X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Życie kontra Gosia - 3:1... To zawsze jestem ja...
Dodaj do ulubionych
‹‹ 3 4 5 6 7

18 października 2014, 21:55

Nowe obliczenia owu wskazują na 15go jako dzień owu, to znacznie lepiej niż 14nasty :). Owu w święto moich aniołków :) pięknie! To mi dało trochę nadziei i oczywiście placebo już mnie uderza. 3dpo a ja już mam ciążową zgagę, śluz ciążowy, odrzuca mnie zapach flaków i ryb. Dlaczego to wszystko takie poryte, dlaczego moja głowa jest taka kreatywna? Za 6dni zacznę testowanie to mi trochę przejdzie te placebo...

Podobno kolejny górnik z Mysłowickiej kopalni zmarł w szpitalu. Sztygar jak mój mąż. Tragiczna historia. Często myślę, że ja mam źle ale niektórym świat się wali dużo bardziej niż mi. Odwołali dyrektora, śmiechu warte. Dyrektor wiedział najmniej, Ci wszyscy którzy zmuszali ludzi do pracy w tych warunkach umywają ręce. Tam ktoś powinien iść siedzieć! Ale nie! Dla mediów odwołają dyrektora, dostanie odprawę i ciepłą posadkę gdzie indziej. A ludzie umierają. Ten pierwszy zmarły górnik miał 26 lat, całe życie przed nim było :(

20 października 2014, 14:25

Zaczynam rozumieć skąd u mnie te schiza ciążowa :P Zaraz po owu progesteron uderza i to sprawia że czuję się ciążowo. Bolą piersi i ogólnie czuje się ten progesteron tak jak w ciąży :) Dlatego nie będę się już dalej tak schizować i postaram się zachować spokój. Ale ciężko jest, dziś zalał mnie śluz i pierwsza myśl - ciąża! Bo w poprzednich miałam sporo! Ale patrzam na wykres a tam od ok 8-9 dpo a u mnie dopiero 5ty :P więc chyba infekcja... albo po prostu tak po owu mam... no nic pożyjemy zobaczymy. Za 5 dni zaczynam testowanie :)

21 października 2014, 11:39

Mój mąż miał dziś sen :) śniło mu się że jestem w ciąży i obcięłam się na bombkę, bo niby humory ciążowe :D i obudził się wkurzony na mnie :D bo po 1 mi to nie pasowało by, po 2 nienawidzi tej fryzury :D

21 października 2014, 14:36

Z serii badań:
TSH 1,580 µIU/ml 0,270 4,200 N
Progesteron 25,25

Progesteron chyba ładny jak na 2 fazę cyklu, tsh mogło by być bliżej 1, ale złe nie jest :)

22 października 2014, 09:55

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/b25f12008c97.jpg

'Promocje' nie sumują się :)
No więc jakieś 26% mam szans, zobaczymy. Oczywiście schiza ciążowa pełną parą... Choć dziś myślę że chyba się nie udało :(

