Halloween za pasem, ja jakoś nigdy nie uczestniczyłam w tego typu imprezach, raczej jestem tradycjonalistką ale poszaleliśmy dzisiaj ze znajomymi A mężuś miał wenę twórczą :
PS.: Widzę, że na froncie ciążowym coś zaczyna się dziać, Dzabuch pierwsze skurcze, Feśka czop, wow poczułam na plecach oddech strachu za ok 7 tyg następna będę JA. 3majcie się dzielnie dziewczyny
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 17:05
Waga 67,5 kg
Brzuszek 104 cm
Biust 94 cm
Za Nami 84 % ciąży
Do TP wg. USG 41 dni/ wg OM 45 dni
W środę byliśmy na kolejnej wizycie u mojej pani doktor. Badanie na fotelu, pobranie GBS - z szyjką ok, USG - łożysko, wody płodowe, przepływy OK, pomiary Syncia, rozmowa, recepta, zwolnienie, termin kolejnej wizyty. Niby wszystko ok. Ale... No właśnie... Niepokoił mnie wolno rosnący brzuszek Maksa... Zapytałam się o to, sprawdziliśmy na USG. Jego wymiar w 33t1d to 247 mm, czyli plasuje się na jakimś 2-3 percentylu siatki dla dzieci na tym etapie ciąży, czyli strasznie nisko... Dodatkowo algorytm USG wskazuje że brzuszek jest na poziomie 29t1 dni, czyli tak jakby 4 tygodnie młodszy i jest o całe 13 mm mniejszy niż pierwszy poziom siatki (5 percentyl) Pozostałe wymiary jak najbardziej OK - waga 1716 g. drobna ale między 10 perc. a średnią, podobnie nóżka; Główka i wymiar dwuciemieniowy super - powyżej średniej a 90 percentylem.... Lekarka uspokaja mnie słowami, że dziecko rozwija się prawidłowo, rośnie od wizyty do wizyty, że odbiega " tylko trochę sumarycznie od innych dzieci" że nie ma po kim być duże i tęgie - (Ja przed ciąża 53 kg przy wzroście 169 cm, mąż 165 cm, ok. 59 kg) no niby logiczne to wszystko ale te cyferki i normy mnie przerażają.... Strasznie się martwię jego brzuszkiem, obwiniam siebie - że za mało jem ( a jem jak smok 5-6 posiłków dziennie, w tym 3 razy dziennie nabiał, biorę witaminy ciążowe dod. magnez, żelazo i dha) męża, ze za chudzi jesteśmy i takie geny Maksowi przekazaliśmy... że przez Nas może być chory...Że niska waga urodzeniowa - może mu zaszkodzić w życiu i nie dać dobrego startu w to życie....Oczywiście ryczę od dwóch dni, wyżywam się na M., nic mi się nie chce robić....
Lekarka uspokaja, że naprawdę nie mam się czym martwić, zapisuje mnie na wizytę za dwa tygodnie czyli 18 listopada jak to powiedziała " aby mieć pewność że z brzuszkiem nadal dobrze i że rośnie". Tylko jak ja te dwa tygodnie w takim stresie wytrzymam....Nie wiem może powinna mi dać skierowanie do szpitala na jakieś szczegółowe badania, podanie jakiś leków w kroplówce...( Mąż twierdzi że nie powinnam być mądrzejsza od lekarza) Ciągle nachodzą mnie jakieś czarne myśli, że mimo wcześniejszych dokładnych USG i wykazania obecności wszelkich organów - jakiś w tym brzuszku nie rozwija się prawidłowo i dlatego jego obwód jest taki mały... Szukałam wczoraj innego lekarza, żeby małego obejrzał w 3d/4d na innym sprzęcie ale tak na cito nikt nie ma terminów, obdzwoniłam wszystkich mi znanych lub polecanych specjalistów od badani prenatalnych w 3mieście to albo mają urlop albo terminy na grudzień, a w grudniu to ja RODZĘ !!!. Mam jeszcze namiary na dwóch to będę dzwonić od poniedziałku, z rana. Pójście na IP też mi nic nie da bo tam jest sprzęt pożal się jakości... Naczytałam się o hipotrofii asymetrycznej, kiedy właśnie wszelkie wymiary dziecka są w normie tylko jeden odbiega od niej...Takie dzieciaczki mogę mieć hipoglikemię, mogą nie utrzymywać ciepłoty ciała po porodzie, bardziej są narażone na żółtaczkę...Internet to samo zło...A z drugiej strony ja urodziłam się 29 lat temu z wagą 2430 g. w szpitalu w malutkim miasteczku, nic mi nie było, nie przeleżałam ani jednego dnia w inkubatorze, wypisana po 4 dniach do domu i rozwijałam się prawidłowo.... Strasznie mi źle, nie chcę już stresować dziecka swoimi nerwami, musiałam się tutaj wygadać
Syneczku Mój Kochany mama i tata kochają Ciebie najbardziej na świecie, kochaliśmy Ciebie jeszcze zanim się pojawiłeś modlimy się o Twoje zdrówko i dobre samopoczucie a Ty rośnij duży i okrąglutki Mama obiecuje już więcej nie płakać i nie denerwować, taty też. Twój pokoik jest już przygotowany na Twoje przybycie w grudniu. Czekamy na Ciebie słoneczko
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 listopada 2015, 12:00
Waga 67 kg
Za Nami 85 % ciąży
Do TP pozostało 38 dni wg. USG/ 42 dni wg. OM
Wpis na krótko. Pogoda paskudna. Nastrój taki sobie. Jem na potęgę, szczególnie nabiał, kładę się na lewy bok po każdym jedzeniu żeby Maks dostał jak najwięcej składników odżywczych ode mnie, pilnuję się by spać też na lewym choć to nie takie proste. Chociaż tyle mogę zrobić....Połowę nocy nie spałam Dziś pod wieczór jadę do innej lekarki skonsultować wyniki USG. Mam nadzieje, że wymiar brzuszka ruszy wreszcie z kopyta . Podobno po skończonym 34 TC dziecko jeszcze szybciej przybiera na masie i długości. Trzymajcie kciuki za Nas...
