Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
O mnie: Mam 34 lata. jestem z tych pogodnych i wygadanych- trochę wybuchowych choleryczek. Do niedawna- dusza towarzystwa...
Czas starania się o dziecko: Tak szczerze? Prawie 4 lata (choć wolę mówić, że 2).
Skupmy sie na tym, że od ponad roku z nowym lekarzem.
Edit: W sumie 5 lat......
Moja historia: Jesteśmy z moim m razem ponad 5 lat. Po niecałym roku wiedzieliśmy, że to właśnie TO i zrezygnowaliśmy z wszelkich zabezpieczeń- niech się dzieje co ma się dziać!
Gdy minął rok postanowiłam sprawdzić czy wszystko gra. Dostałam skierowanie na prl, mój (już teraz) mąż zrobił badanie nasienia. Na prl dostałam dostinex, jego wyniki (bardzo ogólne- ale to wiem dopiero teraz) były ok. I tak jakies 2 lata bujałam się (z przerwami) na usg- monitoring cyklu, co miesiąc i nic po za tym!
W końcu lekarza zmieniłam. W końcu zrobiłam wszystkie badania hormonalne (wyniki: prl+ lekkie PCOS). Dostałam dostinex i metforminę. 2 razy pregnyl na pęknięcie...Było też hsg a mój mąż powtórne badanie nasienia. I tu sie wszystko zawaliło... Moje jajowody co prawda są drożne, ale poskręcane co na pewno nie pomoże mało ruchliwym plemnikom mojego męża, bo jego wyniki (bardziej szczegółowe) okazały się kiepskawe, zwłaszcza wspomniana ruchliwość. Na dzień dzisiejszy skupiamy się na suplementacji dla męża, androlog po badaniu krwi zapisał mu także dostinex i clo.
Minęły 3 miesiące suplementacji- zrobiliśmy ponowne badanie nasienia- wyniki bardzo złe, gorsze niż z pierwszym razem. Po tygodniu powtórzyliśmy- da się zauważyć progres. W listopadzie była pierwsza inseminacja....
w grudniu drugie podejście- rezultat jeszcze nie znany. Z pozytywów mogę dodać, że parametry nasienia mojego m mocno się poprawiły- to efekt mojej suplementacji ;)
Była już 3 i 4 inseminacja. I ciągle nic.
W trakcie przygotowań do in vitro...
Moje emocje: Przez długi czas twierdziłam, że na pewno nie mam blokady psychicznej, bo dość lekko do tego podchodziłam, ale czas mnie złamał... I jest coraz gorzej. Dzień ostatniej @ przywitałam totalnym rykiem. Poprzedniej też.... Nie chcę patrzeć na kobiety w ciąży, nie chcę słuchać tych, które mają już dzieci :(
Moje samopoczucie do najlepszych nie należy... Podczas tej @ jestem wyjątkowo drażliwa, a i ona mnie nie oszczędza- juz 3 dzień boli jak cholera i wciąż dość intensywna...Może to przez to hsg?
No cóż- przede mną 25 dni nadziei.
Przeczytałam Twoją historię, ja "przytulam" się bez zabezpieczenia od 4 lat, tak od 3 z pomocą lekarza , wiem co czujesz, tez mam lekkie PCOS , do tego niedoczynność, za 2 miesiace będe miała robione usg pęcherzyka, jeszcze dużo badań przede mną, trzymaj się i powodzenia Ci życzę!! :)
Dzięki za słowa otuchy. Mam czasami wrażenie, że tylko tutaj na ovu one coś znaczą, bo wszystkie jesteśmy w podobnych sytuacjach. Ja pewnie tez się jutro trochę rozchmurzę (mąż wraca :)) ale zawsze mnie dołuje gdy zamiast iśc do przodu robie 2 kroki wstecz- tak własnie postrzegam ostatnie wyniki naszych badań. Ja także życzę Ci z całego serca powodzenia!
Miałam dzisiaj jeden z tych snów, gdy dowiaduję się, że jestem w ciąży. Był tak cholernie realny... W ręku trzymałam test z dwoma bardzo wyraźnym kreskami. Cudowne uczucie... Mam tego typu sny raz na jakiś czas, choć muszę przyznać, że już dawno nie miałam. nawet mnie to specjalnie nie zdołowało. Tylko ta potrzeba na więcej...Żeby to uczucie trwało.
