Otoz urzad polityki spolecznej w poznaniu wytoczyl mi postepowanie o oddanie zasilku na dziecko nieslusznie przyznanego w 2010 roku????!!!!
Zadzwonilam do nich w piatek rano I poslusznie poprosilam o numer konta I kwote ale potem zaczelam sie zastanawiac....
W 2010 roku.. ledwo wiazalismy koniec z koncem.ja pracowalm jako lekarz stazysta zarabiajac 1350 zl na miesiac, moj P. byl na bezrobociu bez prawa do zasilku no I mielismy malutkie dziecko Do tego przez pierwsze 3 miesiace urzad marszalkowski w poznaniu wstrzymal nam wyplaty bo musieli papierkowa robote zrobic najpierw. Pamietam jak dzis w listopadzie 2010 zadzwonilam do urzedu I zapystalam milego pana jak on by sie czul jakby nie mial za co dziecku mleka kupic???A on na to ze to problem ministerstwa...
Po roku P. dostal prace w irl I wrocil do domu wiec byl w stanie dopomoc mi finansowo. Ale taka mnie naszla mysl Jesli mnie sie nie nalezaly te marne grosze to komu??? Czy osoba przyznajca zasilki nie wiedziala ze mi sie on nie nalezy?? Pozatym pracowalam w polsce do wrzesnia 2012 roku I przez 2 lata nikt nie wpadl na to ze nieslusznie dostalam zasilek??? Teraz po 5 latach szukaja mnie przez ambasade bo nie mam juz w polsce adresu.
Moja mama byla delikatnie mowiac oburzona, powiedziala ze tam pojedzie I zobaczy te papiery.
Ja sama nie wiem co myslec, czy polski rzad w dzisiejszych czasach bedzie kazal zwracac pieniadze kazdemu komu poprawila sie sytuacja materialna? Nie twierdze ze zycie na emigracji jest takie wspaniale bo jest mi tu bardzo ciezko samej I czesto mysle o domu. Duzo czasu zajelo mi przyzwyczajenie sie do ludzi, innej mentalnosci, innej rzeczywistosci. I kazdy kto wyjechal mowi ze tesknota za domem rosnie w miare jak sie starzejesz ale...polska rzeczywistosc czasami mnie przeraza.
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 maja 2015, 16:24
Zaprosilismy dzieci z przedszkola, w sumie bylo ich ok 10.
Mamy tez przyszly I bylo calkiem sympatycznie, dzieci rozbiegly sie migiem I tyle bylo je widac. 3 mamuski przywiozly noworodki ze soba, 3-4 tygodniowe, I wtedy zdalam sobie sprawe jaka jeszcze dluga droga przede mna zanim bede mogla mojego fasloa trzymac na rekach..222 dni.nie wiem jak ja to wytrzymam, zwlaszcza ze na niczym nie moge sie skupic, zrobilam sie mega leniwa I wiekszosc mojego czasu spedzam na mysleniu o dziecku. Niech rosnie zdrowo I szybko hehe
Moj Adas jest juz taki duzy, 5 lat. Szkola w tym roku..ehhh
We wtorek mam kolejne usg, trzymajcie kciuki zeby wszystko bylo dobrze...bo tradycyjnie bardzo sie martwie.
Martwie sie troche o mojego P., bo mi zakomunikowal w zeszlym tyg ze chcialby zmienic prace bo nudzi sie w obecnej pozatym kasa nie jest rewelacyjna. Sama nie wiem, niech chlopak szuka jak chce bo widze ze w niedziele jest w kipeskim nastroju, ja tez jakos nie kocham swojej pracy z reszta kto normalny lubilby grzebac ludziom w zebach???hahahah Ale ma ona inne pozytywy jak brak szefa, nienormowany czas pracy I raczej nie narzekam na nude. Mam troche problemow bo pracuje dosc daleko, dojezdzam ok 120 km w jedna strone. Szczegolnie teraz meczy mnie ta jazda I ogolnie niee daje za bardzo z siebie wszystkiego co zostalo ostatnio skomentowane przez moja pielgniarke, na co jej powoedzialam ze ma sie zajac swoja praca a ja sie zajme swoja, wiec rozstalysmy sie w piatek w niezbyt przyjacielskich nastrojach..hmmm..zobacze co z tego bedzie. Ona nie wie ze jestem w ciazy bo postanowilam zachowac to dla siebie do 12 tyg. Za 2 tyg mam urlop wiec jest ok. Jakos przezyje I wtedy zadecyduje co robic.
