Laparoskopia... mój drugi mały Aniołek...
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2015, 09:50
tym razem trafiłam tu przez przypadek, z zaskoczenia i to jest piękne. Odpuściliśmy z mężem starania, za dużo stresu to nas kosztowało. Po prostu kochaliśmy się, ot tak, bo chcieliśmy. Zaczęłam realizować nasze plany związane z zakupem działki, zaczęłam spełniać się zawodowo.
Czekałam na tą wredną co przychodzi co miesiąc (ha ha ona przychodziła zawsze jak sobie chciała!) i nie mogłam się doczekać, a moich malusieńkich piersi mało co nie rozerwało. Po tygodniu przestały boleć piersi, zaczął boleć brzuch - ocho! idzie! - nie przyszła.
10 sierpnia
ni z tego ni z owego zaczęły przeszkadzać mi zapachy, które lubię. Od niechcenia wracając z zakupów weszłam do apteki i kupiłam test ciążowy. Zrobiłam go jak tylko przyszłam do domu, no bo co? Bo i tak będzie negatywny jak zazwyczaj - nie był negatywny. Mocz nie zdążył nasączyć cały pasek testowy, a tu już były 2 krechy takie tłuściutkie, że szok! No i szok.
11 sierpnia
lecę na betę hcg, po południu wyniki - 8003,0 - cholera! jestem w ciąży! Idę do domu z wynikami oznajmić mężowi nowinę. Idę i powtarzam sobie: jeszcze się nie ciesz, jeszcze nie wiadomo, a banan mi z twarzy nie schodzi Wchodzę do domu i nie muszę nic mówić, on wie i też boi się cieszyć.
13 sierpnia
powtórka bety - 11933,0 - chyba jest dobrze.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 września 2015, 10:07
Wizyta u ginekologa: usłyszałam, że na razie wszystko wygląda tak jak powinno, widać w macicy pęcherzyk ciążowy, którego wielkość odpowiada 6 tyg. 2 dni ciąży, jest ciałko żółte odżywiające zarodek, nie ma jeszcze echa zarodka, ale doktor powiedziała, że ma prawo jeszcze nie być. Dostałam globulki z antybiotykiem, bo standardowo mam infekcję, skierowanie na badania krwi i moczu, które mam zrobić za tydzień no i muszę czekać do 28 sierpnia na wizytę, na której mam nadzieję usłyszeć serduszko. Na razie mamy się dobrze i odpoczywamy.
A tu moje maleństwo, co prawda niewiele widać, ale szczęście jest.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 września 2015, 10:06
Rano
Ostatnie dwa dni pod rząd odwiedzałam rodziców. Kurcze tak mnie korciło, żeby im powiedzieć, że zostaną dziadkami - tak bardzo tego pragną... ale walczyłam mocno ze sobą i na razie nic im nie powiedziałam. Ale oni czują, że coś się dzieje, stwierdzili, że jestem jakaś inna. Mają rację, no przecież znają moje zachowania od maleńkości i wyczuwają nawet najmniejszy gest i najdelikatniejsze spojrzenie. Chcę poczekać z tą wiadomością do kolejnej wizyty. Czas tak się dłuży... Ale wierzę, że wszystko jest dobrze i usłyszę dobre wieści, które będę mogła dalej przekazać.
Po południu
Tak cudownie się dziś czułam, bez mdłości, od raz zastrzyk energii. Dzięki temu w ogóle mogłam wejść do kuchni i zrobić pyszny biały barszczyk, mniam! Ugotowałam, sprzątnęłam, zjadłam i ... skończyły się dobroci. Godz 16 zaczyna mnie mulić, trzeba zrobić szybko herbatkę z imbirem, ale ... zaczyna mnie odrzucać jej zapach! Co mi teraz pomoże na mdłości? Chyba się zdrzemnę...
Wieczorem
Coś mi się chce, coś bym zjadła, ale jest mi nie dobrze... Wiem! Kakao!
I to było tym razem zbawienne Można się myć i iść po malutku spać.
Dobranoc mój kochany Bąbelku.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 września 2015, 10:04
Wczoraj był okropny dzień. Na zmianę robiło mi się to zimno to gorąco. Od rana do godziny 16 mdłości, a jak one ustały zaczęło mi się robić słabo, normalnie do toalety szłam i myślałam, że się przewrócę. Wieczorem mdłości powróciły, nie mogłam zasnąć. Jak już zasnęłam budziłam się co jakiś czas.
