Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Świat zwariował, serce oszalało 19.12.2015 -synuś Maksymilian ♥ ♥ ♥ i Liwia 04.08.2020r. ❤❤❤
Dodaj do ulubionych
‹‹ 2 3 4 5 6 ››

24 grudnia 2015, 18:46

Kochane dziewczyny z OVF I BBF życzę Wam cudownych, radosnych i spędzonych w magicznym, rodzinnym gronie świąt <3 <3 Niech się spełnią wszystkie życzenia wypowiedziane i wyproszone u Boga, tak jak Nasz Cud <3 <3 ;-* życzą Mama Ania, Tata Piotrek i Synek Maksio :-* :-*

24 grudnia 2015, 22:08

Ciąża zakończona 19 grudnia 2015

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 grudnia 2015, 22:07

26 grudnia 2015, 15:56

MAKSOWA HISTORIA CZYLI O TYM JAK ŚWIAT ZWARIOWAŁ A SERCA OSZALAŁY DLA CIEBIE KOCHANIE....<3 <3 <3

Przepraszam Was kochane, że tak długo się nie odzywałam, ale Maksiu pochłania 1000% Naszej uwagi i Naszego czasu i dopiero teraz gdy moje szczęście śpi od przeszło 2 godzin obok mnie na łóżku <3 po odwiedzinach gości i przyjmowaniu pierwszych prezentów mam chwilę by coś napisać :):)

PORÓD :

Najbardziej niezwykłe, bolesne a jednocześnie nieprzewidywalne doświadczenie w moim/naszym życiu. Teoria z praktyką nic się nie ma do siebie. Tak samo jak planowanie... Wszystko zaczęło się 18 grudnia o 21:00 kiedy od intensywniejszego niż zawsze ciągnięcia pachwin, a nie wróć zaczęło się kilka godzin wcześniej od gorącego, namiętnego seksu, tak nas poniosło że wylądowaliśmy na kuchennym blacie ;) i pewnie rozruszaliśmy już wtedy moja oporną szyjkę. Koło 21:00 położyłam się spać a niczego jeszcze wtedy nie podejrzewający mężuś siedział sobie spokojnie przy komputerku. Koło 23:00 obudziły mnie jakieś takie delikatne napinania brzucha jak na okres i takie jakieś smyranie tam na dole bo bólem tego bym nie nazwała. Idę spokojnie do mojego mężusia, relacjonuję wszystko po kolei, ten proponuje włączyć aplikacje na tel. Ok tak robię. To coś co się ze mną działo, ani nie bolało, ani jakoś specjalnie nie dokuczało. Cały czas nie wierzyłam że oto właśnie zaczął się długo
wyczekiwany dla nas moment. P. siedział cały czas przy mnie liczył skurcze, i klikał w apkę. Poszłam potem pod prysznic sprawdzić czy się wyciszą - ale nadal były :)
Dokładnie po godzinie liczenia okazało się że skurcze są w miarę regularne co 4-6 minuty i trwają 40-60 sekund, z każdą godziną robiły się coraz bardziej podobne do
siebie więc zaczęliśmy działać. Golonko, dopakowanie ostatnich rzeczy do toreb, lewatywka, jedzenie dla mężusia i ok 3:30 ruszyliśmy do szpitala. Niesamowicie "podniecające" było mknięcie ulicami miasta i to oczekiwanie na finał....Na izbie przyjęć ( jak to w nocy) cisza, spokój, zaspana Pani pielegniara :D karta ciąży-formalności-przebranie się w koszulę-z dyżuru schodzi jeszcze bardziej zaspana lekarka. Bardzo sympatyczna. Wywiad lekarski, znów formalności, badanie na samolocie, na skurczu i bez, pobranie wymazu. najlepszy był tekst lekarki z szyderczym uśmiechem na twarzy- to ma Pani te skurcze czy nie ? Bo mnie położne na górze zrugają jak wszystko ustanie :D " he he A ja miałam już całkiem całkiem wyraźne skurcze, szczególnie po badaniu szyjki. Rozwarcie wreszcie się zwiększyło do 2 palców. Lekarka dopytała się jeszcze czy nie chce wrócić do domu, wziąć ciepłą kąpiel i poczekać na większe skurcze i rozwarcie :D A ja na to stanowczo, że NIE :) Chcę dziś urodzić, w moje urodziny. Zaproponowała mi przebicie pęcherza płodowego, co ma wzmocnić skurcze a tym samym rozwarcie. Zgodziłam się i powędrowaliśmy razem na porodówkę ok 4:30.
Sala okazała się malutka ale przytulna, położna która mnie przyjmowała na swojej zmianie - bardzo sympatyczna i ciepła. Podłączyli mnie najpierw do KTG aż na dwie godziny co pod koniec bardzo już mnie wkurzało bo chciałam siuku a nie mogłam wstać. Pobrali krew do znieczulenia. Co chwile ktoś mnie badał a to położna a to lekarka...W końcu mogłam iść do toalety. Bo dwóch godzinach zapisu zdecydowali się przebić pęcherz. Jak zobaczyłam przyrządy - strach zajrzał w oczy - lekarka trzymała w dłoniach coś jakby długą penestę-nożyczki. Kilka ruchów i ciepłe wody popłynęły, zupełnie nic nie bolało. W tym czasie zmieniła sie położna - szybkie omówienie planu porodu i rozpoczęła dyżur moja lekarka - jak ja się uradowałam na jej widok :) Skakałam na piłce, znów badanie, skurcze jak dla mnie były już dosyć silne ale słaby postęp akcji porodowej - rozwarcie mało się zwiększyło, znów ktg, prysznic - siedziałam pod nim chyba z godzinę - wtedy to już kurewsko mnie bolało. Próbowałam w czasie skurczu rozluźnić się cała ale wychodziło z różnym skutkiem. Później zmieniliśmy sale na inną ale nawet większą ;-) Ok. 9:00-9:30 przyszedł anestezjolog i zrobił mi znieczulenie ZZO, sam zastrzyk kompletnie nic nie bolał, nie miałam drętwienia nóg ani nic z tych rzeczy, musiałam tylko nieruchomo siedzieć w czasie wkuwania. Ból zmalał, nie ustąpił całkowicie ale byłam w stanie rozmawiać na skurczach z P. Ulga trwała jakąś niecałą godzinę, po czym moja lekarka zakazała podawania drugiej dawki znieczulenia, bo główka nadal nie schodziła w dół. Decyzja o oksytocynie. NIe minęło 10 minut a skurcze były już nie do wytrzymania. To był ból w skali takiej że chciałam walić głowa o ścianę by sobie ulżyć. Parcie na sedesie, znów piłka, leżenie na boku wszystko by główka zaczęła bardziej schodzić. Zaczęły się straszliwe bóle miednicy, zupełnie jakby ktoś ściskał ją w imadle i skurcze ud oraz pośladków - normalnie wyłam na nich. Mimo już pełnego rozwarcia nie mogłam jeszcze przeć, a tylko o tym marzyłam :) W końcu dostałam zielone światło i zaczęłam przeć. Tak normalnie na łóżku. Ulga niesamowita. Wysiłek też. Nie wiem skąd i jak ale wiedziałam jak oddychać, jak przeć, zamykałam oczy i parłam z całej siły dopingowana przez położna i moją lekarkę która cały czas przy mnie była, mąż w tym czasie dociskał moja głowę do klatki piersiowej. Musieli mnie naciąć ze względu na nietypowe ułożenie główki Maksa - okazało się że głowa sklinowała się bokiem i dlatego tak opornie schodziła. Dzielny tata byl cały czas z Nami. Skurcze parte trwały 14 minut. Mały pojawił się na świecie dokładnie o 13:13 i świat zwariował. Już nic nie bolało, a zamiast płaczu pojawiła się uśmiech. Dostałam go od razu na brzuch, pod moja koszulę i się przytulaliśmy. Zapłakał dopiero po chwili od wyskoczenia a jak tylko znalazł się na mnie uspokoił sie. Oglądałam te małe stopki, rączki i śliczną buziulkę i nie mogłam uwierzyć że jest mój, że dałam radę mimo bolu nie do zniesienia ;) Dumny tata pewnie przeciął pępowinę. Łożysko odeszło w całości. Moja pani doktor założyła dwa małe szwy w sródku i 3 na zewnątrz z nici rozpuszczalnych. Niesamowite bylo tam leżeć i tulić to mokre kochane ciałko. Maks pachniał faktycznie biszkoptami ;-) był ciepły i mokry, nie przeszkadzała mi maź czy krew ( której naprawdę było nie wiele) Ja po prostu go kochałam. Tata ocierał łzy szczęścia a synek już domagał się cyca <3 Zabrali Go do kącika noworodka dosłownie na chwilkę, tata powędrował razem z synkiem. Ja w tym czasie była oporządzona, czekałam już na swoją kruszynkę :) Zaraz po przewieźli nas na 2 godzinną salę obserwacyjną. Tam maluch zassał cyca jak odkurzacz i miał pierwszą sesję foto :D Zdjęcia naszej pociechy powędrowały do najbliższych. Ja dostałam obiadek i wreszcie mogłam się najeść ( po ZZO ciumkalam tylko cukierki i łyki wody - jeść mi nie wolno było) Zaraz potem przyszła do nas moja lekarka jeszcze raz pogratulowała udanego porodu i zdrowego synka. Powiedziała że świetnie sobie poradziłam i byłam opanowana jak na to co przeszłam ;) Przytuliła mnie tak zwyczajnie po
ludzku, życzyła zdrówka i powiedziała " To co do zobaczenia za rok " ha ha a ja na to że najbliższy poród to chyba za dwa lata :P Potem koło 15 przewieziono Nas na oddział położniczy i tam to już zupełnie inna opowieść :) <3 <3 <3


PIERWSZE WSPOLNE CHWILE NA ODDZIALE...


W szpitalu spędziliśmy równo 50 godzin ;) wypisano Nas w poniedziałek o 15:00. Na położnictwie trafilam do sali z trzema innymi dziewczynami. Jedyna jako świeża. Reszta leżała już piąty dzień, bo w badaniach ich maluszków wychodzilo oś nie tak, crp albo bakterie w moczu lub zółtaczka. Moj P. całym tym porodem byl zmęczony nie mniej niż ja sama, więc wyslalam go do domu z nakazem najedzenia sie i odespania zarwanej nocki. Malutki po dostaniu cyca spal jakieś 5-6 godzin a ja bylam zbyt słaba by wstawac z łóżka, więc razem odpoczywaliśmy. Szwy nieżle bolaly więc leżalam na boku. Po jakiś trzech godzinach siku - strasznie się tego balam na szczęście obyło się bez traumy. I znow na łóżko bo słabo. Pierwszej doby nawet nie miałam siły się wykąpać, także tatntum rosa i mokre chusteczki były zbawienne :) Pierwsza noc super przez małego przespana, dostał cyca i spal kolejne 6,5 godziny. Ja działałam jak automat, nie zastanawiałam się nad tym co sie stało, endorfiny nieźle mnie napędzały :D przyglądałam się jak głupia Maksowi zamiast spać ;-) Dopiero jak zaczęły spływać życzenia i gratulacje od rodziny i znajomych, po raz pierwszy od porodu rozpłakałam się. Emocje i hormony wzięły górę. Doszło do mnie że mimo trudu i ogromnego bólu dałam rade, że mamy dziecko, że jestem mamą. Niesamowite uczucie. Jednocześnie euforia, szczęście, duma, miłość do tego zawiniątka, które jeszcze niedawno było ze mną. Pierwsza doba upłynęła nam w takich oto właśnie barwach ;) W niedziele z samego rana tatusiek był już przy Nas, pomógł mi się wykąpać, tulił i przewijał Maksa, zaliczyliśmy nawet we troje malutki spacerek po korytarzu. Nas troje. Nasza rodzina. Jak to pięknie brzmi. Uczucie zmęczenia i osłabienie, nie malało a ja mimo iż psychicznie czułam sie the best to fizycznie byłam jak zdechły kapeć u lewej nogi. Twarz ziemista, buzia spuchnięta, w nosie popękane naczynka a w oku zrobił mi się mały wylew z wysiłku. Rozmawiając już tak na spokojnie z mężem, dowiedziałam się że jego emocje całkowicie puściły jak wracał do domu, stal na jakimś zjeździe i ryczał jak bóbr. Kochany mój ;-* Powiedzial mi że jest bardzo dumny ze mnie, bo Nasz poród był jego zdaniem ciężki a ja i tak dałam radę ;) Godziny w szpitalu mijały bardzo szybko od karmienia, przewijania, mojej toalety, posiłków, obchodów, odwiedzin P., badan małego. Muszę przyznać tutaj że opieka i warunki w szpitalu bardzo dobre - każdy miły, ciepły i życzliwy. Jedzenie i toalety - jak w każdym szpitalu - bez szału, za to badania i troska jak najwyższa - rana zaczęła się u mnie goić, laktacja rozkręcała się jako tako a badania małego - słuchu, bioderek, ogólne - wszystko po prostu idealnie. Pierwsza kupa szczęśliwie wylądowała w pampersie :D W niedzielę o 19:00 Maksiu odbył swoją pierwsza kąpiel - było trochę wrzasku ale za to potem - jaka ciszaaaa i ukojenie. Ślicznie pachniało jego ciałko i włoski - Drugi najpiękniejszy zapach, który zapamiętam do końca życia ;-) Druga i za razem ostatnia noc w szpitalu już taka spokojna nie była, mały nie najadał się moim mlekiem, płakał praktycznie od 19 do 5:00, a ja razem z nim. W końcu zdecydowałam się poprosić o mm. Bez problemu babeczki z neonatologicznego je dały. Mały wreszcie się najadł i spokojnie zasnął. W poniedziałek rano, na obchodzie zaczęto coś przebąkiwać o wypisie, ale znając sytuacje dziewczyn z sali, nie cieszyłam się od razu, wolałam poczekać na sprawdzone informacje. Mężuś przyjechał w odwiedziny o 13:00 i faktycznie szykowano nas do wyjścia. Pierwsze szczepienia Małego, pobranie krwi na badania przesiewowe, wypis mój i Jego - jego pierwsze dokumenty - książeczka zdrowia - och jaka Ja byłam dumna. Jestem dumna :D Szybka moja toaleta i powrót do normalnych ciuchów a mały w tym czasie zdążył się obsrać i obszczać tacie :D wsadziliśmy go do kombinezonika i fotelika - Był/jest taki malutki w tym wszystkim i ruszyliśmy w pierwszą podróż jako 3-osobowa rodzina. Zamykając drzwi oddziału otworzył się dla Nas nowy rozdział życia.... Aaa na wyjściu Pani z portierni dala Nam malutkie czerwone, wyszywane, serduszko, przypięła je do fotelika, życzyła zdrowia dla maluszka i żeby się dobrze chował ale ostatnie słowa powaliły mnie na kolana " Niech Bóg nad Wami czuwa" przytuliła i mnie i P. Zupełnie obca osoba, ale tyle życzliwości z jej strony nas spotkało. Totalnie się rozkleiłam w drodze do domu. Jakby nas znała. To dzięki Bogu możemy doświadczać teraz Naszego Szczęścia. Czuwał nad Nami od początku Naszych starań, ciąży i porodu. Mam głęboką nadzieję, że nadal tak będzie....

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 grudnia 2015, 16:55

24 października 2017, 01:20

Kontynuacja pamiętnika w KidzFriend - zapraszamy

5 października 2018, 08:02

27.12.2015r.

'DOMOWE PIELESZE'

Po przyjeździe do domu padliśmy spać ze zmęczenia. My w swoim łóżku, Maks w łóżeczku. Noc była w miarę spokojna. Przy przebieraniu w nocy małego zauważyłam że jego białka w oczkach robią sie żółte i oczywiście panika... żółtaczka... w szpitalu badali Maksowi poziom bilirubiny i był cały czas w normie jednak noworodkom rośnie on bardzo szybko... Także wtorek a tym samym trzecia doba życia Naszego synka minęła Nam na wycieczce do przychodni :/ Strasznie mi naszego maluszka było szkoda, że jest dopiero co wykluty a My już biegamy po lekarzach Lekarka bardzo sympatyczna, dużo nam wytłumaczyła, uspokoiła, dala skierowanie na poziom bilirubiny dodatkowo na usg bioderek i ewentualne skierowanie do szpitala w celu dalszej diagnostyki. Pobranie krwi Małego przeżyłam tak samo jak to w szpitalu z piętki - masakra - wiem że to dla Jego zdrowia ale oczywiście nie mogłam przy nim być Patrzeć na to. Pilnował go tata Krew zawieziona do laboratorium o 18:00 wyniki - 16 jednostek a norma w trzeciej dobie życia była 15... więc jedziemy do szpitala :/ I tak minęła czwarta doba Maksa - środa. Na izbie przyjęć spędziliśmy 4 godziny, najpierw papierkologia, czekanie na wizytę, na szczęście przyjęli nas poza kolejnością ze względu na wiek Małego, świetna lekarka, kolejne zlecenie na bilirubinę, pobranie krwi na oddziale dziecięcym i czekanie na wyniki .... Pozwolono nam ten czas spędzić w odzielnym, sterylnym pomieszczeniu tak by Maly nie był narażony na te wszystkie zrazki ze szpitalnego korytarza...W tej cięzkiej dla nas sytuacji, ze świeżo co narodzonym dzieckiem odczuliśmy dobroć i życzliwość kolejnych ' Aniołów' - lekarki z przychodni i szpitala, pielęgniarki dziecięcej i pani ' która pozowliła nam przeczekać w ambulatorium'. Kolejne wyniki pokazały 13 jednostek a zatem poziom spadal !!!! Nasz synek miał fizjologiczną żółtaczkę, która niestety związana jest z KP a na szczęście poziom spadał, nie było potrzeby naświetlania, Nadzieja w sercu znów urosła.... Strasznie ciężko przeżyliśmy te chwile grozy. Potrzeba ochrony tak maleńkiego dziecka przed wszystkim co moze mu zaszkodzić jest ogromna a świadomość że coś mogłoby Mu się stać jest przerażająca ... Po tych wszystkich ' atrakcjach' miałam problemy z laktacją. Strasznie się denerwowałam karmieniem, że nie umiem przystawić małego prawidłowo do piersi. On się denerwował bo był głodny. Płakał i łykał przy tym powietrze, co skutkowało kurczeniem nóżek, bolesnymi bąkami i pewnie bolesnym brzuszkiem. Przez ten czas czułam się fatalnie, dopadł mnie jak nic baby blues a może i początki depresji a P. miał ogromne problemy z żołądkiem, zapewne na tle nerwowym Na szczęście teraz jest już lepiej. Mały jest zdrowy, pomarańczowy kolor ciałka schodzi, nerwowa atmosfera w domu minęła i możemy powoli cieszyć się soba ;-)

28.12.2015r.

Tak jak pisałam pamiętnik ciążowy, by nie przeoczyć żadnego ważnego momentu, by chłonąć każdą cenną chwilę tak postanowiłam pisać pamiętnik Twojego dzieciństwa ( a przynajmniej jego początków ;-) ) mojego macierzyństwa/naszego rodzicielstwa. Dla Ciebie syneczku, dla samej siebie a może i też dla kogoś komu moje perypetie się spodobają, będą wsparciem i może też nadzieją....Pamiętnik tych wszystkich pierwszych wspólnych razów, kochany mój Maksiu. Po chwilach bólu przyszły chwile szczęścia i euforii że jesteś już cały i zdrowy i taaaaki kochany, czas gdy działałam jak automat, później nastała radość że jesteśmy wreszcie w Naszym domu razem, strach o Ciebie moje Dziecię, o Twoje zdrowie, walka o laktację- myślę, że powoli wygrywam, twoje bolesne gazy kiedy płakałeś Ty i płakałam ja i wreszcie błoooogi spokój kiedy mogę celebrować każą chwilę z Tobą kochanie, cieszyć się miriadami uczuć do Ciebie syneczku...

Dalsza część Maksowej opowieści....


