Nadal boję się cieszyć...
Bieda
Stronię od czytania, pisania, bo jakoś tak się boję. Jestem jakaś taka bardzo wstrzemięźliwa z jakimikolwiek emocjami. Sama sobie się dziwię...czuję się jak wydmuszka
1 dnia Świąt trafiłam na pogotowie, bo miałam plamienie (tak mi się wydawało) - śluz był lekko beżowy. Lekarz dyżurny był wyjątkowo niemiły, ale ja nie pozostałam mu dłużna. Dopiero jak wyniki bety wskazały ciążę, to facet troszkę spuścił z tonu. Mówiłam mu, że ciąża młoda, że na USG nie będzie nic widać, a on się na mnie darł, że co on tam niby zobaczy!? Że co niby ma zrobić. Powiedziałam mu, że ja mogę mu powiedzieć jak ma dzieci uczyć, bo jestem nauczycielką, ale co ma zrobić ze mną to chyba jako lekarz powinien wiedzieć. Mówiłam, że mi tez nie uśmiecha się leżeć w szpitalu w Święta, ale że moja historia ciąż wygląda tak, a nie inaczej, to co niby miałam zrobić? Rysował jak jakiś potłuczony na kartce jak się zarodek wwierca w macicę i że stąd te plamienia...jak dla jakiejś upośledzonej baby. Tak, czy siak wypisałam się na żądanie. A na koniec powiedziałam mu, że nie wiem po co był ten cały cyrk.
Reszta Świąt spędzona w domu w ciszy i z rodziną. Już bez przygód.
Wycofałam kasę z imprezy Sylwestrowej...zostajemy w domu-sami. Siostra korzystając z okazji, zgarnęła moją nową, piękną sukienkę...jeszcze z metką. Jakoś to przeżyję.
Oby wszystko było dobrze...
Aha, no i wczoraj o mały włos puściłabym pierwszego pawia...już wisiałam nad kibelkiem.
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/454c94988162.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 grudnia 2014, 14:07
Mój mąż strasznie się cieszył z małego cosia na zdjęciu-ja zresztą nie mniej.
A to nasz mały kurdupelek
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/460fe3d40ec8.jpg
Zostań z nami już na zawsze...
Dotychczasowe odczucia:
*mam dużo większe cycki, żylaste, bolące jak diabli-szczególnie w nocy, gdy przewracam się na bok (sutki nie bolą wcale),
*noc bez wstawania na siku, to przeszłość,
*ochota na wszelkiego rodzaju kwasiory,
*słodkie beee,
*kawa Inka beee,
*wzdęcia non-stop, wyglądam jakbym była w II trymestrze (pewnie będę wyglądała jak pączek),
*gazy non-stop,
*zgaga sporadycznie, mdłości prawie codziennie (wieczorami się nasilają),
*głodna-bardzo często,
*płaczliwa,
*już nie jestem notorycznie zmęczona, mogę nawet nie spać w ciągu dnia,
*energii dośś sporo,
*czasami lekkie kłucia w macicy,
*śluz kremowy (dużo),
*SZCZĘŚCIE!
Moje dwa zdjęcia. Na pierwszym mój wygląd sprzed kilku m-cy (nie ciąża) i drugie, zrobione dzisiaj wieczorem.
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/42181dd771ec.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/d70da5c581b4.jpg
Waga 53,5kg (początkowa 52,5kg),
obwód w talii 72 cm (66cm),
biodra 93cm (92cm)
Rośnij groszku!
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 stycznia 2015, 12:27
Powiedziałam dyrekcji, że idę od poniedziałku na dwutygodniowe L4 z powodu ciąży, a potem to już lekarz zdecyduje co i jak dalej ze mną zrobić. Denerwowałam się strasznie przed ogłoszeniem tej nowiny-ręce mi latały jak oszalałe. Dyrka mnie uściskała (wie o moich poprzednich poronieniach) i powiedziała, że dzidziuś najważniejszy. Jutro idę do drugiej szkoły powiedzieć. W poniedziałek i wtorek (już na L4) pójdę wystawić oceny i przepytać poprawkowiczów (a jest ich dużo...), ale to tylko na 2h dziennie, więc dam radę.
Dzisiaj w szkole dzieciaki zasypywały mnie pytaniami na temat prezentów Bożonarodzeniowych - jedna uczennica na moje stwierdzenie, że dostałam wspaniały prezent stwierdziła, że to na pewno dzidziuś... pewnie miałam bezcenną minę, ale jakoś wybrnęłam. Ach te dzieciaki...
