jest mi tak żal... wczoraj przez chwilę łudziłam się, że się udało, że niepotrzebne będą badania. Jutrzejsza wizyta w invicta aktualna. Wiem, że to dopiero pół roku starań, ale jestem już tym zmęczona. Żyję tylko ciążą, której nie ma i boję się, że naturalnie nie będzie... Siedzę w pracy i powstrzymuję łzy
wyniki nasienia będą wieczorem. Działamy szybko, bo chcę wiedzieć na czym stoimy. W ogóle należę do osób, które od razu doszukują się chorób i potem się stresuję (być może niepotrzebnie). W okresie, w którym chorowałam na chlamydię również średnio co miesiąc miałam zapalenie pęcherza, potem różnego rodzaju zapalenia pochwy, najczęściej bakteryjne. Jeżeli jajowody okażą się niedrożne szybko będziemy mogli działać dalej, jeżeli okaże się, że są drożne to przynajmniej wyluzuję i się uspokoję.
w wartości czas zamiast liczby jest * a w sposobie upłynnienia enzymatyczny.czy to wyrok?
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 września 2019, 09:49
martwią mnie wyniki męża. Nachodzą mnie myśli: a co jeśli nam się nie uda? czy zostaniemy kiedyś rodzicami? Mój mąż byłby wspaniałym ojcem. dzieci wprost go uwielbiają. serce mi pęka jak pomyślę, że być może nie będzie nam dane mieć dzieci
nigdy nie brałam pod uwagę możliwości, że przyczyna naszych niepowodzeń może leżeć w nasieniu męża. Wizytę u androloga mamy 16 października. Zwariuję do tego czasu
widzę, że wyniki też go podłamały, a mnie wręcz złamały. Stara się mnie pocieszać, uspokajać... czemu nas to spotkało?liczba plemników w 1 ml 25,63, wartość referencyjna powyżej 15
liczba plemników ejakulacie 78,89 mln wart. ref powyżej 39 mln
plemniki o szybkim ruchu 10%
suma plemników o ruchu postępowym 21% wartość ref. powyżej 32%
((((((((((((plemniki o ruchu niepostępowym 7%
plemniki nieruchome 72%
plemniki o szybkim ruchu postępowym 2,56
plemniki o wolnym ruchu postępowym 2,82
plemniki o ruchu niepostępowym 1,79
plemniki nieruchome 18,45
średnia prędkość przeciętnego toru 22,4 wartość ref powyżej 23,1
średnia prędkość ruchu postępowego 14,9 wart. ref. powyżej 16,4
prostoliniowość 63,9%, wart. ref powyżej 66,4
liniowość ruchu 39,7%, wart. ref. 44,1
plemniki żywe 58%
plemniki martwe 42%
czas upłynnienie *, wartość ref. do 60 min
sposób upłynnienia enzymatyczne, wartość referencyjna samoistnie
((((((((((((((((((wydzielina szarobiała
zapach swoisty
objętość ejakulatu 3 ml/ powyżej 1,5
odczyn ph 8/ powyżej 7,2
liczba komórek okrąglych 3,8 / poniżej 5
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 września 2019, 12:43
to, że mój mąż może mieć infekcję jest bardzo prawdopodobne, bo ja co chwilę jakąś mam, aktualnie też a przecież się nie zabezpieczamy. chociaż ph ma w normie... 
przeczytałam chyba wszystko o upłynnieniu w internecie, przejrzałam wątki na ovu i jestem kropce, bo z jednej strony osoby piszą, że wystarczy pić wodę, syropy na kaszel i wit. C, a inni, że jest to nieodwracalne i tylko inseminacja...
poradził, abyśmy od razu udali się do invicty bo ze względu na naszą historię (chlamydia, nawracające zakażenia pochwy) potrzebujemy już kompleksowej pomocy... 16.10 jedziemy do androloga a później do invicty.Wczoraj dowiedziałam się, że znajoma jest w ciąży, starali się chyba 2 miesiące. Nie mogłam powstrzymać łez. To jest tak cholernie trudne i przykre... choćbyśmy mieli wziąć pożyczkę w Providencie na in vitro to i tak nie zrezygnujemy z marzeń o dziecku.