5 Doba Twojego życia

Czwartek, 24 grudnia, dla jednych Wigilia, dla nas kolejny dzień pełen wrażeń spędzony razem z Tobą Kochanie. I oczywiście w salonie zagościło przystrojone świąteczne drzewko, a pod nim pierwsze dla Ciebie prezenty od ciotek tj. mikołaja - wyszywana metryczka oprawiona w ramkę, mata edukacyjna, ciuszki w rozm. 52 dokupione na szybko przez mamę kiedy okazało się jaki jesteś szczuplutki i że te z metką 56 w większości są Ciebie na szerokie i oczywiście kasiorka od dziadów na przyszłe wydatki Poleciało też kilka fleszy na Ciebie, by upamiętnić pierwszą wspólną gwiazdkę. Odwiedzili Cie pierwsi goście - Dziadkowie, ciocie A. D. i O. wujkowie K. i M. oraz rodzeństwo cioteczne W. A. P. A wieczorem gdy już wszyscy sobie poszli była pierwsza Twoja kąpiel..Nasz kolejny pierwszy raz...Delikatnie ułożyłam Twoją maleńką pupkę na gąbce zamoczonej w wodzie, na Twojej twarzy pojawiło się odprężenie na mojej zresztą też kiedy nie płakałeś ;-) Cudowne przeżycie także dla mnie. Tata wymasował Twoje ciałko oliwką - jak nic byłeś zachwycony Ufff tyle wrażeń na raz. Byłeś bardzo dzielny. Zdecydowanie tak.24 grudnia był dla mnie wyjątkowy. Ale nie dzięki tej całej świątecznej otoczce. To dzięki Tobie Maks. Spełniłeś moje największe marzenie pojawiając się na świecie. Marzenie gorące, szczere i głębokie, marzenie świąteczne, noworoczne i urodzinowe. Tak wiele w tak niewielkim ciałku. Tak jestem mamą i mam syna ;-)

6 Doba Twojego Życia

Upłynęła Nam równie emocjonalnie... Najpierw odważny tata postanowił obciąć Twoje miniaturowe paznokietki, którymi ochoczo skrobałeś siebie po buzi a mnie po cycuchach. Oczywiście mu się udało Ach jakeż byliśmy rozradowani A wieczorkiem, po lekkim wspomaganiu termometrem pojawiła się wyczekiwana od 4 dni kupa. Zawsze jak słuchałam opowieści dziecięcych, dziwiłam się jak dorośli ludzie mogą cieszyć się z kupy ;D Teraz już wiem, jak to jest. Jaka radość gdy po wielu meczących godzinach dla dziecka i rodziców, nagrzewaniu brzuszka, masowaniu, noszeniu na rękach pojawia się upragniona kupa Jej wygląd niestety potwierdził moje obawy o tym że Maks nie trawi laktozy, a ja muszę znacznie ograniczyć ukochany nabiał. Na szczęście okazało się że w poczciwej biedronce można kupić mleko, sery i masło bez laktozy, także dam radę ;-)

7 Doba Twojego Życia

Niesamowite było jak zareagowałeś na karuzelkę w Twoim łóżku. Rodzice myśleli że jesteś jeszcze za malutki, ze to dla Ciebie za dużo bodźców na raz - dźwięk, światełka, ruch i zabawki. A tu taka niespodzianka. Uwielbiasz się jej przyglądać i słuchać gdy oporządzamy Ci dupkę na przewijaku No i te cudowne pierwsze nieświadome uśmiechy, pojawiające się póki co kiedy odklejam Cię od cyca . Tak ciężko je uchwycić aparatem ale tacie się udało. Komu jak nie jemu


O tak minął NASZ PIERWSZY WSPÓLNY TYDZIEŃ. Małe podsumowanko :


Synek Maks - Kiedy się urodziłeś tata z radością stwierdził ' wykapana mama' ale Ty się tak szybko zmieniasz, ze teraz widzę w Tobie tatę ;-) Masz po nim uszka, śliczne usteczka, dołeczek nad górną wargą, robisz dokładnie takie same miny jak On, tak samo marszczysz czoło. Po mnie masz blond włoski i podobno odziedziczyłeś bródkę, długie chude nóżki i szczupłe paluszki po mamie. Uwielbiam słuchać Twojego oddechu, upajać sie Twoim zapachem, całować Twoje nagie stopki, kiedy trzymasz mnie za palec, głaskać Cię po główce, przytulać do piersi Często Ci śpiewam, nucę jakąś znaną melodię, reagujesz na mój głos, co mnie niezmiennie zaskakuje i cieszy. Wodzisz wzrokiem za tatą, a nawet zatrzymujesz na Jego twarzy, uwielbiasz swoją karuzelkę, kąpiele, masaże oliwką, leżenie na przewijaku, ogrzewanie brzuszka termoforkiem z pestek wiśni i swojego najlepszego przyjaciela - smoczka. Od 23 grudnia jesteś już pełnoprawnym obywatelem, masz swój pesel i meldunek ;-)

Mama Ania - Na porodówce moja miłość do Ciebie była juz nieskończonością, kiedy zostaliśmy sam na sam nie mogłam się na Ciebie napatrzeć, zamiast spać w nocy, obserwowałam jak oddychasz. Instynkt macierzyński dawał o sobie silnie znać ;-) w domu dopadły mnie nerwy i stres, płakałam gdy i Ty płakałeś z bólu brzuszka, tak bardzo chciała CI pomóc. Zmiana diety, picie więcej herbatek laktacyjnych ( nie najadałeś się moim mlekiem) i jeszcze częstsze przystawianie Cie do piersi i picie koperku przeze mnie a także otulanie Cię ścisło pieluszką przyniosło w końcu rezultaty i mogę się cieszyć macierzyństwem w pełni.

Tata Piotrek - Kochany mężczyzna, nasze wsparcie i opoka. Był przy mnie cały czas, kiedy się rodziłeś. Przytulał, dopingował, ocierał zły, masował, robił okłady, podawał wodę, pilnował KTG, trzymał za rękę, płakał ze szczęścia. Tuż po porodzie pomagał przystawić Cię do piersi, towarzyszył Ci na pierwszych badania, podczas pobrań krwi i szczepień, przebierał, nosił i tulił Cię od pierwszych chwil Twego życia. Kiedy zawitaliśmy do domu - przejął wszystkie obowiązki bym mogla zregenerować siły i bardzo Cię kocha.

Podsumowanie Wspólnego Tygodnia c.d

My Dwoje Jako Rodzice

Zanim się urodziłeś, nie wiedziałam, że można wytrzymać tyle bez snu, jedzenia, wyjścia do toalety ;D Kiedy opanowałeś umiejętność przesikiwania wszystkiego co popadnie a nawet soczystego odbekiwania Twa matka czyli ja nieustannie wisi nad miską coś zapierając tata natomiast wędruje z Tobą na ramieniu by bąbelki powietrza uciekły Jesteśmy tak Tobą zaabsorbowani, i żadne z nas nie zauważyło, że możemy się normalnie przytulić bez brzuszka ;-)

Wyprawka dla Malucha

Kompletując wyprawkę działałam zgodnie z listą by nie przesadzić ale tez i mieć wszystko co potrzebne dla Małego człowieka ;D O jakie było moje zdziwienie kiedy nagle okazało się że sporo rzeczy nie mamy, bo nie braliśmy pewnych opcji pod uwagę Nie wiedziałam że Maks nie będzie się najadał moim pokarmem do syta i trzeba go będzie dokarmiać mm, zresztą nie tylko dlatego. Pediatra zalecił chociaż raz dziennie podać butle też ze względu na tą cholerną żółtaczkę. Trzeba było dokupić suszarkę do butelek, hipoalergiczny płyn do mycia butelek, opakowanie termiczne do butelki i oczywiście mleko modyfikowane. Postawiliśmy na najprostsza opcję czyli Bebiko 1. Zupełnie wyleciało mi tez z głowy zakupienie witaminki D3 i K. Z racji tego że Nasz Synek okazał się istną Sikawką Strażacką i zdarza mu się też ulać konieczne było dokupienie pieluch tetrowych - brudzimy je w zastraszającym tempie, a także podkładu nieprzemakalnego pod łóżeczko i zapasu podkładów higienicznych do przewijania ;-) No i jeszcze kwestia gabarytów Naszego Synka. Mimo ze długi z niego chłop to zupełny szczupaczek i większość ciuszków rozm. 56 okazała się na Niego za szeroka. Za duże ciuszki strasznie go wkurzały więc matka koniecznie musiała dokupić garderoby w rozmiarze Tiny baby -52 są idealne. Oczywiście chusteczki mokre, pampersy, sól fizjologiczną i krem do pupci zużywamy w tempie ekspresowym ;D Synek uwielbia też otulanie, spowijanie i owijanie więc dokupiłam mu kocyk mojżeszowy i flenelkę w roli otulacza

8 Doba Twojego Życia

Dla Nas była radosna bo pozbyliśmy się tego brzydkiego kikuta pępowinowego i wielkiej klamerki. Teraz Syneczek ma śliczny pępuszek Maks opanował też w niedziele nową umiejętność, zaczaił ze te machające wokoło witki to jego rączki. Z ochotą zaczął pakować raz jedną raz drugą do dziubka. Od niedzieli niestety dla mnie a stety dla Małego Brzuszka jestem na diecie mamy karmiącej - mięsko tylko gotowane, zero nabiału - tzn. znalazłam produkty zastępcze z niską zawartością laktozy, zero czekolady ( tooo jest dopiero problem), z owoców jem tylko jabłka czasem banany i suszone bakalie bo czego nie wezmę do łap to albo pierdziogenne albo egzotyczne albo typowo uczulające no i zero żarcia wzdymającego ale to mi nie robi bo go nie lubię... Najgorzej znoszę detox od czeko bo jak kobieta ma to przeżyć ???? No ale nic wszystko dla Małego. Trzy dni tak jem i Synek sporo spokojniejszy jest

9 Doba Twojego Życia

Rozpoczęła się od wizyty pani położnej. Przyszywana ciocia obejrzała Cię dokładnie i stwierdziła co następuje - żółciutki kolor schodzi ładnie, pojawił się rumień noworodkowy ale nic z tym mam nie robić samo zejdzie. Jedno oczko nam ropieje to mamy nadal przemywać solą fiz. jak do tej pory. Nie przegrzewać Malucha bo zaczynają się robić potówki - tylko jak tego dokonać. Maks tak szybko się wychładza, ma zimne stópki i rączki że mam ochotę okrywać go cały czas. Waga stopniowo wraca do urodzeniowej. Ostatnio w przychodni pokazało 2860 a teraz 2940 ;-) i tyle. U mnie zdjęła szwy. Rana ładnie się goi. Znów mogę normalnie usiąść. Następna wizyta 12 stycznia. 15 mamy też wizytę szczepienną w przychodni a 1 lutego USG bioderek Tego dnia zademonstrowałeś Nam tez jak fajnie jest puszczać bąbelki ze śliny. Przekomicznie to wygląda w Twoim wykonaniu Uwielbiasz przyglądać sie kolorowym światełkom np. z karuzeli albo choinkowym, nie przeszkadza CI hałas pralki czy zmywarki a nawet odkurzacza za to szum suszarki i prysznica strasznie Cię absorbuje

10 Doba Twojego Życia

Tym razem troszkę o mamie w połogu. Tego dnia odkryłam jak super jest założyć swoje ciuchy sprzed ciąży ( no może nie wszystkiego ) ale w sweterek, kurtkę i kozaczki muszkieterki się wcisnęłam bez problemu. Jak miło jest znów wygodnie prowadzić auto i pobiegać po sklepach bez cienia osłabienia czy zapasu wody w torbie. Ale wiesz też co Maks - strasznie na tych zakupach mi Ciebie brakowało, tęskniłam po prostu i chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu przy Tobie Waga spada, cudowne jest karmienie piersią- pokazuje 61,5 kg czyli 8,5 już spadło. Brzuszek coraz mniejszy, z dnia na dzień maleje w oczach i nawet już mi się podoba. Rana powiem szczerze, jest naprawdę spoko, myślałam ze będzie o wiele gorzej ;-)

11 Doba Twojego Życia.

Dwa bardzo ważne momenty. Pierwsze werandowanie a raczej balkonowanie. Jacy byliśmy dumni gdy spokojnie leżałeś w wózku a jacy przestraszeni byś nie zmarzł. Ja sama zaglądałam do Ciebie chyba z 8 razy przez 10 minut Ty się mrozem nic nie przejąłeś, karczek ciepły aaa i wózek przypadł Ci do gustu wiec pełen sukces No i wypróbowana huśtaweczka, tak słodko w niej się bujałeś, melodyjki i zabawki przy niej też są chyba całkiem spoko.



Wiadomość wyedytowana przez autora 5 października 2018, 17:04

5 października 2018, 08:08

30.12.2015r.

Właśnie się zorientowałam, ze jutro sylwester ;-) Hehe kiedyś sobie życzyłam by ten był już wreszcie bezalkoholowy - i CUDA się spełniają, życzenia też A czego Wam życzyć kochane - Staraczkom - udanej szampańskiej zabawy niech zapomną na chwilę o problemach dnia codziennego, Ciężaróweczkom - zdrowych i pucatych maluchów, by ciąża przebiegała spokojnie i radośnie a Mamusiom - duuuużo snu i radości ze swoich pociech Szczęśliwego Nowego Roku For All

Dla siebie i mojej rodziny chciałabym aby ten 2016 był conajmniej tak dobry jak poprzedni. By zdrówko i radość dopisywały, by spełniały sie kolejne marzenia.

31.12.2015r.

11/12 Doba Twojego Życia

Wczoraj mieliśmy niezły orzech do zgryzienia. Matka jak to matka chcą zatrzymać każdą chwilę z ze swym dzieckiem na dłużej zażyczyła sobie odcisku z gipsu tych małych stópek i rączek Zestaw kupiony, oczywiście w kolorze niebieskim, Tatusiek gips rozrabia - to nic że okazał się jakiś trefny bo zastygł szybciej niż w przepisie :/ toć to zwykły gips, no to poleciał mężczyzna do piwnicy po gips co się ostał po remoncie, dodaje barwnik a tu z niebieskiego nici. Miesza i miesza, ja już małego w łóżeczku na śpiocha ręcznikami obkładam co by posieli nie ufaflunić. Mały śpi jak suseł, my z beki nie możemy bo o ile nóżka dała się odcisnąć bez problemu na płaskiej powierzchni o tyle rączka - jak to u noworodków zaciśnięta w piąstkę - nijak nie dała się spacyfikować. No nic spróbujemy jeszcze może dziś Ech te gadżeciarskie zapędy mamuśki - wybacz Synu :-*

A dzisiaj z kolei, karmiąc cycusiem zauważyłam że Mały jakoś takoś rzezi noskiem. Zaglądam w jedną dziurkę a tam biały glut, w drugiej - podobnie. No to dawaj Nose_frida i zasysanie. Trochę wyciągnęłam gnoja do wierzchu a resztę delikatnie patyczkiem po ściance i udało się. Nosek czysty. Kolejne ' fascynujące ' mamowe doświadczenie zaliczone.
12 dni RAZEM

1.01.2016r.

13 Doba Twojego Życia

Dzień spokojny, Nowy Rok i dzień jak co dzień, poranna toaleta, pielucha, cyc, Twoja drzemka, oporządzenie siebie, śniadanie, ściąganie mleka, werandowanie - słodka codzienna rutyna. Jak ja ją kocham. Jak tak patrze na Ciebie przy cycu jak się wtulasz albo kładziesz na nim swoją małą rączkę to gula w gardle staje a łzy same lecą. Jak świadomie wkładasz paluszki do buzi gdy jesteś głodny Całuję te małe paluszki i dziękuje Bogu że jesteś Kochanie. Tak bardzo Cię kocham. Tak bardzo moje życie jest cudowne dzięki Tobie. Tak bardzo Cię potrzebuję Synku :-* I świadomość, że Ty też mnie potrzebujesz do życia jest odurzająca To będzie wspaniały rok W styczniu/lutym zaczniemy przyjmować gości, Twoje przyszywane ciocie, każda jest Ciebie strasznie ciekawa, może sami pojedziemy do dziadków na weekend ;-) Czekaja Cie szczepienia i USG bioderek, mam nadzieje, ze jakos to przeżyjemy Marzec/kwiecień - Chciałabym pójść z Tobą na basen. Twoja pierwsza Wielkanoc kurczaczku i planowo Twoje chrzciny Maj/czerwiec - Nasze pierwsze -Dzień Mamy, Dziecka i Taty ;-) Zaczniemy też wprowadzać pierwsze deserki, mam nadzieje że zasmakują Ci te które mama sama robiła ;-) Pewnie będziesz już siadał, może nawet stabilnie i zaczniemy nasze wyprawy nad morze. Mmm plaża, piasek, słoneczko, wiaterek. Mam nadzieje, że pokochasz ten stan tak jak i ja kocham ;-) Trzeba się będzie zapatrzeć w krem z filtrem dla Ciebie i zabawki do piasku no i jakiś parasol od słońca i parawan od wiatru Wakacje w ogóle będą cudowne, wiem że jeszcze nic nie będziesz pamiętać akurat z Tych ale chciałabym dać Ci mnóstwo pięknych rodzinnych wspomnień, poczucia ciepła i bezpieczeństwa :-* Wrzesień/Październik - mam nadzieje ze będzie piękna polska jesień, już nie mogę się doczekać spacerów po kolorowym od liści lesie, pewnie będziesz już raczkował albo nawet powoli stawał na nóżki, będą może już pierwsze ząbki a listopad/grudzień to same przyjemności - mikołajki, Twój roczek, Boże Narodzenie, mam nadzieje, że będzie padał śnieg byśmy mogli powędrować na sanki. Tak zdecydowanie to będzie cudowny rok. Zresztą jak każdy kolejny z Tobą kochanie. Takie mam plany co do Nas Kocham Cię w Nowym Roku Maksiu :-* Bardzo ważne info - zważyliśmy Cie i pokazało 3025 kg a więc zaraz osiągniesz wagę urodzeniową a potem to już z górki

Mamy pytanie do Was - czy Waszym maluszkom ropiały oczka po porodzie. Wiem, ze w szpitalu zakraplają je jonami srebra ale My się z tym męczymy już sporo dni, czasem to biała wydzielinka, czasem żółta/pomarańczowa ( myślę ze bilirubina schodzi z oczek) Zawsze po spaniu oczko sklejone. Położna kazała przemywać solą fizjologiczną - tak robimy a dod. masować kanaliki łzowe bo mogły się zatkać - efekt marny a oczy czerwone od ciągłego przecierania. Jakieś rady ???

3.01.2016

15-ty Maksowy Dzień

Synek nauczył się ssać palca. Tzn. przypomniał sobie jak to się robi, bo przecież w brzuchu już tego dokonywał I teraz nie jakoś tak nieświadomie i delikatnie, jak zassie kciuka, to ciumka, siorbie hehe Pazera Moja mała, aż słychać w całym domu. Robi tak dopóki nie dostanie cyca. W ogóle to cycusiowy jest cały. Mógłby na nim wisieć na okrągło. Dziś na przykład Królewicz zarządzał cycusiowanie dosłownie co 2 godziny, ja nie wiem jak można być takim nienajedzonym wiecznie Najada się do syta, bo zdarza mu się i ulać nie raz ale ciągle jest nienażarty Dziśw nocy po prostu apogeum, oboje chodzimy jak zombie, budził nas o 2-4-6-8 rano a o 9 coś miałam już tak zmasakrowane sutki, że daliśmy butlę 40 ml mm... Nie lubię dawać Mu więcej mm niż potrzeba ( lekarz zaleciła 1-2 razy dziennie) ale no cóż cycki mnie paliły jak cholera, mały po kupie to pusto się w brzuszku zrobiło W ogóle to z kupami mamy problem. Bardzo rzadko je robi...I nie wiem czy wynik to z tego ze całe moje mleko jest spalane i nic na kupę nie zostaje, czy po prostu Mały nadal nie dojada i kupy nie ma z czego być. W szpitalu robił jak najęty, przez dwa dni zrobił 5 lub 6 razy a w domu jest 13-dzień i zrobił tylko 3, w tym 2 ze wspomaganiem. Konsystencja normalna - musztardowo-marchewkowa i pieluszki często zasikuje, więc to chyba nie zatwardzenie, ale martwi mnie że tak rzadko je robi Tym bardziej, że bąki puszcza i to wcale nie pachnące, zdarza Mu się prężyć i denerwować przy tym, więc brzuszek boli. Zamówiłam już w aptece kropelki na gazy, miła być Espumisan, ale słyszałam, ze u nie których maluchów zaostrza on wręcz objawy, więc wybór mój padł na Bobotic - polski odpowiednik niemieckich Sab Simplex. O Sabie bardzo dużo jest pozytywnych opinii, z tym że Ciężko je dostać, tylko sprzedaż wysyłkowa. No i cena ok 40 zł za buteleczka plus przesyłka oczywiście :/ Rozważam też użycie katetera rektalnego Windi. Czopki glicerynowe odpadają bo podobno rozleniwiają jelitka. Nie wiem może to mleko jest nie odpowiednie - Bebiko 1 i trzeba zmienić W diecie swojej już wszystko zmieniłam, może tylko włączę jeszcze ciemne pieczywo, tak by więcej błonnika mały dostawał. Jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie do lekarza pójść

Druga rzecz która mi spędza sen z powiek (dosłownie) to Jego sen. Nasz Synek przez te problemy brzuszkowe bardzo dużo nie śpi, najczęściej w dzień, choć zdarza mu się nie spać tez np, od 2 nad ranem - tak jak dzisiaj... Robimy notatki wszelkiej jego aktywności i wychodzi , ze najdłużej w ciągu doby przesypia ok. 14 godzin. Jak na moje oko to strasznie mało i nie wiem co z tym zrobić. Jedyne stałe elementy Jego dnia, które udało nam się wprowadzić i utrzymać to werandowanie lub spanie przy rozszczelnionym oknie ( dziś u nas jest -11 stopni i nie miała serca wyciągać Go na spacer) o 12:00 i kąpiel o 19:00. Reszta wszystko jest totalnie rozjechane... Z takim maluchem ciężko wprowadzić stałe pory drzemek bo to albo nadprogramowe siku, nadprogramowy głód, albo tęsknota synka i silna potrzeba przytulenia się do Nas :-)

A właśnie rośnie Nam w domu mały terrorysta. Niestety owinął sobie Nas wokół palca, jak się budzi z drzemki, to od razu skrzeczy na głód, strasznie jest niecierpliwy zanim wyjmę cyca czy zrobię butle Nie jest jakoś wybitnie płaczliwy, ale skrzeczy jak kotek, marudzi i wydaje takie śmieszne dźwięki ze złości - yyyy yyyy yyyy Czasem w nocy marudzi gdy ma sucho, jest najedzony i uspokaja się na przykład gdy M. potrzyma go za rączkę Taki to mały wymuszacz. Musimy się ogarnąć i nie latać do łóżeczka za każdym razem gdy kwęknie bo niedługo wys*** nie będzie się jak. A co do będzie jak M. wróci do pracy i zostanę sama z Maksem, aż boje się pomyśleć jak będę wyglądać ja i cały dom :/

A tak poza tym i mimo wszystko to i tak kocham Go nad życie W chwilach nerwu przypominam sobie, że jest Moim Wyśnionym, Wymarzonym i Wyczekanym Dzieckiem i muszę być twarda. Dobrze, ze mogę się tutaj wygadać ;-)

Kochane mamy może jakiś cenne rady pomysły co do kupek i drzemek ???

