Nie wiem czy nie jest to zwiazane z tym ze nie mam za bardzo sily zeby pracowac I dojezdzac a musze bo mam spora sume podatku do zaplacenia za 2 tygodnie, wyprawka dla dziecka, ktora jest w ogole nie zoorganizowana czy tym ze Adas stal sie dla mnie bardzo niegrzeczny. Wczoraj wieczorem wrocilam z pracy o 19, zerknelam do jego torby a tam zadanie domowe nieodrobione. P z adasiem kosza trawe w najlepsze wiec pytam czemu sie nie wzieli za lekcje a na to moj 5letni syn ze mam byc cicho I sie tym nie zajmowac!! Tradycyjnie ja w ryk ze mnie szanuja I tyle..latwo byc dobrym kumplem a ja jestem ta zla matka co goni do lekcji, mycia zebow I zabiegow higienicznych itp...Adasiowi brakuje szczepienie I zarzadzilam ze P. go zabierze. Ja nie mam zamiaru sie stresowac
Wiele rzeczy chyba sie zlozylo, ta cukrzyca, podatek, praca, do tego moj macierzynski jako wielka niewaidoma.
Moj P. jak to facet chyba dopiero dzis skumal baze ze chyba mam troche za duzo na glowie I wzial sie do dzialania. Powiedzial ze on pozalatwia sprawy podatkowe zebym nie musiala sie denerwowac I zadzownil o moj macierzynski...przyznali mi 26 tygodni platnego urlopu!!!! Zaczynam 25 grudnia:)))) Bardzo mi to poprawilo humor bo pewnie zostane w domu do wrzesnia az Adas znow nie zacznie szkoly.
A co do wyprawki to lista na belly jest calkiem sensowna, czesc chyba wysle mamie zeby mi z pl wyslala bo np tu do mycia jest tylko Johnson&johnson a ja tej marce za bardzo nie ufam. Z reszta Adas dostal wysypki po niej wiec nigdy tak na prawde jej nie uzywalam.
Dobra lece do pracy..ehhh
Jak to jest ze jak sie ma wolne to czas tak szybko leci?
Zaczelam 30 tydzien ciazy leniwym dniem wolnym od pracy. Lubie ten czas od rana kiedy Adas jest w szkole a ja mam czas tylko dla siebie, oczywiscie nie uniknelam codziennych obowiazkow ale wykonywalam je we wlasnym tempie..
Do przejscia na macierzynski pozostalo mi 8 tygodni..ide 14 grudnia, praktycznie moze 6 tyg pracy bo szefowa remontuje przychodnie I bedzie ona zamknieta przez 2 tygodnie. z reszta zobaczymy co z pogoda bo jesli zacznie padac snieg to juz nie bede ryzykowac podrozy. Na razie mamy tu zlota polska jesnien..jest bardzo, bardzo slonecznie I nawet dosc cieplo jak na te pore roku. Mialam isc na spacer ale zdecydowalam sie na drzemke:))..bardzo zdrowo..hehe
Moja sielanke zaklocil telefon od P. nie czy nie ugotowalabym obiadu dla jego ojca I brata, zgodzilam sie wiec od 2 h stoje przy garach. Niestety nie mam za bardzo wyczucia w gotowaniu dla tylu ludzi bo ugotowalam za malo I sama nie za bardzo mialam co zjesc..hehe
Dobrze ze mialam extra rybe to sobie ja wszamalam z fasolka..smieszne bo z adasiem to mnie wrecz odrzucalo od ryb, nawet najdelktaniejszy zapach I czulam sie zle. A tym razem nie mam problemu wrecz katuje meza bo on ryb nie lubi ale poszkodowany jest bo nie umie gotowac ..musi jesc to na co ja mam ochote albo byc glodnym, ciezki los jak sie jest zaleznym od zachcianek ciezarnej..buuuhahaha
Co do Adasia to chyba musze przyjac do wiadomisci ze nie jest juz moim slodkim bobaskiem a 5 letnim chlopcem co nie lubi przytulania , calowania itp.. ciezko jest widziec jak dziecko dorasta I juz cie nie potrzebuje tak jak kiedys. Moja przyjaciolka ma corke w jego klasie I 3 misiecznego bobasa, chrzciny sa w ten weekend. P. jedzie na kawalerski do kuzyna a ja musze jakos przechytrzyc Adasia bo powiedzial ze do dziewczyn I maych dzieci to on na przyjecie nie idzie...hm... Uparty jak osiol
Co do wyprawki to posciagalam sobie wasze wyprawki I skleilam w calosc..nie do konca jeszcze ale mysle ze skoncze wszystko we wtorek..I wtedy zacznie sie szal kupowania
Tak jak to Terraska mowila..z rodzina najlepiej na zdjeciu. Szczegolnie meza.
