje że wszystko mnie przerasta. Wybór wózka, fotelik do samochodu, wyprawka, szkoła rodzenia, że niby powinnam wybrać położną środowiskową??? I że niby przysługuje mi u niej wizyta raz w tygodniu? Nic nie rozumiem... Liczę, że szkoła rodzenia choć trochę rozwieje moje wątpliwości. Ale znajomi na nią narzekają i teraz się zastanawiam czy dobrego wyboru dokonałam.
Męża przez większość czasu nie ma. Z pracy wraca około 16, później z reguły idzie na trening, w weekendy robi kurs trenera. Jak od stycznia zacznie drugą prace to chyba w ogóle zapomnę jak wygląda. Remont dalej nie skończony w 100%, bo nie ma kiedy robić... a pokój dziecięcy to póki co gratowisko.
Dobra ponarzekałam trochę, idę robić obiad

Ciążowe humory mnie wykończą i mojego męża też. Zapytałam go wczoraj czy pasuje mu grudniowy termin na chustonoszenie. Odpowiedział, że tak. No to zapisałam nas, opłaciłam po czym on przyszedł i powiedział, że on w ten weekend ma jednak zawodu. Co za EKSPLOZJA nastąpiła. Uzbierało się wtedy wszystko. Że go ciągle nie ma, że nie chodzi ze mną do lekarza a mężowie moich koleżanek chodzą

Niby bym mogła sama iść, ale on na zawody nie chce jechać beze mnie.
A wystarczyło nie zapomnieć i od razu powiedzieć, że mu nie pasuje to by lawina nie poszła, o masakra ze mną jest.
Co ten Ernest w brzuchu wyprawia. Ciągle czuje jak podskakuje, aż cały brzuch mi faluje. Jak mu tak zostanie po porodzie to będzie ciężko



Wiadomość wyedytowana przez autora 31 października 2018, 12:32
Nic fascynującego się nie dzieje to nie pisze

Tsh po euthyroxie 125 spadło do 1,62 także dawki mi pewnie nie zmniejszy... dzisiaj wizyta u endo. W czwartek u ginekologa i pierwsze spotkanie w szkole rodzenia.
Powoli kupuje rzeczy dla malucha i urządzam pokój. Zamówiłam m.in. dwa zestawy od mamaginekolog- noworodkowy i na przebranie. Fajne. Wszystko póki co pakuje do siatek i chowam

Wczoraj przez pół dnia malowałam na ścianie w dziecięcym gigantyczny księżyc. Moim zdaniem wyszedł spoko. Odmalowuje powoli też meble. Już mało mi zostało. Pokój będzie stonowany w barwach beżowo-błękitno-złotych.
Ogólnie żyję sobie na spokojnie, że przecież jeszcze dużo czasu mi zostało... No i w sumie poniekąd to prawda.
Samopoczucie ok, tylko od wczoraj ciągnie mnie cała prawa noga, tak jakby reumatycznie.
Zaczęłam 7 miesiąc, według niektórych przeliczników 3 trymestr, według innych zacznę go dopiero w piątek


Rzadko tu bywam, ale nie mam za bardzo o czym pisać. Fizycznie dalej czuje się dobrze. Zaczęłam chodzić na fitness dla ciężarnych raz w tygodniu, mogę dwa razy, ale w piątek o 17:30 ciężko mi się zebrać, bo spędzamy ten czas z mężem. Szkoła rodzenia mi się podoba, póki co 3 spotkania za nami, dowiedziałam się już sporo rzeczy o porodzie i połogu. Położna środowiskowa bardzo sympatyczna. Ciesze się, że to ona będzie do mnie przychodziła na patronaż. Powoli wszystko mi się klaruje w głowie. Lekki stresik mnie dopada. Ale to nie tylko ze względu na zbliżające się narodziny, ale również z powodu kredytu, a właśnie w tym tyg będziemy wypisywać wnioski w 3 bankach. Jak już w końcu wszystko pozałatwiamy, dowiemy się w którym banku mamy kredyt i ile wydaliśmy na sprawy okołokredytowe to ruszamy z kończeniem pokoju dziecięcego. Do końca stycznia chce mieć wszystko gotowe. Póki co poprawiłam księżyc żeby był mniej krzywy, dokleiłam niebieskie gwiazdki, plakaty leżą gotowe w antyramach do zawieszenia i skończyłam odmalowywać meble.
Byłam ostatnio na teście obciążenia glukozą i wyniki chyba ok,choć wizytę u gin mam dopiero we wtorek za tydzień.
na czczo 89
po 1h 158
po 2h 103
Morfologia i mocz jak zawsze ok.
Wzięłam się trochę za czytanie książek o tematyce dzidziusiowej. Czytam od początku ciąży "ciężarówką przez 9 miesięcy", ale czytam po 1 rozdziale jak zaczynam kolejny tydzień to czytam o danym tygodniu. Przeczytałam ostatnio "Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy" Harvey'a Karpa. Teoria brzmi obiecująco, ciekawa jestem czy ten system działa w praktyce

