Wczoraj poszliśmy do banku J żeby zaciągnąć kredyt na IVF, niestety pierwotna prowizja wzrosła ponad dwukrotnie po przeanalizowaniu wszystkich parametrów. Przeszliśmy się do mojego banku, gdzie obsługiwał nas niewiele wiedzący chłopiec. Dzisiaj przejdę się ponownie, umówiłam spotkanie z osobą kompetentną. Niby nie chcemy brać wielkiej kwoty - tylko na 1 procedurę, ale to nie znaczy że mamy płacić lichwiarski procent i marże itd. Na niekorzyść J działa jego wykształcenie, na moją - krótki okres zatrudnienia w mojej firmie. Zawsze coś wymyślą
No i właśnie - poszliśmy. Czułam się jak 80.-letnia babcia, dostałam zadyszki, czułam dosłownie ucisk w piersiach, toczyłam się po chodniku jak kaczka. Przeraziło mnie to. Do tego odzywa się moja dawno nie widziana rwa kulszowa. Dzizas, jak szybko można się zestarzeć, wystarczy 20 zastrzyków Nie mam hiperstymulacji, uważnie obserwuję swój organizm, ale po wczorajszym spacerze zwątpiłam. Dobrze że jutro wizyta w klinice, spytam lekarza skąd ta ociężałość u mnie. Chociaż znając lekarza to powie mi że o takich objawach nie słyszał. No a jakże.
Piję ok 3 litry wody dziennie, takie mam pragnienie. Poczytałam fora internetowe, dziewczyny mocno zalecają dużą ilość białka w diecie. Więc się stosuję. Szkoda tylko ze nie mogę wybić słodyczy z głowy. Więcej nie piekę ciasta, nie ma co kusić samej siebie.
Ponadto - wzmożone pragnienie to typowy objaw. Dieta wysokobiałkowa - jeśli mi smakuje to czemu nie, ale efekty terapeutyczne to ściema. Kleszcz nie zabija. Przynajmniej nie tak szybko.
Dojrzewam - wysypka na dekolcie. No cóż...
Dzięki Ci Panie Boże i Wszyscy Święci za podtrzymanie refundacji leków do stymulacji. To jakieś nieporozumienie te ceny...
Ukrop, duszę się w sosie własnym. Kota mi szkoda, okupuje łóżko, a raczej leży pod nim i sapie.
Jednak upiekę coś. Mam mnóstwo twarogu wiejskiego do przerobienia, coś wymyślę zaraz.
Pol dnia przespałam, ukrop przechodzi, robi się burzowo.
Wczoraj już tak mnie bolało przy wkłuwaniu strzykawek że zaliczyłam pierwszego w tej stymulacji doła. Dzisiaj raczej lepiej nie będzie, no i włączam Menopur, oby zlitował się nade mną i mi efektów ubocznych oszczędził. Rano zażyłam Medrol, pewnie po nim taki sen. A może pomału już mam dość
Kupiłam sukienkę z serii tych na najgorszy czas, w sumie nie jest zła, obym tylko już nie przybrała w biodrach więcej bo jest niedobrze. Największym problemem po powrocie do pracy będzie nie ogrom zaległości a właśnie - w co mam się ubrać, czy jeszcze w coś wejdę...
Przesadziłam kwiatki na balkonie, za chwilę obiad i spacer. Z zadyszką ale pójdę trochę. A resztę popołudnia pewnie prześpię, taka się zrobiłam teraz
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 lipca 2016, 13:24
Po tych przygodach pojechaliśmy do kliniki. Kurcze dziewczyny to aż dziwne jak można mylić się w ocenie człowieka / pierwszym wrażeniu! Na pierwszym spotkaniu z lekarzem dosłownie warczeliśmy na siebie, teraz jest porozumienie bez słów. Wychodzę stamtąd z uśmiechem, chociażby nie wiem jakie wieści przekazywał. Może jest po prostu dobrym psychologiem, a może też i dobrym lekarzem
Dzisiaj na USG jajeczka większe, średnio 11 - 12 mm, całe mnóstwo bo ponad 20. Mam kontynuować Menopur, Gonapeptyl i Medrol i do kontroli w środę. Brzuch mam już spory, odczuwam dyskomfort przy siadaniu, blisko, coraz bliżej.
Dzwonił manager z pracy, pytał o druki chorobowe, no i jak się czuje na urlopie chorobowym. Drażni mnie takie podejście, ale nie będę młodzieńca pouczać. Bo w sumie to prawie jak urlop jest
Mąż narozrabiał w pracy, ze złości zjadłam całe opakowanie orzeszków w czekoladzie. Ech
Wracamy właśnie z kliniki. Po 12 pęcherzyków na każdym jajniku. Wynik estradiolu w porządku, dzisiaj kolejne kłucie na estradiol i progesteron. W piątek mam się stawić na punkcję na 8 rano z mężem. Na czczo itd.
A później zaczęłam myśleć o Was dziewczyny, o małejU, snowhite, Khalan i nieskończoności i Was całej reszcie. MałaU chce zaadoptować komórki jajowe. Może ja się pospieszyłam, powinnam zostawić oocyty i oddać je do adopcji a nie nasze genetycznie ukształtowane dziecko? Może większą pomocą z mojej strony byłoby nie zapładniać ich wszystkich?