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 17:06
Nasz Maluszek rozwija się prawidłowo !!! Nadgonił prawie 2 cm w brzuszku i 275 gram na wadze Czyli faktycznie po 34 TC następuje jakiś skok rozwojowy i płód znacznie więcej przybiera Brzuszek faktycznie jest mniejszy od reszty ciała, ale o niczym chorobowym i patologicznym to nie świadczy. Lekarka powiedziała, że najważniejszy jest równomierny wzrost, czyli, że każda część rośnie równomiernie i ta różnica wymiarów z badań jest stała. Zresztą te algorytmy z USG też trzeba brać z przymrożeniem oka. Od tej chwili się nie zamartwiam. Dwie lekarki mówią że jest Ok to jest OK. Mąż po wizycie uśmiechnięty, mówi że wiedział, że wszystko jest dobrze i Maks jest zdrowy
Łożysko me zdrowe, bez oznak odklejenia czy zwapnienia ( bo i takie jazdy na bani już miałam), Widzieliśmy Maksa wątrobę, żołądek, nerki i pęcherz wypełniony po brzegi Synek pewnie zaraz po tym zrobił siusiu. Wszystko co w jego brzuszku być powinno Dopytywałam się też o wyniki mojej tarczycy czy nie zna niskie ale są dobre
Nasz pierworodny aktualnie ma 1991 gram, brzuszek 267 mm ( mieści się na 5 percentulu ), główka 307 mm, nóżka 66 mm, wymiar dwuciemieniowy główki 86 mm. Kochane moje Szczęście, kochane milimetry
A tak w ogóle to śnił mi się syneczek jakieś dwie noce temu. Karmiłam go i przewijałam. Miał śliczną pucatą buziulkę, piękne brązowe oczka po tacie i to spojrzenie magiczne jak P. KOCHAM KOCHAM KOCHAM
Z frontu ciążowego - pojawiło się coś nowego. Zaczęły mi puchnąć stopy i dłonie. Jak wstanę rano to dłonie są jak obwarzanki ( nie mogę zacisnąć je w pięści) a stopy bolą jak po maratonie. Robię sobie chłodne kąpiele w misce, potem żel na opuchnięte nogi które poleciła mi Pani w aptece a potem siup do góry i staram się tak poleżeć chociaż z pół godziny.
Zmienił mi się też kształt brzucha. Do tej pory był okrągły ale szpiczasty w msc pępka a teraz hehe zrobił się tam płaski i mam tam taki " talerzyk" Tak sobie pomyśleliśmy że Synek pewnie się odwrócił i faktycznie. Na badaniu wyszło że Maks nadal leży główkowo ale już twarzyczką do dołu, czyli pozycja idealna do porodu. Nie widzieliśmy przez to jego twarzyczki ale to nic
Moja siostra, która też jest w ciąży, będzie miała córeczkę, Ninę. Wczoraj na badaniu, bo byłyśmy razem, wreszcie się pokazała. Szwagier hehe z letka nie pocieszony bo liczył na drugiego chłopaka, ale ja tam się cieszę. Mieszkamy kilka ulic od siebie i dzieciaki będą się razem wychowywać.Fajnie, różnica wieku będzie tylko 4 miesiące.
A druga najstarsza siostra pytała się ostatnio co bym chciała dla Małego dostać, no to jej wymieniam co już mamy a Ta w śmiech..." To Wy już wszystko macie " stwierdziłam, że nie będę czekać aż ktoś coś mi podaruje, ja zawsze byłam samowystarczalna i wszystko wcześniej planowałam. Zresztą od tej siostry mamy już ciuszki, łóżeczko, leżaczek starszego typu i podgrzewacz po siostrzenicy, więc to nie tak że nic nie dostałam Stanęło na tym, że kupi Nam matę edukacyjną. Super bo tego właśnie nam brakowało, a bałam się że przed porodem z kasą się nie wyrobimy. Do zakończenia wyprawki brakuje nam tylko kosmetyków, art. higienicznych i skompletowania pierwszej apteczki Maksa - czyli w sumie drobiazgi
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 listopada 2015, 10:59
Kurde chyba miałam w nocy i teraz (po jednym) te słynne skurcze B-H. Albo i moje jelita znów dostają szału W każdym razie ciągnęło i bolało jak na okres na dole brzucha, stwardniał a przeszło jak się położyłam na lewym boku i poodychałam torem brzusznym. Mały jak zawsze dokazuje więc się nie denerwuje. I tak w sumie to ja mam napinania macicy od 18tc a B-H mają prawo już się pojawiać, toż to końcówka dwupakowej drogi mej :)Och co ten mój Syn w brzuchu matki swej wyprawia. Jak nie maraton biegowy hehe to skoki jakby narciarskie albo boksowanie rączkami, tarcie stópką o stópkę. Ciasnawo już tam małemu Człowiekowi ale bezpiecznie Nie ma jak u mamy No i przez te Jego wiercenie, czasem nawet chyba łapkami blisko mojej szyjki, ciężko mi się ostatnio wysiusiać. Moje ciało i mój pęcherz jednak odczuwa te 2 kg kochanego Ciałka. Ileż to ja czasu na kiblu za przeproszeniem ostatnio spędzam, by się załatwić. Na szczęście to nie zapalenie pęcherza a mój aktywny Berbeć
Co tam jeszcze u Nas... Mąż mi zachorował Najpierw gardło, teraz suchy kaszel. Wczoraj się wygrzał w łóżku a dziś niestety trzeba już do pracy iść i dostaje niedawno sms, że " Czuje się jakby niedźwiedź nim tyłek podtarł " hehe P. i jego poczucie humoru Biedny mój, strasznie mi go szkoda Ja też pije znów herbatkę z miodem, cytryną i sokiem malinowym, co by się wzmocnić i nie zrazić...
Z frontu przygotowań to mogę być z siebie dumna bo po zakupie jeszcze płynu do płukania Dzidziuś i odplamiacza Lovela ( do kilku używanych ciuszków):
Udało mi się całkiem sprawnie ogarnąć temat prania, prasowania i składania ciuszków, ręczników, prześcieradeł, pieluszek i otulenia do leżaczka. Wyszło jakieś 5 pralek i suszarek. Pozostały mi do uprania pościele, reszta tekstyliów moje koszule do porodu i szlafrok by też malucha nie uczuliły i były bezpieczne. A to taka namiastka prania ku pamięci mej:
Jakiś czas temu przyszła też do Nas wanienka. Taka na stojaczku, by moje plecy za bardzo nie cierpiały z korkiem i termometrem już w środku. Biała z Kubusiem Puchatkiem bo taka wydała mi się najbardziej uniwersalna, nawet dla drugiego Bejbi, mam nadzieję że córeczki :
Oraz druga paka z laktatorem, termometrem na podczerwień, karuzelką nad łóżeczko, termoforkiem z pestek wiśni na ewentualne bóle brzuszka ( tata przetestował, super grzeje), cieńszym kocykiem i kostką sensoryczną dla Maksa :
Wczoraj jeszcze dekorowaliśmy kącik Maksa. Tak tak wyrodna żona kazała swemu choremu mężowi coś robić A właściwie to sam chciał i miał przy tym dużo frajdy Dobra uciekam na drobne zakupy między jednym deszczem a drugim...