Żródło: http://www.antykoncepcja.pl/prawdopodobienstwo-zajscia

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 października 2014, 09:58

23 października 2014, 13:00

Kilka słów o moich planach od jutra i dlaczego zaczynam testować 9dpo :)
Padło na 9dpo bo wg of wtedy jest już jakaś minimalna szansa na pozytywny test, ale żeby nie było ja się za bardzo nie łudzę. Zdaję sobie sprawę z tego że 9dpo będzie test negatywny :P ale robienie co rano testu pomaga mi przetrwać przez resztę dnia bez zastanawiania się 'a może już by coś wyszło?' bo skoro rano z 1 moczu nie wyszło, to pewnie i cały dzień nie wyjdzie :) A więc jak określam moje szanse względem dpo:
9 - test na bank negatywny
10 - test raczej negatywny
11 - hmmm?
12 - może już być jakiś cień cienia
13 - powinien już być cień 2 kreski
14 - już na bank powinna być 2 kreska
No i dodatkowo, jak test nie wychodzi już ok 12dpo (tak mi wyszło w moich 2 poprzednich ciążach) to jeszcze nie jest tak, że tracę całkowicie nadzieję, ale zaczynam powoli przyzwyczajać się do myśli, że się nie udało. No i mam na to z 2 dni zanim przyjdzie @. Ostatnio gdy 13dpo test był negatywny to 14go dnia cyklu gdy zobaczyłam że temp spadła wiedziałam co mnie czeka i nawet już nie świrowałam z testem :) @ pokazała się tego samego dnia, a ja ją przyjęłam bez większego smutku czy rozczarowania.
Ja zdaje sobie sprawę z tego, że to nie jest sposób dla większości z was, ale u mnie się sprawdza idealnie. Pozawala mi przestać świrować, bo skoro test jest negatywny (nawet jeżeli jeszcze negatywny) to te wszystkie objawy to placebo (no bo beta powoduje większość objawów). No i pozwala mi przyzwyczaić się do myśli że już negatywny zostaje, stopniowo, gdy nadzieja spada z dnia na dzień...

24 października 2014, 07:35

Śnił mi się pozytywny test...

24 października 2014, 16:48

Hmmm pomimo że moje serce totalnie wierzy że jestem już w ciąży, to muszę przygotować plan na brak ciąży :)
więc po 1!
sauna, pójdę się zrelaksować :) z 2 razy!
po 2
opalę trochę dupsko na solarium :)
po 3
kupię mopa, nowego pięknego mopa i pomyje wszystkie podłogi! :) w piwnicy też tylko nie nowym mopem :D
po 4
posprzątam dokładnie kuchnię, wszystkie szafki, naczynia itd :)
po 5
ogólne porządki w pokojach, łazienkach itd :)
po 6
hmmm może okna i firanki?

To powinno spokojnie starczyć do owu, po owu wolę wyluzować i nie obciążać się. Odpoczywać :)
Kuuuurcze za mało pozytywów. Zapomniałam o winie! Wino znowu będzie! Jej!
Może jakiś urlopik? Mały, malutki :)

Oooo wiem! po 7!
pójdziemy z mężem do kina i do term rzymskich!

25 października 2014, 09:42

Baaaardzo boli mnie głowa, jak na @. Choć temp się trzyma, ale możne powinnam się przyzwyczajać do myśli ze się nie udało? Mam nadzieje ze jeżeli @ przyjdzie to o czasie, a nie szybciej...

26 października 2014, 09:18

Test negatywny, temp trochę spadła :( chyba się nie udało :(

27 października 2014, 08:25

Testy negatywne a moje serce całkowicie odmawia przyjęcia tej informacji. Twierdzi że jestem w ciąży i już... każe doszukiwać się kresek i czekać na jutro bo jutro pewnie wyjdzie...

28 października 2014, 07:06

No to nie jestem w ciąży :( 2 testy dziś negatywne :(

28 października 2014, 18:36

Podobno czas leczy rany, ciekawe ile będzie go musiało upłynąć by wyleczyć moje... Wiem że gdy już wreszcie urodzę będzie inaczej, że gdy choć będę w ciąży będzie inaczej. A na razie mam @ i jest mi smutno że się nie udało. To sprawia że poniekąd na nowo przeżywam stratę, wiem że to nie racjonalne, ale poniosłam straszną porażkę nie rodząc moich dzieci. A każdy nie udany cykl to kolejna mini porażka. To wszystko trwa za długo. O wiele rzeczy musiałam w życiu walczyć, ale miałam równe szanse, wygrywałam. A teraz porażka za porażką w walce mojego życia...Mam wrażenie że wszystkim jest łatwiej...