Dziś już o 5 oczy jak pięć zł miałam. Ogarnęłam się i na 7 poleciałam na pobranie krwi i do położnej na badania I trymestru. Bardzo fajna ta położna, przypadła mi go gustu. Życzyła spokoju i do zobaczenia za tydzień, żeby założyć kartę ciąży. O niczym innym nie myślę, chcę już zobaczyć mojego małego bejbika i jego serduszko - wtedy będę spokojna.
Po południu niskie ciśnienie momentami 98/70 - kiepsko się czuję, zakłuwa mnie w klatce piersiowej, jestem senna. Męzu wracaj juz z pracy...
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2015, 21:52
Ależ ten czas się niemiłosiernie dłuży... Chcę już piątek i chcę usłyszeć i zobaczyć, że malec jest i ma się dobrze niczego chyba bardziej nie pragnę.
A tym czasem czekam na moją kochaną psiapsiółkę, która mieszka baaaardzo daleko ode mnie i przyjeżdża właśnie na urlop. Spotkanie po kilku długich miesiącach, będzie o czym plotkować
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2015, 21:51
Płakać mi się chce, podły nastrój okrutnie. Podbrzusze boli i ciągnie od wczoraj z lewej strony. Ogromnie się boję. Niecierpliwie czekam do piątku. Nie wiem co myśleć...
Czekanie i strach - mieszanka wybuchowa...
Nieopanowany płacz ni stąd ni z owąd... niebo płacze ze mną.
Muszę się uspokoić.
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2015, 21:51
Witam się wyspana, pierwszy raz od dwóch tygodni chyba ;-p noc miałam spokojną, chwila moment usnęłam i o dziwo nie przebudziłam się w nocy ani razu, tylko nad ranem do toalety i znowu do łóżeczka i ... obudziłam się nie dawno. Wiem, wiem przegięcie ale tego już potrzebowałam.
Wczorajszy dzień był dla mnie emocjonalną tragedią. Szczególnie popołudnie. Wiecie, że rozpłakałam się bo miałam ochotę na pomidorówkę na wołowym, a mięsa nie było i musiałam kurczaka wziąć? Mąż wrócił późno, wszedł do domu w momencie kiedy wpadłam w histerię i ryczałam jak głupia nie wiem sama dlaczego, po prostu rozpłakałam się i tyle. Wiedział kiedy wejść. Przytuliłam się i potem przeszło.
A dziś czuję przypływ energii Mam ochotę coś w domu spsocić ale muszę się trochę hamować, bo pogoda ładna to bym okna pomyła ale nie... nie nie nie. Tak ogólnie domek "ochajtnę"
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 września 2015, 10:03
AC – obwód brzucha dziecka,
AFI – wskaźnik płynu owodniowego,
ASP lub FHR – akcja serca płodu,
BPD – wymiar dwuciemieniowy główki,
AUA – średni wiek ciąży wg USG,
CER – wymiar poprzeczny móżdżku,
CRL – długość ciemieniowo-siedzeniowa (mierzona od czubka głowy do kości ogonowej dziecka),
EDD – przybliżona data porodu,
EFW – szacowna waga dziecka,
FHR lub ASP– czynność serca dziecka mierzone w uderzeniach na minutę,
FL – długość kości udowej,
GA – wiek ciążowy według ostatniej miesiączki,
GS – średnica pęcherzyka ciążowego,
HC – obwód główki,
HL – długość kości ramiennej,
LMP – data ostatniej miesiączki,
LV – szerokość komory bocznej mózgu,
NB – kość nosowa,
NF – fałd karkowy,
NT – przezierność karkowa,
OFD – wymiar potyliczno-czołowy,
OM – ostatnia miesiączka,
TCD – poprzeczny wymiar móżdżku,
TP – termin porodu,
YS – pęcherzyk żółtkowy.
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 sierpnia 2015, 14:01
Wczoraj czułam się dobrze, zupełnie nie ciążowo, bez dolegliwości, bez humorków. Jedynie co to wieczorem przed snem ciągnęło mnie i zakłuwało z prawej strony w pachwinie. Jeśli pojawia się jakiś ból, czy ciągnięcie to tylko z tej prawej strony.
Dziś od rana również to czuję. Czuję nawet pod palcami jakieś zgrubienia, gulki. Martwię się, bo z tej strony miałam wycinany jajowód i czy w związku z tym wszystko jest w porządku, czy przypadkiem coś się nie dzieje na zrostach.
