Rano byłam na kolejnym badaniu bety. Wynik będzie po 15-tej. Ale ja odbiorę trochę później. Mam nadzieję, że prawidłowo przyrasta. Cały czas czuję jajniki. Piersi mam znacznie powiększone z dużą ilością żył. A jak poczuję zapach papierosa to zbiera mi się od razu do wymiotów.
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2014, 22:58
Z racji swojego wcześniactwa nie dorównuje w rozwoju swoim rówieśnikom, ale cieszy nas każdy najmniejszy postęp. Z dnia na dzień Czaruś widać, że robi się starszy.
Z chudziutkiego, maleńkiego chłopczyka ostatnio zrobił się niezły "pączuś".
Ja ściągam cały czas laktatorem pokarm. Mam go już niewiele, ale wychodzę z założenia, że lepiej by miał tyle niż nic. Rozmrażam codziennie 2 torebki mleka, które mroziłam jak był w szpitalu. Resztę je modyfikowanego. Nie zaszczepiłam małego, gdyż niesamowicie boję się skutków ubocznych. Większość osób mi odradza szczepienia, w związku z czym zdecydowałam się odwlec szczepienia do czasu ukończenia przez małego 2 latek.
A teraz coś z czego dziś się śmiałam. Byłam w żłobku zapytać się jak wyglądają zapisy. I pani kazała wypełnić mi kartę zgłoszenia, bo dzieci teraz zapisane dostaną się najwcześniej do żłobka we wrześniu 2015 roku. Jak będę w następnej ciąży to tylko jak zajdę planuję iść zapisać dziecko, by nie było za późno.
W tym tygodniu zupelnie przez przypadek dowiedzialam sie, ze nie mamy zamrozonego zarodka. Ja glupia myslalam przez rok, ze w klinice czeka na nas braciszek albo siostrzyczka Czarusia. W zwiazku z tym w domu trwala dyskusja co dalej. Maz poczatkowo stwierdzil, ze juz nie bedziemy dalej sie starac. Ale ja tak mu wiercilam dziure w brzuchu, ze w koncu stwierdzil, ze jeszcze jedna procedure zrobimy. Niestety moja wizja jedynaka to rozpieszczone, samoludne osoby. Ja zawsze marzylam o dwojce dzieci, wiec bedziemy probowac.
Kiedy jeszcze nie wiemy. Najpierw Czarus musi troche podrosnac, a jeszcze musze zorientowac sie kiedy bedzie odpowiedni moment w pracy. Bo nie ukrywam, ze nie wyobrazam sobie nie pracowac. Po prostu do pracy musze wrocic.
Jutro planuje podac Czarusiowi pierwszy raz jabluszko. Do tej pory jadl tylko mleczko. Dzis Czarus skonczyl 5 miesiecy.
Wczoraj miałam rocznice ślubu. I wiecie co? Mąż zapomniał... Sporo ma ostatnio na głowie, ale żeby zapomnieć o takim dniu.
Jakoś ostatnio mam wrażenie, że troche oddaliliśmy się od siebie. Całą swoją uwagę skupiamy na małym, nie na sobie. Mąż wieczorami pada jak kawka, a ja chociaż o buziaczku na dobranoc muszę pomarzyć.
Dziś zostawiłam małego z mężem i gdy wróciłam do domu obaj spali na łóżku obok siebie z identycznie ułożonymi rękoma i nogami. Dosłownie mały jest kopią tatusia. Nie mogłam się na nich napatrzeć.
Gdy dotarliśmy na miejsce msza była już w trakcie. I chrzest również... Ksiądz wściekły niesamowicie podszedł do nas i zaczął na nas krzyczeć. Przecież nie mogłam powiedzieć mu, że dostałam mega okresu i trzeba było zakupić odpowiednie na ten moment środki higieniczne.
