Podobno kolejny górnik z Mysłowickiej kopalni zmarł w szpitalu. Sztygar jak mój mąż. Tragiczna historia. Często myślę, że ja mam źle ale niektórym świat się wali dużo bardziej niż mi. Odwołali dyrektora, śmiechu warte. Dyrektor wiedział najmniej, Ci wszyscy którzy zmuszali ludzi do pracy w tych warunkach umywają ręce. Tam ktoś powinien iść siedzieć! Ale nie! Dla mediów odwołają dyrektora, dostanie odprawę i ciepłą posadkę gdzie indziej. A ludzie umierają. Ten pierwszy zmarły górnik miał 26 lat, całe życie przed nim było
TSH 1,580 µIU/ml 0,270 4,200 N
Progesteron 25,25
Progesteron chyba ładny jak na 2 fazę cyklu, tsh mogło by być bliżej 1, ale złe nie jest
'Promocje' nie sumują się
No więc jakieś 26% mam szans, zobaczymy. Oczywiście schiza ciążowa pełną parą... Choć dziś myślę że chyba się nie udało
Żródło: http://www.antykoncepcja.pl/prawdopodobienstwo-zajscia
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 października 2014, 09:58
Padło na 9dpo bo wg of wtedy jest już jakaś minimalna szansa na pozytywny test, ale żeby nie było ja się za bardzo nie łudzę. Zdaję sobie sprawę z tego że 9dpo będzie test negatywny ale robienie co rano testu pomaga mi przetrwać przez resztę dnia bez zastanawiania się 'a może już by coś wyszło?' bo skoro rano z 1 moczu nie wyszło, to pewnie i cały dzień nie wyjdzie A więc jak określam moje szanse względem dpo:
9 - test na bank negatywny
10 - test raczej negatywny
11 - hmmm?
12 - może już być jakiś cień cienia
13 - powinien już być cień 2 kreski
14 - już na bank powinna być 2 kreska
No i dodatkowo, jak test nie wychodzi już ok 12dpo (tak mi wyszło w moich 2 poprzednich ciążach) to jeszcze nie jest tak, że tracę całkowicie nadzieję, ale zaczynam powoli przyzwyczajać się do myśli, że się nie udało. No i mam na to z 2 dni zanim przyjdzie @. Ostatnio gdy 13dpo test był negatywny to 14go dnia cyklu gdy zobaczyłam że temp spadła wiedziałam co mnie czeka i nawet już nie świrowałam z testem @ pokazała się tego samego dnia, a ja ją przyjęłam bez większego smutku czy rozczarowania.
Ja zdaje sobie sprawę z tego, że to nie jest sposób dla większości z was, ale u mnie się sprawdza idealnie. Pozawala mi przestać świrować, bo skoro test jest negatywny (nawet jeżeli jeszcze negatywny) to te wszystkie objawy to placebo (no bo beta powoduje większość objawów). No i pozwala mi przyzwyczaić się do myśli że już negatywny zostaje, stopniowo, gdy nadzieja spada z dnia na dzień...
więc po 1!
sauna, pójdę się zrelaksować z 2 razy!
po 2
opalę trochę dupsko na solarium
po 3
kupię mopa, nowego pięknego mopa i pomyje wszystkie podłogi! w piwnicy też tylko nie nowym mopem
po 4
posprzątam dokładnie kuchnię, wszystkie szafki, naczynia itd
po 5
ogólne porządki w pokojach, łazienkach itd
po 6
hmmm może okna i firanki?
To powinno spokojnie starczyć do owu, po owu wolę wyluzować i nie obciążać się. Odpoczywać
Kuuuurcze za mało pozytywów. Zapomniałam o winie! Wino znowu będzie! Jej!
Może jakiś urlopik? Mały, malutki
Oooo wiem! po 7!
pójdziemy z mężem do kina i do term rzymskich!