Tylko błagam nie piszcie mi że to wszystko minie zanim się obejrzę. Nic nie działa gorzej niż takie słowa. To jest takie trochę 'nie mój problem, więc go bagatelizuje, nie próbuje zrozumieć, ale ze coś powinnam napisać to napisze ze to minie, ze bedzię dobrze'. Ja wiem że to minie, ja wiem że jeszcze będę w ciąży, ja wiem że jeżeli będzie to szczęśliwa ciąża to zapomnę o tym jak jest teraz. Ale ja żyje w tym teraz! Dziś, jutro, pojutrze... kto wie może jeszcze za miesiąc, dwa, trzy? Może za chwilę historia się powtórzy i będę znowu w tym miejscu? To nie jest tak, że ja nie mam nadziei że będzie dobrze, ale puste słowa 'na pewno będzie lepiej', 'tym razem się uda', 'zobaczysz będzie dobrze' w odpowiedzi na moją rozpacz nie pomagają. Wiem że ciężko mi pomóc, nie da się mi naprawić życia czy dać złotej rady jak przez to przejść. Jedyne co można zrobić to mnie wysłuchać, nie dawać złotych rad, że będzie dobrze, nie tłumaczyć mi ile trwa miesiąc, bo ja to wiem. Możecie się modlić za mnie, możecie wierzyć że dam radę przez to przejść, pisać że trzymacie kciuki. Ale proszę nie dawajcie mi banalnych rad, które sprawiają że czuję się zupełnie sama, nie zrozumiana gdy stawiam czoło kolejnym tygodniom wielkiej pustki... Ja muszę wyrzucić z siebie te wszystkie emocje, przetrawić je. Nie mogę udawać że wszystko będzie super, a ja jestem zajebiście szczęśliwa. Właśnie w tym potrzebuję pomocy. Potrzebuję kogoś kto mnie wysłucha i nie powie mi że będzie dobrze, tylko że widzi że mi jest ciężko.

Pod koniec przyszłego tygodnia miałam rodzić...

1 listopada 2014, 21:40

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/e1fe4eed1fb1.jpg

Uważam, że cmentarz jest piękny nocą. Ogólnie wszystkich świętych to dla mnie mnie trochę zabiegany dzień. Do obskoczenia kilka cmentarzy oddalonych od siebie o kilkadziesiąt kilometrów. W ciągu dnia byliśmy na polu pamięci naszych aniołków, ładnie tam było. Sporo zniczy... Jest tam jeden znicz z opaską na rączkę, ciekawe jaka smutna historia się za nim kryje? Jest też nowa tabliczka 'nasze dzieciątko' i data z końca sierpnia, ciekawe czy to ta sama historia? Trochę z mężem myśleliśmy o naszej takiej tabliczce, tabliczek tam jest sporo, ale w sumie wszystkie poza tą jedną mają imię i nazwisko. Myślę, że to osoby których nie miał za bardzo kto pochować i na koszt miasta rozsypani zostali na polu pamięci. Wracając do tabliczki, myślałam o tym, ale są tam 2 kamienie, o takie:

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/3311121b9a70.jpg

To wprawdzie nie jest zdjęcie ze wszystkich świętych, bo zrobiłam je gdy pierwszy raz tam byliśmy, ale do czego zmierzam :) na jednym z kamieni są imiona i nazwiska, drugi jest pusty. Ja sobie to tłumaczę tak, że ten drugi jest dla tych wszystkich bezimiennych dzieci, które zostały tam rozsypane. Nie mają imienia, nie mają daty urodzenia, tak naprawdę nie mają nawet daty śmierci, bo data poronienia to często nie data śmierci. Więc jest sobie ten pusty kamień, który symbolizuje, że nie wiele o nich wiadomo, ale są. Dlatego z mężem zawsze kładziemy znicz pod tym pustym kamieniem, jak na zdjęciu, a nie pod tym z tabliczkami. Więc uznałam że nie potrzebuję tabliczki... że tak jest dobrze.

