X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Zawsze pod górkę - tak było, teraz ma być z górki
Dodaj do ulubionych
1 2 3
WSTĘP
Zawsze pod górkę - tak było, teraz ma być z górki
O mnie:
Moja ciąża: To spełnienie największego marzenia
Chciałabym być mamą: Taką jaką już jestem
Moje emocje: Szok i niedowierzanie
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

27 grudnia 2017, 12:42

12 dpt
druga beta hcg 159,70 :) jestem w ciąży!!!!
Na kolejnym, porannym teście sikanym już ładna, ciemna kreska :)
Czekam tu na Was dziewczyny, nie zostawiajcie mnie tu prawie samej. Grzeję Wam tu miejsce, nieśmiało rozglądam się po fioletowej stronie ;)
Skoro ja jestem w ciąży, to nie ma rzeczy niemożliwych, zbierać tyłeczki i lądować mi tu proszę na fiolecie.
Chciałabym pociągnąć Was wszystkie za sobą ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 grudnia 2017, 13:02

28 grudnia 2017, 10:21

Spotkałam się dziś na śniadaniu z moją lekarką napro (ona jadła, mną trochę targało).
Przeanalizowała listę leków, które zażywam i zasugerowała włączenie dodatkowo niewielkiej dawki sterydu. Ups. Zapytałam po co?
Dziewczyny, to bardzo ważne, zwłaszcza dla kobiet, które mają mutacje. Ja wiem o jednej, nie sprawdzałam pozostałych, ale one lubią spacerować w tandemach. Organizm kobiety może odrzucić zarodek i lekarka coś wspominała o jakiś białkach, które się wytwarzają, nie powtórzę tego, ale lekko się spłoszyłam (nawet nie lekko.)
Przerabiałyśmy już to. Po encortonie miałam takie krwotoki z nosa, że niekiedy nie mogłam nad nimi zapanować, raz nawet wisiałam na słuchawce z lekarzem rodzinnym, który dyktował mi co mam robić, bo krwawienie nie chciało ustać. Do tego wciąż infekcje intymne.
Lekarka zasugerowała jutro rozmowę z ginekologiem, co on na to. Trochę się obawiam jego reakcji, bo wiadomo jacy frachowni są lekarze... ale zapytam.
Zaciągnęła mnie do laryngologa, który sprawdził czy nie mam żadnych żylaków w nosie, które mogły powodować krwawienia. Żylaków nie mam, ale błona śluzowa nosa jest bardzo sucha, zatem laryngolożka zapisała maść nawilżającą nos i w razie czego tampony stopujące krwawienie.
Zamiast encortonu mam zapisany metypred.
Nawet jeśli ginekolog będzie miał ale, to ja chyba wezmę ten steryd pod opieką lekarki, zrobię wszystko dla tego dziecka, nie chcę go stracić, za bardzo już kocham to maleństwo.

29 grudnia 2017, 18:20

Byliśmy dziś w klinice po recepty.
I to jest właśnie urok kameralnych klinik, ludzie nas pamiętają, znają naszą historię.
Cieszyły się panie w rejestracji, cieszyła się koordynatorka, wyściskała nas, pochwaliła ładną betę.
Doktor bardzo się ucieszył, przybił piątkę, kazał dać sobie buzi w czółko za dobrą robotę z przygotowaniem do procedury i kontrolę stymulacji. Nazwał mnie szczęściarą ;)
Nie kazał robić bety, bo tyko schizuje, za to zlecił progesteron i APTT, czy dawka Clexane jest prawidłowa.
Czekam na wyniki, żeby wysłać do doktora.
Następną wizytę mamy 5 stycznia, będziemy już podglądać Malucha.
Nie powiedziałam o sterydzie...nie chciałam psuć atmosfery ;) i nie powiem. Dziś już wzięłam Metypred i wysmarowałam nos mazidłem od laryngologa, żeby zapobiegać krwawieniom z nosa.
Będę sobie chodzić na wizyty do doktorka i do lekarki napro, która i tak dałaby dokładnie te same leki, co przepisał doktorek :)