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 października 2018, 17:05

5 października 2018, 08:15

5.01.2016r.

15/16 Maksowy Dzień

Dzięki za rady i porady dziewczyny Jesteście Wielkie :-*

Wczoraj, Godz. 19:00 - Na koncie Synka i mamy same sukcesy Syncio chyba wysłuchał mojego biadolenia odnośnie kupki i wczora z wieczora spartolił się dosadnie w pampersa w kolorze musztardowym i to sam samiutki bez wspomagania ;-) Ależ była nasza radość, normalnie tańczylim po pokoju ze szczęścia ;-) A konsekwencją pierwszego cudu był cud nr 2 - przespane ciągiem prawie 6 godzin w nocy Normalnie nie wiem jak moje Dziecie tego dokonało Kochany mój Rano wstawałam wypoczęta i wesolutka jak szczygiełek Pewnie to też zasługa mleka mm które podajemy na noc - Maks wypija już 60 ml. Mój głodomorek malutki :-*

Sukces Mamy to 100 ml mleczka ściągniętego i zamrożonego na później. Pierwszy raz udało mi się tego cudu dokonać, co prawda na trzy podejścia tyle ściągnełam :p ale pierwsza torebka z jedzonkiem dla mojego Maluszka, opisana i szczelnie zamknięta dumnie spoczęła na dnie zamrażalki. Normalnie kurde chodzę dumna jak paw i wszystkim się chwalę Co by nie zapeszać laktacja się rozkręca na dobre

A dzisiaj troszku załatwiania było. Mąż złożył papiery do urzędu. Ja podzwoniłam po lekarzach i umówiłam swoją wizytę poporodową u ginki na 27-tego stycznia, jeszcze muszę do endokrynologa się dodzwonić. Obczaiłam też miejscówe na chrzciny małego, wstępnie wszystko ok tylko trzeba udać się jeszcze do księdza i zgrać terminy. Chrzestni wybrani. Jak wszystko dobrze pójdzie to Maksiu będzie miał swój wielki dzień 3 kwietnia ;-)

16/17 Maksowy Dzień

Syneczku wczoraj jak ważyliśmy Cię przed kąpielą, waga pokazała 3080 kg czyli nadrabiasz nadrabiasz, jeszcze 10 gram i osiągniesz wagę urodzeniową a potem mam nadzieje to już z górki będzie Mamusi cycki coś tam smakuśnego produkują

Pojechałam też wczoraj na pierwsze większe zakupy do galerii, chciałam kupić Ci jakiś ładny ciuszek tematyczny. Połaziłam troszkę tu i tam. Kiedyś podczas wyprzedaży biegałam między wieszakami, w ekstazie szukając perełek dla siebie, teraz na damskie fatałaszki nawet nie spojrzałam, interesowały mnie tylko ciuszki 0-3 m. Ale oczywiście szybko zatęskniłam za Tobą... Cycki też zaczęły już palić i przypominać o karmieniu. No to gazu byleby zdążyć na 19:00, na kąpiel :-) Zauważyłam dwie prawidłowości odkąd jestem mamą - wolę zdecydowanie spędzać czas z Tobą niż poza domem i nie chcę przepuścić żadnej wspólnej chwili Tak oto jest macierzyństwo

Dzisiaj miałeś super aktywny dzień, pobawiliśmy się aparatem poza domem, efekty wkrótce. Byłeś niezwykle dzielny ale i zasikałeś materiały i sprzęt Pani fotograf dwukrotnie. Mój ty Sikawkowy Syneczku Normalnie jakbyś był potomkiem strażaka

Wieczorkiem odwiedził Cię ostatni z familii wujo, towarzyszył Ci przy kąpieli i oporządzaniu P. to On właśnie, będzie Twoim ojcem chrzestnym wiesz, Kochanie :-* Śmieliśmy się, że odkąd mamy dziecko to i mamy pełne ręce roboty - jak nie karmienie, przewijanie, przebieranie, usypianie, odbijanie, kąpanie i pielęgnacja to bycie butelek, pranie ciuszków, zakupy, sprzątanie, zmywanie, pranie, gotowanie obiadów i tak w kółko. Człowiek nie ma czasu nawet pomyśleć. Ale kocham ten stan.Kocham się Tobą opiekować. Życie bez Ciebie Synku było już takie puste, nudne... Potrzebowałam Cię jak powietrza i teraz jest ono kompletne. Czuję się spełniona, szczęśliwa, potrzeba komuś do życia ( dosłownie)...

8.01.2016r.

18 Maksowy Dzień

Święto Trzech Króli, rodzice zrobili sobie 'wolne' od świata i nie wystawiali z domu nawet czubeczka nosa Spędziliśmy z Tobą cudowny dzień kochany Spaliśmy razem w łóżku, przytulaliśmy się i wąchaliśmy Twoją pięknie pachnąca skórę ;-) Jak co kilka dni dzwoniła zatroskana babcia M. z mnóstwem pytań jak spałeś, jadłeś, czy był spacer , jak Twoje oczka i kupka ;-) Ach ta babcia M. Strasznie panikuje i trzęsie się nad Tobą Zapytałam się jej dlaczego, przecież mnie i moje dwie siostry nie wychowywała na miękkie faje ;-) a ona tylko się zaśmiała lekko Kochana...
Ważyliśmy Cię i waga pokazała 3335 kg Jupiiiii rośniesz, tyjesz, kochanieńki

19 Maksowy Dzień

Codzienność wróciła... znów zabieganie, zamieszanie, wszystko szybko ale lubię ten stan. Tata spędził z Tobą większość dnia sam, mama umawiała w tym czasie wizytę do endokrynologa na 18 lutego i zmieniła datę USG bioderek na 29.01 ( Mały musi mieć skończone co najmniej 6 tygodni a maksymalnie 8) Wcześniejsza wizyta była za szybko :/ Byłam też w naszej parafii zaklepać termin chrzcin. Bardzo miła Pani obsługiwała mnie w kancelarii. Chrzciny będę jednak 10 kwietnia na 13:00 bo w naszym kościele robią je tylko w drugą niedziel miesiąca. :-) Jutro jadę też dogadywać szczegóły menu w knajpie i co nam pozostaje hehe oszczędzać do kwietnia kasę
Dziś po raz pierwszy byłeś na spacerku. I to w naszym pięknym parku. Tak bardzo nie mogłam doczekać się Tej chwili. Kiedyś.... gdy patrzyłam na te wszystkie mamy spacerujące z wózkami strasznie mi było przykro, że nadal nie ma Cię pod moim sercem... tak strasznie Ciebie pragnęłam, tęskniłam za Tobą skarbie...A teraz serce się raduje, tamten czas pamiętam jak przez mgłę, te długie 16 cykli starań jest teraz niczym w porównaniu z cudownymi 19 dniami kiedy z Nami jesteś....Kocham Cię i nie wyobrażam sobie swojego życia bez Ciebie Maks :-* :-*

Tym razem trochę o mamie....



Jak to Dzabuch napisała niedawno połóg gorszy od porodu :/ I zgadzam się z tym w pełni Jak on u mnie teraz przebiega ? A no dalej staram się rozkręcić laktację - nie jest źle, bo Mały przybiera systematycznie na wadzę, dziś zauważyłam nawet u Niego drugi podbródek także się najada, ale tego mleka jest tyle co na karmienia 8 czasem nawet 10 razy dziennie i może jakieś dwa ściągnięcia po 60 ml ( i to na raty . Zamrozić udało mi się tylko jedną torebkę 100 ml. Piję już trzecie opakowanie herbatki Bocianek - mam wrażenie oczywiście że pomaga ale myślałam że efekt będzie bardzie ' spektakularny '. bawarki nie piję bo mi przez gardło nie przechodzi, karmi próbowałam - efektu nie zauważyłam za to Maks miał chyba gazy po nim bo i stara poczciwa woda żywiec pozostaje - tej to piję litrami. Nie wiem co mogę jeszcze zrobić żeby zwiększyć ilość mleczka ??? Ciesze się że wszelkie zastoje mam już za sobą, pierwszy kryzys laktacyjny też, zapalenie mnie ominęło dzięki starej poczciwej kapuście i paracetamolowi ale chciałabym mieć więcej jedzonka dla Maksa - jakieś podpowiedzi, pomysły dziewczyny, na zwiększenie laktacji ???

A co poza tym połogowego - 20 dzień dziś od porodu a ja zużywam podpaski hurtowo, dobrze, że nie te wielkie podkłady już ale jednak Matka natura wie co robi - najpierw mamy w ciąży laby od okresu na 9 mc a potem wiecznie nie kończące się ' wycieki' Równowaga w przyrodzie musi być :p Także oczyszczamy się i pielęgnujemy ' te okolice' .
Przez gotowanie mięso nabawiłam się niestety zaparć i to ostrych i bolesnych w skutkach, na szczęście otręby i ciemne pieczywo a także tony jabłek pomagają ;-) Z bólem sutków jakoś sobie radzę, sporo maltanu i wietrzenie moich perełek przynosi ulgę. Maks bardzo ładnie się już przysysa tylko czasem bawi się nimi i jak ja to mówię ' rwie suta ' a ja potem cierpię. Najbardziej bolą pod prysznicem jak się kąpię Muszę o nie dbać, w końcu zostaną ze mną na całe życie

Brzuszek naprawdę bardzo ładnie wygląda - widać jeszcze tu i ówdzie troszkę fałdek ale jak tylko minie 6 tydzień biorę się za ćwiczenia. Rozstępów brak Zapiszę się tez na zumbę, zamierzam codziennie spacerować i to dłużej niż teraz może jakiś basen a jak już będzie cieplej to i rower ;-) Trzeba zadbać o formę i kondychę Waga pokazuje 61 kg czyli 9 spadło a 7 zostało do zrzucenia Karmienie piersią jednak działa cuda CO jeszcze...

Obrączka i pierścionek zaręczynowy nadal nie chcą mi wejść na palec serdeczny Trochę się tym martwię bo dłonie nie są spuchnięte.. mam nadzieje że stawy nie rozeszły się tak w ciąży i nie trzeba będzie poszerzać moich gps-ów

A poza tymi fizycznymi aspektami to strasznie płaczliwa jestem, jeszcze bardziej niż w leczeniu niepłodności gdy brałam hormony i bardziej niż w ciąży Płaczę jak trzymam Maksa w ramionach, jak go karmię, jak oglądam Jego zdjęcia, jak patrzę gdy śpi , na reklamach z dzieciaczkami, kiedy wtulam się w ramiona męża Ach to macierzyństwo, słodkie macierzyństwo

26-tego mam wizytę poporodową u moje ginki i tak się zastanawiam co dalej ? Tzn jaki sposób zabezpieczania wybrać, chciałabym mieć jeszcze drugie dziecko ale nie już teraz tylko w niedalekiej przyszłości.. Tabletki raczej odpadają - tyle walczyłam żeby uregulować poziom swoich hormonów i tyle chemii nałykałam się w czasie starań że nie chce kolejnych sztucznych hormonów łykać. Tym bardzie, że nie wiem jak będzie z zajściem w drugą ciąże - czy łatwiej - cz tak samo trudno... może krążki dopochwowe, spirala jest bardziej na dłuższy czas a mi nie o to chodzi, no albo stare poczciwe, niewygodne gumki Zobaczymy. Mam jeszcze troszkę czasu do wizyty to się zastanowimy...

A tym czasem za oknem zaczął prószyć delikatny śnieg, Maks ma drzemkę, lecę go wybudzać,przebrać, dać cyca i biegniem na spacer ;-)

10.01.2016r.

Wczoraj stuknęło nam Trzy Tygodnie, tak tak 21 dni słodkiego Maksowego życia

A co u Nas ? Maksio ma swoje pierwsze osiagnięcia :

1. Trafia rączkami do buźki i uwielbia ssać brzeg dłoni, robi to tak głośno że słychać w całym domu
2. Umie sam sobie przytrzymać smoczka w buźce
3. Jest bardzo silny, dźwiga główkę co chwila choć ja mu na to jeszcze nie pozwalam
4. Położony na brzuszek, podkurcza nóżki i pełza ( dzisiejsze osiągnięcie)
5. Jest coraz bardziej ciekawy świata, przygląda się z zaciekawieniem różnym rzeczom, Naszym twarzom
6. Reaguje bardzo na Nasze głosy
7. Coraz więcej się uśmiecha i wydaje z siebie różne dźwięki. Dziś nawet udało mu się powiedzieć ' NIE '
8. Zaczął się etap 'przytulankowy' Maks ma takiego małego misia-tulisia. Pluszak służy za przytrzymywacza smoczka i przyjaciela w łóżeczkowym czasie. Synek przytrzymuje go swoją rączką
9. Bardzo ładnie się już przysysa do cyca, całe karmienie przebiega sprawnie
10. Piję już tylko jedną butle mm, tą na dobranoc 90 ml, poza tym cały czas cycuś a raz w nocy butla z moim odciągniętym mlekiem 60 ml
11. Odkąd układamy maluchowi siusiaczka w dół, skończyło się nagminne przesikiwanie ciuchów ( czasem 4-6 kompletów dziennie, prześcieradeł i kocyków )
12. Spacerujemy sobie już po 30 min. Maks nie śpi w wózku ale leży z szeroko otwartymi oczkami, za to jak wracamy do domu, dostaje ponownie cyca i zasypia na 3 godziny
13. Oczka przestały ropieć a pępuszek już jest śliczny zagojony Paznokcie u rączek strasznie szybko rosną i trzeba je obcinać co kilka dni ;-)
14. Problem kupkowy wydaje się być zażegnany, Maks sam zrobił kolejną fest-kupkę. Widocznie nasz maluch tak ma że kupi pojawiają się nie codziennie ale co kilka dni ;-) za to siku trafia do pieluchy baaaardzo często
15. Maksiu uwielbia być spowijany, opatulany ścisło kocykiem a w łóżeczku układamy go w tzw gniazdko - czuje się wtedy bezpiecznie i komfortowo, zasypia o wiele szybciej i łatwiej ;-)
16. Synek straaasznie zaczął się ślinić, wkłada do dziubka łapki, rożek kocyka, pieluszkę dosłownie ślina cieknie po buzi. Ciekawe co to oznacza ???

Ufff strasznie ' rozwojowe' to moje Dziecie. A do tego takie śliczne, słodkie i kochane. Uwielbiam na Niego patrzeć Kocham, kocham, kocham

20 Maksowy dzień - piątek

Dzień pełen wrażeń i nowych twarzy. Odwiedziła Cie kochanie P., Twoja przyszła mama chrzestna. Cierpliwie czekała ponad 2 godziny aż się obudzisz z drzemki by Cię poprzytulać, wycałować, nakarmić butlą z moim mleczkiem Potem dołączył do Was M. jej chłopak a Twój wujo. Słodcy 19-latkowie bardzo fajnie wyglądali z Tobą na rękach
Mama w tym czasie skorzystała z okazji i wymknęła się na spotkanie w sprawie Twoich chrzcin. Ustaliłam menu, smaki, kolory i dodatki na twym torcie kochanie, czas trwania imprezy Właścicielka restauracji okazała się straszną gadułą i nie wypuściłaby mnie z tamtą bez zapytania się o Ciebie - jak masz na imię, jak nasz poród przebiegał,a jakie masz oczki, jakie masz włoski, a czy karmimy się cycusiem i takie tam A że matka uwielbia się Tobą chwalić i o Tobie opowiadać to w to mi graj Zasiedziałam się tam aż 1,5 godziny Data chrzcin w kościele zaklepana - 10 kwietnia na 13:00, sala zarezerwowana, jedzonko i tort wybrane, rodzina wstępnie poinformowana teraz musimy zająć się zaproszeniami, Twoim ubrankiem, dodatkami i garniturem taty Dla mamy jakaś sukienka nowa też może się znajdzie

21 Maksowy dzień, sobota

Dzień wyjątkowy, kończysz dziś trzy tygodnie - tak wyjątkowy, że aż o nim zapomniałam. Tzn. nie do końca, ale odkąd jestem mamą, mam mnóstwo dodatkowych zajęć i czas tak szybko mi ucieka, że dni mi się mylą i mieszają Równiuśko 21 dni temu przyszedłeś na świat i pokolorowałeś go barwami tęczy Dopełniłeś moje życie, sprawiłeś, że pokochałam Kogoś bardziej od siebie Jesteś jak ostatni puzzel w układance, odnalezione ogniwko w łańcuszku, zawsze Ciebie brakowało a jak już jesteś to tak jakbyś zawsze tu był
Wiem, wiem, gadam bez ładu i składu - ale jak opisać taką miłość słowami ? No jak ? Tak po prostu się nie da, potrzeba troszkę zawiłości Jako mama miewam czasem chwile słabosci, zwątpienia, czy dobrze robię, czy dam radę, czy podołam... Ale wydaje mi się że to jest normalne, w końcu bycia mamą każda z nas się uczy a ja chcę być pilną uczennicą i zdać egzamin jak najlepiej Kocham Cię Maks. Mama

22 Maksowy Dzień, niedziela 10.01.2016r.


Niedziela, jak to niedziela, Leniwa Noc całkiem spokojna Mały łobuziak budził się standardowo dwa razy w nocy na karmienie, potem drzemka u rodziców w łóżku między 7:30 a 9:30, potem cyc, mama pod prysznic, zmiana warty nad Małym, tata idzie robić śniadanko, spacer, znów cyc ( nie dajemy już buli z mm przed spacerem) i dosypianie w łóżeczku po spacerze - czasem nawet 3 - 3,5 godziny Czasem drzemki w ciągu dnia mamy ładne, czasem dzień rozbity i drzemki po 30 minut. Nasz Mały Syneczek pokochał smoka miłością jedyną i prawdziwą i gdy tylko ten przyjaciel wypadnie z buźki podczas snu, malec budzi się i trzeba mu go podawać, czasem nawet kilkanaście razy w ciągu dnia :/ No ale nie narzekam, wolę to niż godzinne wiszenie na cycu i traktowanie go jak smoka. Bo Maksiu cycki są jednak moje i chce żeby jeszcze jakoś wyglądały kiedy nasz przygoda z KP się skończy ;-* Jakoś po 16:30 znów cyc, drzemka aż do kąpieli czyli do 19:00. Maks tą czynność raczej lubi raczej po zdarza mu się denerwować i płakać przy wkładaniu i wyjmowaniu z wanienki, ale jak poczucie przyjemne ciepełko wody, odpręża się i już jest git Potem wszelkie czynności pielęgnacyjne podanie witaminek i czasem Bobotiku na bąkale i słodki sen. Sen który trwa przeważnie do 0:30 czasem do 1 a dziś nam Synek pospał aż do 2 w nocy Dorasta chyba chłopina Tak oto ułożył się plan dnia Naszego Dziecka, sam, bo zamiast na siłę wdrażać w niego Maksa, dostosowaliśmy dzień do Maksa i jest git. Udaje nam się ugotować, posprzątać, wyskoczyć na zakupy, pooglądać tv, posiedzieć przy kompie a nawet poczytać książkę czy pogadać przez tel. Na zmianę czasem wspólnie ;-) Dumna jestem z tego, że udało Nam się maluszka ułożyć, ma swój rytm a my mamy chwile dla siebie ;-)


