X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Jak walka z wiatrakami...
Dodaj do ulubionych
‹‹ 2 3 4 5 6

7 czerwca 2016, 12:40

17dc
Zmęczenie. Nic innego nie czuję. Stoję i chwieję się na nogach, nic do mnie nie dociera,oddałabym pól życia za możliwość snu... Trochę śmieszne byłoby prosić lekarza o wolne bo chce mi się spać ale - wymiękam. Jeszcze 2,5 godziny pracy, później do domu i spać...
Za tydzień mam zacząć brać gonapepttl. Aż się boję :(

7 czerwca 2016, 19:34

Zdecydowałam. Jeśli po zastrzykach będę się czuć gorzej, idę do lekarza ogólnego. Niech mi wpisze cokolwiek - przemęczenie, depresję, bakteryjne zapalenie mózgu, cokolwiek, nie interesuje mnie to. Muszę dać radę, chociażby nie wiem co. Tak niewiele czasu już zostało. Szykuję się jak na wojnę ;)

8 czerwca 2016, 20:01

Nie sądziłam że dożyję dnia gdy z wytęsknieniem będę czekać na punkcję...

9 czerwca 2016, 20:02

Codzienna drzemka zaliczona. Od tych hormonów nie mogę zwalczyć łupieżu. Aż boli :/

10 czerwca 2016, 12:57

Dzisiaj zauważyłam że moje zmagania są widoczne dla innych. Niby o tym nie mówię, ale zdradzają mnie widocznie niektóre komentarze albo półsłówka które kolka razy rzuciłam. Mało tego - mój brzuch przyciąga wzrok. Może dlatego że urósł po tych stymulacjach.
Niby jest mi to obojętne, ale widocznie nie do końca.

Wczoraj rozmawiałam ze znajomą, zna trochę temat naszych zmagań, powiedziałam jej o odwołanym drugim IUI. I ona nagle zaczęła na głos zastanawiać się co powoduje że ludzie trwają przy sobie pomkmo tegoż że jedno z nich jest niepłodne. Słów mi zabrakło...

11 czerwca 2016, 23:09

Zawsze dziw mnie bierze nad zdolnościami imitowania objawów ciążowych przez hormony. No niewiele brakuje żebym sama siebie oszukała...
Dzisiaj niedziel, w środę zaczynam zastrzyki. W środę też mam,usg piersi. Wiem że są tam,torbiele, usg nic nowego nie wniesie. Ale zrobię, taki jest wymóg.

13 czerwca 2016, 06:55

Objawów ciąg dalszy. Mdłości w sumie są w miarę do opanowania, ale ciągła zadyszka już nie do końca. Do tego krwotoki z nosa. I ciasne wszystkie ubrania. Zrzędzę, wiem,ale to żadna przyjemność gdy próbuję co rano coś na siebie włożyć a ze wszystkiego wylewa mi się tłuszcz. Przyjmując że w ogóle się zapnę...
Dzisiaj mój J do urologa, widzę że zestresowany jest. Już nie ma czym, zostało tylko ostatnie rozdanie kart...
Bierzemy pod uwagę max 2 podejścia do ivf.

Edit: jednak to nie jest najlepszy dzień. Biegunka i krew z nosa od rana. Niefajne, marzę aby urwać się z pracy.

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 czerwca 2016, 08:05

14 czerwca 2016, 06:26

Urolog potwierdził że wszystko z J w porządku, co z jednej strony jest dobrą wiadomością, z drugiej - nie ma szans na poprawę.
Mi się marzy urlop, żeby się wyspać i nie myśleć o niczym. Co rano kryzys, nawet kot nie ma ochoty wstawać ;)
Jutro usg piersi i zaczynam gonapeptyl. Ciekawe kiedy zacznę odczuwać moją menopauzę. Znając mnie to poł godziny po zastrzyku.

14 czerwca 2016, 13:01

Rozmawiałam z managerem, coś mnie litość wzięła i uprzedziłam go że zaczynam procedurę i może być różnie. Zareagował spoko, bardziej sugeruje L4 niż pracę w domu ale tak naprawdę to zobaczymy jakie będzie moje samopoczucie. Chyba lepiej się czuje po tej rozmowie, obawiałam się że mogą być wkurzeni na to moje zwalnianie się z pracy itd. A tak - droga wolna, powodzenia życzymy.
Niech więc to powodzenie ze mną zostanie ❤

15 czerwca 2016, 11:35

Jedno co pewne to że poziom cukru spada mi maksymalnie szybko. Wyszłam na chwilę do apteki, po drodze zaczęłam być głodna, wróciłam po 30 minutach na granicy omdlenia, teraz wcinam szybko kanapkę bo jeszcze się trzęsę.
Po pracy usg piersi, niech się napatrzy na te torbiele. Teraz żałuję że nie poszłam do onkologa na coroczną kontrolę, miałabym to z głowy.
Wieczorem pierwszy zastrzyk gonapeptylu. W sumie wolałabym żeby tych objawów było po nim malo -od jutra zaczynam kurs rosyjskiego w pracy, fajnie by było go ukończyć...