Siostra mojego P. chce miec duzo dzieci, ma juz 2 I mysli nad nastepnym. Czego nie chce, to placic za ich opieke wiec regularnie podrzuca je matce albo mnie bo w koncu ja malo teraz pracuje I mam wiecej czasu. A jak tesciowa nie ma czasu albo jest zmeczona to podrzuca starsza corke mnie..bo w koncu ona pilnuje Adasia 2 dni w tygodniu wiec mysli ze jestem jej winna przyslugi..hm.. Ostatnio dostalam telefon od siostry P. czy moglabym zajac sie starsza 3,5 roczna corka w czwartek bo ona nie chce placic caly dzien za opieke a tesciowa byla w portugalii na wakacjach. Cale szczescie ze musialam jechac do pracy bo ciezko byloby mi sie wykrecic. Zwlaszcza ze nie lubie sie zajmowac ta mala bo Adas za bardzo sie z nia nie bawi bo on jak to chlopak woli traktory albo zabawe z psem ktorego ona sie boi. Wiem ze brzmie bardzo samolubnie ale nie lubie jak mnie ktos stawia przed faktem dokonanym albo robi cos dla mnie oczekujac czegos w zamian. Bo ostatnio jak odmowilam zabrania jej do siebie bo bylam zmeczona to spotkalam sie z wielka obraza.
Ja wiem ze opieka nad dziecmi jest tu bardzo droga ale jak cie na nia nie stac to moze zastanow sie nad posadaniem wiecej dzieci..??
Ja wole zaplacic mojej opiekunce niz byc komus cos winna bo to niby za darmo..hehe ale chca zeby im ciagle dziekowac albo wypomna to przy najblizszej okazji..jacy to sa dobrzy bo mozemy dzieki temu troche zaosczedzic.
Wczoraj nastepna nowina..tesciowa zazyczyla sobie klucze od naszego domu. Powiedzialam do P. ze sie nie zgadzam bo nie widze takiej potrzeby. Za 8 tygodni ide na macierzynski wiec bede w domu caly czas. Mysle ze to ingerencja w nasza prywatnosc I potrzeba kontroli z jej strony. Ja nie mam kluczy od jej domu wiec nie widze powodu by ona miala moje.
P. nic na to nie odpowiedzial, nie wiem jak ma zamiar rozwiazac ten problem bez urazenia jej ale ja bede stanowcza. Chyba ze da jej klucze bez mojej wiedzy co tez sie moze zdarzyc.
Mam dzis w domu babke do sprzatania ( oczywiscie stara znow krecila nosem bo przciez jestem w domu) ale tego ze mamy 4 lazienki I ktos je musi wyszorowac to ona juz nie widzi. Caly dom ogarniam sama do tego pracuje 2 dni w tygodniu, tylko te cholerne lazienki mnie wykanczaja.
Sama pamietam..dobre samopoczucie w ciazy jest bardzo zludne, wydaje ci sie..a co tam..moge wszystko zrobic sama. Tylko ze jak organizm odmowi posluszenstwa to potem nie ma odwrotu. Moja przyjaciolka pracowala 5 dni w tygodniu, jest dentysta tak jak ja a to jest naprawde ciezka I obciazajaca fizycznie praca. Co teraz ..lezy juz 4 tydz w szpitalu, moze lada chwila urodzic. Maly ma 2 kg wiec ona bardzo sie martwi.
Ja jutro jade do Dublina spotkac sie z kolezanka I do Disney sklepu;)) kupic prezenty dla bobaskow..2 moje przyjaciolki w pl rodza lada chwila. Wysle im cos ladnego pozatym to frajda kupowac takie sliczniutkie malutkie ubranka:))
Powrot do bycia flaczkiem...chcialabym napisac ze zrobilam to czy tamto..ze bylam gdzies..A tu nic, leze na kanapie zdechla I nie mam sily na nic. Adas jest w szkole do 14 a ja zwyczajnie marnuje czas na nierobstwo. Moja dieta curzycowa zobowiazuje mnie do cwiczen codziennie ale jakos nie moge sie zmusic. Chyba zapisze sie na dodtakowe zajecia z jogi zeby sie zmusic do dzialania. Za oknem jesien plena para, deszcz, mgla I zimno..uwielbiam taka pogode. W srode bylam w dublinie,milo bylo wyrwac sie z domu ale ta podroz mnie wykonczla..hehe..zdalam sobie sprawe z wlasnych limitow.
Dzis wieczorem ide z kolezankami na obiad do lokalnej restauracji, kolezanki moze to duzo powoedziane..mamy dzieci w tej samej klasie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 października 2015, 16:00
Ostatni dzien mojego 10 dniowego urlopu..hm..nie wiem jak ja sie jutro odnajde w pracy.
ciezko bedzie mi sie skupic I zmobilizowac zwlaszcza ze jedyne o czym mysle teraz to zblizajacy sie termin porodu, ruchy dziecka, wyprawka itp.
