Wiadomość wyedytowana przez autora 3 lutego 2014, 15:00
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 lutego 2014, 16:37
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 lutego 2014, 16:43
Tyle na niego czekaliśmy...całe 8 miesięcy..
13 październik beta 28,8
15 w Dzień Dziecka Utraconego 135,7 -dziękuję Ci Panie Boże za ten dar-cud i Wam moje kochane Aniołki (*)(*) proszę..czuwajcie nad nami
Od 22 października do 30 byłam w szpitalu..całe 9 dni.. niby dostałam skierowanie na powtórzenie badań, ale przy okazji pojawiły się brązowe nitki w śluzie.. ale jest ok..i u nas w szpitalu zwyczaj taki, że dopóki nie ma tętna dziecka to się leży w szpitalu.. ale w 6t0d zobaczyłam nasze maleństwo 4,6mm i bijące serduszko 111/min
18 listopada miałam następną wizytę u profesorki..i zamiast luteiny podjęzykowej dostałam dowcipną bo tamta za bardzo obciążała mi wątrobę..przy tylu lekach jakie biorę.. na chwilkę miałam usg przez brzuch, żeby sprawdzić czy serduszko bije.. no i wszystko ok maluszek 15,9mm i 140/min
Teraz czekamy na następną wizytę z usg prenatalnym 16.12 jeszcze tyle czasu...trochę się boję...ale wierzę, że będzie wszystko dobrze bo nie ma innej opcji
W między czasie zaczęły się mdłości i wymioty..najpierw rano południe wieczór...teraz już tylko wieczorami wymiotuję..i to raz na jakiś czas.. więc jest ok...
W czwartek załatwiłam sobie refundację na clexane 0,4..więc sporo zaoszczędzimy..jakieś 300zł miesięcznie..
Mam pytanie do dziewczyn które miały robioną cytologię w ciąży.. czy krwawiłyście po niej lub plamiłyście? bo słyszałam, że to dość częste bo szyjka jest ukrwiona i bardzo krucha i bardzo łatwo wtedy o jej podrażnienie..a na następnej wizycie mam właśnie ją mieć pobieraną.. bo ostatnią miałam na początku roku..ehh żałuję, że nie zrobiłam jej po wakacjach..tak na wszelki wypadek by potem w ciąży mieć spokój..i nie denerwować się..no ale nie wiedziałam kiedy nam się uda..bo tyle już czekaliśmy..
Postaram się teraz częściej pisać
Więc dzisiaj znajoma mi załatwiła wizytę znów na IP ale u znajomego lekarza, ale okazało się że był zajęty to przyjęła mnie miła gin która miała dyżur nale wiedziała wszystko co trzeba o mnie ph 4,0 zbadała mnie i w środku zauważyła początki infekcji lub ewentualne uczulenie na luteinę dowcipną? dostałam 3 globulki pimafucin i na te 3 dni mam brać lutkę podjęzykową..bo wizyta u profesorki dopiero za 8 dni..i usg prenatalne..
a dzisiaj udało się..i zrobiła mi tez usg..bo spytałam czy może bo się boję czy serduszko bije.. Na usg Gadzinka tak się wierciła i machała rączkami że ledwo co dało się zmierzyć..i niby 4,1cm ale i tak zmierzenie było nie całkiem dokładne..ale uspokoiłam się na trochę
Moje kochane maleństwo
Boże czuwaj cały czas nad nami
Gadzinka ładnie rośnie..mierzy już 5,9cm i 140 Fhr.. wszystkie wymiary ok, przezierność karkowa 1,5
Profesorka wspomniała o szwie na szyjkę..jeżeli będzie poniżej 35mm..na całe szczęście mam 46mm więc póki co bez szwu..
Także od dziś mogę chyba powoli, oficjalnie zacząć cieszyć się ciążą..
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 grudnia 2014, 20:58
Wczoraj byłam na badaniach krwi..i krzywej cukrowej na której poległam i zwymiotowałam po pół godziny
Hematokryt ładnie spadł z 43,1 do 36,1 więc trochę poniżej normy ale jest ok..
