... ale to dobry chlopak jest, chwile po moim wyjsciu zadzwonil do mnie i stwierdzil, ze nie chce mnie denerwowac, i ze pojdzie do tej pracy. I ten jego tekst, ktory zawsze wczesniej czy pozniej pada, z ktorego sie cala moja rodzina podsmiewa: "We do exactly how you want"
 
            
 w trzeci dzien cyklu, ktory minal wczoraj, mialam zrobic badania hormonow. Dzis wiec zostawilam mame i kuzynke, same musza dojechac do dworca autobusem - bo ja pojechalam na badania (a oficjalnie do pracy)... Pewnie sobie pomyslaly nie wiadomo co, ze je tak zostawilam i pojechalam jak gdyby nigdy nic. Dzis juz 4 dzien cyklu 
 dodatkowo przyjechalam i w szpitalu zorientowalam sie, ze nie mam karty tutejszego nfz-u... Zostawilam z rzeczami w drugiej torebce. Paranoja jakas. S pojechal spowrotem do domu, a ja czekam az mnie laskawie przyjma.... Albo nie przyjma...A teraz najgorsze - wczoraj moja mama mi powiedziala, ze moja kuzynka przyznala sie do 3 in vitro... Ma 38 lat, dalej nie maja dzieci. Przerazilo mnie to.
Chyba znow powinnam zrobic sobie przerwe od OF, bo powoli zaczynam wpadac w dol emocjonalny... Nie umiem sie skupic na niczym. Na dodatek moj okres jest coraz slabszy i krotszy - mowilam o tym lekarce, ale zbagatelizowala zupelnie sprawe...
 zle mi dzis, oj zle...---
Wlasnie wyszlam ze szpitala. Czekalam na pobranie krwi od 8 rano! Jestem zla jak osa, glodna jak wilk i wsciekla jak pies (pod warunkiem, ze ma wscieklizne)... Wczoraj wieczorem nic nie jadlam w ramach diety po wszystkich wypadach z rodzinka do restauracji, dzis rano mialam byc na czczo na badaniach - wyczekalam sie kilka godzin, bo co byla moja kolejka, to przychodzila jakas ciezarna na badanie cukru (trzystopniowe co 20 minut), a tutaj jak sie okazalo jest zasada, ze ciezarne sie przepuszcza... Przy ostatniej to myslalam, ze sie rozplacze. Jeszcze ten zly dzien....
----
Zlego dnia ciag dalszy. Szef przyszedl mi laskawie powiedziec, ze niedlugo sie dowiem od kadr, ze dostalam zla ocene, i ze to dlatego, ze firma nie ma kasy na podwyzki. Jeszcze te tlumaczenia, ze on wie od kilku dni i glupio mu bylo mi o tym powiedziec. Ze jest swiadomy, ze ja jestem najlepsza ksiegowa, z jaka pracowal, ze poleci mnie kazdemu i zawsze mi wystawi najlepsze referencje, ze mamy najlepsze wyniki w calym kraju w mojej firmie i zebym nie brala tego do siebie... ale jest nacisk na premie, wiec kazali mu wpisac mi zla ocene...
Poniekad dowiedzialam sie, ze w innych dzialach takiej presji nie maja... Sama nie wiem czy to jego nowa zagrywka, czy faktycznie jest takie cisnienie z gory na nasz dzial, ale mam juz dosc. Psychicznie i fizycznie mam dosc i chcialabym zmienic prace, bo czuje sie niedoceniana, wykorzystywana i nie mam sily na dalsza walke w pracy i w szpitalach. Buuuuu
            Wiadomość wyedytowana przez autora 23 marca 2015, 15:51