Szczegolnie od rana nie czuje sie najlepiej, w niedziele nawet zemdlalam. Mysle ze to wina lekow na cukrzyce...lub niskiego cisnienia??? kto wie..otoz rano zjadlam snadanie( male bo mam powrot mdlosci) potem posprzatalam, upieklam chleb I babeczki z adasiem na koniec poszlismy na spacer. P. wrocil z golfa, dobrze ze byl w domu jak wrocilismy bo jak tylko weszlam to zrobilo mi sie ciemno przed oczami I padlam jak dluga...Wystraszylam sie bardzo bo potem przez pol dnia nie czulam ruchow malej. Sama nie bylam w stanie za bardzo sie ruszac wiec jej nie winie. P. mial jechac do Portugalii z pracy ale zdecydowal ze nie pojedzie, ciesze sie bo balabym sie zostac sama. Zawsze moglabym pojsc do jego rodzicow ale nie chce za bardzo w koncu to jego rodzina. Poprosilam moja siostre zeby przyleciala z moim bratankiem chocby na kilka dni, zaplaciabym jej za bilety ale ona jak zwykle odmowila.chcialam tylko zeby chlopcy sie pobawili bo Adas ciagle o niego pyta ale Od kiedy ona poznala tego nowego partnera nie moge sie z nia dogadac. Teraz nawet nie gadamy bo zostawilam pzrygotowana paczke z kosmetykami do wyslania a ona ja wyrzucila bo stwierdzila ze jej zawadza. Nawet nie napisala nic, po prostu wyrzucila. Choc ja mysle ze komus wydala. Pewnie kolezance co jej pomaga przy dziecku. Ja nie mam nic przeciw ale mogla chociaz zapytac. A nie od razu z pretensjami I argumentem ze ja nie wiem jak to jest ciezko bo zyje w tym swoim babelku. Tylko tego ze jestem w 8 mcu ciazy a nadal pracuje I dojezdzam 120 km w jedna strone to ona nie widzi, ze jestem tu zupelnie sama, ona ma chociaz moja druga siostre a I tak nie potrafi sie z nia dogadac..ehhh duzo by pisac ..wiem ze mam duzo szczescia bo mam dobrego meza I kochanego synka. Jej malzenstwo sie nie ulozylo.A obecny partner moim zdaniem nie ma za duzo w glowie..takiego sobie wybrala
Bylam dzis na usg. Lekarka potwierdzila plec:)) Waga 1800g.
Mala miesci sie w 35 centylu I jej AC jest troche male, staram sie nie martwic bo teraz to juz nic nie da. Niby jest dlugim dzieckiem(ooo..jakie tu ubranka kupowac????) Pozatym oni licza moja date porodu od usg czyli na 31+5, a mnie w polsce mowili ze daty sie nigdy nie zmienia bo dziecko rosnie roznie I ma okresy wzrostowe. Nastepne usg mam za 4 tyg wiec beda porownywac model wzrostu ehh.
Pozatym szyjka ma 2,5 cm. Lozysko wyglada ok .Mala lezy bardzo nisko wiec nie wiedza czy sie szyjka skraca czy nie. Czytalam na forum I 2,5 to chyba nie tak zle ale Dostalam przykaz zwolnienia tempa zebym dociagnela do 36 tygodnia:) W przyszlym tyg ide do mojego gp I zobacze co mi powie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 października 2015, 16:54
Zaczelam 32 tydzien w piekielnym nastroju..nie wiem co we mnie wstapilo ale musialam odwiezc Adasia wczesniej do babci bo czulam ze zaczyna mnie irytowac ( choc nic nadzwyczajnego nie robil).Tteraz mam wyrzuty sumienia ale chybe lepiej to niz dzrzec sie bez powodu. Moj P. nie byl takim szczesliwcem, oberwalo mu sie z samego rana. Juz wieczorem wygral za 100 punktow sentencja:... dobrze jak sie mala urodzi przed swietami to bede mogl isc na te 2 wesela co mamy na swieta, spojrzalam tylko na niego ale nic nie powiedzialam. Stwierdzilam ze jestem zbyt zmeczona zeby sie denerwowac ale potem.. znalazlam na ipadzie ze sprawdzal sobie nocne kluby w miescie gdzie wybiera sie z kolegami...buuuhahah.Jego naj lepszy kumpel rostal sie z dziewczyna wiec chopak szuka rozrywki I to rozumiem ale P. Wieczorem puscil mi spiewke jak bardzo nie chce mu sie jechac tarlala a potem znalazlam to..i juz mnie tym zdenerwowal:)))Ja tu walcze ze zgaga, poranna rzygaczka, celulitem na tylku..katuje sie dieta cukrzycowa a on sobie po nocnych klubach lazi!!!!! Wstydu nie ma, wiec mu wygarnelam co mysle o jego smierdzacym zachowaniu I ze sie zastanowie nad karmieniem piersia z prostego powodu zeby zobaczyl co to jest opieka nad noworodkiem.
Moj parszywy nastroj moze tez wynikac z tego ze Adas regularnie co noc pojawia sie w naszym lozku..Zlota mysl dla wszystkich mam..nigdy nie pozwalajcie dzieciom spac w waszym lozku!!!!