Potem pseudo obiad, odwiedzimy u babci męża w szpitalu i trochę czasu u teściowej bo w ciągu dnia jeździmy z moimi rodzicami.

Ale na sam koniec, gdy jest ciemno idziemy z mężem na jeden z cmentarzy i palimy ostatni nasz znicz pod krzyżem. W tym roku był to znicz za górników zmarłych w tragedii na Mysłowickiej kopalni. Bardzo współczuję rodzinom... i tak patrzyłam na ten cmentarz i zachwycałam się pięknem setek zniczy w nocy. Jest to niesamowity widok :) który mnie uspokaja, przywraca we mnie tę zadumę która powinna towarzyszyć mi tego dnia i pozwala się wyciszyć. Gdzieś kiedyś czytałam, że znicze pali się po to by dusze które przychodzą zajrzeć do nas na ziemie miały się jak ogrzać, bo na świecie zaczyna robić się zimno. Podoba mi się ten pomysł, przynosi mi jakieś znaczenie dla tej tradycji i sprawia że całkowicie nie akceptuje elektronicznych zniczy :) tak powiedział to informatyk! I tym cudnym akcentem zakończmy ten wpis, bo strasznie się rozpisałam :)

6 listopada 2014, 15:41

Dziś 6 listopad, moje maleństwo miało na dziś termin. Jak się z tym czuje? Wydaje mi się to takie nierealistyczne, że miałabym rodzić +/- dziś, że miałabym już mieć dziecko. Tak nie wiele się zmieniło w moim życiu od decyzji o dziecku a tak dużo czasu minęło... moje życie stoi w miejscu i już mi nie jest z tym nawet tak tragicznie źle. Jakoś się przyzwyczaiłam. Może kiedyś ruszę z miejsca...
W zasadzie to nie powinnam narzekać, mam wspaniałego męża który mnie wspiera i chce dziecka równie mocno jak ja, a to już bardzo dużo. Razem kiedyś, jakoś wygramy, nawet jeśli ta wygrana nie będzie biologiczna... tylko te kiedyś i jakoś sprawia że jestem smutna.

Mogłam już mieć dziecko w ramionach a nie mam go nawet w macicy... trzymam się jakoś, wiem że bywa w życiu gorzej... kiedyś, jakoś moje życie się odmieni... :( ... tylko kiedy i jak?

10 listopada 2014, 20:13

Test owu powoli zaczyna się zabarwiać, a ja jestem w lesie z robotą. Skończyłam dziś kuchnie, zajęła mi dużo więcej czasu niż myślałam, ale porządek 1 klasa. No może jeszcze piekarnik by można było lepiej wyczyścić, ale źle nie jest :)
Co zrobiłam:
1. Generalne porządki w sypialniach
2. Generalne porządki w łazienkach
3. Generalne porządki w salonie
4. Generalne porządki w kuchni
Przez generalne rozumiem czyszczenie i sprzątanie wszystkich szafek, sprzętów no wszystko :)
Jutro jeszcze wszystkie podłogi mi zostały i odpuszczę do @. Owu się zbliża a po owu nie chcę się tak przemęczać, wole odpocząć i dać szanse maleństwu na zagnieżdżenie się. Wiem że nie powinno to nic zmienić, ale przezorny zawsze ubezpieczony.

No ale jako że nie wyrobiłam się ze wszystkim, to zaplanujmy sobie czas po kolejnej @, czyli lista z którą się nie wyrobiłam:
1. Generalne porządku w pralni
2. Generalne porządki w piwnicy i garażu
3. Mycie okien i prasowanie firan

Tak czy siak wykonałam kawał roboty i jestem zadowolona ze swojego codziennego zaangażowania. Wzięłam się w garść i przejęłam kontrolę nad moim domem, bo zapuściłam go bardzo. Powoli zmieniam znowu też moje nawyki żywieniowe na zdrowsze, długo leczyłam depresję czekoladą. Zaniedbywałam swoje obowiązki i leżałam na kanapie. Na szczęście ogarnęłam się i już jest lepiej. Za chwilę owu, potem 2tyg do @ i albo wracamy do sprzątania, albo rzygamy szczęściem :), będzie co ma być!

