Pa.
W sumie może to i dobrze? będę mogła przyjąć leki na bóle mięśni ręki (przesilenie).
Dziewczyny miłego i owocngo weekendu Wam życzę! Myślami jestem z Wami
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 marca 2017, 08:50
Widocznie wszystko ma swoje miejsce i czas - trzeba się w tym pogodzić.
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 października 2017, 19:38
Ciąża rozpoczęta 1 sierpnia 2017 roku
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 grudnia 2017, 19:58
Byłam tak blisko szczytu ... i spadałam na sam dół - muszę znów wspinać się wyboistą, krętą drogą w górę, może w końcu zdobędę szczyt?
Pozdrawiam !!!
Co u mnie ? hm... nic
Od zabiegu minęło już ponad 45dni, od tego czasu nic się nie zmieniło. Miesiączka przyszła 30 dni równo od poronienia, kolejna wypada w Święta Bożego Narodzenia...ehh
Ponadto strasznie mi wypadają włosy, stosuję różne preparaty ale chyba to nic nie pomaga - mam nadzieję, że chociaż część ich zostanie. Zawsze miałam bardzo grube, mocne i twarde włosy a teraz została ich garsteczka, w dodatku są miękkie, cienkie i jednym słowem byle jakie.
Dziś jestem jakaś obolała, wszystko mnie boli, kłuje, szczypie (plecy, pachwiny, podbrzusze, kości) Czyżby aura tak na mój organizm działała???
Ubrałam choinkę, robię grzane wino z sokiem malinowym, pomarańczą i goździkami i idę się relaksować przed ekranem telewizora przy świetle migających lampek choinkowcyh
a jeszcze czeka mnie przygotowywanie jutrzejszych zajęć...coś nie mam ostatnio sił i nastroju.
Dobrej niedzieli !
Zarówno w poprzednim jak i obecnym cyklu nie odczuwam bólu piersi. Zawsze dokuczał mi praktycznie od owulacji do miesiączki a teraz cisza...czyżby hormony robiły ze mną co chciały?
Jutro ostatni dzień w pracy i można zacząć świętować i odpoczywać - tylko sama myśl mnie dobija...wokół szczęście, radość, uśmiech, zadowolenie - tylko ja chodzę skołowana, zdołowana, smutna, zła, zdenerwowana i wszystkie emocje mieszają się razem....tworząc mieszankę wybuchową, która niebawem eksploduje.
Zbyt dużo się w mojej głowie kotłuje, zbyt wiele emocji, przeżyć, rozczarowań. Kiedy wróciłam do pracy po stracie nie wiedziałam, że niebawem wszystko się zmieni...i się zmieniło w przeciągu miesiąca. 3 koleżanki z pracy w ciąży, każda od 5 tc na zwolnieniu...
1 starała się długo i się udało ot tak...
2 zaplanowała sobie "zajście" w ciąże w grudniu i "zaszła"...
3 przeżywała,że nie może zajść w ciążę (po 2 miesiącach starań) i mnie swoim gadaniem dobijała, obecnie jest w ciąży...
ja tkwię w martwym punkcie - rozżalona, zdepresjonowana i nawet nie wiem jeszcze jaka
Są lepsze i gorsze dni...jednak teraz praca nie daje mi satysfakcji, za dużo tych ciąż w moim otoczeniu a to niekorzystnie wpływa na moje funkcjonowanie. Eh... ile jeszcze?
Czy życie się przeciwko mnie sprzeniewierzyło ? na każdym kroku daje mi coraz głębszego kopa..i uświadamia w przekonaniu jaka jestem beznadziejna!!!
Walczę o maleństwo tyle lat... i napotykam na swojej drodze coraz większe przeszkody i rozczarowania!
a dziś 13dc i od okresu nadal plamię, nie wiem czym to spowodowane - nigdy tak nie miałam. Progesteron - okey, więc o co chodzi? !
Dziś mija termin mojego porodu....a w zamian dostałam @...czyli 1 dc pełną parą... brakuje słów na to wszystko i sił... ile jeszcze człowiek tego udźwignie ?
Innych problemów też cała sterta więc czasami nie widzę po prostu sensu w tym wszystkim.
A na ostatniej wizycie u ginekologa usłyszałam, że mnie ratuje tylko in vitro. Zaprzestałam do niego chodzić, chcę się odciąć od tej myśli i tej diagnozy...nie jestem gotowa na myśli w tym kierunku.
Czyli nic mnie już nie ratuje? Nic a nic?
Robię detox organizmu (namówiła mnie koleżanka) - może to podreperuje chociaż troszkę mój organizm i moje zdrowie.
dziś powinnam tulić w ramionach małe życie, a tule tylko smutek...
A poza tym nie czuję nic... nawet nie umiem nazwać swoich emocji bo chyba ich nie ma
Trzymam kciuki za Wszystkie starające się i walczące dziewczyny !
W końcu pojawi się u Was nowe życie (wcześniej czy później) ale przyjdzie.
DZIEŃ DZIECKA UTRACONEGO
Wspierajmy modlitwami rodziców, którzy przeżywają utratę swoich dzieci.
... 365 dni odkąd nie ma Cię z nami ...
Żyjemy i czekamy na Ciebie.
w terminie porodu również dostałam okres, teraz w rocznicę śmierci dziecka również miesiączka... nie umie tego logiczni wytłumaczyć.
Mam w sobie wiele bólu, wiele smutku i ogromną rozpacz więc każdy kolejny post będzie kompletnym zdołowaniem ! Muszę wyrzucić z siebie te wstrętne emocje ...ten nieopisany ból, który pojawia się już kilka razy dziennie.... zabija mnie...
Gdy odszedł ktoś ... na zawsze...
tracisz cząstkę świata...
I cząstkę samej siebie, bo żyjesz już inaczej.
Choć wstajesz codziennie rano
Choć śmiejesz się czy płaczesz....
Świat wygląda tak samo, choć tyle się zmieniło...
Nic już się nie powtórzy...
Nie będzie tak jak było...
Cóż więc zostało nam dzisiaj?
Wspomnienia.... ten czas....te chwile...
To dużo, a może niewiele ?
aż tyle? czy tylko tyle...?
Kolejna data, która utkwiła w pamięci.
Dziś winnam zapalić 1 świeczkę na torcie naszego dziecka - Pierwsze urodziny.... gdyby los chciał inaczej, gdyby wszystko było inaczej....
a dziś mogę zapalić świeczkę dla pamięci naszego dziecka....
nic od tego czasu się nie zmieniło ...nic w naszym życiu i chyba nigdy się nie zmieni.