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 maja 2019, 14:59
Kiepsko sypiam... sprawy około kredytowe są przytłaczające. Jaki bank wybrać.... czy dobry bank wybraliśmy itp. itd. Bez sensu się zadręczam. Przecież mogliśmy dostać odmowę i to dopiero by był problem. Jak będziemy funkcjonować z ratą około 1600zl (ja pierd... paranoja). Tyyyyyyyyyyyyle kaaaaaaaaaaaaasy co miesiąc, przez 30 lat, a jak wibor wzrośnie to i więcej, omg. Jak tylko będziemy w stanie chcemy to nadpłacić i spłacić jak najszybciej. Ale jak męża biznes na własną rękę się nie rozwinie to możemy o tym pomarzyć z budżetówek

Powoli kompletuje wyprawkę, na chwile obecną mam:
roz. 56:
body- 5 sztuk
spodenki 2 sztuki
pajac 1
półśpiochy 1
(więcej nie planuje dokupować w tym rozmiarze, najwyżej będę podwijać nogawki. No chyba, że urodzi się malutki na co się nie zanosi to dokupię)
62/68 (wsadzam to do jednego wora, bo część mam typowo 62, część 62/68, a część 68, a rozmiar rozmiarowi jak wiadomo nierówny)
-body długi rękaw- około dyszki (nie umiem powiedzieć, bo trochę ma teściowa, trochę moja mama, więc może i 15 się uzbiera)
-kaftanik 1
-półśpiochy 4
-pajac 4
-body krótki rękaw 1
-spodenki 7
-skarpetki jakieś 12 sztuk
-bluza- 3
-kombinezon bardziej wiosenny, niż zimowy 1
-czapeczki cienkie 2
-czapka zimowa 1
Z ubrankami już nie planuje szaleć.
Mam jeszcze: kosz mojżesza, nosidło marsupi (teoretycznie dzieci nie siedzące mogą być w nim noszone, ale traktuje to z przymrużeniem oka, choć chusta mnie przeraża), laktator, fotelik, niania, monitor oddechu, kocyk, 1 duży otulacz, 5 pieluch tetrowych, rożek.
Do kupienia:
komoda, organizery, łóżeczko, materac, śpiworek do spania, śpiworek do wózka/fotelika, lampka nocna, wózek. Smoczki, butelka, pieluchy, ogólnie przybory do higieny, wanienka itp. Jakieś zabaweczki na pierwsze miesiące życia, na dalszym etapie bujak, karuzelka może.
Dla siebie póki co nic nie mam do porodu i po porodzie.
Lekko mnie ta wyprawka przeraża. Co kupić, ile kupić itp.
Ale ogarnę...
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 grudnia 2018, 14:05



Wiadomość wyedytowana przez autora 8 grudnia 2018, 17:06
Dzisiaj wizyta u ginekologa. Ciekawe czy czegoś nowego się dowiem. Nakręciłam się Waszymi komentarzami, że faktycznie mam wszystkiego za mało


Od kilku dni lepiej śpię, uf... Ogólnie jest jedna rzecz, która mnie martwi, tak trochę... w pierwszym trymestrze ciąży (jak mi jeszcze gin zalecił żeby lepiej seksu unikać) męża popęd był wysoki, jak zawsze i nawet ze 2 razy nie wytrzymaliśmy. Jakoś na początku drugiego też wszystko ok. Ale odkąd zaczęły się ruchy przestał kompletnie inicjować a jak wczoraj sama próbowałam go zachęcić to krótko mówiąc skończyło się klapą. Podobno mężczyzna może się tak zablokować, ale ja nie wiem. Jest to dla mnie dziwna sytuacja, bo mąż libido zawsze miał dość wysokie. A może to stres, w sobotę debiutuje na zawodach, musiał do nich zrzucić kilka kg, kredyt, w związku z tym pogorszenie sytuacji finansowej od nowego roku przez co on musi swój biznes rozkręcić. No i wczoraj jeszcze był przeziębiony do tego. Nie wiem, dziwnie mi z tym. Koleżanki miały różnie. Jednak mówiła, że jej mąż miał identycznie. Seksu zero. Mam nadzieje, że nikogo nie razi tematyka którą poruszam


Wiadomość wyedytowana przez autora 11 grudnia 2018, 11:14
To czeka Cię sporo pracy ;)
Jeju do moich 9 dni a już siedzę jak na szpilkach. I mam bardzo duża nadzieję, że dowiemy czy chłopiec czy dziewczynka :) macie jakieś przeczucia?
e tam z opoznieniem, to wasnie mniej wiecej te 4 tygodnie ciazy ktore kazdy przesypia. 12godzin to i tak nieźle ;) Jesli to chlopak to pewnie bedzie juz dosc ladnie widac na usg, ale nie kazdy gin bedzie chcial tak wczesnie mowic.
U nas w 12 tygodniu spokojnie mówią jaka płeć :) oczywiście jak odpowiednio Dzidzia się ustawi :) Mój M twierdzi, że będzie dziewczynka a ja nie wiem. Mam tak podzielone uczucia, że nie mam pojęcia. Najważniejsze, żeby było zdrowe :)
Ja na tych badaniach wstępnie wiedziałam już, że będzie dziewczynka :) jak trafisz na dobrego specjalistę to ci powie