Smialam sie z tego I myslalam a co tam...ale teraz mam 5 letniego wielkiego chlopa gramolacego sie co noc. Obudzil mnie o 1 w nocy I nie spalam do 3.30.Potem pobudka o 7.
A co do mojej siostry to ona z nikim ostatnio nie utrzymuje konatktu ani z mama ani z druga siostra ani ze mna. Nie wiem co sie z nia dzieje. Juz w sierpniu jak u niej bylam to brzydko mnie potraktowala, spedzilam milo czas ale z mama i druga siostra bo ona nie miala czasu, tylko on byl jej w glowie. Mysle ze ona ma pewne oczekiwania wzgledem swojego nowego partnera ale nie tak latwo bedze sklonic 38 letniego angola do zobowiazan I zeniaczki. To jest zupelnie inna kultura I mentalnosc, zwlaszcza ze on lubi sobie zapalic marihuana I bog wie co jeszcze. W domu przy 6 latku musialby pohamowac swoje zapedy.
Ja wyszlam za maz za P. ale wiele razy sie zastanawialam co ja tu do cholery robie bo zycie z obcokrajowcem nie jest latwe.
To tyle z moich przemyslen na dzis, ide do pracy.
Kupilam wozek:)), raczej moj P. kupil. Wynalazl kolesia w necie I za 250 euro mamy caly komplet razem z fotelikiem. W brazowym kolorze wiec uniwersalny I nie zniszczony bo zaraz po 1 dziecku laska zaszla w ciaze z 2 I musieli kupowac podwojny wiec za bardzo go nie uzyli. Zaraz zadzownilam do sklepu odwolac zamowienie, pani nie byla zachwycona ale coz dalam im wystarczajaco duzo czasu. Zaoszczedzilam duzo pieniedzy, ktore moge zwyczajnie przeznaczyc na cos innego.
A ze spraw ciazowych..mam infekcje pecherza moczowego, bylam dzis u lekarza I dal mi antybiotyk. Pozatym zgaga I wymioty pelna para, mega mnie to meczy, w nocy spac nie moge a w dzien jestem jak zombie. Spotkalam dzis dziewczyne co tez ma ckurzyce I mowila ze jej cukier jest na poziomie 2-3??? wow..moj jest na ppoziomie 4-6 I sie z tego ciesze. Weszla mi troche na ambicje I mam zamiar lepiej sie pilnowac z tym cukrem choc druga z naszych cukrzycowych kolezanek ma 8-9, byla na usg I dziecko jest o 2 tyg wieksze wiec chyba beda indukowac jej porod.
Swoja droga ja tez bylam na usg I mala ma 1800g ale jest dosc dluga stad pewnie ta zgaga. Nie jest wiec jakims wielkoludem, szyjka 2,5 cm co na tym etapie podobno jest normalne ale..nie wiedza czy sie skraca czy nie. Dostalam wiec przykaz redukcji pracy I macierzynskiego pod koniec listopada. W pracy powiedzialam ze bede konczyc polowa grudnia ale zobaczymy jaka bedzie pogoda, jak sie bede czula itp. Takie uroki, pogoda tu wybitnie listopadowa, szaro, buro ale nie pada.
Bedzie mi brakowalo wpisow Feski..hehe..jak ten czas leci, pamietam jak czytalam jej pamietnik I mialam nadzieje ze I mnie sie jakos uda a tu ona zaraz rodzi..Zelma urodzila, fajnie sie czyta jej wpisy, swoja droga podziwiam energie;) oby u mnie wszystko bylo dobrze do samego konca
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 listopada 2015, 14:38
Na 12 jade do pracy, moze to I dobrze bo sama nie moge juz ze soba wytrzymac. Ahhh te moje nastroje, dzien zaczynam od porannego placzu, potem sie uspokoajam I jakos to leci..hehe
P. omija mnie szerokim lukiem co przyjmuje ze spokojem bo zalazl mi za skore I nie chce mi sie nawet spedzac z nim czasu. Otoz w weekend znow sobie wyjezdza z kolegami, ja pracuje do soboty wlacznie wiec bylo by milo dac mi troche odpoczac ale nie..Powiedzialam mu ze skoro TP coraz blizej to chcialabym wyjechac gdzies na weekend we 3 a on co zrobil????Kupil/dostal...bilety na poniedzialkowy mecz irlandii I powiedzial ze mozemy isc w nagrode ze go znow caly weekend nie bedzie. Powiedzialam ze podziekuje za taka rozrywke bo 2h w zimnie na plastikowym siedzonku to dla mnie zaden relax pozatym adas ma test we wtorek I ktos go musi do niego przygtowac. Stanelo na tym ze jedzie sam z kolega I wraca sobie do domu we wtorek. Wczoraj przyszlo zaproszenie na slub jego kolegi na 29 grudnia..tekst mojego meza..myslisz ze dasz rade pojsc??? Spojrzalam tylko na niego bez komentarza bo ironiczny komentarz pojawil sie w mojej glowie z predkoscia swiatla.