Od 15-18 drzemka. Wieczór spędziłam sama (mąż poszedł na próbę swojego zespołu) z niezaspokojonym uczuciem chęci na żelki ale za to bez chęci na spacer do sklepu po nie. Potem zachciało mi się kwaśnego jabłka... potem więcej soku pomarańczowego... i tak cały dzień. Jak niczego akurat nie przeżuwam, to mam okropne mdłości. A jak coś wcinam, to mam wyrzuty, że będę (za)gruba.
Ale dopóki jesteś ze mną zniosę wszystko!
Rano się budzę i już mi burczy w brzuchu. Cholera, tak to ma wyglądać? Wszystkie moje koleżanki dopiero rosną w siłę w połowie ciąży, a ja od razu ruszyłam z kopyta. Nie jem niezdrowych pierdół-a nawet jeśli mam ochotę to wtedy robię je sama (pizza, tortilla).
Na dzień dzisiejszy, rano, na czczo waga 53,9kg
Dzisiaj poszłam na badania krwi(TSH) i moczu. Całą noc doskwierał mi głód...normalnie myślałam, że oszaleję. Obudziłam się o 5 rano - tak miałam przepełniony pęcherz...musiałam iść i trochę "usikać", bo do 7:30 nie dałabym rady. Jak przysypiałam to mi się śniło, że już dzwoni budzik i mogę nasikać do kubeczka. Jak tylko rozległ się jego dźwięk, wyrwałam do wc jak szalona...
Dzisiaj poszłam do szkoły (mimo iż mam L4), bo w mojej klasie mam dużo poprawkowiczów. I mimo, iż byłam z nimi tylko ok. 20 minut wkurwili mnie niemiłosiernie. TA klasa jest po prostu nienormalna, a jak wyczują, że człowiek ma jakąś niedyspozycję, to już przegrana pozycja. Uczę też wiele innych-wspaniałych klas i pracując z nimi nawet kilka godzin dziennie, uśmiech nie schodzi mi z twarzy. A ta kl 5 to po prostu jakiś koszmar...
Całodobowo mam okropne mdłości, cycki też mnie bolą...chyba trzeba kupić już większy stanik, bo powoli bimbałki mi się wylewają. Od 2 dni nie mam wzdęć (zaczęłam wcinać jabłka, za którymi nie przepadam), może to ich zasługa.
Do wizyty został jeszcze jeden, długi tydzień, a ja już nie mogę się doczekać spotkania z Tobą groszku
Wieczorami mam takie okropne mdłości, że już czasami nie wytrzymuję. Wczoraj o 1:30 w nocy robiłam sobie pyzy, bo byłam taka głodna. O dziwo na wadze ubyło 0,5kg mimo iż ostro wpieprzam co podadzą. Chyba bejbuś wszystko ze mnie wysysa... "żerty" po tatusiu. Znalazłam biustonosz, który dostałam kiedyś od cioci-na ciążę jak to powiedziała. Jest na styk, za chwilę trzeba będzie kupić nowy. I tak oto w magiczny sposób z miski 70C zrobiła mi się bardzo pełna miska 70D. Wszyscy się dziwią, że tak mi w cycki poszło. Boję się pomyśleć co będzie dalej...
Brzuch i bimbałki już od kilku dni namiętnie smaruję kremem lub oliwką- kupiłam sobie tez preparat przeciw rozstępom, ale to dopiero od 4m-ca. Robię sobie też masaże skóry takim wałeczkiem w wypustkami, bo niestety mam skłonności do rozstępów. W okresie dojrzewania strasznie zorały mi pośladki. Boję się, że z brzuchem będzie podobnie (mama ma na brzuchu, ciocie nie mają wcale). Ciekawe jak to jest z Tymi genami?
Mam czasami takie bóle jakby miesiączkowe, ale bardzo lekkie-czy to się macica rozciąga? I czasami bolą mnie plecy.
O matko i znowu nachodzi fala wycia
Byle do poniedziałku.
Dzisiaj mam okropne mdłości, zaczęły się także bóle krzyża, wczoraj w nocy ciężko było mi zasnąć. Na wadze dzisiaj rano 54,1kg.
A to nasz mały bączek.