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 listopada 2015, 12:35
Waga 67,5 kg
Brzuszek 105,5 cm
Biust 95 cm
Za Nami 88 % ciąży
Do TP wg USG 31 dni/ wg OM 35 dni
Dziewiąty miesiąc, że jak kiedy ? Czas super szybko leci, pamiętam jak zobaczyłam na teście pierwszym i jedynym w tym cyklu dwie tłuste krechy, a już niedługo te kreseczki się urodzą ;)Szczerze powiedziawszy to muszę się przyznać - nigdy nie myślałam. że mnie to całe szczęście spotka, podczas starań, tak długo sobie wmawiałam ze jestem gorsza, jakaś wybrakowana, że nigdy nie będę w ciąży. To NIGDY okazało się nie prawdą. Potem jak w 16-tym cyklu starań, kiedy miałam już tak naprawdę all w dupie - zaszłam w upragnioną ciążę, dosłownie bałam się wszystkiego, bałam się schylać, kaszleć, załatwiać na toalecie, kochać się, dotykać brzucha, piersi, brać prysznic z ciepłą wodą a nawet oddychać by nie zaszkodzić mojemu kropkowi,by go nie stracić...PO czym okazało się że kropusie są dwie. Radość przeogromna Nas dopadła, snucie podwójnych planów. Na następnej wizycie wiedzieliśmy już, że jednemu z maluszków serduszko nie zaczęło nawet bić, nie wykształciło się. I znów strach, obawa przed utratą Drugiego Szczęścia, od razu leki na podtrzymanie, L4 z pracy, wyłączenie się kompletne z życia zawodowego i towarzyskiego... Po drodze okropnie bolesna kolka jelitowa i problemy z bolesnym żołądkiem, groźba skracania się szyjki - na szczęście fałszywa bo wywołana błędnymi pomiarami usg na IP, przodującego łożyska które jednak dobrze się umiejscowiło, POMYŚLNE BADANIA PRENATALNE i wiadomość, że będziemy mieli SYNKA, pierwsze ZAKUPY DLA MAKSA, problemy z krwawiącymi i bolesnymi dziąsłami i fatalne omdlenie w sklepie przy którym nieźle sobie buzię pokiereszowałam. W między czasie PIERWSZE RUCHY NASZEGO MALEŃSTWA, a potem te już SILNIEJSZE I ODWAŻNIEJSZE WYBRYKI ;-)pierwsze napinania macicy którymi byłam przerażona a potem SZKOŁA RODZENIA, WIZYTA ZWIADOWCZA na PORÓDÓWCE, mój BABY SHOWER i SESJA BRZUSZKOWA, kończenie kompletowania WYPRAWKI, nerwy wywołane pomiarami brzuszka Maksa, jego mniejszym obwodem, strojenie KĄCIKA DLA SYNKA... I tak dotrwaliśmy do tego 9 miesiąca Naszej Ciąży. Mimo nerwów, obaw, stresu jest Nam cudownie. Czekam niecierpliwie na pojawienie się Naszego Kochanego Syneczka, pokochałam go jeszcze zanim się począł, kochałam już nawet pęcherzyki w których znajdowały się szczęśliwe jajeczka....i mam je uwiecznione na USG. Tęsknię za moim utraconym dzieciątkiem w 7tc, żałuję że Maks nie pozna swojej siostry/brata bliźniaka ale na pewno kiedyś mu o niej/nim powiemy ;)W ciąży odnalazłam w sobie jeszcze większe pokłady miłości do dziecka, Naszego dziecka, wyciszyłam się i zawierzyłam Bogu oraz modlitwie. Nie mam jakiś określonych oczekiwań co do Naszej rodziny. Najważniejsze by Maks urodził się zdrowy i zdrowo rósł a poród nie był zbyt długi. Wiem, że będzie bolało ale wiem też że mam misję do spełnienia, zadanie do wykonania i na tym się skupiam. Czuję że razem sobie poradzimy, ze wszystkim, w końcu przygotowaliśmy się najlepiej jak umiemy i cieszę się cholernie na grudzień, bo będzie dla Nas magiczny. Dla nas jako pary i jako rodziców Tak mnie naszło na małe podsumowanie tych ostatnich 8 miesięcy oczekiwania
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 17:06
Poranna wizyta u mojej Pani doktor bardzo udana. Maluch nam ruszył z kopyta, rośnie i jeszcze raz rośnie Brzuszek szybko nadgania Waży teraz 2388 g. Główka ma w obwodzie 31,73 cm a brzunio 28,41 cm ale najlepsza jest nózia, bo FL 7,03 cm czyli wysoki po mamusi będzie Serduszko biło jak zawsze miarowo 145/min. Przepływy moje i synka prawidłowe, ilość wód też. Lekarka obejrzała na moją prośbę jeszcze dokładnie cały brzuszek, wszystkie jego organy wew i tutaj też wszystko bajkowo W badaniu gin. wyszło, ze szyjka lekko skrócona i jest niewielkie rozwarcie na opuszek palca w części zew. Czyli wszystko się przygotowuje na wielki dzień ale jestem spokojna bo wszystko prawidłowe Zdjęcia buziulki tym razem nie mamy bo Maks tak śmiesznie był wygięty w precla, zasłaniał buzię rączkami i nóżkami jednocześnie Wyniki GBS na szczęście ujemny, grupa krwi oznaczona, inne badania też w normie. Dostałam ostatnie ( chyba) już zwolnienie. Ogólnie już tak czuję, widzę i słyszę że to końcówka....
A co innego u Nas ? Wczoraj skończyliśmy zajęcia teoretyczne w SR, ostatnie były o pierwszej pomocy dla maluszków. Potem luźna rozmowa a to o balonikach Annibal, a to o lewatywie a to powtórka oddychania w czasie parcia i takiego kiedy trzeba się od niego powstrzymać, życzenia świąteczne i Sajonara Naprawdę dobrze i miło spędzony czas. Polecam każdemu, również ze względu na możliwość poznania innych ciężarówek Jak zwykle dostaliśmy siatę gratisów, najfajniejsze z nich to smoczki-uspokajaczki Aventu i MAM i taki oto dyplom "Super Rodzica" :
Poza tym za oknem leje, leje i jeszcze raz leje. I do tego wichura się właśnie zrywa Chociaż przed południem troszkę się uspokoiło i mogliśmy z Maksem pospacerować Synek bardzo lubi spacery, wtedy przysypia i nie wyciąga się tak w brzuszku Mąż nadal chory ale czuje się już znacznie lepiej, własnie kończy obiadek. Wczoraj wreszcie ułożyliśmy wszystko w łóżeczku i powiem Wam - śliczne jest...Wyparzyłam też sobie laktator, naładowałam baterię i dziś zamierzam wziąć się za pakowanie torby do szpitala
Uciekam na szamkę. Buziaki dla wszystkich czytelniczek mego pamiętnika
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 listopada 2015, 14:54
Do TP pozostało wg. starego USG 25 dni/ najnowszego USG 28 dni/ OM 29 dni
Po spędzonym wspólnie tygodniu czas niestety wrócić do normalności - mąż zdrowy poszedł do pracy a ja znów na kanapę Cudownie było razem wstawać, jeść śniadanko, przygotowywać obiad, mieć nieograniczony czas na wspólne rozmowy, masaże, kąpiele, przytulanie się, udany seks nadrabianie zaległości filmowych, zakupy. Kocham te wszystkie wspólne chwile Musimy czerpać z nich jak najwięcej, bo już niedługo nie będziemy sami Daliśmy nawet rade dokończyć ostatnie porządki w domu - ja ogarnęłam wreszcie swoje biurko, szafki w łazience, apteczkę, umyłam kafelki łazienkowe i wszystkie drzwi a mężuś - szafki w kuchni, żyrandole, kurze na wysokościach i kilka rzeczy do skręcenia Zrobiłam pranie i prasowanie nr 1234567 rzeczy Maksa. Udało mi się też spakować torbę do szpitala a raczej dwie - dużą z moimi rzeczami a małą z rzeczami Maksa, do tego jeszcze doszła moja kosmetyczka z najpotrzebniejszymi drobiazgami i laktatorem. Spakowałam wszystko z listy - łączącej rozpiskę ze SR, szpitala ale też i moje własne pomysły. Mam nadzieje, że nas nie pogonią z tymi torbami ze szpitala A tak z drugiej strony gdyby szpitale gwarantowały chociażby artykuły higieniczne czy kosmetyki dla maluchów nie pakowałabym się jak na wojnę - Sami są sobie winni
Oczywiście przez te siedem dni nie obyło się bez mojego jęczenia i marudzenia, jak to mi już ciężko jest i mego płaczu a to podczas układania po raz enty ciuszków Maksa, albo kiedy po raz setny przyglądałam się przygotowanym dla Maluszka łóżeczku, wózkowi, fotelikowi,wanience....