Mysle ze duzy wplyw na moj nastroj ma samopoczucie, ktore jest fatalne.
Wymiotuje, nie moge spac do tego w nocy dostalam rozwolnienia, myslalam no tak..rodze..hehe
Ale tak sie nie stalo. Na dodatek calosci mam starszna infekcje bozenki, mysle ze to grzybica mi sie pzryplatala..wszystko mnie boli, nie moge chodzic ..przypomnial mi sie polog..hehe I co jeszcze przedemna. Moj lekarz w calej swojej wspanialosci zapisal mi antybiotyk I tak myslalam ze chyba mi to za bardzo nie pomoze ale co tam wzielam. Lekarzem nie jestem ale mialam racje zrobilo sie jeszcze gorzej. W poniedzialek mam rano wizyte u polskiej lekarki jak wytrzymam do tego czasu.
Jak czytam wpisy Feski I Zelmy to widze swiatelko w tunelu I mam nadzieje ze tez mi sie trafi aniolek, Adas niestety aniolkiem nie byl. Budzil sie co 2h na karmienie bo byl ciagle gldony, mysle ze to byla moja wina I moze mleko przez to ze ciagle siedzial przy cycku nie bylo wystarczajaco sycace. Stwierdzilam ze skorzystam z pomocy laktatorki I moze tym razem pojdzie mi latwiej.
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 listopada 2015, 12:28
Wszystkie dziewczyny ktore sledze rozpakowane..hehe
Fajnie popatrzec na wasze bobaski..obie moje przyjaciolki tez urodzily, jedna przez cc, druga sn wiec moja grupa wsparia sie rozpadla I teraz pozostalo mi tylko cierpliwie czekac..co nie jest moja mocna strona..hehe
Ogolnie czuje sie lepiej, nadal mam zgage I bardzo martwie sie czy wszysko jest ok ale coz..pewnych rzeczy nie da sie zmienic bo zwyczajnie nie ma sie na nie wplywu. Chlopaki zrobili mi niespodzianke w sobote I ubrali choinke...udalam ze sie ciesze I ze to super..choc uwazam ze stanowczo za wczesnie..hehe kto to widzial choinka w listopadzie, czuje sie sie jak w supermarkecie.. Choc z drugiej strony pamietam listopad w zeszlym roku I moje lyzeczkowanie 14...reszte to juz jak przez mgle, depresja, swieta z butelka wina w dloni, samotne I smutne, Musze wierzyc ze w tym roku bedzie lepiej I bedziemy miec udane szczesliwe swieta. Moze nawet we 4???
Zaczelam kompetowac moja torbe do szpitala I wyprawdke dla malej. Dzis caly dzien sprzatalam kuchnnie ok 16 stwierdzialam ze mam dosc I reszte zostawiam na jutro, chcialabym wszytsko zrobic przez swietami bo kto wie na co bede miala sily pozniej. boli mnie teraz prawa pachwina wiec poleglam na kanapie na troche, nie na dlugo jednak bo juz dostalam telefon ze brygada jest w drodze I musze szykowac obiad..heh
Adas ogolnie jest bardzo dobrym dzieckiem I nie ma z nim wiekszyc problmow niestety pogoda nie zacheca I nie ma za bardzo co robic a nie chce zeby ogladal tv caly czas.
Nadal jem jak prosie, zapominam sie I co chwile cos skubie. W przyszly pon mam usg I wtedy zobaczymy co I jak. Co do infekcji to polska gp potwierdzila grzybice, dala mi leki I pobrala wymaz, czekam teraz na wyniki. zostaly mi 3 tygodnie pracy...jesli pogoda dopisze.
Kupilam malej w nexcie czapeczke na zime...serce mi sie roztopilo..jaka slodka:))
Ciaza to zaprawde bardzo dziwny stan, wczoraj bylam w pracy do pozna- wrocilam do domu o 22, wiec teoretycznie powinnam padac na twarz. adas obudzil sie o 2 I tradycyjnie wolal mnie zebym do niego przyszla. Robi to ostatnio co noc od kiedy zaczela sie szkola. Zobaczymy jakie zmiany wprowadzi urodzenie dziecka. Tak czy inaczej...stwierdzilam ze jestem glodna wiec zrobilam sobie kanapke, jogurt..ogladam 50 shades of grey I tak sobie pisze. Zamiast spac??..Sama wszystkim ciezarnym radzilam ..spij bo potem to moze byc krucho ale jak tu spac, nie jestem nawet tyci spiaca. jednak z Adasiem ta ciaza inaczej przebiegala jakos tak latwiej wydaje mi sie. Postanowilam sobie ze rano po odwiezieniu potomka do szkoly wracam do domu na kanape do 14..hehe..nie ma co udawac boheterki. Poniedzialkowe sprzatanie prawie mnie wykonczylo. We wtorek bylam bez energii do tego wymiotowalam I nawet nie poszlam na joge. Czas odstawic sprzatanie I zaczac sie troche oszczedzac. Moj P. nie za bardzo chyba to rozumie w koncu jestem w domu a jest balagan.
