Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 23 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Czekajac na wielkie marzenie
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

19 września 2012, 10:17

Samopoczucie dziś fatalne :( jestem tak zmęczona i śpiąca nic mi się nie chcę a tu jeszcze dziś do pracy na 14:00. Jestem ciekawa jak ja wytrzymam :(. Co za dzień... mam taki parszywy humor, pogoda do dupy ciągle leje. W końcu ovfriend wykryło mi dzień owulacji przypadło mi na 16 dc wiec teraz jest już albo dopiero 4dcl i okres w tym cyklu przyjdzie szybciej. Ach te nieregularne cykle. Staram szukać sobie zająć żeby nie myśleć ciągle o maleństwie i czy się w końcu udało. Miałam zamiar dziś w kuchni troszkę pourzędować, ale jak tak kiepsko się czuje to daje sobie na luz :) Najchętniej dziś to cały dzień bym przespała.

20 września 2012, 12:04

Dziś rozpoczął się 5 dfl a czuje się fatalnie. Wczoraj wróciłam późno z pracy i czuje się pod tym względem fatalnie zmęczona, niewyspana, po prostu do dupy. :( A dziś powtórka z rozrywki jeśli będą nadgodziny to będę zmuszona zostać. A co do mojego organizmu to dziwi mnie fakt że zauważyłam przy mierzeniu szyjki macicy że w środku jest ciągle spuchnięte i szyjka macicy jest miękka. Pewnie to nic takiego przygotowując się do wrednej @ :( ma przyjść ok 28 września. Zobaczymy jak nie przyjdzie to dopiero za testuje 1 października. Już nie będę taka wyrywna, żeby się nie rozczarować.

21 września 2012, 09:30

I tak ja myślałam w tym cyklu się raczej nie udało. Temperatura niestety spada więc tuż za rogiem czai się @. Fakt że nie nastawiałam się że się uda, będę miała wtedy mniejsze rozczarowanie no i nici z testowanaka pod koniec miesiąca. Kolejny cykl w plecy. Kurcze czy kiedykolwiek nam się uda, czy dane nam być szczęśliwymi rodzicami ?. Stworzyć pełna rodzinę?... Chyba nie. Zaczynam tracić wiarę i raczej będę musiała powoli godzić się z tym że będziemy tylko we dwójkę. :( Na pewno będziemy nadal walczyć, ale ja chyba już bez wiary że się uda. Mam czasami tego wszystkiego dosyć. :(I żal do Boga ze tak musimy cierpieć z tego powodu. Ciągle zastanawiam się co my takiego zrobiliśmy, dlaczego nas tak karze brakiem potomstwa. :(

24 września 2012, 05:44

Ostatnie kilka dni nie były dla mnie łaskawe :( ból brzucha, pleców a jajniki i macica to myślałam że eksploduje w pewnym momencie. Dopadło mnie to w pracy, wtedy myślałam że to mi się tylko wydaje bo nadźwigałam się czy coś takiego, ale to się zaczęło pojawiać również jak miałam wolne do tego ból piersi i skudów. Czasami jest do nie do zniesienia :(. Wczoraj na przykład cały dzień pobolewał mnie prawy jajnik jak przy owulacji, a późniejszym wieczorem przeżuciło się na lewy. Temp wczoraj podskoczyła aż do 37,01 wiec się ucieszyłam ale jak dziś spadła do 36,90 to znaczy tylko jedno że wredna @ zbliża się wielkimi krokami. Wiem Wiem nie powinnam jeszcze aż tak przesądzać, że jeśli nie ma jeszcze @ to wszystko może się zdarzyć. Przeszła też mi myśl, że może mam jakiś stan zapalny jajników czy coś takiego. Tego tylko by mi brakowało że jakaś infekcja by się przyplątała. Mam nadzieje że nie. Choć ja czuje iż się nie udało wiec obmyślam plan już na następny cykl. Może październik będzie dla mnie łaskawszy. :)