Nienawidze takich snow... Ostatnio mialam podobny, ale tym razem moja podswiadomosc byla na tyle "laskawa", ze wysnila mi trzy kreski i to zielone! :-D
A mnie się wczoraj śniła córeczka, taka rozkoszna rozgadana 3-latka, była podobna do mnie...Chociaż wolałabym synka to już znam jej imię, uśmiech i głosik "mamo!"...ryczałam całą drogę do pracy bo wiem, że w tym miesiącu na pewno nic mi nie wyszło ;/
Co by nie było- dziś bez narzekania!
To mój 7 dc- w sobotę wraca mój kotek, więc spontanicznie będziemy serduszkować
O urlopie, który mam od przyszłego tygodnia nawet nie wspominam.
Pełna comiesięcznej nadziei odrywam się od ovu i biorę się za pracę! Muszę tylko mojemu przypomnieć, żeby na przyszły tydzień umówił się do androloga, bo on niby pamięta tylko mu jakoś z głowy wypada...
Ja to potrafię podnieść siebie na duchu...Nie ma co!
Właśnie skończyłam oglądać film- taki "lekki, łatwy i przyjemny"- żeby sie wyluzować i nie myśleć o głupotach.
Wiecie co obejrzałam? What to Expect When You're Expecting.
Tytuł juz mówi sam za siebie, a i treść kręci się tylko i wyłącznie wokół jednego tematu...
Jak ktoś oglądał to wie o czym mówię
Jakoś opornie idzie mi to pisanie.
Ale dziś chyba muszę gdzieś upuścić trochę z tego co mi zalega na sercu.
Rano obudziłam się pełna nadziei- okres spóźniał mi się 2 dzień. Otworzyłam oczy, chwyciłam test ciążowy i jeszcze zdążyłam na niego nasiusiać...Na wynik nie czekałam- @ była szybsza niż test
Niby co miesiąc to samo, a jednak nie mogę z tym przejść do porządku dziennego. Powiem więcej- to boli coraz mocniej i mocniej. Gdzie jest granica? I jak mocno to może jeszcze boleć?
Jakoś opornie idzie mi to pisanie.
Ale dziś chyba muszę gdzieś upuścić trochę z tego co mi zalega na sercu.
Rano obudziłam się pełna nadziei- okres spóźniał mi się 2 dzień. Otworzyłam oczy, chwyciłam test ciążowy i jeszcze zdążyłam na niego nasiusiać...Na wynik nie czekałam- @ była szybsza niż test
Niby co miesiąc to samo, a jednak nie mogę z tym przejść do porządku dziennego. Powiem więcej- to boli coraz mocniej i mocniej. Gdzie jest granica? I jak mocno to może jeszcze boleć?
Ja wiem,że życie to wzloty i upadki, ale czasami juz po prostu nie mogę....
Wyjechałam na krótki, tygodniowy urlopik. Było miło, bezstresowo, cieplutko, przyjemnie. Wróciłam w jakimś takim optymistycznym nastroju... Dzień po powrocie dzwoni do mnie moja przyjaciółka (która jest w ciąży) i pierwsza wiadomość jaką ma mi do przekazania to, ze nasza wspólna znajoma jest w czwartym tygodniu ciąży. Jej drugiej ciąży. Teraz "celowali" dla odmiany w chłopca. Ponadto inna nasza znajoma tez jest w ciąży. Czyli co? na "polu bitwy" zostałam tylko ja!
Wszystkie moje znajome albo sa w ciąży albo mają juz maluchy odchowane. Pojawia sie rodzeństwo. A ja jak tak sfrustrowana, wredna baba zagryzam wargę z zazdrości. Zmieniam temat, mrugam szybko powiekami, żeby się nie poryczeć przy innych.
Smutne tez jest to,że kompletnie nie mam z kim o tym porozmawiać. Nie zniosłabym ani litości ani protekcjonalności ze strony innych, a niestety tylko na to mogłabym liczyć.
Ile bym dała, żeby móc napisac tu coś bardziej optymistycznego. Może za tydzień, jak mój m zrobi drugie badanie nasienia (po 3 miesiącach suplementów i hormonów). A może nie.
