Świruje od wczoraj lekko. Wolałabym chyba nie wiedzieć o tej pępowinie, bo się boje

I po co się tak wierciłeś synu... teraz matka się stresuje.
Jutro mamy szkołę rodzenia. Chyba podpytam o tę sytuacje położną ze szkoły, bo to super babka i liczę, że mnie uspokoi.
Nie świruje już tak z tą pępowiną a przynajmniej się staram. Rozmowa z dziewczynami na gimnastyce dla ciężarnych pomogła. Ogólnie marzy mi się ktoś w bliskiej okolicy kto tak jak ja niedługo rodzi. Wiadomo, że takie wsparcie byłoby świetne. Ale jak tu kogoś poznać? Może jak już dziecko będzie na świecie to się uda? Ale na początku plac zabaw wiadomo, że odpada więc nie wiem. Tylko jedna moja bliska koleżanka ma dziecko i to już 2,5 letnie, ale najbliżej nie mieszka. Reszta jeszcze nie ma lub dopiero się stara, ale bezskutecznie póki co.
Wczoraj wpadłam w obłęd wyprawkowych zakupów. Dokupiłam pajace, obkupiłam siebie do szpitala, kupiłam pierdoły typu smoczki, butelka, masę pieluch tetrowych, otulacze, ręczniczki do kąpieli, śpiworek do fotelika, śpiworek do spania, jakieś pierwsze zabawki, prześcieradełka itp. itd. Przez moje upodobanie do akcesoriów dziecięcych podpatrzonych u blogerek itp. mój portfel jest przetrzepany, hahahaha. Choć aż tak nie świruje, nie zamawiam pieluch za 120zł za sztukę

Za około 2 dni ma być gotowa umowa kredytowa w banku. Super, chce żeby moje myśli uwolniły się chociaż od tego tematu. Choć rata nadal mnie nie cieszy

Niech mi ktoś wytłumaczy skąd w 3 trymestrze problemy ze snem???? Najpierw problem ten miałam co któryś dzień, teraz codziennie i oszaleje. Budzę się o 4 i sen nie nadchodzi. A zasypiam późno. Normalnie włączam sobie serial i oglądam do 6...7... zasypiam i wstaje przed 11. Paranoja. Nie mam problemu ze zmianą pozycji do snu,nie chodzę do toalety jakoś turbo często, zestresowana też się raczej nie czuje. Dzisiaj z racji, że wyjeżdżamy do Wrocławia a do 5 sen nie nadszedł stwierdziłam, że nie ma sensu walczyć. Usadziłam jajka na śniadanie a teraz siedzę, pije kawę i czekam na 6:30 żeby zacząć się ogarniać.
Tak bardzo tego nie rozumiem. Całe szczęście nie jestem dzisiaj kierowcą. To może uda mi się zdrzemnąć w trakcie 6 godzinnej podróży. Taka ciekawostka- tylko ja mam prawko, a mąż nie. Także sytuacje, gdy nie muszę prowadzić do luksus. Ale raczej w 3 trym nie porwałabym się na 6h prowadzenia samochodu.
Kryzys senny póki co zażegnany. Od czasu wpisu wszystkie noce względnie dobrze przespane, wspaniale. Co bym nie zapeszyła

Dość dawno mnie tu nie było. Wyprawka ruszyła z kopyta. Mam już w zasadzie wszystko co niezbędne i co zbędne też




Dzisiaj jadę na sesje ciążową z koleżanką, który szkoli się na fotografa. Zobaczymy co wyjdzie. Chcemy jeszcze uchwycić aurę świąteczną i światełka. Ostatnio mąż mi cyknął już kilka fajnych zdjęć jak jakimś cudem udało nam się uchwycić śnieg

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2019, 18:53
Byłam dzisiaj na wizycie. Ernest jest wielki. Lekarka powiedziała, że podchodzi już nawet pod 2,5kg i że to sporo (wiadomo,że toi tak orientacyjnie


Jest już głową do dołu.
Edit.
Pomiar wieczorny 111/63.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 stycznia 2019, 22:09
Pomiar ciśnienia porannego pokazał 110/71. Także na szczęście nie sądzę, aby mi gestoza wyszła. Ból w odcinku lędźwiowym i prawym pośladku aż po nogę z dnia na dzień się nasila. Powoli uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie. W nocy jak wstałam do toalety to ledwo do niej dotarłam, a jak wróciłam do łóżka to z bezsilności się popłakałam. Noce są najgorsze. Każde przekręcanie się z boku na bok, wstawanie z łóżka powoduje ogromny ból. W trakcie chodzenie też czuje ciągły dyskomfort. Poszłam więc na 12 do fizjo. Zrobiła mi masaż, pokazała ćwiczenie do domu i nakleiła taśmy. Mówiła coś o tym, że moja prawa strona przejmuje ciężar przez co mam mięśnie przeciążone, napięte... i dalej nie pamiętam