Po długich rozmowach z mężem doszliśmy do wniosku, że w marcu jedziemy do kliniki zorientować się jakie badania potrzebne są nam by podejść do kolejnej procedury. Mam wrócić do pracy w sierpniu i chcielibyśmy bym do tego czasu była w ciąży. Jeśli nie uda nam się z tej procedury uzyskać ciąży więcej nie będziemy próbować. Tak na wszelki wypadek Czarusia zapisałam do żłobka. Zatem już odliczam byle do wiosny.
A mąż dziś z pracy wrócił i stwierdził, że jak będzie chłopiec to ma już wymyślone imię.
Jutro idę do ginekologa, więc jeszcze pogadam z lekarzem. Choć wczoraj jakoś się przestraszyłam, a dziś jak pomyślę o kolejnej ciąży, to się cieszę. Zatem 3 m-ce szybko zlecą i będziemy od nowa walczyć.
Jesli uda sie zajsc w kolejną ciąże, to na pewno musze rodzić w innym miescie. Gdybym rodzila tutaj nie mialabym Czarusia. Ale wielkie pretensje, ze mam takie na ich zdanie, jak najbardziej uslyszalam. Istne konowaly. Ostatnio pani dr poinformowala pania rehabilitantke, ze moje dziecko jeszcze nie ma, ale juz lada moment bedzie mialo dzieciece porazenie mozgowe. A Czarus jest zdrowy i w zyciu nie myslalam, ze z takimi glupimi lekarzami mam stycznosc. A najgorsze, ze wszyscy sie znaja i znaja moja historie.
Bylam u pani ginekolog. Nie u swojego dr, tylko kogos innego. Widzialam ta pania ostatnio 2 lata temu. Wchodze do gabinetu, a ona do mnie, a to pani. Po czym pyta sie o malego, mowila o mojej ciazy jakby byla moim lekarzem prowadzacym. Ale nie chciala powiedziec, skad ma takie informacje. Po tej wizycie jednoznacznie stwierdzilam, ze w tym miescie jestem stracona. Kazdy lekarz kazdego zna, a ja jestem trudna pacjentka. Tak wiec musze trzymac sie lekarza tego co mi pomogl przy Czarusiu.
Endokrynolog twierdzi bym z daleka od tych szpitali sie trzymala. A ordynator to czlowiek nie zawsze wybrany uczciwie. To jedyny czlowiek, ktory wie dokladnie, kto z kim, jak mnie potraktowal i zna moja historie staran. Dal mi skierowanie na badania, ktore potrzebne beda mi do kolejnego podejscia. Tak wiec troche kasy zaoszczedze.
Maz kupil malemu balonika. Nie sadzilam, ze dziecko bedzie takie szczesliwe. Doslownie jakby zakochal sie w nim. Caly czas sie na niego patrzy, trzyma za wstazeczke, a jak z raczki wstazeczka sie wyslizgnie, to z otworzona buzia patrzy gdzie poleci. I wpatruje sie w sufit, na ktorym zatrzymal sie cudowny balonik.
Wczoraj bylismy z malym w poradni genetycznej. Kilka lekarek go ogladalo i maja szukac w ksiazkach naszego przypadku. Oby nic nie znalazly. A mysla chyba intensywnie, bo dzis do mnie dzwonila jego z tych pan dr i dopytywala o rozne rzeczy i umowila na czwartek konsultacje. Wczoraj malemu zalatwilam tez skierowanie na rezonans.
A Czarus od srody pieknie mowi: "tata". Pierwsze wypowiedziane słowo. Jestem taka dumna. Moj sliczny, madry synuś.
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 listopada 2014, 00:16
Dziś rozpoczęłam nowy cykl. Już od dwóch dni plamiłam i zastanawiałam się, czy to już okres, czy jeszcze nie. Ale dziś ewidentnie przyszedł. Zatem od jutra zaczynam stymulację. Zaczynamy kolejne podejście. Tym razem o rodzeństwo. Moje podejście widzę, że nie jest takie jak kiedyś. Zdaje sobie sprawę, że może się nie udać. Ale jednak trzeba mieć nadzieję.