Ale tak serio serio to z jedną rzeczą naprawdę jest mi ciężko, męczę się niesamowicie - tak od jakiś trzech dni strasznie ciężko mi się oddycha, jak coś zjem ale i nie tylko. Maks nawala swoimi kopytkami po mych żebrach i blokuje w ten sposób mój oddech. Nie mogę się porządnie zaciągnąć powietrzem i strasznie mnie to frustruje, doprowadza wręcz do płaczu i histerii Wiem że macica jest już bardzo wysoko i naciska na moje płuca, przeponę a niestety nie ma na to rady - muszę przeczekać.... Czuję się bezsilna i często popłakuję... Ze zgagą, opuchniętymi stopami i rękami, bolesnymi kopniakami w pęcherz, twardnieniem brzucha i skurczami przepowiadającymi - tak tak od jakiegoś tygodnia może więcej się pojawiają takie napinania i ból jak na okres nauczyłam się funkcjonować. Ale bez oddechu - jak żyć ??
Mąż tuli, całuje, uspokaja jak może, bym się nie denerwowała, wietrzy mieszkanie ale i tak jest ciężko. Powiedział mi że bardzo docenia wszystko co robię dla Naszego dziecka, to moje cierpienie też i że strasznie żałuje, że więcej nie jest w stanie mi pomóc. Kochany Mój ;-*
Na pocieszenie i dotlenienie wyszłam sobie dzisiaj na spacer, tak na godzinkę, mały zasnął (ostatnio ma takie fazy że ciągle się wierci, napina bez chwili odpoczynku ) - a matka pooddychała pełną piersią. Wczoraj odwiedziła mnie też przyjaciółka. Zjedliśmy razem obiadek, wypiliśmy kawko-herbatkę, pogadaliśmy. Było super oderwać się od swojej codzienności, posłuchać co tam w wielkim świecie, świecie nie ciężarnych i niezależnych kobiet Ech hehe marzy mi się wspólna impreza jak za dawnych czasów właśnie z Nią Odpicować się i ruszyć w miasto Może kiedyś.... A tym czasem pozdrawiam wszystkie mamusie i przyszłe mamusie
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 listopada 2015, 18:10
37 TC (36t0d)
Waga 68 kg
Brzuszek 108 cm
Biust 95 cm
Za Nami 90 % ciąży
Do TP pozostało wg. starego USG 24 dni/ nowego USG 27 dni/ OM 28 dni
UWAGA !!! Wpis smętny-mętny....
Mój płacz miał wczoraj swoje apogeum ( chyba ) Ryczałam z byle powodu - zresztą prawie jak zwykle. Mąż bezsilny, ja - cała buzia zapuchnięta. Hormony, hormony... Między błahymi powodami przewija się też strach przed porodem ( a jednak ! ) czy dam radę " wypchnąć" małego, czy dam radę z bólem, czy będę pamiętać o oddychaniu i pozycjach które znam z SR... Myślałam że jestem twarda a im bliżej punktu 0 tym gorzej - miętka faja ze mnie po prostu jest Do tego Mały wierci się praktycznie non stop, sprawiając mi tym po prostu ból Mój pamiętnik to se po marudzę a co ! Ja nie wiem to Dziecię moje od jakiegoś tygodnia może więcej prawie nie śpi w dzień a to się wyciąga, naciąga, kopie,kręci bączki TAK TAK ! puka, ma czkawkę non stop.... Czasem już nie daję rady fizycznie...
Wieczorem pomyślałam sobie - ej A. weź się za siebie, nie bądź taka galareta, zajmij się czymś ! Nie tylko komputer-tv-tel i tak na zmianę Bo tak to już jest że jak się posprzątało już cały dom, wszelkie zakamarki, wyprawka praktycznie skończona, wszystko poprane, poprasowane i rozłożone to co Nam pozostało ??? Pomarudzić ... Ale ja się nie dam chandrze. Postanowione ! Dziś spacer z siostrą i postaram się ugadać z koleżanką ze SR na odwiedziny, jutro kino, może wypad na zapiekanki, w czwartek gimnastyka a w sobotę może spacer i odwiedziny u innej kumpeli. No to chyba tyle z planów Uciekam na siusiu nr 8545466.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 17:06
Za Nami 92 % ciąży
Do TP pozostało wg. USG 19/22 dni/OM 23 dni
"Weź dupę w troki"
Zaczynając od tego co po kolei się działo... Spacerek z siostrą i siostrzeńcem po lesie udany. Nachodziłam się za całą ciąże chyba. Ja szczęśliwa, stopy opuchnięte,pogoda mroźna ale było super. Siostra próbowała wcisnąć mi żółwia zakupionego dwa lata wcześniej a na którego nie ma już u nich miejsca, a mały nie za bardzo się nim zajmuje.... Ta jasne ja w 9 mc ciąż zaraz dziecko się pojawi a mam skupiać uwagę na jakimś tam żółwiu. Tym bardziej że dla mnie ze zwierząt domowych liczą się tylko takie do pogłaskania, utulenia, pomiziania - włochate czyt. chomiki Uwielbiam te małe zwierzaczki, ich aksamitną sierść, słodkie pyszczki i mokre noski, to że są tak bezproblemowe w "wychowaniu" i słodkie. Sama do niedawno byłam jeszcze posiadaczką takiego jednego Gustawa - który niestety zachorował, do dziś nie wiadomo dokładnie na co, bardzo cierpiał i z żalem serca musieliśmy go uśpić. Oj ile ja łez wypłakałam... Bo kim że jestem aby decydować o czyimś życiu/śmierci ??? Strasznie przeżyłam tą stratę teraz maluch spokojnie spoczywa na dnie mojego ogródka, zakopany z boczku, jest blisko Także tego wracając do tematu żółwia - No Way Spacerując tak sobie razem, patrzyłam na siostrzeńca i zastanawiałam się jak ten czas szybko leci... niedawno był taki malutki a tu już na karku 8 lat i chłop jak dąb Ciekawe czy lata z Maksem też nam tak szybko miną... Oby nie... Chcę aby Jego dzieciństwo było pełne radości, uśmiechów i wspólnych zabaw, zamierzam łapać wspólne chwile garściami