25 września 2012, 09:50

Niestety i nasze wielkie marzenie raczej się nie spełni w tym cyklu :( temp mocno spadła a to oznacza tylko jedno... @. ahhh wszystko jest do dupy. W następnym cyklu mam inny plan. Przestaje mierzyć temp, sprawdzać szyjkę macicy. Jedynie to sprawdzać będę śluz i testy będę robić i nic poza tym. Taki mam plan totalnie odpuszczam, bo niema sensu łudzić się nadal a nóż morze się zdarzyć. Może i się cuda zdarzają innym ale nie mi. Zawsze nic z łatwością mi nie przychodziło zawsze miałam pod górkę, a i tak na końcu okazywało się że nic z tego. Chyba trzeba powoli oswajać się z myślą, ze będziemy we dwójkę do końca. Ta myśl jest bardziej realistyczna. Musze pogadać z moim kochanym męże na temat pieska :).

26 września 2012, 06:06

... wczoraj parszywy humor, a dziś to się okaże jeszcze. W pracy nawet szybko minął. Miałam czas na przemyślenia co dalej z życiem. Doszłam do wniosku że to koniec, nie będzie mną targać ciągła myśl o dziecku. Zaczyna się to troszkę przeradzać w moją paranoję, a ja tak nie chcę. Wiec postanowiłam że wrócę znów do ćwiczeń, a może spróbuje tej jogi. Na pewno nie będę się nad sobą użalać, bynajmniej spróbuję. A co do mojego cyklu to jest dziwny pod względem temp. wczoraj spadła z 36,90 na 36,60 a dziś znów wyżej na 36,91 wiec sama już nie wiem co jest grane, ale nawet nie próbuje tego zrozumieć bo to nie ma sensu. Macica nadal można powiedzieć że jest miękka i śluzu też jest więcej. Boje się tylko jednego że przesunie mi długość fazy lutealnej, a to mnie nie pocieszy. Mój organizm tak się rozregulował że zastanawiam się czy to nie przez leki, a może przygotowuje się do regularnych cykli. Ahh ten mój cykl... teraz mam inne zmartwienie troszkę. Wczoraj poparzyłam się w rękę wżądkiem, więc dziś muszę pod leczyć rękę żeby nie było blizn...Niezdara zemnie hehe :).

27 września 2012, 09:01

Właśnie dzwonili do mnie ze szpitala żeby umówić mnie na wizytę u specjalisty. Już troszkę się boję a wizyta dopiero 11 października. Dowiem się jak wyniki wyszły i poproszę by pani doktor sprawdziła co z drożnościami jajowodów oraz pogadam o inseminacji. Jeśli chodzi o mój cykl to jutro wielki dzień nadejścia @ i jestem już pewna że przyjdzie. Choć wczoraj o takim skoku temp miałam taką malutka cicha nadziej ale już jej nie mam,, dziś temp spadła dardo znacznie bo z 36,91 na 36,71 więc wiadomo co to oznacza. Trudno trzeba żyć dalej tak jak postanowiłam że nie będę się nad sobą użalać. Wezmę życie takie jakie jest bo nic innego mi nie zostaje. Jeśli pisane jest nam być tylko we dwójkę...przyjmę to z podniesioną głową choć będzie ciężko. Wieżę że dam rade.

27 września 2012, 11:48

Kogo ja tak naprawdę udaje, wcale nie jestem taka silna jak mi się zdawało. Czuje się fatalnie, wyć mi się chce na myśl że może nigdy nie będziemy mieli potomstwa. Nikt na starość nie będzie nas odwiedzał, nie pogada, nie spędzi z nami świąt. Zostaniemy sami jak ten sam palec. A jak któregoś z nas kiedyś zabraknie to co wtedy, druga osoba zostanie sama. Kurcze tego najbardziej się boje. Samotnej starości. Nie mam siły walczyć powoli braknie mi nawet chęci i nadziei i ochoty. Ciągle zadaje sobie pytanie co my takiego zrobiliśmy w życiu, że Bóg nas tak karze. Mam żal do całego świata. Mam czasem ochotę gdzieś się zaszyć i nigdy nie pokazywać się światu. Dosyć mam że znajomi ciągle powiększają rodziny i zadając nam pytania a kiedy wy, a może już czas na dziecko i takie tam. Najchętniej wykrzyczała bym wtedy żeby dali nam spokój i pilnowali własnego nosa. Wiem że ten stan mój zawdzięczam hormonom które pewnie szaleją. Jak bym mogła to najchętniej bym się ich pozbyła żeby móc normalnie żyć.