Umowilam sie na HSG, udalo mi sie zapisac na ten piatek. Co prawda wieczorem przyjezdzaja tesciowie, a ja bede pewnie cala obolala... ale trudno, musze dac rade. W koncu po cos wynaleziono paracetamol i aspiryne
  W poniedzialek za to S ma kolejny spermogram, biedny. Ja to sie jeszcze naplacze, udenerwuje, wyrzuce z siebie te emocje... a on... sila spokoju 
Jak myslicie, czy mozna sie starac pare dni po HSG? Tak mi szkoda kolejnego cyklu, nie chcialabym przerywac staran... Tymczasem w pracy za rada mojego S udaje, ze pracuje. Tak sie wczoraj zdenerwowalam ta sytuacja w pracy, a moj S wieczorem na to rzekl bardzo madrze: "a co sie przejmujesz jakastam glupia ocena. Damy rade bez premii, a za pare miesiecy bez skrupulow pojdziesz na L4 albo macierzynski. Przez te pare miesiecy rob tylko to, co absolutnie niezbedne, to zobacza jaki wplyw maja zle oceny na pracownika"

Choc tyle dobrze, ze S dostal w pracy maly awans - zostanie koordynatorem grupy. Co prawda nie wiaze sie to bezposrednio z podwyzka, ale kto wie, przy ocenach pewnie bedzie brane pod uwage
 A ja mam nadzieje wkrotce zostac koordynatorem prania, sprzatania i gotowania, ktorego jest duzo wiecej przy malym dziecku, o! Takie mam zawodowe ambicje 
 
            Mamy z S tydzien odwiedzin u lekarzy. Jutro on wybiera sie do ortopedy z bolaca noga po naszym ostatnim bieganiu
 , w piatek ja mam HSG, a w poniedzialek S robi kolejny spermogram... Jeszcze tylko brakuje dentysty, do ktorego musze sie w koncu zmobilizowac i wybrac w kolejnym miesiacu - no i wizyty u lekarki od nieplodnosci w koncowce mojego cyklu 
 Akurat przyda sie bonus, ktory jednak dostalam (wczoraj przed wyjsciem z pracy dostalam oficjalny list). Nawet z ta kiepska ocena wyszla 13-ta pensja, wiec koniec koncow jestem w miare zadowolona. Po rozmowie z szefem nastawilam sie na cos znacznie gorszego, albo nawet brak premii... 
Przy okazji postanowilam wymienic prawo jazdy na Luksemburskie, kupic bilety na samoloty do Polski i na wakacje... A w Polsce wymeldowac, jako ze nie zamierzam wracac w najblizszym czasie. Troche sie uzbieralo papierologii... lepiej sie za to wziac jak najszybciej, bo inaczej bedzie mnie to meczyc tygodniami

Wiosna, czas porzadkow - w moim wlasnym ciele, z formalnosciami i papierzyskami rowniez
            
 W czasie pobytu u nas moja kuzynka tez skomentowala, ze po 10 latach to juz takim aniolkiem nie bedzie i ze to musi sie kiedys zmienic... Ale i ona wkrotce sie przekona 
 Nie jestesmy razem od wczoraj, a z kazdym dniem nasz zwiazek jest lepszy, kocham go coraz bardziej 
 Nie wiem, czy to zasluga wychowania w Szwecji, gdzie na porzadku dziennym jest rownouprawnienie i gdzie mama mojego S nie stosowala taryfy ulgowej, jak to przykladowo bylo w mojej rodzinie, w stosunku do osob plci meskiej? Jestem tej kobiecie niesamowicie wdzieczna za to, ze moj S bez marudzenia sprzata po sobie (i po mnie czasem tez, hehe), myje okna, odkurza, prasuje, robi zakupy, wlacza pralke - i nawet nie mysli, ze to czynnosci kobiece i ze jego jedynym obowiazkiem jest przynoszenie do domu pieniazkow... A dodatkowo zarabia te pieniazki i zalatwia ogrom spraw urzedowych 
 Jedyne, czego nie robi to gotowanie (tutaj, po kilku probach, o ktorych wiecie, jestem wdzieczna losowi, ze nawet nie probuje 
 ). Dzis moj kochany S sam z siebie wzial ode mnie prawo jazdy i poszedl wymienic na tutejsze, zebym ja miala mniej na mojej liscie. Bez pytania, proszenia sie, tlumaczenia co i jak 
 Mowilam mu wczoraj, ze musze wymienic, to stwierdzil, ze on to po drodze zalatwi - i wlasnie sie dowiedzialam, ze faktycznie w pol godziny zalatwil 
 A jak czekal w kolejce, to od razu kupil bilety na samolot przez internet. Jak znam siebie - ile ja bym sie udenerwowala, ze strona wolno dziala, ze nieprzyjazna dla uzytkownika, ze drogie bilety bo kupione na ostatnia chwile... a tu juz wszytko zalatwione 
A teraz najlepsze - dzis rano kolega go zapytal, czy chce z nim pojsc do restauracji na kolacje i na piwo. Ja mam akurat dodatkowe zajecia, a S mi juz wczesniej obiecal, ze odkurzy przed przyjazdem jego rodzicow i pokroi owoce na salatke (tego sie chyba nie da zepsuc
 ). I wiecie co on na to? Ze skoro mi obiecal, to moze lepiej bedzie jak zostanie w domu 
 Wariat moj kochany. Powiedzialam, ze ma zapomniec o salatce, a odkurzyc mozemy jutro. Niesamowite, jak latwo uszczesliwic wlasnego faceta - i sprawic, ze z wlasnej, nieprzymuszonej woli powie, ze jutro on odkurzy i nawet wyszoruje cala lazienke, zeby ladnie wygladala 
 