Z koleżanką ze SR nie udało mi się spotkać, miała jakieś tam plany, do kina też się nie wybraliśmy - mąż pomagał koledze z pracy przy aucie. Nic straconego w tą środę z orange się wybierzemy na Listy do M 2. Mam wrażanie że wszyscy już ten film widzieli, tylko nie ja Zapiekankowy plan uda się nam zrealizować dopiero dzisiaj - taki wypad na niezdrowe jedzonko Wyciągnę męża a co ! Ostatnio chodził jakiś takiś struty, smutny, chyba zmęczony. Myślę sobie - on zawsze mnie dopieszcza, skacze przy mnie, spełnia każdą moją zachciankę nie tylko w ciąży, często zmienia dla mnie swoje plany więc moja kolej ! Skoczyłam do sklepu po jakiś dobry alkohol ( oczywiście tylko dla mego mena). Po konsultacji ze szwagrem pt. "Jakiego whiskacza wybrałbyś dla siebie ???" Dostałam chronologicznie ułożoną listę tych " najlepszych" i tych z niższej półki i wybrałam coś pośredniego ale dobrego Jeszcze tylko produkty na specjalną kolację i hyc do auta. Nie wspomnę już o poświeceniu w postaci jego prowadzenia zważywszy na fakt iż kompletnie nie mieszczę się już za kierownicą. Nie pomaga ani regulacja kierownicy ani fotela Jestem po prostu za gruba Także tego mogę być z siebie dumna - prowadzę auto w 9 mc ciąży
W domu przyrządziłam lazanię, którą P. bardzo lubi, trunek barwy bursztynowej pięknie opakowałam, siebie też przyozdobiłam ładnymi ciuszkami i delikatnym makijażem i czekałam na P. Radość w jego oczach była jak balsam na me serce. Dobry humor u P. na szczęście wrócił po chwilowej nieobecności
Wczoraj był też bardzo fajny dzień. Ja miałam wychodne hehe i zrobiłam sobie wycieczkę do przyjaciółki z Gdańska. Jechałam skm trzeci raz odkąd jestem na zwolnieniu i zapomniałam już jak ja to lubię Taka zwykła rzecz a cieszy. B. odebrała mnie z dworca, ugościła u siebie, upiekła ciacho - tartę z serkiem mascarpone i jagodami - mmmm pychotka, a jaka słodka i kaloryczna... Dupy nam jeszcze bardzie przez to urosły Tyle że ona nie jest w ciąży Śmiałam się z przemeblowania w jej pokoju - że teraz jest miejsce na tańczenie i że już niedługo pójdziemy na imprezę razem Mężuś za to miał wychodne wieczorem. Zaopatrzony w browarki mój zapaleniec-amator MMA udał się do brata na galę KSW i zlądował mi do domu dopiero po północy. I choć nie miałam w kogo wtulić się w łóżku - nie żałuję Mu. Mężowi tez się coś od życia przecież należy. Nie tylko wieczne słuchanie o kocykach, smoczkach, opuchniętych kostkach i wierceniu Małego
Ostatnio czas mój też zapełnia pewna mama. A raczej jej wspomnienia z przed i wrażenia z bycia mamą. Trafiłam na tego bloga przypadkiem - makeonewish.pl. Dziewczyna jest w podobnym wieku i podobnie jak większość z Nas długo starała się o dziecko. I kiedy nadzieja zaczęła umierać po nierównej 2,5 letniej walce - pojawił się CUD Czytając jej wpisy, jakbym czytała moje myśli, emocje, złości i smutki z mojego ciężkiego- staraniowego czasu. Normalnie identiko. Zadziwiające jak teraz to wydaje się odległe. Ale nie, nie zapomniałam tego wszystkiego po prostu zepchnęłam gdzieś w daleką otchłań mojego umysłu i serca bo po co o tym rozmyślać - teraz mam w sobie Nasze Dziecko, Nasz Cud, ukochany, upragniony, wyczekany, wybłagany i wymodlony i tylko On się liczy. Nasz synek. Nasz Maks Wspomniana wyżej blogerka doświadcza teraz swojego Drugiego Cudu i znów te emocje i uczucia kiedy odkrywasz na teście dwie kreski, kiedy biegasz na betę, kiedy z zapartym tchem oczekujesz na usg dźwięku serduszka i kiedy wreszcie ono tak mocne i silne się pojawia a Ty płaczesz łzami wielkimi... znów te emocje są mi bliskie. Tak, tak mimo, że jeszcze przecież jestem w ciąży, już tęsknię za TYM czasem. Chciałabym być w drugiej. Mieć drugie dziecko. Znów tak świadomie i z miłością Wszystkim życzę takich cudów i takiego szczęścia
A.
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 listopada 2015, 12:07
38 TYDZIEŃ
38 TC( 37t0d)
Waga 69 kg
Brzuszek 108 cm
Biust 96 cm
Za Nami 93 % ciąży
Do TP pozostało wg. USG 17/18 dni/OM 21 dni
Dni mijają zaskakująco szybko - tfu tfu co by nie zapeszyć Nie nudzę się, staram ciągle coś robić... Kupuję ostatnie pierdółki dla Maksa i siebie, robię ostatnie badania i spędzam miło czas z mężem Uprałam dziś jeszcze poszycie od fotelika samochodowego i posprzątałam całą kuchnię generalnie. Ciągle dopakowuję coś do torby szpitalnej a raczej toreb a to mały ręczniczek dla mnie na głowę, do zmoczenia w celu okładu, a to kosmetyki Maksowe, sól fizjologiczną, waciki, gaziki, mokre chusteczki, wodę z dziubkiem dla mnie... ufff ile tego jest... Zresztą same zobaczcie :
Jutro czeka Nas podglądanie u Pani doktor. Ciekawa jestem ile Mały przybrał na wadze, bo ostatnio wyszło ze niby prawie 400g/tydzień i czy szyjka coś się jeszcze poluzowała.... Na wizycie dwa tygodnie temu lekarka mówiła, że lekko się skróciła i przepuszcza na opuszek palca w części zewnętrznej. Od jakiegoś tygodnia zauważam powoli, że coś się dzieje. Brzuch ciągnie w dół - jeszcze nie opadł ale czuć takie napięcie, coś tam na dole kuje, piecze, lekko szczypie - pewnie to szyja się formuje. Na szczęście nic mnie nie boli, nie krwawi, Mały jest bardzo aktywny, serduszko na detektorze ok, to się nie martwię jakoś zbytnio tymi objawami. Wczoraj i dzisiaj po czułam też charakterystyczne ciągnięcie w pachwinach - nigdy tak nie miałam Do tego żrę jak najęta - jak to Dzabuch powiedziała dieta obrotowa - gdzie się nie obrócić tam coś złapię do jedzenia, tyle samo razy siadam na wc w wiadomym celu i śpię spokojnie jakoś do 5-6. Potem gały jak 5 zł i koniec spania, nie mogę za cholerę już zasnąć. Także stopniowo stopniowo zbliżamy się do porodu. wszystkie znaki na niebie i ziemi o tym świadczą
Znów mi się jakoś odmieniło z odczuciami i teraz łażę taka jakby podekscytowania, podniecona nawet bym powiedziała wizją porodu i powitania Naszego Małego Ludzika Ech te hormony....
