Eh trochę się narobiło, nie lubię się licytować, kto ma lepiej, a kto gorzej... Każdy nosi swój krzyż bólu, doświadczeń życiowych, wspomnień. Problem, który dla innych wydaje się błahy może być dla osoby problemem życia. Nie należy nikogo krytykować, bo się czegoś obawia, tylko dlatego, że uznamy to za błahostkę. Na studiach pracując z ludźmi starszymi, niepełnosprawnymi nauczyłam się empatii i postawienia w sytuacji tej drugiej osoby.
Co bym zrobiła na miejscu osoby gdybym znalazła się w takiej sytuacji? gdybym to ja była chora, samotna, ktoś by mi zmarł, straciła nagle pracę... ?
Wzięło mnie na sentymenty
Ładna pogoda, ale co zrobić, jak trzeba się oszczędzać?
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 maja 2016, 06:05
Poniedziałek zakończył się bólem brzucha... wtorek przyniósł plamienia. Szybki telefon do gina i wczesno wieczorna wizyta i leżenie plackiem do wizyty.
Na wizycie rozmowa z lekarzem, pomiary i pierwsze co to skąd jest krwawienie. Szyjka oki, plamienie nie z macicy, więc o co kaman? podrażnienie po luteinie, odstawiamy i obserwujemy.
Mam nadzieję, że mój organizm nie zareaguje jakoś wrogo na brak, bo luteinę biorę od początku ciąży.
Potem usg, i mój synek Tymuś sporo urósł, bo waży obecnie 1,26kg jak tak dalej pójdzie rodzimy w lipcu nie w sierpniu. Tylko proszę Tymusiu nie śpieszymy się
Potem 100 pytań o główkę i brzuszek, na chwile obecną sytuacja wygląda tak jak powinna: główka większa od brzuszka... ulżyło mi bardzo.
Dziś wstałam o 4.00, od rana pobolewa brzuch, krzyż... tłumaczę sobie, w ciąży przecież jestem, ma prawo boleć, ważne, że nie ma skurczy...
Tymusiu spinamy pośladki i tak do końca lipca.
Kocham Cię bardzo
Moje kochane Aniołki bardzo tęsknie za Wami. Wierzę, że czuwacie nad nami każdego dnia, opiekujecie się z Nieba, wierzę, że jesteście tam szczęśliwe, choć ja bym wolała Was mieć przy sobie.
Kocham Was mocno i nigdy o Was nie zapomnę
Wysiedziałam się, pogoda marna, a jak zmarzłam maskara, mam nadzieję, że nie będę chora. Niby ubrałam się ciepło, ale i tak zimno mi było
Muszę się pochwalić, że zrobiłam kolejny krok i zamówiłam łóżeczko dla Tymusia
Tak obudziałam się z taką myślą, że dziś jest ten dzień, w którym zamówię łóżeczko
W przechodni zaczepiła mnie pielęgniarka i przedstawiła się jako położna i zapytała się czy mam swoją położną. Nie wiedziałam, że tak można, jak prowadzi się ciążę priv. Kobieta konkretna, wytłumaczyła wszystko i się do niej zapisałam Mamy się zgadać w czerwcu na 1-2 spotkania i ma mnie przygotować do porodu, przynieść prasę do poczytania
Zatem kolejny krok mam swoją położną
Mąż pojechał po wyniki, ciekawe jak wypadły... mam nadzieję, że są w normie, bo i tak się kłuję codziennie.
Mąż wrócił, mam wyniki.
Na czczo 75 mg/dl norma 70-100 mg
po godzinie 148mg/dl morma 70-100mg
po 2 godzinach 129 mg/dl norma 70-100mg
Pisałam do dziewczyn z wątku cukrzycowego i odpisały, że są dobre
Kamień z serca.
Po chwili zadzwonił lekarz prowadzący- że mam już odstawić acard. Jak odstawić
Boję się, do tej pory brałam i było dobrze, a teraz tak raptem odstawić? a jak coś pójdzie nie tak? W głowie kłębią się przeróżne myśli, a mój odwieczny strach znów zapukał i zapytał się czy tęskniłam
Eh, wdech i wydech...
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 maja 2016, 17:22
Dziś mam dzień pod znakiem sprawdzania poczty, na dniach ma być łóżeczko Tymusia, jestem strasznie podekscytowana i nie mogę się doczekać. Pewnie jak mąż złoży to wzruszę się jak zobaczę pierwsze łóżeczko Tymusia
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/64de421dd2bf.jpg
Ostatnio coś ciągle zmęczona chodzę, a jak się położę to już koniec spania.
Pogoda, też marna, choć lepsza niż wczoraj... ale czekam na super pogodę, żebym mogła poprać rzeczy dla Tymka i żeby ładnie poschły na balkonie a nie w mieszkaniu.
Trochę mi się tego nazbierało... i pora wziąć się do roboty...
A jutro ważny dla nas dzień- dla Tymka, dla mnie i dla męża...