Jutro mam skan, czyli usg, w sumie dobrze wyszlo bo dzis rano zauwazylam na papierze toaletowym brazowy sluz???? nie bylo go duzo ale wyraznie tam byl. Moj P.(ekspert) ze to nie zywa krew wiec nie mam panikowac. Wzielam sobie nospe I magnez I pojechalam na wycieczke. Biore heparyne I crinone dopochwowy progesterone, czytalam ze on moze powodowac plamienia bo podraznia szyjke ale nie wiem. Jutro powiem lekarce I zobacze co ona zadecyduje z reszta zobacze co usg pokaze. oby wszystko bylo ok. Nadal nie dostalam listu ze szpitala na kiedy mam 1 wizyte..czekam juz 2 tygodnie..wtf..tutejsza opieka jest bardzo do tylu w porownaniu do polski, nawet prywatnie nie mam gdzie isc..bo tu ginekolodzy nie przyjmuja prywatnie.
Pewnie I tak za jakis czas znow bede sie martwic ale taki chyba moj los hehe, o to w brzuchu martwie sie zeby bylo zdrowe, o adasia bo szukam mu opiekunki po szkole I marnie mi idzie bo nikomu nie ufam..ehhhh
Leniwy dzien w pracy ale jakos mi to nie przeszkadzalo szczegolnie,dam sobie jeszcze troche czasu zeby zdecydowac co zrobie.Mysle ze pewnego pieknego dnia albo odpowiedz sama mi sie nasunie albo los zdecyduje za mnie... zabralam Adasia na lody wieczorem I teraz siedze sobie w domu a P. kopie ogrodek:)) fajnie byc w ciazy
Poczekam az otworza klinike I najwyzej tam zadzwonie. lekarka powiedziala ze to ten zel I ze moze podraznic szyjke macicy bo jest bardzo ukrwiona ale oczywiscie znow bardzo sie martwie.
Mam dzis dzien wolny I cale szczescie. Menadzerka z drugiej kliniki pomogla mi troche podjac decyzje. Poprosila zebym zostala 3 dni w tygodniu do swiat a potem mialabym niby przejsc na pelen etat. Nic jej nie mowilam ze po swietach to ja mam gleboka nadzieje pojsc na macierzysnki..poczekam jeszcze z ta nowina ale w drugiej pracy musze zawiadomic ze bede tylko 1 dzien w tygodniu. Nie wiem jak to przyjma ale trudno, nie mam sily juz dojezdzac pozatym teraz przez te plamienia to nawet chyba bedzie niewskazane...zoabzce co moja ginka powie....EEhhh ciagle cos..za szczesliwa bylam
Wczoraj wieczorem znow zauwazylam drobne plamienie I rozryczalam sie jak wol. Na co moj P. ze on nie rozumie tej paniki I ze mam isc do lozka..to jeszcze bardziej wyprowadzilo mnie z rownowagi I wygarnelam mu ze jest nieczuly, niewspierajacy I ze nie rozumie przez co przechodze...z takim stwierdzeniem poszlam obrazona spac. Przyszedl potem mnie przeprosic ale co gadal to juz nie wiem bo bylam na pol spiaca.
Dzis rano twardo zerwal sie z lozka I zadecydowal ze ja mam jechac a on zawiezie Adasia do przedszkola I dojedzie pozniej. co bylo ok bo I tak musialam tam 1,5 godziny czekac.
Mialam badanie krwi I scan(USG).. wszystko ok.Fasol ma 28 mm co by wskazywalo na 9 tydz I 2 dni..czyli ok. Uslyszelismy serce jak bilo..I wydzielismy jak sobie macha raczkami wkleilabym foto ale nie wiem jak..heheh..szalone to wszystko.