Mam też mocne postanowienie co do ostatnich 2-3 tygodni przed porodem. Chciałabym się zająć jakimiś robótkami hand-made. Chodzą mi po głowie Cotton Balls Light nad łóżeczko Maksa, album ciążowy z kolorową papeterią a także kapsuła czasu - gdzie wkładałabym wszelkie pamiątki ciążowo-dziecięce. Oczywiście chciałabym wszystko na raz mieć Zobaczymy na ile starczy mi siły, czasu i kasy
A teraz standardowo troszkę foto-relacji. Maksowe niedawno zakupione kosmetyki i inne higieniczne rzeczy, które już nie mieszczą mi się w jednej szufladzie. Hehe Nasz Mały Dżentelmen będzie zadbanym ciachem :
Po wielu poszukiwaniach udało mi się też wreszcie znaleźć malusią czapusię zimową i trójkącik pod szyję pasujące do kombinezonu:
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 17:07
38 TC (37t2d)
Wczorajsza wizyta podglądowa dowiodła, że mam w brzuchu małego kluseczka Maks ma wg. USG 3014g, obwód główki 32,76 cm, brzuszka 30,22 cm i udziądko 7,95 cm. Ale wygląda na pulchniejszego, nawet Pani doktor to stwierdziła Jak ze wszystkimi pomiarami jest średniaczkiem tak z nóżką dał czadu - hehe wskazuje na 40t5d i tylko 3 % dzieciaków ma takie długie kopytka Będzie wysoki po mnie jak nic :)Podczas badania robił śmieszne miny, ciumkał wody i wystawiał nam język :p W ogóle obraz był już taki lekko " rozmemłany" wody płodowe i przyciśniecie główki mocno do ściany macicy robi swoje
A u mnie rozwarcie zrobiło się na 1,5 palca. Główka Małego jest już nisko, b. nisko. Pani doktor zrobiła mi masaż szyjki. Uprzedziła, że po tym mogę plamić na brązowo i faktycznie pod wieczór zaczęłam. Podobno po tym " masażu" mogą mi odejść wody. W ogóle kto to nazwał masażem ?!! Boli to jak cholera, namiastka bólu porodowego jest ! Kolejna wizyta za tydzień, 9 grudnia i KTG. Jakąś godzinę temu odszedł mi czop śluzowy, tzn tak myślę bo dużo i brązowo się zrobiło. Brzuch się napina częściej ale nic nie boli. Zobaczymy co dalej. Póki co nie zamierzam panikować i zasuwać do szpitala.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 17:07
Minęło 24 godz. odkąd zaczął mi czop odchodzić i co ? I oczywiście nic się nie dzieje Szanowne brązowe cuś sobie nadal wypływa a ja czuje się jak wcześniej. Tzn. pojawiają się napinania brzucha, nawet 20 razy i lekko jak na okres boli ale to raczej nie skurcze. Nieregularne to to i słabe...Odejścia wód płodowych brak, Synek się wierci o swoich porach, brzuch jakby lekko, bardzo lekko opadł. Poza tym nastrój mam jakiś do bani, dziś spałam z przerwami jakieś 11 godzin, zmęczona jestem nie wiem czym, nic mi się nie chce. Mąż za mną chodzi krok w krok, ciągle mnie obserwuje jak jest w domu, we wszystkim chce wyręczać a jak jest w pracy to pisze " Jak się czujesz ? " Wkurza mnie to... Ściągnął mi na tel aplikację liczącą skurcze - Pora na bobasa. A skurcze się na mnie wypięły cholery. To tyle.
Z frontu porodowego - nic nowego. Brązowe-galaretowane cuś przestało ze mnie wylatywać wczoraj, za to zmieniło swoje barwy wojenne na kremowo-przeźroczyste/galaretowate i dalej sobie bezczelnie "wychodzi". Nie wiem ile czop może wyłazić ale to wkurzające się już staje, wkładki wymieniam jak najęta bo ciągle gęsto tam, 3,5 dnia już minęło i ciszaaaaa... Brzuch trochę kuł na dole, jak dziś połaziłam po sklepach, a jak się położyłam - to przeszedł. W nocy też parę razy boleśnie się ścisnął, raz nawet tak fest i myślałam, że już już coś się zaczyna. Ale Duuupa. Nic. Null. Zero...
Wiem, że zaczynam przesadzać, że do terminu porodu jeszcze 12/13 dni z USG, 16 z OM i spokojnie maluch może sobie jeszcze posiedzieć, ale ja tak się już nakręciłam, od czwartkowego przedpołudnia, że zaczynam rodzić. Taką miałam nadzieje i kiszka. Nudno mi w domu już po prostu Staram się dobrze wykorzystywać czas jak to moje kochane koleżanki polecały - byliśmy i w kinie na Listach do M 2 i na obiecanych zapiekankach, na zakupach przeróżniastych, dziś nawet na zlocie Mikołajów, na gdyńskim skwerku. Mikołajki też uczczone i świętowane. Snuję się po domu sprzątam ( jak mąż nie widzi bo krzyczy żebym leżała ), czytam, upiekłam ciasto - gotowca co prawda - Karpatkę - ale mąż i tak się zajada . Ostatnie zakupy wyprawkowe dokonane - krem do buźki Maksa Linomag, woda morska do noska Sterimar Baby, sól fizjologiczna, Octenisept, paracetamol w czopkach Farmina 50 mg, Paklanki na pieluszki i woreczki na mleko Canpol oraz zestaw Enema dla mnie. Muzyka "porodowa" ściągnięta, głośnik, aparat, telefony - naładowane, auto zatankowane i wysprzątane. Dom lśni. Ostatnie wyniki krwi odebrane. Ciuchy moje i Maksa na wyjście ze szpitala - przygotowane. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Gotowe i poukładane. Mąż nawet bekę kręci, że rzeczy Maksa są, wszystko stoi a tylko dziecka brakuje, i dla śmiechu zagląda co i rusz pod kołderkę czy Go tam nie ma Och jak ja bym chciała przytulić swojego Syneczka Kochanego. Poczuć Jego ciepło, Jego biszkoptowy/noworodkowy zapach....
