X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Muszę uzbroić się w cierpliwoć.
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

4 listopada 2019, 15:06

10 cykl starań...

6 listopada 2019, 12:29

Kolejny dzień przepełniony frustracją, żalem, wściekłością, bezsilnością... Chyba ta bezsilność jest najgorsza. Czuję, że kolejną miesiączkę bardzo ciężko przeżyję. Kolejna porażka. Nie potrafię przeprogramować moich myśli na inny temat niż ciąża. Żyję w tej bańce od miesięcy i czuję się tym zmęczona, a nie potrafię mimo to odpuścić. Pewnie nie dotarłam jeszcze do granicy mojej wytrzymałości.
W przyszłym tygodniu jedziemy na badania. Z jednej strony cieszę się, że będziemy wiedzieli więcej i być może po uzyskaniu wyników będziemy mogli wdrożyć konkretne leczenie lub też ustalić co robimy dalej. Z drugiej strony boję się, że okaże się, że nie tylko upłynnienie jest naszym wrogiem. Nie chcę myśleć, będzie dobrze. Chcę myśleć realistycznie i zakładać różne scenariusze.

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 listopada 2019, 12:29

7 listopada 2019, 13:29

Najgorsze jest to, że nie potrafię skupić się na pracy. Chodzę rozkojarzona, zapominam, robię błędy, odwlekam rzeczy, które mam do zrobienia. Czekam tylko, aż spadnie na mnie łomot. Na razie dziwny spokój, nikt się o nic nie upomina... Nie jestem tytanem pracy, ale aż sama jestem zła na siebie za to co robię. Nie mogę przecież tak olewać pracy! Ale nie mogę też zebrać się w sobie i wykonywać obowiązków tak jak zawsze to robiłam...

14 listopada 2019, 15:41

Badania męża zrobione. Teraz czekamy na wyniki - około 3-4 tygodnie. Już umówiłam nas do androloga na 11 grudnia i będziemy dalej działać.

Zastanawiam się nad sobą... W tym cyklu moja temperatura zwariowała, a program już przestawił owulację na dzień później, chociaż według mnie mogła być raczej dzień wcześniej niż pierwotnie zakładał. Tak czy inaczej mam 8 dzień fazy lutealnej, a od wczoraj lekko plamię (tzn. 3 razy zauważyłam niewielkie ślady krwi na papierze), a do tego temperatura jest nieznośnie niska i nie chce podskoczyć. Może warto by zbadać hormony? Póki co robiłam tylko tsh i prolaktynę. Tylko kto mi da na to skierowanie... Mój ginekolog, do którego i tak chodziłam prywatnie wysyła nas do invikty, a tam pewnie też za wszystko trzeba płacić, kolejny ginekolog na nfz nie daje nam złudzeń i chyba najchętniej wysłałby nas od razu na in vitro :/ ale o wnikliwym zbadaniu problemu nie ma mowy. Kasa, kasa, kasa...

Do końca roku zamierzam odpuścić ze staraniami. Muszę mieć czas, żeby odpocząć psychicznie i nie krążyć w kółko wokół tematu ciąży i dziecka. Plan jest taki, że nie mierzę temperatury, nie sprawdzam owulacji, nie siedzę na ovu. Znikam i żyję tak jak wtedy, gdy nie planowaliśmy dziecka. Skoro przez 10 cs się nie udało, to czemu miałoby się udać za 11 razem? I muszę przypomnieć sobie, co to spontaniczny seks ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 listopada 2019, 15:49

28 listopada 2019, 11:11

Wiem, miałam nie pisać i nie wchodzić do końca roku, ale zrobię wyjątek, bo mamy wyniki męża i chcę na bieżąco wszystko wpisać i "odłożyć" temat na półkę. Ogólnie ta przerwa bardzo mnie uspokoiła. Jeszcze niedawno byłam na granicy totalnej załamki, teraz temat ciąży został odłożony. Niestety w rodzinie pojawił się kolejny trudny problem - nowotwór w bliskiej rodzinie :( mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. U nas chodzą trójkami - przyszły niemal w jednym czasie. Śmierć babci męża, zmaganie z naszą niepłodnością, a teraz nowotwór u taty męża... Niech ten rok już się skończy. W tym roku życie uczy mnie intensywnie pokory i tego, że niczego nie można zaplanować. Trzeba brać na barki to co dostajemy i starać się iść dalej, chociaż nieraz jest ciężko.