Jestem w takiej samej sytuacji kochana! Wszystkie dosłownie WSZYSTKIE moje koleżanki są w ciąży albo właśnie urodziły :/ a jeszcze moja kuzynka dowiedziała się, że jest w ciąży przypadkiem w 6 m-cu! A dziecko wyszło jej "tak niechcący" nosz cholera! Mój mąż też się wybiera na badanie nasienia, więc rozumiem, co czujesz ;*
Strasznie, strasznie to frustrujące. I ta gorzka, kwaśna zazdrość ktorej nawet nie chcemy czuć tylko sama na nas spływa. Ja tez już tracę cierpliwośc, to jest po prostu nudne i wkurzające. Jedyne o nam pozostaje to wierzyć, że w końu się uda..Bo skoro wszystkim dookoła się udaje to zemu nam do chol.ery ma się nie udać. Główki do gory! I do boju ! ściskam Was :*
Takie zachodzenie "niechcący" wkurza mnei hyba bardziej niż te wszystkie kobiety w ciąży, które non stop na mnie włażą :/ ja jestem w..hm..26dc ale jestem już tak sfrustrowana, ze nawet się na nic nie nastawiam. A Ty który masz dc ?
Ja 15dc. Owulka prawdopodobnie już była- teraz tylko to przeklęte czekanie... Ja niby co miesiąc się nie nastawiam, tylko zawsze sę zastanawiam skąd to okropne rozczarowanie gdy przychodzi @ Jak znowu nic z tego, od przyszłego miesiąca inseminacja wchodzi do gry...
Zauważyłam że jak kobieta nie chce ciąży, nie jest zakochana, nie jest gotowa na macierzyństwo to zachodzi w ciąże na pstryknięcie palcami. Znam sama dwie dziewczyny które mają po dwójce dzieci i to każde z innym mężczyzną (z żadnym nie są). A te kobiety które są gotowe na macierzyństwo, chcą mieć ukochanego maluszka,chcą kochać i mają pełną świadomość swojej decyzji mają pod górkę... ale myślę że Bóg nie da nam na barki czegoś czego nie możemy udźwignąć. Wierzę że jak już Wam się uda to będziecie najlepszymi rodzicami na świecie i będziecie kochać swoje dziecko pomimo tego że kazało na siebie tyle czekać. Trzymam baaardzo mocno kciuki za Was.
Zauważyłam że jak kobieta nie chce ciąży, nie jest zakochana, nie jest gotowa na macierzyństwo to zachodzi w ciąże na pstryknięcie palcami. Znam sama dwie dziewczyny które mają po dwójce dzieci i to każde z innym mężczyzną (z żadnym nie są). A te kobiety które są gotowe na macierzyństwo, chcą mieć ukochanego maluszka,chcą kochać i mają pełną świadomość swojej decyzji mają pod górkę... ale myślę że Bóg nie da nam na barki czegoś czego nie możemy udźwignąć. Wierzę że jak już Wam się uda to będziecie najlepszymi rodzicami na świecie i będziecie kochać swoje dziecko pomimo tego że kazało na siebie tyle czekać. Trzymam baaardzo mocno kciuki za Was.
To mój 17 dzień cyklu- jeszcze 12 dni czekania. Co miesiąc gdy tak sobie czekam, to czuje się trochę jakbym była w ciąży- bo jest nadzieja że @ nie przyjdzie. Dopiero potem jest rozczarowanie.
Był taki jeden miesiąc gdy latałam na monitoring cyklu i okazało się, że owulka przyszła bardzo szybko (chyba 12dc). Mój m był w delegacji, wrócił 2 dni później. Tego miesiąca wiedziałam, że nie ma na co czekać i to było chyba jeszcze gorsze. Taki długi czas bezczynności.... Ehhh Nie zrozumie tego nikt kto tego nie przeżył...
Oj tak... Dokładnie wiem o czym piszesz. Pierwsze dni cyklu - rozpacz i łzy bo znowu się nie udało, przed owulką/wizytą u lekarza nadzieja, że może tym razem coś się zmieni, a przed okresem nerwy i stres czy tym razem się udało czy nie? Nowe tego nie rozumieją i starają się pocieszyć. Sama tak robiłam na początku drogi więc nie mam im tego za złe, ale... czasem to strasznie denerwuje. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że będzie tak jak piszesz - gdy już pokonamy te drogę to zapomnimy o tym całym bólu i łzach smutku. Chcę w to wierzyć...
Ja to chwilami nie mogę uwierzyć, że tak mi się w głowie poprzewracało. Pozmieniały mi się priorytety i to nie przez ten powód przez który powinny. ja rozumiem, że ludzie się zmieniają gdy zostają rodzicami, ale mi sie to wszystko trafiło w innych okolicznościach. Sory za to wylewanie żali, ale raz na jakiś czas muszę inaczej się uduszę...