Sentymentalnie się zrobiło, słodko-pierdząco wręcz Żeby jeszcze bardziej polukrować chciałam tutaj nadmienić, że jestem kurde dumna z siebie i z męża, a raczej z naszego Team'u, że daliśmy radę udźwignąć wszystko finansowo, że na szczęście obyło się bez kredytu, że potrafimy oszczędzać wspólnie. 85 % kosztów pokryliśmy z własnej kieszeni, resztę - pomogła rodzina... Każda z nas wie, kochane mamy i staraczki ile kosztuje prywatne leczenie niepłodności, te wszystkie wizyty, badania,zabiegi, leki, suplementy. Jak się już w końcu uda to... prywatna opieka ciążowa wcale nie jest tańsza, a nawet koszta rosną. Ile też jest na rynku akcesoriów, kosmetyków, ciuchów, poradników dla ciężarnych no po prostu absolutne must have Dochodzi do tego oczywiście wyprawka dla maluszka - rzeczy niezbędne ale czasem i "zbędne" tzw. gadżety - no bo jak przejść obojętnie obok czegoś bajecznie kolorowego i tego nie kupić ??? Żałować czegoś dziecku ??? O nie nie... To nie my - kobiety, my się nie oprzemy No i na koniec jeszcze torba do szpitala, której zawartość też pochłania kilka ładnych stówek. Przemysł dzieciowo -ciążowy to istna żyła złota dla handlowców a czarna otchłań dla naszych portfeli
Takimi oto przemyśleniami kończę wypociny
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 grudnia 2015, 20:42
Za Nami 95 % ciąży
Do TP pozostało wg. USG 10/11 dni/OM 14 dni
Nie przypuszczałam, że ten wpis w ogóle powstanie:P My jeszcze w dwupaku ! Kulamy się, sapiemy, nogi i dłonie puchną, zgaga jakoś odpuściła, zatwardzenia znów się pojawiły ale to pewnie przez moje ostatnie obżarstwo słodyczami i tak sobie czekamy... Oznak porodu na tę chwilę 0. Synuś ma chyba za dobrze w swoim M1 bo się na mnie wypiął. Dosłownie... Wczoraj tak wypychał dupkę z jednej strony brzucha a nogi/ręce z drugiej, że brzuch przybrał podłużny i płaski kształt a ja wiłam się z bólu. Ten młody człowiek myśli chyba, że droga ku wolności wiedzie przez skórę
Póki co nie zamierzam pić żadnych naparów z liści malin, jeść ananasa czy innych specyfików, masować cycków czy urządzać orgie z mężem. Przyjęłam stanowisko, że skoro jeszcze nie wychodzi to nie jest gotów. Dam Mu jeszcze ten tydzień na porządki w brzuchu Zresztą jutro wizyta i ktg, to poproszę lekarkę o skierowanie do szpitala na za tydzień, na ewentualne wywołanie. Ale mam nadzieje, że zacznie się samo
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 17:07
Waga 70kg
Brzuch 109cm
Biust 97cm
Za Nami 95 % ciąży
Do TP pozostało wg. USG 9/10 dni/OM 13 dni
Wpis na szybko. Wizyta też szybka, piękna i konkretna Maks waży już 3,243 kg, główka 33,2 cm brzuszek 31,7 cm, nóżka 8 cm Łożysko moje nadal daje radę , przepływy i wody ok. KTG jak to pani położna powiedziała "idealne". Skurcze się żadne nie pisały Ogólnie super. Rozwarcie nic się nie powiększyło i nadal na 1,5 palca Dostałam skierowanie do szpitala na ewentualne wywołanie porodu po 19 - tym... Powiedziałam lekarce,że nie chce chodzić jak słonica w ciąży i że zależy mi żeby Maks przyszedł na świat jeszcze w tym roku. Na szczęście kobiecina wyrozumiała jest. Wstępnie tak 21-go mogę się zgłosić na porodówkę. Wierzę jednak, że synek SAM zechce przyjść na świat. Trzymajcie za Nas kciuki, bym nie musiała go wypędzać siłą
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 grudnia 2015, 10:10
Za Nami 96 % ciąży
Do TP pozostało wg. USG 7/8 dni/OM 11 dni
"Co by było gdyby Nas nie było "
Kiedy zaczynałam pisać na Ovu potrzebowałam wsparcia, poczucia że nie jestem sama z takimi problemami i chwili oddechu od własnych starań - tak też się zadziało " NIE - spodziewanie" zostałam wynagrodzona przez los na swoją cierpliwość i upór ( tak właściwie to cierpliwości brakowało nie raz, za to uparta jestem do szpiku kości ), stał się CUD i zaszłam w ciąże. Spełniło się moje NAJWIĘKSZE marzenie ostatnich lat a właściwie to myślę że jest to marzenie mojego życia . Będę/Jestem mamą cudownego dziecka, które kocham nad życie... Już jako mała dziewczynka miałam dwie ulubione zabawy - w szkołę i opiekowanie się bobasami i misiami. Zamęczałam i wciągałam w nie wszystkie koleżanki z podwórka a nawet kolegów I tak zostało do dzisiaj. Kocham dzieci i te w pracy i To moje pod sercem
Nie byłabym jednak w tym miejscu w którym jestem dziś bez pewnej cudownej osoby, osoby która od 8 lat 6 miesięcy i 16 dni dokładnie trwa, czuwa, wspiera, przytula, ociera łzy, słucha, kocha, pielęgnuje, znosi fochy i krzyki me, szanuje, której ufam i wierzę bardziej niż sobie... Tą osobą jest mój P.