Wracając do wyników. Mąż miał robione badanie 2 x w odstępstwie 1 godziny. Co dobre - ruch postępowy jest ok ;) zmiana niebywała w stosunku do pierwszego badania. niestety morfologia to tylko 2% w pierwszym badaniu i 4% w drugim.

Aglutynacja - pierwsze badanie - brak, drugie badanie - brak
Koncentracja plemników- pierwsze badanie- 25,1255, drugie badanie - 50 mln/mL
Całkowita liczba plemników w ejakulacie - pierwsze badanie - 75,375, drugie badanie - 11,00 mln
Ruch postępowy - pierwsze badanie - 65%, drugie badanie - 50%
Całkowita liczba plemników z ruchem postępowym - pierwsze badanie - 48,994, drugie badanie - 5,50 mln
Ruch całkowity - pierwsze badanie - 70 %, drugie badanie - 56%
Brak ruchu - pierwsze badanie - 30%, drugie badanie - 44%
Żywotność (test z eozyną) - pierwsze badanie - 84%, drugie badanie - 74%
Całkowita liczba plemników żywych - pierwsze badanie - 63,315, drugie badanie - 8,14 mln
HOS-test - pierwsze badanie - 81%, drugie badanie - 72%
Plemniki o prawidłowej budowie - pierwsze badanie - 2%, drugie badanie 4%
TZI (teratozoospermic index) - pierwsze badanie - 1,61, drugie badanie 1,60
Koncentracja komórek okrągłych - pierwsze badanie - 0,20, drugie badanie - 0,00 mln/mL
Koncentracja leukocytów peroksydazo-dodatnich - pierwsze badanie, 0,45, drugie badanie - 0,00 mln/mL
Ocena statusu chromatyny plemnika(Halo-spermtest): pierwsze badanie - 8%, drugie badanie - 12%.

Posiewy nasienia (ogólny, na mycoplasma i ureaplasma) - ujemne.

Nie mamy informacji o upłynnieniu. Nasz lekarz ma rozszerzone wyniki, pewnie dowiemy się więcej 11.12.

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 listopada 2019, 11:14

9 grudnia 2019, 11:01

Miałam lepsze chwile, teraz mam te gorsze. Przez parę tygodni wyluzowałam i było mi lżej na sercu. Teraz czuję, że przygnębienie i smutek znowu wraca. Wiem, że być może to za szybko, ale powoli godzę się z myślą, że naturalne starania mogą się nie udać. Wielkimi krokami zbliża się kolejna miesiączka i pierwszy raz jestem przekonana w 100%, że przyjdzie. Zawsze miałam cień nadziei, że może dany cykl będzie szczęśliwy. Teraz wyzbyłam się tego, co nie znaczy, że będzie mi lepiej... Mój mąż, raczej optymista i realista ostatnio sam przyznał, że zaczyna wątpić w to, że uda nam się naturalnie. 23.12 idę do mojego lekarza kolejny raz poprosić o skierowanie na hsg. Dodatkowo chcę poprosić o skierowanie na badania hormonów - do tej pory zbadałam na własną rękę prolaktynę i tarczycę. Znowu będę się czuła, jakbym chciała coś od niego wyłudzić, chociaż do tej pory nigdy nie dał mi żadnego skierowania na nic. Ale proszenie o to i potem słuchanie że to badanie jeszcze nie, najpierw zrób tamto, a tak w ogóle to najlepiej invitro sprawia, że czuję jeszcze większą niemoc :( wiem, że to co teraz napiszę jest strasznie głupie, ale czasami nachodzą mnie myśli, że może los specjalnie nie daje nam dziecka, bo byłabym złą matką?