Dziś 23 dc...Czekam jak na szpilkach, chociaż na cud nie liczę- kurczę, typowo kobiece myślenie. A co tam! pewnie, ze liczę na pozytyw. Liczę na to każdego miesiąca!A jeśli znowu nic i ta głupia @ przyjdzie o czasie, to kolejny miesiąc mogę spisać na straty bo mój najprawdopodobniej w czasie mojej owu m. będzie w delegacji. Ponadto od przyszłego miesiąca mięliśmy zacząć przygotowania do ewentualnej inseminacji, ale jak tu w ogóle o tym myśleć, jeśli ja nawet nie wiem czy m. będzie. Ehhhh Nakręciłam sie jak 150!
Nie ma co przepraszać za wylewanie żali. Każda z nas wylewa swoje żale niezależnie od tego ile cykli się stara. Ale chyba od tego jest to miejsce.
I racja nie da się nie nakręcać... Zwłaszcza, jak słyszysz co chwilę, że te które odpuściły to po chwili wróciły z lokatorem. Więc nawet jak próbujesz odpuścić to i tak... pozostaje iskierka nadziei, że może teraz się uda. Niestety nieudane starania potrafią człowieka bardzo zmienić a czasem po prostu wyniszczyć... A spora część lekarzy bagatelizuje problem. Najgorsze słowa jakie można od gina usłyszeć to - jest Pani młoda ma Pani czas...
W to, że jestem młoda i mam jeszcze czas przez długi czas naprawdę wierzyłam. Aż któregoś dna rozejrzałam się wokół i okazało się, że wszystkie laski wiekowo zbliżone sa w ciąży/mają już dzieci. Powiem więcej- te o parę lat młodsze też mają, a niektóre z moich roczników maja już 2 :/ Powinnam mieć na drugie imię Frustracja :/
Kocia, sposoby niezłe :) ale jeśli chodzi o osoby bezdzietne to chyba muszę poszukać nowych znajomych, bo na polu bitwy już zostałam tylko ja z mężem. W ciągu ostatnich paru miesięcy posypały się brzuszki- tylko ja jakoś nie mogę się zarazić ;)
Dziś, po 3 miesiącach mój M robi ponowne badanie nasienia. Wyniki pewnie dopiero jutro. Siedzę jak na szpilkach. naprawdę chciałabym wiedzieć, że to co robiliśmy przez ostatnie miesiące, dało rezultaty. Innej myśli nie dopuszczam do siebie....
Dzięki Marronek :)
Campari- daj znać jak poszło..
Mi niestety dochodzi dodatkowy dzień na stresik- mojego M tak zawalili robotą, że dziś już tego nie załatwi :( Przełożone na jutro...
Dziś mój 28dc- o tym jak świruje chyba nie muszę pisać. Już od wczesnych godzin porannych miałam jazdy. Przyśnił mi się, ze zrobiłam test i były 2 krechy. Zaraz się obudziłam i robiłam test i 2 krechy. Ale to był sen w śnie!!!! No ale jak już się naprawdę obudziłam to poszłam naprawdę zrobić test i krecha była jedna .... Paranoja....
@ jeszcze nie przyszła, ale jutro to już na pewno będzie ///
Koło 12 mój ma iść w końcu na to swoje badanie nasienia. Być może wynik będzie już dziś pod wieczór. Błagam o jakieś dobre wieści!!!!!!
Dziś mój 28dc- o tym jak świruje chyba nie muszę pisać. Już od wczesnych godzin porannych miałam jazdy. Przyśnił mi się, ze zrobiłam test i były 2 krechy. Zaraz się obudziłam i robiłam test i 2 krechy. Ale to był sen w śnie!!!! No ale jak już się naprawdę obudziłam to poszłam naprawdę zrobić test i krecha była jedna .... Paranoja....
@ jeszcze nie przyszła, ale jutro to już na pewno będzie ///
Koło 12 mój ma iść w końcu na to swoje badanie nasienia. Być może wynik będzie już dziś pod wieczór. Błagam o jakieś dobre wieści!!!!!!
Miałam poczekać do jutra z pisaniem, żeby emocje trochę opadły, ale nie jestem pewna czy jutro będzie lepiej. Odebraliśmy wyniki mojego m.
Ponad 3 miesiące suplementacji (cała garść tabletek)+hormony, zdrowszy tryb życia... I co? I G...O!
Wyniki wcale nie są lepsze. Powiedziałabym, że nawet gorsze. Jutro zapewne przyjdzie @.
Żyć mi się odechciewa....