Tylko błagam nie piszcie mi że to wszystko minie zanim się obejrzę. Nic nie działa gorzej niż takie słowa. To jest takie trochę 'nie mój problem, więc go bagatelizuje, nie próbuje zrozumieć, ale ze coś powinnam napisać to napisze ze to minie, ze bedzię dobrze'. Ja wiem że to minie, ja wiem że jeszcze będę w ciąży, ja wiem że jeżeli będzie to szczęśliwa ciąża to zapomnę o tym jak jest teraz. Ale ja żyje w tym teraz! Dziś, jutro, pojutrze... kto wie może jeszcze za miesiąc, dwa, trzy? Może za chwilę historia się powtórzy i będę znowu w tym miejscu? To nie jest tak, że ja nie mam nadziei że będzie dobrze, ale puste słowa 'na pewno będzie lepiej', 'tym razem się uda', 'zobaczysz będzie dobrze' w odpowiedzi na moją rozpacz nie pomagają. Wiem że ciężko mi pomóc, nie da się mi naprawić życia czy dać złotej rady jak przez to przejść. Jedyne co można zrobić to mnie wysłuchać, nie dawać złotych rad, że będzie dobrze, nie tłumaczyć mi ile trwa miesiąc, bo ja to wiem. Możecie się modlić za mnie, możecie wierzyć że dam radę przez to przejść, pisać że trzymacie kciuki. Ale proszę nie dawajcie mi banalnych rad, które sprawiają że czuję się zupełnie sama, nie zrozumiana gdy stawiam czoło kolejnym tygodniom wielkiej pustki... Ja muszę wyrzucić z siebie te wszystkie emocje, przetrawić je. Nie mogę udawać że wszystko będzie super, a ja jestem zajebiście szczęśliwa. Właśnie w tym potrzebuję pomocy. Potrzebuję kogoś kto mnie wysłucha i nie powie mi że będzie dobrze, tylko że widzi że mi jest ciężko.
Pod koniec przyszłego tygodnia miałam rodzić...
Uważam, że cmentarz jest piękny nocą. Ogólnie wszystkich świętych to dla mnie mnie trochę zabiegany dzień. Do obskoczenia kilka cmentarzy oddalonych od siebie o kilkadziesiąt kilometrów. W ciągu dnia byliśmy na polu pamięci naszych aniołków, ładnie tam było. Sporo zniczy... Jest tam jeden znicz z opaską na rączkę, ciekawe jaka smutna historia się za nim kryje? Jest też nowa tabliczka 'nasze dzieciątko' i data z końca sierpnia, ciekawe czy to ta sama historia? Trochę z mężem myśleliśmy o naszej takiej tabliczce, tabliczek tam jest sporo, ale w sumie wszystkie poza tą jedną mają imię i nazwisko. Myślę, że to osoby których nie miał za bardzo kto pochować i na koszt miasta rozsypani zostali na polu pamięci. Wracając do tabliczki, myślałam o tym, ale są tam 2 kamienie, o takie:
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/3311121b9a70.jpg
To wprawdzie nie jest zdjęcie ze wszystkich świętych, bo zrobiłam je gdy pierwszy raz tam byliśmy, ale do czego zmierzam na jednym z kamieni są imiona i nazwiska, drugi jest pusty. Ja sobie to tłumaczę tak, że ten drugi jest dla tych wszystkich bezimiennych dzieci, które zostały tam rozsypane. Nie mają imienia, nie mają daty urodzenia, tak naprawdę nie mają nawet daty śmierci, bo data poronienia to często nie data śmierci. Więc jest sobie ten pusty kamień, który symbolizuje, że nie wiele o nich wiadomo, ale są. Dlatego z mężem zawsze kładziemy znicz pod tym pustym kamieniem, jak na zdjęciu, a nie pod tym z tabliczkami. Więc uznałam że nie potrzebuję tabliczki... że tak jest dobrze.
Potem pseudo obiad, odwiedzimy u babci męża w szpitalu i trochę czasu u teściowej bo w ciągu dnia jeździmy z moimi rodzicami.
Ale na sam koniec, gdy jest ciemno idziemy z mężem na jeden z cmentarzy i palimy ostatni nasz znicz pod krzyżem. W tym roku był to znicz za górników zmarłych w tragedii na Mysłowickiej kopalni. Bardzo współczuję rodzinom... i tak patrzyłam na ten cmentarz i zachwycałam się pięknem setek zniczy w nocy. Jest to niesamowity widok który mnie uspokaja, przywraca we mnie tę zadumę która powinna towarzyszyć mi tego dnia i pozwala się wyciszyć. Gdzieś kiedyś czytałam, że znicze pali się po to by dusze które przychodzą zajrzeć do nas na ziemie miały się jak ogrzać, bo na świecie zaczyna robić się zimno. Podoba mi się ten pomysł, przynosi mi jakieś znaczenie dla tej tradycji i sprawia że całkowicie nie akceptuje elektronicznych zniczy tak powiedział to informatyk! I tym cudnym akcentem zakończmy ten wpis, bo strasznie się rozpisałam
W zasadzie to nie powinnam narzekać, mam wspaniałego męża który mnie wspiera i chce dziecka równie mocno jak ja, a to już bardzo dużo. Razem kiedyś, jakoś wygramy, nawet jeśli ta wygrana nie będzie biologiczna... tylko te kiedyś i jakoś sprawia że jestem smutna.