Moja starsza siostra jest w ciąży. Na dziecko zdecydowała się chyba tylko dlatego, że jej o 6 lat młodsza siostra jest w ciąży... "Starali się" (co jest za dużo powiedziane) 2 miesiące, podczas których uprawiali seks raz w miesiącu. W miesiącu "trafionym" jakoś teoretycznie na tydzień przed owulacją i test pozytywny. Do tego poraziło mnie jej podejście. Mieszka w NO i tam generalnie ciąża do 3 miesiąca to ponoć nie ciąża i nawet wtedy nie ma wizyty u lekarza. No to w związku z tym, że przylatuje do pl w pt zapytałam czy chce żebym ją umówiła do ginekologa żeby ciąże potwierdzić. Na co ona, że nie chce, bo ma trening na siłowni z trenerem. Jaki ja bulwers przeżyłam jak to usłyszałam, że woli iść poćwiczyć na siłowni zamiast sprawdzić czy jest w ciąży. Bo jest ona póki co potwierdzona tylko testem. Nawet bety nie miała. Ale później próbowałam to sobie zracjonalizować. Że to może ja jestem jakaś zbyt nadgorliwa i to jej podejście jest normalne, a ja świruje...
Czuje się jak niepełnosprawna, te 15kg na plusie mnie przytłacza. Ważę się prawie codziennie jak psychol żeby ograniczyć już wzrost wagi, bo czuje, że nie podołam z dużo wyższą. Ciśnienie cały czas w normie. Odpukać chociaż sypiam dobrze, poza momentami, gdy muszę się przekręcić na drugi bok

Od wczoraj kotłuje mi się w głowie to co się stało na WOŚP w Gdańsku.
Dawno się nie odzywałam a tu już 9 miesiąc zaczęłam. Teoretycznie 35dni do porodu.
Życiowo wszystko się stabilizuje. Kredyt wzięty. Rata w okolicach 2tys. mega dołująca, ale co zrobić... nic się nie zrobi. Trzeba ją zaakceptować i czekać na to aż po wpisie do hipoteki spadnie o 300zł ;)Wyprawka chyba skompletowana. Nie mamy jeszcze tylko wózka i zapewne będziemy go zamawiać dopiero w połowie lutego. Czekamy na datki


Rzeczy do szpitala też już mam przygotowane, leżą póki co w łóżeczku i muszę je przerzucić do walizki lub torby. Najlepsze jest jednak to, że nadal nie wiem gdzie będę rodzić




W zeszłym tygodniu miałam jakieś zatrucie pokarmowe, czy jelitówkę, sama nie wiem co to było, ale dramat. Położna kazała mi przyjechać na kontrolę, ale z dzieckiem było wszystko ok, KTG dobre,USG też. We wtorek miałam KTG gdzie indziej i wyszło trochę gorzej. Mało ruchów. Ale wydaje mi się, że to przez to, że leżałam na plecach. A przy pierwszy KTG kazała mi się przekręcić na bok, bo na plecach też wychodziło gorzej. No i faktycznie nie ma opcji żeby sobie dłużej poleżała na plecach, bo mnie przydusza

Praktycznie codziennie mam skurcze przepowiadające. Najgorzej jest nad ranem. I tak jakby zaczęłam czuć ucisk momentami nad spojeniem łonowym, ale to chyba niemożliwe żeby Erni już do kanału wchodził? Hmmm. Ogólnie te skurcze są chyba dziwne. Boli jak przed miesiączką i trwają bardzo długo. Nawet dobre kilka minut.
Zaczęliśmy robić masaż krocza. Pisze zaczęliśmy, bo mąż został do tego zaangażowany


Kurs chustonoszenia za nami, chusta kupiona. Nie wiem czy ja to kiedykolwiek ogarnę na żywej istocie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 lutego 2019, 13:30
Za trzy dni ciąża donoszona (umownie




Kupiliśmy wózek. W ostatniej chwili zdecydowałam się na używany, bo rozsądek przeważył. Słyszałam od wielu osób, że te wózki głęboko-spacerowe nie są fajne na dłuższą metę i że później warto kupić po prostu spacerówkę. Bo lżejsza, mniejsza itp. Wzięliśmy więc na początek używany mutsy nomad, który rozkłada się do spacerówki. Ale za pół roku będę mogła bez wyrzutów sumienia kupić wypasioną spacerówkę. Bo tak gdybym wydała na wózek ponad 3 koła to byłoby mi szkoda pieniędzy na pewno.
Już jakiś czas temu ból kręgosłupa zupełnie minął i końcówka ciąży jest dla mnie względnie wspaniała póki co. Dalej chodzę z psiakami na długie spacery, sprzątam, gotuje, wiąże buty, schylam się, dobrze śpię

GBS+, niby tak czułam, że mi wyjdzie dodatni, ale mimo wszystko wolałabym go nie mieć... W weekend trasa na porodówkę ogarnięta. I całe szczęście, bo z godzinę jej szukaliśmy taki rozgardiasz remontowy panuje.
Jesteśmy gotowi. Ernest możesz wychodzić

A to my na końcówce. Czekam na koniec. Chce już zrzucić te prawie 20kg co dowaliłam haha