6 stycznia 2018, 09:31

Pęcherzyk jest tam, gdzie powinien być - czyli w macicy i ma 9mm.
Nie widać jeszcze echa zarodka, ani serduszka.Doktor mówi, że wszystko jest w normie i tak wcześnie nie widać jeszcze niczego.
Ja już mam czarne myśli o pustych jajach i takie tam - głupia ja ;)
Doktor chciałby też odstawić metformax i ja sama nie wiem czy już? Muszę to jeszcze skonsultować z lekarką, co ona na to.
Ogólnie czuję dobrze. Zupełnie inaczej niż w ciąży z Synkiem.
Piersi bolą, ale nie bardzo mocno, jestem senna i potrafię kusić w nocy od godziny 1 lub 2 i nie spać do rana, potem padam twardym snem o 20 ;)
Głowa pracuje na zwolnionych obrotach i jestem zakręcona jak hydrant ;)
Czasem są mdłości i to dość gwałtowne, łapią o różnych porach dnia i w najmniej oczekiwanych momentach.

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2018, 09:32

12 stycznia 2018, 16:24

6 t + który dzień to wie tylko lekarz z kliniki ;) Dziś byliśmy u lekarki napro. Maluszek to 4 mm nieskończonego szczęścia i pięknie biło mu serduszko. Popłakałam się, miałam zakrytą twarz dłońmi,póki nie usłyszałam śmiechu lekarki,dopiero odważyłam się spojrzeć na monitor. Mimo tylu prowadzonych ciąź jestem dla lekarki pierwszą invitrówką ;) Cały pęcherzyk ma 21 mm ,jedno miejsce tylko wygląda na takie,co tworzą się krwiaki. Mam zwiększyć Metypred i wrócić do metformaxu,pół tabletki. Ponoć zmieniły się wytyczne,tylko nie dopytałam czyje,ale w sumie guzik mnie to obchodzi ;) Do doktorka idę w poniedziałek. Ogólnie czuję się całkiem dobrze. Są lekkie mdłości, wrażliwość na zapachy i ból piersi,no i ociężałość umysłowa ;) Z zachcianek to raczej kapusta kiszona i pomarańcze,na słodycze niezbyt. Apetyt jest raczej taki sobie. Pomalutku zaczyna docierać do mojej zamulonej progesteronem mózgownicy świadomość,że jestem w ciąży.

17 stycznia 2018, 07:48

Czuję się zupełnie inaczej niż w ciąży z Synkiem, o wiele lepiej :)Jeśli jestem wyspana i wypoczęta, to nie mam mdłości w ogóle. Czasem pobolewa mnie krzyż i promieniuje to na podbrzusze, pytałam lekarza o ten ból i wynika on raczej ze zbyt długiego siedzenia. Wczoraj 8h w pracy + parę godzin za kółkiem i dziś boli...Mam się skontaktować z fizjoterapeutą (ha ha), w myśl zasady, że dzieci piekarza biegają głodne, to ja mam męża fizjoterapeutę ;) i skończy się pewnie na wizycie u któregoś z jego kolegów, bo my zupełnie nie potrafimy ze sobą współpracować w tym zakresie ;)
Przedwczoraj widziałam Maluszka na usg, tak bardzo kocham te kilka milimetrów człowieczka. Zrobiłam zdjęcie zdjęcia usg i zerkam od czasu do czasu w telefon i uśmiecham się do tej fotki :) Doktor mówi, że wszystko w normie, przewiduje poród według usg na koniec sierpnia, początek września :) ,a ryzyko poronienia spadło do 2% po tym, jak ujrzeliśmy serduszko na monitorze.
Niby pracuję za biurkiem, ale dowodzenie działem sprzedaży: stresy, targety, dedlajny i takie tam użeranie się z ludźmi, zamierzam zaproponować w piątek dyrektorom pracę w domu. To ja chcę iść im na rękę. Jeśli się nie zgodzą, to idę na zwolnienie, jeśli się zgodzą, ale zabiorą mi dodatki, to też idę na zwolnienie, bo obniży mi to potem macierzyński. Czasem miło tak sobie pomyśleć, ze to ja rozdaję karty ;)
Rozpiera mnie szczęście w tej ciąży, uwielbiam to swoje zakręcenie i zamotanie :) żyję w innym świecie :) i dobrze mi z tym ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 stycznia 2018, 11:05