Dziewczyny wybieraja sie rano na kawe, ja jednak stwierdzilam ze energie tego dnia przeznacze na popoludnie z Adasiem, moze pojdziemy do kina albo na spacer.
Praca mnie stresuje I nie mam juz za bardzo na nia ochoty..zostaly mi 2 tygodnie. Wiem sama ze nie jestem juz za bardzo zdolna ale chce jeszcze dobic do konca I tyle beda mnnie widzieli przez 6 miesiecy.
Strasznie meczy mnie zgaga I nudnosci, czasami nawet wymioty, rano budze sie zupelnie bez energii do tego moje stopy I rece sa smiesznie zdretwiale..buty zrobily sie przyciasne czyli ze co?? Pojawiaja sie obrzeki? A moze zamieniam sie w ogromnego jamochlona? Moj P. wczoraj uraczyl mnie zlota mysla..Alez ty jestes ogromna!!!! Ze co?? W ciazy jestem do cholery..hehe wiem ze nie mial nic zlego na mysli wiec nie przejmuje sie tym. Czasami to on zachowuje sie jak maly dzieciak. Boi sie dotykac brzucha bo twierdzi ze to dziwne. Zdziwil sie ostatnio bo za kazdym razem jak kladzie reke na brzuchu to mala sie uspokaja..mysle ze to dlatego ze go nie zna..hehe..powiedzialam mu to a on ze jak to ..pewnie ze go zna.)
z kolejnej rzeczy odkrylam w sobie ze boje sie porodu, dziwne co w koncu juz przez to przechodzilam a jednak sie boje...martwie sie o dziecko zeby wszystko bylo ok I tak ogolnie jestem poddenerwowana... Troche duzo tego martwienia co? Chyba robie sie troche spiaca.
Moi chlopcy pojechaali grac w golfa a ja sobie siedze I delektuje sie choinka I bloga cisza..Mala cos slabo sie dzis rusza, moze ma slabszy dzien. Dalam jej klika kuksancow I w koncu postanowila sie troszke przesunac. Jutro do pracy I tradycyjnie mega mi sie nie chce ale pocieszam sie ze jeszcze tylko kilka dni.
Wczoraj bylam w szpitalu I jak zawsze wyszlam zdegustowana. Siedzialam tam od 11.45 do 16.30!! Dla normalnego czlowieka tyle godzin na plastikowym krzeselku to troche duzo, nie wspominajac o ciezarnych.
Z usg wyszlo ze mala ma 2800g, lezy glowka w dol ale troche na bok tzn nogi ma po lewej stronie a pupe po prawej. Tak w ksztalcie litery C, nikt mi nie odpowiedzial czy to bedzie przeszkadzac podczas porodu. Szyjka ma 1,8 cm ale jest nadal zamknieta wiec trodno powiedziec jak dlugo wytrwam bo jeden lekarz ( ten co robil usg powiedzial ze moge nie wytrwac nastepnych 2 tyg) a drugi ze to calkiem normalne.. Z reszta na druga lekarka nawet nie spojrzala w moja karte ze mialam usg robione, co za system, gorzej niz trzeci swiat a niby cywilizowany zachodni kraj.
Ale do rzeczy , pani kochana lekarka zalecila mi odpoczynek I lezenie zebym do 38 tyg wytrwala. Latwiej powiedziec, trudniej zrobic zwlaszcza jak sie ma 5 latka w domu. Prace domowe same sie nie zrobia a I dzieckiem trzeba sie zajac.
I tak sobie egzystuje, troche zrobie , troche usiade zobaczymy co czas pokaze. W piatek wyjezdzamy na weekend:)) oby mala nie urodzila sie w hotelu
I jednak dotrwalam, nadal w dwupaku..a brzuch calkiem wysoko mam wiec nie sadze zeby mala pchala sie na swiat w najblizszych dniach. Niech poczeka sobie do 17stego bo Adas ma jaselka I gra w nich Jozefa wiec bardzo chce go zobaczyc w zyciowej roli hehe...
Weekend byl bardzo przyjemny pozatym ze P. dostal zapalenia ucha I wrocilismy do domu w sobote, pogoda pod psem..deszcz, deszcz I jeszcze raz deszcz. Miasto zmaga sie z powodziami, dobrze ze nas to nie dotyczy.
Skonczylam w prace w zeszly czwartek!!!! Straszna ulga, moj ostatni dzien zakonczyl sie bardzo nieprzyjemnie bo pacjent zwyzywal mnie w poczekalni jak mala dziewczynke ze UWAGA...za wolno pracuje I musi czekac...bardzo sie zdenerwowalam, wymiotowalam potem pol nocy ale teraz juz staram sie o tym nie myslec. Z reszta z drugirj strony mam nauczke bo od ok 33 TC wiedzialam ze nie daje juz rady pracowac w normalnym tempie I wtedy powinnam zapakowac manatki I adios amigos..do zobaczenia za 6 mcy.