            
Kolejny cykl pojdzie na marne, ech. Ile jeszcze mozna czekac...
Dostalam wyniki hormonow w 3dc. Wszystko w porzadku (chyba).
Stosunek LH do FSH wynosi 0,85 - czyli sie miesci w jakiejs normie, choc najlepiej, gdyby byl ciut wyzszy (w granicach 1)
TSH 2,33 (troszke poszlo do gory od ostatniego badania, ale bez rewelacji - chyba taka moja uroda, ze TSH oscyluje miedzy 2 a 3...)
Pozostale hormony mieszcza sie w skali laboratoryjnej.
Na chwile obecna powody dotychczasowej nieplodnosci moga byc nastepujace:
1) pech - wiadomo, jedni maja wiecej szczescia, drudzy mniej. Zaszlam juz w ciaze pozamaciczna, czyli plodna na tamten czas bylam. Moze po prostu trzeba poczekac?
2) niedrozny jajowod prawy (jedyny, ktory teraz mam) -> sprawdzimy HSG w tym cyklu
3) brak owulacji z prawej strony
4) problemy z endometrium (Ashermann, endometrioza, niedomoga lutealna i slabe endometrium...) -> czesciowo tez moze sie wyjasnic w czasie HSG. Porozmawiam z lekarzem o mojej krotkiej fazie lutealnej.
5) nasienie, moim zdaniem, jest w miare ok, mimo tego pozytywnego MAR-testu i agutynacji. Duzo plemniczkow i w miare ruchliwe. Dodatkowo moj S zaczal brac jakies suplementy, miejmy nadzieje, ze jeszcze poprawia parametry...

Jutro przyjezdzaja rodzice S na weekend. Pogoda calkiem przyzwoita utrzymywala sie caly miesiac, a dokladnie na ich przyjazd ma byc zimno i deszcz... Po czym znow ma sie poprawic w kolejnym tygodniu
 Co za pech, szczegolnie, ze ten weekend u nas to juz planuja od pol roku...- paracetamol 500 2 szt
- buscopan (odpowiednik nospy) 2 szt
- antybiotyk zitromax 1000mg 1 szt
- probiotyk 1 szt
Jestem gotowa na hsg

Przy okazji zastanowily mnie ceny lekow tutaj. Jak cos jest na recepte, jest tansze niz w Polsce. Antybiotyk kosztowal mnie przykladowo 1 EUR. A probiotyk, ktory kupilam na wlasna reke... 30 EUR. Gdybym wiedziala, ze tyle kosztuje, przywiozlabym cos z Polski. Te bakterie to chyba umiejscowione sa na pozywce ze zlota...
            
