Plamienia - odpukać - dzisiaj mniejsze i bardziej beżowe niż brązowe. Jutro ponowię betę i będzie wiadomo coś więcej.
Na razie nie chcę się karmić złudną nadzieją.
Gdy wczoraj - już po oddaniu krwi na betę - zobaczyłam te plamienia, pomyślałam, że po ptakach, nawet w drodze z pracy kupiłam Inofem z myślą o nowym cyklu (po odstawieniu Ovarinu zaczęło znowu ciągnąć mnie do słodyczy). Wieczorem zobaczyłam wynik bety i dotarło do mnie, że ciąża jednak jest.
Co będzie dalej dopiero się okaże. Dzisiaj musiałam iść do pracy, ale jutro zostanę z kaszlącą Małą na zwolnieniu i będę z nią polegiwać.
Dziękuję Wam za każdy podnoszący na duchu wpis, każdą modlitwę i dobrą myśl. Bóg jeden wie co teraz. Zostawię to w Jego rękach.
Plamienia nadal trwają, na szczęście cały czas są brązowe.
Ale dzisiejsza beta 365,60 mIU/ml
O mój Boże, aż się boję cieszyć, czyżbyś otworzył to okno?
Zauważyłam, że odmóżdżanie bardzo mnie odstresowuje i uspokaja: leżąc w łóżku w towarzystwie kotów obejrzałam jakiś "christmas movie", a potem głupią komedię (zaplanowane poprawki do doktoratu leżały i kwiczały tuż obok) i zeżarłam Bóg wie ile ptasiego mleczka.
Plamień prawie nie ma kiedy leżę. Gdy się ruszę (a to w końcu było konieczne), pojawiają się od razu. Piersi pobolewają po bokach, mam sporadyczne zawroty głowy i pojedyncze mdłości.
I choć te odmóżdżające zajęcia są teraz bardzo w cenie, od natrętnych myśli nie ucieknę. Cały czas siedzą przyczajone z tyłu głowy, by nagle uderzyć jak piorun. Dziś tym piorunem było: co jest gorsze od ciąży biochemicznej? Ciąża pozamaciczna! Bo to się zdarza. Bo może ja wcale drożna nie jestem. Bo brązowe plamienia mogą ją oznaczać.
Ech, nie jest dobrze za wiele wiedzieć. W poniedziałek z samego rana jadę powtórzyć betę, a na 17 umówiłam się do gin. Dziękuję Wam Wszystkim za wirtualne wsparcie, ale na razie nie wysyłam Wam żadnych wirusków, wciąż nie wiem co to za ciąża.
Zaczynamy tę walkę od nowa. Paradoksalnie jest we mnie dużo nadziei. W końcu się uda.
Ewidentnie w moim wypadku jest jakiś problem z zagnieżdżaniem. Muszę się przebadać w kierunku zespołu antyfosfolipidowego. Ponadto podejrzewam u siebie stan zapalny (utrzymujące się od lipca ciemne plamienia po okresie muszą o czyś świadczyć). Znowu kilkaset złotych pójdzie na badania, ale może coś one wreszcie wniosą. Modliłam się o rozwiązanie węzła niepłodności, czy w ten brutalny sposób węzeł się rozwiązał? Czas pokaże.
"Nauczył mnie czas,
Upada się żeby wstać.
Bo ważne tylko są przyszłe dni".
Same posłuchajcie:
https://www.youtube.com/watch?v=QOSoCmcR0Ms
Pięknej niedzieli, Kochane:)
*"Zwierzogród"
Przy okazji badań Młodej przed podcięciem wędzidełka (powinno być zrobione po urodzeniu, ale pediatra wtedy odradzał), żeby pokazać dziecku, że nie tylko ono będzie kłute, zbadałam homocysteinę i kwas foliowy. O ile ta pierwsza wyszła w porządku (6,39 µmol/l), o tyle ten drugi jest mocno podwyższony (33,06 ng/ml). Czyli - ja go nie przyswajam. Chyba będę musiała oswoić te mutacje genetyczne o tajemniczo brzmiących nazwach. Zdążyłam już wyczytać, że często ujawniają się po pierwszej ciąży. No nic, na razie zamówiłam zmetylowany kwas foliowy Swansona oraz wit. b12 i b6, także w przyswajalnej formie.