A mój Tymuś postanowił zacząć od poranku lenia, mam nadzieję, że po śniadanku się uaktywni.
Dziś już 2 dzień bez acardu, eh stresują mnie takie rzeczy. Wczoraj na wieczór bolał mnie brzuch na dole...
sprawdzałam pocztę i brak powiadomienia o wysyłce łóżeczka, czyli sobie jeszcze poczekamy
Zrobiłam się teraz taka, że chcę coś teraz natychmiast w tej chwili
Nie mogłam zasnąć, przewalałam się z boku na bok... a dziś dziwny ból podbrzusza i rano krzyża, aż się przeszyłam, wzięłam nospę i położyłam się...
Dziś wstawiłam pieluszki, potem poprasuje powoli zaczynam się przygotowywać, gubię się jeszcze w tym wszystkim, ale myślę, że dam radę
Nie mam pomysłu jak to ulokować w komodzie
Dziś z niecierpliwością czekam na kuriera, przyjedzie łóżeczko Tymusia, nie mogę się doczekać
W między czasie poprasuje kolejną partię ubranek Tymusia i muszę wstawić kolejne pranie.
Hm chyba sezon na przygotowania na przyjście Tymusia uważam za otwarty
Czeka mnie jeszcze zamówienie wózka, ale to chyba zajmę się pod koniec maja początek czerwca.
Muszę uważać, żeby się nie przeciążać, bo czuje tego skutki... każdy ból krzyża, podbrzusza mnie przeraża, ale wierzę, że dobry Bóg pozwoli nam dotrwać do końca
A dziś ważny dzień- Dzień Matki... Jestem mamą cudownych Dzieci wierzę, że moje Ukochane Aniołki czuwają nad Nami każdego dnia
Moje Kochane Dzieci kocham Was i nigdy nie przestane
A tak wyglądamy teraz
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/223fc4f87e26.jpg https://naforum.zapodaj.net/thumbs/ba24334dfa1b.jpg
Troszku się martwię, bo nie wiem co to było, i mam nadzieję, że mu nic nie jest. Dobrze, że wizyta za tydzień, to zapytam lekarza o to...
Dziś dzwoniła Pani w sprawie wózka, długa historia, ale byliśmy w sobotę a tu terminy się zmieniły na koniec lipca a jak byśmy byli jutro to wózek we wrześniu... pomyślałam kur... że co? jaja jak berety... ja mam termin z usg na koniec lipca.
I uzgodniłyśmy, że Pani zadzwoni do producenta co mogą wysłać na chwilę obecną i czy coś jest.
Czekałam od rana na telefon i z godzinę temu dzwoni Pani, że udało jej ustalić z producentem że mają jeszcze 3 kolory i że szybko musimy się zdecydować, żeby się załapać, bo schodzą jak świeże bułeczki...
I mamy wybrany, nie ten co chcieliśmy kolor, ale ten też jest piękny, a dla mnie najważniejsze, że Tymuś będzie miał wózeczek już pod koniec tygodnia, nie pod koniec lipca, czy we wrześniu, ale można powiedzieć, że już, zaraz
Dziś mamy wpłacić zaliczkę a tu coś zbiera się na burzę, nie wiem czy zdążymy z mężem.
A tak wogóle naszła nas fala upałów, dziś po 6 było 20 stopni w cieniu, źle znoszę takie upały, wczoraj miałam w nocy problem z oddychaniem miałam wrażenie, że się uduszę.
Nadal bolą mnie plecy i nogi. A dziś doszła jeszcze migrena, ale ja zniosę wszystko dla Tymusia. Już bliżej niż dalej... można powedzieć, że zostało 60-63 dni...
Tymuś dawał całą noc, a nad ranem dostałam w żebra zauważyłam, że nie lubi jak leżę na lewym boku, bo strasznie a to strasznie się rozpycha.
Z dobrych wieści to, że wczoraj wpłaciliśmy zaliczkę za wózek i za 2 dni Tymuś będzie miał furę jaka ja jestem szczęśliwa
Przy okazji kupiliśmy wanienkę, i Tymuś chyba będzie miał wszystko, ale niech siedzi w brzusiu do 37 tygodnia przynajmniej.
Jutro chyba przed wizytą odwiedzę laboratorium i zrobię badania co zalecił mi lekarz... hm ciekawe jak parametry krzepliwości po odstawieniu acardu.
Przypomniało mi się, mam coraz większe problemy z zastrzykami. Ciężko mi wbić igłę w boki a jak czasami trafię na zrosta leci krew a w udo boję się, bo słyszałam, że boli
Dziś od rana 20 stopni, ale coś pochmurno...wczoraj burza przeszła bokiem, trochę pokropiło i to wszystko.
Wszystkiego najlepszego moje Aniołki, mam nadzieję, że jesteście tam razem i jesteście szczęśliwi...
Opiekujcie się sobą nawzajem i czuwajcie nad swoim braciszkiem.