 Dlugo sie wyczekalam i stresowalam przez to badanie - lekarz mial jakis nagly przypadek - ale jak przyszlo co do czego, bylo calkiem w porzadku. Przez chwile czulam cisnienie w brzuchu (szczegolnie jak sie polozylam na lewym boku - a to ciekawe akurat, bo tam nie mam jajowodu), ale bylo to duzo lepsze niz moje wyobrazenia o HSG po doglebnym czytaniu forum na internecie 
 Nawet chyba mniej bolalo jak sono-HSG - a z pewnoscia mam mniej krwi na podpasce! 
 Takze dziewczyny, jesli sie zastanawiacie - to nie ma sie czego bac, warto wykonac to badanie 
Ale, ale... najwazniejsze, ze widzialam wlasny jajowod!
 Jest. Taki biedny osamotniony, tylko z jednej strony - ale jest 
 Czyli jest drozny! 
I na pamiatke dostalam nawet plyte z nagraniem, ktore mozna otworzyc na zwyklym komputerze
 Co myslicie o jajowodzie na pulpicie komputera? 
Jedyny negatywny aspekt byl taki, ze poszlam do rejestracji po zwolnienie lekarskie - a to juz 13h byla - a Pani mi mowi, ze moze mi wypisac zwolnienie do poludnia. Tlumacze jej, ze zanim dojade busami do pracy, to bedzie 14h30 (juz nie mowiac o obiedzie) - a ta, ze calodniowe moze mi wypisac tylko lekarz, ktory poszedl sobie do domu... Zirytowalam sie, uparlam i powiedzialam, ze nie czuje sie na silach pojsc do pracy i bardzo ja prosze, zeby zadzwonila do tego lekarza. Najpierw kazala mi wrocic popoludniu po zwolnienie, ale potem zadzwonila... i okazalo sie, ze wrocil i podpisal to zwolnienie bez problemu. Tutaj chyba tak trzeba - z uporem maniaka, chamsko i na bezczelnego powiedziec, ze zle sie czujesz i nie pojdziesz poki nie dadza Ci zwolnienia.... Do tej pory bylam cicha, uprzejma - i nawet po operacji usuniecia pozamacicznej po paru dniach musialam isc do pracy. Koniec z tym, dostalam L4 i bycze sie z kawusia na balkonie. A co



Wiadomość wyedytowana przez autora 27 marca 2015, 15:00
 Juz mi dali wystarczajaco popalic. Szczegolnie pytaniem czy kupimy sobie wreszcie auto, bo nie maja jak jezdzic na wycieczki jak przyjezdzaja do nas... Poki mieszkamy w srodku miasta, nie potrzebujemy wydatku w postaci auta - tak uwazam i przekonalam do tego mojego S 
 Jednak nie ma jak to mama 
 a moja jest najlepsza 
W dodatku kupilismy troche roznego alkoholu zeby bylo co zaproponowac, mama mi przywiozla jakies rodzinne nalewki - a tydzien pozniej tesc pootwieral wszystko zeby sprobowac po pol kieliszka - i teraz mam 15 otwartych butelek w lodowce, a mleko, ketchup i inne stoja na balkonie

Niech juz jada

 Caly czas jednak biedny narzekal na ta stope. Dzis sie okazalo, ze biedny ma zlamanie zmeczeniowe kosci (ang. stress fracture). Teraz nie wolno mu biegac przez najblizsze 2 miesiace - a ja sie zastanawiam, jak mam siebie zmobilizowac do indywidualnego wysilku i powalczenia o lepsza figure... Bo po co mi lepsza figura, jak zaraz zajde w ciaze 
 Biorac pod uwage predyspozycje genetyczne i tak w ciazy bede wygladac jak autobus. Mojej mamie wszyscy mowili, ze bedzie miec blizniaki... 
W ramach dnia w szpitalu - oprocz ortopedy moj S mial tez dzis pobranie krwi i nasienia. Jestem ciekawa co tym razem wyjdzie - tak bym chciala, zeby parametry sie poprawily - i przede wszystkim zeby nic nowego nas tym razem nie zaskoczylo... (no, moze poza niespodziankowa ciaza w tym cyklu
 )Ostatni dzien wizyty rodzicow S, niech mija szybko i bezbolesnie. Juz wkrotce sie pozegnamy, a zobaczymy ponownie na Szwedzkim neutralnym gruncie (czytaj: w dawnym mieszkaniu S) dopiero w lipcu