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/f24c023b8d43.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 stycznia 2015, 16:29
Z racji tego, że do lekarza jeździmy do innego miasta, musimy wcześnie wstać i ruszyć 4 litery. Wczoraj byłam 11 w kolejce. Było strasznie duuużo babek- na dodatek same ciężarne, więc każde badanie trwało w nieskończoność. Okazało się, że muszę zapłacić za tę wizytę 120zł-bo nie byłam zapisana na NFZ i muszą to potraktować jako wizytę prywatną. Się wkurzyłam, bo leczę się tutaj 2 lata, a przy nagłej wizycie mam za nią płacić. NFZ narzuca kary, jeśli przyjmie się kogoś z poza listy bez opłaty. I tak okazało się, że będę musiała co jakiś czas wyjąć 120zł. Chciałam się zapisać na luty, żeby w końcu kartę ciąży założyć-nie ma miejsc. Dopiero na koniec marca-szczęka mi opadła. Po negocjacjach udało się położnej wcisnąć mnie na 23 luty, czyli dopiero za 5 tyg. Jak ja to przetrwam?
W międzyczasie kończy mi się zwolnienie i 9.02 powinnam już iść do pracy, ale gin odradza-mówi, żebym wypoczywała. I pewnie będę musiała jechać i za zwykły papierek zapłacić 120zł. Najpierw zadzwonię do mojej rodzinne, bo może ona będzie mogła mi wystawić zwolnienie na te 2 tyg od 9.02 do 20.02.
A jak to jest z badaniami przezierności karkowej, trzeba się dokładnie trzymać tygodni ciąży, czy dwa tygodnie później można je wykonać? Tyle pytań, tyle niepewności. Nie dość, że się boisz babo o to maleństwo, które rośnie w Twoim brzuchu, to martw się jeszcze o wizyty i terminy
Z objawów raczej nic się nie zmieniło. Nadal męczą mnie mdłości-czasami bardzo dokuczliwe, piersi bolą, ale chyba mniej, albo już się oswoiłam z tym bólem. Od jakiegoś czasu mam lekko tkliwe sutki.
Odkąd jem jabłka nie mam wzdęć, ani uporczywych gazów. Nie mieszczę się już w większość ulubionych spodni - używam gumek do włosów, aby mieć kilka dodatkowych cm w pasie, tak jest mi wygodniej, niż kisić się w nich na siłę.
Niezmiennie mam wilczy apetyt, zawsze coś muszę mieć pod ręką-najlepiej coś kwaśnego. Słodycze już mogę zjeść, ale w minimalnej ilości. Bardzo chce mi się pić, więc też i częściej sikam.
Lekko pogorszyła mi się cera, włosy mi się szybciej przetłuszczają, za to paznokcie mam bardzo ładne.
Szwankuje mi pamięć...czasami zapominam o pewnych rzeczach-na szczęście nie są to jakieś istotne sprawy.
A to moje postępy:
30.12.14 6tc
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/85b483455cc4.jpg
I dzisiejsze 24.01.15 10tc
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/0e1571e283a6.jpg
Powiem szczerze, że dopiero zdjęcie mi uświadomiło, że chyba jednak rośniemy w siłę
A tak naprawdę czuję się paskudnie. Nie ma dnia żebym nie miała mdłości-ostatnie dwa to dały mi tak do wiwatu. Rano otwieram oczy i mam dosłownie 30 minut spokoju, potem przychodzą paskudy. Najgorzej jest wieczorem... siedzę i wyję jak wilk do księżyca. Snuję się po domu z kocem i flukami w nosie (tak, to czas na alergię). Czasami nawet dzwonię do mamy i jęczę jej w słuchawkę, że mi się nie podoba ta cała ciąża. Ale w duchu cieszę się z każdego dnia i nawet jak się modlę, to mówię, że ja zniosę wszystko, byle tylko dzidzia była zdrowa. Ale do rana zapominam jaka chciałam być dzielna i znowu narzekam.
Niechodzenie do pracy mi nie służy...staram się wychodzić do ludzi, ale nie zawsze godzina i częstotliwość nawiedzania im pasuje. Lubię się zrobić na seksi mamę...wtedy mój mąż patrzy na mnie tym swoim wzrokiem... Dobrze, że chociaż on szybko przyzwyczaja się do zmian jakie zachodzą w moim ciele. Ja mam z tym troszkę problemu. Ostatnio nawet pogłaskał mnie po moim brzuchu, innym razem przytulił głowę do mojego małego spaślucha.