23 Maksowy Dzień, poniedziałek, 11.01.2016r


Dzień „ nie fajny „. Musieliśmy zerwać się rano do przychodni na pobranie krwi z piętki. W piątek mąż znalazł w skrzynce przesyłkę dotyczącą badań przesiewowych z prośbą o ponowienie krwi, bo wyniki są na pograniczu normy !! :-( :-( Oczywiście to jest konsekwencją zbyt szybkiego wypisania nas do domu, bo badanie powinno być zrobione w pełnej trzeciej dobie życia dziecka a nie w 49 godzinie życia jak Maks miał zrobione :-( :-( Ach jeba*** polska służba zdrowia. Przez te niedociągnięcia Nasz Syn był już po raz szósty kuty igłami ( raz w szpitalu, trzy razy na bilirubinę i dziś z obu piętek bo słabo krewa leciała :-( ) Gdyby nie sytuacje których doświadczyły moje kochane koleżanki Dzabuch i Feśka pewnie chodziłabym na rzęsach i dostawała zawału po wielokroć, wiem jednak że wynik jest na pograniczu, prawdopodobnie tak samo jak było u Was – badanie za szybko zrobione :-( No nic krew pobrana, bibułka wysłana, czekamy na wyniki. 21 dni na pewno nie wytrzymam w napięciu, będę wcześniej do nich dzwonić i się dowiadywać. Mam nadzieje, ze przez telefon coś mi powiedzą. Wierzę syneczku, ze jesteś zdrów i będę się za to gorliwie modlić :-*


24 Maksowy Dzień, wtorek, 12.01.2016r


Wizyta położnej. Mały zważony i obejrzany. Wszystko dobrze. Przybrał przez dwa tygodnie prawie 400 gram ;-) czyli dobrze. Teraz wizyta 25-stycznia na 9:00. Pogadałyśmy sobie o bąkalach męczących Małego najczęściej na noc – poradziła spróbować jeszcze Infacol ( zawiera laktaze, która niweluje laktozę z pokarmu) , ale najprawdopodobniej to jest po prostu niedojrzałość układu pokarmowego… Biedny mój maluch. Kupy znów od 6 dni nie było :-( Podobno mam się tym nie przejmować i nie biec do lekarza… weź i się nie przejmuj jak widzę, że się męczy bieda :-( Podobnie z ulewaniem, nie chlusta z Niego jakoś dużo ale czy odbeknie czy nie w momencie położenia do łóżeczko coś tam troszku wypływa z Jego mordki. Taki urok noworodków, też niedojrzały układ pokarmowy i „ nietrzymający” jeszcze mięsień zwieracz który oddziela żołądek od przełyku. Jakoś sobie z tym radzimy ;-) Położna powiedziała tez , że skoro ja mam niedoczynność tarczycy to pediatra powinien zlecić zbadanie Maksowego tsh – teraz to mnie nastraszyła :-( Poczekam aż piętki się zagoją i kurde co – znów do pokucia Małego. :-( :-( Ech biedne to moje Dziecię kochane. Kocham Cię syneczku.

5 października 2018, 08:20

14.01.2016r.

25 Maksowy Dzień, środa 13.01.2016r

Dzisiejszy dzień sponsoruje kupa Tak długo wyczekiwana bo od 5 dni i o idealnej musztardowej konsystencji ! Hehe Maks wybrał sobie idealny moment - po kąpieli, wszelakim masowaniu oliwką i innych czynnościach pielęgnacyjnych ;-) obsrał się że ho ho ;-) Rodzice mieli ubaw jak nic Syneczku :/ Zauważyliśmy też, jak Maks silnie skupia już uwagę na zabawkach, kurde nie wiedziałam że to nastąpi tak szybko Karuzelka to już u nas norma w zabawie :-) Miś przytulak do ciumkania także, zabawki przy huśtawce - a i owszem ;-) Jak P. kładł go na przewijak wlepiał swe słodkie ślipka w fototapetę nad łóżeczkiem ;-) Ach matka zo ojcem muszą wybrać się na zabawkowe zakupy :-)


26 Maksowy Dzień, czwartek, 14.01.2016r

Synek postanowił sprawić nam niespodziankę i nie spać od 19:30 aż do 0:30. Także humorki Nam dopisywały :/ Zawsze po kąpieli dostaje tę jedyną butlę mm i idzie grzecznie spać a wczoraj zonk - dupka przebrana, brzuszek najedzony, bąków brak, przytulanie i całowanie było a ten gały jak 5 zł. Co trafiał do łóżeczka to ryk, na rękach spokój ;D I mimo, że nie nosimy go jakoś często i przyzwyczailiśmy do spania w swoim łóżeczku, bez lulania to przecież kręgosłup może drugą stroną dupy wyjść :/ Nie wiem co Mu się wczoraj stało Nie spał nawet jako go wzięliśmy do naszego łóżka.... Zasnął dopiero po drugiej flaszcze, na szczęście z moim odciągniętym mleczkiem ;-) Pierwsze ciuszki rozm. 50 New born są już na Maksa za małe i trafiły do odłożenia podobnie jak czapeczka zimowa rozm. 36 ;-)

Mama za to ma dziś na koncie swój mały sukces - wcisnęłam się w dżinsy sprzed ciąży ( te na zdjęciu :p ) Mimo nadprogramowych 6 kg jeszcze, pasują na mnie < Jupiiii >

16.01.2016r.
27 Maksowy Dzień, 15.01.2016r, piątek

Byłby zwyczajny gdyby nie kolejna wizyta w przychodni. Położńa podpowiedziała nam aby nie czekać na badania przesiewowe i zrobić dla pewności wyniki Małemu na tsh, ft3 i ft4 - z racji że ja mam niedoczynność. No to zerwaliśmy się przed 7-mą i popędziliśmy na kolejne pobranie krwi z rączki. Znów obie pokute P. wszedł z nim go gabinetu a ja siedziałam w poczekalni. Płakał Mały - nie tyle z bólu tylko z nieporadności pielęgniarek - nie umiejąc pobierać krwi takim maluszkom, nawykręcała i naściskała mu rączki i płakałam ja - bo przez moją chorobę Maks znów musi cierpieć Wyniki w poniedziałek.


28 dni Wspólnego Szczęścia… 16.01.2015r. sobota

Maks przestaje być noworodkiem a staje się niemowlęciem

A co przez te 28 dni osiągnęliśmy/zauważyliśmy:

Jedzenie – Pierwszy tydzień KP był ciężki, moje wklęsłe i obolałe sutki, kapturki silikonowe których używałam jeszcze w szpitalu i nienajadanie się Małego. Paradoksalnie osłonki chroniły moje sutki ale przez nie Maks nie umiał się dobrze przysysać – Jak je odstawiłam – ból niesamowity ale Dziecię załapało o co kaman. Pomogła mi moja starsza siostra, pokazała jak go prawidłowo przystawiać bez nakładek. Maks zaczął być spokojniejszy i najedzony, przysysa się szybko nawet jak sutek nie jest „urobiony”  Teraz karmimy się raz butelką mleka modyfikowanego 90 ml po kąpieli ( wtedy ja odciągam pokarm na noc) i od 7-10 razy cycusiem.

Sen - Z racji tego że nasze Dziecie jest typem ewidentnego wrażliwca często ma problemy z zasypianiem. Najgorzej jest przed południem kiedy drzemki trawią około 30 minut i to nie zawsze, wystarczy że smoczek wypadnie z buźki i już się budzi. Po południ potrafi przespać nawet i trzy godziny ciągiem z tym, że jeżeli przedobrzy – a potrafi nawet spać i 4 godziny to potem w nocy jest marudny i mniej śpi. Po kąpieli, masażu i butli Maks najczęściej spokojnie zasypia i przesypia od 19:30 do mniej więcej )0:30 – 1:00. Potrafi sam zasypiać w swoim łóżeczku, naszym łóżku lub na kanapie, nosimy go tylko wtedy gdy jest już bardzo marudny lub gdy boli Go brzuszek

Aktywność – Ściśle związana z punktem powyżej ;-) Poza karmieniem, przewijaniem i odbekiwaniem Maks fazę aktywności taką długą ma mniej więcej od godz.9:00-11:00/12:00 i rzadko wtedy śpi. Staramy się go wtedy „zmęczyć” zabawa na macie, w huśtawce, przy karuzeli lub śpiewając mu, czytając książeczki albo po prostu gadając do niego – To takie nasze wspólne zabawy i czas rozwoju

Pieluchowa sprawa – Pampersów idzie co nie miara przy Naszym Synku (od 7 nawet 10/11 na dobę ) tak samo chusteczek mokrych i kremu do pupki oraz podkładów do przewijania. Siuśki lądują tam bardzo często, tam a zdarzało się, że i nawet na ciuszkach, prześcieradle czy kocykach – Zdarzało się bo teraz już jest o wiele rzadziej, odkąd rodzice zaczęli układać siusiaczka w dół. Kupka natomiast pojawia się kulturalnie co 4-5 dni

Spacery – Zaczynaliśmy od werandowanie na balkonie po 10 min - 4 razy, potem przyszły mrozy -15 stopni i mieliśmy małą przerwę a gdy temperatura wzrosła wyruszyliśmy na pierwszy spacer 20 minutowy. Ostatnia wyprawa trwała już ponad godzinę. Maksio jest spokojny przy ubieraniu grubszych ciuszków, nie przeszkadza mu ani szaliczek ani wiązanie czapeczki lubi swój wózek i fotelik samochodowy - ochoczo w nich wędruje. Raz zasypia a raz nie, resztę spacery dosypia wtedy w łóżeczku.

Goście i w gościach – W piątej dobie życia Maks przyjmował pierwszych gości i był bardzo spokojny Odwiedzili go po kolei wujek K, ciotki A i D., dziadkowie M. i J. ciotka O z wujkiem M. i kuzynem P., a potem jeszcze kuzyni W., F. i P i wujek P. W ten weekend oczekujemy przybycia przyszywanej cioci a mojej kumpeli B. W gościach póki co był tylko u cioci fotograf na sesji zdjęciowej ;D

Garderoba – Synek nam rośnie, wydłuża się z dnia na dzień Ostatnie ważenie 4 dni temu pokazało 3330 kg czyli waga urodzeniowa przekroczona. Maks przybiera na dobę ok. 27 gram. Uwidacznia się drugi podbródek Dłonie i stópki ewidentnie urosły, buźka się zmienia. Ciuszki które kupiłam zaraz po urodzeniu w rozm. 50 ze względu na to że Synek był za chudziutki do rozm. 56 stają się za małe. Wyrósł już z dwóch pajaców, dwóch par półśpiochów, czapeczki zimowej 36, pierwszej opary skarpetek i spodenek.

Lekarze… - Trochę ich poznał przez te 28 dni. Najpierw przeprawa z żółtaczką - w wieku 5 dni musieliśmy go już zabrać do przychodni by skontrolować poziom bilirubiny – pokute obie rączki, potem wizyta na izbie przyjęć oddziału dziecięcego, powtórzona bilirubina, znów rączka pokuta. Potem niejednoznaczne wyniki badań przesiewowych – nadal czekamy na wyniki – znów pokute tym razem obie stópki. A na koniec jeszcze wizyta u pediatry bo w nocy nosek się Małemu zatykał, nose-frida i sól fizjologiczna nie dawały już rady odetkać go. Dostaliśmy Wit. C w kropelkach, rozwór soli z jonami miedzi do noska i maść majerankową pod nosek. Na szczęście to nie żadne przeziębienie tylko efekt przegrzewania – mamy z tym problem, nasze mieszkanie jest niezwykle ciepłe nawet mimo przykręcenia kaloryferów. Dostaliśmy prykaz częstego wietrzenia i utrzymywanie temp. 22-21 stopni kiedy u nas 24 się utrzymuje :/ Póki co na 4 dni musimy zrezygnować też ze spacerów

Mój temperament - Maks jest bardzo pogodnym i kochany dzieckiem, bardzo Nas oboje przypomina i zachowaniem i usposobieniem i nawet minami ;-) Ma jednak już własny temperament – Nie lubi ostrego światła – mruży wtedy oczka, jest bardzo aktywny - często wykonuje szybkie ruchy rączkami i nóżkami przez co wybudza się ze snu – znaleźliśmy na to sposoby – spowijanie, mocne przytulanie do siebie, układanie w gniazdku, czy „szuszanie” do uszka i na ogół to skutkuje. Nie znosi też chłodnego dotyku mokrych chusteczek przy przewijaniu :/ a jak jest głodny – głośno i stanowczo to sygnalizuje odgłosami „ yyyy „ i skrzeczeniem. Za to uwielbia ciumkanie smoczka, podawanie witaminki D3 i K, masowanie oliwką, kąpiele, wszelkie grające zabawki jakie mu kupujemy, leżenie na przewijaczku albo tulenie do piersi ;-)

Problemy albo i nie – Trudne początki KP, ropiejące oczka, rumień noworodkowy – zażegnane, Bolesne bączki, rzadko robione kupki, potówki i trudne zasypianie – walczymy dalej ;-)

CO nowego potrafię ? – A no od wczoraj potrafię przekręcić się z boczku na plecki. Mama skrzętnie układa mnie na boczku w gniazdku włożonym do łóżeczka a ja chyc i leże na pleckach : D Potrafię się uśmiechać i reagować na uśmiech drugiej osoby. A ostatnio nawet udało mi się złapać na siusiaka zoraz bardzie Coraz bardziej prostuję rączki, nóżki i dłonie – no w końcu przestaję być właśnie noworodkiem.

29 dni Wspólnego Szczęścia 17.01.2015r. niedziela

Odwiedziła nas Twoja przyszywana ciocia B. A jaka Tobą zachwycona, oczywiście nie spałeś i mogła Cię dokładnie obejrzeć Od razu poszedłeś do Niej na rączki i przespałeś na nich 2 godziny podczas gdy my gadałyśmy przy serniczku Mam nadzieje Synku, że mi wybaczysz to ciasto i bączki nie będą Cię męczyć :/ A spało Ci się iście wyśmienicie bo ciocia ma kawał cyca nie tak jak mam i było na czym leżeć :-) Dostałeś śliczny zielony komplecik ze słonikiem rozm. 68 i moc zachwytów ochów i achów od cioci Mnie przypadło odpowiadanie na serię pytań a jak poród ? a czy bolało ? a ile trwało ? a od czego się zaczęło ? hehe czasem jak po raz enty o tym wszystkim opowiadam czuję się jak spec i myślę - żaden poród mi nie straszny



30 dni Wspólnego Szczęścia 18.01.2015r. poniedziałek

WIADOMOŚĆ DNIA - MAKS JEST ZDROWY !!!!!!!!!!

Dzwoniłam do IMiD z nadzieją, że są już wyniki powtórnych badań i wszystkie są w normie D: Jak ja się cieszę Oczywiście oficjalne pismo zostało już do mnie wysłane :-)

A tak poza tym najważniejszym to dzień pt. Tata wraca do pracy

Mój kochany P. był ze mną przez całe 5 tygodni w domku, zajmował się mną potem Maksem, pielęgnował, gotował, sprzątał, robił zakupy, załatwiał sprawy urzędowe, chodził na spacerki i do lekarza a przede wszystkim nie straszne mu żadne zajęcie dotyczące Maksa ;-) Stał się specjalistą od czyszczenia pępuszka ( to przy nim odpadł ) obcinania paznokietków, kąpieli, robienia masaży i wypędzania bolesnych bąków z dupki Aż nastała chwila rozstania Martwiłam się czy sobie poradzę sama a On chyba jeszcze bardziej martwił się o Nas ;-) Mężulek przygotował mi wieczorkiem obiadek na następny dzień a resztę sama ogarnęłam Maks pozwolił mi na poranny prysznic i balsamowanie ciała Rano jeszcze pokimaliśmy razem w Naszym łóżku a potem pielucha, cyc i na dwór. Łaziliśmy bitą godzinę ;-)W domu Nasz Maluch o dziwo grzecznie spał jak aniołek. Jego drzemki przerywało tylko cycanie, pieluszka tulenie i znów do łóżka, normalnie w szoku byłam ile godzin razem przespał Śmialiśmy się potem wieczorem, że to tata jest ' pobudzaczem' Małego i dlatego nie mógł wcześniej spać w dzień Poza tym udało mi się zjeść obiadek o normalnej porze ogarnąć w domu, zrobić pranie i nawet posiedzieć przy kompie Także dzień super ;-)

29 dni Wspólnego Szczęścia 17.01.2015r. niedziela

Odwiedziła nas Twoja przyszywana ciocia B. A jaka Tobą zachwycona, oczywiście nie spałeś i mogła Cię dokładnie obejrzeć Od razu poszedłeś do Niej na rączki i przespałeś na nich 2 godziny podczas gdy my gadałyśmy przy serniczku Mam nadzieje Synku, że mi wybaczysz to ciasto i bączki nie będą Cię męczyć :/ A spało Ci się iście wyśmienicie bo ciocia ma kawał cyca nie tak jak mama i było na czym leżeć :-) Dostałeś śliczny zielony komplecik ze słonikiem rozm. 68 i moc zachwytów ochów i achów od cioci Mnie przypadło odpowiadanie na serię pytań a jak poród ? a czy bolało ? a ile trwało ? a od czego się zaczęło ? hehe czasem jak po raz enty o tym wszystkim opowiadam czuję się jak spec i myślę - żaden poród mi niestraszny



30 dni Wspólnego Szczęścia 18.01.2015r. poniedziałek

WIADOMOŚĆ DNIA - MAKS JEST ZDROWY !!!!!!!!!!

Dzwoniłam do IMiD z nadzieją, że są już wyniki powtórnych badań przesiewowych i wszystkie są w normie Jak ja się cieszę Oczywiście oficjalne pismo zostało już do mnie wysłane :-) Najbardziej bałam się niedoczynności tarczycy u małego, tych wiecznie pokutnych rączek, bo tsh trzeba kontrolować u takich maluchów często . A wszystko jest ok

A tak poza tym najważniejszym to dzień pt. Tata wraca do pracy

Mój kochany P. był ze mną przez całe 5 tygodni w domku, zajmował się mną potem Maksem, pielęgnował, gotował, sprzątał, robił zakupy, załatwiał sprawy urzędowe, chodził na spacerki i do lekarza a przede wszystkim nie straszne mu żadne zajęcie dotyczące Maksa ;-) Stał się specjalistą od czyszczenia pępuszka ( to przy nim odpadł ) obcinania paznokietków, kąpieli, robienia masaży i wypędzania bolesnych bąków z dupki Aż nastała chwila rozstania Martwiłam się czy sobie poradzę sama a On chyba jeszcze bardziej martwił się o Nas ;-) Mężulek przygotował mi wieczorkiem obiadek na następny dzień a resztę sama ogarnęłam Maks pozwolił mi na poranny prysznic i balsamowanie ciała Rano jeszcze pokimaliśmy razem w Naszym łóżku a potem pielucha, cyc i na dwór. Łaziliśmy bitą godzinę ;-)W domu Nasz Maluch o dziwo grzecznie spał jak aniołek. Jego drzemki przerywało tylko cycanie, pieluszka tulenie i znów do łóżka, normalnie w szoku byłam ile godzin razem przespał Śmialiśmy się potem wieczorem, że to tata jest ' pobudzaczem' Małego i dlatego nie mógł wcześniej spać w dzień Udało mi się zjeść, posiedzieć przy kompie, ogarnąć w domu, wstawić pranie, także dzień był super ;-)

29 dni Wspólnego Szczęścia 17.01.2015r. niedziela

Odwiedziła nas Twoja przyszywana ciocia B. A jaka Tobą zachwycona, oczywiście nie spałeś i mogła Cię dokładnie obejrzeć Od razu poszedłeś do Niej na rączki i przespałeś na nich 2 godziny podczas gdy my gadałyśmy przy serniczku Mam nadzieje Synku, że mi wybaczysz to ciasto i bączki nie będą Cię męczyć :/ A spało Ci się iście wyśmienicie bo ciocia ma kawał cyca nie tak jak mama i było na czym leżeć :-) Dostałeś śliczny zielony komplecik ze słonikiem rozm. 68 i moc zachwytów ochów i achów od cioci Mnie przypadło odpowiadanie na serię pytań a jak poród ? a czy bolało ? a ile trwało ? a od czego się zaczęło ? hehe czasem jak po raz enty o tym wszystkim opowiadam czuję się jak spec i myślę - żaden poród mi niestraszny



30 dni Wspólnego Szczęścia 18.01.2015r. poniedziałek

WIADOMOŚĆ DNIA - MAKS JEST ZDROWY !!!!!!!!!!