[na dodatek chyba mialyscie racje, ze trzeba bylo cos odpowiedziec z tym samochodem, bo teraz S mi napisal w sms, ze dopytywali sie po moim wyjsciu czy wszystko jest miedzy nami ok, bo NAWET JESZCZE AUTA NIE KUPILISMY RAZEM (??) To juz chyba 5 raz napomkneli niby przypadkiem o samochodzie - i co to za niby prognostyk dla zwiazku, wspolne auto?
 ]
            
 Dobrze, bo wkrotce juz bym nie dala rady sie usmiechac na sile 
 Nie pytajcie mnie o ten samochod, bo ich tok myslenia jest dla mnie jedna wielka niewiadoma. Najwazniejsze, ze mnie lubia (albo tez dobrze udaja 
 ), i ze nie przyjezdzaja za czesto... 
Na dodatek w pracy dzis mnie wkurzyl moj szef - co to jest za deprymujacy typek, bez kultury osobistej - i te jego humory... Jestem szefem dzialu ksiegowosci, a dzis mnie objechal jak gdyby nigdy nic, ze sala konferencyjna nie jest zarezerwowana dla niego. Nieistotne, ze mamy sekretarke, i ze niespecjalnie mnie obchodza jego meetingi, dostalo sie mnie... Odpowiedzialam, ze to chyba nie jest moja rola w tej firmie, na co on stwierdzil, ze jego to nie interesuje. Cham i prostak. Na dodatek jako jedyny nie dolozyl sie do prezentu dla odchodzacego kolegi, mimo ze sam namawial nas zeby kupic cos drozszego. Podpisal sie na kartce, a potem "zapomnial" o skladce... Ech. Nie bede sie prosic o 10 euro, ale niesmak pozostal. Szczegolnie po tych zlych ocenach ostatnio, po jego opinii, ze niby ksiegowosc nie jest waznym dzialem... Jak tylko znajde cos innego, bez zalu sie z tym panem pozegnam
 Jedyne, co sprawia, ze jeszcze nie zmienilam tej roboty, to nadzieja na ciaze 
Milego dzionka kochane. Zaciazajcie!
 Rudzia juz jedna noga siedzi na fioletowej, tak sie ciesze 
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 marca 2015, 10:36
Rozumiem, ze kazdy moze miec wlasna opinie, ze problemy niektorych osob sa dla innych nieistotne... Ale jakos mimo wszystko zrobilo mi sie smutno... Zupelnie bez sensu...
Wczesniej poznalam na OF wiele wspanialych osob, ktore bardzo mi pomogly w tej szarej codziennosci i sprawily, ze smutne dni staja sie odrobine lepsze. Dziekuje Wam wszystkim - nie chce tutaj wymieniac z imienia / nicka, bo boje sie, ze z wrazenia kogos pomine
 Dziekuje, ze jestescie, wspieracie, nie atakujecie. Ze dajecie przyklad, nadzieje, rozsmieszacie, uspokajacie... ze jestescie ze mna na codzien i mozna na Was zawsze liczyc 
 Nie zmieniajcie sie 
*A tutaj ten nieszczesliwy watek, gdyby ktos byl ciekawy

http://ovufriend.pl/forum/starajac-sie-ogolne/owulacja-a-mdlosci-i-bol-brzucha,7067.html
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 marca 2015, 20:50
 Jak nie teraz - uda sie za miesiac 
 Nawet nie przewiduje innej mozliwosci 
Zostajemy z S na swieta sami w domu. Po tych ostatnich odwiedzinach rodzinki musze przyznac, ze sie nawet ciesze
 Odpoczniemy, zrelaksujemy sie w czasie dluzszego weekendu... Poprzesadzam sobie kwiatki na balkonie i zrobie na obiad kaczke, o ktorej ostatnio tyle myslalam. Juz nie moge sie doczekac 
 S ma jutro i w piatek dodatkowe wolne, ja niestety musze isc do pracy jak zwykle - ale ma padac, wiec nawet mi nie jest az tak bardzo przykro 
 Wiosna jest, nie dam sie przygnebieniu 
A dzis wieczorem zabieram S na randke, wypijemy jakies winko i moze pojdziemy do restauracji. Czemu? On taki kochany jest
 Dzis znalazl mi polska dentystke w Luxie, na dodatek ma gabinet niedaleko jego szwedzkiej dentyski 
 i umowil nas oboje na ta sama godzine 
 Teraz juz nie mam wymowki, pojde i bede zabki naprawiac - bo i tak ciazy sie nie spodziewam w tym cyklu 
 