26 stycznia 2018, 10:32

Od wczoraj teoretycznie zaczął się 9 tc (dziś 8+1)
Czuję się coraz gorzej.
Jak osteopata naprawił mój kręgosłup, to przestał również tak mocno boleć brzuch. Natomiast lekko "wyskoczył" i wyglądam jak wzdęta :) Delikatnie też zaczęłam ćwiczyć, znalazłam coś na YT i codziennie wydłużam czas ćwiczeń, aż zamierzam dojść do pół godziny.
Muszę tyłek odkleić od kanapy, bo jak ją poczuję to zaraz zasypiam. Spałabym wszędzie i w każdej sytuacji. Nawet jak przymknie mi się oko popołudniu, a Synek zagra na trąbce nad moim uchem - niezbyt mnie to rusza ;)
Piersi jakoś mocno nie bolą.
Natomiast mdli...mdli mnie o każdej porze dnia i nocy. Nie ma szans na zwrot, chociaż bardzo bym chciała, tylko zaciskam zęby....
Mimo wszystko jestem szczęśliwa, najszczęśliwsza na świecie :)
Synek już nazywa sam siebie "starszym bratem" i modli się o zdrowie dzidziusia, czym rozczula mnie do łez :)
Chyba zaczyna mi się zatrzymywać woda w organizmie, bo piję jeszcze więcej niż przed ciążą, a sikam jakoś mniej.
Na początku lutego zaczynam pracę w domu, z czego bardzo się cieszę, bo jestem w innym świecie i jakoś nie mam siły użerać się z niektórymi ludźmi. Zamierzam popracować jakoś do połowy marca i potem już zająć myśli remontem pokoju dzieciaków, bo będzie rewolucja, gdyż oprócz drugiego dziecka, które w nim zamieszka, Synek pójdzie do pierwszej klasy i musi mieć biurko i miejsce na książki (o rany, mój maleńki Syneczek idzie do szkoły). Muszę poprzeglądać wszystko co zostało po Synku: ciuszki, zabawki, butelki i inne pierdółki.
Jakoś tak podświadomie czuję, że będzie córeczka, zobaczymy czy się sprawdzi :) ???????