28 września 2012, 10:56

I cóż tak jak myślałam że dziś nadejdzie @ i się stało, dopiero pojawiło się plamienie ale do końca dnia się rozkręci. Troszkę lepszy humor dzisiaj ale nadał przeszywają mnie myśli że zostaniemy sami i nam się nie uda. Gdyby to było takie proste to już dzisiaj poszłam bym na zabieg in vitro by pomóc naszemu maleństwu zamieszkać pod moim serduszkiem. Rozmawialiśmy niedawno z moim kochanym M. że jeśli będzie trzeba zrobić zabieg to się poddamy jemu. Ciesze się że mam takiego kucającego Męża. Wiem ... przed nami długa jeszcze droga do maleństwa, jeszcze wiele zlotów i upadków, mam tylko nadzieje że dam rade i nie popadnę w depresję z tego powodu bo jestem na cienkiej granicy. Na razie się jakoś trzymam... ale co dalej? nie wiem czas pokarze.

30 września 2012, 10:17

Dzisiejszy dzień zaczął się ponuro i deszczowo co za tym idzie i mój humor też jest kiepski. Kurcze jak jeden telefon potrafi zepsuć cały dzień człowiekowi.

3 października 2012, 06:29

W końcu troszkę czasu że by móc coś na bazgrać. Pokrótce streszczę te dni co nie pisałam choć niema co za bardzo pisać bo prawie całe dnie spędziłam w pracy. A le jest jeden dzień w poniedziałek to było, wstałam rano pozałatwiałam parę spraw na mieście już się cieszyłam że będę miała wolne i oczywiście dostałam po 14:00 telefon z roboty że zaczynamy o 16:00 dopiero i kończymy o 24:00. Wściekłam się ale cóż do pracy trzeba iść. Więc obiad naszykowałam po części tyle ile zdążyłam resztę sobie zrobi :). Kiedy wróciłam z pracy zmęczona, wściekła miałam miłą niespodziankę, nałożony talerz z jedzonkiem tylko było podgrzać w mikrofali no i przy talerzyku leżała róża :) a na schodach reszta różyczek prowadziła do sypialni :). Tak mi się miło zrobiło że już w tamtej chwili zapomniałam o złości, zmęczeniu Pragnęłam się tylko przytulić do mojego kochanego M. ( oczywiście on już spał bo bardzo rano musiał wstać ). Więc dzień się bardzo miło skończył. No ale za to na drugi dzień nadeszły czarne chmury bo się pokłóciliśmy i każde z nas spało w osobnym pokoju choć mój M. w nocy przyszedł do naszego łóżka chyba mu było niewygodnie. Dopiero dziś nad ranem się chmury rozeszły bo zaczęliśmy ze sobą gadać. Oczywiście przeprosiłam za wczoraj bo to mi nerwy puściły ahh te hormony ciężko nad nimi panować. Co do cyklu to czekam na dni płodne więc nic się aż takiego nie dzieję.

4 października 2012, 11:58

tak w sumie to się nic nie dzieję :) ciągle czekam na dni płodne. Dziś tak z buta zrobiłam kontrolny test owulacyjny i jest bardzo a to bardzo blada druga kreseczka wiec powoli się zbliżam :) co mnie cieszy :).

8 października 2012, 07:18

i nadal nic się nie dzieje ciągle czekam na owulację i z każdym dniem jestem coraz bliżej :) A dziś idę na małe zakupy :) tylko dla mnie hehe :P .