Dostalam na dzis wolne napisalam tylko im sms ze nie bedzie mnie w pracy. Czuje sie troche winna ale zdrowie dziecka jest przeciez najwazniejsze a mialam wczoraj takie klojace bole dokladnie jak Terraska opisywala wiec bede dzis lezec I sie byczyc. P. do mnie mowil sam zebym w domu zostala I tak tez zamierzam zrobic. Przed name dlugi weekend czyli 4 dni lenistwa!!! Huuura!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 maja 2015, 12:36
Moje 2 przyjaciolki ze studio sa w ciazy, dzis z jedna rozmawialam, moj P. smial sie ze na pewno jej powiedzialam..jakos jednak nie moglam sie przemoc. Moze dlatego ze caly czas sie boje. Hm..Zdecydowalismy z P. ze z wiadomoscia dla rodziny poczekamy do po 1 wizycie w szpitalu a kiedy to bedzie tego nie wie nikt. Nawet nie dostalam jeszcze terminu a jestem w 10 tygodniu, ani badan krwi ani nic ..co za chory system. Coz pozostaje mi tylko modlic sie I czekac.
W kazdym razie tyle z nowosci hehe...Aha znow mam ta dziwna zolta wydzieline, musze jutro zadzwonic do mojej ginki bo caly czas czekam na list z terminem wizyty..WTF...juz zaczynam miec tego serdecznie dosc bo moge miec jakas infekcje a nie ma kto mi zrobic badan..zalosny kraj
P. zabral Adasia na lekcje plywania..hehe a ja sobie w pizamie chodze po domku..nie to zebym nie miala nic do roboty( wszystkie prace domowe z calego tygodnia plus zakupy bo duzo pracowalam wiec nie mialam czasu..))
Ale jakis taki len mnie ogarnal..przeciez wszystko zdazy sie zrobic..hehehe
14 czerwca jedziemy na wakacje, niestety tylko tutaj na poludnie bo P. zdecydowal ze nie bedziemy lecieec samolotem w moim blogoslawionym stanie. Niby dostalismy zielone swialo od mojej ginki ale stwierdzilam ze jak mam sie caly tydzien martwic a potem lecieic na usg to moze na razie sobie darujmy I moze polecimy w sierpniu jakos, jak Bog da to bedzie drugi trymestr wiec ryzyko juz bedzie mniejsze.
A co do usg..niewyobrazalne..zadzownilam do szpitala bo nie dostalam zadnego listu z terminem wizyty, badan krwi mi nikt nie robil, cytologii itp..I pani powiedziala mi ze moja wizyta bedzie w 14 tygodniu!!!!!! a list dostane blizej terminu...jakos nie moge tego pojac, 14 tygodni bez zadnych badan nic...dobrze ze moge isc prywatnie bo przeciez to jakis zart. Nawet za bardzo nie wiem jakie badania zrobic ..musze poszukac w necie I chyba isc sama bo jakos nie mam zaufania do tego systemu. Boje sie bardzo
Poznalam dzis nowa dentystke, I tak sobie zaczelam z nia rozmawiac..I wyszlo ze miala 10 poronien I jeden martwy porod w 26 tygodniu ciazy. Mowila mi ze ma nadmiar limfocytow nk I ze jej organism zabija kazda ciaze wiec sie z mezem poddali. Starali sie o adopcje ale jest bardzo trudno I wygldalo na to ze pogodzila sie z faktem ze nie bedzie miec dzieci.
Wtedy zdalam sobie sprawe jaka jest kruchosc zycia ktore nosze w sobie.
Dosc smecenia..urlop w przyszlym tygodniu!!! juz nie moge sie doczekac jeszcze tylko 3 dni pracy I wolne
Bylismy na wakacjach, pogoda nawet nam dopisala jak na tutajsze irlandzkie warunki( nie potrzebowalismy kurtek)..tak wiem jakie to smutne ze moje dziecko nnie zna prawdziwedo lata...Mysle ze wszystcy troje dobrze sie bawilismy, P. bardzo duzo czasu spedzal z adasiem jak ja nie dawalam rady...cokolwiek mi sie stalo wymiotuje I mam biegunki??? nie wiem czy to normalny objaw ciazowy czy tez sie czyms zatrulam..wszysko mozliwe..