31 stycznia 2018, 10:24

Wg usg 8+5\6 tc
Widziałam wczoraj Maleństwo, machało sobie nóżką i takie było ładne, okrąglutkie, tak mi się zdawało na usg ;) Doktor włączył na chwilę odgłos serduszka. Popłakałam się. Nasz Wielki Człowieczek ma 22 mm i jest wszystko w normie.
Prawie.
Z obu stron odkleja się kosmówka, czyli są krwiaki.Na moje pytanie czy to niebezpieczne, to tak, ale mam się nie denerwować, jak byłoby krwawienie to mam dzwonić.
Jakoś tak mnie tknęło i zadzwoniłam do lekarki napro i się zaczęło. Kazała natychmiast przyjechać. Na poprzednim usg nie było krwiaków. Na szczęście nie krwawią. Lekarka była wściekła,że ginekolodzy właśnie tak robią: "gdyby było krwawienie". To waśnie trzeba zapobiegać takim sytuacjom, żeby dalej się nic nie odklejało. Często tak jest po ivf....
Mam dołożony dodatkowy steryd, Duphaston zamiast Luttagenu, więcej metylowanego kwasu i witaminy c.
Wyniki morfologii i moczu mam ok, d-dimery 0,19; aptt 28,8; progesteron super 51,70. Zatem clexane mi służy i nadal mam brać.
Oprócz tego mam leżeć i wypoczywać, jestem na zwolnieniu, które spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. W pracy tyle spraw zostawiłam, ale jak ogarnę się z sytuacją, to zdalnie powyjaśniam wszystko. Mąż dostał tydzień opieki i jakoś usiłuje zapanować nad chaosem ;)
Teraz co do ginekologa to.... się zawiodłam. Powinien uczulić na niebezpieczeństwo i wysłać na zwolnienie. Dokładnie nie wypytał o zażywane leki.... Przed wejściem do gabinetu miałam straszny krwotok z nosa. Położna widziała i nie zainteresowała się czy wszytko ok, jak prawie pół godziny okupowałam toaletę, przecież mogłam tam zemdleć. Po wyjściu z gabinetu też kolejny krwotok z nosa. Laryngolog kazał kupić takie tampony, co na kilka dni wkłada się do nosa i powinno być ok.
Postanowiłam, że wracam do swojego dawnego, mruczącego ginekologa. Ten chyba zrobił już co miał do zrobienia...Pójdę i przyznam się profesorowi,że jestem pod opieką lekarki napro, jakie leki biorę. Zobaczymy reakcję...On jest ordynatorem w szpitalu i zawsze miał dla mnie miejsce na oddziale. Zaryzykuję, w razie czego ginekologów jest pod dostatkiem, a i tak prowadzi mnie lekarka, która jest aniołem nie człowiekiem...Nawet potrafi przytulić jak zaryczana wczoraj do niej przyjechałam i potrafi przez telefon uświadomić mężowi powagę sprawy w odpowiedni sposób.
Modlę się i wierzę, że będzie dobrze. Bardzo kocham naszego walecznego Maluszka, mogę nawet plackiem leżeć jak będzie trzeba.

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 stycznia 2018, 10:27

2 lutego 2018, 12:48

9+1 tc
Jest dobrze :) Kosmówka się przykleiła,zostały jedynie blizny i mam jeszcze dziś poleżeć ,a jutro już mogę trochę po domu tupać. Dziękuję Ci Dobry Boże.
Maleństwo jest śliczne, rusza się i już urosło 1 mm :)
Na pierwszy rzut usg na teraz nie widać żadnych genetycznych nieprawidłowości.
Czyż cuda się nie zdarzają ?

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lutego 2018, 18:36

10 lutego 2018, 17:55

10+2 tc
Wczoraj byliśmy na kontroli u lekarza. Pojechaliśmy do profesora, który prowadził moją pierwszą ciążę, wyleczył mnie z bakterii i zrobił laparoskopię.
Dzidziuś cudowny, obie rączki trzymał na główce i lekarz stwierdził "cóż za frasobliwe dziecko" :)
Blizny po odklejonej kosmówce jeszcze są widoczne i nadal mam się oszczędzać. Pomalutku też schodzimy z gigantycznej dawki luteiny dopochwowej. Profesor nie ma nic przeciwko lekarce napro, zgodził się z nią w kwestii luteiny i tego, że dała mi zwolnienie i kazała leżeć, kiedy były krwiaki.
Dostałam też skierowanie na badania prenatalne, usg genetyczne + pappa. W poniedziałek będę dzwonić, może nawet uda się na NFZ.
Będąc w domu czuję się o wiele lepiej. Mdłości są, ale coraz mniej upierdliwe, głównie wieczorem atakują. Piersi bolą coraz mniej, są tylko mocno wrażliwe. Jestem wyspana i wypoczęta, nigdzie się nie spieszę. Wszystko już zdalnie przekazałam koleżankom, zatem mam czyste sumienie, choć nie wszyscy są tego samego zdania ;) Ale syty głodnego nie zrozumie. Moje dziecko jest dla mnie najważniejsze, a nie humor jakiejś panci i jej panika "co będzie z nami". Ja myślę o tym "co będzie z moim dzieckiem". Włączył mi się drugi raz tryb matka i jak tygrysica czy lwica skoczę w ogień za młodymi ;)
Potwierdzam regułę, że brzuszek szybciej wyskakuje w drugiej ciąży. Nie da się go ukryć już, no chyba, że w kiecce przypominającej namiot.
Na wadze na razie +1 :)
Staram się odżywiać zdrowo, ale pewnie brak ruchu robi swoje. Jeszcze te dwa, trzy tygodnie jakoś wytrzymam. Oczywiście wychodzę na delikatne spacery, ale zaczyna mnie powoli nosić. Generalnie nie wyglądam kwitnąco, jestem blada i mam podpuchnięte oczy :) Ale wiem, że jeszcze trochę i to minie, wróci power i apetyt :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lutego 2018, 18:38