O matko jaka ja jestem głupia. Głupia, ale szczęśliwa...nawet z tymi mdłościami!
waga 54,6kg
obwód brzucha 80cm
Cały weekend spędziłam u rodziców. Mąż był w delegacji i wrócił dopiero po wczorajszej wizycie u lekarza. Troszkę mi było smutno, że nie widział naszego małego kurdupelka, ale najważniejsze, że wrócił do domu cały i zdrowy-trasa była koszmarna i cały weekend się bałam o jego powrót. Miał wracać w nd. w nocy, ale kategorycznie zabroniłam i wrócił w pon. popołudniu. Do lekarza zawiózł mnie mój troskliwy tata-trasę ok 25km pokonaliśmy w 45min taka była pogoda. Lekarz też przyjechał spóźniony.
Wczorajsza wizyta u ginekologa wprawiła mnie w wyśmienity humor. Nareszcie spotkałam moją małą kluskę USG robione już przez brzuch-sprawiło, że nie mogłam się przestać cieszyć. Widziałam łapki, nosek, małe nóżki. Cieszyłam się jak głupia. Maluch grzecznie leżał i dał się pięknie zbadać. A potem lekarz musiał go posmyrać żeby się przekręcił i mały leniuch nie chciał się ruszać, ale wreszcie zmienił pozycję. Byłam taka wzruszona Gin dokładnie mnie zbadał (cycki też), odpowiedział na wszystkie moje pytania (mogę chodzić na basen). A na zdjęciach z USG zauważyłam dzisiaj, że wpisał moje imię Izabelka :o) -żartowniś jeden. W czwartek idę jeszcze do szpitala na dopplera, bo sprzęt w przychodni go nie miał.
Dostałam kolejne L4 do 08.03.15, które od razu zawiozłam do pracy. W szkole wszyscy nie mogli uwierzyć w mój duży (jak na 3mc) brzuch. Koleżanki się zleciały i kazały zdejmować kurtkę i prezentować wdzięki. Powiedziały, że wyglądam olśniewająco, że pewnie chłopak się szykuje, bo promienieje. Ja tam na co dzień - w dresie i koszulce - tych promieni nie widzę
Rozmawiałam z dyrektorem na temat mojego powrotu do pracy po macierzyńskim (jestem już na 5 umowie na czas określony...) i zapewnił mnie, że zawsze będzie dla mnie miejsce. Słowa, słowa...okaże się i tak we wrześniu 2016r. Drugą moją szkołę w której pracuję (8lat) prawdopodobnie zamkną-akurat tam mam umowę na stałe, więc troszkę się boję jak to będzie potem. Zobaczymy...potrzebne nam jest ok 1000zł m-c mojej pensji, aby starczyło na wszystko, więc praca chociaż na pół etatu ratowałaby nam skórę. Ale teraz staram się tym nie martwić. Póki co pracę mam i odkładamy każdą nadwyżkę na konto oszczędnościowe.
Swędzi mnie już skóra na piersiach i brzuchu. Na początku myślałam, że to od ciuchów, ale jednak zmiana cycków z C na E, a brzucha z 67 na 80cm robi swoje.
A to nasz mały Rysiek:
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/7a8c9040fc5a.jpg
A to mama Ryśka w 12tc
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/48397b1b8251.jpg
Wybrałam się dzisiaj na miasto z rodzicami. Kupiłam sobie dwa biustonosze, są na tyle elastyczne, że zmieszczą jeszcze trochę dodatkowego cycka. Kupiłam sobie też ciążowe spodnie, bo coraz mniej wygodnie mi chodzić z gumką na guziku, a tak będzie mi ciepło w brzuszek zanim pogoda zmieni się na wiosenną. W sklepie oczywiście pani myślała, że ciąża już po połowie, a to dopiero 3 m-c.
Cały czas jak myślę o naszym dziecku, to jako o chłopcu. Nawet jak coś zapisuję, to muszę potem poprawiać, bo wszędzie on i on. Płeć poznamy pewnie dopiero około 20 tyg. a ja od pierwszych chwil mam wrażenie, że to mały synek mieszka w moim brzuszku- mały Pawełek.
Codziennie rozmawiam z Bogiem, dziękuję mu za ten piękny cud, który się we mnie rozwija i proszę o dalszą protekcję. Modlę się też za małą Polę-córeczkę mojej koleżanki, która urodzi się na początku marca-oby tylko była zdrowa-rodzice są nosicielami mukowiscydozy i starsza córka niestety na nią choruje. Całą ciążę Marty przechodziłam razem z nią. Byłam jedyną osobą(oprócz ich samych), która ucieszyła się z wieści o powiększeniu rodziny-reszta od razu postawiła na nich kreskę, a ja wierzę, że Pola będzie zdrowa!