15 czerwca 2016, 21:45

USG wykazało tylko 1 zmianę w prawej piersi, wynik super w porównaniu z poprzednim. Albo moja ciąża, chociaż krótka, pomogła, albo sprzęt mają do bani. Myślę że odwiedzę jednak mojego onkolekarza, widzieliśmy sie 1,5 roku temu, czas odświeżyć znajomość.

Wzięłam Gonapeptyl. Odwlekałam ponad godzinę zastrzyk, ale nie ma mocnych, jak mus to mus. Wstrzyknęłam dokładnie 40 minut temu. Zgodnie z przewidywaniami, właśnie kręci mi się w głowie. Nic to, idę spać.


Skrzat 1988 - nie odpisałam Ci. Twój wpis dał mi trochę do myślenia, zdecydowałam jednak że dopóki walczymy medycznie to nie rozpoczynamy procedury adopcji. Tu chodzi o życie dziecka, o jego nadzieje. I o moje zdrowie psychiczne...

Ciekawą rzecz powiedział mi wczoraj manager - ja do niego o IVF i o utracie Tadzia, a on o koledze który stracił żonę, dzieci, pracę i dom w przeciągu kilku miesięcy, nie wytrzymał i musiał podjąć leczenie psychiatryczne. I ten kolega uświadomił mu, powiedział po tym wszystkim, że nigdy nie wiesz kiedy ci się to może wydarzyć. To może spotkać każdego z nas, zanim się zorientujesz już jest po wszystkim. Chyba chciał mi w ten sposób przekazać że ma świadomość jak ciężką drogę przechodzę. Nie wiem. Przytaknęłam tylko, nie chciałam potwierdzać że ja od utraty Tadzia czuję że balansuję na granicy, że mój umysł się kiedyś podda.


MałaU <3 <3 <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 czerwca 2016, 21:49

16 czerwca 2016, 15:11

Pierwszy dzień na Gonapeptilu. Ćmienie w głowie od rana, obawiałam się mega migreny bo takie są pierwsze objawy. Ale na razie cisza, oby tak dalej.
Dzisiaj aktywny dzień, będę brała udział w kilku ciekawych projektach, na tyle interesujących że nie chcę już myśleć o odejściu na chorobowe. Niech tylko moja głowa to posłucha i nie przywołuje migren.

17 czerwca 2016, 14:05

Posłuchała, migreny nie ma. Po 2 zastrzyku spoko więc coraz więcej nadziei że tym razem obędzie się bez przygód. Trochę za szybko się rozgrzewam ale samopoczucie dużo lepsze niż przy CLO. Oby tak dalej :)
Dzisiaj jedziemy do moich rodziców, maja 40.rocznicę ślubu, wieziemy im kuchenkę. Niech tylko pogoda się uspokoi bo grillowania w burzy jeszcze nie praktykowałam.

J przechodzi kryzys. Współczuję mu, staram się uspokajać, ale nie pozwolę na trzaskanie drzwiami i epitety pod byle pretekstem. A później przeprosiny i tak w kółko.
Byleby wytrwać do punkcji i transferu, to już niedługo. A później będzie dobrze :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 czerwca 2016, 14:07

20 czerwca 2016, 10:02

Weekend u rodziców. Niby spory kawałek drogi do przejechania, ale czuję się zrelaksowana i wypoczęta. Poza małymi wyjątkami...
Ano właśnie, chyba mi się dawki gonapeptylu skumulowały już i zaczynam coraz mocniej odczuwać. W sobotę sporadyczne zawroty głowy i uderzenia gorąca. Wczoraj powtórka z rozrywki w wersji hard, malo nie odleciałam 2 razy. Dzisiaj rano zanim wyszykowałam się do pracy to ze 3 razy odlot.
Teraz (10 rano) czuję się ok, na 16 umówiłam wizytę u lekarza ogólnego, będę prosić o L4 chociaż do końca tygodnia. Tak jak powiedziała Agnieszka - to nie tortury, tu nie chodzi o to żeby za wszelką cenę dać radę. Odrobina odpoczynku mi nie zaszkodzi. Tym bardziej ze dzisiaj plamienie, jutro @ i od piątku przystępujemy do właściwej stymulacji.

20 czerwca 2016, 18:35

L4 do końca tygodnia, wypisane od ręki, jak tylko podałam przyczynę. Czuję się jakbym dostała w prezencie tydzień urlopu. Dzisiaj w pracy 4 razy spocona do ostatniej suchej nitki. Nic przyjemnego.

