X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Czekając na wymarzoną Fasolkę...
Dodaj do ulubionych
1 2 3

5 listopada 2015, 17:29

Po wizycie...
Lekarz stwierdził, że plemników faktycznie mało, ale sporo z nich jest prawidłowych. Powtórzyć badanie za 3 miesiące. Nie przepisał żadnych leków/suplementów. Stwierdził, że taki wynik mógł być efektem jakiejś choroby, albo innych czynników, które mogły podziałać w ciągu ostatnich 1,5-3 miesięcy nawet. Jesli następny wynik będzie też taki to wtedy mamy iść do urologa... Ale jak to lekarz powiedział "w sądzie by się pan przed ojcostwem z takimi wynikami nie wybronił" ;) Także trochę też mnie pocieszył tym.. Ja mam brać clo tak jak było mówione no i mamy serduchować tak co 3 dni, żeby nasionko miało szansę się zregenerować.

19 listopada 2015, 16:28

Jestem załamana. :(

19 listopada 2015, 17:23

Boję się... Boję się, że dzieje się coś niedobrego. ze mną... świat mi się na głowę wali... Nie chcę pocieszania i gadki typu "staracie się od niedawna, musicie poczekać, ale uda się, potrzeba czasu... wyluzuj..." kurwa nie umiem... nie potrafię :( Mam dosyć... Nie wiem jak długo to potrwa... Boję się, że zbzikuję i wyląduję... w psychiatryku... :( Pragnę zrozumienia i pomocy... tylko tyle i aż tyle...
Czy naprawdę zrobiłam coś złego w swoim życiu, żeby mieć ciągle pod górkę?

22 listopada 2015, 14:22

No to jutro wybieram się na badania tuż przedowulacyjne, żeby zobaczyć czy się tam cośkolwiek szykuje... Oczywiście pisząc badania, mam na myśli zbadanie poziomu hormonów...
LH, FSH, estradiol, wolny testosteron(swoja drogą poprzednie badanie prawie 4 m-ce temu, więc wypada zrobić raz jeszcze...)

czuję taki delikatny ból w podbrzuszu... bardzo delikatny i zupełnie nie wiem co to oznacza... czy tak po prostu "boli" (za dużo powiedziane) bo "boli", czy też "boli", bo coś tam się dzieje (oby nic niedobrego)

W czwartek byłam totalnie załamana, dowiedziałam się, że mojej kuzynce udało się zajść za 2 razem! Tak szybko! Cieszę się przeogromnie, że nie miała problemów i mam nadzieję, że tak już zostanie do końca ciąży:) Jest w 10 tygodniu. Ale z drugiej strony ta złość we mnie, że nam się nie udaje, że nie dość moich problemów, są jeszcze problemy z nasieniem męża. DOŁUJĄCE! Cholernie dołujące...
Dodatkowo do tego wszystkiego dochodzą różne inne, przyziemne problemy... Typu zepsuta bateria w laptopie, brak normalnego telefonu (mam cegiełkę obecnie, którą dałoby się zabić hehe), auto już 2 tygodnie stoi u mechanika (dopiero co kupione), brak kasy na wizyty u gina, żeby podglądnąć jaja czy są i jak rosną... no i oczywiście co najważniejsze - brak poprawy w leczeniu moim - brak efektów w postaci KROPKA... Mogłabym jeszcze wymienić tutaj ostatnie takie podejście męża do mnie i tego, że się tak martwię - "nie zazdrość innym, nie przejmuj się bo to Ci i tak nic nie da, mówiłem, że jak po roku staran w ciąży nie będziesz to się tym zajmiemy...", albo "Tyle te badania kosztują? Musisz to robić? Nie możesz wybrać innego, bezpłatnego lekarza?" Kurwa nie, nie mogę... i tak mi ten już za niektóre wizyty w ogóle kasy nie bierze.... Tak trochę czuję brak jego wsparcia, jakby był zły, że myślę o dziecku... a staram się mu nie mówić... Bolą mnie każde jego słowa... "Nie dbasz, to się zepsuło" - odnośnie laptopa - ta, kurwa moja wina, że kupił lapka przez internet a facet go wyciulał na gwarancji i zapewne na żywotności baterii również... "nie mogłaś mi zrobić czegoś innego do jedzenia?" - czego do cholery, jak pytam co chcesz, to mówisz "nie wiem"... "ale się leniwa zrobiłaś, nawet liści ze mną nie pograbisz", a Ty kotku grabisz i się cieszę, ale mam również swoje obowiązki, które mimo, że zrobię, to ich nie dostrzega się na co dzień... pomyte podłogi, napalone w piecu, jakiś obiad zrobiony, kurze pościerane, koty nakarmione, zakupy zrobione... WIem, że Ty ogarniasz rachunki, ale Ty póki co zarabiasz na nasze utrzymanie i płacisz wszystko ze swojego konta, bo wspólnego nie mamy... z resztą póki co, już 7m-cy po ślubie, a w domu nadal jest "moje pieniądze, twoje pieniądze"... smutne... a dom jest Twój i wszystko co w nim też w sumie twoje, bo przecież Ty kupiłeś... jak ja to mówię... ja tu tylko sprzątam:P :D
Chyba trochę się ostatnio gubimy w tym naszym małżeństwie... Nawet nie potrafię powiedzieć CI tego wszystkiego, co bym chciała... Jakoś nie umiem... Płaczę sobie po ciuchu, gdy Ciebie nie ma, a jeśli jesteś to tak, żebyś tego nie widział... przynajmniej się staram... bo po co masz znowu mówić "nie myśl ciągle o dziecku", bo Ty widzisz tylko te rozmyślania o dziecku a nie inne zmartwienia... ale o tym też CI nie umiem powiedzieć...

Jestem tak mało idealna, że aż nie mam określenia na to... ale jestem... Kocham Cię...
Mimo, że nie mam zajebistej, płatnej pracy, tylko studia dzienne magisterskie robię, bez stypendium, bo przecież jestem leniem (choć zawsze uczyłam się świetnie), to ciągle jestem i staram się, żeby było CI dobrze w domu, do którego wracasz po pracy każdego dnia... Może nie mam idealnej sylwetki, mimo, że szczupła jestem, ale mam cellulit i Ci się to nie podoba... ale... cholera nie mam motywacji do ćwiczeń... totalny brak... brak chęci na cokolwiek, na chęci do życia... do korzystania z tego życia garściami... Jakoś gdzieś to wszystko zgasło we mnie... i nie ma ... prysło tak po prostu...

Kuuurcze, ale smutny wpis... No ale... smutna właścicielka pamiętnika,to i wpisy smutne :P

Może w następnych dniach będzie coś lepiej...

6 grudnia 2015, 19:32

Mój dzisiejszy cień cienia
5930f6bf4f03e667med.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 grudnia 2015, 19:56

6 grudnia 2015, 19:32

Ciąża rozpoczęta 19 kwietnia 2017
Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii
1 2 3