Bo wiara czyni cuda.
13+0 lub 13+3 według USG
waga 54,4kg
obwód brzucha 83cm
Dawno nic nie pisałam...ostatnio nie miałam ochoty. Dni mi uciekają przez palce...nie wiem jak to możliwe, skoro nie robię nic szczególnie zajmującego. Z dzidziulkiem wszystko dobrze. W sobotę 21.02 miałam dopplera i bąk miał już 7cm! Na płeć jeszcze zbyt wcześnie. W weekend byłam w kinie na Greyu, a potem w barze na urodzinach koleżanki. Niestety takie wypady już nie dla mnie...strasznie się męczę i non stop mi się chce puszczać bąki (a że w towarzystwie nie wypada, to tylko max 3 h dam radę wysiedzieć). Brzuchalek już coraz większy. Mdłości praktycznie minęły-zdarzają się jeszcze dni, że mi niedobrze, ale już nie trwają całą dobę. Niestety doszły bóle głowy i bezsenność. W nocy wstaję po kilka razy do kibelka i potem mam problem z ponownym zaśnięciem.
Garderoba już po pierwszych zmianach...na razie w obrębie mama-siostra wymieniamy się ciuchami. Nie mogę doczekać się wiosny...
Co do pracy, to jednak likwidują moją szkołę...więc od września 2015 już jej nie będzie. Podobno mają zapewnić zatrudnienie wszystkim n-lom zatrudnionym na stałe (w tym mi), ale ja i tak wrócę dopiero w 2016, więc się zobaczy wtedy. Dobrze by było mieć gdzie wrócić...
Kolejna wizyta 09.03...
Do lekarza weszłam jako ciężarna - bez kolejki. Mój duży jak na 4m-c brzuch okazał się bardzo przydatny. Co prawda i tak siedziałam w kolejce 2,5 h zanim lekarz zaczął przyjmować, dobrze, że była ze mną mama (też miała wizytę...i "załatwiła" się razem ze mną), bo wczoraj było mi strasznie słabo. Lekarz kazał na kilka dni odstawić letrox50, a potem zmniejszyć dawkę. To tak niskie TSH powodowało palpitacje serca, bezsenność, rozdrażnienie i wysypkę na nogach (a myślałam, że to od kremu, albo owoców). Mam nadzieję, że teraz dolegliwości ustąpią i będę się mogła cieszyć moim małym kurdupelkiem
A to my w 14tc
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/7059562e4efb.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 lutego 2015, 10:59
26.02 wylądowałam w szpitalu ze skurczami macicy. Dostałam papawerynę, nospę i luteinę. Trzy doby kłuli mi dupsko co 8h, ale skurcze nadal się utrzymywały-zmniejszyła się jednak ich częstotliwość i siła. po 5 dniach pobytu w szpitalu wypisali mnie do domu z zaleceniem oszczędnego trybu życia i nospą 3x dziennie.
Nadal mam te skurcze, co prawda nie są już tak bolesne i częste, ale jednak. Możliwe, że to macica się rozciąga... najważniejsze, że z dzidzią wszystko ok. Odpoczywam, leniuchuję...
Po odstawieniu na tydzień letroxu50 zmniejszyła się częstotliwość palpitacji serca. Od dzisiaj biorę już zmniejszoną dawkę.
Wagowo nadal poniżej 55kg
Obwód brzuszka 86cm
waga 55,2kg
obwód brzucha był już nawet ok90cm (!)
Po wizycie u gina wszystko Ok. Mam już odstawić duphaston, który jest prawdopodobną przyczyną moich wzdęć i wielkiego brzucha. Dostałam czopki i syrop na lepszą pracę jelit i lepsze wypróżnianie. Dzidzia waży już 120g i okazało się, że to nie Rysiek, a Ryśkowa. Nasz synek okazał się być CÓRECZKĄ. Jeszcze oswajam się z tą myślą intuicja zrobiła mnie w balona...
Samopoczucie super, czasami tylko głowa poboli. Apetyt dopisuje, zgagi i mdłości poszły w zapomnienie...
Byle do wiosny
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 marca 2015, 14:43
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/cccfdead79c1.jpg
wczoraj wieczór / dzisiaj wieczór
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 marca 2015, 21:18
Trzymam kciuki.Pomódl się do św. Rodziny. I oby tym razem kropek został już na zawsze :)
Gratuluję :) życzę Ci spokojnej i zdrowej ciąży :)
gratulacje!!!!!