23 czerwca 2016, 22:14

Porada
3dc
Czuje się jak na urlopie, sprzątam, gotuję, bawię się z kotem, nawet ciasto upiekłam. Wszystko super gdyby nie te migreny... Mama podgaduje że może powinnam pracować, mąż też zdziwiony że będę przedłużać L4. A mi się nigdzie nie spieszy... Lubię swoją pracę, chciałabym do niej wrócić, ale teraz mam inny priorytet. Rozmawialam z managerem, uprzedziłam go, zaproponowałam pracę zdalną, nie wyraził zgody. Nie mam do niego żalu, taka jest polityka firmy, a ja mogę się w 100% poświęcić same sobie. Niech tak będzie jak najdłużej, tak małaU- na następne 9 miesięcy ;)

Gorąco dzisiaj jak w piekle, pojechaliśmy do miasta i tak niby przy okazji kupiłam sobie sandałki i sukienkę, ot tak przypadkiem :D z racji tego że w niewiele rzeczy się mieszczę, to wydarzenie zacne, tym bardziej że zrobiłam się okropnie skąpa i na wszystko szkoda mi pieniążków. Ale dzisiaj zrobiłam wyjątek i dobrze mi z tym ;)

Czuję spokój. Oby nie przed burzą. Jutro wizyta w klinice.

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 czerwca 2016, 22:13

24 czerwca 2016, 17:35

No i po wizycie. Wg usg w porządku wszystko, mam kontynuować gonapeptyl 0,5 ampułki, do tego za 2 dni dołączyć puregon 200jm. To chyba duża dawka, ale nie znam się totalnie. Wg lekarza powinnam czuć się dobrze, nie wie skąd te zawroty głowy i migreny. Wypisał mi L4 do 15.07, więc na spokojnie mogę czekać na rozwój sytuacji. Mąż podpytywał o swoje wyniki które wyszły przy nieudanym 2 IUI, że ruchliwość taka słaba itd. Lekarz powiedział mu żeby w ogóle się tym nie przejmował, ICSI sobie z tym poradzi.
Nie mamy jeszcze wyników cholernych kariotypow, a chcielibyśmy wiedzieć. Jeśli będą nieprawidłowe to przerywamy procedurę...

Odpoczywam na balkonie z komputerem służbowym na kolanach, wykorzystam ten czas na naukę. A co mi tam... ;)

25 czerwca 2016, 12:00

Znowu w klinice, tym razem pod drzwiami dietetyka. Mąż wspaniałomyślnie zapisał mnie na bezpłatne konsultacje. Wszystko super fajnie tylko byłoby mi łatwiej gdyby oprócz wysyłania mnie tutaj przestał zaciągać mnie na lody i kupować ciasto do domu. Nie we wszystkim jest jego wina, jestem łasuchem szczególnie na słodycze, ale mógłby mo to chociaż ułatwić...
No i oczywiście przyszłam sama bo on zmęczony, a konsultacje nt.diety płodności.

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 czerwca 2016, 12:00

26 czerwca 2016, 22:18

Powściekałam się na dietetyka i męża i cały świat i nic nie wskórałam - ze względu na stymulację na razie bezcelowe jest robienie krzywej insulinowej żeby sprawdzić insulinooporność. Super. Gruba byłam, jeszcze grubsza umrę :/

Dzisiaj pierwszy zastrzyk Puregonu. Pen mnie trochę przestraszył ale poznaliśmy się i już jest w miarę ok. Trochę głowa rozbolała ale w sumie to stan chroniczny od rozpoczęcia zastrzyków, więc w normie.

Piekę ciasto. Trudno, i tak już jestem gruba.

27 czerwca 2016, 23:20

Po sobotniej wizycie u znajomych mamy z J pamiątki w postaci ukąszeń meszek. Bolesne jak cholera, do tego opuchlizna gigant.
Mało tego - wykryłam dzisiaj u J kleszcza :( wyrwał go, ale opuchlizna została. Pobiegliśmy do lekarza ale efekt do przewidzenia - dostał antybiotyki i maść ze sterydem. Super ale...za 10 dni punkcja i zapłodnienie. I co teraz ?? Zadzwoniłam do gina z kliniki, nie powiedział tego wprost, między wierszami zrozumiałam że mamy poczekać te 10 dni. Tak więc zrobimy, mam nadzieję że żadne świństwo od kleszcza się do J nie przypląta :( maści też nie użyliśmy, leżę właśnie z nogą w górze, liczę na to że opuchlizna trochę zejdzie
J przygnębiony, podłamało go to jak mnie po złamaniu ręki rok temu. Jeszcze nie doszłam do siebie po utracie Tadzia a tu gips...
Ścielam się dziś rano z managerem. Coś się nie dogadaliśmy wcześniej, ja nie wiedziałam on nie pytal - ponoć powinnam była wyznaczyć swojego "backupa" na czas L4. Spoko, tylko skoro ja mam przydzielać pracę ludziom to czym zajmuje się"people manager"? Coś się komuś pomieszało chyba... I tym samym zdecydowałam że L4 to znaczy wypoczynek. Czyli żadnego włączania kompa służbowego. I tyle w temacie.
‹‹ 2 3 4 5 6