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 grudnia 2019, 11:39

11 grudnia 2019, 08:05

Jesteśmy po wizycie u androloga. Podczas ostatnich nasienie męża się upłynniło i to w czasie mniejszym niż pół godziny !!! :-D Pozostała tylko ta morfologia 2%, ale lekarz powiedział, że mamy dać sobie jeszcze czas na naturalne starania, a potem startować z inseminacją, a jak ona nie wyjdzie to invitro. Za 2 tygodnie idę do ginekologa prosić o skierowanie na drożność. Wczorajsza wizyta bardzo mnie uspokoiła i dała nadzieję :) Bardzo bałam się, że badania wykazały coś jeszcze co mogłoby przeszkadzać w zajściu w ciążę, a okazało się, że jest lepiej niż się spodziewaliśmy. Dostałam pozytywnego kopniaka i od nowego roku startujemy na całego ze staraniami ;-)

17 grudnia 2019, 08:11

Wczoraj coś we mnie pękło i wypłakałam się mężowi na ramieniu. Frustracja, niecierpliwość, żal... Nie takie emocje powinny towarzyszyć staraniom, przynajmniej nie na początku. A my staramy się raptem 10 miesięcy!!! Zaczęłam wariować już po 4 miesiącach :/. Cały czas myślę o parach, które starają się latami. Podziwiam ich siłę i determinację. Ja odpadam w przedbiegach. Chciałabym już mieć to za sobą. Albo przynajmniej potrafić się z tym uporać i żyć normalnie. Już umówiłam się do psychologa. Nie potrafię sama tego przepracować, a widzę, jak to wpływa na nasz związek.
Koleżanki z pracy, które brały ślub niewiele szybciej ode mnie - ok pół roku, już urodziły... :( To mnie też dobija, chociaż nie powinnam na to patrzeć. Na początku w pracy też robili podchody. Mówiłam, że idę na badania a oni: ooo, pani w ciąży? albo, że muszą już szukać za mnie zastępstwa, bo niedługo pójdę na zwolnienie. Na szczęście przestali już mówić. Ja też nic nie mówię.

Reasumując moje emocje to istny rollercoaster. Parę dni temu super nastawienie, dzisiaj dół. Czy tak już będzie przez cały okres starań?

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 grudnia 2019, 08:16

18 grudnia 2019, 14:23

Mam ochotę krzyczeć CHCĘ BYĆ WRESZCIE W CIĄŻY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

No kiedy w końcu, kiedy????

24 grudnia 2019, 08:33

Byłam wczoraj u mojego ginekologa po skierowanie na HSG. Pokazałam mu wyniki męża - morfologia 2%. Powiedział, że w tym wypadku BEZWZGLĘDNIE invitro i to jak najszybciej, póki mam swoje jajeczka, bo mam już przecież 32 lata i nie ma na co czekać. A poza tym mam mięśniaka, który jest póki co mały, a jak urośnie to będzie problem nawet zrobić invitro... Pytałam się o inseminację. Powiedział, że w tym przypadku bez sensu ją robić. Pytałam się o naturalne starania. Powiedział, że w tym przypadku tylko invitro będzie szansą. Próbowałam drążyć temat, zwyczajnie porozmawiać, a on na to, że przecież mówi jakie jest rozwiązanie, a ja o innym metodach mówię, więc mam robić co chcę... Na koniec dostałam skierowanie, ale z pisemnym zaznaczeniem, że wydane jest na życzenie pacjenta. Ciekawe, czy to ma jakieś znaczenie. Generalnie wyszłam z płaczem i płakałam przez całą drogę do domu i w domu jeszcze też. Tak płakałam, że nie mogłam mówić :( Co więcej, jak nigdy na poczekalni same ciężarne, które rozmawiały o tym w jakich pozycjach rodzić, mama pokazywała córką usg swojego nienarodzonego dziecka i mówiła, o patrz, ma taki sam nosek jak ty. Zanim przeszłam do ginekologa czekałam w kolejce do położnej, a tam jakaś kobieta miała robione KTG i przez 20 min słuchałam bicia serca dziecka... A na koniec dowiaduję się, że nie mam co liczyć na "cud" naturalnego poczęcia i muszę szybko robić invitro bo zaraz może być już za późno...