Dzis bylo dosc kiepsko I wczoraj wieczorem taki solidny zyg.. wiec to troche dziwne bo mdlisci chyba powinny juz mi pzechodzic a nie nasilac sie??? z reszta kto to wie co jest normalne..z adasiem czulam sie 100%..a chlop zdrowy jak rydz.
Dzis dopadla mnie depresja I bardzo zly nastroj co zwiazane jest z..1. koncem urlopu, 2.jutrzejszym powrotem do pracy, 3.P. jedzie sobie na kawalerski I zostawia mnie sama z adasiem na weekend ( jestem zmeczona I zazdrosna ze on spedzi czas pijac piwo a ja zagladajac ludziom w geby), 4. mialam nadzieje ze w domu zobacze list z klinki z data mojego badania prenatalnego..A TU NIC!!!!!
Co jest dla mnie niewyobrazalne, czuje sie jak w kraju trzeciego swiata
A mianowicie powiedzielismy - w sumie to P. powiedzial o dziecku, ja wolalam jeszcze poczekac ale jakos tak wyszlo. Mine mial jakas nie bardzo, patrzyl podejrzliwie na moj brzuch jakby lada chwila mialo z niego wyskoczyc dziecko.
Wiedzialam ze tyko kwestia czasu zeby sie gdzies wygadal no I stalo sie u rodzicow P. jednak nikt tego nie skomentowal wiec I ja zostawilam wiadomosc bez komentarza..niech pobeda jeszcze troche w niepewnosci..hehe
Moj nastroj niestety sie nie poprawia, nawet pogarsza. Najchetniej to usiadlabym sobie z butelka wina I poplakala do kieliszka..ale coz..nie wolno mi tak jak wielu rzeczy z reszta.
farbowania wlosow- jeszcze przez tydzien, spa tez mi odmowiono, aerobic jak najbardziej nie, alcohol nie.. boje sie leciec samolotem do siostry bo moja kolezanka zlapala w 7 miesiacu jakiegos wirusa I dziecko urodzilo sie chore- podobno przez to. Niedlugo popadne w paranoje...tesknie ze rodzina..zwlaszcza ze moj P. w pelni korzysta z zycia, dzis znow pojechal na kawalerski weekend, w przyszlym tygodniu znow jedzie a ja siedze w domu jak ten bobek....
Poklocilismy sie przed jego wyjazdem o wesele..25 lipca..3 wesele latem. Ja zwyczajnie nie mam ochoty na nie isc po pierwsze bo nie moge pic a nie mam ochoty patrzec na pijanych ludzi, po drugie bo tu wesela sa bardzo kosztowne..tzn w koperte dajesz minimum 150 euro, dostajesz obiad a caly alcohol kupujesz sam...I nocleg tez sam placisz jak jest na wyjedzie. Moj P. na to ze on chce isc I ze pojdzie sam..a ja na to ze w takim razie to ja jade do siostry I tak sie nasza rozmowa skonczyla...duren..denerwuje mnie jeszcze jakbym malo miala na glowie..
Kolejna sprawa to moja wizyta prenatalna a raczej jej brak..czy ktos sobie wyobaraza..jestem w 13 tyg ciazy I nie bylam jeszcze ani razu porzadnie badana????wtf??? skonczyly mi sie moje leki I nie wiem czy mam dalej brac czy co.
Martwie sie bardzo ba chcialabym wiedziec czy wszystko jest ok zwlaszcza ze od mojej ostaniej wizyty minely 4 tyg. A tu nawet listu ze szpitala ani widu ani slychu. Mialam w piatek jechac na odzial sama ale musze do roboty isc wiec bede dalej zyc w niepewnosci I czekac..chyba znow pojde sobie poplakac
A co do mojego P. to wyobrazcie sobie ze tutaj to jest na porzadku dziennym ze dziad sobie lazi a baba w domu jak niewolnik, taka mentalnosc..Widzisz Irlandie w telewizji I myslisz ze to bogaty I rozwiniety kraj. I tak jest ale nie wiem jakim cudem bo mentalnie to jak same widzicie jest jak w kraju 3 swiata. Moj P. jest z rodziny gdzie ojciec zzwsze robil sobie co chcial a matka poslusznie siedziala w domu z 3 dzieci, w koncu zaslabla z przemeczenia I wyladowala w szpitalu. Tylko ze ona chyba dumna z tego jest bo pamietam jak dzis jak mi opowiadala jak jej maz o 1 w nocy wracal z pubu a ona prasowala jego koszule...takze szkoda slow. W tym roku sa 40 lat po slubie( podobno tak ona twierdzi ani razu sie nie poklocili- z reszta jak??? po co on mialby sie klocic sam ze soba???) a na wakacje jada osobno..on do stanow a ona do portugalii. Co to za malzenstwo???