Dzięki Bogu jutro już wizyta, cały tydzień tylko tym żyję, o niczym innym nie potrafię na dłuższą metę myśleć. Cholernie się boję, bo do tej pory nie dane mi było zobaczyć maleństwo, usłyszeć jego serduszko... Kończyło się szybko, tak szybko jak się zaczynało.
Tak sobie wczoraj planowałam, że jak będzie wszystko dobrze i zobaczę moją maleńką perełkę, to weźmiemy zdjęcie i szampana i pojedziemy do rodziców oznajmić im dobre wieści. Przecież oni znają mnie jak nikt inny, od dwóch tygodni wyczuwają, że coś się dzieje, że coś się zmieniło, a ja głupio zaprzeczałam, że przewrażliwieni są. Martwią się, a nie chcę żeby się martwili tylko cieszyli z nami. A gdyby nie daj Boże coś złego się stało, nie wyobrażam sobie przejść tego bez mamy.
Rozmawiałam z moim Mężusiem, który do późna pracuje, mało się widzimy, że bardzo bym chciała żeby się w piątek wcześniej do domu zwolnił, bo ja sama na tą wizytę nie pójdę, za bardzo się boję, że coś będzie nie tak i sama sobie z tym nie poradzę. Obiecał że się postara, a ja wiem, że mu się nie uda być z nami na badaniu...
Muszę być silna i myśleć pozytywnie, ale mój lęk jest na razie silniejszy ode mnie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2015, 21:51
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 sierpnia 2015, 01:48
Tak, to już dziś, za kilka godzin... Wyczekiwana od dwóch tygodni wizyta, aby zobaczyć moje maleństwo... Ciesze się ale bardziej się boję... Idę sama. Boże spraw by wszystko było dobrze z naszą maleńką perełką...
Wg USG nasza Perełka jest młodsza o dwa tygodnie względem miesiączki. Mierzy 1 cm i ma pięknie bijące serduszko. Tętno 130 uderzeń. Napiszę więcej jak zejdą ze mnie emocje, bo na razie jestem w szoku, płaczę ze szczęścia bo bije serduszko, umieram z paniki bo malec jest młodszy. Muszę opanować emocje których jest masa.
Godz.: 1:23
Nie mogę usnąć, trzymają mnie emocje. Tyle się dziś działo... Ale od początku...
Poszłam do położnej: ważenie, mierzenie, sprawdzanie ciśnienia, zakładanie karty ciąży. Cała się trzęsę. Położna ciepło mnie pożegnała słowami "do zobaczenia za miesiąc" z pięknym uśmiechem i życzyła powodzenia.
Czekam pod gabinetem. Słabo mi... moja kolej... wchodzę... Pokazuję kartę ciąży, wyniki badań i się trzęsę, chyba ucieknę... Ginekolog pyta co się dzieje, ja na to że tak się boję tego co usłyszę, że miałam już przejścia. Dr ze spokojnym uśmiechem, że będzie dobrze i zaprasza mnie na fotel, potem na USG...
ja: pani doktor ale tam nic nie ma... widać tylko ciałko żółte... (panika w oczach i głosie)
gin: spokojnie, musi być, poszukamy... o! o! widzi Pani? jest żywy zarodek!
ja: o matko! widzę serduszko! (łzy w oczach)
gin: zgadza się to ta pulsująca kropeczka
ja: tak widzę, nie da się nie zauważyć (wzruszenie)
gin: to chwilkę posłuchamy... (odgłosy pikania serduszka)
ja: jest serduszko... (płacz)
gin: a mówiłam że będzie dobrze?
Mąż dzwoni zdenerwowany z pracy:
on: i jak tam, już wróciłaś?
ja: tak, już po wszystkim, kiedy będziesz w domu?
on: już wracam, co się stało?!
ja: nic się nie stało, wszystko jest dobrze (jeszcze trzymają nerwy, szok, euforia i co tylko po wizycie)
on: na pewno wszystko dobrze? dziwnie brzmisz...
ja: tak, mamy serduszko, słyszałam...
on: Boże... wspaniale! zaraz będę!