30 grudnia 2019, 13:58

HSG 15.01. Mam nadzieję, że dojdzie do skutku, bo jest już 18 dc, a owulacji wciąż nie ma... Miesiączka pewnie też się przesunie.
Pierwsza wizyta w invicta 05.02.
Oby nowy rok bardziej nam sprzyjał ;)

7 stycznia 2020, 09:56

Jak na złość przesunęła mi się owulacja i nie wiem, czy w dzień planowanego HSG, czyli 16.01 nie będę miała miesiączki :/ Według wcześniejszych obliczeń powinna wystąpić jutro, a ovu wyznaczył mi owulację dopiero na 31, więc teoretycznie najszybciej powinna przyjść 10, ale równie dobrze może pojawić się 13 i wtedy będzie pozamiatane. Pierwszy raz od dawna czekam na miesiączkę i chciałabym, żeby przyszła jak najszybciej!!!

8 stycznia 2020, 11:20

I kolejna osoba z pracy jest w ciąży. Oczywiście jak to usłyszałam do momentalnie łzy napłynęły mi do oczu, a myślałam, że aktualnie jakoś się trzymam. To jednak tylko pozory... Dlaczego dla innych jest to takie proste. Czemu nam się nie udaje?!

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 stycznia 2020, 11:21

10 stycznia 2020, 07:43

Niedawno kupiłam nową partię testów owulacyjnych i standardowo dołożyli parę ciążowych. Akurat wczoraj byłam w 28 dc więc pomyślałam, że przetestuję :P piersi wciąż bolały, generalnie nie czułam się jeszcze na miesiączkę. A więc zrobiłam test, oczywiście negatywny (a jak), a następnie na papierze toaletowym zobaczyłam krew. Los jaśniej nie mógł mi dać do zrozumienia, że NIE JESTEM W CIĄŻY :P wręcz jakby chciał to wykrzyczeć mi prosto w twarz ;)
Ale niepokoi mnie moim zdaniem zbyt krótka faza lutealna. W tym cyklu pierwsze plamienia pojawiły się już w 9 dniu po owulacji. Generalnie 2 faza wynosi u mnie około 10 dni, moja najdłuższa do tej pory do 14 dni, ale średnio 10-11, w tym plamienia zdarzają się już w 8 dniu po owulacji.

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 stycznia 2020, 10:40

13 stycznia 2020, 09:17

Nowy rok, nowe wyzwania, zabieram się do działania :)
Dzisiaj 4 dc i zrobiłam badania:
- LH - 10,20 mIU/ml - norma: faza folikularna 2,4-12,6
- FSH - 6,41 mIU/ml - norma: faza folikularna 3,03 - 8,08
- Estradiol - 33,0 pg/ml - norma: faza folikularna 21 - 251
- Testosteron - 0,26 ng/ml - norma 0,10 -0,57
Pozostaje mi jeszcze do zrobienia progesteron, ale poczekam do 21 dc.

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 stycznia 2020, 08:30

15 stycznia 2020, 09:19

Nóż w kieszeni się otwiera, kiedy słyszę: Oj, dzieci to same problemy. Ciesz się, że jeszcze ich nie masz. WTF ?! Usłyszałam to ostatnio od dwóch osób, które wiedzą, że się staramy i nam nie wychodzi. Nawet nie skomentowałam, ale w środku się zagotowałam :/