Ojciec P. jest dla mnie na prawde bardzo dobry I bardzo mi pomaga, zawsze moge na niego liczyc ale jako partner I maz..hm...nie za bardzo I niestety takie wzorce przekazal swoim synom. Starszy ma 38 lat I od czasow studio jest sam bo kto by wytrzymal z dziadem co czas wolny spedza w pubie a moj P...hm to juz inna historia.
Nie wiem co bedzie z tym weselem I cala reszta, zobacze co czas pokaze. Nie ukrywam ze jest mi tu ciezko. Mieszkam juz kilka lat a nie mam zadnych przyjaciol, pewnie tez przez moja prace bo pracuje sama wiec trudno mi poznawac ludzi. Z reszta oni sa bardzo zamknieci jako narod I nie chca obcokrajowca wsrod nich, szczegolnie na prowincji. Trudno mi troche oczekiwac od P. ze bedzie ze mna ciagle w domu siedzial ale co do wesela to juz inna sprawa.
Obiecalam sobie ze jak sie dziecko urodzi to znjade czas dla siebie I zaczne mniej pracowac a wiecej czasu poswiecac sobie.
Tak sobie myslalam ze ostatnie 3 lata tutaj zeszly nam na budowie domu I pracy, nie dziwo ze stalam sie odludkiem.
A co do twojego wpisu Terrasko to masz pewnie troche racji ze P. moze czuc sie osaczony I ja jak najbardziej to rozumiem ale ja mam juz jedno dziecko I jak jego ciagle nie ma to ktos musi z tym knypkiem zostac w domu..hehe..On byl sprytny bo nie zrezygnowal ze niczego a ja ze wszystkiego I to byl moj blad. Trudno jest jednak male dziecko zosatwiac same wieczorami Sama zobaczysz jak zatasknisz za mama I jej pomoca bo dobrze czasami miec dziadkow pod reka a tesciow nie lubie za bardzo prosic choc zwykle nam nie odmawiaja. Czsami gdy ja mialam cos w planach a P. mial pilke to potrafil adasia o 20 zawiezc do rodzicow az ja z pracy nie wrocilam I go nie odebralam..ch...jasnista mnie brala bo nie uznaje 3-4 letniego dziecka tulajacego sie po obcych nie dosc ze caly dzien to jeszcze wieczorami do 21-22, wiec tyle wyszlo z tego ze wiecznie sie klocilismy. Za szybko sie poddalam I teraz bedzie mi trudno hehe ale jest to do zrobienia.
A co do wyjazdu do Anglii to jak juz zdecydowalam ze pojade odwiedzic siostry to nie dostalam wolnego!!! Na dodatek szef ma do mnie pretensje ze za malo pracuje, w sesnie za malo dni. Nie chce jeszcze nikomu mowic ze jestem w ciazy ale na bank nie bede sie urabiac po lokcie bo nie mam na to ochoty. Powiedzialam mu ze sie zastanowie choc znam juz odpowiedz..nie..
Dzownilam do szpitala I okazalo sie ze nawet nie zostali powiadomieni ze jestem w ciazy wiec dzownilam do mojego lekarza I poprosilam o zalatwienie sprawy. W piatek rano jade do szpitala na usg, bede miala dokladnie skonczone 13 tygodni. Dam znac co I jak
Jutro oficjanie zaczynam 2 trymestr a od rana mam wiyte w szpitalu na usg. Jak zwykle troche sie boje ale mam nadzieje ze bedzie ok. Dzis byl ostatni dzien predszkola, kupilam nauczycielkom kwiaty I po butelce wina:))..wyobraazcie sobie w polsce dac nauczycielowi wino??heheh...a tu mozna z reszta pytalam mojej opiekunki ktora jest tez nauczycielka adasia co im dac I powiedziala ze to.