Dziś byliśmy na wizycie i..serduszko pięknie bije-sprawdzała detektorem, wyniki ok, kolejnej krzywej nie muszę robić..a w czasie jak ona przypada 24-28tc stwierdziła, że położymy się do szpitala na badanie cukru na czczo i po posiłkach.. więc ja na to że mam w domu glukometr-tzn.teść ma i se myślę, że mnie ominie ten pobyt, a ta, żebym do następnej wizyty mierzyła cukier na czczo i po większym posiłku po 1,5h..no i zobaczymy..ehh, już chyba bym wolała wypić tą glukozę jeszcze raz niż iść do szpitala..ale mam nadzieję, że te cukry będą ok i obejdzie się bez szpitala.. dostałam na te lekkie swędzenia które odczuwałam macmiror i krem clotrimazol..poza tym wszystko ok następna wizyta i usg 5.02
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 stycznia 2015, 18:48
Niewiem czy to juz moje przewrażliwienie czy paranoja.. ?! Czy poprostu zwykly strach..po tym co mnie spotkalo..
Wiem ze pewnie malo kto zwrocilby na to uwage majac "zdrowa ciaze"..natomiast dla mnie kazde "cos" to niepokoj i strach..wiem ze to nie jest dobre ale inaczej nie potrafie?nie da sie..
Przechodzac do rzeczy chodzi mi o wczorajsza sytuacje..a mianowicie smazenie gofrow.. Nagrzalam gofrownice,wylalam ciasto na forme zamknelam upiekl sie i ok,ale przy 2 badz 3 dotknelam do gornej powloki lyzka..dodam iz byla metalowa ale raczka z tworzywa no i pojawila sie iskra..wiec od razu zabralam reke..no i bylo juz po gofrach..bo zaczelam sie zastanawiac czy nie kopnal mnie prad..choc nic nie czulam..bo przy kopnieciu napewno czuje sie jakies mrowienie dretwienie podobno wysztywnia reke itd..wiec napewno bym czula jakby sie cos takiego wydarzylo..ale juz sie przestraszylam..i zaczelam czytac w necie..to moj blad..bo tam porady typu jedz do szpitala,moglas zaszkodzic dziecku itd wiec chcialam zadzwonic do gin..nieodbierala..jak zwykle zreszta..wiec dzwonie na IP i mowie o co chodzi..pielegniarka nie czai daje do tel. lekarza,a on jesli nic pani nie czula to nic sie pani nie stalo tym bardziej dziecku..
Po chwili wrocil maz i mowie mu o tym..a on na to,ze nie moglo mnie kopnac bo ta powloka byla teflonowa a wiec nie przewodzi pradu..po drugie mamy w domu bezpieczniki porazeniowe..wiec gdyby bylo jakies spiecie to predzej wywaliloby bezpiecznik niz mnie kopnelo..ale nie bardzo mnie to chyba uspokoilo..wiec siegnelam po detektor tetna..serduszko bije.. ale jakis wewnetrzny niepokoj jeszcze jest we mnie..
Niewiem moze pomyslicie "co za wariatka z niej" niewie czy ja kopnelo czy nie..ale jak takie cos sie dzieje to czlowiek nie mysli w sposob racjonalny..
Zapomnialam dodac jeszcze ze maz stwierdzil ze to moze ja spowodowalam ta iskre..bo od jakiegos czasu jestem "naelektryzowana" prawie wszystko czego dotkne mnie kopie..kran,zlew,nawet woda.. Czasami juz boje. sie dotykac czegokolwiek by tylko mnie nie kopnelo..
Jest jakis sposob na to by sie odelektryzowac?
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 stycznia 2015, 13:56
A wiec zawsze cos..
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 stycznia 2015, 21:27
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 stycznia 2015, 15:53
Podobno jutro mam miec usg jamy brzusznej (mam byc rano na czczo).niewiem po co..no ale..oby jutro..bo najdalej w sobote chce stad wyjsc..
Wyniki ktore mam sa ok,dzis jeszcze pobrali crp..
I czekamy do jutra..bede naciskac na to usg jamy brzusznej..bo nie zamierzam tu lezec wiecznosc..a oni specjalnie dluzej przetrzymuja bo chca wiekszej kasy od nfz..