19 stycznia 2020, 22:43

Jutro badanie HSG. Przez ostatni tydzień zajęta byłam robieniem badań (co 2 dni pobieranie krwi, bo Ob było za wysokie...), 2 razy przekladalam badanie, bo jak na złość miesiaczka najpierw się spóźnia, a potem nie chciała odpuścić :-P aż w końcu w piątek dostałam zielone światło żeby jutro stawić się w szpitalu na badanie. Z tego wszystkiego wcale nie myślałam stricte o badaniu. A dzisiaj wieczorem przyszedł stres i lekki niepokój. Boję się, że będzie bardzo bolało. I boję się, że jajowody mogą być niedrożne, a to będzie powodowało jeszcze większy ból. Pociesza mnie myśl, że jutro o tej porze będzie po wszystkim ;-) Chyba jestem przygotowana na każdy wynik badania. Diagnostyka męża trochę mnie zachartowała w tej walce i nawet jeżeli wyjdzie niedrożność to będzie to kolejny problem, z którym trzeba będzie się zmierzyć, a nie powód do załamania się.

20 stycznia 2020, 14:16

Już jestem w domu :) Jajowody drożne! Chociaż jak był wpuszczany płyn to na początku był mały opór i przeleciał z opóźnieniem. To mogło świadczyć o tym, że gdzieś tam mogły być zrosty, których teraz być nie powinno :) Badanie samo w sobie nie należało do przyjemnych, ale na szczęście nie trwało długo. Dłużej trwało zakładanie rurki, przez którą płynął kontrast ;) Ból porównałabym do bolesnej miesiączki. Dostałam na 3 dni biseptol i clotrimazolum i potem możemy wrócić do starań. Na szczęście nie powinna ominąć nas owulacja, bo mimo że jestem 11 dc, to lekarz nie potrafił jeszcze stwierdzić, z którego jajnika ona będzie.

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 stycznia 2020, 14:17

21 stycznia 2020, 17:54

Z jednej strony jest mi lżej jeśli mogę z kimś pogadać o staraniach, badaniach, wizytach u lekarza itp. Ale z drugiej strony czasami myślę, że może lepiej byłoby milczeć. Po rozmowie z moją siostrą żałuję, że zaczęłam jej się zwierzać z naszego problemu. Ostatnio powiedziałam, że idziemy na konsultację do invicty. Ona na to, że jej znajomej siostra leczyła się w invikcie i to był niewypał i mamy iść do gamety. Ok, może w jej przypadku tak było, ale nie można wrzucać wszystkiego do jednego worka. Każda historia jest inna... Poza tym to tylko bezpłatna konsultacja, więc czemu by nie skorzystać? Następnie zaczęła mi udzielać "dobrych" rad typu musimy się kochać jak najczęściej, nawet parę razy dziennie, bo to na bank pomoże. Robiła to niezwykle natarczywie, a na każde moje sceptyczne słowa (np. dokładnie wiem, kiedy mam owulację i uwierz mi, wykorzystujemy każdą okazję, ale myślę, że co dwa - trzy dni było wystarczające, żeby przez 10 miesięcy zajść w ciążę) reagowała złością bo przecież "ona wie co mówi, bo ma dzieci, a ja nie" (sic!). Stanowczo i grzecznie powiedziałam, że nie oczekuję od niej żadnych rad. I myślę, że na tym skończę informowanie jej o naszych staraniach.

26 stycznia 2020, 11:54

W końcu II kreski na teście owulacyjnym! :) Testuję od tygodnia, a dzisiaj już 17 dc. Już myślałam, że HSG przestawiło mi owulację. Poza tym śluz płodny powoli zanika i to trochę mnie niepokoiło, że cały czas jedna kreska wychodziła. Martwi mnie faza lutealna. Przed właściwą miesiączką zazwyczaj plamię przez 2-3 dni, a to wychodzi mniej więcej od 8-10 dnia po owulacji. II faza też nie jest rewelacyjna, bo ok 10-11 dni. Najdłuższa trwała 14 dni i wtedy faktycznie widać było duży skok temperatury. A zazwyczaj w czasie II fazy temperaturę ok 37 mam przez maks 2-3 dni, a poza tym są raczej niskie, chociaż wciąż nad kreską. Poruszę ten temat na nadchodzącej wizycie. Myślę też nad monitoringiem owulacji w przyszłym cyklu.
1 2 3 4