Moj syn ma niekonczace sie poklady energii co jest ostatnio dla mnie bardzo meczace, ogolnie czuje sie dobrze ale jak za dlugo postoje to bola mnie plecy I nogi..hehe nie mowiac juz o grze w pilke I golfa co skutecznie praktykuje.
Spotkalam dzis moja przyjaciolke, jednyna tutaj z reszta. Nie widzialam jej od pogrzebu jej ojca, z ktorym ona( podobnie jak ja z moim) nie utrzymywala kontaktu. Chyba dobrze to zniosla z reszta powiedziala mi ze nie zaluje swojej decyzji, podjela ja wiele lat temu I teraz nie ma juz do czego wracac...podziwiam ja, jest bardzo silna osoba a wiele w zyciu przeszla I wycierpiala. Musze konczyc..dramat , pies przewrocil Adasia I ten etraz placze dobrze ze truskawki sa lekarstwem na wszelki bol;)
Bylam dzis w szpitalu I w sumie to nic sie nie dowiedzialam, tyle tylko ze fasol wygalda ok ale ani pomiarow ani nic..pani bardzo sie spieszyla I powiedziala mi ze mam wizyte 8 lipca wtedy wszystko sprawdza.
Do tego zeby mnie pocieszyc Pani mi zakomunikowala ze oni nie podaja w ciazy acardu bo szkodzi dziecku..hm... z tego co wiem to wiele kobiet go bierze przez cala ciaze, poza tym 1 trymest za mna wiec nie rozumiem za bardzo po co mnie stresowac a co mialo sie stac to juz sie stalo.
Jakos juz sie pogodzilam z nieudolnoscia tutejszego systemu , zart jakis...
dzis powiedzielismy rodzinie:))
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 czerwca 2015, 21:59
Od smutku do euforii czyli pogrzeb i wesele w jednym tygodniu. W zeszla sobote zmarla babcia mojego P., miala 84 lata i byla bardzo chora. Serce nie wytrzymalo, z reszta nie pracowalo na pelnych obrotach juz od dawna . Bog ulzyl jej w cierpieniach ale bylo bardzo smutno. Oni tu maja najdziwnijesza tradycje ..po pogrzebie ida do pubu na picie. W sumie to moj P. zaczal juz od soboty wieczorem, potem niedziela i poniedzialek. W poniedzialek wieczorem sie zdenerwowalam i powiedzialam ze nie jestem darmowa opieka dla dziecka i ze ma sie wzac w garsc, wiec we wtorek juz nie pil.
W srode mialam nieprzyjemna sytuacje w pracy, nie bede sie tu rozpisywac bo tylko sie znow zdenerwuje ale jakos musze wytrzymac do grudnia. Mam blisko i to jest dobre ale to nie jest mile miejsce do pracy. Co z reszta widac bo kolejna dentystka odchodzi za 2 miesiace.
Jakos to przezyje do tego grudnia a potem zobaczymy.
Wracajac do mojego tematu..w czwartek pojechalismy na wesele, Adas zostal z dziadkami, troche mi zal bylo go zostawiac ale dobrze sobie poradzil a my tez potrzebujemy troche czasu razem. Bylo nawet milo. Poza jednym incydentem, nie wiem moze sobie wymyslam a moze to ciaza ale..
Na tym weselu byli znajomi P. ze studiow i jedna dziewczyna z ktora tak mi sie wydaje cos go laczylo( zaprzeczyl jak go zapytalam ) ale ona caly czas sie na mnie gapila???