Mogłam już mieć dziecko w ramionach a nie mam go nawet w macicy... trzymam się jakoś, wiem że bywa w życiu gorzej... kiedyś, jakoś moje życie się odmieni... ... tylko kiedy i jak?
Co zrobiłam:
1. Generalne porządki w sypialniach
2. Generalne porządki w łazienkach
3. Generalne porządki w salonie
4. Generalne porządki w kuchni
Przez generalne rozumiem czyszczenie i sprzątanie wszystkich szafek, sprzętów no wszystko
Jutro jeszcze wszystkie podłogi mi zostały i odpuszczę do @. Owu się zbliża a po owu nie chcę się tak przemęczać, wole odpocząć i dać szanse maleństwu na zagnieżdżenie się. Wiem że nie powinno to nic zmienić, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
No ale jako że nie wyrobiłam się ze wszystkim, to zaplanujmy sobie czas po kolejnej @, czyli lista z którą się nie wyrobiłam:
1. Generalne porządku w pralni
2. Generalne porządki w piwnicy i garażu
3. Mycie okien i prasowanie firan
Tak czy siak wykonałam kawał roboty i jestem zadowolona ze swojego codziennego zaangażowania. Wzięłam się w garść i przejęłam kontrolę nad moim domem, bo zapuściłam go bardzo. Powoli zmieniam znowu też moje nawyki żywieniowe na zdrowsze, długo leczyłam depresję czekoladą. Zaniedbywałam swoje obowiązki i leżałam na kanapie. Na szczęście ogarnęłam się i już jest lepiej. Za chwilę owu, potem 2tyg do @ i albo wracamy do sprzątania, albo rzygamy szczęściem , będzie co ma być!
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 listopada 2014, 20:12
Napiszę o zajebistej alternatywie kolacji. Długo myślałam co jeść żeby było zdrowo, warzywnie i bez chleba Nie lubię za bardzo warzyw i tu jest mój problem. Zjedzenie samego pomidora, bez chleba to dla mnie masakra a już sałatka warzywna z zieloną sałatą fuuuuj taaa wiem dziwna jestem. Więc na kolacje jadałam jogurt naturalny, ale nie za bardzo wiedziałam z czym... no i chciałam znaleźć sposób by zjeść większą dawkę warzyw. Z pomocą przyszła dietetyk, genialne w swojej prostocie:
Zupa-krem warzywna na kolację, na ciepło lub na zimno
To jest genialne! Nie męczę się z warzywami bo są zblendowane z ziemniaczkami więc mam jakiś taki balans no i jest zdrowo i warzywnie!!!
Czy ktoś może mnie przenieść tam, do tego równoległego świata gdzie nic się nie psuje, bym mogła przytulić moje dziecko choć na minutę?
https://www.youtube.com/watch?v=PFYm9LKsuUo
...I break in two and now there’s
One of me with you...
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 listopada 2014, 08:44
Tak więc lekarka, tak jak poprzednicy ze 100% pewnością stwierdziła że moje wyniki przeciwciał różyczki nie miały i nie mają wpływu na ciąże, chora i szczepiona byłam i stąd taki wynik, ale jeżeli mnie to martwi bardzo to mogę się zaszczepić jeszcze raz (bo podobno szczepienia należy powtarzać po 10 latach).
Potem skupiła się bardziej, na problemach tarczycowych i w sumie ja też myślę, że to mogło być przyczyną.
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/a9282f41d767.jpg
W serduszku będzie zdjęcie testu, mojego pierwszego!
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/e57b4642090d.jpg
Po lewej coś wpiszę a po prawej pierwsze moje zdjęcie usg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/25b23393c493.jpg
A tu odwrotnie, po lewej usg a po prawej troszkę tekstu
Tez mam męża górnika i strasznie to przeżywam co się stało na tej kopalni. Niestety nikt się nie przyzna, że popełnił błąd i ze przez kogos zginęło 3 górników :-( Ja staram się nie myśleć o pracy mojego w czarnych barwach ale czasem jak go długo nie ma to jest ciężko. Niestety życie Żon górników tez nie jest łatwe... A tak w ogóle to trzymam kciuki, żeby się Wam udało z Maleństwem. Zostawiam wiruski mam nadzieje, ze pomogą :-)
Dziękuje :*