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 listopada 2014, 20:12

12 listopada 2014, 20:11

Nie będę pisać o owulacji, co ma być to będzie.

Napiszę o zajebistej alternatywie kolacji. Długo myślałam co jeść żeby było zdrowo, warzywnie i bez chleba :D Nie lubię za bardzo warzyw i tu jest mój problem. Zjedzenie samego pomidora, bez chleba to dla mnie masakra :P a już sałatka warzywna z zieloną sałatą fuuuuj :P taaa wiem dziwna jestem. Więc na kolacje jadałam jogurt naturalny, ale nie za bardzo wiedziałam z czym... no i chciałam znaleźć sposób by zjeść większą dawkę warzyw. Z pomocą przyszła dietetyk, genialne w swojej prostocie:

Zupa-krem warzywna na kolację, na ciepło lub na zimno :)

To jest genialne! Nie męczę się z warzywami bo są zblendowane :D z ziemniaczkami więc mam jakiś taki balans :) no i jest zdrowo i warzywnie!!!

14 listopada 2014, 08:33

W jednym z pamiętników przeczytałam, że P!nk również poroniła i potem napisała Beam Me Up. Słucham od rana i płacze, piękna piosenka. Myślę o tym jak to powinnam w równoległym wszechświecie trzymać właśnie tygodniowego niemowlaka w ramionach... ten ból nigdy nie minie.

Czy ktoś może mnie przenieść tam, do tego równoległego świata gdzie nic się nie psuje, bym mogła przytulić moje dziecko choć na minutę?
https://www.youtube.com/watch?v=PFYm9LKsuUo

...I break in two and now there’s
One of me with you...

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 listopada 2014, 08:44

14 listopada 2014, 17:36

Byłam na kolejnej konsultacji u lekarza chorób zakaźnych. W sumie bardziej dla mojej internistki niż dla mnie, bo wiedziałam co powie. Potwierdziła 2 poprzednie opinie, czyli że moje wyniki są jak najbardziej ok. IgG>500 (bardzo dodatnie) wskazuje, że mam bardzo wysoką odporność na różyczkę i nawet gdyby doszło do kontaktu z tą chorobą to bardzo szybko bym ją zwalczyła, a IgM 7-8 (dodatnie) które tak strasznie męczy moją lekarkę przy takim IgG nie ma żadnego znaczenia, poza tym IgM mniejsze od 10 jest w zasadzie nie istotne. Do tego IgM nie przenika przez łożysko bo jest za duże więc nie ma żadnego wpływu na ciąże.
Tak więc lekarka, tak jak poprzednicy ze 100% pewnością stwierdziła że moje wyniki przeciwciał różyczki nie miały i nie mają wpływu na ciąże, chora i szczepiona byłam i stąd taki wynik, ale jeżeli mnie to martwi bardzo to mogę się zaszczepić jeszcze raz (bo podobno szczepienia należy powtarzać po 10 latach).
Potem skupiła się bardziej, na problemach tarczycowych i w sumie ja też myślę, że to mogło być przyczyną.

16 listopada 2014, 13:07

Postanowiłam z pomocą koleżanki zrobić album ciążowy w którym umieszczę informacje o wszytkich moich ciążach :) a o to pierwsze efekty!

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/a9282f41d767.jpg
W serduszku będzie zdjęcie testu, mojego pierwszego!

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/e57b4642090d.jpg
Po lewej coś wpiszę a po prawej pierwsze moje zdjęcie usg :D

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/25b23393c493.jpg
A tu odwrotnie, po lewej usg a po prawej troszkę tekstu :)
‹‹ 3 4 5 6 7