Nawet gdybym wytrzymala jeszcze tydzien zawsze to troche odpoczynku. Nie czuje sie najlepiej, brzuch mam nadal wysoko a mala rosnie wiec meczy mnie zgaga I wymioty. Pozatym chyba znow nabawilam sie grzybicy I do tego jeszcze zapalenia zatok. Jutro znow mam wizyte w szpitalu, ciekawe czego tym razem sie dowiem...hehe A z ostatnich nowosci to moj posiem GBS zaginal( tu go rutynowo nie robia)..nawet juz sie nie denerwuje bo szkoda mojej energii.
Dzis zabieram Adasia na spotknie z gwiazdorem..hehe I moze wezeme sie za pranie I prasowanie ubranek bo wstyd sie przyznac ale nie mam nic gotowe, poza torba dla siebie na porod..nienawidze prania I prasowania.Jak ja wutrzymam rok prasowania tych ubranek ..hehhe
16 kg na plusie????? sama nie moge w to uwierzyc
Jakos naal nie moge uwierzyc w to ze nie ide w tym tygodniu do pracy..ani w przyszlym..hehe Mam wolne!!!!OMG...buuhahaha
Odtransportowalam karla do szkoly I teraz sobie siedze z herbatka w rece I pisze. Wczorajszy dzien nie byl dla mnie laskawy, stopy mi spuchly, bardzo zle sie czulam I do tego wymioty, doslownie wszystko co zjadalam. Czulam sie jakbym miala kaca giganta, krecilo mi sie w glowie, ktora tetniala jakby miala eksplodowac z hukiem. Caly dzien lezalam plackiem I modlilam sie zeby ktos mnie dobil. Za to w nocy naszedl mnie niespodziewany przyplyw energii I nie moglam spac. Choc moze to sprawka moich zatok, nabawilam sie zapalenia I ogolnie tradycyjnie jak od kilku tygodni czuje sie parszywie. Choc energii mam jakos wiecej..ciaza to bardzo dziwny okres w zyciu kobiety.
Dzis znow jade do szpitala I bede pytac co maja zamiar ze mna zrobic.Ostatnio nawet dobrze dziecka nie zmierzyli pozatym mala lezy jakos bokiem I nie wiem czy to moze stanowic problem do porodu sn?? Kolezanka z cukrzyca miala ciecie w zeszlym tygodniu. Ja wolalabym uniknac ale wiadomo ze zdrowie malej jest dla mnie najwaznijesze. Kolezanka rodzila 2 tyg temu I wyladawala na IT przez utrate krwi, wiec moj P. caly przerazony pytal co on ma robic jakoby cos zlego sie dzialo, a ja na to: Ratuj dziecko..a on: co?? a jak ja sam z 2 dzieci zostane??..a ja: mama bedzie musiala sie do ciebie wprowadzic:)))))
Co do GBS to bede klamac ze jestem pozytywna zeby mi dali antybiotyk, oni maja taki balagan w papierach ze sami nie wiedza co robia. Mam teczke rozmiaru ksiazki telefonicznej, ktorej nikt nie czyta...ostatnim razem uslyszalam zlota mysl...your baby is growing fine..po doslownie minucie usg...tyle to sama wiem ze rosnie.
edit:
Jestem juz po wizycie, poszlo nawet dosc szybko. Zrobili mi ktg, wszystko wyszlo ok. Mala szalala w brzuchu dla odmiany, mocz tez wyszedl ok. Zrobili mi usg bo troche mnie martwi boczna pozycja dziecka ale stwiedzili ze to nic takiego. I jesli nie urodze sama to mam wizyte wyznaczona na 30 grudnia:)) na wywolanie albo cesarke. Troche sie dzis uspokoilam bo przynajmniej wiem juz na co czekac. Szyjki nie sprawdzili wiec to pozostalo tajemnica
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 grudnia 2015, 18:21
Kuruje sie antybiotykami. zapalenie zatok I ucha do tego straszny katar..koncowka zdecydowanie nie oszczdza.
Adas mial dzis jaselka, bardzo ladnie wystepowal I jestem z niego bardzo dumna.
Boje sie porodu, boje sie zmian I tego co bedzie..boje sie nieodwracalnosci. Wczoraj w nocy dostalam skurze, byly nawet bolesne I przez moment myslalam ze to juz ale usnelam I jakos I tyle z tego bylo.
Mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, chcialabym wiecej czasu spedzic tylko z Adkiem..boje sie tego co noc moze przyniesc..albo I nie..