I to nie tak, że jestem wyrodną córką swoich rodziców i nie doceniam wysiłku jaki włożyli w moje wychowanie, dla Nich dzieci i rodzina zawsze była na pierwszym miejscu i to Ich zasługa że jestem odważna, zaradna, oszczędna, zorganizowana, a nawet pedantyczna , łatwo nawiązuję kontakty z innymi, potrafię kochać i okazywać uczucia czasem aż za bardzo
I to też nie tak, że bez mojego Ukochanego w życiu bym sobie nie poradziła sama. Poza wyżej wymienionymi cechami ( raczej pozytywnymi) natura wyposażyła mnie w silny instynkt samozachowawczy, umiłowanie siebie czy jak kto woli egoizm w czystej postaci, wybuchowy temperament, wredność a czasem złośliwość ( Zodiakalny Strzelec ), niezwykłą zdolność upierania się z całych sił i to przeważnie przy swoich racjach. Także z tym oto dobytkiem z całą pewnością w świecie bym nie zginęła. Sama tez dałabym radę ale po co ??? Jak we dwoje jest prościej, milej, ciekawiej po prostu jest DOBRZE . A mój mężczyzna jest najbardziej cierpliwą, bezinteresowną, opiekuńczą, troskliwą, ciepłą, kochaną, wytrwałą, szczerą i mądrą osobą jaką znam ( poza moją mamą, ale to inny rodzaj miłości ). A do tego jest mega pracowity zawodowo i zna się dosłownie na wszystkim i wszystko potrafi zrobić - od remontu mieszkania, naprawy auta i wszelkich innych sprzętów domowych po gotowanie smacznych dań, zrobienie drewnianego regału do piwnicy, przyszycie guzików, naprawę zamka w mej torebce a ostatnio z racji moich gabarytów - malowanie mi paznokci czy depilację bikini Nie wspominając o licznych codziennych obowiązkach domowych, w których w miarę czasu też stara się mnie wyręczać Moja Kochana Złota Raczka i Pomysłowy Dobromir w jednej osobie
Wczoraj w nocy, gdy oboje nie mogliśmy zasnąć - ja przez jeszcze częstsze wędrówki do toalety niż zwykle, On również z w/w powodu a także przez czuwanie nade mną oraz stres, że nie zna dnia ani godziny porodu gadaliśmy sobie co by było gdyby Nas nie było. Gdybyśmy się nigdy nie poznali na gg i nie spotkali i nie zakochali w sobie ... A tak nie wiem czy Wam wspominałam że mój mąż jest moja internetową znajomością Co byśmy teraz robili ? gdzie byśmy teraz byli ??? Ja pewnie biegałabym nadal od imprezy do imprezy zakrapianej alko, pewnie miałabym innego faceta, bo zawsze jacyś byli No chyba, że przed 30-stką nikt by już nie chciał takiej wrednej jędzy Pewnie miałabym więcej kasy na swoje potrzeby, kolejne pozycje w mojej i tak już wypchanej szafie, lepsze kosmetyki, jeszcze więcej ulubionych kolczyków i butów Mieszkałabym myślę w jakiejś wynajmowanej kawalerce i żyła dla siebie i swoich pragnień A mąż ? Powiedział tylko zwięźle, że najprawdopodobniej poszedłby do wojska zamiast dalej do szkoły i jakby się udało został zawodowym wojskowym w jednostkach zmechanizowanych Hehe trochę szkoda mi tego munduru :p no ale cóż. Teraz mam o wiele więcej. Mam Moją Kochaną Rodzinę Dla niej żyję, staram się, dla niej po prostu mi się chce. Kocham Was Mężu i Syneczku
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 grudnia 2015, 16:53
Za Nami 98 % ciąży
Waga 69,8 kg
Synku mój kochany, kiedy zdecydujesz się do Nas dołączyć ??? Moje ciało, serce i ramiona są już gotowe zatem wychodź ! Wszystko jest już przygotowane na Twoje przyjście - stęskniona Mama i zniecierpliwiony tata, który jest już od wczoraj na urlopie, dziadkowie, ciocie i wujkowie, kuzyni, przyszywane ciocie, pani położna i pani doktor...Czeka na ciebie przytulne łóżeczko, w którym - obiecuję zawsze będzie Ci miło i ciepło tak jak w maminym brzuszku, Twój kolorowy wózek, w którym zwiedzisz kawał świata razem z Nami, fotelik mega wygodny do bezpiecznego podróżowania w Naszym aucie - to w nim odbędziesz swoją pierwszą wycieczkę ze szpitala do domu, wanienka w której ciepła woda ukoi i uspokoi zupełnie jak teraz w brzuchu i huśtaweczka z melodyjkami, w której mam nadzieje z przyjemnością będziesz spędzał czas aktywności
Mama obiecuje Ci utulenie, pełnego cycusia, moc miłości, całusów i zachwytów, morze cierpliwości i ogrom niespodzianek na Nasze wspólne życie. Jak się postarasz, zdążysz jeszcze na Boże Narodzenie, obejrzysz Naszą piękną choinkę, spotkasz się z Mikołajem i całą Naszą rodziną, dostaniesz kolejne prezenty ...
Mama jest już bardzo zmęczona swoim ciałem pokaźnych rozmiarów spuchniętymi stopami, sikaniem częściej niż koń wyścigowy w przed starcie, niezłą zgagą, nie wysypianiem się i swoja niezdarnością, ale najgorsze jest to czekanie, poddenerwowanie i pytanie samej siebie kiedy wreszcie ??? Zatem Maksymilianie najdroższy mój Synu, zlituj się nad umęczoną matką i WYCHODŹ
Ku pamięci zapiszę objawy porodowe:
* Zatrzymanie wagi a nawet lekki spadek ( od ok 36 TC )
* Jeszcze częstsze bieganie na siku ( koniec 37 TC - 1 grudnia)
* Rozwarcie szyjki na 1,5 palca ( od 37t1d - 2 grudnia na wizycie)
* Odchodzenie czopa śluzowego ( od 37t2d - 3 grudnia, ok. godz 12:00)
* Opadanie brzuszka ku dołowi ( ok 38 tc )
* Silne ciągnięcie w pachwinach, tata mówi że to pierwsze skurcze, ale ja sama nie wiem ( od 38t5d jakieś 6 razy, nieregularnie )
I to tyle z objawów. Muszą pojawić się skurcze. Czekamy.
*
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 grudnia 2015, 16:22
Pojechaliśmy dziś na izbę przyjęć do szpitala, zobaczyć czy rozwarcie coś ruszyło i tak ogólnie sprawdzić czy wszystko ok. W tym tygodniu mojej doktor nie ma a następna wizyta 23-go. Nie zrobili mi ani KTG ani USG, sprawdzili serduszko na detektorze - 130 uderzeń i badanie na samolocie. Rozwarcie kurde nic się nie powiększyło, dalej 1,5 palca . Wszystkie objawy, które mam są przedporodowe.... Mam oczywiście przyjechać w razie krwawienia, odpłynięcia wód, skurczy a na indukcję to dopiero 7 dni po terminie czyli w moim przypadku dopiero 31-go Kurde ocielę się do tego czasu... Mam nadzieje, że skierowanie od lekarki coś zdziała wcześniej W ogóle jakoś tak dziwnie, że oni biorą pod uwagę tylko termin porodu z OM, czyli u mnie Wigilia, na ten termin z Usg w ogóle nie patrzą No ale dodatkowy plus wizyty to zobaczyłam jak wygląda przyjęcie już do porodu, dwie babeczki były przyjmowane. Najpierw położna sprawdza serduszko, potem badanie w gabinecie lekarskim i przychodzi druga położna zabiera na oddział. Widziałam też gdzie jest przebieralnia, toaleta dla pacjentek i takie tam Kurde jak ja żałowałam, że to nie mnie przyjmują że muszę jeszcze czekać na swoją kolej. Wróciłam do domu jakaś taka rozczarowana, zrezygnowana... Po drodze wpadliśmy do sklepu, nakupować słodyczy - krówek, karmelków, mleczka w tubce i czekolady na gorąco. Stwierdziłam, ze i tak jestem już gruba, bardziej nie zrobi mi różnicy a humor muszę sobie jakoś poprawić. Pogrzebałam w kompie i rozbiłam takiego screena wyprawkowego - Maksiulku zobacz mama naprawdę nie kłamała, wszystko dla Ciebie już przygotowane więc wychodź Skarbie , CZEKAMY :
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 17:07
Widzę, że mężunio ma talent! Fajna pamiątka!
kochana piękną masz dynia :)
Haha świetny ten dyniowy brzuch :D