22 lutego 2018, 18:30

12 tc+ O dni.
Dziś byliśmy na usg prenatalnym i pobraniu wyników na test pappa. Dzidzia ma prawie 6cm, ma dwie dłonie, dwie stópki, kość nosową, przezierność karkową 1,9 NT, zatem według usg wszystko jest w normie.Dziecię siedziało spokojnie, zupełnie przodem i nie było szans zajrzeć między nogi, bo swoje przyrodzenie ukrywało bardzo skrzętnie ;)Serduszko pięknie biło, przepływy ok, łożysko i kosmówka też wg lekarza wyglądały ok, ja tam się nie znam, patrzyłam tylko na Maluszka :)
Po wprowadzeniu danych do systemu, na tą chwilę wszystko jest w normie. Po teście pappa, którego wyniki wraz z interpretacją otrzymamy za około 2 tygodnie listownie, do domu, nie spodziewam się szału. Nawet jeśli wyniki białka i bety będą ok, to wzrośnie ogromnie ryzyko ze względu na wiek. Zatem nie zamierzamy jakoś bardzo stresować się tą statystyką.
Ponoć 20% dzieci z ZD wygląda normalnie w obrazie usg, ale jeśli dziecko jest badane przez trzech lekarzy, na różnym sprzęcie, to nikt by niczego nie zauważył?
Czekam cierpliwie na poprawę samopoczucia, która powinna pojawić się w drugim trymestrze, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ;)
Mdłości jednego dnia odpuszczają całkowicie, a innego męczą cały dzień. Od wczoraj bardzo boli mnie głowa,nic na to nie biorę, zaraz może przejdzie.
Zamiast mózgu mam kalafior i po zrobieniu minimum z minimum w domu, to kulam się z jednej strony kanapy na drugą i tylko kanały w tv przełączam. Chociaż już książki powoli zaczęły mi wchodzić, tzn jestem w stanie śledzić fabułę i nie zapominać, co było kilka stron wcześniej ;)
Każdy czeka z niepokojem na płeć Maluszka ;)Każdy mówi: "oby było zdrowe" ha ha, a każdy chciałby dziewczynki:) Po zdecydowanej dominacji "jajec" w naszej rodzinie, to przydałoby się miłe przełamanie trendu w postaci Małej Panienki.
Mi jest to obojętne. Mamy już Synka, zatem fajnie, gdyby była Córeczka, z drugiej strony wiem już jak te "jajca" obsługiwać ;)
Będzie co będzie :) A będzie to z pewnością waleczne dziecko, a skoro takie waleczne, to przecież nie facet ha ha ;) :)
Dziś w Lidlu był rzut ciążowych ciuchów i ubranek dla dzieci. Ale na nic nie mogłam się zdecydować...choć asortyment był już mocno przebrany. Nie lubię spodni zakładanych na brzuch, a jak już będę miała taki brzuch, żeby w nich chodzić, to będzie wiosna lub lato, to bym się chyba ugotowała ;) Odpuściłam sobie :)

23 lutego 2018, 15:41

Pojechałam do lekarki po zwolnienie. Machnęła mi usg,ale przez brzuch już. Niestety jest mały krwiaczek,musiałam przegiąć z łażeniem i pracami domowymi. Oszczędzanie i leżenie większą część dnia.
Między nogami niczego nie mogła dojrzeć,zatem....... mamy się nie nastawiac,ale chyba będzie wymarzona córeczka.
Maleństwo dziś szalało i fikało. Synek był zachwycony obrazem na usg.
Za 2 tygodnie kontrola czy krwiak się wchłonął,zwiększona dawka sterydu i duphastonu.
Ech,jak zwykle przeboje muszą być ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lutego 2018, 15:42