Myslalam ze choc zrobia usg..i zobacze moja Gadzinke..ale gdzie tam..chyba ze przy wypisie..bo musza wiedziec wypuszczajac mnie ze jest ok i ze mna i z Gadzinka
W końcu wyszlismy..ale powiem Wam ze nie bylo latwo.. Rano mialam usg jamy brzusznej..wszystko ok.. Potem lekarz chodzi przed obchodem tym glownym..by moc potem profesorowi wszystko strescic..i mowie skoro wszystko ok tzn.ze moge wyjsc do domu..a ten z tekstem..w poniedzialek tak..haha bardzo smieszne sobie mysle.. Potem na obchodzie pytam profesora czy moge wyjsc skoro jest ok,a on tak.. a ten lekarzyna o jakies badania zaczyna pytac,potem mowi to jeszcze na badanie ginekologiczne..wiec po obchodzie poszlam do gabinetu a tam ci wszyscy lekarze,studenci..chwala Bogu ze tylko polozna i profesor stali przed parawanem a reszta za..badanie bolesne bo profesor tak niedelikatnie bada..ale szyjka ok wiec do domu..potem oczekiwanie na wypis..no i znowu wola mnie tym razem na usg..wszystko by tylko nie wypuscic do domu.. robil to usg w milczeniu..nie lubie tak jak lekarz nic nie mowi no ale w koncu mowi ze ok,pytal o genetyczne..bo tutaj zauwazyl w obrebie lewej komory serca u dzidziusia drobne ognisko hiperechogenne,ale stwierdzil ze skoro tamte wyniki wyszly ok,to tym nie nalezy sie przejmowac..ale dal mi do myslenia wiec po analizie przed wyjsciem do domu spytalam go dokladniej o te ognisko i mowi ze to nic dziecku nie grozi ale trzeba obserwowac na nastepnym usg a potem ewentualnie po urodzeniu..ale podobno niektorzy tak maja..i w niczym to nie przeszkadza ani nic..ale ja juz mysle..ale wierze ze jest tak jak on mowil.. A i nasza Gadzinka powinna byc teraz nazywana Gadzinem tak,tak to chyba bedzie synek..
Boze,czuwaj caly czas nad nami..
Mam jeszcze pytanie bo jak dostalam wypis ze szpitala to dopiero teraz zobaczylam wymaz z pochwy-wychodowano flore fizjologiczna drog moczowo plciowych : coagulase negative staphylococcus skapy wzrost i enterococcus skapy wzrost..
I nie dostalam recepty na nic..a przeciez lekarz robil wypis i wpisywal wyniki.. Wiec chyba widzial wynik..bo sie zastanawiam czy nie trzeba czegos na to brac??czy to jest poprostu ta wymieniona flora fizjologiczna?
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 stycznia 2015, 21:30
Slyszalam ze niektore tak wymiotuja po witaminach..bo w niektorych jest duzo zelaza..ja biore prenatal duo i tam jest 60mg zelaza..
Ale wiem tez ze pewien % kobiet wymiotuje cala ciaze.
Boze,dlaczego zawsze cos
Jak juz sie troche uspokoilam..bo naczytalam sie o tej "jasnej plamce" co jest w obrebie lewej komory serca synka,ze niektore dzieci tak maja,czesci z nich ta plamka zanika sama podczas ciazy,a u innych zostaje..ale nie niesie nic za soba..cale szczescie.. To teraz znowu zle sie czuje.. Ale mam nadzieje ze to minie.. Najwazniejsze zeby tylko synek nie ucierpial na tym..
Mam jeszcze pytanie czy przechodzilyscie toksoplazmoze?
Bo wczoraj sie naczytalam o niej i teraz cholernie sie boje.. Niby uwazam na wszystko i dokladnie myje..ale jak wiemy nie da sie tego w 100% uniknac..
Tak myslalam wczoraj o ciotce meza ponad 40letnia kobieta urodzila corke 30grudnia 2014 ale w ciazy zarazila sie toxo niewiem tylko czy w 2czy 3trymestrze..do konca brala abtybiotyk i niby z dzieckiem ok..ale wiem ze rozne te wady i w ogole moga pojawic sie po roku 5,10,20 latach..
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 stycznia 2015, 13:39
Ewentualnie zostaje jeszcze po 18 nocny dyzur lekarza rodzinnego..
Nie chce zaszkodzic mojemu Gadzinkowi..ja zniose wszystko..tylko zeby jemu nic nie bylo..
Czytalam ze niska temp.moze swiadczyc o spadku progesteronu ale przeciez biore luteine dopochwowa 2x100..zreszta teraz to chyba lozysko juz przejmuje funkcje "dokarmiania"maluszka..?