11 października 2012, 11:39

Dziś wielki dzień wizyta u lekarza. Dowiem się jak wyszły wyniki, tak się bardzo boję że nie będą dobre i tym samym zmniejszy szanse na dzidziusia albo co gorsza odbierze nam upragnione marzenie. Tego chyba bym nie zniosła.

12 października 2012, 22:50

Jestem już po wizycie. Pani doktor dała nam nadzieję powiedziała że pomogą nam do 2 dzieci no i choć nie wszystkie wyniki wyszły dobrze to jest szansa. Dostałam lek na 3 miesiące który mam brać od 2 dc i przez 5 dni a potem po nich będę miała monitoring. Poczytałam sobie trochę o tym leku i on zwiększa ilość jajeczek dominujących oraz przygotowuje macice do zagnieżdżenia oraz żeby bardziej wchłaniać nasienie no i mój M. musi fajki rzucić. Jeśli nam w ciągu tych trzech miesięcy nie uda zajść w ciąże to wtedy zrobią mi badanie drożności mojemu M. ponowne badania nasienia i jeśli nadal nie uda cie zafasolkować to będziemy mieli in-vitro. Rozmawiałam również z panią doktor na temat inseminacji, powiedziała mi że raczej nie wykonują takich zabiegów. Kurcze już się nie mogę doczekać końca tego cyklu żeby zacząć nowy z lekiem. Boże proszę spraw żeby się udało i nasza mała kruszynka w końcu przyszła do nas.:)

15 października 2012, 16:18

Dziś owulacja hura hura :) !!! więc działamy. A później tylko zostanie czekanie :)

18 października 2012, 06:24

tempka poszła w górę :) wiec owulacja była. Teraz zostaje mi tylko czekanie, nie nastawiam i nie wkręcam sobie że w tym cyklu się uda bo pewnie tak nie będzie i kolejny będzie do dupy. Oby szybko się skończył żebym zaczęła kolejny już z lekami.

23 października 2012, 11:47

u długo nic nie pisałam postaram się nadrobić to choć nic się takiego nie działo tempka ładnie sobie rosła po owulacji aż do dzisiaj dziś spadła i to bardzo mocno. Wiem że może ten spadek oznaczać wiele rzeczy ale po zmierzeniu macicy jestem już pewna że będzie następny cykl. Jeszcze do końca jest 6 dni więc trzeba czekać. Choć tym razem nie nastawiam się i nie łudzę się po dzisiejszym dniu że jednak może być inaczej.

24 października 2012, 19:28

Po dzisiejszej temp i miezeniu szyjki utwierdzsm sie w przekonaniu ze ten cykl jest stracony. Teraz cierpliwie czekam na przyjscie @. Zeby moc zaczac kolejny cykl.

27 października 2012, 23:27

Przez ten cały czas od ostatniego wpisu nic się nie działo do dzisiaj. Chyba znów się nakręciłam, za 2 dni ma przyjść @ a ja się zaczynam bać że znów jak przyjdzie będzie to strasznie bolało w serduszku że się nie udało. Że kolejny cykl w plecy. Ile jeszcze tych cykli mam przejść ? Ile jeszcze będę musiała znosić to wszystko ?. Nie dość że za mną już 85 cykli, że cierpiałam do tej pory. Ciągle zadaje sobie pytanie ile jeszcze mam wytrzymać. Ciągle w myślach proszę Boga żeby to był ostatni cykl. Tak bardzo bym chciała móc dać dziecko mojemu M. Chyba dopadła mnie czarna rozpacz, mam tylko nadzieje że szybko zniknie, że znów zaświeci słońce i będę cieszyć się dalszymi staraniami. Listopad zacznę z lekiem może będzie dla mnie szczęśliwszy ale mam małe obawy że nakręcę się wtedy tak mocno że jeśli się nie uda to nie wiem jak wytrzymam ból który będzie mi towarzyszył. No cóż najwidoczniej jaki mój los. Mam jeszcze wiarę że się kiedyś uda ale nie wiem jak dług jeszcze będę ją miała.
1 2 3 4