Łudzę się, że po hsg zdarzy się cud i w końcu nam się uda. Szczerze? Nakręciłam się (chociaż wiem, że nie powinnam) i będę bardzo zawiedziona jak przyjdzie miesiączka. Bardziej niż zawsze. Lekarka, która robiła badanie mówiła, że teraz szanse na ciąże wzrosną. Ale czytam wasze historie na forum w wątkach o hsg i myślę sobie, że te ciąże po hsg to jednak taki trochę mit. Za około 8-9 dni będzie wszystko wiadomo 
O nie, już trzecia strona...
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 stycznia 2020, 09:12
Czy w tym przypadku tak będzie? Raczej nie... Zaraz po HSG nakręciłam się na to, że nam się w końcu uda, że coś ruszy. Ale jajowody były drożne, więc czemu wcześniej się nie udawało, a teraz by miało? Gdyby się udało to byłabym w ciężkim szoku. Po tylu miesiącach starań ciąża w chwili obecnej to dla mnie coś abstrakcyjnego. Ale liczba 13 przewija się często w moim życiu (np. urodziłam się 13 dnia miesiąca, różnica wieku między mną a moim mężem to 13 miesięcy i takich przykładów mogę podawać wiele
. Oczywiście, gdybym zwróciła uwagę na inną liczbę to podobne przykłady też bym odnalazła, ale od zawsze 13 była "moją" liczbą 
Przypomniało mi się, że parę dni temu śnił mi się pozytywny test ciążowy, a dzisiaj, że karmiłam dziecko piersią. Chyba podświadomie jednak się nakręcam
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 lutego 2020, 14:17
Progesteron - 13,20 ng/ml - ciąży chyba z tego nie będzie
norma dla fazy lutealnej 1,2-15,9 mg/mlProlaktyna - 602,1 mIU/l, gdzie norma to 108,78-557,13... 602, 1 mIU/l to jakieś 30,11 ng/ml? W maju zeszłego roku prolaktyna była na poziomie 330, ale wtedy mogłam być mniej niż 7 dni po owulacji. Nie wiem, czy to ma jakiekolwiek znaczenie. Może to jest przeszkodą do zajścia w ciąży?
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 lutego 2020, 14:56
Gdy czekaliśmy w poczekalni przyszła para ze swoim dwumiesięcznym synkiem podziękować innemu lekarzowi za pomoc. Bardzo to było wzruszające...
przekazali też zdjęcie dziecka. W naszym gabinecie też stały ramki ze zdjęciami maluszków. Mam nadzieję, że nasz też tam będzie
Miesiączka i tak przyszła, bo czemu by nie. 12 miesiąc starań odkładam na półkę i idę dalej.
Żeby oderwać się od codzienności niedługo robimy sobie city break. Jestem tym bardzo podekscytowana i nie mogę już się doczekać tego wypadu
Zbadałam hormony:
LH - 10,40mIU/ml
Estradiol - 127,00 pg/ml
Progesteron - 0,20ng/ml
Endometrium w normie, pęcherzyk rośnie - znowu w lewym jajniku, tak jak w poprzednim cyklu. Czy to możliwe?!
Tak czy inaczej w sobotę będzie badanie śluzu po stosunku, a za tydzień kolejna żeby sprawdzić jak owulacja przebiegła.
Po chwilowym spadku formy jest lepiej. Pierwszy raz od daaawna czuję, że zeszło mi ciśnienie i faktycznie wyluzowałam. Pojawiają się nawet myśli, czy faktycznie chcę teraz dziecka, że jeszcze mamy czas, bo nie jesteśmy aż tak starzy
. Mamy teraz plany na najbliższy czas, parę wyjazdów, remont i cieszę się na to wszystko
W sumie to lubię życie, które teraz prowadzimy. Wiem, że na dłuższą metę smutno by nam było we dwoje, ale teraz jeszcze mamy etap, że cieszymy się sobą nawzajem. Oby to nastawienie trwało jak najdłużej!
Liczba plemników w polu widzenia 5 - wartość ref. powyżej 10
Ruchome 40% (czyli pewnie 2) - wartość ref. powyżej 30%
Nieruchome 60% (czyli 3) - wartość ref. poniżej 30%.
Nie wiem, czy wpływ na wynik mogło mieć to, że dzień wcześniej (jakieś 20 godzin wcześniej) też się kochaliśmy. Lekarz nic nie mówił o zachowaniu abstynencji, ale tu na forum dziewczyny pisały, że były takie zalecenia. Mąż 2 razy badał nasienie i zawsze było ok. 70 mln plemników i żywotność była ok. A tu taka lipa.
Jakoś nie rusza mnie za bardzo wynik tego testu. Może w końcu znaleźliśmy przyczynę naszych niepowodzeń? A to otworzy nam drogę do leczenia.
pierwszy raz od dawna czuję się za...ście z tym 😎 to niech tak zostanie. Nawet nie przeraża mnie myśl o tym, że być może spędzimy życie tylko we dwoje
Życie jest zbyt krótkie i zbyt kruche, żeby żałować tego, czego się nie ma. Doceniam to, co mam teraz... 
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 lutego 2020, 18:57
Wracając do wczorajszego wpisu to lekarz nie zaproponował nam niczego innego jak tylko in vitro z racji tego, że nie widzi wskazań do inseminacji czy stymulacji cyklu - bo wszystko ok. To jest strasznie irytujące! Gdyby był problem, można by było się z nim rozprawić. Teraz też jest problem, tylko nie wiadomo gdzie. Boję się, że może coś z genami jest nie tak... Mentalnie powoli nastawiam się na in vitro. Najgorsze jest to, że ono też nam nie zagwarantuje, że się uda, a też mamy ograniczenia finansowe. Adopcji póki co sobie nie wyobrażam.
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lutego 2020, 07:33
. Teraz jestem w II fazie cyklu i być może się udało, być może nie (stawiam na to drugie...), ale w razie gdyby się udało, to miałabym wątpliwość, czy to jej zasługa, dlatego powiedziała, żebym przyszła w kolejnym cyklu
Śmiać mi się bardzo chciało, jak to mówiła, ale grzecznie wysłuchałam i zrobię tak jak powiedziała
. Traktuję jej zapewnienia z przymrużeniem oka, jednak o akupunkturze myślałam od jakiegoś czasu. Jestem osobą bardzo wrażliwą i co za tym idzie wszystkim się przejmuję i przez to stresuję. Głowa dużo u mnie robi. Może te zabiegi pomogą mi się chociaż zrelaksować... Oprócz tego chcę zacząć regularnie chodzić do psychologa. Muszę w końcu uporządkować moje wnętrze.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 marca 2020, 16:08
Mam wynik - 3,70...
Przecież się tego spodziewałam, więc dlaczego to tak cholernie boli
Kolejna aktualizacja
ok, wynik poniżej 5, ale i tak jest wysoki. Skąd mogło się wziąć to 3,70? Może powinnam mieć jednak cień nadziei?
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 marca 2020, 15:46


Hej, mit i nie mit, ja jestem przykładem zajścia w ciążę po hsg😀 trzymam więc kciuki i powodzenia 🍀🍀🍀✊✊✊
Powodzenia 🍀✊