1 marca 2018, 08:49

14 tc (13+0)
Witamy drugi trymestr :)
Powoli dolegliwości pierwszego trymestru mijają, mdłości już prawie całkiem się pożegnały z nami, a co za tym idzie pojawił się wzmożony apetyt ;)
Staram się z tym walczyć, ale czasem ulegam :)
Nie chcę przytyć 20kg i nie chcę nabawić się cukrzycy ciążowej,a obiema tymi sprawami jestem zagrożona.
Powoli znika kalafior z mózgu, coraz więcej mi się chce :)Jak patrzę na mieszkanie, to najchętniej chwyciłabym szmaty i zrobiła z tym wszystkim porządek, bo mąż jak to większość facetów sprząta tzw "rynek", po co zaprzątać sobie głowę kątami?
Ale ze sprzątaniem muszę poczekać na wizytę czy krwiak się wchłonął.... do przyszłego tygodnia.
Ogólnie humor mam dobry, jestem szczęśliwa. Wiadomo, czasem jakaś beksa pójdzie na reklamie, filmie, lub gdy Synek mnie rozczuli...hormony ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 marca 2018, 11:26

6 marca 2018, 10:25

14 tc (13+5)
Dziś nad ranem, kiedy nie mogłam spać poczułam delikatne muśnięcie w podbrzuszu.
Jestem pewna, że to nasza kochana Fikotka :)Tak samo pamiętam to w ciąży z Synkiem.
Teraz będę wyczekiwać tych muśnięć, to chyba najpiękniejsze wrażenie na świecie, z niczym tego nie można porównać :)
Co do samopoczucia, to mdłości sobie odeszły, gdzieś tam sporadycznie coś mnie zemdli, ból piersi jest minimalny.
Nie mogę jeść :( Cokolwiek zjem, to jestem wzdęta, jakbym zjadła furę ziemniaków ze schabowym. Ratuję się mikro porcjami i efekt jest taki, że od dwóch tygodni nic nie przytyłam i chodzę wiecznie głodna.
W czwartek mam wizytę u lekarki to jej o tym powiem, jest internistką, może coś zaradzi, może to któreś leki mi nie służą?
A tak ogólnie jest cudownie :) Lenię się za wszystkie czasy,wypatruję wiosny i doczekać się nie mogę :)
Brzuszek mam już całkiem duży, jak w 6 miesiącu, a jestem dopiero w 4 :), od razu widać,że jestem w ciąży ;) ale póki co chodzę w normalnych ciuchach, z tym że spodnie noszę na gumkach. Jedyne co kupiłam to rajstopy ciążowe i nie było okazji ich założyć jak do tej pory :)
Wzruszam się nadal na reklamach, zwłaszcza Ibufen czy Ibum, co dzieci tak dziękują rodzicom, że ich nic nie bolało....normalnie żenada ;) :)

7 marca 2018, 08:07

Wczoraj przyszły listownie wyniki badań prenatalnych:
wolne B-hcG - 33,9 IU/I Odpowiada 0,790 MOM
PAPP-A - 3,600 IU/I Odpowiada 1,531 MOM
trisomia 21 - ryzyko podstawowe 1:112, skorelowane 1:2246
trisomia 18 - ryzyko podstawowe 1:258, skorelowane 1:5158
trisomia 13 - ryzyko podstawowe 1:813, skorelowane 1:16266
samoistny poród przedwczesny przed 34 tc: 1:145

W komentarzu lekarz napisał, że wyniki są bardzo dobre nawet biorąc pod uwagę mój wiek. Odetchnęliśmy,zwłaszcza, że wyniki krwi wyszły dobrze, reszta to statystyka.
Jeśli lekarze prowadzący niczego nie zalecą zamierzamy nic więcej nie robić tym kierunku.
Nie zapytali też w jaki sposób zaszłam w ciążę, na wyniku wpisali "naturalnie". Na karcie ciąży nie mam wpisane "in vitro", ale data ostatniej miesiączki jest wpisana "orientacyjna". Uważam, że powinni byli o to zapytać i wynik mimo wszystko jest lekko zakłamany. W tym samym ośrodku mam ustalony termin badań połówkowych, zatem ich poinformuję.