Jak przyjechał do domu, od razu wsiedliśmy w samochód pojechać do rodziców, przedstawić im naszego okruszka. Mama płacz, tata płacz, przytulanie, płakanie, gratulacje wszystko na raz. Ja płacz, mąż dzielny - dumny Potem u nas w domu powiedzieliśmy rodzicom męża. Oni również radość ale już nie taka spontaniczna, bo czworo wnucząt mają, a moi rodzice pierwszy raz zostaną dziadkami. To było coś pięknego, niezapomnianego... Tak dziadkowie poznali Okruszka
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 września 2015, 09:09
Panie Jezu, proszę Cię z miłością, za to powierzone mi życie, które noszę w łonie. Z pokorą dziękuję, że wybrałeś mnie jako narzędzie Twojej miłości. W tym pięknym oczekiwaniu pomóż mi żyć w nieustannym zawierzeniu się Twojej świętej woli. Daj mi serce matki: czyste, mocne i hojne. Ofiaruję Ci wszystkie obawy o przyszłość: lęki, niepewności, oczekiwania względem dziecka, którego jeszcze nie znam. Spraw aby narodziło się zdrowe, oddal od niego wszelkie zło fizyczne i niebezpieczeństwa duszy. Proszę, obdarz pełnią życia wiecznego dzieci, którym nie pozwolono się narodzić, otaczaj opieką rodziny, by mocą Twej łaski skutecznie oparły się zasadzkom złego ducha, z miłością przyjmując każde życie i chroniąc je od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci.
Ty, Maryjo, która poznałaś niezliczone radości świętego macierzyństwa, daj mi serce zdolne do przekazania wiary żywej i gorącej. Uświęć moje oczekiwanie, błogosław moją cichą nadzieje, spraw by owoc mojego łona wzrastał w łasce i świętości.
Przez Chrystusa, Twego Boskiego Syna. Amen.
Aniele Boży Stróżu dziecka poczętego, którym Dobry Bóg nas obdarował i Twej opiece powierzył, prosimy Cię, abyś nieustannie czuwał nad naszym dzieckiem i wypraszał mu potrzebne łaski: zdrowia, prawidłowego rozwoju i szczęśliwego przyjścia na świat. Wielbiąc Boga w Trójcy Świętej Jedynego, Stwórcę i Dawcę Życia, prosimy Cię, aby ten błogosławiony czas oczekiwania umocnił naszą miłość, pogłębił więź małżeńską i przyczynił się do wzrostu wiary i nadziei, którą pokładamy w Tobie. Amen!
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 sierpnia 2015, 01:50
Wczoraj miałam kiepski dzień... przy każdym kroku bolało, ćmiło, kuło podbrzusze i w okolicach jajników i gdzie tylko. Cały dzień przeleżałam, nie nadawałam się do niczego. Nie czuję się wogule ciążowo. Nic a nic. To mnie martwi. Martwią mnie też wyniki hormonów tarczycy, które dziś odebrałam. Muszę jutro pójść do lekarza pierwszego kontaktu, żeby coś poradził zanim dostanę się do endokrynologa (wizyta 17.09). Mam nadzieję, że moja perełeczka ma się dobrze, ale kolejną wizytę mam dopiero 30.09 - nie wytrzymam, za tydzień max dwa pójdę gdzie indziej na usg żeby sprawdzić czy wszystko dobrze. Jestem pełna obaw, ale zawierzam nas Opatrzności Bożej...
Moja mała Perełeczko zaczynamy 9 tydzień. Kocham Cię mój Okruszku.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 września 2015, 10:02
Nie odzywałam się przez kilka dni a to dlatego, że całymi dniami byłam u rodziców. Mieli urlop więc mój mężuś wywoził mnie do nich żebym sama nie siedziała i nie rozchorowała się od ciągłego rozmyślania i zamartwiania się.
Zapomniałam o tym, że jestem w ciąży. Nie czuję się wcale ciążowo. Wszystko minęło. Od czasu do czasu na chwilkę zemdli, czasem zgaga złapie, wzdęcia jakby mniejsze. Jedyne co to w sobotę byłam bardzo zmęczona niczym oczywiście i rozbolała mnie głowa tak, że w końcu nie wytrzymałam i wzięłam apap. Gorsze jest to, że w niedzielę w nocy złapało mnie takie jakby kołatanie serca, skoczyło mi ciśnienie, co prawda nie było mega wysokie ale przy takim ja już się źle czuję (146/86 i tętno 88). Wczoraj niby ciśnienie takie jak ja lubię i czuję się przy nim spoko (115/70), tętno niby normalne a serce słyszałam wszędzie - umęczyłam się strasznie. Dziś od rana podobnie. Mam wrażenie, że to serce chce wyskoczyć, aż mnie w klatce piersiowej boli jak po jakichś ćwiczeniach. Jak nie przejdzie do wieczora to jadę na IP, bo nie wytrzymam.