Moja mama wczoraj podniosla mi cisnienie, jest madra kobieta ale czasami gada takie pierdoly ze starch. Wydarlam sie na nia...potem obrocilam to w zart..ale nie wiem sama...a poszlo o
tlumaczylam jej ze jesli sama nie urodze to 30 grudnia beda indukowac porod, moja mama na to..uwazaj zeby nie bylo za pozno..
ja: za pozno ? na co?
mama:zeby dziecko nnie umarlo w czasie porodu bo bedzie za duze, pamietasz ze ja z kasia mialam taki ciezki porod, nie oddychala itp..bo kazali mi czekac..jakbym jeszcze wiecej czekala to kasia by nie zyla...hm...
ja: to co uwazasz ze mam zrobic? wysrac to dziecko skoro nie chce wyjsc?
Nie rozmumiem generalnej intencji tej przykrej historii, bo przeciez mam jeszcze 2 tyg do terminu pozatym nikogo nie zmusze do wywolania porodu w 38 tyg. Tylko mnie tym zdenerwowala. I tym optymistycznym akceentem koncze moj wpis
Szczesliwej nowiny ani widu ani slychu... ja za to umieram na zapalenie zatok, teraz juz troche lepiej sie czuje ale weekend byl starszny...w sobote poplakiwalam sobie nad swoim losem..hehe bo jestem uczulona na paracetamol a moj gp nie dal mi antybiotyku. Kazal za to brac nurofen, ktorego nie bralam bo moze jestem tylko dentysta ale z tego co pamietam to kobietom w ciazy nie wolno go brac, dlatego ja nigdy go nie zapisuje...co kraj to obyczaj albo moze wytyczne sie zmienily..nie wiem. W kazdym razie wycierpialam sie co niemiara.
Czuje swoja wage bardziej niz zwykle, nie sprawdzam juz ile pokazuje na skali bo po co sie stresowac, mysle ze mam z 18 na plusie. Do tego wydzielina z paci wyglada jak moja z nosa..n
( przepraszam za obrazowosc ale mysle ze to czop zaczal mi sie wydalac) nie ekscytuje sie bo z Adasiem to w ogole go nie pamietam a moja kolezanka chodzila jeszcze przez 2 tyg bez czopa wiec szalu nie ma. Pisalam juz ze jestem ostatnia w dwupaku..obie moje przyjaciolki maja juz dzieci w ramionach a my nadal czekamy.P. ciagle dzwoni I pyta..jakies nowiny?? jakis postep??.. Mowi..chialbym zebysmy mieli to juz za soba.
Dzis rano bylam w miescie organizowac ostatnie przenty bo wczoraj wieczorem zlapaly mnie skurcze, takie srednio silne ale przestraszylam sie bo nadal mam prezenty niezapakowane. Ogolnie to dni na macierzynskim leca mi strasznie szybko, codziennie cos I tak czas ucieka przez palce. Fajnie jest miec wolne.
Moja kolezanka z lyceum wstawila na fbuku zdjecia z sesji porodowej. starali sie z mezem 7 lat I w koncu dzieki rzadowemu invitro urodzila synka, widac bylo szczescie na ich twarzach I wzruszenie..jednak ja jakos nie jeste co do tego przekonana, Weszlam sobie na strone tej fotograf I poogladlam inne zdjecia..jak dla mnie to obrzydliwe, porod to jest tak intymna rzecz ze chyba nie chcialabym dzielic sie nia ze swiatem. Pozatym nie nalezy do najprzyjemniejszych wiec jak dla mnie to mam nadzieje ze pojdzie mi sprawnie I dam rade szybko o tym zapomniec. Wyczytalam wczoraj w necie ze w szpitalu w ktorym bede rodzic czasami nie oferuja zadnego znieczulenia jak anestezjolog nie jest dostepny..super..hehe..nie zebym bardzo bala sie bolu ale dobrze byloby miec taka opcje w razie czego co nie.
Wracajac do in vitro, widzialam w wiadomisciach ze maja zamiar przerwac dofinansowanie, nie bede sie tu wypowiadac na temat polityki ale czytam pamietniki niektorych staraczek I doslownie zalamal im sie swiat, bardzo mi ich szkoda. Sama wiem jakie to uczucie jak dostajesz miesiaczke ktorej nie chcesz, miesiac po miesiacu.. Nawet teraz nadal sie martiwe zeby wszystko bylo ok. Ale ja mam jednego zdrowego synka. Dlaczego zabieraja tym kobietom szanse na szczescie?? Nie rozumiem tego
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 grudnia 2015, 14:05
Jestem w szpitalu, w nocy mialam skurcze. Potem spokoj ale brzuch zrobil sie bardzo twardy I Nie czulam zadnych Rochow. Czekam na lekarza I zobacze co dalej.
No Sikorko, nie dość że zdjęcie małe to jeszcze brzuszek taki zgrabny, że musiałam użyć ctrl+ żeby coś dojrzeć! :) pieknie!
Maly masz ten brzuszek jak na 29tc... :) Pięknie..
ja to sie chyba do konca ciazy nie naucze jak wrzucac te zdjecia..a co do brzucha to tez mnie troche martwi, mam nadzieje ze dziecko normalnie rosnie ..dowiem sie za 2 tyg