Dziewczyny pomóżcie :'( mam czas do piątku, mogę jeszcze zmienić zdanie...
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 lipca 2016, 17:01
Długo trwało zanim wypuścili mnie z sali, dwukrotnie im odpłynęłam i ciśnienie spadało. Dopiero herbata z cukrem i snickers uratowały sytuację. A ja zdecydowałam że czas na dietę cukrzycową, chociażby na czas ciąży.
Leżę w domu w łóżku i szczypię się w ramię. Wciąż nie dociera do mnie że to się dzieje...
No cóż. Być może. Ale nie w moim domu i ne w moim życiu.
Dzisiaj brzuch boli mniej, ale jest wzdęty. Pewnie trochę po punkcji a trochę po antybiotykach. Mało komfortowe.
Transfer w środę a ja już obliczam kiedy by tu zrobić betę by jak najszybciej znać wynik. Czyli zaczynamy wariacje i schizy.
Tak więc zgodnie z planem transfer w środę. Jeszce niech zgodnie z planem zostaną z namibdwie kruszynki, albo chociaż jedna...
Upiekłam tartę czekoladową z kremem budyniowym i jagodami. Będzie czym osłodzić następne 4 dni leżenia.
Jutro transfer. Niby ok a myślę.
Ale to i tak nic nie wpłynie na to czy kruszynka ze mną zostanie.
Płakać mi się chce
Najpierw lekarz powiedzial ze mamy 2 piękne blastki do podania i 2 równie piękne do mrożenia. Przeraziłam się czemu tak mało, przecież było 15 zarodków okazało się że embriolog właśnie analizował nasze maluchy tak więc ostatecznie stanęło na podaniu 2xAA i zamrożeniu reszty 7 szczęśliwców.
Dzisiaj od rana ulewa, dzień idealny na spanie i relax. Od wczoraj mam zdecydowanie więcej śluzu, nie wiem czy to przez zwiększenie dawki luteiny czy przez zabieg. W sumie nieważne
Nie, obiecałam sobie że kto jak kto ale JA nakręcać się po transferze nie będę. Yhyhyy...
Cóż tu udawać - ja czuję się jak w ciąży. Czuję coś w podbrzuszu, że tam ktoś jest. Ból jak na @ raz większy raz mniejszy. Czasami biorę nospe, czasami magnez. Wyraziste sny albo bezsenność... Dzisiaj w nocy złapał mnie okropny ból podbrzusza, na granicy wzgórka łonowego. Chciało mi się krzyczeć z bólu po tym siku 4 razy w przeciągu pól godziny, więc pewnie to pęcherz. Wyjątkowo wszystko wrażliwe w środku mam.
No zobaczymy, 7, 8 albo 9 dpt idę na betę.
Piersi mi eksplodują...
Pobudka z bólem głowy. W sumie to ból głowy mnie obudził
Męczą mnie dreszcze, czyli coś mi się z organizmem dzieje. Ale - nie mam wzdęcia. W dniu transferu i 2 dni po miałam wzdęcie takie jak w ciąży, że przeszkadzało mi wszystko. Teraz już nie mam. Tak więc wydaje mi się że nic z tego.
Próbuje sobie wyobrazić życie po poniedziałku, gdy na 100% będę wiedzieć. Nie potrafię, płakać mi się chce.
Leciutkie plamienie. Już wczoraj coś mi się wydawało, ale wyglądało bardziej na pozostałości luteiny. Ale dzisiaj stwierdziłam że to jednak coś więcej. Nie czerwone - brązowe. Więc z wczoraj albo wcześniej.
Ciekawe czy to koniec, czy początek?
Obudził mnie ból głowy. Dobrze że plamień nie ma. Zagnieżdżanie zagnieżdżaniem ale niepokój był.
Po 15 wyniki progesteronu.
I bety przy okazji, a niech mi tam.
na stymulacji to dobry znak - pęcherzyki rosną :) trzymam kciuki :)
Reniu powiększa się mężowi rumień? Moja mama też dostała antybiotyk, bo ma spory rumień. Może smaruj spyrytusem?
Wczoraj patrzyłam i wyglądało dla mnie jakby ten rumień się powiększał, dzisiaj rano już mi się tak nie wydawało. Nie jestem pewna, mam wyrzuty sumienia :( Z drugiej strony mój organizm też nie może być traktowany jak przedmiot, przerwanie stymulacji też nie wyszłoby mi na dobre. Mam nadzieję że jak J zacznie brać antybiotyk zaraz po punkcji to zdążymy powstrzymać infekcję...
Jak chcesz sprawdzić czy mu się powiększa, to obryzuj mu to na noc cienkopisem i sprawdź rano czy rumień wyszedł poza obrys. Ja tak robię jak chce sprawdzić czy rumień rośnie. Taki cienkopis bez problemu spirytusem zmyjesz
A i jeszcze możesz mu kwaśną wodą okładać. Z antybiotykiem dobrze żebyście się wstrzymali :( Już jesteście tak blisko kolejnego kroku do przodu. Baaaardzo mocno trzymam kciuki za Was!!!!!