Czy boję się porodu? Bardzo często słyszę te pytanie- nie. Nie mam żadnych doświadczeń w tym temacie, nie wiem jak mój organizm sobie poradzi z porodem i po co mam to przeżywać. Jeżeli poród przebiegnie tak jak cała ciąża będzie genialnie

Według czwartkowego USG nie jest już taki wielki jak to wyszło na poprzednim. Ma niby około 3kg +/-450g. Ale na te szacunki patrzę bardzo mocno przez przymknięte oczy.
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 maja 2019, 15:00
Dzięki dziewczyny za miłe słowa odnośnie zdjęć.
Wczoraj pierwszy raz leciała mi siara. Niby wiedziałam, że tak się zdarza i to normalne. Mimo wszystko szok był

Odszedł mi czop śluzowy. No to jeszcze intensywniej wypatrujemy zbliżającego się porodu

Byłam dzisiaj na porodówce o 3 w nocy


Wiadomość wyedytowana przez autora 2 marca 2019, 13:59



















Aha Erneścik urodził się z wagą 3450kg i 50cm. Tak więc przez to, że całą ciąże słyszałam, że urodzę duże dziecko moje wyprawka ubraniowa była do bani na chwilę obecną. Ale już go trochę obkupiłam.
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 marca 2019, 21:14






Jutro ruszamy z Ernestem na pobranie krwi do badań tarczycowych i polujemy na kupę do badań, aby wykluczyć nietolerancję laktozy.
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 marca 2019, 18:16


Poza tym tak bardzo całą ciąże nastawiałam się, że początek macierzyństwa to ciągła walka i dramat, że do tej pory nie mogę uwierzyć, że Ernest jest taki spokojny. Względnie się wysypiam. Co prawda od 5 zaczynają się jęki z powodu kumulacji gazów w jelitach (tzn. tak mi się wydaje) więc biorę go do łóżka, kładę na brzuszku czasami żeby się odgazował, przytulam i dosypiamy jeszcze ostatnie dwa dni do 9!
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 kwietnia 2019, 13:06
To niech się łobuz szybko odwija! No właśnie nie wiem czemu mnie tak tą szyjką zestresowali, ale chyba dlatego, że na początku miała ponad 4 cm. Co do banku - zdolność była, operat szacunkowy też i to pozytywny, wartość wyceny była wyższa niż faktycznie zapłaciliśmy. Po czym właśnie na 2 dni przed umową bank uznał, że wycena jest zawyżona i mieszkanie nie jest tyle warte - kredyt dadzą ale nie na taką kwotę. Musieliśmy dopłacić "brakujące" 11.000,- zł i kredyt dali. Tylko teraz za co remont?! :D Śmiech przez łzy. Mam nadzieję, że Wam bank nic nie wymyśli, bo ja już drugi raz przerabiam coś takiego. Przy pierwszym mieszkaniu "zabrakło" im 8.000,- zł. Także dobrze mieć jakieś "zaskórniki" na wszelki wypadek. Nas ratowała rodzinka.. Trzymam kciuki!
To niech się łobuz szybko odwija! No właśnie nie wiem czemu mnie tak tą szyjką zestresowali, ale chyba dlatego, że na początku miała ponad 4 cm. Co do banku - zdolność była, operat szacunkowy też i to pozytywny, wartość wyceny była wyższa niż faktycznie zapłaciliśmy. Po czym właśnie na 2 dni przed umową bank uznał, że wycena jest zawyżona i mieszkanie nie jest tyle warte - kredyt dadzą ale nie na taką kwotę. Musieliśmy dopłacić "brakujące" 11.000,- zł i kredyt dali. Tylko teraz za co remont?! :D Śmiech przez łzy. Mam nadzieję, że Wam bank nic nie wymyśli, bo ja już drugi raz przerabiam coś takiego. Przy pierwszym mieszkaniu "zabrakło" im 8.000,- zł. Także dobrze mieć jakieś "zaskórniki" na wszelki wypadek. Nas ratowała rodzinka.. Trzymam kciuki!
Teraz tak zrobił Millenium. Przy przygotowywaniu oferty dopłacić chyba z 14.000,- zł kazał też PKO BP, a dwa lata temu urządził mnie tak Pekao SA. No oby u Was udało się bez cyrków, ale skoro sami o Was zabiegają, to może będzie inaczej :) A byłam przed chwilą na wizycie i pani dr powiedziała, że dla nich standardem jest szyjka 4 cm, ale mi wyszła 35 mm, a więc skoro się trzyma, to jest ok. No i ważne, żeby była twarda i zamknięta. Moja kumpela przy 3 cm miała zakładany szew ale miała "miękką jak masło", więc wymiar jest chyba nawet mniej ważny niż jej stan. Ja czytałam, że powyżej 25 mm jest ok.
Na spokojnie, każda sytuacja jest inna. Trzeba być dobrej myśli, ale też mieć jakąś asekurację. Będzie dobrze. My, jakby nie patrząc, zdecydowaliśmy się ta ten bank bo miał najlepszą ofertę i pomimo wszystko najmniej kosztów początkowych typu prowizje itp.