            
Przylozylam moja reke do jego czola - alaaaaa - chyba goraczka, bo bredzi

A teraz sie usmiecham sama do siebie, bo wiem, ze wygralam los na loterii z takim facetem



---
Dostalismy wyniki spermogramu S. Nie mam przy sobie calej kartki, wiec napisze tylko w skrocie, ze:
- po aglutynacji, wysokiej lepkosci, wysokim PH - nie ma sladu (nie ukrywam, ze bardzo mnie to cieszy...
 ) Ciekawe, czy to zasluga tego leku, ktore bierze przez kilka dni - czy to sie tak szybko moze zmienic?- MAR-test NEGATYWNY (???) - czyzby ten ostatni to byl jakis zafalszowany pozytyw? Zwariowac mozna z takimi wynikami, ale cieszy mnie, ze wyszedl negatywny

- jedyny zly wynik to znaczna leukocytospermia (znow!) - i tym razem wzrosla do 5 jednostek (oznaczone: significant). Wg. norm powinna byc ponizej 1. Sama nie wiem czy cos z tym mozna zrobic. Tak jakby S mial jakas infekcje niewykryta, przed ktora sie broni organizm i produkuje te leukocyty. Ale co to moze byc, nie mam pojecia... Ani jemu ani mi nic nie wychodzi na testach...
A z dodatkowych pozytywow, ma 150 mln plemniczkow, przy prawidlowych wartosciach od 15 mln... Duza armia i zywotna, wiec moze nam sie uda?
Niesmialo sobie mysle, gdybym dzisiaj zaszla w ciaze - to data porodu na roznych portalach waha sie od 24 do 26 grudnia. Aaaaaa

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 kwietnia 2015, 13:09
Grudniowa, swiateczna dziecinko... przybywaj
 Czekamy, mala kozko (koziorozec w roku chinskim kozy... hmmm) 
            Wiadomość wyedytowana przez autora 3 kwietnia 2015, 09:39

Mam nadzieje, ze i Wam swiateczny czas uplynal przyjemnie, spokojnie i radosnie - ale przede wszystkim rodzinnie i z duza dawka milosci

A u nas dlugi weekend, dzieki mojemu S, zaczal sie zoltymi rozami, zoltymi Wielkanocnymi kurczaczkami i owocowa salatka (trening w kuchni jednak zaczal przynosic spodziewane efekty
 )Szkoda tylko, ze temperaturka nie rosnie jak powinna
 I sluz znow mi sie zmienia - raz jest rozciagliwy, raz kremowy.Ale dosc tego zamartwiania sie

Ciazy nie bedzie, trudno. Jeszcze nie teraz, koza okazuje sie uparciuchem - na sile jej przeciez w brzuchu nie umieszcze
 Przynajmniej dzieki temu zdecydowalam sie spedzic pare dni u kolezanki na Balkanach. Taki babski wypad z kilkoma kobietami dobrze mi zrobi 
 Wlasnie kupilam bilety na samolot na koncowke maja... 
            Wiadomość wyedytowana przez autora 18 lutego 2016, 22:11
 - ale to, czym mnie dzis zaskoczyl przeszlo jego ostatnie wyczyny. Przychodze, z prosba, zeby przeslal plik, ktory on zawsze generuje troche wczesniej, bo klient sie awanturuje - na co uslyszalam "a co mnie to obchodzi, to Ty masz z tym problem". Najpierw mnie zatkalo, ale po chwili odwrocilam sie i powiedzialam mu, ze nie prosze go, zeby mi sciany w domu pomalowal, albo popilnowal kota, w zwiazku z czym nie JA mam problem - tylko my i nasza firma. I ze jesli chodzi o mnie i moje problemy, to moze sobie schowac ten raport do szuflady... Wrrr. Co za nieuzyczliwy typ. 
Wczoraj bylismy z moim S, jeszcze jedna para znajomych i kolezanka z pracy w meksykanskiej knajpie, wrocilismy pozno, popilismy troche winka - i dzis jakas taka malo przytomna jestem na dodatek
 