Nie wiem jak Cię pocieszyć, ciężko dobrać słowa w takich sytuacjach, ale znam Twój ból, ja po 3 miesiącach brania leków co do godziny i dbania o dietę odbierając wyniki się załamałam psychicznie, wyniki gorsze niż kiedykolwiek.... teraz staram sie z tego wyjść i panicznie boję sie kolejnych badań, nie wiem ile jeszcze wytrzymam ;((
Dzięki za słowa wsparcia. dziś na dodatek dostałam @. Mam więc komplet: ból psychiczny i fizyczny. Ten cykl od razu mogę spisać na straty bo wiem, że w okolicy dni płodnych mój będzie w delegacji. Może za miesiąc uda nam się podejść do inseminacji. A do tego czasu chyba zwariuję!!!!!
Chwytam się wszystkiego, żeby cokolwiek robić- bezczynność mnie zabija!!!!
W związku z faktem, że androlog mojego m ulotnił się na wakacje, postanowiłam nie czekać biernie z tymi jego kiepskimi wynikami tylko wysłałam go na posiew.
Wiem, że wszyscy czekają aby te wyniki były dobre, ale ja liczyłam, że to tu coś nie gra. Takie rzeczy da się leczyć antybiotykami, ale posiew ujemny-plan spalił na panewce. Czyli wiem, że nic nie wiem.
Brak mi pomysłu co dalej robić...
Wiem, co czujesz, bo sama to przechodziłam :/ Będzie dobrze, tylko trzeba ustalić, co teraz jest nie tak. Całe szczęście tylko nieliczne historie kończą się jak moja i mojego M. Trzymam za was kciuki :)
Ten miesiąc jest spalony dla mnie...Czekam tylko na @ żeby zacząć działać ale jeszcze nigdy czas mi się tak nie dłużył... To dopiero 20dc- @ zazwyczaj jest 30dc, a ja siedzę bezczynnie i powoli wariuję...
W następnym miesiącu chcemy przystąpić do inseminacji- musi w końcu coś się zadziać bo nie wiem jak długo będę mogła strugać głupa, że wszystko jest ok.
Ten cykl powoli dobiega końca- dziś 27dc- chyba nawet oswoiłam się z faktem, że ten cykl jest stracony (mąż w delegacji), ale muszę napisać też o pozytywie jaki miał miejsce w zeszłym tygodniu.
Powtórzyliśmy badanie nasienia i wynik był o wiele bardziej optymistyczny niż po pierwsze poprzedni, ale też lepsze od pierwszego! Czyli suplementacja działa przynajmniej trochę Dodam że pracujemy bad ruchliwością. Początkowo ( 3 miesiące temu) było zaledwie 16%, po 3 miesiącach- 12 (!!!!!), a w zeszłym tygodniu 21!%
To środkowe badanie było jakieś nietrafione... Nie wiem jakie były tego przyczyny, grunt, ze wygląda to coraz lepiej
Podrasujemy jeszcze trochę plemniory i jak tylko rozpocznę nowy cykl uderzamy w inseminację.
Jak dobrze się czuję gdy mam coś zaplanowane...
Z porady, którą dziś zamieścił ovu wynika, że już na poziomie plemnika my kobietki jesteśmy silniejsze. Coś w tym jest...
Jeśli marzysz o chłopcu planuj współżycie jak najbliżej owulacji, tak aby lekkie, szybkie plemniki z chromosomem Y („chłopcy”) dotarły do komórki jajowej jako pierwsze. Jeśli natomiast myślisz o dziewczynce, kochaj się jak najdalej owulacji, tak aby zapłodnienie wciąż było możliwe, ale aby oczekując na komórkę jajową przetrwały tylko plemniki silniejsze i bardziej żywotne, czyli „dziewczynki”.
Znam ten sposób,ja zazwyczaj planuje kochanie z mężem jak najbliżej owulacji,jeśli kiedyś nadejdzie ciąża to się okaże czy to się sprawdza.Powodzenia dla wszystkich staraczek.
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Przeczytałam Twoją historię, ja "przytulam" się bez zabezpieczenia od 4 lat, tak od 3 z pomocą lekarza , wiem co czujesz, tez mam lekkie PCOS , do tego niedoczynność, za 2 miesiace będe miała robione usg pęcherzyka, jeszcze dużo badań przede mną, trzymaj się i powodzenia Ci życzę!! :)
Dzięki za słowa otuchy. Mam czasami wrażenie, że tylko tutaj na ovu one coś znaczą, bo wszystkie jesteśmy w podobnych sytuacjach. Ja pewnie tez się jutro trochę rozchmurzę (mąż wraca :)) ale zawsze mnie dołuje gdy zamiast iśc do przodu robie 2 kroki wstecz- tak własnie postrzegam ostatnie wyniki naszych badań. Ja także życzę Ci z całego serca powodzenia!