Koniec dobrych wiadomości.
Rano dziś zakładając luteinę zauważyłam na aplikatorze krew. Nie było jej dużo, nie była też czerwona, tylko brunatna. Trochę też jej było na papierze toaletowym.
Teraz cisza, nie ma nic.
Natomiast trochę boli mnie podbrzusze i krzyż. Nad ranem obudził mnie ból, ale dlatego, że przeciągnęłam się dość mocno w nocy, nieświadomie. Może to skutek tego?
Czekam na normalniejszą godzinę i wyślę sms do lekarki. Co prawda jutro mam wizytę, ale trochę panikuję....

8 marca 2018, 09:45

Drugi trymestr przywitaliśmy z przytupem.
Wczoraj już ból brzucha i krzyża był dość mocny. Pojechaliśmy wieczorem do lekarki i dobrze zrobiliśmy. Luteina dopochwowa załatwiła mnie na amen. Dopiero jak wczoraj jej nie brałam,to zauważyłam dziwne upławy. Zapalenie szyjki.
Na szczęście Fikotka nic sobie z zapalenia nie robiła. Fikała radośnie,wypinała pupkę,machała sobie a to rączką,a to nóżką. Obłedny widok.
Dostałam antybiotyk, metronidazol,cały progesteron brany dopochwowo teraz łykam doustnie,za 5 dni będziemy schodzić powoli z dawki.
Teraz oby antybiotyk i leki zadziałały i zapalenie nie poszło dalej.
Krwiaka nie ma,mogę chodzić i żyć normalnie :) zwiększać stopniowo aktywność.
No i Fikotce nic nie wyrosło między nogami. Wygląda na to,że nadal będziemy mieć córeczkę :)

10 marca 2018, 15:49

Już sama nie wiem jak to będzie.
Jestem przerażona kolejny raz.
Znów lekko odkleja się kosmówka. Mój organizm chce odrzucić ciążę. Zamiast odstawiać steryd to mam jeszcze zwiększoną dawkę. Gin kręci nosem,ale to do lekarki napro mam wielkie zaufanie.
Zaledwie dwa dni cieszłam się,że mogę zacząć żyć normalnie.
Bardzo się boję o Malutką,ona juz ma imię,kochamy to dziecko bezgrancznie.
Dużo płaczę,strach i panika nawet we śnie mnie paraliżują.

13 marca 2018, 17:29

14+5 tc
My znów leżymy :( i tak zostanie pewnie do około 20 tygodnia.
To miejsce,gdzie przykleja się kosmówka jest bardzo blisko ujścia do kanału szyjki macicy i mój ruch powoduje,że takie rzeczy się dzieją jak dzisiejsze krwawienie rano. Kosmówka jest już ok,ale w miejscu niedoklejenia znów zrobił się krwiak. I tak w kółko macieju.
Nie pomogła w tej całej sytuacji też biegunka po antybiotyku.
Żyć nie umierać. Ale o rzyganiu tęczą z radości nie ma mowy.
Taką cenę płacimy za udane in vitro dwudniowego zarodka.
No,ale zapłacimy,co tam :) Mała jest cudowna. Kopie mnie nóżkami tam,gdzie ją czuję,a nadmienię,że nie są to takie subtelne smyrnięcia,jakie pamiętam z ciąży z Synkiem. Jak tylko lekarka przyłożyła głowicę usg,to Fikotka zamachała nóżką,wywinęła koziołka,włożyła kciuk do buzi i spojrzała prosto na nas :)
Widzę ją co kilka dni na usg,ale biorąc pod uwagę okoliczności,to wolałabym nie oglądać,a mieć świadomość,że nic jej nie zagraża.
Jestem uziemiona,a mam jeszcze Synka. Mąż z pracy do pracy i znikąd pomocy. Jak my to ogarniemy? Najgorsze,że musimy przerwać rehabilitację sensoryczną Młodego,a tyle dobrego z niej wynosił. Pół roku czekaliśmy na nią i na tego akurat terapeutę.
No,ale póki macica nie podniesie się nieco wyżej nic nie ulegnie zmianie.
Leżymy prawie plackiem. Zawsze się tego obawiałam. Przez nadmiar progesteronu nie skupiam się na filmach i książkach.
Byle do 9 miesiąca ;)
A tyle miałam planów...