            
Do tej pory przekopywalam sie przez sterty pamietnikow szukajac znajomych nickow.
Jestem ciemniejsza od blondynki. Doslownie i w przenosni. Panie blondynki z gory przepraszam za porownanie

Jedyna decyzja, jaka podjelismy, to zbadanie progesteronu jutro (8 dpo) na wlasny koszt - przede wszystkim zeby wiedziec, czy te dziwne wykresy ze stopniowymi podniesieniami tempki w ogole mowia nam o odbytej owulacji... Raz mialam badany w 9 dpo, wynik byl okolo 10 jednostek - czyli nic nie wiadomo...
Ech, ciezkie to wszystko. Musze wierzyc, ze sie jakos pouklada. Najbardziej mi szkoda w tym wszystkim S, on ciagle wierzy, ze bedzie tata. A bylby tata wspanialym, tak jak w ogole jest cudownym czlowiekiem.
Bardzo Was prosze o modlitwe za nas, albo chociaz kciuki. Szczegolnie w tych chwilach ciezkich, kiedy ciezko nam jest zobaczyc swiatelko w tunelu.
Zglupialam juz zupelnie, bo norma laboratoryjna dla fazy lutealnej wynosi 1,2 - 15,9 (wg. mojego laboratorium) - czyli dokladnie w polowie jestem. Poszukalam na necie i wg. rzadowych wytycznych tutaj progesteron powinien wynosic w fazie lutealnej 5-25 ng/mL. Nigdzie nie mam podanej wytycznej dla 7-8 dpo, ale chyba moge z cala stanowczoscia stwierdzic, ze progesteron nie powala na kolana? No ale czemu ta temperatura mi przyrasta, moje wykresy sa raczej dobre (czasem tempka wolno przyrasta - ale nie zawsze)... Niczego juz nie rozumiem. Jesli te owulacje sa faktycznie gorszej jakosci - albo, co jeszcze bardziej zdumiewajace, ich nie ma - to z czego to wynika, jak pozostale wartosci pozostalych hormonow sa w miare ok?
Czytalam juz wczesniej, ze w Polsce ginekolodzy z reguly przyjmuja, ze progesteron 7dpo powinien byc wyzszy niz 15 jednostek, a juz na pewno wyzszy niz 10...
Dziewczyny, czy mowili cos na ten temat Wasi lekarze? Slyszalyscie cos moze na ten temat? Jesli tak - to bardzo prosze o informacje.
---
U nas dzis ma byc 19 stopni
 Piekny, sloneczny dzien. Przesylam promienie sloneczne w szczegolnosci do tych dziewczyn, ktorym brakuje witaminy D 
 Szkoda tylko, ze jutro zmiana pogody i deszcz... Ale coz, bede sadzic kwiatki na balkonie, albo ukladac puzzle 
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 kwietnia 2015, 16:05
				
								
				
				
			
Bardzo dobry ten Twój chłopczyk :-) ja to bym się nie umiała na takiego gniewac
wiesz, kiedyś u mnie też tak każda różnica zdań takim stwierdzeniem się kończyła. Najpierw czułam satysfakcję, ale po gdzieś tak po 4-5 latach zaczął mnie ogarniać smutek na te słowa... Przecież facet to też człowiek :D
"Demokracja, to jest najlepszy ustrój państwowy. W nim każdy obywatel może postępować tak, jak życzy sobie jego żona." Antoni Uniechowski ;))
Słodki ten Twój S. Mój często też tak mówi, ale obrażonym tonem dlatego jeszcze nie nastała chwila by było mi go żal. Ale z drugiej strony... Po co się zaczyna? Ma co chciał ;-)