Dzwoniłam do IMiD z nadzieją, że są już wyniki powtórnych badań przesiewowych i wszystkie są w normie Jak ja się cieszę Oczywiście oficjalne pismo zostało już do mnie wysłane :-) Najbardziej bałam się niedoczynności tarczycy u małego, tych wiecznie pokutnych rączek, bo tsh trzeba kontrolować u takich maluchów często . A wszystko jest ok

A tak poza tym najważniejszym to dzień pt. Tata wraca do pracy

Mój kochany P. był ze mną przez całe 5 tygodni w domku, zajmował się mną potem Maksem, pielęgnował, gotował, sprzątał, robił zakupy, załatwiał sprawy urzędowe, chodził na spacerki i do lekarza a przede wszystkim nie straszne mu żadne zajęcie dotyczące Maksa ;-) Stał się specjalistą od czyszczenia pępuszka ( to przy nim odpadł ) obcinania paznokietków, kąpieli, robienia masaży i wypędzania bolesnych bąków z dupki Aż nastała chwila rozstania Martwiłam się czy sobie poradzę sama a On chyba jeszcze bardziej martwił się o Nas ;-) Mężulek przygotował mi wieczorkiem obiadek na następny dzień a resztę sama ogarnęłam Maks pozwolił mi na poranny prysznic i balsamowanie ciała Rano jeszcze pokimaliśmy razem w Naszym łóżku a potem pielucha, cyc i na dwór. Łaziliśmy bitą godzinę ;-)W domu Nasz Maluch o dziwo grzecznie spał jak aniołek. Jego drzemki przerywało tylko cycanie, pieluszka tulenie i znów do łóżka, normalnie w szoku byłam ile godzin razem przespał Śmialiśmy się potem wieczorem, że to tata jest ' pobudzaczem' Małego i dlatego nie mógł wcześniej spać w dzień Udało mi się zjeść, posiedzieć przy kompie, ogarnąć w domu, wstawić pranie, także dzień był super ;-)

MAKS KOŃCZY MIESIĄC

( 19 grudnia 2015/19 stycznia 2016 )


Ja się pytam kiedy to minęło ??? Czas z dzieckiem strasznie szybko ucieka, każdy dzień ma swój rytm, każdy jest jednocześnie cudowną rutyną i niespotykaną nowością - bo przecież mamy dziecko Oczywiście jest zmęczenie i niewyspanie, zdarza się że nie mam czasu zjeść na spokojnie a spacery to istna wyprawa wyczynowa plecy mnie okropniście bolą od karmienia, noszenia i ' zabawy' z laktatorem, cycki bolą gdy Maks mnie pogryzie dziąsłami moja garderoba opiewa aktualnie tylko w dresy i bluzki do karmienia - bo innych szkoda zakładać w obawie przed ulaniem Małego ale to wszystko nic Nic w porównaniu do uśmiechów Maksa, do dotyku jego skóry, ciepełka Jego ciałka, tego jak się wtula we mnie podczas karmienia, jak ściska palca przy zasypianiu,jaki jest zadowolony na pyszczku kiedy odkleja się od cyca, każdej Jego nowej umiejętności, tego jak bardzo On potrzebuje mnie a ja Jego... Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność zalety mojego obecnego stanu Stanu macierzyństwa ;-)
Kończymy dziś miesiąc syneczku, My jako rodzice i Ty Nasze dziecie Bogatsi w doświadczenia, szczęśliwi i spełnieni, choć zmęczeni fizycznie ;-). Nie zamieniłabym tego czasu na żaden inny.

Z nowości w obecnym czasie 'pochwalę' się że Maks ma kolki. Niestety. Walczymy jak możemy... wiem że to za jakiś czas minie ale ciężko jest patrzeć na cierpienie kochanego maluszka i nie umieć do końca mu pomóc Bobotic w kapsułkach daje rade a Mały po nim jest spokojniejszy i puszcza baczki-śmierdziączki bezwiednie bez skręcania się w paragraf - a przynajmniej nie tak często jak wcześniej. Zastanawiam się czy to tylko gazy czy też laktoza, nie jest tutaj winna. Nie wiem może powinnam kupić też Delicol - który ma enzym trawiący laktozę. Muszę się podpytać jutro pediatry małego. Poza tym walczymy też z potówkami. Mały strasznie szybko się przegrzewa a w domu temp. 24 stopnie :/ Wietrzę chałupę ale termometr i tak pokazuje to samo non stop. Jak go układam do snu w cienkim kocyku to zdejmuje już nawet spodenki i śpi w samym bodziaku a te wstrętne krostki i tak wychodzą na buźce, szyjce, karku... Na spacerach też jak zajdę dosłownie na chwile do jakiegoś sklepu np. piekarni i rozszczelnię wózek odkryje kocyk to Małego potem i tak w pipe wyskakuje tego świństwa. Całą mordkę ma wysypaną. Już nie wiem co ma z tym robić. Położna twierdzi że nic, nie opatulać małego to samo zniknie. Ot Ci rada A ja się po prostu martwię o tą moją Małą Pierdułkę Kochaną

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 października 2018, 08:22

5 października 2018, 13:48

Rozpoczynamy 2 MIESIĄC MAKSOWY

Maks kończy 5 tygodni (32-36 dzień/ 20-24 stycznia 2016/środa-niedziela )

Troszkę długo nie pisałam, ale zaglądałam, czytałam wasze wpisy Kochane. Po prostu czasu ostatnio mi brakuje na wszystko… Dni z Maksem mijają strasznie szybko, harmonogram każdego z nich jest już raczej usystematyzowany – tak tak dzieci lubią przewidywalne, planowane sytuacje a i ja je kocham ;-). Normalizują się nam wreszcie powolutku pory karmienia i spania, fazy aktywności. Staram się karmić na żądanie i owszem, ale tak by było takich akcji jak najmniej – w dzień przestrzegam bardzo godzin karmienia – Synek na moim mleczku wytrzymuje 2 godzinki, czasem 2,5 ale to już maksymalnie i zanim się rozpłacze z głodu jest już przystawiany do cycunia. W nocy włączam sobie budzik, też być „ szybszą” od maluszka i by nie wywoływać u Niego niepotrzebnego stresu. Jedna butla mleka modyfikowanego 90 ml na noc stała się już zwyczajem i nie zamierzam z niego rezygnować. Mały ma spokojny 5-godzinny sen i pełen brzuszek na dłużej a i my czas na odpoczynek i ogarniecie domku. Do tego mm zawiera mnóstwo witamin i składników odżywczych co jest ważne kiedy dieta dziecka jest tak ograniczona, jednoskładnikowa wręcz a ja nie jestem w stanie fizycznie zapewnić mu tych wszystkich witamin. Po karmieniu obowiązkowe odbąknięcie, czas aktywności 15-20 minut który Maks spędza wśród zabawek, na huśtawce, w leżaczku lub na macie lub po prostu w naszych rękach. Ćwiczymy wtedy trzymanie główki, leżenie na brzuszku, chwytanie zabawek, wprowadzamy elementy sensoryczne, jak różne faktury materiałów, różne kształty, różne dźwięki i kolory. Widać ewidentnie że dziecię Nam się pięknie rozwija – od czwartku zaczął w ewidentnie głużyć. Gada ze swoimi zabaweczkami – Kostka sensoryczna i książeczka Mom’s robią furorę , gada do nas, zdarza Mu się nawet powtórzyć zasłyszane ode mnie dźwięki. Zauważa metki na zabawkach i zaczyna je pociągać, raz nawet udało się dotrzeć metką do buźki i pociumkać Strasznie interesują Go kolorowe światełka, odwraca za nimi główkę. Pięknie przekręca się Nam z boczku na plecki ;-) Po prostu cud, miód i orzeszki to Nasze Słodkie Dziecie Niesamowite jak On szybko się rozwija, jak nabiera nowych umiejętności, jak każda przynosi mu ewidentną radość a Nas duma rozpiera Samodzielne zasypianie w łóżeczku też Maksowi coraz lepiej ”wychodzi” , po czasie aktywności synek wędruje do swojej loży vipów, tam jeszcze mała konwersacja z zabawkami albo do rączek i nadchodzi słodki sen Staramy się go jak najmniej nosić na raczkach, żeby nie było typowego lulania bo potem sama rady sobie z nim bym nie dała jak mąż w pracy. A no właśnie – kończy się Nasz samodzielny pierwszy tydzień, tylko we dwoje – ja i Maks w domu. I powiem tak - na początku ciężko było mi się ogarnąć, kiedy P. nie było w domu ale każdego dnia jakiś nowy sukces osiągałam – a to prysznic na spokojnie, a to obiadek ugotowany, a to spacer bez zapominania potrzebnych rzeczy, pierwsze zakupy razem z wózkiem, ogarnianie domku, jakieś drobne przyjemności dla siebie i jest super. Powiem szczerze, że coraz lepiej z synkiem się dogadujemy. Maks ma jeszcze bardzo silny odruch Moro – który niestety strasznie wybudzał go ze snu. Mimowolne i silne machanie rączkami i nogami, prężenie się na początku było ciężkie do opanowania dla Nas. Na szczęście po wielu próbach doszliśmy do wprawy w spowijaniu ścisło kocykiem, wyciszaniu smoczkiem czy pieluszką delikatnie położoną na twarzy buźce Małego, super pomocna okazała się też aplikacja na Tel – Don’t cry my baby z nagraniami wielu rodzajów szumów dla maluchów. Okazało się też że materac kokos pianka który kupiliśmy do łóżeczka jest za twardy dla Maksa i też go denerwował. Odkąd śpi położony na kołderce – zasypia szybciej, jest odprężony i o wiele spokojniejszy ;-) Tak słodko wtedy wygląda, normalnie do schrupania

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 października 2018, 17:13

5 października 2018, 13:53

37 Maksowy Dzień < 25 stycznia, poniedziałek >

Jak nie urok to sraczka ! Ledwo wyjaśniła się sprawa badań przesiewowych a znów coś Pisałam wcześniej o potówkach Maksa... które jak się okazało wcale nimi nie są. Za długo na buzi i ciałku były i jakoś takie zaognione, że popędziłam wczoraj do Naszej lekarki i kuźwa tylko malucha mego zobaczyła - gada uczulenie na białko mleka krowiego Czyli popularna skaza białkowa. Pyta się mnie co ostatnio zjadłam, na to ja że nic z rzeczy alergennych no ale jakiś tydzień temu zaczęłam jeść znów jogurty i kilka razy zdarzyło mi się wciągnąć zwykły ser żółty a nie ten bez laktozy i mam za swoje. A raczej moje dziecko ma. Buźka, karczek, szyjka wysypana, krost ma nawet we włoskach, strasznie go swędzą bo się drapie. Wczoraj Maks był też strasznie niespokojny na cycku dosłownie co godzinę, nie płakał nawet tylko krzyczał musiało go strasznie drażnić... spać nie mógł, co chwile się budził, biedny... No i co ? Dla mnie niestety dieta eliminacyjna - zero nabiały, dla malucha jakaś śmierdząca maść robiona na zamówienie aby wysypka znikła - wysypka to tylko ' efekt końcowy' alergii. Dodatkowo kupiliśmy fenistil w kropelkach i wapno w płynie, bo przecież muszę jakoś Małemu ulżyć...Jejku tak mi go szkoda i taka jestem siebie zła - tata P. jest alergikiem, co prawda nie pokarmowym ale jednak więc mogłam przewidzieć że Maks coś po nim odziedziczy z alergii i w ogóle nie jest nabiału od początku Wyłam cały wieczór, ze przeze mnie cierpi Od cycka musiałam go odstawić na cały dzień bo cholera jedna wie ile to białko się w nim utrzymuje a rano jeszcze głupia zjadłam serek homogenizowany :/ Mleko wylane do kibla Tak mi przykro że najprawdopodobniej Maks będzie miał tę skazę, i proszę boga w duchu by to znikło w dzieciństwie - podobno większość maluchów z tego ' wyrasta'

Miała któraś z Was styczność z alergią na białko mleka krowiego ? Wasze dzieci może miały ? Jakieś rady ? Słowa otuchy kochane ???

Na pocieszenie dodam że przyszło oficjalne pismo z IzMiD, iż wyniki Maksa są w normie i nie trzeba już ich powtarzać. Wczoraj też Nasz Maksio zaczął 'podjadać ' metki. Hehe sprawia mu to taką radość i tak komicznie wtedy wygląda łapie sam za nie i jakoś wciska do mordki A wieczorem dając mu butle zauważyła że umie sam ją sobie podtrzymać przy mordeczce Zdolny ten Nasz syneczek Kochany

38 Maksowy Dzień, wtorek


Wysypka schodzi !!! Powolutku ale jednak ! Fenistil i wapno działa bo maluch widocznie spokojniejszy ;-) A odebrana wczoraj maść, niemiłosiernie śmierdzi i jest tłusta ale widać że pomaga. Po pierwszej aplikacji, plamy stały się mniej zaognione ;-) Straaasznie się cieszę Przepraszałam Maksa chyba ze 100 razy za to co się stało a jeszcze więcej obiecywałam nie żreć nabiału nigdy więcej w czasie KP. Synek jak dorwał się do cycusia to nie potrafił przestać ssać. Mój kochany

39 wspólny Dzień - środa

Tam ta ta dam, tam na dole wszystko gra i buczy Rana ładnie zagojona, macica piękna jak to p. Doktor powiedziala, jajniki też. Badanie na fotelu troszkę bolało ale to podobno przez brak 'mojego ' śluzu. Tabletki anty przepisane. Mogę się kochać, ćwiczyć.Boję się pierwszego razu po ...Pogadałyśmy sobie tak od serca jak mi się żyje w roli mamy, Kochana p. Kasia :-) pokazywałam zdjęcia Małego, wręczyłam jej kwiatki w ramach podziękowań i do następnego! Swoją drogą dziwnie tam było być bez brzuszka, tak inaczej, aż zatęskniłam za swoim...

Dziś podczas porannego karmienia Maks zachichotał w głos z cycem w ustach! :-) Jego pierwszy dźwięczny śmiech, ależ duma mnie rozpiera

40 Maksowy Dzień, czwartek


Mój Syn to istny maniak zakupowy, zresztą jak jego mamuśka Długo wstrzymywałam się żeby nie zabierać Maksa do galerii, supermarketów i innego typu molochów bo to skupiska zarazków, hałasu i świateł jarzeniowych no ale ale 5,5 tygodnia mego Syna do czegoś zobowiązuje.. Czas się uspołeczniać A tak naprawdę to będąc cały dzień sama w domu, muszę jakieś zakupy robić,takie mniejsze oczywiście bo większe robi P. by nie umrzeć z głodu. A teraz jeszcze na diecie mamy karmiącej i bez mlecznej tak naprawdę mało rzeczy mi wolno, ukochanych słodyczy mam zakaz jeść bo większość jak czekolada, ciastka, batony są z białkiem mleka krowiego to musiałam zaopatrzyć się w ryżowce, chrupki kukurydziane, bakalie i inne tego typu rzeczy by mieć jakieś przekąski do chrupania. No ale wracając do tematu obawiałam się jak moje dziecię będzie się czuć/zachowywać w sklepie a ten totalny luuuuz. Oczy i główka latały jak na kiju, chłonęły widoki, spokojniutki był cały czas, raz tylko zakwilił kiedy ukochane metki z dziubka wypadły a potem zasnął Hehe pozwolił Matce nawet pobuszować po przecenach z ciuchami. Ot moje Dziecię kochane, w matkę się wdało

5 października 2018, 13:57

41 Maksowy Dzień, piątek , 1luty 2016

Piąteczek minął Nam u przychodni. Najpierw USG bioderek. Denerowałam się trochę ale na szczęście stawy mojego synka sa prawidłowe ;-) Strasznie dużo dzieciaków z rodzicami czekało, normalnie spęd jakiś istny. A moje Dziecię jak nigdy nic w poczekalni zaczęło walić kupsko na moich rękach i to chwilę przed Naszym wejściem Tak perfidnieee głośno zabulgotało Najpierw z beki nie mogłam a potem zaczęłam biegać po przychodni w poszukiwaniu przewijaka. Oczywiście jako takiego w wc nie znalazłam, był jedynie na korytarzu. Zimno jak pierun, no ale cóż, dupkę przebrałam rachu ciachu i biegiem pod gabinet. Na szczęście zdążyłam wejść. Potem była jeszcze wizyta w innej przychodni u dermatologa. Nie chciałam opierać się na opinii tylko jednego lekarza - pediatry i pokazać skórę specjaliście. Pan doktor stwierdził, ze skaza może być ale nie na 100 % a póki co Maks ma dużo potówek - to to i ja wiedziałam :/ Mam go nie oliwkować bo zatykam pory i właśnie też przez to krostki wyskakują i kupić balsam do ciała np. johnsona/ Przepisał mi tez taki balsam do skóry dla atopików ale nie uważam by Maksowi jakoś specjalnie był potrzebny. Zobaczymy jak skórka będzie wyglądać dalej ;-)

Maks kończy 6 tygodni - 42 i 43 dzień, piątek, sobota

6 tygodni Szczęścia z Nami ;-)
Może i ekspertem nie jestem ale jestem Mamą !!! Widzę jak Maksiu z dnia na dzień pięknie się rozwija, jaki jest silny, mądry i śliczny, jak potrafi wyrażać już swoje ' zdanie'. tak tak, jak ma już dość na przykład głaskania mamy to potrafi odepchnąć moją dłoń rączką albo gdy jakaś zabawka mu nie pasuje - odwraca od niej główkę ;-)
A tak podsumowując osiągnięcia Maksa :
- potrafi trzymać sztywno główkę za brzuszku( w poziomie), na naszym ramieniu ( w pionie)
- trafia paluszkami do buźki, namiętnie je wtedy ssie, zdarza Mu się nawet włożyć jednego do noska
- głuży pełną parą, wydaje z siebie prześmieszne dźwieki ' gmch' 'ggg' 'agu' 'au' 'łee'
- bardzo dużo się uśmiecha, szczególnie przy cycu, zasypianiu i siusianiu
- przekręca się z plecków na boczki i odwrotnie, trzeba go bardzo pilnować bo ostatnio włożył już nogę w szczebelki łóżka
- puszcza bąbelki ze śliny i nauczył się pierdzieć ustakami - sprawia mu to niezwykła radość
- jest bardzo spostrzegawczy, ostatnio polubił lustra i gapi się w swoje odbicie namiętnie, nawet z większej odległości
- odruch Moro zdecydowanie zanika, nie spowijamy już Maksa w kocyki a tylko lekko opatulamy do snu i śpi spokojnie
- Maks nadal kocha smoczki i to te z największymi tarczkami
- Synek wyrasta nam z rozmiaru 56, juz sporo ciuszków 62 jest w użytku
- Pampersów używamy już 2-ek
- Spacery po dworku trwają bitą godzinę
- Budzi się regularnie co 2,5 godziny na karmienie w nocy a w dzień domaga się co 2 h
- Kupki bardzooo się uregulowały Z czego jestem mega zadowolona. Przez ostatnie 3 dni walną nam aż 7 Nadal podaje Bobotic na bączki, które są głośne i wychodzą bezboleśnie
- Waga Naszego Maluszka pokazuje 4010 kg a obwód główki 38 cm ( urodził się z 34 cm)

Kocham Go

43 Maksowy Dzień, niedziela

Spokojnie, cudownie wręcz spędzony weekend Cała rodzinka zrelaksowana, domek posprzątany, wspólny spacer, zakupki, nadrobione zaległości w filmotece ( Joy, Creed ), na obiadek postanowiliśmy zamówić pizze ( dla mnie bez sera i sosu czosnkowego bo nie mogę) tak by nie stać przy garach. Po obiadku wpadła do Nas ciocia O z wujkiem M. i Twoim bratem ciotecznym A. Trzymała Cie po raz pierwszy w ramionach I zachwycała się jaki jesteś malutki, leciutki, a jaki spokojny a jak mocno smoka ssiesz I stwierdziła, że chce mieć jeszcze takiego maluszka - jej synek zaraz kończy roczek. Tak w ogóle to muszę rozejrzeć się za jakimś prezentem dla kuzyna, bo mamy zaproszenie na tą imprezę Tak na Was razem popatrzyłam i stwierdziłam pewne Twe podobieństwo do ciotki ot co...