W czwartek na wizycie okazało się, że cysta na szyjce (pierwotnie była obawa, ze to ciąża pozamaciczna) siedzi jak siedziała. Podobno to wskazanie do histeroskopii. Skąd się to dziadostwo wzięło? Bóg raczy wiedzieć.
No to są już kolejne tropy. We wtorek robię wszelakie wymazy, a potem badania na zespół antyfosfolipidowy i pakiet krzepliwości. W przyszłym miesiącu komplet badań genetycznych, bo w tym już nie wyrobimy finansowo.
C'est la vie
Edit: Przejrzałam opis badania i zdjęcia USG zrobionego w maju przez lekarkę młodą, więc jeszcze pewnie dobrą w diagnostyce. Torbiel na szyjce "sfotografowana" w czwartek przez panią doktor wygląda w zasadzie identycznie, więc to pewnie ta sama W komentarzu napisane jest, że to torbiel Nabotha, czyli w zasadzie nic groźnego, w każdym razie tego będę się trzymać. Daruję sobie zatem mega drogą wizytę u dr Ludwina, specjalisty od patologii macicy, a już ją rozważałam. Zobaczymy co powie lekarz napro, któremu zamierzam bezgranicznie zaufać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 listopada 2016, 02:00
Dzisiaj badania na zespół antyfosfolipidowy i krzepliwość i kolejne 200 zł (albo więcej) nie moje... A może w Diagnostyce też będzie Black Friday
Dzwoniła sympatyczna i empatyczna pani z gabinetu dra Kuźnika, żeby umówić nas na wizytę. Padło na 10 stycznia.
Wizyta kosztuje 140 zł i trwa 3 godziny! Chyba rzeczywiście dla tego lekarza pieniądze nie są ważniejsze od człowieka.
Boże mój, naprawdę mam nadzieję, że wreszcie ktoś mnie zdiagnozuje i nie usłyszę znowu: "w pani wieku najlepsze jest in vitro".
http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/chcesz-zajsc-w-ciaze-cwicz,165130.html
Wizyta u dr Kuźnika z uwagi na zobowiązania zawodowe małżonka przesunięta na 31 stycznia.
Obserwuję się dzielnie Craightonem i spokojnie czekam.
W przyszłym cyklu badanie progesteronu 5,7 (tu także estradiol) i 9 dnia po domniemanej owulacji (u mnie raczej zbieżna z naprotechnologicznym dniem "peaku").
Po miesiączce wszelkie wymazy z pochwy.
A 3 dnia kolejnego cyklu komplet badań hormonalnych. Pojadę przygotowana jak do szkoły
Pozdrawiam wszystkie zabiegane w przedświątecznej krzątaninie. W pracy zrobili nam prezent, jutro wychodzimy dużo przed czasem
Dzisiaj 6 dzień, a @ nie ma.
Teraz, gdy już to napisałam powinna się pojawić.
Jutro powtórzę test (innej firmy) i zabetuję.
Pytanie o to, czy będzie powtórka z rozrywki (tej październikowej) oczywiście pozostaje otwarte.
Ekhem... Ovu samo mi wyznaczyło, a ja się na żaden fiolet na razie nie przenoszę... Test pozytywny, cycki bolą, wieczorem zaaplikowałam luteinę i... czekam.
Edit: 29.12.2016 r. beta-HCG 1746,00 mIU/ml
Edit: 02.01.2017 r. beta-HCG 9214,00 mIU/ml
Edit: 05.01.2017 r. beta-HCG 21747,00 mIU/ml
Przyrost podobno w normie... Może skontroluję jeszcze w poniedziałek przed I wizytą. Napięcie, które mi teraz towarzyszy momentami sięga zenitu, bo poza nieco obolałymi piersiami, przyciężką głową i sporadycznymi mdłościami nie mam praktycznie żadnych objawów.
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2017, 14:15
Kajka jestem z Tobą myślami, wierzę że będzie dobrze. Obiecuję modlitwę w Twojej sprawie.
Myślę o Was i pomodlę się, żeby wszystko było dobrze.
Spokój rzecz najważniejsza :)
Trzymam mocno kciuki!! Moc ciepłych myśli!
I ode mnie również ślę moc pozytywnych myśli,trzymam kciuki żeby beta pożądnie przyrastała a plamienia niech idą precz.