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 marca 2018, 18:56

23 marca 2018, 16:30

16 + 1 tc
Po wizycie... znów to samo. Kosmówka przyklejona,krwiaka nie ma,ale kosmówka nadal nisko i nachodzi na ujście. Leżeć mam nadal,ale nie tak bardzo restrykcyjnie. Mogę trochę wstać i więcej siedzieć. Po dwóch tygodniach leżenia plackiem i patrzenia na dachy sąsiednich domów byłam cała dzika po wyjściu na dwór ;)
Córeczka nadal jest córeczką,bardzo żywą i ruchliwą. Po zbadaniu, jak zawsze lekarka zawołała męża i synka i razem podziwialiśmy Zośkę na monitiorze,tak będzie Zofia Helena,mała istotka z dumnymi imionami po dwóch wspaniałych kobietach,naszych babciach ;)
Jeszcze jakoś nie szaleję z zakupami dla Małej i planowaniem wyprawki. W telefonie trudno przegladać niektóre strony,zatem poczekam aż będę na chodzie,wtedy będę szaleć ;)
Lenię się przymusowo za wszystkie czasy,syn w domu ze mną,osiągnęliśmy już niemal idealny system radzenia sobie i spędzania czasu wspólnie.
Bałaganu i kurzu w kątach juz nie widzę i jakoś mi z tym lżej ;)
Remont idzie pełną parą,mam juz toaletę na parterze,co bardzo ułatwia mi życie i robi się wymarzona,maleńka garderoba. To akurat mężowi włączył już się syndrom wicia gniazda.
Pomału schodzimy z dawki progesteronu i sterydu. Metforminę mam brać do 20 tc. Czekam jeszcze na wyniki tarczycy i krzepliwości.
I mam 3,5 kg na plusie. Bałam się, że będzie więcej przez leżenie. Nie jest najgorzej ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 marca 2018, 16:32

3 kwietnia 2018, 09:42

18 tc (17+5)

Powoli dostaję w domu świra. Wszystko mnie boli od leżenia,mam juz dość gapienia się w sufit.
Maleństwo rekompensuje mi ten trudny czas odzywając się już bardzo regularnie. Uwielbiam te kopniaczki i smyrania. Jest bardzo ruchliwe,czuję je kilka razy dziennie.
Pozwalam sobie jedynie na szybkie przygotowanie posiłków,gry z synkiem w chińczyka i wyjście z nim na 15 minut na dwór. Potem wracam na kanapę i z niej steruję życiem w domu :)
Niestety dopadła mnie niesamowita energia,taka ciążowa,fajna i nie mam jak zbytnio jej spożytkować. W piątek mam wizytę u gina,może usłyszę,że wszystko podniosło się do góry? Byłoby cudownie.
Dodatkowo w ostatnim czasie przeszłam atak kamicy nerkowej i infekcję intymną,tak na dokładkę ;) Zaskakuje mnie też tarczyca,bo tsh nie rośnie gwałtownie jak z synkiem było,tylko spada,w zasadzie z miesiaca na miesiąc mam zmniejszane dawki Euthyroxu. To mnie akurat bardzo cieszy,bo przy okazji nie tyję jakoś bardzo przy obecnym trybie życia.
27 kwietnia mamy badanie połówkowe i potem już pomyślimy pomalutku o planowaniu wyprawki.
Ciuchów ciążowych nadal nie potrzebuję,bo mieszczę się w normalne ubrania ( ciekawe jak długo ;) )
W ogóle jestem płaczliwa i czasem już szlag mnie samą trafia,jak ryczę bez powodu ;)
1 2 3