W sobotnim wpisie miałam poruszyć pewną kwestię ale zapomniałam - a dokładnie tego jak matki z dzieckiem są odbierane przez społeczeństwo i jak się w nim same czują. Jako, że od niedawna zaliczam się do tej elity jestem w temacie. Wychodząc z domu z wózkiem przeważnie spotykam się z sympatią - a to Pani w piekarni pochwali czterokołowiec Maksa - jaki ładny, mama z ciekawskim 2-takiem spotkana w kwiaciarni pokazuje synkowi mojego maluszka a ten mówi' Dzidzia pi, ćsiii ' zaglądając pod budkę, pani w przychodni wychodząc z gabinetu patrzy na mojego synka roztkliwionymi oczami, pewnie przypomina sobie jak jej na oko 9-letnia córa była taka malutka i życzy Nam ' Niech się zdrowo synek chowa', pewien starszy pan w markecie, chcąc przejść przez kasę, chciał popchnąć mój wózek z zakupami w którym był fotelik ze śpiącym Maksem - kiedy go dostrzegł, natychmiast zastyg i zaczął ' 'Ojej jaki maluszek, jaki słodki' delikatnie odsuwając wózek, czmychnął za kasę. Mężczyźni starsi i młodsi którzy przytrzymują mi drzwi kiedy wchodzę do sklepu, przychodni, apteki, Moje sąsiadki, starsze babeczki które co i rusz dopytują się o Małego a czy zdrowy ? , a jak się chowa ?, a jaki grzeczny jest bo wcale nie płacze ... To wszystko jest bardzo miłe.... Ale ostatnio całą tą dobroć powaliła na kolana jedna wredna baba w mięsnym:/ Od początku jak weszłam do sklepu z wózkiem krzywo na mnie zerkała ale ją zignorowałam. Kiedy przyszła jej kolej kupowania ( a stała za mną ) stwierdziła ze smakiem że ona nie ma jak wędlin obejrzeć bo jej wózek zasłania. I żeby powiedziała to do mnie bezpośrednio to nie byłoby tak głupio/przykro przecież bym wózek odsunęła. A ona z tym tekstem walnęła do ekspedientki olewając mnie totalnie... Poczułam się tak jakbym nie miała prawa tam być z dzieckiem To nie wiem miałam go chyba zostawić samego w domu albo przed drzwiami sklepu by paniusi nie przeszkadzał. Tłok, mało miejsca ja się zgodzę na wszystko ale co miałam z synkiem zrobić, jesteśmy nierozłączni A ludzie są bezczelni, oschli i wyzuci z uczuć. Tyle.

44 Maksowy Dzień, poniedziałek

Szczepienia. Jednym słowem M.a.s.k.r.a. :/ Wizyta na 10:00. Badanie u pediatry -wszystko ok,można szczepić. Przechodzimy do punktu szczepień. Krótka rozmowa z pielęgniarką. Wybrałam szczepionki sanepid-owskie plus dodatkowo rotawirusy i pneumokoki. Te ostatnie z myślą o żłobku Maksa, bo kiedy ja wrócę do pracy mały będzie do niego uczęszczał, najprawdopodobniej jak skończy roczek. Chciałabym Go w ten sposób trochę uodpornić na wszelkiego rodzaju zapalenia ucha, gardła, płuc, oskrzeli i inne zielone katarki i gile... Zapytałam się piguły czy muszą być od razu na raz 4 wkucia - ona że tak Mały najpierw dostał syropek z rota. Potem pierwsze wkłucie - rączka, płacz ale umiarkowany, drugie wkłucie - druga rączka, płacz. Wzięłam go na ręce i w takiej pozycji dostał kolejne dwa ukucia w udziątkach. I to był horror. Moje Dziecko w całym sowim życiu, nigdy tak nie krzyczało. Nawet przy porodzie. Te ostatnie szczepionki były domięśniowe a więc bardzo bolesne. A ja musiałam go przytrzymywać by się nie poruszył. I to Jego spojrzenie prosto w moje oczy ' Dlaczego mi to robisz ?? ' Płakałam razem z nim. Odwracałam głowę by nie widzieć jak go kuje i wyłam...Wiem, że szczepionki są dla Jego zdrowia, że chronią przed zachorowaniem lub łagodzą objawy choroby niby wszystko to wiem i rozumiem ale dla mnie jako matki to było traumatyczne doświadczenie. Ironia losu - płacić tyle kasy żeby zobaczyć cierpienie własnego dziecka...Maks tak strasznie płakał że aż się zapowietrzył, musiałam mu dmuchnąć w buźkę. To wszystko nie ludzkie. Opatuliłam go kocykiem i po chwili zasnął. Przez całą drogę do domu płakałam. Nie mogłam się uspokoić. Co ze mnie za matka ? ... W domu po kilku po ok. 4 godzinach od szczepienia zaczął się regularny krzyk na zmianę z płaczem. Maks był mega wystraszony. Za każdym razem kiedy go kładłam na płasko chyba myślał że zmów jest w gabinecie i krzyczał ze strachu. Cały dzień na rączkach i przy cycu A wieczorem dostał temp 38,5 . Znów byłam przerażona. Zadzwoniłam do mamy z zapytaniem czy dawać już czopka czy co ? Potwierdziła żeby dać i schładzać główkę. Koło 18:00 dałam czopka a zaraz potem Maks zrobił kupkę, na szczęście czopek nie wypadł. Temp. spadła ale nie na długo zauważyłam że lepszy efekt niż lek dawały chłodne okłady na główkę i karczek Malutkiego. Koło 0:00 daliśmy drugi czopek. Synek przespał całą noc, my nie. Przerażeni spaliśmy jak zające pod miedzą Biedny mój malutki. Tak mi go szkoda było

45 Maksowy Dzień, wtorek

Drugi dzień po szczepieniu. Maks nadal marudny ale już nie płaczliwy. Temperatura w granicach 37,3-37,8 więc organizm walczy nadal ze szczepionką ale ja nic nie daje. Synek śpi i je normalnie ;-)Zdjęłam wszystkie cztery plasterki, Maks nawet nie zakwilił. Ech dzielny ten mój chłopak normalnie jest !!! I posmarowałam każde msc po wkłuciu altacetem - tak mi radziła pielęgniarka w przychodni. Swoją drogą patrze na Maksowy koszyczek z lekami na komodzie - strasznie szybko się zapełnia, coraz więcej w im specyfików a to na katarek suchy, a to na wysypkę, kolki, kupki, przeciwgorączkowe no i wit D3+K.... Nie wychodziłam tego dnia na spacer, zresztą taka pogoda że szkoda gadać, piździ że ho ho :/


46 Maksowy Dzień, środa

Moje dziecię zaczęło przysypiać przy cycu, ale jaaak. Nie pomaga dmuchanie na buźke, smyranie po pleckach, głaskanie po policzku czy zabieranie sutka...Śpi i koniec. Odkładam go do łóżeczka a Ten za 20 mi znów się budzi bo przecież się nie najadł i głodny...Ech to chyba kolejny ' cudowny efekt' szczepień. Był płacz i rozdrażnienie, marudzenie a ten dzień sponsoruje apatia i ospałość... I to dziwne bo moje dziecię zawsze energiczne, wiercone-kręcone wręcz... Znów się denerwowałam ze coś z Nim nie tak i cały czas sprawdzałam temp. ale była w normie, maksymalnie 37,6.
Wykorzystałam jego długie drzemki - jednak meeega 1,5 h co jak na Maksa to jest wyczyn i wypucowałam na błysk całe mieszkanko - kuchnia - blaty, szafki, lodówka, zlew, kurze w pokojach, odkurzyłam, zmyłam podłogi, wstawiłam pranie, zrobiłam obiadek, wyszliśmy też na zakupy bo kilka rzeczy w domu mi zabrakło. Tak wiało ze bałam się, ze wiatr wyrwie mi w końcu wózek, prawie musiałam się na niego kłaść by nie odfrunął :/
Straaasznie lubię jak w domu błyszczy, to takie moje wypaczenie. W ciąży nie mogłam się forsować a z maleńkim Maksem nie miałam na to czasu by tak dokładnie sprzątać, dlatego teraz jestem taka zadowolona z efektów Kocham ten ' czysty' stan. I chociaż wiem ze jak synek podrośnie to o czystości nie będzie mowy - jak to z dziećmi to teraz napajam się tą chwilą Zrobiłam przyjemne z pożytecznym bo w nazajutrz ma wpaść do mnie koleżanka z dawnej pracy - mieszkamy niedaleko a jakoś od dwóch lat nie możemy się spotkać.

Wieczorem czekały na mnie dwie niespodzianki - najpierw Synek zrobił kinder suprise i przekręcił się sam samiuśki z plecków na boczek a z boczku na brzuszek !!!! na naszym łóżku - trzeba było widzieć moją zdębiałą minę a on jak gdyby nigdy nic banan na buźce Kochany mój zdolniacha a potem mama zadzwoniła i powiedziała, ze wpadnie na tydzień do nas i do siostry, która ma ciążę leżącą ;-) Ucieszyłam się strasznie, tym bardziej, że widziała tylko raz Małego w święta. Moi rodzice mieszkają dosyć daleko, wysyłam im mnóstwo zdjęć Maksa ale to nie to samo co obecność dziadków....


5 października 2018, 14:01

47 Maksowy Dzień, 4 luty


No i już wiem, że te dziwnie długie drzemki Maksa i przysypianie przy cycu nie były normalnie. Jednak intuicja matki nie zawiodła. Dziś Synek jakby w letargu, cały czas spał, a jak nie to oczka załzawione i bardzo spokojny był - jak nie On, nawet na głód nie płakał. Do tego doszła znów wysypka na buźce no i nieszczęsna kupa ze śluzem. Za namową koleżanki - doświadczonej już mamy 3,5 latki - popędziłam do przychodni. Full ludzi, same dzieciaki, naczekaliśmy się, Maks spał. Lekarka obejrzała Maksa skórę na ciałku, buźce, dupce, gardełko oczka, główkę, osłuchała, zbadała odruchy - tak jak synek budzi się w domu od każdego szmeru tak w gabinecie ani drgnął na hałas. Wystraszyłam się brakiem kontaktu z Nim....Normalnie zawał serca... Cały czas łączyłam to ze szczepieniami. Pani doktor po wszystkim stwierdziła że senność, apatia i brak apetytu to również efekt alergii na białko mleka krowiego i laktozę ( cukier mleczny) razem i u niektórych osób może wywoływać taki efekt a już kupa i znów wysypka utwierdziła ją w tym przekonaniu. I znów winne mleko - wczoraj zjadłam odrobinę kaszki mannej na tym mleku bez laktozy. Bo podobno mogłam je pić - no to już nie mogę. Dostaliśmy skierowanie do szpitala w razie jakby sytuacja się pogorszyła albo nie było poprawy... Wróciłam do domu, rozbudziłam na siłę Maksa, dałam mu butle mm i od razu zasnął. Potem walnął trzecią już dziś kupę, znów butla zaczął reagować, uśmiechać się, głużyć, machać rączkami - wróciło moje dziecko. Mleko to taki silny alergen, nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy. Minie 24 h od zjedzenia kaszki dopiero dam mu cyca. Musimy go nadal bacznie obserwować czy nic się nie dzieje ale na szczęście widać że czuje się już lepiej ;-) Także u nas zawsze się coś dzieje Szkoda że umieram wtedy po 1000kroć. Mój Kochany Maluszek

48 Maksowy Dzień, piątek

Synek ma się już coraz lepiej, krostki na mordce powolutku znikają. Szybko je posmarowałam - wiedziałam jak już je ' potraktować' Podajemy jeszcze fenistilka i wapno ale Maks się nie drapie, przynajmniej nie tak jak poprzednio. Za to Jego plan dnia przez te rewelacje po-szczepienne i alergiczne totalnie się rozjechał. Z rana najchętniej co godzinkę przy cycusiu by był a jak nie to na rączkach :/ A mnie już te rączki czasem naprawdę opadają :/ Jeszcze jakiś tydzień temu byliśmy już na takim cudownym etapie że Maksiu jadł ochoczo i regularnie co dwie godziny, rano przysypiał jeszcze ze mną w łóżku a każda następna drzemka - sam zasypiał w swoim. Teraz się buntuje, woła dosłownie co kilka minut, wypluwa smoka, ewidentnie bardzo pragnie bliskości. A i z jedzeniem nie jest super, przysypia przy cycu, nie najada się... Z jednej strony to takie cudowne że jestem mu tak potrzebna z drugiej czasem naprawdę płaczę razem z nim....i brakuje mi sił.... Najlepszy jest weekend kiedy P. jest dłużej w domu i może mnie odciążyć. Jem wtedy śniadanie o normalnej dla mnie porze czyt. 8:00 a nie chodzę głodna do 10:00, spacer jest ogarniany na spokojnie mam chociaż chwilę na drzemkę czy czas dla siebie. W tygodniu niestety teraz synek mi na to nie pozwala...A było już tak dobrze ....

W ogóle mam ostatnio jakieś słabe dni...Euforia poporodowa minęła i czuję się jak w pułapce... Karmienie, odbekiwanie, przewijanie,usypianie Maksa i czas zabawy z Nim,przygotowywanie kąpieli, spacerów, podawanie witaminek, wszelkie czynności pielęgnacyjne, przebieranie pobrudzonych mlekiem, siusikami, u lub kupką ciuszków, albo ich zapieranie, mycie butelek, smoczków, laktatora, , prasowanie Małego ciuszków, wstawianie pralki z kolejnymi... To wszystko zajmuje mi tyle czasu że nic nie zostaje dla mnie... Wiem wiem, na pewno zostanę tutaj zrugana przez większość z czytelniczek, co ze mnie za matka ? A te które nadal się starają - wykrzykną - Nie masz co narzekać, masz upragnione dziecko - powinnaś się cieszyć !!! I cieszę się, kocham Maksa najbardziej na świecie ale jestem baaardzo zmęczona... Gdyby P. nie musiał spędzać tyle czasu w pracy, byłoby o niebo lepiej...No ale cóż taka rzeczywistość ktoś musi zarabiać w tym domu ;-)A tak większość obowiązków spada na mnie. I to nie tak że mąż nie pomaga, stara się jak może, sprząta, prasuje, robi większe zakupy, tankuje auto, rano obiera mi ziemniaczki na obiad, parzy ziółka na karminie, w nocy myje laktator, wstaje do małego ale i tak czasem rąk mi brakuje...
Ten mój stan potęguje fakt, że niestety tu gdzie mieszkam jestem zdana praktycznie na siebie - moi rodzice mieszkają dosyć daleko, teściowa nie żyje, moja siostra musi leżeć bo sama ma zagrożoną ciążę, szwagierka - 12-miesięcznego synka i mnóstwo obowiązków a siostrzenica akurat teraz sesje i też się małym nie ma jak zająć. Jakoś fatalnie też się składa że gdzie bym nie chciała wyskoczyć, tam wszędzie ktoś chory, gorączki, zielone gile, zapalenie oskrzeli, antybiotyki i takie tam....Do tego Maks na cycu wytrzymuje tylko 2 godziny, nie chcę go dokarmiać w dzień butla bo mleko mi zaniknie, a wychodząc gdzieś odliczając czas karmienia i przewijania zostaje mi na wyjście około godzina i muszę lecieć z jęzorem na brodzie, bo przecież jest zimna. Nie wyciągnę cycka na ławce w parku i Mu go nie podam :/ Tęsknię za swoim życiem, za byciem niezależną i dobrze zorganizowaną, za poukładaniem i czystością w domu, na pracą...tak bardzo tęsknie za moimi dziećmi w pracy, za ciepłą pogodą - wtedy miałabym więcej możliwości wyjść z synkiem. Źle mi. Mam nadzieje, ze to minie... Musiałam się wyżalić, w końcu to mój pamiętnik i nie zawsze będzie kolorowo. Jeżeli kogoś uraziłam - przepraszam
3majcie się kochane cieplutko ;-)

49 Maksowy Dzień, sobota


Maksiu kończy 7 tygodni !!!

Nie mogę w to uwierzyć jaki mój chłopczek jest już duży ;-)i dłuuugi Hehe powoli nie mieści mi się już na poduszce do karmienia Zajmuje o wiele więcej miejsca w wanience, łóżeczku czy wózku, po prostu rośnie Nam w oczach Nowe osiągnięcia u progu skończonych 7 tygodni:

- Maks 'dobitnie ' wyraża swoje emocje - jak się śmieje to pełną 'gębą' i pokazuje te swoje słodkie dziąsełka a jak płacze to na maksa głośno, dobitnie, domaga sie swego. Ze łzami w oczkach. Opanował do perfekcji robienie tzw. ' łepmy' kiedy jest mu źle,
przykro;-)
- Bardzo stabilnie trzyma główkę jak go nosimy pionowo, jak leży na Nas to też ją dźwiga co nie miara
- Pięknie zaczyna chwytać zabawki, przytulać je do siebie, miziać, odpychać
- Ślicznie głuży, umie poleżeć dłuższą chwilę ( nawet 15 min) sam w łóżeczku i gadać razem z uśmiechaniem się do fototapety nad swoim łóżeczkiem a raczej do zwierzątek z niej
- Zdecydowanie na rączkach woli pozycję pionową, leżenie na rączkach jak dzidziuś to tylko do cycania
- Wszelki światełka i dźwięki obdarza miłością pierwszą

50 Maksowy Dzień, niedziela

Pięknaaa pogoda...Wybraliśmy się z tatowym na spacer do pobliskiego parku. Na co dzień tak bardzo brakuje tego wspólnego czasu .. tego dnia znów cyckałeś co godzinę więc mleko nie wyrabiało się i na spacer dostałeś butlę mm, bo w mleczarni pustka Za to spałeś jak zabity jakieś 1,5 godziny a my mieliśmy czas na wspólne konwersacje Oczywiście spałeś, póki wózek był w ruchu Jak usiedliśmy na ławce trza było kołami ruszać Moja czujka Kochana Po obiadku ogarniętym przez P. udaliśmy się w długo oczekiwane odwiedziny do Twojej prababci Z. Zachwytom i przytulańcom nie było końca, ' a Jakie Ty masz maleńkie stópki' ' a jakie śliczne blond włoski' ' ale podobny to Ty i tak jesteś do taty ' Prababcia ma około 80 lat ( dokładnie nie wiem ) Jest jeszcze zupełnie ' na chodzie' ale ostatnio podupadła na zdrowiu i bardzo mi zależało by poznała Małego. Maks zapoznał się też z Pradziadkiem ;-) Z. trzymała Naszego maluszka cały czas na kolanach a Maks wgapiał się w nią jak zaczarowany W końcu sama wychowała dwoje dzieci, ma pięcioro wnucząt i pięcioro prawnucząt ( razem z Maksem) więc wie jak zagadywać do Takich maluszków
Maksiu został obdarowany ' pieniążkami za urodzenie' na początku odparłam ze nie trzeba ale babcia kazała brać W sumie fajnie, przydadzą się do kupna wiosennej kurteczki i czapeczki dla Małego
Także dzień jak najbardziej udany Aaaa i zapomniałabym, wieczorkiem kiedy Syneczek walnął już w kimę, było Nasze pierwsze od porodu Straaaasznie się bałam bólu, tym bardziej że póki karmie tam na dole mam pustynię, ale jakimś magicznym sposobem nagle zrobiło się 'sprzyjająco' i było cudownie. Dla mnie seks wcześniej, w ciąży wcale nie oznaczał ekstazę nie z tej ziemi, raczej wiecznie się bałam o zdrowie Małego a potem już z wielkim brzucholem było mi po prostu niewygodnie. Za to tego wieczoru przypomniałam sobie jak to kiedyś między Nami było Dobry humor wrócił, odprężenie i spokój ducha teeeż Zabawnie było użyć znów prezerwatywy ( nie zabezpieczaliśmy się od prawie dwóch lat) i poczuć ten dreszczyk emocji czy aby nie pęknie bo ciąża teraz byłaby dla nas meega wyzwaniem Nie zdecydowałam się jeszcze na tabletki przepisane przez lekarkę. W ogóle to szczerze powiedziawszy boją się znów przyjmować jakichkolwiek hormonów, skoro moje własne były nieźle rozregulowane. Do tego połóg się skończył, było już czysto a po badaniu ginekologicznym znów zaczęłam jakoś plamić na brązowo, delikatnie i nic nie boli, to raczej nie okres ale trwa już przeszło 1,5 tygodnie i nie wiem za bardzo czemu tak jest... Zobaczymy o z tymi tabletkami będzie, może od przyszłego miesiaca się zdecyduje. Póki co cieszę się chwilą.