Ze spraw milszych... Postanowiłam znaleźć sobie twórcze zajęcie, no bo teraz będę sama w domu przez całą zimę, więc zwariować można. A wiadomo jak się nie ma zajęcia to się siedzi na internecie, szuka nie wiadomo czego i martwi się na zapas. Więc w sobotę poleciałam do pasmanterii i kupiłam włóczkę z myślą o tym, że zrobię na drutach dla mojego maleństwa kocyk Poniżej zdjątko zaczętej robótki - dodam tylko, że druty mam drugi raz w rękach i nie umiem robić fantazyjnych ściegów ale przecież to nie ważne. Liczy się to, że sama zrobię coś dla swojego dzieciątka. Będzie miało na pamiątkę Będę później podsyłała zdjęcia z postępami prac
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 września 2015, 09:55
Moja mała Perełeczko mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze. Mamusia od kilku dni nie czuje się najlepiej, oby to szybko minęło i nie miało złego wpływu na Ciebie. Kochamy Cię i wyczekujemy do wizyty, aby znowu Cię zobaczyć. Rośnij zdrowo Skarbie :-*
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 września 2015, 16:00
Moja mała Perełeczko, mamusia troszkę się przeziębiła i była wczoraj u Pani doktor, żeby coś temu zaradziła. Strasznie kaszlę, okropnie wręcz i to jest praktycznie jedyny objaw infekcji plus to, że jest mi to zimno to gorąco. Dostałam pastylki do ssania ,które mają działać łagodząco na błonę śluzową, syropek na kaszel i inhalację razem z inhalatorem wypożyczonym z przychodni. Wszystko to przez pięć dni, a potem na kontrolę do Pani doktor. Pytałam o wyniki tarczycy i o te kołatania serca, które męczą mnie od tygodnia. Powiedziała, że to może być wina tarczycy, bo ciśnienie, tętno i moje wyniki badań z przed kilku miesięcy dotyczące serduszka są ok. Więc mam nadzieję, że to nic strasznego i że moje maleństwo jest bezpieczne.
Perełeczko Tatuś wczoraj pierwszy raz utulał Cię do snu... Przytulił czule dłonią brzuszek, mamusia położyła swoją rączkę na rączkę tatusia i tak szybciutko zasnęliśmy.
Acha... mamusia kończy Twój pierwszy kocyk, zostanie wykończenie go koronką dookoła. W związku z tym, że nie wiem czy jesteś moim synkiem, czy córeczką (choć mam przeczucie, że jesteś synkiem ) postanowiłam, że zrobię jeszcze różowy kocyk, gdybyś miał okazać się córeczką No i będzie jeszcze jeden sporo większy i uniwersalny z myślą o kolejnej zimie.
Kochamy Cię nasze słodkie maleństwo, rośnij zdrowo i fikaj w brzuszku spokojnie koziołki :-*
Godz. 12:30 - poczułam i zobaczyłam śluz z krwią przy podcieraniu się... Panika... Boje się... Chce mi się płakać... Mąż kończy pracę o 16:00 dopiero... Pojedziemy na IP...
Bąbelku tak bardzo Cię pragniemy, tak mocno Cię kochamy, proszę, błagam zastań z nami, rośnij zdrowo...
Godz. 16:20 - Wróciliśmy z Izby Przyjęć po konsultacji ginekologicznej. Tatuś urwał się z pracy i szybciutko nas zawiózł do pana doktora sprawdzić, czy nic Ci nie grozi nasz maleńki, kochany Bąbelku. Doktor zbadał i powiedział, że nic niepokojącego się nie dzieje. Przepisał luteinę i kazał nam odpoczywać. Widziałam Cię przez małą chwilkę, o którą poprosiłam. Troszeńkę urosłeś Bąbelku, ale doktor Cię nie mierzył, ani nie słuchał tętna. Powiedział, że akcja serca jest, ale ja tego nie wychwyciłam przez tę maleńką sekundkę.
Kochanie nasze wspaniałe, trzymaj się dzielnie, mamusia i tatuś kochają Cię całym sercem
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 września 2015, 16:33