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 września 2019, 07:31
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 września 2019, 14:38
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 września 2019, 13:08
wiem, że nie powinnam widzieć wszystkiego w czarnych barwach, ale nie chcę robić sobie nadziei, że może tym razem się uda. Bo pewnie się nie uda. przynajmniej, gdy teraz dostanę miesiączkę zawód, smutek i żal będą mniejsze...
Na ulicy widzę same wózki, mamy i dzieci i myślałam do niedawno, że to nic trudnego "zrobić" dziecko. A tych historii nie widać gołym okiem. Muszę przestawić się z myślenia, że tylko my mamy problem.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 października 2019, 08:52
Wciąż mierzę temperaturę, ale już nie doszukuję u siebie objaw ciąży, tak jak zwykle to robiłam. W ogóle nie nastawiam się na ewentualną ciążę. Może to nieodpowiedzialne, ale zdarza mi się zapomnieć o kwasie foliowym czy też normalnie poję alkohol, gdy mam na to ochotę. Nie mogę, by ciąża, której jeszcze nie ma (i nie wiadomo czy będzie możliwa w naturalny sposób) zdominowała moje życie.
Jestem już tym zmęczona psychicznie tym staraniem.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 października 2019, 09:37
Jestem zmęczona, a jedyne co chcę robić to siedzieć i płakać. Wiem, wiem użalam się nad sobą...
czyli problem jest raczej stały. Przepisał jakieś czopki, zalecił pić acc max 2-3 dni przed owulacją i próbować. W międzyczasie mamy zrobić szczegółowe badania i posiew nasienia. Czyli jakiś plan jest. Ogólnie radził, żeby nie traktować tego problemu w takiej kategorii, że jesteśmy bezpłodni, bo upłynnienie zmniejsza szansę na ciążę, ale jej nie wyklucza. Mówił, że miał pacjentów z takim upłynnieniem i wyszła z tego ciąża. Oczywiście, wszystko jest możliwe... Ale szansę niestety są mniejsze
Oprócz tego zbadał męża i nie ma żadnych żylaków, prostata raczej też w normie.Następnym krokiem byłaby inseminacja... Mam mieszane uczucia. Z jednej strony wiemy na czym stoimy. Z drugiej, miałam nadzieję, że jednak to upłynnienie było jednorazowym przypadkiem.
I na koniec jego porada: po seksie mam nie wstawać do łazienki, tylko od razu iść spać (z nasieniem we mnie).
wiem, że nie mogę zakładać najgorszego i że nasza sytuacja nie jest beznadziejna, przynajmniej jeszcze o tym nie wiemy, bo dopiero jesteśmy na początku ścianki do ostatecznej diagnozy. Ale przeraża mnie myśl, że na nasze upragnione dziecko być może będziemy musieli poczekać jeszcze rok, dwa, pięć... Tak bardzo czekałam do ślubu tylko po to, żeby w końcu moglo pojawić się dziecko. Gdybym była młodsza być może byłabym spokojniejsza. Ale chciałabym być naszym dzieckiem jak najdłużej... Na moją miłość musiałam niestety trochę poczekać. I nie wyobrażam sobie, żeby ktoś inny mógłby być ojcem mojego dziecka.

A jeżeli chodzi o mój nastrój to chyba kryzys minął. Nie napiszę, że wcale się nie martwię, bo to nieprawda. Staram się o tym nie myśleć. Na duchu podnoszą mnie historie innych dziewczyn. Większość pamiętników kończy się zieloną ramką i mam nadzieję, że w naszym przypadku też tak będzie

Zdarza się, że oczy się zaszklą, gdy ktoś zapyta o nasze plany rodzinne (a ostatnio niestety się zdarza:/). Ale ludzie robią to nieświadomie, bo wiadomo - wzięliśmy ślub i teoretycznie kolejnym krokiem jest dziecko.