5 października 2018, 14:09

51 Maksowy dzień, poniedziałek 9 luty

Babcia M i Dziadek J. przyjechali !!! I przywieźli mnóstwo pysznego, domowego jedzonka, które i nawet mama na diecie zjeść mogła Dostaliśmy też sporo ciuszków 68 i 74 po moich siostrzeńcach Babcia biega miedzy moim domem a siostry, żeby troszkę nasz odciążyć i zostaje aaaż cały tydzień Dziadkowie bawili się z Tobą, tulili a wieczorkiem babcia uczestniczyła w kąpieli. Matka za to miała wychodne - popędziłam do Akpolu w poszukiwanie balsamu do ciała dla Maksa. A właśnie synek nam się strasznie łuszczy pod paszkami i na cycuszkach, myślałam ze to zaraz przejdzie ale dermatolog zabronił oliwką smarować bo zatyka pory, to kupiłam balsam johnsona bad time - kilka dni było ok ale P. zauważył że w miejscu tej suchej skórki po smarowaniu skóra jest czerwona i zaogniona a Maks się dże jak opętany. W innym miejscach a ciele tak nie ma. Więc już kurde zgłupiałam i szukałam emulsji z emolientami. Emolium jakoś takie promowane strasznie jest przez pediatrów a tak na prawdę drogie to to i chemii ma całkiem sporo jak na preparat dla atopików. Oliium z firmy Oceanic - całkiem nowe na rynku i opinii za bardzo jeszcze nie ma od użytkowników no to kupiłam Oliatum emulsję do ciała od 1 dnia życia. Zapach ma delikatny, konsystencję całkiem spoko - sprawdziłam na sobie, zobaczymy jak podziała na skórę Maksa. Naszukałam się tego w wielu sklepach ( w akpolu nie było) i znalazłam wreszcie w aptece. Mam nadzieje że się sprawdzi. W sumie to i tak nie mam co narzekać bo Maks prócz krostek od alergii ( bo matka zżarła mleko) i potówek ( bo matka przegrzewa jeszcze czasem) ze skóra raczej problemów nie ma. Toleruje wszystkie kosmetyki jakie mu kupiłam, proszki,płyny do płukania, pampersy, chusteczki - ostatnio spróbowałam Dady naturals paka 2+3 opakowania za 14,99 tylko ten balsam johnsonamu nie podpasywał. Ale to nic, jego zapach jest śliczny to sama będę się nim smarować

Humor i samopoczucie mam już lepsze. Niewątpliwie mąż i rodzice się do tego przyczynili
Zaczęłam też ćwiczyć z Mel B . Wyzwanie 30 dni. Na razie brzuch i biust, zamierzam jeszcze uda. Chciałabym wrócić do formy sprzed ciąży. Najbardziej ucierpiał mój brzuch. Marzę by do lata był taki jak kiedyś Póki jest chłodno będę ćwiczyć tylko w domu a potem planuję zapisać się na zumbę, wyskoczyć na basen i rower Muszę zadbać o swoje ciało które przez starania, ciążę i poród dostało mocno ' po dupie' Kupiłam też sobie kosmetyki Tołpy Dermo Body Mum - serum liftingujące do biustu i balsam antycellullitowy do ciała coby zadbać o skórę. Trzymajcie kciuki za powodzenie i 'dostępność czasu' na to wszystko Buziaki

52 Maksowy dzień, wtorek

ZACZAROWANA BABCIA - ZACZAROWANY WNUCZEK

Moja mama ma chyba jakieś magiczne moce Koło 10:30 zabrała Maksia na spacer i mimo wietrznej i dżdżystej pogody dała rade odbębnić bita godzinę, tak jak widnieje w palnie dnia Królewicza Ja w tym czasie miałam godzinkę dla siebie - haha taaa dla siebie - szybki prysznic, II śniadanie i zabrałam się za prasowanie ciuszków, pościeli i baldachimu do łóżeczka Maksa. Wszystko zdążyłam ogarnąć. Jak się jest matka, czas jakoś tak się rozciąga jak guma w gaciach, i człowiek jest w stanie zrobić tak wiele w tak niewielkim jego zakresie ;-) Babcia wróciła z wnusiem, gobndolką kazała postawić jeszcze przy otwartym oknie by Maks dospał. Troszkę mi się nie chciało wierzyć w takowe cuda, bo przecież moje dziecie w domu śpi jak zając pod miedzą a na dworze - tyle ile chodzę. I tu mnie syn zaskoczył. Spiłyśmy razem herbatkę, mały śpi, babcia poleciała do D robić obiadek, mały śpi - i jak spał jeszcze przez kolejne prawie dwie godziny, czyli z dworem prawie trzy Normalnie oczy przecierałam ze zdziwienia i biegałam co 15 min sprawdzać czy oddycha Babcia chyba małemu coś na smoczka posypała że tak ładnie spał Ogarnęłam cały dom, posiedziałam przy kompie, zakupiłam zaproszenia i podziękowania na chrzest, pogadałam przez tel i.... nudziłam się. Tak 3 godziny bez mojego dziecka to zdecydowanie za długo. Jestem od Nie go uzależniona :-)


W wolnej chwili gadżeciarskie zapędy me odżywają i wyszukałam takie oto cudeńka na chrzest Maksa:
Zaproszenia na chrzciny będę rozsyłać jak tylko do mnie dotrą

53 Maksowy Dzień, środa

1 Dzień wyzwania z Mel B - środa
Rozgrzewka/Brzuch/Cardio/Nogi/Pośladki - 57 min

* waga 60,5 kg
* brzuch w najszerszym msc 93,5 cm


ZWARIOWANY DZIEŃ

Mimo iż wieczorem padłam wyczerpana – kocham TAKIE dni ! Po porannym cacusiu Synek uciął sobie drzemkę do 9:20 potem powtórka z rozrywki przy mleczarni, szybka zmiana pampka, i mniej szybkie dwie zmiany garderoby ( obrzygałem się mlekiem i obsikałem ) Matka się ogarnęła czyt. zjadła, umyła, ubrała, uczesała i umalowała, spakowała mantle do torby wózkowej a do kosza dwie siaty ciuszków 56 i 50 z których Maks już wyrósł i pognała na spacer. Ciuszki przygotowała dla mojej siostry D. która termin porodu z Ninką ma na 26-tego kwietnia i już syndrom wicia gniazda działa !.

Spacerek po naszej dzielni i parku spokojny. Poprawiam sobie spodnie – bo mi z dumy zaczęły zjeżdżać a tu ktoś do mnie krzyczy – „Poprawiaj poprawiaj bo Ci dupa wisi „ hehe – szwagierka O. na spacerze ze sowim synkiem. Śmiałam się że chyba ma na mnie jakiś radar, bo po raz kolejny spotykamy się w tym samym miejscu i o podobnej porze. Mały A. nie chciał spać, łaziła z nim już przeszło 1,5 godziny a sen nie nadchodził Plotom, śmiechom i chichotom nie było końca. Szwagierka obrała już kierunek do ale tak szybko nie pozwoliłam jej odejść A to zagadałam o przyszłej imprezie roczkowej jej synka, a to o prababci Maksa, która niedawno odwiedziliśmy a to o tym że moi rodzice przyjechali a to o leżącej ciąży mojej siostry. Zawsze jak się spotykamy, biadolimy a to na kupy maluchów, sikańce, krótkie drzemki, wybrzydzanie jedzeniowe, marudzenie albo „wybitny - rodzinny „ charakter naszych brzdąców. Dobrze mieć kogoś kto „ Zna ten ból” . Odprowadziłam O. pod sklepik do którego chciała jeszcze zajść i strzała dalej na spacer. Chciałam żeby Maks jeszcze troszkę pokimał to dreptałam, potem szybka wizyta w spożywczaku po chleb i biegiem do siostry.
W między czasie zadzwoniła jeszcze do mnie koleżanka ze szkoły rodzenia. No to dawaj kolejne rundki po osiedlu, bo potem z małym na rękach nie pogadam. Synek nie zaważając na naszą konwersację sfajdolił się w gacie aż zabulgotało Także czas mojej rozmowy uległ skróceniu i poleciałam do siostry szybciej. D. mieszka w wieżowcu z windą. Taką starszego typu. O matko jak ja się namęczyłam żeby do niej wjechać z wózkiem. Nasza karoca jest bardzo zwrotna i manewrowanie nią to nie problem ale winda ciasna, wąska i drzwi ciężkie – masakra ;/ Maks dospał jakieś 20 minut przy otwartym oknie a my pogadaliśmy na spokojnie. Potem wszyscy Go obstąpili, nosili na rękach – najpierw D. z racji tego że musi leżeć – na leżąco się z Nim pobawiła, potem babcia M, kuzyn F. i na koniec głupkowaty wujek K. Ona zawsze wydurnia się z dziećmi, gada śmiesznym głosem, a dzieci to kochają ! Moje nie jest wyjątkiem Siostra roztkliwiała się nad ciuszkami które jej przyniosłam, a że takie malutkie a jakie słodkie ( jej starszy synek ma już prawie 9 lat i zapomniała jak to Est ) Dla mnie taki rozmiar ciuszków to już chleb powszedni Srutu tutu i tak minęły jakieś 2 godziny. Mały po cycku śpiący, to musiałam spadać na chatę – nie chcę go przyzwyczajać do spania w gondoli w domu. Pędząc z wózkiem oczywiście – na głodniaka – bo matka nie ma czasu zjeść, słabo mi się zrobiło. Wpadłam szybko do sklepu kupiłam batona – niestety czekoladowego i podniosłam sobie cukier. A to ze w moje zachłanne raczki wpadła jeszcze Napoleonka – to już szczegół Nauczona ostatnimi doświadczeniami z Maksa wysypką nie dałam już mu tego dnia piersi – został na butelce a ja mleko ściągnęłam i wylałam. Chyba się udało ominąć kłopoty – bo wysypki brak ;-) Szybki obiad, Mały zasnął na dworze więc dosypiał jeszcze w sypialni przy oknie, ja miałam chwile odsapnąć. Nie na długo jak się okazało, bo od kilku godzin dobijała się do mnie najstarsza siostra A. koniecznie chciała pogadać A na 16:30 umówiona byłam po odbiór fotek z sesji noworodkowej Maksa. Także znów butla, pielucha, zapakowałam Małego do fotelika i dawaj w drogę. Sprawnie szybko poszło bo chwilę po 17:00 byłam w domku ;-) Zdjęcia są booooskie zresztą same zobaczcie Napatrzeć się nie mogę na mojego Maluszka, jak już urósł. Na sesji noworodkowej miał 16 dni – teraz ma prawie 8 tygodni !!!! Czas zapier*** ja oszalały. Nie zdążyłam się nimi nacieszyć a już nadszedł wieczór, czas na kąpiel Synka , ogarnianie mieszkania, wstawianie prania, mój maraton z Mel B – dziś wyzwanie środowe – Rozgrzewka, Brzuch, Cardio, Uda i Pośladki, całe 57 minut wypocin, szybki prysznic, balsamowanie się, kolacja, ściąganie cycucha – niestety znów w kibel przez słodycze z mlekiem, chwilka przytulańców z P i już 23:00 pora spać ;-) Mimo szalonego tępa – jak pisałam – kocham TAKIE dni

54 Maksowy Dzień, czwartek

2 Dzień wyzwania z Mel B - czwartek
Rozgrzewka/Brzuch/Plecy/Pośladki - 37 min


Moje Dziecko Jest Super Mądre ! I nie tylko ja tak twierdze ! Babcia M., ciocia D. i oczywiście tata P. też są takiego zdania Wiem, że każda mama ma tendencję do idealizowania swojej latorośli I ja nie jestem wyjątkiem w rozpływaniu się nad Maksem ;-) Wiem też, że naprawdę jest wyjątkowy To jak silnie unosi głowę, jak pięknie operuje paluszkami u rączek, ćwicząc swoją motorykę małą, jak przekręca się z boczków na plecki, jak gada do zabawek, jak poklepuje mnie po cycu w czasie karmienia i wtula się w ramię kiedy go noszę do odbąknięcia jest cudowne ! Potrafi przeleżeć na macie już sporo czasu sam – nawet 20-25 minut, gadając po swojemu, kręcąc główką na prawo i lewo i wierzgając nóżkami i rączkami. Ma na niej takiego powera, że położony na samym środku, po kilku minutach takiej aktywności transportuje się poza matę Dziś wracając z kuchni znalazłam go leżącego w połowie na podłodze. Nie mamy w salonie dywanu, ale najwidoczniej chłód w dupsko Maksowi nie przeszkadzał

Po kolejnej drzemce synek wylądował z kolei na kanapie w towarzystwie grzechotki – rybki i sensorycznej książeczki Mom’s . Ułożyłam książeczkę tak że zwisała nad Nim. Maks tak długo machał rączkami aż ją ściągał na siebie i to nie jeden raz ! To nie mógł być przypadek Ale radości nie było końca - i mojej i Jego ;-) Zaczyna chwytać przedmioty ten mój mały Królewicz Drzemki w ciągu dnia są już spokojniejsze, jest ich aż 5 i łącznie trwają jakieś 4,5-5 godzin co jak na moje dziecko jest to wyczyn Zauważyłam też na cycusiu przesypia dłużej, przerwa między karmieniami może być nawet 2,5 godzinna. Dorasta nam chłopaczyna. A najlepsze są uśmiechy którym obdarowuje mnie Maks zaraz po przebudzeniu i nie ważne czy akurat jest dzień czy środek nocy – uśmiech jest Kochany mój ;-)

55,56,57 Maksowy dzień, pt-niedziela - * 3 i 4 Dzień wyzwania z Mel B

Maks Kończy 8 tygodni - 13 luty 2016 r.

Dni raczej z tych aktywnych. Tyle się działo, ze nawet nie miałam jak zrobić wpisu ! ;-) Przygotowania do chrztu małego idą pełną parą. Zaproszenia w większości już rozdane. Udało się nam kupić śliczny komplecik z kurteczka dla Maksa a dla jego taty nowy gajerek i super dopasowaną koszulę. Także chłopacy moi ubrani i przygotowani na wielki dzień Z ciuszków Maksa się cieszę bo są słodkie i śliczne, ale najbardziej z garderoby Jego taty - bo niestety ciężko jemu coś dobrać ze względu na szczupłą sylwetkę

Tego dnia odwiedziła Nas tez spotkana po drodze ciotka O. Bawiła się z Tobą i przytulała do cyca a ja zajmowałam się małym A. - jej synkiem taka wymiana ;-) Osobiście mając doświadczenie z dziećmi jeżeli chodzi o opiekę nad maluchami to zdecydowanie wolę takie już co najmniej roczne berbecie - przynajmniej można się z nimi pobawić na całego Puszczaliśmy sobie bańki mydlane - maluch jeden i drugi byli zachwyceni ;-)

Niedzielny czas poświęciliśmy też na zakupy - najpierw dziecięcy - kupiliśmy wiosenną czapeczką dla Małego, kilka pierdół do Maksowych zapasów i adaptery wo wózka. Musze się przyznać że będąc jeszcze w ciąży byłam strasznie przeciwna wożeniu synka w foteliku wczepionym na stelażu wózka - tak robią ludzie spędzający całe dnie w galeriach, nowobogaccy, myślałam A jakie było moje zdziwienie kiedy okazało się że siedząc cały dzień sama w domy z dzieckiem, muszę robić zakupy I to nie tylko w małych, pobliskich, osiedlowych sklepikach ale i czasem też muszę wyskoczyć do marketów. I co jeżeli w te duże wózki sklepowe fotelik się nie zmieści ? Targać go cały czas na rękach ? Wozić i jedno i drugie - fotelik i wózek ?? - O nie nie... Przyszłam w końcu po rozum do głowy. Mój kręgosłup jest zbyt cenny ;-) I kupiliśmy adaptery by połączyć nasz Shell Eko z Be Safe Izi Go Pani w sklepie skwitowała moją radość na widok adapterów s stelażu - ' Dwa kawałki plastiku i życie od razu staje się piękniejsze ' Ha ha jak trafnie ujęte :-)

Swoją droga jak różne są wyobrażenia o tym jak będzie wyglądało nasze codzienne życie z ciąży i po niej, jak ma się już to dziecko Kubeł zimnej wody.
Po zakupach dzieciowych wyskoczyliśmy do Agaty na szybki research kompletów mebli do przedpokoju - straaaasznie takowych brakuje u nas w mieszkaniu, buty walają się po całym przedpokoju i czas to ogarnąć Fajnie było jeździć po sklepie z Maksem w foteliku. Szubko wszystko obczailiśmy i w drogę !

Następnym przystankiem było mieszkanie cioci mojego męża. Chcieliśmy wpaść tam koniecznie z Małym, zapoznać z nim rodzinkę ;-) A przy okazji wręczyć zaproszenie na chrzciny. Szybka herbatka i do domu ;-)My odprężeni a Maks zaliczył kolejną udana wizytą rodzinną I był bardzo grzeczny zarówno w gościach jak i w podróży. Ech dorasta to moje dziecię. Zaraz będzie miał 2 miesiące pełne... Kiedy to minęło ???
Mel B oczywiście ćwiczyłam, trening piątkowy i niedzielny zaliczony. Sobotę niestety ominęłam bo byłam padnięta wojażami :/

Ps. Pamiętniki i fora już nigdy nie będą takie same bez Ciebie Feśka, tęsknimy i pamiętamy o Tobie ;-( ;-)

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 października 2018, 17:10

5 października 2018, 17:11

58,59, 60 Maksowy Dzień poniedziałek-środa

*5 i 6 dzień z Mel B
wtorek < abs, brzuch, pośladki>
środa < nogi, brzuch,abs, pośladki>

Wreszcie wyczekiwana wizyta cioci Z. !!! podczas której za bardzo nie dałeś nam porozmawiać dwa razy wisiałeś na cycu, marudzenie w łóżeczku też było i kupa również Ale i tak Cię kocham Synciu ;-) Ciotka obejrzała Cie, potrzymała na rękach i stwierdziła ' Jaki Ty jesteś malutki' Ja się pytam jaki malutki ? Toż to chłop na schwał, waga już pewnie ponad 4300 kg ( ostatnie ważenie), tak już urosłeś na długość że zaraz nie będziesz się mieścił na przewijaku Poniedziałkowym wieczorkiem mama miała wychodne Udałam się na długo wyczekiwany poporodowy basen Fajnie było się wyżyć w wodzie W tym miejscu zaczynałam swoją przygodę z pływaniem ponad 10 lat temu, jeszcze na studiach ;-) I dzięki tym zajęciom umiem teraz jako tako pływać ;-) Szatnie, suszarki, niecka basenowa nic się tam nie zmieniło przez ten czas ;-) Jednocześnie zdałam sobie sprawę jaka ja już jestem stara I niestety jak moje ciało się zmieniło po ciąży :/ Nie jest już takie jędrne i sprężyste jak kiedyś na brzuchu mam oponkę Co prawda na basenie były praktycznie sama starsze panie na zajęciach aerobiku wodnego, wiek mojej mamy coś około i trochę takich 40-tek na moje oko, każda jakoś tam styrana przez życie ale uśmiechnięta... No i niestety widziałam wśród nich jakby siebie za kilka lat..Niesamowite jak ciąża zmienia człowieka i psychicznie - jesteś w stanie oddać życie za Tą małą istotkę, kochasz ja całym sercem, poświęcasz cały swój czas, energię, siłę no i nie oszukujmy się pieniądze również. I fizycznie - Twoje ciało już nigdy nie będzie w 100 % takie samo jak przedtem :/ To niestety jest smutnym i przytłaczającym aspektem mego stanu Oczywiście mam się z czego cieszyć bo nie zrobiły mi się rozstępy, bo przytyłam 16 kg z czego 10 już zrzuciłam - inne tyją więcej bo moje piersi są nadal ładne a karmię ale brzuch, boczki i talia są w fatalnym stanie Dlatego ta Mel B, dlatego po zakończeniu KP chcę przejść na dietę a jak będzie ciepło zacznę jeździć intensywnie rowerem ... Chciałabym mieć nadal swoją sylwetkę :-)

We wtorkowe przedpołudnie urządziłam sobie godzinny sprint z wózkiem do hurtowni kosmetycznej w celu zakupienia farby do włosków I mimo ze nasz wózek nie jest typowo dla biegaczy ;-) To szybkim truchtem szło mi się naprawdę bardzo dobrze ;-) W powrotną stronę wracałam nawet szybciej, bo byłeś już nieziemsko głodny prawda ?