Po 13 ide do profesorki..mam nadzieje ze cos zaradzi..da cos na mdlosci/wymioty..a takze na wysoki puls bo chyba cos daja przy wysokim..a od wczoraj mam na przemian ponad 80 a nawet 103.. Cisnienie natomiast mam niskie..wiec moze stad te oslabienie?w nocy mialam szum w lewym uchu.. masakra normalnie..nie wiedzialam ze mozna az tak zle przechodzic ciaze.. Zreszta niewazne to bo dam rade..tylko zeby Gadzinkowi nic nie bylo.. ale cos mi sie wydaje ze dostane skierowanie na oddzial oby nie..bo lepiej mi jest w domu..niz na szpitalnym korytarzu..z racji przepelnienia pacjentow..
Powiedzialam o pobycie w szpitalu,mdlosciach,i tsh-bo podroslo z 1.44 na 2.17..kazala umowic sie do endokrynologa,odstawic witaminy prenatalne-bo najprawdopodobniej to przez nie..no i powinno minac.. Puls moze byc taki wiec nie kazala sie nim martwic.. Zaprosila na lezanke by posluchac tetna synka..wiercil sie bo tetno bylo raz tu raz tam
Takze jest ok..i przestaje sie juz martwic..do 5lutego..wizyta i polowkowe
Boze,czuwaj caly czas nad Nami
Dziekuje wszystkim za wsparcie.. jestescie kochane
Ciezko jest z endokrynologiem..przejrzalam wszystkie luxmedy i najblizszy termin to 2luty ehh ale dzisiaj zadzwonilam z ciekawosci na nfz i termin byl na 11lutego..ale jak powiedzialam ze jestem w ciazy,to powiedziala zeby przyjsc w poniedzialek po 11 i porozmawiac bezposrednio z pania doktor to pewnie przyjmie..oby
Ale ze przeciez nie moge do konca cieszyc sie ciaza,to musi byc zawsze jakies ale..od wczoraj bolala mnie dolna czesc szczeki no i to chyba dziasla..albo jakis zab choc zaden mnie nie boli..oby tylko nie stan zapalny..poki co plukam septosanem,eludrilem i dzisiaj ide do dentysty na 13.30..wizyte co prawda mialam miec w poniedzialek ale do poniedzialku jeszcze hoho..i lepiej zobaczyc co sie dzieje..ewentualnie za wczasu leczyc..
Takze,jak widzicie gdy konczy sie jeden problem zaczyna sie nastepny.. nic tylko pozazdroscic takiej ciazy-tzn.zmartwien podczas tej ciazy.. Nie martwie sie o siebie tylko o synka..bo ja zniose wszystko kazdy bol.. Tylko zeby jemu nie zaszkodzilo nic..
Wiec mam nadzieje ze przejdzie...bo niechce juz narzekac ani marudzic..ani tym bardziej martwic sie o Gadzinka
Jeszcze 5 miesiecy do konca czerwca..do Tp..szkoda ze nie leci to szybciej..
Choc juz styczen prawie za pasem..potem luty..no i marzec-wiosna..a potem pewnie poleci juz z gorki..
Nadejda przygotowania..pokoiku,ciuszkow,kosmetykow itd.. Ehh,juz sie nie moge doczekac tego wszystkiego
19tydzień
18t4dz
Pozostalo 149dni...
Udalo mi sie dostac do tego endokrynologa na nfz.. Babka powiedziala ze przyjmie tylko niewie o oktorej bo ma duzo pacjentow..ale znalazla sie starsza pani ktora zechciala mnie przepuscic..bo mowi o pani to sie chyba zle czuje i w ciazy to ja pania przepuszcze wiec podziekowalam i skorzystalam..bo tak to bym jeszcze pewnie posiedziala..dostalam euthyrox25 1tab.dziennie..i skierowanie na przeciwciala..i nastepna wizyta 16luty..
Bol dziasel..po plukaniu septosanem przechodzi..cale szczescie
Ale zaczynaja sie ciagniecia pachwin..i od czasu do czasu cos zakluje w srodku-pochwie/macicy..niewiem dokladnie gdzie..ale ponoc to normalne bo wszystko sie rozciaga..
Ale zeby byc spokojna do wizyty u profesorki wiec przejade sie do gina na nfz niech zerknie na dlugosc szyjki..choc byla dluga ostatnio 46mm ale wole miec pewnosc ze wszystko jest ok i spytam o te dolegliwosci..
Boze czuwaj caly czas nad nami..