Zablokowałam na facebooku wszystkich znajomych, którzy bez przerwy wstawiają zdjęcia swoich dzieci i koleżanki, które są w ciąży. Tak profilaktycznie dla lepszego samopoczucia. Gdy do pracy przyjdą koleżanki, które obecnie są na macierzyńskim czy klienci z małymi dziećmi - staram się nie zwracać na nich uwagi. Odwracam głowę, gdy widzę kogoś z wózkiem w mieście. Może to chamskie, ale czuję się tak lepiej. Może to taka moja reakcja obronna?
Pierwszy lekarz do którego chodziłam od lat (prywatnie) zlecił nam zrobienie amh i badanie nasienia. Następnym krokiem byłoby skierowanie mnie na drożność. Po tym jak przedstawiłam mu wyniki męża umył ręce i powiedział, że mamy iść od razu do in victy... o skierowaniu na drożność już nic nie mówił. Powiedział, że "muszę sama zdecydować, kiedy chcę ją mieć". W międzyczasie byliśmy u androloga, też prywatnie. Zalecił nam wykonanie kompleksowych badań nasienia i powiedział, że mam zrobić tą drożność. Idę do ginekologa na nfz (nie była to moja pierwsza wizyta). Idę z infekcją intymną i przy okazji mówię o naszym problemie i zamierzam prosić o skierowanie na drożność. On powiedział, że robienie drożności jest bez sensu i że mamy iśc do in victy zrobić dna plemników i w zależności od wyników mamy robić inseminację lub in vitro... jeżeli chromatyna plemnikowa wyjdzie poniżej 15% to dopiero wtedy drożność, a jeżeli powyżej 15% badanie drożności byłoby bez sensu, od razu robiłby in vitro. Czytam Wasze historie i uważam, że drożność w naszym przypadku byłaby dobrym pomysłem. Dużo dziewczyn zaszło w ciążę po wykonaniu tego zabiegu. Nie wspomnę, że gdy wspomniałam o infekcji , nawet mnie nie obejrzał tylko od razu przepisał globulki! W gabinecie spędziłam dosłownie 7 minut.
Niestety mieszkam w małym mieście i nie mam dostępu do lepszych przychodni, a ten lekarz również przyjmuje w invikcie w większym mieście. Nie czuję wsparcia i chęci pomocy od lekarzy. Może gdybym chodziła do niego prywatnie to by inaczej mówił, ale z kolei mój pierwszy lekarz, do którego chodziłam prywatnie też umył ręce
czy wy też musicie się zmierzyć w takim podejściem lekarzy do leczenia? Nie dość, że jest nam ciężko w tej walce, to jeszcze lekarze sprawiają, że ta walka jest jeszcze cięższa. Oczywiście, mogłabym wszystko robić prywatnie i byłoby super, ale niestety nie mamy na to pieniędzy... Próbuję jak najwięcej rzeczy załatwić na nfz, ale zderzam się wtedy z murem 

porobicie badania, może się okaże, że wystarczą jakies dropsy, łykniesz i w ciąży będziesz. Mam koleżankę, która starała się 1,5 roku tylko dlatego, że wstydziła się pójść do ginekologa (tak, prawie 30letnia kobieta-szkoda słów). Jak już w końcu się przełamała to dostała jakieś tabsy i w drugim cyklu w ciążę zaszła. A teraz opowiada wszystkim, że to trzeba wyluzować i dlatego jej się udało a nie dlatego, że wyrównała hormony :] wszystkie tu przeżywamy to co Ty. Pamiętaj, nie jesteś sama :* i jak widzę po historiach dziewczyn to znacznej większości się udaje, więc to napawa nadzieją ;)
A ja czuję, że to właśnie TO. I tego Ci życzę. Wykres piękny 😊