A środa to luksus dla mamy - wreszcie mogłam podskoczyć do fryzjera dzięki dobroci mego mężusia który z Tobą został Skarbie ;-) Włoski ścięte, wymodelowana i co najważniejsze pokryta moja siwizna W czwartek jedziemy razem do endokrynologa. Zobaczymy co powie na temat mojej po ciążowej tarczycy i tego że nie mogę zrzucić pozostałych kg. 3majcie kciuki za pomyślną wizytę

5 października 2018, 17:12

61 Maksowy Dzień, czwartek

*7 dzień z Mel B, czwartek *

Wizyta u Endokrynologa można powiedzieć, że udana ;-) Zważywszy na fakt że miałam spory kawał drogi do Niego i była to pierwsza taka długa podróż sam na sam z moim dzieckiem to jestem z nas dumna ! Mama nie pobłądziła, synek praktycznie całą drogę i wizytę przespał:-) a autko dało z siebie wszystko co najlepsze w korkach i wąskich uliczkach ;-) Ogólnie to b. bardzo lubię jazdę autem z Maksem i w roli kierowcy i pasażera, z tym że w tej pierwsze strasznie się o Niego boję. Niby jestem raczej dobrym kierowcą i pewnie czuje się za kółkiem, ufam sobie, ale nie ufam innym na drodze, i martwi mnie że gdyby kos zajechał mi drogę, zmienił gwałtownie pas to synek siedząc z prawej strony może na tym najbardziej ucierpieć No nic taki los matki - wieczne zamartwianie się i wielozadaniowość...

A co do samego endo - mam porobić świeże wyniki tsh, glukozę i morfologię i zobaczymy. Wagą mam się nie przejmować - pewnie stracę ale na spokojnie, nie głodzić się jak to lekarz powiedział Ważny ruch i racjonalne jedzenie... Tylko kurde ja bym chciała teraz natychmiastowy schudnąć. Tym bardziej że przez ponad 10 lat ważyłam tyle samo - 54 kg nie miałam problemów z tyciem i mogłam jeść co dusza zapragnie a teraz taka zmiana Nie mieszczę się większość swoich ciuchów - spodnie bo w obwodzie więcej a góra - bo cycki duże Martwię się czy aby z niedoczynności nie wpadłam w nadczynność po ciąży... No nic zobaczymy. Następna wizyta w kwietniu, zrobi mi też usg tarczycy ponowne, euthyrox 25 mam nadal brać.

Dziewczyny moje kochane co do waszych komentarzy:

Julita - a Ty jakąś specjalną dietę masz, czy po prostu mniej jesz i liczysz kalorie?

RofTW - Mam nadzieje, ze pomogą Piję sporo wody, głównie przez KP, więc 2 w 1

Magic - chwytam się wszelkich sposobów żeby rozruszać trochę swój tłuszczyk , żeby tylko czasu i kasy było więcej ;-)...

Mandi - Mój P. też sporo czasu spędza przez telefonem i wkurza mnie to nieziemsko Takie czasy kurde nastały 'nowoczesne' Co do efektów ćwiczeń to jeszcze nie wiem. Ćwiczyłam wcześniej tydzień sam brzuch i teraz lecę tydzień wyzwanie. Mam wrażenie jakby tyłek się jakiś taki okrąglejszy robił, ale on mi tak nie przeszkadza, jest ok - za to brzuch ani drgnie. Waga też Ale ja jestem uparta i ćwiczę dalej - mam cel - Za dwa miesiące chrzciny i chce wyglądać ładnie, Za miesiąc planuje zapisać Maksa na pływanie dla maluchów - trzeba jakoś wyglądać no i lato, plaża niedługo Nie chcę leżeć na piasku jak wieloryb

5 października 2018, 17:14

<3 Maks kończy 2 miesiące <3 piątek - 19 grudnia 2015/19 luty 2016
* 8 dzień z Mel B

Osiągnięcia synka:

- Bardzo lubi pozycję na brzuszku, wytrzymuje w niej 5 minut nawet, ochoczo unosi główkę, stabilnie utrzymuje się na rączkach ale lubi też wygodnie się ułożyć i poleniuchować na płasko

- Umie zająć się sobą dłuższą chwile, bawi się wtedy szeleścikami lub rączkami a mama ma czas np. zjeść a jednocześnie baaardzo lubi się przytulać i być blisko mamy i taty, najlepiej na cycuchach

- Zauważa swoje ręce, manipuluje paluszkami, świadomie przysuwa je do twarzy i przygląda im się, wkłada do buźki, ciumka, dotyka mojej piersi kiedy się karmimy, lubi patrzeć się na swoje odbicie w lustrze

- Jest bardzo silny i zręczny, przebieranie pieluch to nie lada wyzwanie, odpycha się mocno nóżkami od nas i wędruje po całym przewijaku

- Wodzenie główką za osobą czy zabawką – oponowe do perfekcji

- Świadome uśmiechy - cudowne i o każdej porze dnia i nocy są! Z głosem nawet !

- Głużenie i różne dźwięki – Auuu, Aguu., Eee, Yyy dzisiaj chyba z okazji 2 miesięcznicy kiedy leżał sam na naszym łóżku jakieś 20 minut strasznie się rozgadał do swojej rączki i poduszek, aż serce się raduje

- Przekręcanie się plecków na boczki - opanowane do perfekcji, na brzuszek – póki co jednorazowa akcja;-)

- Leżąc w łóżeczku zaczyna kopać w zabawki zawieszone na karuzeli i trafia a rączkami chwyta zabaweczki, przytrzymuje smoczka w buzi, przytula misia-t ulisia przed snem i ciumka jego rogi

- Uwielbia jak się z nim gada, dosłownie, kocha przeróżne dźwięki i próbuje je naśladować, wyjmuje wtedy tak śmiesznie języczek na bródkę

- Robi przezabawne miny, czasem z P. nie możemy ze śmiechu

- Jasno i dobitnie manifestuje swoje emocje - niezadowolenie ( łęmpa) zmęczenie ( marudzenie) głód ( krzyk) ból (płacz ) radość ( uśmiech, otwieranie buźki, machanie łapkami i nóżkami)

Kwestie „techniczne” mego Dziecia:

-waga 4300 kg (tydzień temu)
- długość ciałka ok. 60 cm,
- dł. stópki 8,7 cm ( rozm 16), obwód główki ok. 39 cm
- rozmiar ciuszków 62 rozkręcił się na dobre,
- pieluszki – Pamperchy rozmiar 2,
- chusteczki – najlepsze dla nas to Johnson’s Extra Sensitive lub Dada Naturals ( paka 2+3)
- kosmetyki Johnsona – do kąpieli i krem na zimno królują, do dupki krem z Rossmana a do buźki Linomag różowy, do ciałka trafiliśmy w końcu na coś co działa i koniec z sucha skórą – Emulsja Oillatum ;-)
- Karmimy się nadal piersią co 2-2,5 godziny, na noc Maks dostaje jedną butelkę mm i nie zamierzam z niej rezygnować, pije z niej ładnie i ładnie przybiera,
- Zasypiamy samiutcy w łóżeczku, najlepiej na boczku i ze smoczkiem i okrytą lekko buźką kocykiem lub pieluszką a czasem i z palcem mamy/taty w dłoni. W nocy dwie/trzy pobudki na karmienie a w dzień 4-5 drzemki.
- Chodzimy codzienne na spacery ( które przesypiamy) i codziennie się kąpiemy (uwielbiamy to)
- Zapełniamy pieluchę chętnie i często nawet 9 sztuk dziennie w tym jakieś 3 kupy
- Z zabawek miłością pierwszą są nadal kostka sensoryczna, grzechotka rybka i wszelkie szeleściki, mata edukacyjna jest the best, huśtawka i leżaczek już mniej ;-)

A poza tym Maks to śliczne, grzeczne, słodkie Bobo, które kocham miłością wielką. Jest strasznie do mnie podobny – wszyscy tak uważają He he Codziennie mocno go przytulam, głaszczę, tulę, mówię Mu że go kocham, że jest moim szczęściem i że jestem dumna z Jego osiągnięć Dziękuję Bogu że Synek z nami jest....że zaszłam w upragnioną ciążę, że ją szczęśliwie donosiłam, dobrze zniosłam poród i mam zdrowe i piękne dziecko

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 października 2018, 17:14

5 października 2018, 17:15

63 i 64 Maksowy dzień

* 9 dzień z Mel B
* 10 dzień z Mel B

Moje Dziecie miało/ma chyba kolejny skok rozwojowy :/ Ten z 9 tygodnia :/ Od czwartku nam marudził, skrzeczał, jęczał, łóżeczko zaczęło Go 'parzyć' tylko na rączkach i przy cycusiu Spać w dzień nie chciał w takich porach jak zawsze a już w sobotę to było apogeum. Zawsze po kąpieli zasypiał mniej więcej 19:30 a ten ryk, zasnął przy konsumpcji mleczka, do łóżeczka, bach gały otwarte i ryczy, łóżeczko parzy i tak kilka razy... W końcu wzięliśmy go do salonu na leżaczek przykryliśmy pieluchą i tak w nim siedział do 21:00 bez snu Oglądał z Nami film Room - dramat, nominowany do Oscarów, całkiem całkiem życiowa pozycja o tym jak nie ufać obcym i potrzebie bezgranicznej ochrony własnego dziecka :-) Polecam. Wreszcie koło 21:00 Maks zaczął ziewać, trafił do siebie i zasnął w 3 minuty. Ja nie wiem ale tak już mam/mamy że jak Maks się rozregulowuje to cały dom jest dosłownie 'przekopany do góry nogami' a my chodzimy zestresowani i wkur****ni. Bo przecież wieczorem kiedy śpi najwięcej obowiązków mamy do zrobienia - sprzątanie, zmywanie, pranie, prasowanie, obiad na następny dzień, nie rzadko zakupy a trzeba jeszcze zjeść kolacje, wykąpać się ja muszę ściągnąć cyca podczas Jego snu i poćwiczyć. A jak syn nie śpi to wszystko bierze w łeb :/ 3 dni pod rząd tak świrował z tym spaniem :/ Na szczęście wczoraj zasnął już normalnie po kąpieli i się nie przebudził zaraz potem a dopiero 23:30 na moje mleczko ściągnięte potem standardowo 3 i 5:30. Wczoraj też byliśmy na roczku kuzynka Maksa - A. Synek brylował na salonach, to była jego pierwsza taka impreza poza domem ;-) Wszyscy sie mu przyglądali, nosili, ciuciali dostał nawet gify od ciotek - śliczne ciuszki - mimo ze to nie jego urodziny były Pewnie dlatego że go wymęczyli - padł normalnie wieczorem ;-) A my w końcu mogliśmy sie do siebie poprzytulać jak małżeństwo

A z innej beczki zauważyłam, że chyba wreszcie ćwiczenia przynoszą rezultaty, co prawda obwód brzucha się nie zmniejszył ale wydaje mi się, że wizualnie jest go mniej, mój mąż właśnie też to zauważył, i mówi ze tłuszczyk zamienia się w mięśnie. Mam nadzieje ;-) Tylko czekam kiedy zmieszczę się znów w moje S ;-) Ciotki na urodzinach też mnie zachwalały jak ja ładnie wyglądam 2 mc po porodzie, ze wróciłam do swojej figury - hehe wszystko kwestia odpowiedniego ubióru i odwrócenie uwagi od mankamentów ciała. Nogi ma dosyć długie i już szczupłe wiec krótka sukienka rozszerzona w miejscu brzucha i kozaczki muszkieterki załatwiły sprawę, nie było widać 6 dodatkowych kg. Schudnąć i tak jednak muszę, taki mam cel ;-)

5 października 2018, 17:15

65 Maksowy dzień, poniedziałek

* 11 dzień z Mel B < rozgrzewka/cardio/abs/brzuch >

Skoku jakby ciąg dalszy ! Wieczorem po kąpieli hehe tata do niegrzecznego, nieśpiącego i wierzgającego się synka : ' No synek to se przesrałeś ' zawinął malucha w kocyk ścisło, tak jak go spowijaliśmy gdy był noworodkiem i bach 5 minut śpi i to do 0:30

Pogoda jakaś takaś paskudna się zrobiła wietrznie, pada deszcz z gradem, spacery na spidzie mamy i człowiek jakiś takiś wkurzony chodzi, wszystko szybko. Nie zje i biegiem bo lunie ulewa. A jak nie zje to i słabo się robi, niestety, tak jak w ciąży. Musze zacząć nosić ze sobą coś energetycznego i picie by nie powtórzyła się historia z omdeleniem jak w ciąży :/

5 października 2018, 17:15

66,67 Maksowy Dzień, wtorek-środa

* 12 dzień z Mel B

Dziecię moje pokochało miłością bezwzględną swoje piąstki ! Kosztuje je przy każdej nadarzającej się okazji I to bardzo intensywnie, czasem aż boje się czy przez nie się nie zrzygoli Ewidentnie też ' zaczepia' zabawki wiszące nad nim ;-) Puka je raczkami i obserwuje co się dzieje Robi tak z przyjaciółmi na macie i z karuzeli ;-) Komiczny widok ;-) A i jeszcze nowa umiejętność- kaszelek, taki na siłę wymuszany którym daje do zrozumienia ' czy ktoś do mnie przyjdzie ' hehe Nasz mały absorbujący człowieczek

Poza tymi nowinkami u Nas spokojnie. Chodzimy codziennie na spacerki, wiatr, chłód czy drobny deszcz Nam nie straszny Maks na cycu wytrzymuje nadal tylko 2-2,5 godziny więc zanim się nakarmimy, odbekniemy, przewiniemy, ubierzemy i zapakujemy w wózek zostaje tylko jakaś godzina spaceru :/ Ciężko w tak krótkim czasie spokojnie pospacerować i jeszcze załatwić coś na mieście, zrobić zakupy :/ No cóż ale mama daje radę Jakoś ;-) Synek śpi nadal krótko w dzień, na spacerze praktycznie zawsze a w domu są 4 drzemki po 30 minut, dosłownie Moje dziecko ma w dupce normalnie zegarek i budzi się tak regularnie na karmienie. Próbowałam je wydłużyć, ale niestety nie da się. Położna i pediatra są zdania że taki już jego urok Ech mam wyjątkowe dziecko, po prostu

A co u mamy ? Ćwiczy nadal, mam nadzieje że chudnie, ostatnio waga pokazała pierwszy raz od kilku miesięcy 5 z przodu a mianowicie 59 kg, zobaczymy czy to nie jakaś pomyłka ;-)Chodzi regularnie z Maksem w goście do wszystkich ciotek ;-)I zarejestrowała sie w końcu do laryngologa celem zrobienia wreszcie porządku ze swoja krzywą przegrodą nosową która już nie pozwala jej normalnie oddychać w pozycji leżącej Trzymajcie kciuki za szybkie terminy w szpitalu ;-) Buziaki

5 października 2018, 17:15

68-73 Maksowy Dzień /25 luty-1 marca/

*13,14,15,16 dzień z Mel B

Troszkę Cię zaniedbałam pamiętniczku Aktywnie spędzanie czasu z moim Maluszkiem, natłok spraw do pozałatwiania i chroniczny brak czasu na wszystko robią swoje :-)Więc po kolei. Ostatni lutowy czwartek i piątek spędziliśmy standardowo - cycusianie, przewijanie,przebieranie , zabawa na macie, w kąciku zabaw który sama Ci organizuje , spacerki, kąpiele i mnóstwo przytulania, głaskania, miziania, czułych słów wypowiadanych pod Twoim adresem Skarbie .... W między czasie gotowanie obiadów, prasowanie Twoich ciuszków i zapieranie kolejnych, generalne porządki w domu jak co każdy weekend i drobne zakupy.
W sobotę ugościliśmy u Nas Twoją ciocię O. i wujka M. wraz z małym A. Jaki ten roczniak jest słodziak i spryciarz. Twój kuzyn dotykał Cię, sprawdzał czy czujesz, ściskał Twoje kolanko hehe i chciał włożyć paluszka do twojego oka, ale mama nie dała Nie mogę się doczekać jak troszkę podrośniecie i będziecie razem broić A jest między Wam równiuśko 10 miechów więc tylko patrzeć jak będzie sajgon Cieszę się że kontakty mojego P. z siostrą się ociepliły, teraz tylko chwilo trwaj ;-) Dostałam od niej naleweczki własnej roboty - malinową i czereśniową podobno pycha Już nie mogę się doczekać kiedy ich spróbuje Wybrałam się też na zakupy uzupełnić Twoje zapasy ciuszkowe Błyskawicznie zacząłeś wyrastać z ciuszków rozmiar 62 to już normalka, 68 tez pasuje ;-) Kupiłam ci bodziaki na krótki rękaw, skarpetki frotte i dwie bluzy - jedna z tygryskiem z Disneya a druga cieplutka misiowa z uszkami i rozpinana ze Smyka, troszkę większa więc posłuży za kurteczkę na wiosnę

Niedzielne popołudnie obfitowało w rodzinny spacerek - pogoda była cudowna i cudownie delektować się czasem we troje, szkoda, że tak rzadko jest Nam to dane. Odwiedziliśmy też Twoja drugą prababcię A. To taka babcia z prawdziwego zdarzenia - piecze, gotuje, robi słodkie winka , szydełkuje i zawsze ma ciekawe opowieści w zanadrzu Kocham ja jak własną babcię ;-) Wytuliła Cię i trzymała za rączki ;-) Po raz kolejny usłyszałam jaki jesteś do mnie podobny Dostałeś od niej misia - Twojego pierwszego a mama ciepluśkie kapciuchy wełniane i przepiękny koszyczek dziergany na szydełku ;-) Będę miała w czym trzymać Twoje skarby

W poniedziałek podskoczyłam do przychodni zarejestrować się do laryngologa ( skieruje manie na zabieg prostowania przegrody nosowej) wizyta 21 marca więc super, złożyć wreszcie deklaracje wybory pielęgniarki środowiskowej i zważyłam Cię przy okazji - ważysz 5050 kg Magiczna piątka z przodu. Mój malutki syneczek nie jest już TAKI malutki Pani pediatra powiedziała, że przybrałeś bardzo dużo nawet za dużo jak na Ciebie ale ja tam się nie przejmuje Karmić się cycusiem mamy nadal tak ja do tej pory, jak chcesz co dwie godziny to masz tak dostawać - widocznie sam sobie to regulujesz i tak Ci wystarcza często jeść. Martwiąłam się KP i szczerze to miałam ostatnio chwile zwątpienia, chciałam już przestać karmić, wydawało mi się że mój pokarmi Ci nie wystarcza że jest za chudy ale skoro waga idzie w górę, TY jesteś zdrowy, uśmiechnięty i zadowolony to nadal chcę karmić.

Wtorek upłynął Nam pod tytułem - Składanie podania do żłobka. Najeździłam się z Tobą troszkę po mieście musiałam odwiedzić filię i główną siedzibę, pogadać z p. dyrektor o Twoim przyjęciu. Niestety od tego roku weszły przepisy dzięki którym nie mogę złożyć jeszcze zgłoszenia, bo jesteś jeszcze za mały. Jednak ja jak to ja pogadałam i dogadałam się że wyśle je tak ' na lewo' za jakieś 2-3 mc, by nabierało mocy prawnej Jakbyś się dostał do państwowego żłobka byłoby cudownie

1 marca - wtorek - to pamiętna data - po raz pierwszy sam schwytałeś grzechotkę i bawiłeś się nią całą minutę A jaka radość przy Tym była, nas obojga Nakręciłam oczywiście filmik słodki
W tym tygodniu skończyłeś też 10 tygodni - Już nie jesteś takim cichym, spokojnym dzidziusiem gadasz praktycznie cały dzień, najczęściej ' a gieee ' hehe żebym tylko wiedziała co to znaczy ??? Uśmiechasz się cały czas, najczęściej do cycka, jak próbuje Cie nakłonić do jedzenia, nazywam Cię ' Dziąsełko' bo Twój uśmiech ukazujący dwa silne dziąsełka to najpiękniejszy widok pod słońcem Kiedy się cieszysz - łapki i nóżki latają jak opętane, a na przewijaku robisz rewolucje i wszystko ściągasz I tak ślicznie wtulasz się w moje ramię kiedy się odbekujemy.... Twoje oczka robią się pięknie niebieskie, a nie są już szaro-niebieskie jak po porodzie. Idziesz w ślady babci M. bo ona ma takie oczka ;-)

A co u mamy ? Troszkę słaba jest ostatnio...Biorę witaminki dla karmiących ale i tak przez dietę bezmleczną chyba brakuje mi bardzo wapnia, białka i wit z grupy b, raczej magnezu i żelaza podejrzewam też - zresztą wyjdzie w morfologii czy faktycznie mam anemie jak po porodzie. Kupiłam sobie wapń w kapsułkach i biorę. Do tego walczę z aftą w buzi i nadwyrężonym nadgarstkiem :/ A z dobrych wieści, w końcu zmieściłam na palcu obrączkę pierścionek nadal czeka na chudsze palce :/ I nauczyłam się ściągać palcami mleczko z cycusia - sposób cichszy niż laktator więc mogę to robić kiedy śpicie i jak na moje oko nawet szybszy. Staram się opróżniać piersi po Twoim karmieniu i tym sposobem zamroziłam już dwie torebeczki mleczka na późnej 60 i 75 ml To tyle u Nas. Do Następnego !
‹‹ 2 3 4 5 6 ››