Nie wiem czy moze sobie myslala co on robi z takim grubasem jak ja..czy co?? Przytylam juz 3,5 kilo co przy moim nikczemyn wzroscie jest dosc widoczne pozartym to taki okres ciazy kiedy wyglada sie nie w ciazy tylko grubo..hmm
Czuje sie bardzo nieatrakcyjna ale coz wazne zeby dziecko bylo zdrowe. Z Adasiem przytylam tylko 11 kilo w calej ciazy wiec mialam duzo szczescia a teraz ..hehe zamieniam sie w barylke. A co do barylek to bardzo chcialo mi sie piwa ...hm..dziwna zachcianka, a moze na nalog sie odzywa
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 lipca 2015, 10:26
Z postanowien noworocznych..przestac tyle zrec!!! Przytylam juz 4 kilo..matko najdrozsza !!! dziecko wazy moze 50 g a reszta to sam tluszcz kumulujacy sie na moim brzuchu, tyle sie zawsze szczcilam ze z Adasiem wygladalam pieknie bo tylko brzuszek mialam I to nawet nie duzy przez pierwsze 5 mcy a teraz juz wygladam jak wieloryb. Jade dzis do miasta kuppic sobie dzinsy ciazowe bo nic na mnie juz nie pasuje. Zona mojego kolegi po fachu urodzila synka, podskocze do nexta zeby jemu tez cos wybrac, no I wyrawka szkolna dla Adasia. Wczoraj kupilam ksiazki(100 euro)!!! I mundurek 40 teraz jeszcze musze dokupic reszte. Fortune mnie to bedzie kosztowalo ale wole juz miec to z glowy bo zaczyna rok szkolny 31 sierpnia a czas leci szybciutko..
Z nowosci ciazowych..mialam 1 wizyte prenatalna, 4 godziny czekania, badanie krwi, potem usg pani popatrzla, za duzo nie powiedziala tylko ze wszystko wyglada ok. Plci nie podala bo niby widac nie bylo( moze to dziewczynka) ale przesunla date porodu na 25 grudzien( jak Terraska))))) bo dziecko jest duze. Niby ta data zostaje juz do konca ciazy.
Nastepna wizyte mam 5 pazdziernika czyli w 28 tygodniu ciazy. Chyba znow pojde prywatnie na usg 3D , nie wiem jeszcze kiedy musze poszukac na forum. Przeraza mnie ten chory system, Polska nie jest jednak taka zla w porownaniu do tego co jest tutaj. Coz nie mam jednak wyjscia I musze sie przystosowac ze tu tylko pienadz sie liczy, nie opieka nad matka I dzieckiem.
Jutro jade na mecz footballu galijskiego, nie mam najmiejszego zainteresowania ale moj P. jest taki podeskcytowany ze musze udawac ze chce jechac..hehe
Jak to dobrze miec wolne!!! hahah
Najchetniej zostalabym w lozku caly dzien ale nie moge robic P. przykrosci. Tzrymajcie ze mnie kciuki ...to bedzie dlugi dzien
Sikorko, czuje dokladnie to samo. Zyje na emigracji w Luksemburgu, tesknie za Polska, ale... Juz sobie nie wyobrazam tam wrocic... Urzedowa paranoja, sprzeczne decyzje administracyjne... Maz kuzynki dostal w spadku "na papierze" polowe mieszkania po ojcu. W mieszkaniu do dzis mieszka jego matka. Po kilku latach sobie o nim fiskus przypomnial, bo nie zlozyl zaswiadczenia o nabyciu spadku. Zaplacil juz fiskusowi dobrych kilka tysiecy, mimo ze w mieszkaniu nie mieszka i byc moze bedzie mial z niego jakikolwiek pozytek za kilkanascie lat... No czy to jest normalne? Albo dziedziczenie dlugu po rodzicu, ktorego dziecko nigdy na oczy nie widzialo, bo niebieski ptaszek odfrunal jak tylko trzeba bylo odpowiedzialnie zajac sie niemowlakiem... Tez znam taki przypadek. Chory kraj i chora administracja, ja coraz czesciej sie zastanawiam czy chce by moje dziecko mialo polskie obywatelstwo.... Smutne ale prawdziwe.
no smutne...czasami to juz wszystkiego sie odechciewa, na szczescie bobasek bedzie mogl miec 2 jak chcesz bo moj Adas ma 2 obywatelstwa..tak na wszelki wypadek gdyby mu se zachcialo wrocic do kraju przodkow..hehe A czy zechce to nie wiem