Wiadomość wyedytowana przez autora 1 listopada 2012, 11:23
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 grudnia 2012, 23:33
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 grudnia 2012, 20:42
A wiec teraz jesteśmy na etapie czekania na transfer. Lekarze nie mogli go wykonać wcześniej bo mój organizm za dobrze zareagował na leki i zostałam prze stymulowana. W sumie zastrzyki były do zniesienia, trochę siniaków i nic po za tym. Lekarka na ostatniej wizycie przed pobraniem jajeczek na usg doliczyła się aż 32 szt. To strasznie dużo wiec lekarze w klinice mieli co zbierać. Zebranych mieliśmy dobrych jajeczek 25 a zapłodniło się ich 13. Zostawili ich aby rosły przez piec dni. Dowiedzieliśmy się po tam ze zostało 3 w stadium blastocysty czy jakoś tak i zostały zamrożone. Można powiedzieć ze jesteśmy rodzicami trojki bobasów Lekarka powiedziała że to dość dobry wyniki no ale przez to ze tak ich dużo było to transfer mieliśmy przesunięty za ok 3 miesiące. I znów czekanie . Jak sięgnę pamięcią wstecz to cały zabieg pobrania przespałam ale najgorsze było przede mną. Czas wybudzenia był straszny, gdzieś tam słyszałam glosy tka jak by z zaświatów ale tak dobrze mi się spało ze nie chciałam się obudzić. W końcu powoli otworzy oczy i nagle do mojego mózgu doszedł ten przeraźliwy, potworny ból. Łzy napłynęły mi do oczu, a potem strumieniami lały się po moich policzkach. Nie mogąc ich powstrzymać, zorientować się ze jestem już po zabiegu i ze zabieg się udał. Mój mąż próbował mnie pocieszacz, i uspokoić ciągle był przy mnie. Dostałam od pielęgniarki leki przeciw bólowe ale wcale nic nie pomogły. Miałam tam jeszcze godzinkę poleżeć, dostałam herbatę i ciastka żebym zjadła. Ból ciągle utrzymywał się niemiłosiernie w moim ciele. Przy probie wstania i pójścia do łazienki zemdlałam, zaraz położyli mnie na łóżku szpitalnym i znów się zaczęło kręcenie w głowie, uderzenia gorąca i wymioty. To było straszne nie mogłam tego powstrzymać. Maz się wkurzy i mówi ze coś jest nie tak. Lekarz zarz przyszedł do mnie i poinformował ze to musi być na skute znieczulenia. Po prostu mój organizm źle zareagował na nie i tyle. Leżałam tam chyba z 4 godziny bo przy każdej probie wstania znów kręciło mi się w głowie. W sumie obsługę mieliśmy dobra, mila na każde masze pytania z chęcią odpowiadali. Pomyślałam w tedy dlaczego ja, dlaczego tak muszę cierpiąc. Nie dość ze Boże zdecydowałeś za mnie nie pytając się o zdanie, to jeszcze rzucasz nam kłody pod nogi ale nie poddam się SŁYSZYSZ!!! Zniosę najgorsze tortury. Tak wiec jeszcze przez tydzień źle się czułam i miałam problemy z chodzeniem bo ból nie dawał o sobie zapomnieć.
Dziś już są to tylko wspomnienia teraz skupiam się na tym co będzie dalej. Wiem Że będą mnie jeszcze czekać trudne chwile ale nie poddam się. Nie po tym co do tej pory przeszłam.
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 stycznia 2014, 11:12
Nie teraz, to w następnym miesiącu... :) Teraz może się udać :D Tak więc bez spiny i do dzieła (ale na luzie)... :)
Ja co miesiąc czuję dokładnie to samo