Rodzina nic o naszych staraniach nie wie. Dla każdego będzie to niespodzianka. I tak jeśli się uda będzie spora róźnica wieku bo aż 2 lata. Tak więc czekamy do jutra na pierwszy zastrzyk. Jutro napisze jak było.
Mąż robił zastrzyk. Nic nie czułam. Czyżbym przywykła? Raczej niemożliwe.
Rano byłam w labolatorium zrobić badania potrzebne do procedury. Też nic nie czułam.
A próbowałam dziś umówić się na wizytę stymulacyjną do lekarza. I pani stwierdziła, że mnie zapisać nie może, bo jeśli jestem z programu rządowego to może umówić mnie tylko jedna pani, która teraz jest na urlopie. Dla mnie to coś dziwnego, ale zobaczymy jutro.
Czaruś pięknie mówi mama i dziś pierwszy raz swoimi czterema ząbkami sam jadł chlebek.
Inny lekarz proponował mi przeniesienie się do niego do innej kliniki i teraz żałuję. A może trzeba było?
Jutro z Czarusiem idę do dr rehabilitacji. Liczę, że może już nie będziemy musieli chodzić na rehabilitacje.
I mój okres. Nadal leje się ze mnie strasznie. Tampon plus podpaska (i to wszystko oznaczone pięcioma kropelkami) starczają max na 1,5 godz.
Nawet w nocy wstaje by wymienić tampon, bo inaczej czuje, że przeciekam. Czy da się coś zrobić, bym miała delikatniejszy okres? Taki jak kiedyś.
Byłam dziś z Czarusiem u logopedy. Mam wrażenie, że ta pani powinna się dokształcić. Stwierdziła, że mały słabo się rozwija, gdyż nie potrafi klocków wrzucić do odpowiednich otworów. Pozostawię to bez komentarza.
Następnie byliśmy u dr rehabilitacji. Tu za to pani dr była zachwycona jak pięknie mały sobie radzi. Mały sam wstaje przy meblach i chodzi koło nich. Oceniła go na 10miesięcy. Choć korygowany to 9m-cy.
A ja zastanawiam się nad prezentem na 1 urodziny. Ten dzień tuż tuż...
Byłam dziś w pracy. Wypisałam sobie urlop do konca czerwca i mam cichą nadzieję, że zostanie on przerwany zwolnieniem z literką B.
Moja najlepsza kumpela z pracy dziś mi powiedziała, że jest w 9tc. Ależ się cieszę. Ona brała tabletki, więc jest w szoku jak to się stało, a ja przez lata miałam cichą nadzieję, że kiedyś zaliczą wpadkę. Wiem, że będzie najwspanialszą mamą na świecie. I na tego bobasa na prawdę zasługuje. Co najwyżej powinna zmienić tatusia dla dziecka. Ale może i on dostosuje się do tego co życie im przyniosło.
I utwierdziłam się w przekonaniu, że na 99% zostanę zwolniona. Zatem z zajściem w ciążę podjęłam dobrą decyzje. Chociaż skorzystam z urlopu rocznego.
Czaruś wrócił padnięty. Zjadł i poszedł spać. A ja z nim jadę znowu w poniedziałek.
Lekarz twierdzi, że nic nie urosło, a ja od wczoraj czuję jajniki. Dziwne...
super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! tak sie ciesze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kochana gratulacje :D :D :D
WSPANIALE!!!! GRATULUJĘ I ŚCISKAM MOCNO!
Gratuluje! Spokojnej ciazy :)
gratulacje :) super wiedzialam ze sie uda :) sciskam mocno
Gratuluję, bardzo się cieszę :)
gratulacje z całego serca!!!! :*
To gratuluje teraz głośno ;)
Ale S U P E R !! :-) kto jak kto ale zaslugujesz na tego dzidziusia!! Gratuluje i ciesze sie z Toba :-) Teraz trzymaj kciuki za nas!!
Gratulacje!!!! :)