Kochamy Was bardzo mocno
Jest piękna jestem taka szczęśliwa.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/87c8fab9b2dc.jpg
Dziś smutny dzień jak pisałam, popłakałam się przeczytałam, że moja koleżanka z forum urodziła synka i zmarł tak bardzo chciałabym jej pomóc tak bardzo mi jest przykro, bo wierzyłam, że tym razem jej się uda.
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 czerwca 2016, 12:06
Idę ale nic nie ma, idę znów do kuchni, ale znów słyszę piski i tłuczenie... myślę sobie, duchy czy co ?
Poszłam znów sprawdzić i zawał na fierance siedzi jaskółka sobie myślę, jak ona wleciała, patrzę a pod zasłoną na podłodze siedzi druga... nie wiem co robić mąż każe mi wziąć je w ręcznik i otworzyć okno szeroko i wypuścić...
Sobie myślę no dobra jakoś dam radę...musiałam przytargać krzesło z kuchni, żeby wejść po tą co siedziała wysoko na fierance, poleciała na obraz zasrała mi ścianę fieranka też brudna, ale udało mi się ją złapać i wypuścić...
A co się przy tym namachałam i znów krzyż mnie boli.
Byłam w laboratorium po swoje wyniki i zaszłam do ulubionego lumpka i znów nakupowałam rzeczy Tymusiowi, jak mi Pani pokazała to oczy mi się zaświeciły jak sroce do złota... piękne a miałam już nic nie kupować
Teraz znów czeka mnie małe pranko hihihi
Plecy, pachwiny i podwozie po przejściu się w 2 strony znów dają znać...a po drodze tak mnie w środku podwozia zakuło, że myślałam, że ustanę i kroku nie zrobię
Ciekawe jak moja szyjka- wizyta już we wtorek to się dowiem. Mam nadzieję, że w porządku będzie.
Jakoś się boję, znów jakieś strachy wracają, nie lubię tego uczucia.
Dziś zrobiłam pranie ciuszków, co kupiłam wczoraj plus pranie ręczne Tymusia. Suszy się na balkonie, słoneczko świeci, więc niedługo powinno być już suche.
Prasowanko chyba zostawię sobie na jutro, a tymczasem chyba pójdę się położyć, bo mnie zaczyna mocniej kłuć może to mały tak się ułożył? za dużo myślę.
Tymuś coś dziś z samego rana tak się mocno rozpychał a teraz cisza... chyba ułożył się spać przynajmniej ja sobie tak tłumaczę.
Nie śpimy od 5, pomodliłam się, poleżałam i poszłam coś zjeść, bo głodna byłam, teraz pora na pierwszą partię leków
Staram się być spokojna, tłumaczyć sobie, że może już na tym etapie musi tak być, że mały rośnie i uciska, ale na dłuższą metę to tak nie działa...
Znów przymusowy reżim łóżkowy, muszę jak najwięcej odpoczywać i leżeć.
Co do bóli, kłucia i ucisku w pochwie to lekarz nic złego się nie dopatrzył, szyjka długa i zamknięta. Znów zwalić na dziecko. Biedne one, jeszcze się nie urodziło a już jest wszystkiemu winne
Pojawił się kolejny problem, Tymuś co usg jest starszy ( wynika to z wczesnej owulacji- cykl stymulowany clo), waży sporo, jest duży i leży miednicowo. Jest mała szansa, że się odkręci główką, lekarz mówił, że nastawiać się na CC. Na dzień dzisiejszy DIAGNOZA BRZMI PORÓD POŚLADKOWY
Eh nie chcę o tym wszystkim myśleć, co by było gdyby godzina W przyszła za chwilę... ale mówię do synka- siedzimy jeszcze miesiąc co najmniej.
Wczoraj wykorzystałam męża, że mieliśmy wizytę i miał wolne i dokupiłam porę rzeczy sobie i Tymkowi.
Torba moja prawie spakowana, przynajmniej tak mi się wydaje, została tylko torba Tymusia.
Stwierdzam, że moja kondycja jest do dupy, wczoraj lekarz pobrał wymaz, a dziś miałam iść do bakteriologii, myślałam, że po drodze jajko zniosę, zanim dojdę, a potem pojawił się kolejny problem, schody... ja pierdziu, bakteriologia jest na samej górze- to dopiero wyzwanie, ale dałam radę. Teraz będę umierać przez najbliższe 2 dni.
Dziś samopoczucie do dupy, chyba zostanę w domu, bo kiepsko się czuję, oprócz bólu głowy to mam zawroty i jakbym miała zemdleć... chyba czas najwyższy ciś sobie zbadać.
A tak właśnie, zapomniałam dodać, że zaczynamy 33 tydz (32+0)
Dziś samopoczucie do dupy, chyba zostanę w domu, bo kiepsko się czuję, oprócz bólu głowy to mam zawroty i jakbym miała zemdleć... chyba czas najwyższy ciś sobie zbadać.
A tak właśnie, zapomniałam dodać, że zaczynamy 33 tydz (32+0)